Redakcja stylistyczna Izabella Sieńko-Holewa
Korekta
Jolanta Gomółka Anna Tenerowicz
Ilustracja na okładce
Cover Design Andrea C. Uva
Cover Photograph by Roger Moenks
Opracowanie graficzne okładki Wydawnictwo Amber
Skład
Wydawnictwo Amber Druk
Wojskowa Drukarnia w Łodzi, Sp. z o.o.
Tytuł oryginału
Gossip Girl. The Carlyles
Copyright © 2008 by Alloy Entertainment. All rights reserved.
For the Polish edition
Copyright © 2008 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 978-83-241-3154-9
7
Warszawa 2008. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. 00-060 Warszawa, ul. Królewska 27 tel. 620 40 13,620 81 62
Bądźmy sobie, ile można, obcymi. William Szekspir, Jak wam się podoba tłum. Leon Ulrich
plotkard.net
tematy na celowniku wasze e-maile zapytaj
Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwiska oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.
hej, ludzie!
Zdziwieni, że się odzywam? No co wy? Coś się wydarzyło na Upper East Side i nie mogę tego przemilczeć. W mieście pojawiła się nowa trójka i to zdecydowanie zbyt śliczna, żeby o nich nie mówić...
NAJPIERW MUSZĘ SIĘ TROCHĘ COFNĄĆ
Wszyscy wiemy, że tego lata odeszła nasza ukochana Avery Carls. Ta wspaniałomyślna dobrodziejka rozdała sporą część fortuny muzeom, bibliotekom i parkom tak, jak ludzie oddają sukienki z zeszłego sezonu do sklepu z używaną odzieżą. Miała siedemnaście lat, gdy trafiła na pierwsze strony gazet - tańczyła na stolikach na pierwszym koncercie Elvisa w Nowym Jorku. Mając dwadzieścia jeden wyszła za mąż (po raz pierwszy) i przeprowadziła się do słynnego brzoskwiniowego domu na rogu Sześćdziesiątej Pierwszej i Park Avenue. Gdy miała siedemdziesiąt lat, nadal piła szkocką z wodą sodową i zawsze otaczały ją świeżo ścięte białe piwonie. A co najważniejsze, doskonale wiedziała, jak dostać to, czego chciała - od mężów, od pań z towarzystwa, od rządu stanowego, od każdego. Moja pokrewna dusza.
Dlaczego to miałoby was obchodzić? Nie gorączkujcie się, zaraz do tego dojdę. Niesforna córka Avery Carls, Edie,
* plotkara.net jest tłumaczeniem nazwy autentycznej strony internetowej: www.gossipgirl.net (przyp. red.).
3
która wiele lat temu uciekła na Nantucket odnaleźć siebie poprzez sztukę, została wezwana do Nowego Jorku, żeby uporządkować sprawy matki. Sądząc po regale pełnym oprawionych w skórę dzienników (i sześciu unieważnionych małżeństwach), które starsza pani Carls zostawiła po sobie, porządkowanie może trochę potrwać. Dlatego Edie zamknęła dom na Nantucket i wraz z pozbawionymi ojcowskiej opieki trojaczkami przeprowadziła się do niesławnego apartamentu na rogu Siedemdziesiątej Drugiej i Piątej Alei.
Poznajcie Carlsów: O, przystojniak o dość surowej urodzie, naga pierś, złociste włosy, zawsze obecne kąpielówki Speedo... Jak na razie zapowiada się dobrze. Następnie A, jasnozłociste włosy, kobaltowo niebieskie oczy, bogini jak z bajki w sukienkach od Marni. No i B, skrót od Baby. Och, ciekawe, czy rzeczywiście takie słodkie z niej niewiniątko?
No i oczywiście nie można zapomnieć o naszych starych przyjaciołach z Upper East Side. Oni też coś kombinują. J widziano ostatnio, jak piła gin Tanqueray na jachcie w Sagaponack. Co tam robiła, skoro miała malować arabeski w paryskiej Operze Garnier? Nie wytrzymała presji, czy może po prostu stęskniła się za przyszłym miliarderem, J.P.? I nie zapominajmy o R z nieskazitelnymi manierami. Pływał w basenie na dachu w Soho House, podczas gdy jego matka nagrywała właśnie kawałek o letnich rozrywkach dla programu telewizyjnego Herbatka z lady Sterting. Wszyscy wiemy, że Lady S nie może się już doczekać, żeby zaplanować mu baśniowy ślub z jego dziewczyną, K, ale czy ta młodzieńcza miłość przetrwa? Zwłaszcza że K widziano przy konfesjonale w katedrze św. Patryka... Mówi się, że spowiedź pomaga duszy.
