Brandys M Generał Arbuz.txt

(762 KB) Pobierz
Marian Brandys

Genera� Arbuz

Adamowi Od autorytetu do autorytetu I W�a�nie sko�czy�em czyta� obszern�, 
doskonale udokumentowan� biografi� genera�a J�zefa Zaj�czka pi�ra Jadwigi 
Nadziei. Dociekliwa historyczka strawi�a znaczn� cz�� �ycia na gromadzeniu 
wszystkiego, co kiedykolwiek napisano b�d� powiedziano o smutnej pami�ci 
ksi�ciu_namiestniku kongresowego Kr�lestwa Polskiego. Wskutek prze�adowania 
drobiazgow� faktografi�, zw�aszcza z zakresu wojskowo�ci, ksi��ka pani Nadziei 
jest nieco trudna w czytaniu, ale pokazany wszechstronnie Zaj�czek wy�ania si� z 
niej jak �ywy. I ten "napoleo�ski" - najlepiej znany z o��wkowego portretu 
Dutertre'a, skre�lonego z natury podczas wyprawy egipskiej - wysoki, postawny, o 
nieufnym, odpychaj�cym wyrazie twyrzy, genera� rewolucyjnej Francji, przepasany 
tr�jbarwn� szarf�, w dwuro�nym francuskim kapeluszu z pi�rami, tak jako� 
osadzonym na g�owie, �e sprawia wra�enie raczej czapy polskiego szlachciury; i 
drugi Zaj�czek - "kongresowy" - starszy o lat trzydzie�ci beznogi inwalida, 
postukuj�cy kulami, rozczulaj�co intymny w domowym pikowanym kaftaniku, 
u�miechaj�cy si� dobrodusznie pod koafiur� misternie trefionych loczk�w. Takim 
widywa� go Kajetan Ko�mian, kiedy sk�ada� mu wizyty w ostatnich latach jego 
�ycia. W burzliwej, pe�nej gwa�townych wstrz�s�w i zakr�t�w, a w ostatecznych 
wyrazie zdecydowanie ponurej biografii J�zefa Zaj�czka osobliwe jest to, �e co 
kilkana�cie stronic natrafia si� w niej na elementy wr�cz humorystyczne. 
Poczynaj�c od nazwiska Zaj�czek herbu �winka! Trudno by by�o wymy�li� dla 
nielubianego prominenta nazwisko bardziej o�mieszaj�ce, bardziej wystawiaj�ce na 
sztych, bardziej prowokuj�ce do wszelkiego rodzaju z�o�liwo�ci: kalambur�w, 
dowcip�w, atak�w satyrycznych. Wsp�cze�ni nie przeoczyli tej okazji: 
wykorzystywali j� a� do przesytu. Przez ca�e �ycie n�ka�y Zaj�czka niewybredne 
�arty z jego nazwiska. Kto wie, czy nie one w�a�nie przyczyni�y si� do owego 
nieufnego, odpychaj�cego wyrazu twarzy, uwiecznionego na portrecie Dutertre'a? 
Kpiny ze "zwierz�cego" nazwiska nie ustawa�y nawet w�wczas, kiedy zaj�o ono 
zaszczytne miejsce na paryskim �uku Tryumfalnym, w poczcie najwybitniejszych 
dow�dc�w wojen napoleo�skich, ani wtedy, gdy - u�wietnione tytu�em ksi���cym i 
godno�ci� wicekr�la - zaleg�o pos�pnym cieniem nad satelickim pa�stewkiem 
polskim, utworzonym przez kongres wiede�ski. Im wy�ej w�a�ciciel o�mieszonego 
nazwiska wspina� si� w hierarchii spo�ecznej, tym zacieklej go atakowano. W 
z�o�liwych napa�ciach na "zaj�czka, z kt�rego car zrobi� kr�lika", wsp�dzia�ali 
rami� w rami�: anonimowi autorzy ulicznych wierszy ulotnych i najwybitniejsi 
poeci polskiego O�wiecenia, na czele z Julianem Ursynem Niemcewiczem. 
Narzuconego namiestnika wyszydzano na wsi i w mie�cie, w koszarach i na 
uniwersytecie, w trzeciorz�dnych traktierniach i najwykwintniejszych salonach 
stolicy. W satyrycznych wierszykach szarpano go bez lito�ci, nieraz w niezgodzie 
z prawd� i niesprawiedliwie. Nawi�zuj�c do nazwiska, pomawiano go o tch�rzostwo, 
nawi�zuj�c do herbu - o rozpust�, chocia� w �yciu nie by� ani tch�rzem, ani 
rozpustnikiem. Ale prominent, kt�ry raz przepad� w opinii publicznej, nie mo�e 
liczy� u rodak�w na lito�� i sprawiedliwo��. Oto jest sternik nieszcz�snego 
kraju:@ zaj�czek z ducha, �winka z obyczaju...@ Ale nie tylko nazwisko sprawia, 
�e w biografii Zaj�czka narodowy dramat co chwila ociera si� o cyrkow� grotesk�. 
W�a�ciciel �miesznego nazwiska mia� jeszcze pr�cz niego szczeg�lny dar 
wywo�ywania niezamierzonych efekt�w komicznych swoimi uczynkami i zachowaniem. 
Ju� jego pierwszemu wyst�powi na scenie publicznej towarzyszy� gromki �miech 
wsp�czesnych. Zim� roku 1770 zjecha�o do Pary�a poselstwo Generalno�ci 
barskiej, aby domaga� si� od francuskich sprzymierze�c�w wsparcia dla upadaj�cej 
konfederacji. W �wicie pos�a Micha�a Wielhorskiego znalaz� si�, jako sekretarz 
(z protekcji Zamoyskich) 18_letni oficerek, kt�ry dwa lata wcze�niej doskoczy� 
do konfederacji z kr�lewskiej za�ogi Kamie�ca Podolskiego. M�odziutki Zaj�czek 
nie mia� w Pary�u zbyt wielu zaj�� s�u�bowych, m�g� wi�c do woli wydeptywa� 
bruki "stolicy Europy", ch�on�c g�odnymi oczami r�ne miejscowe cuda. Zwiedzaj�c 
Luwr natkn�� si� na pos�g Wenus Medycejskiej. Pi�kno�� i skromny wdzi�k 
poga�skiej bogini tak go oczarowa�y, �e bez wahania uzna� j� za Matk� Bosk� i - 
nie zwa�aj�c na otoczenie, run�� przed ni� na kolana. Takie przy tym wybija� 
pok�ony, �e - jak odnotowa� �wiadek zaj�cia - "a� mu peruka spad�a". Zabawna 
gafa polskiego aspiranta dyplomatycznego musia�a si� odbi� szerokim echem, skoro 
dochowa�y si� o niej relacje pami�tnikarskie. I dobrze si� sta�o, bo w tej 
b�ahej historyjce jest jakby zapowied� i skr�t wszystkich przedziwnych meandr�w 
kariery �yciowej przysz�ego ksi�cia_namiestnika. Ca�y �yciorys J�zefa Zaj�czka 
herbu �winka to nieprzerwane pasmo oczarowa� r�nego rodzaju i r�nego kalibru 
autorytetami. Przed ka�dym od razu wali si� na kolana, przed ka�dym wybija 
pok�ony a� do spadni�cia peruki (oczywi�cie w przeno�ni, bo p�niej peruki ju� 
nie nosi�). Potem nast�puje odkrycie omy�ki lub zmierzch autorytetu z jakich� 
innych wzgl�d�w i... niemal natychmiastowy przeskok w zachwycenie autorytetem 
nast�pnym, b�d�cym najcz�ciej kra�cowym przeciwie�stwem poprzedniego. Pierwsz� 
odnotowan� przez kronikarzy wielk� fascynacj� Zaj�czka, je�li nie liczy� 
wspomnianej Wenus Medycejskiej, by� bohater konfederacji barskiej Kazimierz 
Pu�aski. Dwaj uchod�cy barscy spotkali si� w Pary�u w pocz�tkach roku 1773, w 
tym czasie mniej wi�cej, kiedy znikczemnia�y sejm warszawski zatwierdza� 
pierwszy rozbi�r Polski. Przyja�nienie si� wtedy z Pu�askim nie by�o wygodne ani 
bezpieczne nawet w Pary�u. Za przysz�ym bohaterem dw�ch kontynent�w wlok�a si� 
anatema gard�owych oskar�e�. Gdyby nie uciek� by� na czas z Polski, historia 
Stan�w Zjednoczonych Ameryki P�nocnej sta�aby si� ubo�sza o jednego z g��wnych 
bohater�w wojny o niepodleg�o��. Inspiratorowi porwania przez konfederat�w kr�la 
Stanis�awa Augusta wytoczono w Warszawie proces o najci�sz� zbrodni� epoki: 
kr�lob�jstwo. Trybuna� sejmowy pod przewodnictwem os�awionego prze�ladowcy 
Rejtana, Adama Poni�skiego, skaza� zaocznie Pu�askiego na "uci�cie g�owy i 
prawej r�ki, �wiartowanie i spalenie cia�a, kt�rego popi� mia� by� na wiatr 
rzucony". Za granic� tropi�y go wywiady mocarstw zaborczych. W�adze burbo�skiej 
Francji r�wnie� nie zamierza�y pie�ci� si� z "kr�lob�jc�", musia� si� ukrywa� 
przed policj� pod przybranym nazwiskiem. Niech�tni mu tak�e byli umiarkowani 
przyw�dcy emigracji konfederackiej - od pocz�tku przeciwni pomys�owi porwania 
