Kuttner Kuracja.txt

(26 KB) Pobierz
Henry Kuttner

Kuracja

Kiedy Dawson wr�ci� z wakacji na Florydzie, nie czu� si� ani troch�
lepiej. Nie spodziewa� si� rewelacyjnych rezultat�w kuracji. Prawd�
m�wi�c, nie spodziewa� si� niczego. Teraz siedzia� zas�piony za swoim
biurkiem, wpatruj�c si� w widniej�c� za oknem wie�� Empire State i maj�c
cich� nadziej�, �e ujrzy jej upadek.
Carruthers, jego wsp�lnik z firmy prawniczej wszed� do pokoju i
zapali� papierosa.
- Kiepsko wygl�dasz, Fred - rzek� krytycznie. - Dlaczego nie
wyskoczysz na jednego?
- Nie mam ochoty na drinka - odpar� Dawson. Poza tym jest za
wcze�nie. Mia�em do�� pija�stwa na Florydzie.
- Mo�e za du�o?
- Nie. To, co mi doskwiera, to... Sam nie wiem.
- Najgorsze psychozy wyrastaj� z ma�ych p�k�w - mrukn�� Carruthers,
staraj�c si� nada� swej nalanej, bladej twarzy, a� nazbyt oboj�tny wyraz.
- My�lisz, �e mam bzika?
- Niewykluczone. Daj sobie wi�cej luzu. A powiedz mi, sk�d u ciebie
ten nienormalny strach przed psychiatrami? Ja sam poddawa�em si�
psychoanalizie.
- I co?
- Mam zamiar wzi�� �lub z wysok�, przystojn� brunetk� - rzek�
Carruthers. - Wracaj�c do rzeczy, psychiatria to nie to samo co
astrologia. Mo�e bi�e� swoj� babci�, kiedy by�e� dzieckiem? Spr�buj
wygada� si� przed kim�. Dop�ki b�dziesz my�la� w stylu: "Czemu masz
takie wielkie z�by, babciu?", dop�ty b�dziesz tkwi� w tym bagnie
psychicznego odr�twienia.
- Nie siedz� w �adnym bagnie - powiedzia� Dawson. - To po prostu...
- Tak, wiem... S�uchaj, czy nie chodzi�e� przypadkiem do szko�y z
facetem o nazwisku Hendricks?
- Owszem.
- Spotka�em go w windzie w ubieg�ym tygodniu. Przeni�s� si� tu z
Chicago. Ma biuro na g�rze, na dwudziestym czwartym pi�trze. Podobno
jest jednym z najlepszych psychiatr�w w tym kraju. Czemu nie mia�by� go
odwiedzi�?
- I co mu powiem? - spyta� Dawson. - Nie prze�laduj� mnie ma�e
zielone ludziki.
- Szcz�ciarz - odpar� Carruthers. - A mnie tak. Dniem i noc�. Nawet
wypijaj� moje drinki. Powiedz Hendricksowi po prostu, �e wsz�dzie
czujesz zapach martwych much. Mo�liwe, i� jako berbe� obrywa�e�
skrzyde�ka komarom. Czy nie uwa�asz, �e rozwi�zanie mo�e by� tak proste?
Podni�s� si� z krzes�a, po�o�y� r�k� na ramieniu Dawsona i doda� cicho:
- Zr�b to, Fred. Prosz� ci�.
- No c�... O key.
- �wietnie - rzek� rozpromieniony Carruthers, spogl�daj�c na
zegarek. - Masz si� stawi� w jego gabinecie za pi�� minut. Zapisa�em ci�
wczoraj.
Ruszy� w kierunku wyj�cia, ignoruj�c ca�kowicie przekle�stwo, jakim
Dawson cisn�� jego �ladem.
- Pok�j numer dwadzie�cia pi�� czterdzie�ci - wykrzykn��,
zatrzaskuj�c za sob� drzwi.
Dawson, skwaszony, naci�gn�� kapelusz, rzuci� recepcjonistce dok�d
wychodzi, po czym przywo�a� wind�. Na g�rze natkn�� si� na niskiego,
grubego cz�owieczka w marynarce z tweedu, wychodz�cego z pokoju
dwadzie�cia pi�� czterdzie�ci. �agodne, b��kitne oczy pokryte szk�ami
kontaktowymi spocz�y na nim.
- Cze��, Fred - powiedzia� tamten. - Nie pozna�e� mnie, co?
- Raul? - spyta� Dawson g�osem pe�nym niedowierzania.
- Zgadza si�. Raul Hendricks. Zdaje si�, �e troch� przyty�em przez
tych dwadzie�cia pi�� lat. Ale ty wcale si� nie zmieni�e�. Chcia�em
w�a�nie zej�� na d�, do twego biura. Nie mia�em dzisiaj nawet czasu
zje�� �niadania. Co by� powiedzia�, �eby pojecha� ze mn�?
- Czy Carruthers nie m�wi� ci...
- Znacznie �atwiej b�dzie om�wi� wszystko w trakcie �niadania. -
Hendricks poci�gn�� Dawsona z powrotem w stron� windy. - Mam do ciebie
mn�stwo pyta�. Wiesz co� o szkolnych kolegach? Masz jaki� kontakt?
Wi�kszo�� z tych lat sp�dzi�em w Europie.
- Mam kontakt - rzek� Dawson. - Pami�tasz Willarda? Jest najlepszym
specjalist� od mieszanek paliwowych...
Rozmawiali ca�y czas zar�wno podczas zupy cebulowej jak i w trakcie
drugiego dania. Hendricks g��wnie s�ucha�. Czasami spogl�da� na Dawsona,
ale nie przerywa� mu. Siedzieli przy odosobnionym stoliku. Kiedy podano
kaw�, Hendricks zapali� papierosa i wypu�ci� k�ko dymu.
- Chcesz, �ebym postawi� dora�n� diagnoz�? - zapyta�.
- Tak.
- Obawiasz si� czego�? Czy mo�esz to dok�adnie sprecyzowa�?
- Tak, naturalnie - odpar� Dawson. - To co� w rodzaju przywidzenia.
Ale Carruthers opowiada� ci chyba o tym.
- M�wi�, �e wsz�dzie czujesz martwe muchy.
Dawson u�miechn�� si�.
- Na ramie okiennej. Na zakurzonej ramie okiennej. Cho� to nie jest
dok�adnie tak. Zwykle mam tylko wra�enie i nic poza tym. Naprawd� nie
widz� nic. Traktuj� to tak, jakby zawodzi� mnie zmys� w�chu.
- A ten obraz nie pojawia si� w twoich snach?
- Je�eli tak, to nic nie pami�tam. To trwa kr�tk� chwil�. A
najgorsze jest to, i� przez ca�y czas zdaj� sobie spraw�, �e rama, kt�r�
czuj�, jest prawdziwa. Najcz�ciej to si� zdarza, gdy siedz� nad jak��
rutynow� robot�. I nagle mam to z�udzenie. Chwilow� u�ud�. Lecz -
oboj�tne, czym si� w danej chwili zajmuj� - wiem, �e to tylko mara. I
w�a�nie w�wczas czuj� gdzieniegdzie smr�d martwych much na zakurzonej
ramie okiennej.
- Co� w stylu Czerwonego Kr�la? My�lisz, �e mo�esz by� obiektem
czyjego� snu?
- Nie, to ja �ni�. W�a�nie to.
Dawson rozejrza� si� po wn�trzu restauracji.
- C�, to bardzo mo�liwe - rzek� Hendricks, zgniataj�c papierosa w
popielniczce. - W tym miejscu zahaczamy ju� o metafizyk� i zaczynam si�
gubi�. Nie ma znaczenia, czyj to jest sen. Najwa�niejszym wydaje si� by�
fakt, czy si� wierzy w realno�� danego z�udzenia w chwili jego trwania.
Chyba, �e jest to nocny koszmar.
- Na pewno nie jest - odpar� Dawson. - Do tej pory moje �ycie
uk�ada�o si� bez wi�kszych wstrz�s�w.
- A wi�c, co wiemy? Nie jeste� pewien, co ci� niepokoi. Twoje
przywidzenia s� jedynie symbolami. Je�eli uda ci si� odkry�, co te
symbole reprezentuj�, ca�a ich struktura za�amie si� i jakiekolwiek
podejrzenie o chorob� psychiczn� stanie si� bezpodstawne. Przynajmniej
tak si� dzieje w wi�kszo�ci przypadk�w.
- Duchy nie pojawiaj� si� w �wietle dnia, czy� nie tak? - Tak,
dok�adnie. Ale nie zrozum mnie �le. Stany neurotyczne mog� si�
ewentualnie przekszta�ci� w prawdziw� psychoz�. Ciebie dr�czy co� w
rodzaju halucynacji w�chowej. Ale nie towarzyszy jej �adna inna z�uda.
Wiesz dobrze, �e rama okienna jest prawdziwa.
- Tak - powiedzia� Dawson. - Poza tym czuj� jeszcze co� w mojej d�oni.
- Halucynacja dotykowa? Jak to odczuwasz?
- Mam w d�oni co� twardego i zimnego. Nie mam poj�cia, co to mo�e
by�. Gdybym to poruszy�, co� mog�oby si� sta�.
- A poruszy�e� tym?
Dawson milcza� przez d�u�sz� chwil�.
- Nie - odpar� bardzo powoli.
- A wi�c porusz - poradzi� Hendricks. Wyj�� papier, o��wek i zdj�� z
p�ki zegarek. - Proponuj� ci poddanie si� skr�conemu testowi na
kojarzenie wyraz�w. Zgadzasz si�?
- C�... Czemu nie?
- Chcia�bym odkry� rodow�d twojej ramy okiennej. Je�eli istniej�
jakie� zahamowania psychiczne lub jeste� uwarunkowany, to wszystko to
powinno wyj��. Co� jak wiosenne porz�dki. Gdy regularnie robi si�
porz�dki w domu, oszcz�dza si� p�niej mn�stwo pracy. Nie dajesz �adnych
szans paj�czynom. Je�li natomiast pozwolisz, �eby si� kurz nagromadzi�,
potem naprawd� mo�na dosta� psychozy, kiedy si� cz�owiek zabiera do
sprz�tania. Jak ju� powiedzia�em, najwa�niejsze to znale�� przyczyn�.
Kiedy j� ju� poznasz i przekonasz si�, �e to tylko s�omiana kuk�a, nic
ci� wi�cej nie b�dzie niepokoi�o.
- A je�li to nie jest s�omiana kuk�a?
- W ka�dym b�d� razie, znaj�c przyczyn�, b�dziesz m�g� powzi��
odpowiednie kroki, �eby uwolni� si� od zmory.
- Rozumiem - rzek� powoli Dawson. - Gdybym by� odpowiedzialny za
�mier� jakiego� cz�owieka przed wielu laty, m�g�bym teraz uczyni�
wszystko, �eby dopom�c osieroconym dzieciom.
- Widz�, �e czytujesz Dickensa - powiedzia� Hendricks. - Historia
Scrooge'a jest wspania�ym przyk�adem takiej przypowiastki. Halucynacje,
mania prze�ladowcza, kompleks winy i wreszcie pokuta - spojrza� na
zegarek. - Jeste� got�w?
- Tak.
Kiedy sko�czyli, Hendricks przyjrza� si� rezultatom.
- Wszystko w normie - powiedzia�. - Nawet za bardzo. Jest kilka
zwyczajnych kruczk�w, ale trzeba by przeprowadzi� wi�cej ni� jeden test,
�eby otrzyma� dok�adniejszy wynik. Ale nie musimy czego� takiego robi�,
chocia� czasami bywa to konieczne. Nast�pnym razem, kiedy b�dziesz mia�
swoje z�udzenie, przesu� ten przedmiot, kt�ry poczujesz w d�oni.
- Nie wiem, czy b�d� potrafi� - rzek� Dawson.
Hendricks za�mia� si� tylko.
- Parali� nerwowy wywo�any przez cia�o astralne stwierdzi�. - Ul�y�o
mi, Fred. Ju� s�dzi�em, �e jeste� nieco pomylony. Ale laik zawsze
wyolbrzymia odchylenia psychiczne. Prawdopodobnie Carruthers zasta� ci�
w stanie wytr�cenia z r�wnowagi.
- Mo�liwe.
- Tak wi�c, prze�laduj� ci� halucynacje. To nie jest nic
nienormalnego. Je�li tylko znajdziesz ich przyczyn�, nie b�dziesz musia�
si� ju� o nic martwi�. Wpadnij do mnie jutro, o kt�rej chcesz, tylko
zadzwo� przedtem. Zrobimy ci stereotypowe badania lekarskie. Chcesz
jeszcze kawy?
- Nie, dzi�kuj� - odpar� Dawson.
Tym razem zostawi� Hendricksa przed drzwiami windy. Czu� si� dziwnie
odpr�ony. Chocia� nie podziela� profesjonalnego optymizmu, jaki
cechowa� wi�kszo�� psychiatr�w, trafi�y do niego zwyk�e ludzkie
argumenty. Wszystko trzyma�o si� kupy. Nielogiczne by�o jedynie to, �e
wp�yw jego halucynacji na rzeczywisto�� wydawa� si� a� tak du�y.
Wr�ciwszy do biura, Dawson stan�� przy oknie i zapatrzy� si� na
z�bkowan� lini� horyzontu. Basowy, jednostajny pomruk ruchu ulicznego
dobiega� z po�o�onego w dole kanionu. Przez czterdzie�ci dwa lata swego
�ycia przeszed� d�ug� drog� - by� wsp�w�a�cicielem firmy prawniczej,
cz�onkiem tuzina klub�w, aktywnie interesowa� si� wieloma sprawami.
Naprawd� d�ug�, je�li wzi�� pod uwag�, i� jako ch�opak zaczyna� sw�
karier� w sieroci�cu. Przez jaki� czas by� �onaty, a po rozwodzie
utrzymywa� z by�� �on� przyjacielskie kontakty. Bez k�opot�w wynajmowa�
kawalerskie mieszkanko w pobli�u Central Park. Mia� pieni�dze, presti�,
si�� przebicia - ale to wszystko nie mog�oby mu pom�c, gdyby jego
halucynacje rozwija�y si� nadal.
Pod wp�ywem nag�ego impulsu wyszed� z biur...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin