O entropii - Kardas.pdf

(340 KB) Pobierz
Tytuł
50
F OTON 95, Zima 2006
O entropii
Tomasz Kardaś
Zespół Szkół Licealnych, Strzelno
Od cieplika do entropii
Już starożytni posiadali intuicyjne przekonanie, że istnieją pewne wielkości, które
w układach izolowanych nie mogą z niczego powstać ani bezpowrotnie zginąć.
Lukrecjusz ( Titus Lucretius Caro – urodzony prawdopodobnie w 95 r. p.n.e.,
według chrześcijańskiego pisarza Hieronima – Sophronius Eusebius Hieronymus
(331–420) – miał w wieku 44 lat popełnić samobójstwo) w swoim dziele O natu-
rze wszechrzeczy ( De rerum natura ) pisze:
Zatem nic się nie może obrócić w zupełną nicość
i dalej:
I żadna rzecz nie wchodzi w nicość, nie ginie ze szczętem,
A tylko się rozprzęga w materii elementy.
W innym miejscu autor stwierdza:
Ponieważ zaś wiadomo, że nicość nic nie tworzy
I żadna rzecz nie może ze szczętem się w nicość rozłożyć.
Próbuje nawet te procesy opisać konstatując:
Wszystko, co widzisz wkoło, jak wchodzi wciąż na stopnie
Wzrostu, aż z biegiem czasu dojrzałych kształtów dopnie
Więcej spożywa materii, niż na ubytek łoży 1 .
Historia fizyki pokazuje, że wiele zasad obejmowało z powodzeniem tylko
ograniczony zakres zjawisk; podobnie było z zasadami dotyczącymi ciepła.
W ogóle zjawiska cieplne należą do tych najstarszych i zarazem najważniejszych
procesów fizycznych, które towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów i rów-
nie od dawna usiłowano odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest ciepło lub
ogień.
Starożytni Grecy uważali, że podstawowymi pierwiastkami, z których zbudo-
wana jest wszelka materia są: ziemia, woda, powietrze i ogień – zwane przez nich
żywiołami.
W XVIII wieku pojawił się tajemniczy cieplik ( coloricum ) – substancja, która
miała przepływać od ciała cieplejszego do zimniejszego. Jeszcze Jędrzej Śnia-
decki (1768–1838) w swojej książce Początki chemii stosownie do teraznieyszego
tey umieiętności stanu, dla pożytku uczniów i słuchaczy ułożone y za wzor lekcyi
akademickich służyć maiące przez Jędrzeja Śniadeckiego Filozofii i Medycyny
1 K. Leśniak, Lukrecjusz , Wiedza Powszechna, Warszawa 1985, s. 148–149, 158, 171.
342388957.003.png 342388957.004.png
F OTON 95, Zima 2006
51
Doktora, Chemii i Farmacyi w Szkole Główney Litewskiey Zwyczaynego Publicz-
nego Professora , wydanej w 1800 r., pisał, że światło, ciepło, elektryczność
i magnetyzm są pierwiastkami chemicznymi, które nazywał ciałami promienisty-
mi. Według niego światło miało się składać ze świetlika, a ciepło z cieplika, zgod-
nie zresztą z ówczesnymi teoriami panującymi w nauce, jako że Śniadecki był na
owe czasy bardzo dobrze wykształconym, a później wielce zasłużonym człowie-
kiem dla polskiej oświaty.
Adam Mickiewicz (1798–1855), będąc studentem J. Śniadeckiego w Wilnie,
uwiecznił tę teorię w wierszu pt. Cztery toasty pewnego chemika na cześć istot
promienistych następującymi słowami:
Co by było wśród zakresu,
Na którym ludzie rzuceni,
Bez światła, ciepła, magnesu
I elektrycznych promieni?
Co by było? – zgadnąć łatwo:
Ciemno, zimno, chaos czyste.
Witaj więc, słoneczna dziatwo,
Wiwat światło promieniste!
Lecz cóż po światła iskierce,
Gdy wszystko dokoła skrzepłe?
