Kopeć L Kredowe koło.txt

(173 KB) Pobierz
Leszek Kope�

Kredowe Ko�o

Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
Ostatnie wieczory maja zastawa�y Tadeusza Korniejczuka przy biurku, pochylonego 
nad
kartk� papieru. Na drzwiach jego pokoju pod tabliczk� �Dzia� Administracji� 
wisia�a przylepiona
bia�� ta�m� kartka: �Nie przeszkadza�, a poni�ej inna: �Wyszed�em do baru�.
Sprzeczno��, jawnie si� tu zarysowuj�ca, zdawa�a si� nie stanowi� problemu dla 
autora tych
tre�ciwych komunikat�w, troch� niezbornych, lecz przecie� tak trafnie 
wyra�aj�cych stan
jego wewn�trznej rozterki. Trudzi� si� bowiem nad zadaniem przerastaj�cym � jak 
dot�d �
jego skromne mo�liwo�ci. Otrzyma� niedawno polecenie od swojego nowego szefa, 
aby
wszystkie ciekawe i zas�uguj�ce na uwag� zdarzenia opisywa� w raportach: �To 
bardzo wa�ne,
�eby nie by�o w nich wiele s��w, tylko tre��! Sama tre��!�.
Te kr�tkie raporty mia� wrzuca� do skrzynki pocztowej raz w tygodniu, w pi�tek. 
Kopert�
nale�a�o opatrzy� adresem: skrytka pocztowa 137137 GD. Szef ostrzega� go 
wielokrotnie
przed. zwierzaniem si� z tajemnicy s�u�bowej komukolwiek, ponadto zastrzeg� 
jeden warunek
� niezb�dny, jak twierdzi�, dla dobra wykonywanej pracy. Ot�, gdyby Tadeusz 
spotka� go w
nie wiadomo jak zaskakuj�cej roli, w najbardziej podejrzanej lub odstr�czaj�cej 
sytuacji, nie
nale�a�o przyznawa� si� do znajomo�ci. W og�le nie nale�a�o czyni� nic ponad to, 
co wynika�o
z rutyny obowi�zk�w s�u�bowych lub znacznie wa�niejszych obowi�zk�w na rzecz 
pa�stwa,
kt�rymi w�a�nie zosta� zaszczycony.
To polecenie pocz�tkowo wydawa�o si� Tadkowi dziwne, ale po namy�le doszed� do
wniosku, �e jest logiczn� konsekwencj� ca�o�ci trudnej s�u�by, jaka zosta�a mu 
powierzona.
Nigdy nawet nie marzy� o podobnym szcz�ciu. Owszem, kiedy by� ma�ym ch�opcem 
poci�ga�y
go niezwyk�e przygody m�odych, dzielnych wywiadowc�w, szkolonych od dzieci�stwa
do walki z podst�pnym wrogiem. Wyobra�a� sobie w�wczas, �e jest jednym z tak 
zwanych
szarych pracownik�w tajnej s�u�by na rzecz pa�stwa, �e czas p�ynie, a on siedzi 
zgarbiony
nad stert� papier�w... Lubi swoj� prac� i jest mu przyjemnie, kiedy kto� w 
towarzystwie pyta
go, czym si� zajmuje, a on odpowiada niewinnym zdankiem: �pracuj� w 
archiwistyce�, na co
rozm�wca odwraca si� po chwili z lekcewa�eniem, bo nie wie przecie�, �e ma do 
czynienia
ze starszym referentem wydzia�u III tajnej s�u�by pa�stwowej. Mijaj� lata...
Paskudnie brzmi�ce pukanie wyrwa�o Tadka z marze�. Poczu�, jak wielka jest 
niesprawiedliwo��
losu: mimo i� obdarzony geniuszem wywiadowcy, siedzi oto w pokoiku 
administratora
uczelni i ma przed sob� rachunki za w�giel i koks. Ponowne pukanie przerwa�o 
ostatecznie
pi�kne marzenia i Tadek burkn��: � Prosz�.
Do pokoju w�lizgn�� si� zgrabnie nieznajomy osobnik. Zewn�trznie wygl�da� na 
zagranicznego
turyst�, lecz z oczu patrzy�o mu jak�� swojsko�ci� i naturalno�ci� bli�sz� 
naszemu
mglistemu klimatowi ni� s�onecznym wybrze�om Po�udnia. Rysy twarzy mia� co 
prawda po�udniowe,
lecz co�... Tadek u�wiadomi� sobie z ca�� wyrazisto�ci� kategoryczno�� nakazu
absolutnej dyskrecji. Co prawda w otrzymanych dyspozycjach nie by�o nic na temat 
rozmy�lania
o wygl�dzie zewn�trznym szefa, ale lepiej chyba by� przesadnie ostro�nym, ni� 
narazi�
si� na jakie� zarzuty ju� na pocz�tku kariery.
Sta� wi�c przed nim szef, w r�ku trzyma� u�amany czerwony go�dzik, obracaj�c go 
w palcach.
� Pan Tadeusz Korniejczuk? � zapyta� tonem �wiadcz�cym o tym, �e doskonale wie, 
z kim
rozmawia.
� Tak � odpar� Tadek � S�ucham pana? � doda� po chwili milczenia, kt�re nie 
wydawa�o
si� wcale niezr�czne. By�o jakby pauz�, przeznaczon� dla nabrania oddechu przed 
skokiem w
g��bok� wod� wielkiej Przygody.
Tak w�a�nie czu� i my�la� Tadek, obserwuj�c, jak nieznajomy zasiada w fotelu 
stoj�cym
naprzeciw biurka. By� to w istocie ca�y ceremonia�, zapocz�tkowany nieznacznym 
sk�onem w
prz�d i si�gni�ciem lewej r�ki nieco do ty�u, aby przytrzyma� oparcie. 
Nieznajomy najwidoczniej
by� cz�owiekiem zahartowanym w r�nych trudno�ciach i potrafi� sobie radzi� 
nawet
w najbardziej wydawa�oby si� zwyczajnych okoliczno�ciach, r�wnie� i, takich jak 
siadanie na
fotelu, kt�ry przecie�... �O Bo�e, �e ja na to od razu nie wpad�em� � pomy�la� 
Tadek i spoci�
si� na my�l, �e fotel m�g� nie sta� ju� w tym miejscu co przed chwil�, kiedy 
w�a�nie pad�o
tam bystre spojrzenie Nieznajomego.
Kiedy ju� prawa noga obuta w mi�kki zamszowy pantofel, na widok kt�rego Tadek a�
j�kn�� z zachwytu,.spocz�a na lewej i wpad�a w powolny rytm uspokajaj�cego 
ko�ysania,
Tadek oderwa� od niej oczy i podni�s� g�ow� do g�ry. Zl�k� si� w pierwszej 
chwili, poniewa�
z oczu Nieznajomego wyziera�a t a j e m n i c a.
Dreszcz przebieg� po karku Tadka, r�ce mu si� spoci�y, a w gardle zasch�o tak 
bardzo, �e
absurdalnie, zupe�nie absurdalnie pomy�la�, �eby wyskoczy� na jedno ma�e piwo do 
baru.
� Czego si� pan tak trz�sie? � us�ysza� nagle, i uspokoi� si� natychmiast.
� Ja po prostu pomy�la�em, �e nie zaszkodzi�oby nam... ech! � Tu machn�� r�k�. � 
Nie
warto nawet wspomina�.
� Dlaczego nie warto? � Nieznajomy by� dociekliwy, a jego ciemne oczy �widrowa�y 
Tadka
nieprzyjemnie, i by�y przy tym przenikliwe jak promie� lasera, wi�c pomy�la�, �e 
On i tak
wie o co chodzi.
� No, wie pan przecie� � szepn��, oczekuj�c pomocy ze strony rozm�wcy. Nie 
wiadomo
dlaczego by� przekonany, �e wpad� w�a�nie ostatecznie w Jego sieci, �e jest w 
jakiej� piekielnej
pu�apce, kt�ra jednocze�nie zawiera wyt�skniony posmak przygody i niewiadomego.
� Powiedzmy, �e wiem. � Nieznajomy wzruszy� ramionami i zrobi� dosy� oboj�tn� 
min�. �
A zreszt� � doda� � nie jest w tej chwili a� tak wa�ne, czy mam racj� s�dz�c, �e 
da�by pan
du�o za szklanic� zimnego piwa, prosto z zamra�alnika. Co? � Za�mia� si� 
kr�tkim, gard�owym
�miechem, nieco sztucznym i si�gn�� po torb�, kt�ra doprawdy nie wiadomo sk�d 
si�
wzi�a obok nogi fotela. Zr�cznym ruchem iluzjonisty otworzy� zamek i wydoby� 
smuk��
butelk� ��ywca�. Postawi� j� na stole, spojrza� z u�mieszkiem na Tadka i skin�� 
zapraszaj�co
r�k�. � Prosz�. Chyba ma pan tu jakie� szklanki?
� Tak, oczywi�cie. � Tadek opanowa� si�, mimo, wielkiego wzburzenia. By� pewny, 
�e jego
go�� wszed� do pokoju bez �adnej torby!
Na butelce jeszcze zachowa�y si� kropelki rosy, �wiadcz�ce o tym, �e niedawno 
zosta�a
wyj�ta � lod�wki. Tylko � z jakiej lod�wki? W ca�ym mie�cie i okolicach nie 
znalaz�oby si�
od wielu miesi�cy, nawet w najdro�szych lokalach, tak dobrego gatunku piwa. 
