00:00:20:T�umaczenie:|sinu6 00:00:24:Korekta:|Magata 00:00:32:/Wszyscy s�dz�, �e to Harlem|/by� stolic� jazzu w latach '30. 00:00:36:/�e ca�y Nowy Jork w�a�nie tu|/imprezowa� do bia�ego rana. 00:00:41:/Niez�a historyjka,|/ale niestety nieprawdziwa. 00:00:45:/Wszystko to dzia�o si� w ma�ej mie�cinie|/Passaic, w stanie New Jersey. 00:00:49:/Passaic by�o stolic� jazzu w latach '20 i '30, 00:00:53:/za spraw� rodowitego mieszka�ca, 00:00:55:/Thomasa "T�u�ciocha" Wallera, 00:00:57:/jednego z najwspanialszych|/artyst�w wszechczas�w. 00:01:00:/Rozdzia� 1, narodziny T�u�ciocha Wallera. 00:01:03:/Wszystko zacz�o si� w�a�nie tutaj,|/sto lat temu, 00:01:07:/w Passaic, New Jersey. 00:01:10:/W�a�nie tu, na tej ulicy. 00:01:12:/Okolica by�a wtedy inna,|/ale sp�jrzcie tutaj. 00:01:14:/Urodzi� si� przy Main Street, 261. 00:01:16:/Jako ma�y ch�opiec|/chodzi� po ulicach ze swoim ojcem, 00:01:19:/poniewa� jego ojciec|/by� ulicznym kaznodziej�. 00:01:21:/Gr� na klawiszach rozpocz��|/w�a�nie tu, w Passaic, 00:01:25:/na fisharmonii. 00:01:27:/Biedny ch�opak r�s� w kilogramy szybciej|/ni� ros�a cena aluminium. 00:01:30:/67 kilogram�w. 00:01:34:/Thomas, doktorowi Bentonowi|/nied�ugo zabraknie dla ciebie skali. 00:01:36:/Jest coraz gorzej. 00:01:38:/Mo�e w�a�nie dlatego m�g� gra�|/na du�ym instrumencie. 00:01:42:/M�g� sp�dza� ca�e noce|/przy wielkich organach. 00:01:44:/Ko�ci� by� dla T�u�ciocha|/miejscem �wicze�. 00:01:47:/Wkr�tce wszyscy w Passaic|/mieli pozna� jego imi�. 00:01:51:/T�u�cioch w �yciu sobie nie �a�owa�. 00:01:54:/Du�o muzyki, du�o jedzenia|/i mn�stwo kobiet. 00:01:59:/Kto by si� spodziewa�,|/�e zwyk�y wirus grypy po�o�y go do ��ka? 00:02:03:/Na dodatek ��ka w wagonie sypialnym. 00:02:05:/Poci�g ten zatrzyma� si�|/w �rodku mro�nej zimy 00:02:10:/na stacji kolejowej w Kansas City. 00:02:13:/T�u�cioch, dobrze si� czujesz?|/Nic ci nie jest? 00:02:18:/Czy w tym poci�gu jest lekarz? 00:02:25:/T�u�cioch by� gwiazd�,|/kt�ra nada�a splendoru ca�emu miastu. 00:02:39:/Hej, Jerry, podaj mi numer 9. 00:02:44:/Dam ci... 00:02:47:/- No dobra, dobra.|/- ...numer 9. 00:02:51:/Podaj� ci numer... 00:02:52:/- M�g�by� si� zamkn��?|/- ...numer 9. 00:02:56:/Czy m�g�by� si� uciszy�|/i po prostu malowa�? 00:02:58:/Przesta�. 00:03:01:/To okropne. 00:03:10:- Co do wuja, Jerry?|- S�ucham? 00:03:13:Prosi�em ci� o numer 9, nos. 00:03:16:Przecie� ci da�em. 00:03:17:Nie, nie da�e�. To jest numer 6.|To jest oko. 00:03:20:A jak niby mia�em rozr�ni�|sz�stk� od dziewi�tki? 00:03:24:Bo ju� mamy dwoje oczu, matole. 00:03:26:We� si� w gar��. 00:03:28:M�wi�em ci, �eby� te zu�yte|k�ad� na osobnej kupce. 00:03:30:A co to za r�nica, cz�owieku? 00:03:32:Nozdrza i odwr�cone oko|wygl�daj� tak samo. Jest dobrze. 00:03:35:To mia�o by� zabawne? Chcesz powiedzie�,|�e T�u�cioch mia� wielkie nozdrza? 00:03:39:- Jerry.|- Co s�ycha�, panie w�adzo? 00:03:42:Prosz� zobaczy�. Wczoraj w nocy|przysz�y jakie� bandziory i zrobi�y... 00:03:45:- Powa�nie?|- ...to wszystko. 00:03:47:- Znowu to samo.|- To odra�aj�ce. 00:03:50:- Nie znosz� graffiti.|- Tak, nawet zostawili drabin�. 00:03:53:To w zasadzie dow�d.|Powinni�my j� skonfiskowa�. 00:03:55:- Z�apcie ich.|- Tak, tak, tak. Jasne. 00:03:58:Dzia�acie mi na nerwy. 00:04:00:R�b tak dalej, to sp�dzisz noc w pace. 00:04:03:- W porz�dku.|- Kretyn. 00:04:05:Je�li wr�c� po drabin�, z�apiemy ich. 00:04:08:Hej, czy to ma by� Biggie Smalls albo co�? 00:04:12:Nie stary, to ten martwy bluesman,|Louis Armstrong. 00:04:15:Nie, moi mali ignoranci,|to T�u�cioch Waller. 00:04:19:- Naprawd�?|- S�awny muzyk jazzowy. 00:04:21:Urodzi� si� w moim budynku|oko�o sto lat temu. 00:04:28:/- Kto� ma ochot� na lody?|/- Tak. 00:04:31:O to w�a�nie biega. 00:04:35:Panie Fletcher, m�wi� ca�kiem powa�nie. 00:04:37:Je�li nie podoba si� panu malunek...|mo�e mi pan to powiedzie�. 00:04:40:Wiem, �e z nosem jest co� nie tak.|Nie wiem, czy pan zauwa�y�. 00:04:44:A co z w�adzami, Mike? 00:04:46:Miasto i bez tego|czepia si� naszego budynku. 00:04:49:Policj� nie musi si� pan przejmowa�,|panie Fletcher. 00:04:52:- U�y�em przeciwko nim swojej magii.|- Tak, zupe�nie ich zmyli�. 00:04:55:Oni my�l�, �e to sprawka|jakich� bandzior�w. 00:04:57:- I to ty ich zmyli�e�?|- Tak, dzi�ki mojej finezji. 00:04:59:To mnie uspokoi�o. Jeste� pewien,|�e to przyci�gnie do nas klient�w? 00:05:03:Tak� mam nadziej�. Tak czy siak,|nie s�dzi pan, �e najwy�szy czas, by tutejsi 00:05:06:poznali histori� okolicy,|w kt�rej mieszkaj�? 00:05:10:Chodzi mi o to, �e ludzie nie maj� poj�cia|kim jest T�u�cioch. 00:05:12:- To do�� �enuj�ce.|- Hej, to nieprawda. 00:05:15:- My wiemy kim jest T�u�cioch Waller.|- Czy�by? 00:05:18:Za�o�� si�, �e nie umiesz za�piewa�|�adnego jazzowego kawa�ka. 00:05:20:Wyzwanie. 00:05:25:To nie jest jazz. 00:05:49:Sol�wka na basie. 00:05:54:Przepraszam, panie Fletcher. 00:05:55:Nic si� nie sta�o, Jerry.|Ja posprz�tam. 00:05:57:Powiniene� ju� wraca� do pracy. 00:05:59:Obowi�zki wzywaj�.|Wracaj do mikrofal�wki. 00:06:01:Przed chwil� widzia�em,|jak jeden z twoich wyrob�w przemkn�� ulic�. 00:06:03:- Podkr�� swoj� mikrofal�wk�.|- My�licie, �e to �art? 00:06:05:Powiem wam jedno,|b�dziecie odpowiedzialni za mojego guza m�zgu. 00:06:08:- Wy wszyscy.|- Gdzie, do diab�a, jest Jerry? 00:06:11:O co jej chodzi? 00:06:12:Chcia�a mie� sportowy samoch�d,|a teraz �wiruje. 00:06:14:Ty to zrobi�e�? 00:06:19:- Nie chc� tego.|- Nie zapomnij o swojej salaterce. 00:06:22:M�wi�em ci, �e nie b�dzie|zainteresowana wielkimi rurami. 00:06:25:Polka czy nie, to wci�� dziewczyna. 00:06:27:Daj spok�j, Wilson.|Nie mog�a otworzy� drzwi. 00:06:29:Mog�a wej�� przez okno. 00:06:32:Cholerne kaski. 00:06:35:Nie wydaje mi si�,|�eby chroni�y przed mikrofalami. 00:06:37:Jeszcze mi podzi�kujesz. 00:06:39:- No dobra, do zobaczenia rano.|- W porz�dku, dzi�ki. 00:06:58:Dobranoc, Mike.|Nie zapomnij wy��czy� �wiat�a. 00:07:00:Dobranoc, panie Fletcher. 00:07:17:/W latach '20 i '30 p�atne pota�c�wki|/by�y na porz�dku dziennym. 00:07:20:/By�y odjazdowe. 00:07:21:/Je�li brakowa�o ci pieni�dzy na czynsz, 00:07:23:/zaprasza�e� kilku muzyk�w,|/sprzedawa�e� napoje i jako� to by�o. 00:07:28:Ka�dy co� tam dorzuci�. 00:07:30:/Dolara, na ile by�o go sta�. 00:07:32:Jerry nie wierzy, �e by� pan|na takim przyj�ciu, panie Fletcher. 00:07:35:O czym ty gadasz?|Nigdy czego� takiego nie m�wi�em. 00:07:37:Ch�opie, chodzi�em na wszystkie. 00:07:39:To tam spotyka�em si�|co sobot� z dziewczynami. 00:07:41:Nie potrafi� sobie pana wyobrazi�|z dziewczyn�, panie Fletcher. 00:07:44:No �wietnie.|To by�o dobre. 00:07:47:A co z tob�, Jerry? 00:07:49:Jako� nie widuj� noc�|zbytniego ruchu w twojej przyczepie. 00:07:52:Gdy by�em w twoim wieku,|moje j�dra by�y tak narowiste, 00:07:56:�e musia�em ci�gn�� je po ziemi|i b�aga�, by wr�ci�y ze mn� do domu. 00:07:59:- No chod�cie, j�dra.|- W�a�nie, chod�cie. 00:08:01:To zabawne. 00:08:04:A ty, Mike? 00:08:05:Kiedy ostatnio s�ysza� pan|jaki� ruch w jego pokoju? 00:08:07:A c� wy si� tak o mnie martwicie? 00:08:09:Czasem s�ysz� jaki� ruch. 00:08:10:Ale brzmi raczej jak solo na tr�bce. 00:08:16:Solo na tr�bce. 00:08:17:M�g�by� zamkn�� buzi�,|kiedy prze�uwasz? Dzi�ki. 00:08:19:Dlaczego nigdy si� pan nie o�eni�,|panie Fletcher? 00:08:21:To pospolita historia. 00:08:25:Chcesz poprosi� dziewczyn� o r�k�,|ale zbyt d�ugo zwlekasz. 00:08:28:Ona odchodzi i wychodzi za kogo� innego. 00:08:31:Potem nie mo�esz znale��|nikogo takiego jak ona. 00:08:34:Co si� wi�c dzieje?|Starzejesz si�. 00:08:47:Oczywistym jest, �e w �yciu|wci�� poszukujemy ulepsze�. 00:08:49:Te nowiutkie bloki 00:08:51:przynios� �wie�y powiew|naszej spo�eczno�ci 00:08:54:i na zawsze odmieni� te slumsy. 00:08:57:Slumsy?|To nie s� �adne slumsy. 00:09:00:Z pewno�ci� wymagaj� paru remont�w,|ale ju� si� tym zaj��em. 00:09:04:Pos�uchajcie.|W biznesie chodzi o ulepszanie. 00:09:07:Ja to rozumiem. 00:09:08:Przykro mi, panie Fletcher,|ale budynek przeznaczono do rozbi�rki. 00:09:11:Jest niezgodny z wymogami konstrukcyjnymi,|po�arowymi i instalacyjnymi. 00:09:15:Nie widz� podjazdu dla w�zk�w inwalidzkich. 00:09:18:Pa�ski sklep jest kamienic� czynszow�. 00:09:21:Ma pan 60 dni od momentu|og�oszenia tej rozbi�rki 00:09:24:na wype�nienie wszystkich zalece�,|w innym wypadku kamienica zostanie zburzona. 00:09:27:- Ale przeniesiemy pana...|- Tak. 00:09:29:...w miejsce o tej samej warto�ci rynkowej. 00:09:32:Nowe projekty nie s� takie z�e. 00:09:34:W stron� nowych projekt�w? 00:09:38:Jak ja to powiem Mike'owi? 00:09:40:Ja tylko chc� poprawi�|standard �yciowy mieszka�c�w Passaic. 00:09:47:Nie musi mi pan p�aci� za ten miesi�c,|panie Fletcher. Wszystko gra. 00:09:51:Nie martw si� o pieni�dze, Mike.|Nied�ugo ci zap�ac�. 00:09:55:W�a�ciwie to...|Chcia�bym, �eby� przej�� moje obowi�zki. 00:10:00:- Odchodzi pan na emerytur�?|- Nie, nie, nie. 00:10:02:W tym roku przypada|60-ta rocznica �mierci T�u�ciocha. 00:10:05:Z tej okazji organizowana jest ceremonia. 00:10:08:Wszyscy zbieramy si�|w tym opuszczonym poci�gu, w kt�rym zmar� 00:10:11:i s�uchamy jego utwor�w do samego rana. 00:10:15:W�a�nie. 00:10:16:Chcia�bym tam p�j��. Mog�? 00:10:18:Nie. 00:10:19:Przecie� ci powiedzia�em,|�e masz mnie zast�pi�. 00:10:21:No tak, racja, przepraszam.|Przepraszam, dobrze? 00:10:25:Chce pan, �ebym poprowadzi� sklep,|gdy pana nie b�dzie? 00:10:27:My�li pan, �e podo�am? 00:10:29:Sam mi powiedz. 00:10:31:Nie zawiod� pana, panie Fletcher. 00:10:33:Po prostu nie pu��|tego miejsca z dymem. 00:10:35:Ale� sk�d�e. Obs�uga, jako��, bezpiecze�stwo,|mo�e pan na to liczy�. 00:10:39:Wy�mienicie. 00:10:41:To bardzo wa�ne: 00:10:44:Nigdy nie wolno... 00:10:45:Trzaska� drzwiami,|bo budynek mo�e si� zawali�. 00:10:47:Nie, Mike. To znaczy tak,|ale nie o to mi chodzi�o. 00:10:51:- Nigdy nie wolno...|- U�ywa� magnetowid�w do przewijania kaset. 00:10:54:Nie. Dlaczego ci�gle|ko�czysz moje wypowiedzi? 00:10:57:- Po prostu s�uchaj.|...
Cheetor