Kuttner Stos kłopotów.txt

(32 KB) Pobierz
Henry Kuttner

Stos k�opot�w

Nazywali�my Lemuela Kulasem, bo mia� trzy nogi. Kiedy dor�s�, co
przypad�o mniej wi�cej w okresie wojny P�nocy z Po�udniem, wola� raczej
t� trzeci� nog� trzyma� za sob� w spodniach, tak �eby jej nie by�o wida� i
�eby ludzie nie gadali.
Oczywi�cie w ten spos�b przypomina� troch� wielb��da jednogarbnego,
ale ostatecznie Lemuel nigdy nie by� pr�ny. Ca�e szcz�cie, �e mia� w tej
nodze dwa kolana, boby dosta� kurczu.
Nie widzieli�my Lemuela jakie� sze��dziesi�t lat. �y� w po�udniowej
cz�ci g�r a my, reszta na p�nocy Kentucky. I my�l�, �e nigdy nie
wpadliby�my w te wielkie tarapaty, gdyby Lemuel nie by� taki piekielnie
niezdarny.
A przez jaki� czas wygl�da�o, �e b�d� to k�opoty nie lada. Bo my,
Hogbenowie, zanim si� przenie�li�my do Piperville, i tak mieli�my tego
do��: ludzie bez przerwy do nas zagl�dali i wsadzali swoje trzy grosze
usi�uj�c si� dowiedzie�, dlaczego w promieniu wielu mil tak szczekaj� psy.
Dosz�o nawet do tego, �e w og�le nie mogli�my lata�. Wreszcie dziadek
powiedzia�, �eby�my zaryzykowali i przenie�li si� do Lemuela na po�udnie.
Nienawidz� przeprowadzek. Od tej podr�y do Plymouth Rock zbiera�a mi si�
na wymioty. Wola�em lata� .
No, ale ostatecznie dziadek by� szefem, nie ja. Kaza� nam wynaj��
ci�ar�wk� i za�adowa� na ni� ca�y dobytek. Najwi�kszy k�opot mieli�my z
Bobasem, nie wa�y wprawdzie wi�cej jak trzysta funt�w ale pojemnik, w
kt�rym go trzymamy, jest do�� p�katy. Bo z dziadkiem nie by�o �adnych
problem�w: wsadzili�my go po prostu w stary jutowy worek i wepchn�li�my
pod siedzenie. Ca�a robota spadla na mnie. Tata dobra� si� do samogonu i
by� zalany w trupa. Skaka� no czubku g�owy i pod�piewywa� piosenk� ,:�wiat
stan�� d�ba".
A wujek nie chcia� wyj��. Zagrzeba� si� w szopie na kukurydzy i
powiedzia�, �e na jakie� dziesi�� lat zapada w sen zimowy. No wi�c go
zostawili�my.
- Bez przerwy tylko podr�ujecie - narzeka�. - Nie mo�ecie usiedzie� na
miejscu. Nie minie pi��set lat, a wy ju� w drog� i lato w lato by�cie si�
tylko w��czyli. Wynocha !
No, to�my si� wynie�li.
A zn�w Lemuel, ten, kt�rego nazywali�my Kulasem, to by� facet jedyny w
ca�ej rodzinie. Z tego, co s�ysza�em, wybuch�a wielka draka, jak tylko
przyjechali�my do Kentucky, jako �e wszyscy mieli obowi�zek zakasa� r�kawy
i pomaga� przy budowie domu - wszyscy, z wyj�tkiem jednego Lemuela. O nie,
co to, to nie on. Lemuel by� kompletnie bezradny. Odlecia� na po�udnie. Co
roku czy co dwa lata budzi� si� na troch� i wtedy s�yszeli�my, jak my�li,
ale przewa�nie to po prostu siedzia�.
Postanowili�my przez jaki� czas poby� z nim. No i pobyli�my. Lemuel
mieszka� w starym m�ynie wodnym w g�rach nad miasteczkiem zwanym
Piperville. Ten m�yn to by�a ju� w�a�ciwie rudera. Zastali�my wujka na
ganku. Siedzia� w fotelu, ale ten fotel ju� si� dawno rozlecia�, tyle �e
Lemuel nie zada� sobie nawet trudu, �eby si� obudzi� i go zreperowa�. No
wi�c siedzia� tak sobie wtulony we w�asn� brod� i troszk� nawet oddycha�.
Mia� mi�y sen. Wi�c go nie budzili�my. Wtaszczyli�my tylko Bobasa do
�rodka ,a dziadek z tat� zacz�li wnosi� butelki samogonu.
I tak si� w�a�nie osiedlili�my. Pocz�tkowo nie czuli�my si� tam
dobrze. Lemuel nie by� nawet na tyle zaradny, �eby mie� w domu jakie�
zapasy. Budzi� si� po prostu od czasu do czasu, �eby zahipnotyzowa� gdzie�
w lesie szopa i ten szop przy�azi� na ��danie, zupe�nie og�upia�y, got�w
do zjedzenia. Lemuel musia� si� od�ywia� g��wnie szopami , bo one maj�
bardzo zr�czne �apy, zupe�nie jak r�ce. I niech no skisn�, je�li ten
niezaradny wujek Lemuel nie potrafi� tak zahipnotyzowa� szopa, �eby sam
rozpali� ogie� i sam si� ugotowa�. Jednego tylko nie wiem do dzi� , jak on
je obdziera� ze sk�ry. Mo�e po prostu wypluwa� futro. S� ludzie za leniwi
na wszystko.
A jak mu si� zechcia�o pi�, to zwyczajnie puszcza� sobie nad g�ow�
ma�y deszczyk i otwiera� usta. Wstyd.
Ale i tak nikt nie zwraca� uwagi na Lemuela. Mama by�a bardzo zaj�ta.
Tata naturalnie wymkn�� si� gdzie� z butelk� samogonu, no a ca�o robota
spad�a na mnie.
Nie by�o tego zreszt� wiele. Najgorszy k�opot polega� na tym, �e
potrzebna nam by�a jaka� energia. Bobas w tym swoim pojemniku �re pr�d jak
licho, a tata ci�gnie energi� elektryczn� dos�ownie jak smok. Gdyby Lemuel
utrzyma� wod� w strumieniu, nie by�oby problemu, ale w�a�nie, to by� ca�y
Lemuel! Pozwoli�, �eby strumie� wysech�. Zosta�a z niego dos�ownie male�ka
stru�ka, nic wi�cej.
Z pomoc� mamy zbudowa�em wi�c w kurniku takie specjalne urz�dzenie i
od tej pory mieli�my ju� pr�du w br�d.
K�opoty zacz�y si� pewnego dnia, kiedy drog� nadszed� jaki� chudy
kurdupel i nie m�g� si� nadziwi�, �e mama robi pranie na podw�rku. Ja si�
snu�em w pobli�u, ciekaw, co z tego wyniknie.
- �adny dzie� - zagadn�a mama. - Mo�e pan si� czego� napije ?
Powiedzia�, �e owszem, mo�e, wi�c mu poda�em ca�y czerpak samogonu.
Wypi�, zatka�o go na chwil�, a potem powiedzia�, �e nie, dzi�kuje, nie
chce wi�cej ani teraz, ani ju� nigdy. Powiedzia�, �e poder�n�� sobie
gard�o jest taniej, a skutek ten sam.
- Przyjechali�cie dopiero co - zagadn��.
Mamo powiedzia�a, �e tak i �e Lemuel jest naszym krewnym. Facet
spojrza� na Lemuela, kt�ry siedzia� na ganku z zamkni�tymi oczami, i
zapyta�:
- A to on �yje?
- Jasne, �e �yje - odpar�a- mamo. - �yje i dobrze si� ma, jak to m�wi�.
- A my�my my�leli, �e on ju� dawno umar� - rzek� m�czyzna. - Dlatego
nigdy nie �ci�gali�my od niego podatku. Ale w�a�nie, wy�cie te� powinni
zap�aci� podatek, skoro si� wprowadzili�cie. Ile was jest?
- B�dzie ze sze�cioro - powiedzia�a mama.
- Wszyscy doro�li ?
- Jest tata i Saunk, i Bobas...
- Ile on ma?
- Bobas b�dzie mia� teraz ze czterysta lat, prawda, mamo - zapyta�em,
ale mama da�a mi tylko w �eb i powiedzia�a, �ebym siedzia� cicho.
M�czyzna pokaza� na mnie i wyja�ni�, �e on pyta�, ile ja mam lat. Piek�o
i sztuczna noga! A sk�d ja mam wiedzie�. Straci�em rachub� mniej wi�cej w
czasach Gomwella. W ko�cu facet orzek�, �e mamy p�aci� pog��wne wszyscy, z
wyj�tkiem Bobasa.
- To zreszt� i tak nie ma znaczenia - powiedzia� zapisuj�c co� w ma�ej
ksi��eczce. - I tak w tym mie�cie trzeba g�osowa�, jak si� nale�y.
Piperville ma tylko jednego szefa, nazywa si� Eli Gondy. Razem dwadzie�cia
dolar�w.
Mama kaza�a mi przynie��, jakie� pieni�dze, wi�c poszed�em szuka�.
Dziadek nie mia� nic pozo czym�, co powiedzia�, �e si� nazywa denar i �e
jest jego maskotk� twierdzi�, �e r�bn�� go jednemu facetowi imieniem
Juliusz z Galii. Tata by� zalany w trupa. Bobas mia� trzy dolary.
Przeszuka�em kieszenie Lemuelowi, ale nie znalaz�em w nich nic, poza
starym gniazdem wilgi z dwoma jajeczkami w �rodku.
Kiedy powiedzia�em o tym mamie, podrapa�a si� w g�ow�, wi�c j�
uspokoi�em:
- Jutro co� si� zrobi. Przyjmie , pan z�oto, prawda ?
Mamo da�a mi kuksa�ca. M�czyzna popatrzy� na nas dziwnie i
powiedzia�, �e oczywi�cie we�mie z�oto. A potem odszed� przez las. Po
drodze min�� szopa, kt�ry ni�s� wi�zk� chrustu na rozpa�k�, z czego
wywnioskowa�em, �e Lemuel zg�odnia�. M�czyzna przyspieszy� kroku.
Rozejrza�em si� za jakim� starym �elastwem, kt�re m�g�bym zamieni� w
z�oto.
Nast�pnego dnia odstawiono nas do wi�zienia.
Naturalnie wiedzieli�my o tym wcze�niej, ale niewiele mogli�my w tej
sprawie zrobi�. Zawsze uwa�ali�my, �e nie nale�y si� wychyla�, �eby nie
zwraca� no siebie zbytniej uwagi. I tym razem dziadek te� nam to
przykaza�.
Poszli�my wi�c na strych, wszyscy pozo Bobasem i Lemuelem, kt�ry, si�
w og�le nie rusza�, i ja ca�y czas gapi�em si� no wisz�c� w rogu
paj�czyn�, �eby nie musie� potrze� na dziadka - zawsze mnie bola�y od tego
oczy.
- A to �mierdz�ce pacho�ki - powiedzia� dziadek. - Najlepiej b�dzie,
jak p�jdziemy do tego ich pud�a. Czasy Inkwizycji si� sko�czy�y. B�dziemy
tam. zupe�nie bezpieczni.
- A czy nie mogliby�my jako� schowa� tego naszego urz�dzenia ? -
spyta�em. `
Mama da�a mi w �eb za to, �e si� odzywam przy starszych.
- To si� na nic nie zda - powiedzia�a. - Ju� tu byli rano z Piperville
na przeszpiegi i je widzieli.
Na to odezwa� si� dziadek:
- A czy wykopali�cie pod domem d� ? To dobrze. Schowajcie tam mnie i
Bobasa. A wy, reszta... - I tu przeszed� na starodawny j�zyk. - Szkoda,
�eby�my po tylu lotach zostali odkryci przez tych ciemnych t�pak�w. By�oby
lepiej poder�n�� im gard�a. Nie, Saunk, ja tak tylko �artowa�em. Nie
mo�emy zwraca� na siebie uwagi. Znajdziemy jakie� wyj�cie.
No i tak w�a�nie by�o. Wszystkich nas wynie�li, z wyj�tkiem dziadka i
Bobasa, kt�rych do tego czasu zd��yli�my ju� schowa� w jamie pod domem.
Wywie�li nas do Piperville i wsadzili do paki. Lemuel nawet si� nie
obudzi�. Zawlekli go za pi�ty.
Co do taty, to by� ca�y czas zalany. Bo tata zna tak� jedn� sztuczk�.
Mo�e pi� samogon, a potem, tak jak ja to rozumiem, alkohol dostaje mu si�
do krwi i zamienia w cukier czy co� w tym rodzaju. Nic, tylko czary.
Pr�bowa� mi to kiedy� wyt�umaczy�, ale nie ma w tym sensu za grosz. W�dka
idzie przecie� do �o��dka - jak mo�e i�� do g�owy i zamienia� si� w cukier
? Kompletna bzdura. Albo czary, tak czy siak. Ale co ja chcia�em
powiedzie�... Chcia�em powiedzie�, �e tata przyuczy� takich swoich
przyjaci�, Enzymy - to chyba cudzoziemcy, przynajmniej s�dz�c z imienia -
i oni mu zamieniaj� cukier z powrotem na alkohol i dzi�ki temu tata mo�e
by� pijany jak d�ugo zechce. Ale i tak woli �wie�y samogon , jak ma pod
r�k� . Je�li chodzi o mnie, to nie przepadam za tymi czarodziejskimi
sztuczkami - robi� si� nerwowy.
Zaprowadzili mnie do pokoju, w kt�rym ju� byli jacy� ludzie, i kazali
usi��� na krze�le. Zacz�li mi zadawa� pytania. Udawa�em g�upiego. M�wi�em,
�e nic nie, wiem.
- To niemo�liwe! - powiedzia� jeden z nich. Takie wiejskie ciemniaki
nie mog�y tego zbudowa� same. W ka�dym razie bez w�tpienia moj� u siebie w
kurniku stos atomowy!
Te� co�!
W dalszym ci�gu udawa�em g�upiego. Po chwili zabrali mnie z powrotem
do mojej celi. By�y tam pluskwy. Ale wypu�ci�em z oka co� w rodzaju
promienia i w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin