Palmer Diana - Magnolia.pdf

(1257 KB) Pobierz
Microsoft Word - Palmer Diana - Magnolia
DIANA PALMER
MAGNOLIA
1
1900
Ulice Atlanty rozmokły od deszczu, a zaprz ħŇ one do powozów konie z trudem
przedzierały si ħ przez Peachtree Street. Claire Lang przygl Ģ dała si ħ zwierz ħ tom, Ň ałuj Ģ c, Ň e
nie ma pieni ħ dzy na wynaj ħ cie bryczki, aby wróci ę do domu, oddalonego o dobre pi ħę mil od
miasta. W jej powoziku złamała si ħ o Ļ , co przysporzy nowych wydatków, a kłopoty
finansowe ju Ň od miesi ħ cy sp ħ dzały jej sen z powiek. Will Lang nie mógł si ħ doczeka ę cz ħĻ ci
do samochodu, które zamówił w Detroit, wi ħ c Claire przyjechała do Atlanty, aby odebra ę ze
stacji przesyłk ħ dla wuja. Jej stary powozik był ju Ň i tak w kiepskim stanie, a ona, zamiast
uwa Ň a ę na drog ħ , przygl Ģ dała si ħ okazałym klonom i topolom, wypatruj Ģ c pierwszych oznak
jesieni.
Chciała zobaczy ę si ħ jeszcze z Kennym, wła Ļ cicielem sklepu odzie Ň owego w
Atlancie. Miała bowiem nadziej ħ , Ň e przyjaciel odwiezie j Ģ do Colbyville, gdzie mieszkała
razem z wujem. Z niech ħ ci Ģ spojrzała na powalane błotem trzewiki z wysok Ģ cholewk Ģ i
zabrudzone brzegi swojej nowej niebieskiej sukni z białym koronkowym stanikiem.
Wprawdzie płaszcz i parasolka chroniły niemal cał Ģ jej posta ę przed deszczem, a kapelusz
osłaniał upi ħ te w kok włosy, jednak ulewa nie oszcz ħ dziła sukni, cho ę Claire unosiła j Ģ na
tyle, aby zbytnio nie przemokła. Wyobraziła sobie teraz reakcj ħ Gertie! Có Ň , wygl Ģ d Claire
zawsze pozostawiał wiele do Ň yczenia. Wi ħ kszo Ļę czasu sp ħ dzała bowiem w szopie wuja,
pomagaj Ģ c mu przy samochodzie. ņ aden mieszkaniec Colbyville nie miał tak nowoczesnej
maszyny. W całym kraju zreszt Ģ niewiele było automobili, które miały przewa Ň nie nap ħ d
elektryczny albo parowy. Pojazd wuja Willa był natomiast nap ħ dzany benzyn Ģ , któr Ģ
sprzedawano w miejscowym sklepie.
Samochód był zjawiskiem jeszcze tak rzadkim, Ň e gdy pojawiał si ħ na drodze, ludzie
wybiegali z domów, aby go zobaczy ę . Ten nowy wynalazek wzbudzał zarówno podziw, jak i
strach, poniewa Ň robił tak przera Ņ liwy hałas, Ň e konie uciekały w popłochu. Wi ħ kszo Ļę ludzi
jednak uwa Ň ała automobile za mod ħ , która szybko przeminie. Claire nie podzielała tej opinii.
Widziała w samochodach przyszły Ļ rodek transportu, dlatego podniecał j Ģ fakt, Ň e wuj
wtajemniczył j Ģ w tajniki mechaniki.