Jak starzy wyjadacze potraktują trójkę nowych na naszej wysepce? Muszę przyznać, że jestem ciekawa: utrzymają się na wodzie, czy pójdą na dno?
wasze e-maile
ES Kochana P!
Drogi Trój kąciku!
Jakiś milion lat temu moja mama chodziła do Constance Billard z matką trojaczków. Powiedziała mi, że przeprowadzili się do miasta, bo A przespała się z całą wyspą - z chłopakami i z dziewczynami! Z kolei B jest szalona, błyskotliwa i genialna, przy czym niezrównoważona psychicznie i nigdy nie pierze ubrań. A O podobno pływa w weekendy do Nantucket w samych Speedo. To prawda? Trój kącik
Ciekawe. Z tego, co widziałam, A prezentuje się całkiem niewinnie. Ale wszyscy dobrze wiemy, że wygląd bywa zwodniczy. Zobaczymy, czy B genialnie poradzi sobie w mieście. A co do O, Nantucket jest kawałek drogi stąd, więc wątpię, żeby płynął aż tam. Ale jeśli jest w stanie... to powiem ci tylko jedno: wytrzymałość. Właśnie tego szukam w facecie. P.
13 Droga P!
Właśnie się tu przeprowadziłam i po prostu kocham Nowy Jork!!!!! Jakieś rady, jak sprawić, żeby to był najlepszy rok w moim życiu? ZMałegoMiasteczka
Droga ZMM
Powiem ci tylko, bądź ostrożna. Manhattan to niewielka wyspa, ale na pewno o niebo wspanialsza od miejsca, z którego przybyłaś - niezależnie od tego, gdzie to jest. Nieważne co robisz i gdzie jesteś - zawsze ktoś cię widzi. Nie skończy się na ploteczkach w szkolnej stołówce. Tutaj wieści trafiają do rubryki towarzyskiej albo na stronę Gawkera. O ile, rzecz jasna, jesteś dość interesująca albo ważna, żeby plotkować na twój temat. Można tylko mieć nadzieję. P.
Kochana P!
Założę się, że mówisz, że odroczyłaś pójście do college'u, bo tak naprawdę do żadnego się nie dostałaś. Słyszałem też, że pewien gość z małpą jednak nie trafił do West Point, i uważam, że to dość tajemniczy zbieg okoliczności: on tu ciągle jest i ty także. Naprawdę jesteś dziewczyną??? A może wcale nie byłaś w ostatniej klasie? Założę się, że jesteś jakąś dziwaczną trzynastolatką bez cycków i ludzie nawet nie potrafią powiedzieć, czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem. Chodzi mi o to, że wcale nie jesteś prawdziwą Plotkarą. Nawet strona się zmieniła. JeSteśChuckiemB
Drogi JeSteśChuckiemB! Po pierwsze, to się nazywa odmiana i remont! Pooglądaj trochę telewizji. Po drugie, pochlebia mi, że moja obecność przyczynia się do powstawania teorii spiskowych. Przykro mi natomiast, że cię rozczaruję, ale jestem tak kobieca, jak to tylko możliwe i nie ma żadnej małpki w zasięgu mojego wzroku. Ile mam lat? Jak mawiała szacowna Avery Carls: „Prawdziwa dama nigdy nie kłamie". R
na celowniku
Nowinki na temat nowicjuszy: O biega w Central Parku. Bez koszulki. Czy on w ogóle ma jakieś koszulki? Miejmy nadzieję, że nie. A przymierza srebrną minisukienkę z cekinami od YSL w przymierzalni u Bergdorfa. Nikt jej nie powiedział, że w Constance obowiązują mundurki? Jej siostra brunetka, B, w FAO Schwarz, wtulona w faceta w ciemnoczerwonej szkolnej bluzie z Nantucket, ustawia pluszowe zwierzątka w niestosownych pozach i robi zdjęcia. Więc tak się bawią dzieciaki tam, skąd oni pochodzą?
No dobra, panie, panowie, pewnie spieszycie się na ostatnie zakupy przed rozpoczęciem roku szkolnego, albo-w przypadku tych, którzy wyruszyli do college'ow - do czytania Owidiusza i żłopania piwa PBR w swoich nowiutkich, malutkich pokojach w akademikach. Nie martwcie się. Będę tutaj, popijając sancerre w kąciku w Balthazarze i doniosę o wszystkim, co was omija. To początek nowej ery na Upper East Side. Widząc tę trójkę w mieście, po prostu wiem, że czeka nas kolejny rok szaleństw i niegodziwości...
Wiecie, że mnie kochacie.
Plotkara
witajcie w dżungli
Baby Carls obudziła hałasująca śmieciarka, która właśnie cofała na Piątej Alei. Dziewczyna potarła opuchnięte oczy i spuściła bose stopy na czerwoną terakotę tarasu. Przytuliła do szczupłej piersi czerwoną szkolną bluzę z Nantucket High, która należała do jej chłopaka.
Chociaż zamieszkali na samej górze, na piętnastym piętrze ponad Siedemdziesiątą Drugą i Piątą Aleją, doskonale słyszała hałasy budzącego się w dole miasta. Tu było zupełnie inaczej niż w jej starym domu w Siaconset na Nantucket, lepiej znanym jako Sconset, gdzie zwykła zasypiać na plaży ze swoim chłopakiem, Tomem Devlinem. Jego rodzice prowadzili mały pensjonat, a on mieszkał z bratem w domku dla gości na plaży, odkąd skończył trzynaście lat. Zaskoczył Baby, odwiedzając ją w Nowym Jorku w ten weekend. Ale wyjechał wczoraj wieczorem. Nie mogła potem zasnąć, więc zabrała kołdrę na hamak na tarasie.
Spanie na świeżym powietrzu? Jakie to... au nature 1.
Weszła przez rozsuwane, przeszklone drzwi do ogromnego apartamentu, który najwyraźniej teraz będzie jej domem. Wielkie, pomalowane na kremowo pokoje ze lśniącymi, drewnianymi posadzkami i ozdobnymi, marmurowymi dekoracjami, wcale nie wyglądały przytulnie. Baby ciągnęła za sobą kołdrę Frette, wycierając nią nieskazitelną podłogę. Szła do •.ypialni siostry, Avery.
Złote włosy Avery rozsypały się na bladoróżowej podusz-cc Dziewczyna chrapała jak potłuczony imbryk. Baby wskoczyła do niej na łóżko.
- Ej! - Avery podniosła się, naciągając na opalone ramię i amiączko białego topu Cosabella. Jej długie włosy były ma-lowe, a niebieskie oczy przymglone, ale nadal wyglądała jak księżniczka, dokładnie tak jak ich babka. Całkowite przeciwieństwo Baby.
- Już rano - oznajmiła Baby, podskakując na kolanach jak czterolatka, która przedawkowała cukier w płatkach z miodem.
Chciała to powiedzieć wesoło i dziarsko, ale czuła się ociężała. Nie chodziło tylko o to, że w zeszłym tygodniu cała rodzina została z korzeniami wyrwana z Nantucket. Po prostu Nowy Jork nigdy, przenigdy, nie stanie się dla niej domem.
Kiedy Baby się urodziła, jej pojawienie się zaskoczyło i mamę, i położną, która myślała, że Edie nosi tylko bliźnięta. Jej brata i siostrę nazwano po dziadkach ze strony matki, a niespodziewane trzecie dziecko wpisano do metryki po prostu jako Baby. I tak już zostało. Za każdym razem, kiedy Baby przyjeżdżała do Nowego Jorku odwiedzić babcię, łatwo było wyczytać z jej spojrzenia, że o ile bliźnięta jeszcze dało się zaakceptować, o tyle trójka to zbyt duża liczba dzieci, zwłaszcza dla samotnej matki. Baby zawsze była zbyt niechlujna i zbyt głośna. Po prostu już samo to, że istniała, to było za wiele i dla babci Avery, i dla Nowego Jorku.
Teraz Baby zaczynała się zastanawiać, czy babcia nie miała racji. Wszystko tutaj - począwszy od pokoi identycznych jak pudełka, a skończywszy na regularnej siatce ulic Nowego
Jorku - uosabiało porządek i ograniczenia. Podskoczyła jeszcze raz na łóżku siostry. Avery jęknęła sennie.
- No daj spokój, obudź się! - ponaglała Baby, chociaż nie było jeszcze dziesiątej, a Avery zawsze lubiła dłużej pospać.
- Która godzina? - Avery usiadła i przetarła oczy.
Nie mogła uwierzyć, że ona i Baby były spokrewnione. Baby zawsze miała idiotyczne pomysły. Na przykład uczyła ich psa, Chance'a, porozumiewać się przy pomocy mrugania. Zupełnie, jakby cały czas chodziła nawalona. Ale chociaż jej chłopak rzeczywiście regularnie przypalał, Baby nigdy ni tknęła narkotyków.
Wyglądało na to, że ich nie potrzebuje.
- Już po dziesiątej - skłamała Baby. - Masz ochotę gdzieś' wyjść? Jest naprawdę ładnie - namawiała.
Avery popatrzyła na splątane, ciemne, długie włosy sio-! stry i podpuchnięte, brązowe oczy i od razu wiedziała, że Baby przepłakała noc z powodu swojego beznadziejnego chłopaka. Kiedy mieszkali na Nantucket, Avery robiła, co mogła, żeby unikać Toma. Ale przez ostatni weekend nie i dało się nie widzieć tego faceta. Był obleśny, począwszy od brudnych, białych, sportowych skarpetek z Gap, które zwinął i dał do zabawy kotu, Rothko, skończywszy na przyłapaniu go z fajką wodną i trawką na tarasie, kiedy miał na sobie tylko bokserki ze Świętym Mikołajem. Wiedziała, że Baby ceni jego autentyczność, ale czy bycie sobą musi oznaczać bycie odrażającym?
Odpowiedzieć jednym słowem? Nie.
- Dobra, wstaję.
Avery wygrzebała się z pościeli z najdelikatniejszej wło-1 skiej bawełny i wyszła boso na taras. Tuż za nią Baby. Avery zmrużyła oczy od słońca. Szeroka ulica w dole była pusta, tylko limuzyny od czasu do czasu śmigały alejami. Dalej rozciągała się bujna zieleń Central Parku. Avery z trudem dostrzegła poplątany labirynt ścieżek wijących się między drzewami.
Siostry usiadły razem, kołysząc się w hamaku i spoglądając na wypielęgnowaną zieleń na tarasach i balkonach przy Piątej Alei. Pustych, jeśli nie liczyć ogrodników. Avery westchnęła z zadowoleniem. Tu na górze czuła się jak królowa Upper East Side, do tej roli się urodziła.
Czy aby na pewno?
- Cześć.
Ich brat, Owen - prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, jak zwykle bez koszulki - wyszedł na taras z kartonikiem soku pomarańczowego i butelką szampana. Miał na sobie tylko czarne kąpielówki Speedo. Avery przewróciła oczami na widok brata. Miał obsesję na punkcie pływania i z łatwością potrafił spić wszystkich, tak że lądowali pod stołem, a sam nadal mógł przebiec 10 kilometrów.
- Macie ochotę na drinka?
Upił łyk soku i wyszczerzył zęby, widząc jak Avery krzywi się z odrazą. Baby pokręciła smutno głową, a splątane włosy opadły jej na łopatki. Baby zawsze była drobniutka, a teraz wyglądała wręcz filigranowo. Potargane, brązowe włosy straciły już miodowe pasemka, które zawsze pojawiały się w czasie pierwszych tygodni lata na Nantucket.
- Co słychać? - zagadnął przyjaźnie.
- Nic - odparły jednocześnie.
Westchnął. O wiele łatwiej było je zrozumieć, gdy miały po dziesięć lat, zanim stały się takie wycofane i tajemnicze.
Pociągnął soku pomarańczowego, zastanawiając się, czy kiedykolwiek rozumiał dziewczyny. Gdyby nie to, że tak trudno im się oprzeć, może by sobie odpuścił i został mnichem. A skoro o tym mowa, jedyny powód, dla którego wstał tak wcześnie, to z lekka pornograficzny sen, który zmusił go do wyskoczenia z łóżka i poszukania - bez skut ku - basenu.
Sen o kim? Prosimy o więcej szczegółów!
Odstawił zamkniętą butelkę szampana do wielkiej donic ze stokrotkami, upił jeszcze jeden łyk soku i wcisnął się n hamak obok sióstr. Zerknął w dół na gąszcz drzew. Nie móg uwierzyć, jaki mały wydawał się Central Park. Z tej wysokości wszystko wydawało się miniaturowe. Zupełnie inaczej niż na Nantucket, ...
cudaczek22