Tymczasem
zabulgota� z�ocisty p�yn, grdyka Tadka wykona�a kilka gwa�townych skok�w, i w 
gabinecie
kierownika administracyjnego zapanowa� b�ogi spok�j. Tadek rozkoszowa� si� 
nast�pnymi
�ykami, a Nieznajomy, upiwszy p�g�bkiem odrobin�, odstawi� szklank� i zacz�� z 
zainteresowaniem
przygl�da� si� swoim paznokciom.
� Korniejczuk? � us�ysza� nagle Tadek i poczu� jak pod wp�ywem tego 
przenikliwego
szeptu budzi si� w nim znowu groza. � Rozumiesz, �e spraw� najwy�szej wagi jest 
wierno��?
� ci�gn�� szef.
� Wierno�� czemu? � zdo�a� wykrztusi� Tadek. �Bo je�eli chodzi...
� Idei! � przerwa� szef, nie zwracaj�c uwagi na pr�by Tadka, usi�uj�cego 
wyt�umaczy�, �e
on owszem, bardzo ch�tnie b�dzie wsp�pracowa�, �e jest zaintrygowany, nie, 
niedobrze powiedziane,
jest zainteresowany, nawet bardzo, tak ciekawie zapowiadaj�c� si� wsp�prac�, 
ale
chcia�by... No wi�c, chcia�by wiedzie�, na czym ona w�a�ciwie polega, to znaczy 
nie, rozumie
przecie�, �e wymogi dyskrecji, konspiracji nawet, nie, znowu niew�a�ciwe s�owo, 
wi�c raczej
konieczno�� zachowania tajemnicy s�u�bowej...
� Dosy� � przerwa� szef. � Chyba si� upi�e�. Nie chodzi o �adn� tajemnic�, 
chocia� naturalnie
trzeba podda� si� surowej dyscyplinie i przedwcze�nie nie zdradza� przed 
otoczeniem.
Chodzi przecie� o ide� i o kszta�t ostateczny dzie�a. Naszego dzie�a � doda� po 
kr�tkiej pauzie
spokojnym ju� g�osem.
� Taak! Kolektywnego! � wrzasn�� troszeczk� histerycznie Tadek. � Jako zesp� 
mamy
wszelkie szanse dzia�ania zorganizowanego precyzyjnie i planowo. Pan, ty szefie 
� tu spojrza�,
pytaj�co, czy przypadkiem nie przesadzi�, z tym spoufaleniem si� � a tak�e moja 
skromna
osoba, mamy przed sob� przysz�o��. Ja to czuj�! � Uni�s� si� nieco z krzes�a i 
wymachiwa�
pust� szklank�.
� Uspok�j si� � zasycza� Nieznajomy i Tadek natychmiast usiad�, wytrzeszczaj�c 
oczy ze
strachu, przera�ony, �e oto zaprzepa�ci� wielk� szans�, �e nikt mu ju� nigdy nie 
zaproponuje
udzia�u w tak pon�tnym �wiecie, kt�ry jeszcze przed chwil� sta� przed nim 
otworem, a teraz
jest ju� czasem przesz�ym, histori�, kr�tk� anegdot� tak nieprawdopodobn�, �e 
nie nadaj�c�
si� nawet do wspominania. Ach, gdyby tak m�c odwr�ci�, cofn�� nieznacznie t� 
przekl�t�,
prostack�, umown� linijeczk� czasu i m�c zaprezentowa� si� ze swojej najlepszej 
strony...
Szef wsta� tymczasem, wyj�� z g�rnej kieszeni marynarki chusteczk�, otar� ni� 
ko�ce palc�w,
pochyli� si� nad Tadkiem i powiedzia� najzwyczajniej w �wiecie.
� Do zobaczenia, �amago. Zadzwoni� jutro rano.
I znikn��.
Tadek odchyli� si� niebezpiecznie z krzes�em do ty�u i trwa� tak przez d�ugie 
minuty, zamy�lony,
pos�pny; jednocze�nie czu�, jak narasta w nim jaka� ogromna, wspania�a, 
uwznio�laj�ca
moc, omnipotencja nadana mu przez Nieznajomego.
Nast�pnego dnia, a by� to pi�tek dwudziestego maja, Tadek wsta� z ��ka czuj�c, 
�e oto nareszcie
co� si� sta�o w jego przeci�tnym, nijakim �yciu. Pojawi� si� kto� mocny, wzi�� w
swoje r�ce jego � Tadka los i okaza�o si�, �e prosz� bardzo, jest potrzebny 
komu� tak zdolnemu
i przedsi�biorczemu jak szef.
�Zaraz, zaraz. Przecie� ja nawet nie wiem, jak on ma na imi�! Nie wiem, kim 
jest, czego
w�a�ciwie chcia� i dlaczego by�em wobec niego taki bezbronny. Mo�e dzia�a� czym� 
w rodzaju
hipnozy?�
Letni prysznic sp�uka� jednak te nierozs�dne w�tpliwo�ci, przywracaj�c �ad w 
g�owie Tadka....
Zgłoś jeśli naruszono regulamin