U Ļ miechn ħ ła si ħ z zadum Ģ . Jak Ň e szcz ħĻ liwe stało si ħ jej Ň ycie, odk Ģ d zamieszkała z
wujem. Jej rodzice zmarli na choler ħ dziesi ħę lat temu, zostawiaj Ģ c swoje jedyne dziecko
zupełnie samo na Ļ wiecie. Claire miała tylko jednego krewnego - wuja Willa. On tak Ň e Ň
344704536.001.png
samotnie, a do pomocy w gospodarstwie zatrudniał tylko Murzynk ħ Gertie i jej m ħŇ a
Harry'ego, który wykonywał w domu niezb ħ dne naprawy. Odk Ģ d Claire dorosła, pomagała w
gotowaniu i innych pracach domowych, ale najwi ħ ksz Ģ przyjemno Ļę sprawiało jej
zajmowanie si ħ automobilem! To był wspaniały, zupełnie nowy oldsmobile z zaokr Ģ glonymi
błotnikami i ju Ň sam widok auta przyprawiał j Ģ o dreszczyk podniecenia. Wuj Will zamówił
go w Michigan pod koniec zeszłego roku. Do Colbyville przewieziony został kolej Ģ . Jak
wi ħ kszo Ļę samochodów czasami si ħ dławił i prychał, dymił i klekotał, a od czasu do czasu
jego cienkie gumowe opony dziurawiły si ħ na nierównych, pokrytych gł ħ bokimi koleinami
polnych drogach Colbyville.
Mieszka ı cy miasta modlili si ħ , aby Bóg ich uwolnił od tego diabelskiego wynalazku,
jak go nazywali, na widok którego wystraszone konie uciekały w pole. Dlatego te Ň
członkowie rady miejskiej zło Ň yli wujowi wizyt ħ ju Ň nast ħ pnego dnia po odebraniu
automobilu. Wuj Will u Ļ miechn Ģ ł si ħ ze zrozumieniem i obiecał trzyma ę swój mały elegancki
pojazd z dala od dróg, po których je Ņ dziły powozy. Kochał t ħ swoj Ģ zabawk ħ , cho ę omal nie
doprowadziła go do bankructwa, po Ļ wi ħ caj Ģ c jej ka Ň d Ģ woln Ģ chwil ħ . Claire podzielała jego
zafascynowanie. Wuj uległ w ko ı cu jej pro Ļ bom i przestał wygania ę j Ģ z gara Ň u, dzi ħ ki
czemu z czasem zdobyła fachow Ģ wiedz ħ o chłodnicach, przekładniach, ło Ň yskach, Ļ wiecach
zapłonowych i tłokach. Teraz wiedziała niemal tak du Ň o, jak on. Poza tym miała zr ħ czne r ħ ce
i nie przera Ň ało jej niespodziewane „kopni ħ cie” pr Ģ du, które zdarzało si ħ , kiedy dotkn ħ ła
niewła Ļ ciwej cz ħĻ ci małego silnika spalinowego. Jedyna wada tej pracy to smary. Aby
ło Ň yska pozostały sprawne, trzeba było je bez przerwy pokrywa ę grub Ģ warstw Ģ oleju, który
brudził wszystko, nie wył Ģ czaj Ģ c Claire.
Nagle na ulicy pojawił si ħ jaki Ļ powóz. Claire przygl Ģ dała mu si ħ z uwag Ģ . Kiedy j Ģ
mijał, wjechał akurat w wielk Ģ kału Ňħ , obryzguj Ģ c błotem sukni ħ dziewczyny. J ħ kn ħ ła
Ň ało Ļ nie, robi Ģ c przy tym tak Ģ min ħ , Ň e powóz natychmiast si ħ zatrzymał.
Po chwili otworzyły si ħ drzwiczki, a niecierpliwe ciemne oczy obrzuciły j Ģ w Ļ ciekłym
spojrzeniem.
- Na miło Ļę bosk Ģ ! Wsiadaj, zanim przemokniesz do suchej nitki, ty niezno Ļ ny
dzieciaku!
Na d Ņ wi ħ k znajomego głosu serce Claire podskoczyło z rado Ļ ci. Starała si ħ jednak
tego nie okaza ę . Od dawna bowiem skrywała uczucie, jakim darzyła bankiera swojego wuja.
- Dzi ħ kuj ħ , panie Hawthorn - odparła, u Ļ miechaj Ģ c si ħ uprzejmie. Zło Ň ywszy
parasolk ħ , uniosła sukni ħ i jak prawdziwa dama próbowała wsi ĢĻę do eleganckiego powozu.
344704536.002.png
Potkn ħ ła si ħ jednak, przydeptuj Ģ c mokry r Ģ bek spódnicy, po czym upadła jak kłoda na
siedzenie. Spłon ħ ła rumie ı cem ze wstydu, Ň e na widok Johna Hawthorna straciła głow ħ .
Bankier, dostojnie prezentuj Ģ cy si ħ w swoim ciemnym garniturze, przesun Ģ ł si ħ ,
robi Ģ c jej miejsce, po czym zastukał lask Ģ w dach powozu, daj Ģ c stangretowi znak, Ň eby
ruszał.
- Na miło Ļę bosk Ģ , Claire! Błoto lgnie do ciebie jak muchy do miodu! - Wygl Ģ dał na
nieco rozdra Ň nionego, kiedy ocenił poczynione przez ni Ģ szkody. - Nie chciałbym si ħ spó Ņ ni ę
do banku, ale ka Ňħ stangretowi odwie Ņę ci ħ do Colbyville - powiedział, a jego ciemne oczy
zw ħ ziły si ħ , przez co jego pi ħ kna, poci Ģ gła twarz nabrała gro Ņ nego wyrazu. Hawthorne był z
natury wybredny i nieczuły na wdzi ħ ki kobiet. Cho ę pewnie wiedział, Ň e mo Ň e si ħ podoba ę , to
jednak udawał, i Ň tego nie zauwa Ň a. Ale wła Ļ nie dlatego Claire zwróciła na niego uwag ħ , a
ten chłodny sposób bycia Johna potraktowała jak wyzwanie dla siebie. Przy niej jednak nigdy
nie był ozi ħ bły. Albo si ħ z ni Ģ dra Ň nił, albo jej pobła Ň ał, jakby była mał Ģ dziewczynk Ģ .
Jeszcze dwa lata temu nie przejmowała si ħ tym zbytnio. Teraz zaczynało j Ģ to martwi ę .
Poznała go, kiedy obj Ģ ł posad ħ w banku, którego wła Ļ cicielem był Eli Calverson. John
awansował na szefa działu po Ň yczek na rok przed wybuchem wojny hiszpa ı sko
ameryka ı skiej. Przy arenie mi ħ dzynarodowej, w 1897 roku odszedł z banku i zaci Ģ gn Ģ ł si ħ do
armii. Dzi ħ ki wykształceniu, jakie zdobył w akademii wojskowej w Citadel w Karolinie
Południowej, otrzymał rang ħ oficera.
Kiedy w 1898 roku został ranny na Kubie, zwolniono go z wojska. Powrócił wi ħ c do
pracy w banku i dopiero wtedy Claire miała okazj ħ dobrze go pozna ę . Przez kilka lat
widywali si ħ za spraw Ģ jej wuja, który dzi ħ ki Johnowi poczynił kilka korzystnych inwestycji i
teraz miał zabezpieczone po Ň yczki na kupno ziemi. Im lepiej Claire poznawała Hawthorna,
tym bardziej j Ģ poci Ģ gał. Zdawała sobie jednak spraw ħ , Ň e jej ładna buzia, jasnoszare oczy
szczupłe młode ciało nie wystarcz Ģ , aby wzbudzi ę zainteresowanie takiego m ħŇ czyzny jak on.
John był nie tylko przystojny, ale tak Ň e inteligentny. Po uko ı czeniu akademii Citadel,
kontynuował nauk ħ na Harvardzie, gdzie otrzymał tytuł magistra ekonomii. Teraz był
zast ħ pc Ģ prezesa Peachtree City Bank i kr ĢŇ yły pogłoski, Ň e Eli Calverson, który nie miał
własnych dzieci, wybrał go na swego nast ħ pc ħ . Nie ulegało wi ħ c w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e John zrobi
karier ħ bankowca w błyskawicznym tempie.
Ostatnio rozeszły si ħ tak Ň e pogłoski o romansie Johna Hawthorna z pi ħ kn Ģ Diane,
młod Ģ Ň on Ģ podstarzałego prezesa banku. Trzydziestojednoletni John był w kwiecie wieku i
miał urod ħ , której inni m ħŇ czy Ņ ni mogli mu tylko pozazdro Ļ ci ę . Eli Calverson natomiast
przekroczył ju Ň pi ħę dziesi Ģ tk ħ i nie był szczególnie atrakcyjny.
344704536.003.png
Diane Calverson, drobna niebieskooka blondynka o jasnej karnacji, otrzymała dobre
wykształcenie i była pono ę skoligacona z królewskimi rodami panuj Ģ cymi w Europie. Krótko
mówi Ģ c, o takiej kobiecie mógł marzy ę ka Ň dy m ħŇ czyzna. Z Johnem ł Ģ czyło j Ģ co Ļ wi ħ cej,
ni Ň mogłoby si ħ wydawa ę . Dwa lata temu byli bowiem zar ħ czeni.
- Jest pan prawdziwym d Ň entelmenem, panie Hawthorne - powiedziała Claire,
zachowuj Ģ c uprzejm Ģ pow Ļ ci Ģ gliwo Ļę , cho ę jej oczy błyszczały z podekscytowania.
K Ģ ciki jego ust uniosły si ħ gwałtownie. Nie ulegało w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e go rozbawiła.
Jej wzrok pow ħ drował ku lasce, któr Ģ nosił wył Ģ cznie dla ozdoby. John miał bowiem
Ļ wietn Ģ kondycj ħ , był dobrze zbudowany i doskonale grał w tenisa. Z tego za Ļ , co zd ĢŇ yła
zauwa Ň y ę na zabawach, na które chodziła w towarzystwie wuja, John ta ı czył znacznie lepiej
ni Ň inni m ħŇ czy Ņ ni. Claire poczuła teraz intensywny zapach wody kolo ı skiej i serce zacz ħ ło
bi ę jej gwałtownie. Gdyby tylko zwrócił na ni Ģ uwag ħ . Gdyby tylko...!
Wygładziła mokre spódnice i z dezaprobat Ģ stwierdziła, Ň e s Ģ zabłocone. Tak Ň e jej
sznurowane trzewiki nie wygl Ģ dały lepiej. Trzeba b ħ dzie je długo czy Ļ ci ę szczotk Ģ , Ň eby
doprowadzi ę do poprzedniego stanu. A niech to, Gertie dopiero co przestała si ħ awanturowa ę
z powodu poplamionej smarem białej bluzki Claire!
- Wygl Ģ dasz bardzo nieporz Ģ dnie - uprzejmie zauwa Ň ył John.
Oblała si ħ rumie ı cem, ale dumnie uniosła głow ħ .
- Gdyby przeszedł pan trzy ulice w deszczu i miał na sobie dług Ģ sukni ħ , to
przypuszczam, Ň e wygl Ģ dałby pan podobnie. Zachichotał.
- Niech mnie Bóg broni! Kiedy ostatnio ci ħ widziałem, była Ļ cała w smarze, mam
racj ħ ?
Odchrz Ģ kn ħ ła.
- Zmieniali Ļ my z wujkiem olej w automobilu.
- Ju Ň ci mówiłem, Claire... To nie jest odpowiednie Zaj ħ cie dla kobiety.
- A to dlaczego? Westchn Ģ ł.
- O tym powinien porozmawia ę z tob Ģ twój wuj - odparł. -Masz ju Ň dwadzie Ļ cia lat.
Czas wi ħ c, Ň eby Ļ wreszcie nauczyła si ħ dobrych manier i zachowywała jak prawdziwa dama.
- Czy tak, jak pani Calverson? John miał kamienn Ģ twarz.
- Jej maniery z pewno Ļ ci Ģ nie pozostawiaj Ģ nic do Ň yczenia.
- Oczywi Ļ cie, Ň e nie - zgodziła si ħ ochoczo. - Pan Calverson musi by ę bardzo dumny z
takiej Ň ony. - Przyjrzała si ħ uwa Ň nie swoim dłoniom. - I pewnie jest bardzo o ni Ģ zazdrosny.
- Co to za insynuacje? - zapytał niebezpiecznie cichym głosem. - Masz czelno Ļę
prawi ę mi kazania?
344704536.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin