56 Dzieci� Elf�w Pewna kobieta bardzo pragn�a mie� male�kie dziecko, ale nie wiedzia�a, sk�d by je wzi��. Posz�a wi�c do czarownicy i rzek�a: - Tak bym chcia�a mie� malutkie dziecko. Powiedz mi, co tu zrobi�, �ebym je mia�a? - O, to nietrudno! - odpowiedzia�a czarownica. - Znajdziemy na to rad�. Masz tu ziarnko j�czmienia, ale to nie jest takie zwyczajne ziarnko, kt�re siej� w polu albo sypi� kurom na pokarm - zasad� je starannie w doniczce od kwiat�w, a zobaczysz, co z tego b�dzie. - Dzi�kuj� - rzek�a kobieta i zap�aci�a czarownicy dziesi�� groszy, bo tyle to ziarnko kosztowa�o. Po powrocie do domu zasadzi�a je starannie w doniczce od kwiat�w i zaraz pokaza�a si� ma�a ro�linka, okry�a si� pi�knymi listkami, a w �rodku wyr�s� kwiat z�oto-purpurowy, podobny do tulipana, tylko zamkni�ty w p�czek. - C� to za prze�liczny kwiat! - rzek�a kobieta i tak by�a zachwycona, �e ca�owa�a z�ote i czerwone p�atki. W tej samej chwili kwiat z wielkim �oskotem otworzy� si� i w �rodku, na zielonym dnie kielicha, gdzie zwykle mie�ci si� s�upek kwiatowy, sta�a sobie prze�liczna ma�a dziewczynka. Nazwali j� Odrobink�, gdy� by�a ma-luchna jak m�oda pszcz�ka, tylko daleko zgrabniejsza. Kobieta wzi�a zaraz �upink� orzecha, a�eby w niej urz�dzi� kolebk� dla swego dzieci�tka. Fio�kowe p�atki pos�u�y�y za sienniczek, a jeden p�atek r�y - za ko�derk�. W nocy Odrobinka spa�a wybornie, a w dzie� bawi�a si� na stole. Kobieta postawi�a na nim talerz z wod�, otoczony wiankiem kwiat�w, kt�rych �ody�ki by�y zanurzone w wodzie. Listek tulipana zast�powa� ��dk�, dwa pr�ciki kwiatowe stanowi�y wios�a i Odrobinka p�ywa�a sobie po talerzu od jednego brzegu do drugiego. �licznie to wygl�da�o! Umia�a te� �piewa�, a tak �adnie, �e nie mo�na tego opisa�. Jednego razu w nocy, kiedy Odrobinka spa�a spokojnie w ko�ysce na stole, przez wybit� szyb� wskoczy�a do pokoju ropucha. Szkaradne to by�o stworzenie: ci�kie, grube, mokre - i bardzo ciekawe. Zaraz spostrzeg�a Odrobink�, �pi�c� pod r�anym p�atkiem. - Hm, hm! - mrukn�a. - Pi�kna by�aby z niej �ona dla mojego synka! I razem z ko�ysk� zabra�a, dziecin�, wyskoczy�a do ogrodu i zanios�a j� do swego mieszkania. Znajdowa�o si� ono w czarnym, g�stym b�ocie nad strumieniem. Syn ropuchy brzydszy by� jeszcze od matki, chocia� bardzo do niej podobny. "Koak, koak, breke-ke-ks!" - tyle tylko umia� powiedzie�, gdy ujrza� Odrobink�. - Nie m�w tak g�o�no - szepn�a mu matka. - Obudzisz j� i mo�e nam uciec, bo jest lekka jak puszek �ab�dzi. Trzeba j� przenie�� na li�� wodnej lilii, a� na �rodek strumyka. Tam b�dzie jak na wyspie, a tymczasem przygotuj� dla was mieszkanie w g��bi b�ota. Po powierzchni strumienia p�ywa�y zielone, okr�g�e li�cie wodnych lilii. Ropucha wybra�a najwi�kszy, kt�ry zarazem le�a� najdalej od brzegu, i na nim umie�ci�a �upin� orzecha ze �pi�c� Odrobink�. Kiedy dziewczynka zbudzi�a si� rano i zobaczy�a, gdzie jest, zacz�a p�aka�. Woko�o by�a woda g��boka, ani spos�b dosta� si� z listka do brzegu. A ropucha tymczasem urz�dza�a w g��bi b�ota mieszkanie dla m�odej pary. Przyozdobi�a ciemn�, szkaradn� jamk� trzcin� i wodnymi ro�linami, �eby si� synowej podoba�a, i pop�yn�a z synem do listka, aby przenie�� kolebk� panny m�odej. Ujrzawszy Odrobink�, uk�oni�a jej si� w wodzie bardzo g��boko i rzek�a chrapliwym g�osem: - Oto m�j syn, mo�cia panno. Zamierza o�eni� si� z tob� i w�a�nie urz�dzamy wam wspania�e mieszkanie w g��bi b�ota. - Kok, koak, breke-ke-keks - powiedzia� syn ropuchy. Zabrali pi�kn� ko�yseczk� i odp�yn�li, a Odrobinka usiad�a na li�ciu i p�aka�a okropnie, bo nie chcia�a mieszka� u brzydkiej ropuchy i by� �on� jej syna. Ma�e rybki, co p�ywa�y w wodzie ko�o listka, s�ysza�y ca�� przemow� ropuchy i teraz przykro im by�o s�ucha� p�aczu dziecka. Wi�c wychyli�y g��wki nad powierzchni� wody, aby zobaczy� m�od� narzeczon�, ale na widok prze�licznej dziewczynki tak im si� jej �al zrobi�o, �e postanowi�y j� obroni�. - Nie b�j si� - powiedzia�y - nie dostanie ci� brzydka ropucha. Zebra�y si� wszystkie razem dooko�a �ody�ki, na kt�rej trzyma� si� listek, i przegryz�y j� ostrymi z�bkami. Listek pop�yn�� z pr�dem strumyka daleko i ropucha ju� go nie mog�a dogoni�. Odrobinka cieszy�a si� bardzo z tej podr�y. Wszystko j� bawi�o: mija�a wsie i miasta, ��ki, pola, lasy, a ptaki na ga��zkach przygl�da�y jej si� i �piewa�y weso�o: - Patrzcie, patrzcie, jaka prze�liczna dziewczynka! A jaka malusie�ka! Odrobinka u�miecha�a si� do nich nawzajem, ale listek p�yn�� dalej, a� do innego kraju. Prze�liczny bia�y motyl usiad� na listku lilii, aby si� lepiej przyjrze� male�kiej dziewczynce. S�o�ce �wieci�o �licznie, woda b�yszcza�a jak srebro, wszystko si� Odrobince podoba�o. Zdj�a sw�j pasek i przywi�za�a nim motyla do listeczka. Teraz pop�yn�a jeszcze pr�dzej. Wtem - och, jak si� przel�k�a! Chrab�szcz ogromny porwa� j� z listka i uni�s� het, wysoko, na drzewo. Najbardziej �al jej by�o pi�knego motyla, kt�rego przywi�za�a do listeczka: je�li si� nie urwie, umrze chyba z g�odu. Ale niedobry chrab�szcz nie troszczy� si� o to. Posadzi� j� wysoko na wygodnym li�ciu, przyni�s� jej miodu z kwiat�w i powiedzia�, �e jest bardzo, bardzo �adna, chocia� niepodobna wcale do chrab�szcza. Wkr�tce zacz�y schodzi� si� inne chrab�szcze mieszkaj�ce w pobli�u, aby zobaczy� Odrobink�. Gospodarz sadza� go�ci na najpi�kniejszych li�ciach. - Ach, jaka� ona biedna - ma tylko dwie nogi! -zawo�a�a jedna m�oda chrab�szcz�wna. - A ro�k�w wcale nie ma - dorzuci�a druga. - A jaka cienka w pasie! Fe, podobna do cz�owieka! - Szkaradna! - zdecydowa�y wszystkie razem. Naprawd� Odrobinka by�a bardzo �adna i tak� si� wyda�a chrab�szczowi, kt�ry porwa� j� z listka lilii. Ale gdy wszyscy zacz�li j� gani�, i on te� uwierzy�, �e jest brzydka, i chcia� jej si� pozby�. Odni�s� j� wi�c na ��k�, posadzi� na polnym kwiatku, �eby tylko nie mie� jej w domu i �eby s�siedzi nie �miali si� z jego gustu. Odrobinka p�aka�a bardzo, �e jest taka brzydka, �e nawet chrab�szcz nie chce patrze� na ni�. Ale c� mia�a robi�? Przecie� naprawd� by�a bardzo �adna. Ca�e lato prze�y�a ma�a dziewczynka sama jedna w wielkim lesie. Z trawy uplot�a sobie wygodne ��eczko i zawiesi�a je pod listkiem koniczyny dla ochrony od deszczu. �ywi�a si� sokiem kwiat�w, a pi�a ros�, kt�ra sta�a co rano na trawie, li�ciach i kwiatach. Tak up�yn�o jej lato i jesie�. Ale nadesz�a zima, d�uga, mro�na zima. Weso�e ptaszki odlecia�y sobie do ciep�ych kraj�w, kwiaty powi�d�y, drzewa sta�y nagie, ogo�ocone z li�ci, nawet listek koniczyny, pod kt�rym uczepi�a swoje ��eczko, zwi�d�, skruszy� si� i opad�. Zimno jej te� by�o strasznie, bo sukienki zupe�nie si� na niej podar�y, a sama by�a taka male�ka i drobna. Zmarznie chyba. Wkr�tce i �nieg zacz�� pada�, a ka�dy p�atek �niegu znaczy� dla niej tyle, co dla nas pe�na taczka, bo przecie� by�a tylko Odrobink�. Otuli�a si� w suchy listek, ale ten p�k� zaraz i znowu dr�a�a z zimna. Tu� ko�o lasu rozci�ga�o si� pole rozleg�e, niegdy� zbo�em okryte. Teraz zbo�e z��to od dawna i spod �niegu wygl�da�y tylko nagie, suche �d�b�a twardej s�omy. Dla takiego male�stwa stanowi�y one las prawdziwy. Dziewczynka przesuwa�a si� pomi�dzy nimi, dr��c z zimna, potykaj�c si� o grudki ziemi lub zapadaj�c w �nieg niewiele grubszy od ko�uszka na �mietance. Na koniec dosz�a do mieszkania bogatej myszy polnej, kt�ra mia�a tu, pod ziemi�, swoj� nork�. Ciep�o tam by�o i bardzo wygodnie: obszerna izba, kuchnia i spi�arnia pe�na zbo�a. Odrobinka stan�a we drzwiach i cieniutkim g�osikiem poprosi�a o ziarnko �yta lub j�czmienia, gdy� od dw�ch dni nic nie jad�a. - Biedne stworzenie - rzek�a myszka lito�ciwie. - Chod��e do ciep�ej izby, zjemy razem podwieczorek. Male�ka dziewczynka podoba�a si� jej bardzo, tote� powiedzia�a do niej przed wieczorem : - Mo�esz zosta� u mnie przez zim�, tylko musisz mi za to utrzymywa� porz�dek i czysto�� w mieszkaniu, a w chwilach wolnych opowiada� ciekawe historie, kt�re niezmiernie lubi�. Odrobinka nat...
kazimierz25