kr�la. Bior�c to wszystko pod uwag�, trzeba przyzna�, �e oczarowanie Pu�askim 
by�o ze strony Zaj�czka uczcuciem najzupe�niej bezinteresownym, czego o 
p�niejszych jego fascynacjach powiedzie� si� ju� nie da. Ale "pana Romera" (pod 
takim kryptonimem ukrywa� si� Pu�aski) wielbi� szczerze i ca�ym sercem, bez 
�adnych rachub na karier� czy inne korzy�ci materialne. Przyja�� z Pu�askim 
wymaga�a ofiar. Bohater konfederacji barskiej nie uwa�a� walki z rozbiorcami 
Polski za sko�czon�. Nie mog�c liczy� na pos�uch w tej sprawie we Francji, 
odwo�a� si� do drugiego sprzymierze�ca konfederacji: Turcji, kt�ra w tym czasie 
prowadzi�a wojn� z cesarstwem rosyjskim i pe�nym g�osem domaga�a si� naprawienia 
krzywd wyrz�dzonych Polsce. Zaj�czek, chocia� zd��y� si� ju� zadomowi� w Pary�u, 
nie zawi�d� przyjaciela i wyjecha� razem z nim na Wsch�d, aby dobija� si� u boku 
Turcji o sprawiedliwo�� dla Polski. Latem 1774 roku pisa� z tureckiego frontu do 
znajomych we Francji: "Ja mego drogiego Romera nie opuszcz� nigdy i jestem tak 
dumny z tego postanowienia, �e got�w jestem ponowi� je w ka�dej chwili. C� mo�e 
by� s�odszego, jak odda� si� istocie godnej ca�ej naszej przyja�ni, godnej 
uwielbienia ca�ego naszego �wiata, dzieli� jej nieszcz�cia, �agodzi� 
cierpienia. To, �e jestem u�yteczny cz�owiekowi, opuszczonemu jakby przez ca�e 
jestestwo, sprawia mi rozkosz wi�ksz�, ni� mo�na sobie wyobrazi�; gdy o tem 
pomy�l�, w�asne cierpienia odczuwam jako co� drogiego. (...) Rozmawiamy tu o 
mi�o�ci Ojczyzny i o swobodzie, �yj�cej ju� tylko w sercach niewielu obywateli. 
Z �alem wspominamy m�stwo dawnych naszych ziomk�w, op�akuj�c pod�o�� 
wsp�czesnych. W nieszcz�ciu mo�na si� nauczy� filozofowa�." Paromiesi�czne 
perypetie dw�ch barskich przyjaci� - znane w niekt�rych szczeg�ach z barwnych 
relacji listowych Zaj�czka - wystarczy�yby z pewno�ci� na scenariusz 
pasjonuj�cego filmu przygodowo_historycznego. Niestety, zabrak�o im happy endu. 
Turcja wojn� z Rosj� przegra�a i w lipcu 1774 roku musia�a podpisa� upokarzaj�cy 
traktat, w kt�rym nie wspomniano ju� ani s�owem o krzywdach Polski. 
Przestraszone w�adze tureckie wyda�y barskim rozbitkom nakaz opuszczenia pa�stwa 
ottoma�skiego w ci�gu czterech tygodni. Ale dla nich i ten kr�tki termin by� za 
d�ugi, gdy� wywiad zwyci�zc�w wpad� ju� na trop niebezpiecznego "kr�lob�jcy" 
polskiego. W wielkim po�piechu wsiedli na statek kupiecki p�yn�cy do Francji i 
dzi�ki przychylnym wiatrom uda�o im si� uj�� przed wys�anymi w pogo� okr�tami 
rosyjskimi. W pa�dzierniku 1774 roku wyl�dowali w Marsylii, na go�cinnej ziemi 
francuskiej. Ale w nied�ugi czas potem, w tej�e Marsylii, drogi �yciowe 
przyjaci� rozesz�y si�. Kazimierz Pu�aski - o�ywiony wiar�, �e sprawa polska 
rozstrzyga si� wsz�dzie tam, gdzie walcz� o wolno�� - wyruszy� za ocean, aby 
w��czy� si� w wojn� o niepodleg�o�� m�odego pa�stwa ameryka�skiego. 22_letni 
J�zef Zaj�czek - wbrew niedawnym zapewnieniom, �e nie opu�ci nigdy przyjaciela - 
nie m�g� si� jako� zdecydowa� na rol� bohatera dw�ch kontynent�w i pozosta� w 
Marsylii, dzi�ki czemu dzisiejsi uczniowie szk� ameryka�skich nie musz� sobie 
wy�amywa� j�zyk�w nad zniekszta�caniem jego, i tak o�mieszonego,...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin