J.B. LIVINGSTONE ZBRODNIA W LINDENBOURNE (T�umacz: MARIA BOBROWSKA) Rozdzia� l Nie oznakowany w�z Scotland Yardu mkn�� po wilgotnych od deszczu drogach hrabstwa Sussex. Nadinspektor Scott Marlow i emerytowany inspektor Higgins omawiali na tylnym siedzeniu szczeg�y wa�nej misji, z kt�r� udawali si� do najbardziej presti�owego miejsca �wiata kultury. Pomimo dawno przekroczonej pi��dziesi�tki inspektor Higgins wci�� cieszy� si� m�odym wygl�dem i wspania�� kondycj�. Doskonale uszyty smoking, w kt�rym wybra� si� w t� podr�, znakomicie podkre�la� jego wrodzon� dystynkcj�. Siwiej�cy posiadacz szpakowatego w�sa by� cenionym agentem Scotland Yardu, nikt jednak nie potrafi� odwie�� go od decyzji o wcze�niejszej emeryturze. Inspektor postanowi� po�wi�ci� si� uprawie ogrodu r�anego, ciekawej lekturze i rozmy�laniom podczas d�ugich spacer�w w okolicach The Slaughterers1, gdzie mie�ci� si� jego dom. Nadinspektor Scott Marlow po raz kolejny poprawi� marynark� od smokingu, kt�ra opina�a si� na jego poka�nym brzuchu. W wypo�yczalni zapewne pomylono rozmiary. Wiemy s�uga policji Jej Kr�lewskiej Mo�ci, wielbiciel El�biety II, nie czu� si� najlepiej w tym eleganckim stroju, kt�ry bezlito�nie uwydatnia� jego tusz�. Pierwszy letni deszczyk zrosi� wioski malowniczo rozrzucone wzd�u� drogi. Trawa urzeka�a soczyst� zieleni�. Przyroda z nadziej� oczekiwa�a na o�ywcze promienie s�o�ca. - Jestem prawdziwie zak�opotany - wyzna� nadinspektor. - Nie widz� powodu - odpar� Higgins. - Przecie� ju� nie po raz pierwszy zapewnia pan ochron� wa�nej osobisto�ci. - To prawda... ale do tej pory chodzi�o o polityk�w, ludzi interesu, dyplomat�w... zwyk�ych obywateli, a teraz... ten Pietro Giovanni... Pietro Giovanni by� najs�ynniejszym barytonem tego stulecia. - Nie lubi pan artyst�w, nadinspektorze? Scott Marlow wykrzywi� usta. - Ci ludzie nie uznaj� �adnych zasad moralnych. Arty�ci... C� to znaczy? Higgins wola� zmieni� temat, obawiaj�c si�, �e dyskusja mo�e zmierza� w niepo��danym kierunku. - Czego si� pan obawia ze strony Pietra Giovanniego? - Ja mia�bym si� kogo� obawia�? - �achn�� si� nadinspektor. - To nieprawda. Ale nie lubi� obcowa� z tego typu lud�mi. Rozumie mnie pan, Higgins? Jestem pewien, �e podziela pan moje zdanie! Przyznam, �e d�ugo waha�em si�, czy poprosi� pana o pomoc. Higgins pob�a�liwie machn�� r�k�. - Trzeba sobie pomaga�, m�j drogi Marlow. Prawd� m�wi�c Higgins nie tolerowa� jednego: nieproszonych go�ci. Wysoki �ywop�ot chroni� jego posiad�o�� przed potencjalnymi intruzami. Higgins jednak - o czym Scott Marlow nie wiedzia� - �ywi� bezgraniczny podziw dla oper Mozarta. Ta muzyka sprawia�a, �e zapomina� o bezece�stwach tego �wiata, i pozwala�a mu cho� troch� wierzy�, ze ziemia wydaje czasami doskona�e owoce. Zamek w Lindenbourne, do kt�rego si� w�a�nie udawali, by� jednym z najwa�niejszych o�rodk�w mozartowskich. Z powodu pomy�ki swojej gospodyni Higgins nie otrzyma� biletu na jedyne przedstawienie Don Juana. w kt�rym tytu�ow� rol� mia� zagra� wielki w�oski baryton Pietro Giovanni, a w obsadzie figurowa�y nazwiska najs�ynniejszych �piewak�w. Scott Marlow. nienawyk�y do przebywania w tak znamienitym, obcym sobie �rodowisku, poprosi� Higginsa, �eby zechcia� mu towarzyszy�. Nie robi� sobie wielkich nadziei, wiedz�c, �e inspektor niech�tnie zmienia swoje plany. Tymczasem, ku jego wielkiemu zdziwieniu, Higgins uleg� jego namowom. - Dzi�kuj�, �e przyj�� pan moj� propozycj�. Nigdy tego nie zapomn�. Wierz�, �e dzi�ki panu uda mi si� unikn�� gaf. Moja kariera... - Prosz� si� nie obawia�, nadinspektorze. Scott Marlow nie by� typem karierowicza, niemniej jednak gor�co pragn�� znale�� si� pewnego dnia w osobistej ochronie kr�lowej El�biety II. Musia� wi�c dba� o swoj� zawodow� reputacj�. - W jaki spos�b zacz�a si� ta sprawa, nadinspektorze? - Pietro Giovanni jest przyjacielem ministra spraw zagranicznych. Podczas jednego z bankiet�w Giovanni zwierzy� si� mu, �e wielokrotnie gro�ono mu �mierci�. Artysta to bagatelizowa�, ale minister bardzo si� tym przej��, zw�aszcza gdy si� dowiedzia�, �e Pietro Giovanni b�dzie gwiazd� najbli�szego sezonu w Lindenbourne. Gdyby dosz�o do jakiego� skandalu... Przes�dny Scott Marlow nie odwa�y� si� doko�czy� my�li. W Anglii liczy�y si� cztery wydarzenia: turniej tenisa w Wimbledonie, Derby Day2, fina� pucharu pi�ki no�nej na Wembley i festiwal w Lindenbourne. Gromadz�c elit� kulturaln�, ten ostatni nale�a� bez w�tpienia do najbardziej wyrafinowanych, spokojny przebieg przedstawienia by� wi�c wysoce po��dany. Chocia� od samego pocz�tku festiwal w Lindenbourne przyci�ga� takie s�awy jak Leopold Simoneau, Tereza Berganza, Joan Sutherland czy Kiri Te Kanawa, nigdy nie zdarzy�o si�, aby zgromadzi� tak znakomit� obsad�. Wiecz�r mia� by� retransmitowany przez BBC. - Czy Pietro Giovanni wie o naszym przybyciu? - Absolutnie nie - odpar� Scott Marlow, nie kryj�c zatroskania. - Nasza misja jest... poufna. Nie mo�emy rzuca� si� w oczy. Nadinspektor podkre�li� s�owa �my� i �nasza�. Tymczasem Pietro Giovanni interesowa� Higginsa tylko o tyle, �e inspektor liczy� na wyj�tkowe wykonanie tytu�owej roli Don Juana. Je�li decydowa� si� opu�ci� swoj� przytuln� rezydencj�, to wy��cznie po to, by rozwi�zywa� niezwyk�e zagadki albo by pom�c przyjacielowi. Dbanie o przysz�o�� ludzko�ci nie le�a�o w jego kompetencjach. S�o�ce nie�mia�o przebi�o si� przez deszczowe chmury, dodaj�c i�cie rajskiego blasku �czarodziejskiemu ogrodowi�. Zamek Lindenbourne i przylegaj�cy do niego park by�y otoczone ��kami i pastwiskami. Min�o ju� pi��dziesi�t lat od dnia, w kt�rym rozmi�owany w sztuce operowej w�a�ciciel zamku po raz pierwszy zaprosi� muzyk�w i �piewak�w do swojej posiad�o�ci. Wkr�tce to prywatne przedsi�wzi�cie przybra�o wymiar narodowy, by nast�pnie przekszta�ci� si� w wydarzenie na skal� mi�dzynarodow�. Scott Marlow z trudem wydosta� si� z samochodu, jako �e przyciasny smoking kr�powa� mu ruchy. - Chod�my - zarz�dzi� Higgins. - Czy wszystko jest gotowe? - Zastosowa�em si� dok�adnie do pa�skich instrukcji. Inspektor sprawdzi�, czy nie zapomniano walizki z ubraniami. W Lindenbourne trzeba by� przygotowanym na wszelkie okoliczno�ci. Szofer wyj�� z baga�nika wiklinowy kosz. By� tam zimny kurczak, termos i przeno�na lod�wka z butelk� francuskiego szampana, kryszta�owe kieliszki i szkocki pled. Policjanci poszli przodem, zmierzaj�c powoli w stron� posiad�o�ci. Ku zdziwieniu Scotta Marlowa m�czy�ni byli odziani w szyte na miar� smokingi, a panie przywdzia�y wieczorowe toalety. Jedwabie, mu�liny i satyna tworzy�y symfoni� czerni, bladego fioletu, r�u i ��cieni. Niekt�re damy okry�y ramiona etolami z norek. Wytworne towarzystwo spacerowa�o po zamkowym ogrodzie. - Wybierzemy miejsce na piknik - powiedzia� Higgins. - Piknik? Ale... nie mam na to najmniejszej ochoty! Nadinspektor umilk�, skarcony wzrokiem Higginsa, i potulnie pod��y� za nim a� na skraj ��ki. Festiwalowi go�cie wymieniali uwagi dotycz�ce niezwyk�ych artystycznych prze�y�, kt�re mia�y si� wkr�tce sta� ich udzia�em. Szofer roz�o�y� pled i postawi� na nim wiklinowy kosz i pojemnik z lodem. - Przyjdziemy tu podczas antraktu - stwierdzi� Higgins. - Teraz mo�emy p�j�� do baru. - Ale po co? - zdziwi� si� Scott Marlow. - Czy musimy? - To rytua� - przerwa� mu Higgins. - Czy tutaj si� du�o pije? - W pewnym sensie tak, nadinspektorze, ale nie nale�y tego podkre�la�. Melomani kierowali si� ma�ymi grupkami w stron� zamku. Policjanci do��czyli do ostatniej grupy, kt�ra wesz�a do baru. Panowa�y w nim takie przeci�gi, �e by� potocznie nazywany �drog� wiod�c� do zapalenia p�uc�, jednak mi�o�nicy Mozarta nie zwracali uwagi na takie detale. Inspektorowi uda�o si� zaj�� do�� bezpieczne miejsce, pod wielkim obrazem przedstawiaj�cym jednego z kasztelan�w Lindenbourne ze skrzypcami w r�ku. Nie do��, �e Scott Marlow czu� si� niezr�cznie w smokingu, to jeszcze nie wiedzia� teraz, co ma zrobi� z lampk� szampana, kt�r� w�a�nie mu wr�czono. Nadinspektor marzy� o whisky i o swoim biurze w Scotland Yardzie. - Musimy odnale�� re�ysera, m�j drogi Higgins. - Niew�tpliwie tak. Higgins zapomnia� ju� o �misji�. Wzorem ubieg�ych lat pogr��y� si� w �wiecie muzyki, kt�r� by�y przesi�kni�te mury zamku Lindenbourne, i przygotowywa� si� z w�a�ciwym prawdziwym wielbicielom Mozarta skupieniem na duchow� uczt�, jak� niew�tpliwie mia� by� Don Juan. - Minister dyskretnie go uprzedzi� - stwierdzi� nadinspektor. - Prosz�, �eby przej�� pan inicjatyw�. Policjanci udali si� do sektora administracyjnego. Festiwal w Lindenbourne sta� si� prawdziwym przedsi�biorstwem. Przepustki Scotland Yardu otwiera�y przed nimi kolejne drzwi, w ko�cu znale�li si� w biurze re�ysera. Ujrzeli niskiego, nieco nerwowego m�czyzn�, odzianego w przepisowy smoking. W sezonie operowym Jonathan Kelwing spa� tylko po kilka godzin na dob�. Na jego barkach spoczywa� ca�y ci�ar materialnej organizacji festiwalu. - Scotland Yard - wycedzi� wyra�nie niezadowolony, nie wstaj�c zza biurka. - Uprzedzono mnie. Czego panowie ode mnie oczekuj�? Mam bardzo ma�o czasu na rozmow�. Za mniej wi�cej trzy godziny rozpoczyna si� najwa�niejsze przedstawienie sezonu. Czy zdaj� sobie panowie z tego spraw�? - Czy przyby� ju� Pietro Giovanni? - spyta� Higgins. - Jest tutaj od trzech dni. Jak zwykle odm�wi� udzia�u w pr�bach. Znalaz�em mu nocleg kilka kilometr�w st�d. Powinien przyby� w ka�dej chwili. Nadinspektor Marlow przygl�da� si� zdobi�cym �ciany fotografiom nieznanych mu s�ynnych artyst�w. - Woleliby�my nie traci� go z oczu, dop�ki nie opu�ci Lindenbourne - u�ci�li� Higgins. - Odpowiadamy za jego bezpiecze�stwo. Oczywi�cie z zachowaniem dyskrecji i nie bez pa�skiego przyzwolenia. - Nie b�dziecie mieli panowie du�o pracy! - wykrzykn�� re�yser. - Jak tylko Pietro Giovanni tutaj przyb�dzie, natychmiast uda si� do szatni, gdzie z...
pokuj106