Zimny świat i zimne serce,
Ciepła trzeba. Wiwat ciepło!
Pełnych światła i zapału
Często silny wiatr rozniesie;
By ciało zbliżyć ku ciału,
Jest magnes. Wiwat magnesie!
Tak gdy zrośniem w okrąg wielki
Przez magnesową styczność,
Wówczas z lejdejskiej butelki
Palniem: Wiwat elektryczność! 2
Jednak w tym samym czasie teoria cieplika zaczęła powoli się chwiać, a to za
sprawą Benjamina Thompsona (1753–1814, późniejszego hrabiego Rumforda
Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego, odznaczonego m.in. orderem św.
Stanisława przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego), urodzonego w Ame-
ryce w Massachusetts, wielkiego poszukiwacza przygód, który jako przeciwnik
Rewolucji Amerykańskiej po jej zwycięstwie musiał emigrować do Europy, gdzie
na dworze elektora Bawarskiego pełnił funkcję inspektora armii i zajmował się jej
reorganizacją. Jako inspektor armii bawarskiej nadzorował wiercenie luf armat-
nich w warsztatach Arsenału w Monachium, wówczas bowiem najpierw armatę
2 I. Stasiewicz (red.), Rzecz o Jędrzeju Śniadeckim , Wiedza Powszechna, Warszawa
1970, s. 50.
342388957.005.png
52
F OTON 95, Zima 2006
odlewano jako metalowy walec, a następnie wiercono w niej otwór 3 . Do porusza-
nia wiertła używano koni – podczas tej pracy zauważył ogromne ilości wydziela-
jącego się ciepła. Ta obserwacja pozwoliła wysunąć mu przypuszczenie, że ciepło
jest pewną formą ruchu cząsteczek w danym ciele, a nie substancjalnym ciepli-
kiem. Rumford w 1798 r. pisał tak:
Co do mnie, to jest mi nadzwyczaj trudno, że nie powiem niemożliwie, pojąć, aby
coś, co wytwarzało się w tych doświadczeniach (tzn. ciepło wytwarzające się przy
wierceniu armat) mogło być czym innym, jak tylko ruchem 4, 5 .
Rumford doszedł do następującej konkluzji:
Im bardziej zastanawiałem się nad tymi zjawiskami, tym bardziej wydały mi się
one intrygujące i ciekawe. Wydaje mi się nawet, że ich wnikliwe badanie mogłoby dać
dobry wgląd w skrytą naturę ciepła i umożliwić nam utworzenie jakichś rozsądnych hi-
potez dotyczących istnienia bądź też nieistnienia cieczy ognistej – przedmiotu, co do
którego opinie filozofów wszystkich czasów były bardzo podzielone 6 .
B. Thompson sugerował dalej, że ciepło wydzielające się podczas wiercenia
luf armatnich nie jest związane z utratą cieplika, lecz z wykonywaną pracą.
W następstwie obserwacji Rumforda oraz swoich własnych badań związanych
z ilością powstającego ciepła z wykonanej pracy mechanicznej przez konia, Julius
Robert Mayer (1814–1878; niemiecki lekarz) w 1842 roku opublikował swoją
pierwszą pracę w Rocznikach Chemii i Farmacji pt. Uwagi o siłach przyrody
nieożywionej 7 . L.N. Cooper tak pisze o jego odkryciu:
„Jeżeli ciepło jest inną formą energii kinetycznej czy potencjalnej, a energia
jako całość jest zachowana, to wówczas określona ilość ciepła musi być rezulta-
tem zmiany określonej ilości energii mechanicznej. Albo inaczej – określona ilość
pracy musi wytworzyć określoną ilość ciepła” 8 . Widzimy zatem, że substancjo-
nalne traktowanie ciepła było coraz bardziej naukowo zagrożone w świetle gro-
madzonego materiału doświadczalnego. Rozwój badań naukowych nad istotą
ciepła uczy nas, że istotny postęp w tej dziedzinie, jak zresztą w każdej innej,
może się dokonać tylko wówczas, gdy znajdzie się liczbową miarę badanego
zjawiska. Po ustaleniu przez Gabriela Daniela Fahrenheita (1686–1736, miesz-
3 R. Mierzecki, Beniamin Thompson 1753–1814 prekursor fizyki technicznej , „Fizyka
w Szkole”, nr 1, 1965, s. 1–4.
4 A. Drzewiński, J. Wojtkiewicz, Opowieści z historii fizyki , PWN, Warszawa 1995,
s. 132.
5 L.N. Cooper, Istota i struktura fizyki , PWN, Warszawa 1975, s. 359.
6 G. Białkowski, Stare i nowe drogi fizyki. U źródeł fizyki współczesnej , Wiedza Po-
wszechna, Warszawa 1980, s. 116.
7 A. Teske, Wybór prac z historii fizyki i filozofii nauki , Wrocław 1970, cyt. za:
H. Drozdowski, Odkrywcy zasady zachowania energii , „Fizyka w Szkole”, nr 5, 1990,
s. 36–40.
8 L.N. Cooper, Istota i struktura fizyki , PWN Warszawa 1975, s. 360.
342388957.006.png
F OTON 95, Zima 2006
53
czanina z Gdańska) skali termometrycznej i po wprowadzeniu pojęcia ilości ciepła
przez Josepha Blacka (1728–1799 szkockiego chemika) okazało się, że tempera-
tura nie wystarczy do opisu zjawisk cieplnych. Twórca pojęcia cieplika, Antoine
Laurent Lavoisier (1743–1794, chemik francuski), tak pisał w 1789 r.:
Trudno jest pojąć te zjawiska bez przyjęcia, że są one skutkami rzeczywistej
i materialnej substancji lub bardzo subtelnej cieczy, która wciskając się pomiędzy
cząstki ciał oddzielając je od siebie; i nawet dopuszczając myśl, że istnienie tej cieczy
jest hipotetyczne, zobaczymy dalej, że wyjaśnia ona zjawiska przyrody w sposób bar-
dzo zadowalając y 9 .
G. Białkowski pisze, że Lavoisier jeszcze w opublikowanej pracy w 1777 r.
dał tej hipotetycznej substancji nazwę cieczy płomiennej i materii cieplnej,
a w pracy z 1789 r. zaproponował nazwać ją cieplikiem. W tym samym czasie
pojawiało się jeszcze więcej dowodów przeczących substancjonalnej naturze
ciepła. Mimo że silniki parowe już od 1700 r. zamieniały ciepło na pracę mecha-
niczną, to dopiero francuski inżynier Nicolas Leonard Sadi Carnot (1796–1832,
syn Lazare`a Carnota – generała z czasów Rewolucji Francuskiej) opublikował
w roku 1824 swoją jedyną pracę, która wprowadziła na trwałe jego nazwisko do
nauki.
Ta bardzo przenikliwa teoretyczna praca nosiła tytuł Sur la puissance motrice
du feu.
Carnot pisał w niej, że maszyny parowe pracują w kopalniach, wprawiają
w ruch statki, pogłębiają porty i rzeki, kują żelazo, a mimo to ich praca od strony
teoretycznej jest bardzo mało wyjaśniona i słabo rozumiana. Zastanawiał się jak
należy zbudować silnik, aby za jego pomocą z danej ilości ciepła otrzymanego ze
spalenia węgla otrzymać jak najwięcej pracy mechanicznej, i doszedł do wniosku,
że ilość pracy otrzymanej z danej ilości ciepła w idealnym silniku zależy jedynie
od różnicy temperatur między grzejnicą – paleniskiem a chłodnicą – otoczeniem
silnika. Uzasadniając swoje twierdzenia, posługiwał się pojęciem cieplika, ale
używał go w taki sposób, w jaki my dziś posługujemy się entropią . Był więc
prekursorem zdefiniowania wielkości fizycznej, którą dzisiaj nazywamy entropią,
choć sam jej tak jeszcze nie nazwał.
Entropia w termodynamice fenomenologicznej
Pracę Carnota uchronił od zapomnienia Benoit Pierre Emile Clapeyron (1799–
–1864, inżynier armii francuskiej) i streścił ją w swojej pracy o silniku cieplnym,
opublikowanej dwa lata po śmierci Carnota. Lorda Kelvina – Williama Thom-
sona (1824–1907, angielskiego fizyka) w pracy Carnota najbardziej uderzyła
konieczność stosowania chłodnicy do uzyskania pracy z ciepła, natomiast Rudol-
9 G. Białkowski, Stare i nowe drogi fizyki. U źródeł fizyki współczesnej , Wiedza Po-
wszechna, Warszawa 1980, s. 115.
342388957.001.png
54
F OTON 95, Zima 2006
fa Juliusa Emmanuela Clausiusa (1822–1888, niemieckiego fizyka urodzonego
w Koszalinie) intrygowało, czy teoria objaśniająca działanie silnika, podana przez
Carnota, wynika z zasady zachowania energii, czyli z I zasady termodynamiki,
czy też jest nowym, nieznanym dotąd prawem. Ponownie w 1850 r. przeanalizo-
wał działanie idealnego silnika cieplnego, nie czyniąc żadnych założeń, w tym
również zasady zachowania energii. To doprowadziło go do podania II zasady
termodynamiki. Pokazał, że stosunek ciepła pobranego do ciepła oddanego w ideal-
nym silniku Carnota jest jedynie funkcją temperatury początkowej i końcowej.
W 1865 r. wykazał, że możliwe jest zdefiniowanie nowej wielkości fizycznej,
która zależy od wielkości opisujących dany układ fizyczny, np. od ciśnienia i tem-
peratury, a jej zmiana zależy wyłącznie od ilości wprowadzonego doń ciepła.
Wielkość tę nazwał entropią i tak uzasadniał wybór nazwy tej nowej funkcji:
Wolę korzystać z języków starożytnych przy tworzeniu nazw ważnych wielkości
naukowych, tak aby mogły one oznaczać to samo we wszystkich językach. Dlatego
proponuję nazwać S entropią ciała, od greckiego słowa „przekształcać”. Rozmyślnie
ukułem słowo „entropia” na podobieństwo słowa energia, jako że obie te wielkości są
analogicznie ważne w fizyce i stąd analogia nazw wydaje mi się pomocną 10 .
L.N. Cooper, przytaczając te definicje, opatruje je takim komentarzem:
Nie czerpiąc z żadnego ze współczesnych języków, Clausius ukuł termin, który
znaczył to samo dla każdego, tzn. nic 11 .
Przyrost entropii układu fizycznego o temperaturze bezwzględnej T , pobiera-
jącego niewielką ilość ciepła dQ , zdefiniował jako dS = dQ/T .
Entropia zatem na gruncie termodynamiki fenomenologicznej jest wielkością
fizyczną podobną do energii, proporcjonalną do masy ciała, ekstensywną funkcją
opisującą stan układu fizycznego.
Entropia w termodynamice statystycznej
Na procesy, którym podlega materia, można było do połowy XVIII wieku patrzeć
dwojako, o czym pisali Lavoisier i Pierre Simon de Laplace ( 1749–1827, francu-
ski matematyk, astronom i fizyk) w Rozprawie o cieple z 1783 r. w sposób nastę-
pujący:
Fizycy nie są jednomyślni co do istoty ciepła. Wielu z nich uważa je za płyn, który
rozpowszechniony jest w całej przyrodzie i który... przenika ciała, stosownie do stopnia
ich temperatury oraz właściwej im zdolności zatrzymywania ciepła... Inni fizycy sądzą,
że ciepło nie jest niczym innym, jak tylko skutkiem niedostrzegalnych ruchów drobin
materii..., cząstki te znajdują się w ustawicznym ruchu, który, wzrastając do oznaczonej
granicy, może nawet rozłączać małe cząstki i tym sposobem rozkładać ciała... W hipo-
tezie, którą rozpatrujemy, ciepło jest siłą żywą (energią kinetyczną – dop. G. Białkow-
10 L.N. Cooper, Istota i struktura fizyki , PWN Warszawa 1975, s. 375.
11 Tamże.
342388957.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin