JACEK SOBOTA Wiecz�r trzech Ps�w Monice B., Muzie uroczo "drobi�cej". Nie dawajcie psom tego, co �wi�te. EWANGELIA WED�UG �W. MATEUSZA Tego wieczoru my�lenie nie przychodzi�o Dolsilwie �atwo. - By�... �y�. By�... rzy�. By�... wy� - szuka� gor�czkowo dobrych rym�w, lecz znajdowa� wy��cznie banalne. - By� albo nie by�... Taaa, to dobre pytanie. Cisn�� w�ciekle g�sie pi�ro na ziemi� i j�� tratowa� buciorami, wcze�niej bezwiednie pozbawiwszy je puchu... Przyczyn� zachowa� poety by�a m�ka tw�rcza, co przyprawia swe ofiary o gor�czk� w oczach, niezborn� i gwa�town� gestykulacj� oraz mamrotanie s��w nie chc�cych uk�ada� si� w zdania. Dolsilwa jak zawsze usi�owa� wymierzy� sprawiedliwo�� widzialnemu �wiatu. Ale �wiat jako� tego nie dostrzega�. Nawet miejsce (a by� to tani i podrz�dny lupanar) nie sprzyja�o tw�rczym nastrojom. �wi�to P�odno�ci zgromadzi�o w Barden nieprzebrane t�umy kupc�w i kupuj�cych; gospody by�y przepe�nione, a ceny przypomina�y wysoko�ci� g�rskie �a�cuchy. Lupanar nie z takich go�ci si� utrzymywa� - noclegi by�y tu tanie. Wystr�j pomieszczenia przygn�bia� Dolsilw� wulgarno�ci� - szczeg�lnie r�nokolorowe szmaty zwisaj�ce dos�ownie zewsz�d, co by� mo�e sprzyja�o nastrojowi obyczajowej rozwi�z�o�ci, ale zarazem by�o manifestacj� kiepskiego doprawdy smaku. Szmaty, poruszane przeci�giem, rzuca�y na �ciany p�ochliwe cienie, kt�re nieustannie przed sob� umyka�y przyprawiaj�c Dolsilw� o pl�sanie oczu. Natomiast z wysoko�ci pi�tra nieprzerwanie dochodzi�y odg�osy intensywnie uprawianej mi�o�ci. Zaskakiwa�y r�norodno�ci� - kto� charkota� jakby duszony, inny �wiergoli� niczym osamotniony wr�bel, cz�sto r�wnie� dobywano z siebie j�ki wyczerpania. Nak�ada� si� na to p�acz niemowl�cia, kt�ry Dolsilwa wzi�� zrazu za wyrafinowan� gr� mi�osn�; potem jednak dowiedzia� si�, �e kt�ra� z dziewek urodzi�a niedawno dziecko. I jeszcze ten przyprawiaj�cy o md�o�ci fetor spoconych cia�. Poeta by� przekonany, �e rzeczywisto�� sprzysi�g�a si� przeciw jego przeczulonym zmys�om, atakuj�c je kakofoni� d�wi�k�w i potwornym bukietem zapach�w. Gdzie� na pi�trze rozp�ta�a si� k��tnia - klient por�ni� si� z personelem o metody przeliczania mi�o�ci na z�oto. Dziewka twierdzi�a, �e liczy si� czas uprawy (pewien znany artysta nazwa� kiedy� mi�o�� fizyczn� gorzkimi �niwami, zatem rolnicze por�wnania by�y jak najbardziej uprawnione), klient natomiast upar� si� przy liczbie stosunk�w jako przeliczniku. Poniewa� do spe�nienia nie dosz�o, nie chcia� p�aci�, na co dziewka jadowicie ripostowa�a, �e klepsydra dwukrotnie by�a obracana i sugerowa�a niedwuznacznie impotencj� niefortunnego kochanka. Sp�r uci�a Kolchinea, w�a�cicielka lupanaru, egzekwuj�c od klienta po�ow� zap�aty, a dziewk� strofuj�c za niedostatek zawodowych kwalifikacji. Kolchinea uchodzi�a kiedy� podobno za sko�czon� pi�kno��. W pewnym wieku wida� jednak, �e pi�kno rzeczywi�cie nie jest kategori� niesko�czon�. Poeta usi�owa� policzy� podbr�dki Kolchinei, jednak za ka�dym razem wychodzi�a mu inna ich liczba. A� nagle ca�y ten zgie�k i rwetes ucich�; nawet niemowl� umilk�o. Cz�sto tak bywa w dzikich ost�pach (bo w burdelach rzadziej), �e pojawienie si� drapie�cy niesie z sob� cisz� i bezruch. Dolsilwa rozejrza� si� wok� w poszukiwaniu �r�de� nag�ego i niespodziewanego spokoju. Ujrza� trzy Psy schodz�ce z pi�tra. Jak rdza trawi metal na skutek wilgoci, tak Dolsilwie doskwiera�a ciekawo�� - sk�d w Barden Psy w takiej obfito�ci? Pies by� magiem, m�drcem, kr�lem poznania, badaczem pism staro�ytnych, alchemikiem i, powiadano, zab�jc�. Nazwa cechu bra�a si� z god�a - zawsze by� to pies, bez wzgl�du na krain�, bez wzgl�du na pochodzenie, na status spo�eczny m�drca. Pies mia� znaczenie symboliczne - pozostawa� w �cis�ym zwi�zku ze �mierci�, by� po�rednikiem mi�dzy �wiatem �ywych i umar�ych. Nazwa cechu kry�a w sobie dwoisto�� - prosty lud odczuwa� w stosunku do mag�w zabobonny niemal l�k, ale i pogard�. Nie by� to bowiem lekki kawa�ek chleba; powiadano, �e Psem m�g� zosta� ten jeno, kto za �ycia umar�; kt�rego dusza kamieniem si� sta�a, a sumienie - wspomnieniem. Wiadomo, �e pies s�u�y ludziom. Ale przecie nie wszystkim. Gadano, jakoby ubocznym zaj�ciem Ps�w by�o zwalczanie tajemnych a krwio�erczych stwor�w grasuj�cych po borach i go�ci�cach �wiata. Jednak prawdziwe ich cele pozostawa�y tajemnic�. Wie�� o pojawieniu si� niemal w tym samym czasie trzech Ps�w z r�nych stron �wiata roznios�a si� po Barden lotem b�yskawicy. Psa nie by�o tu od dziesi�cioleci - �wi�teczny nastr�j prys�; na domiar z�ego i niedob�r dobrego du�o m�wi�o si� o przepowiedni nadwornego astrologa ksi�cia Sorma - oto w okolicy mia� si� jakoby narodzi� Kr�l kr�l�w, Pogromca Autorytet�w, �amacz Praw. Pierwszy przyby� Perkac - z zachodu. Jego droga nie by�a d�uga. Oficjalnym celem wizyty by� Po�eracz Cieni grasuj�cy jakoby po ciemnych zau�kach Barden. Istotnie, zagini�cia mieszka�c�w miasta dramatycznie si� ostatnio nasili�y. Dolsilwa wyczyta� kiedy� w "Bestiariuszu" niejakiego Grobesa, �e Po�eracz Cieni prz�d ma krokodyla, �rodek lwa, a ty� hipopotama, wi�cej w tym jednak bredni by�o ni�li prawdy. Stw�r �ywi� si� mia� cieniami istot �ywych - fakt �w nastr�cza� jednak my�licielom w�tpliwo�ci co do natury jego metabolizmu; nie mog�a to by� wszak przemiana materii. O Po�eraczu Cieni napisano nawet rozprawy filozoficzne, jako o tym czynniku, co pozbawia przyczyn� skutku. Czy mo�e istnie� przyczyna bez skutku? - rozwa�ano. Niekt�rzy odpowiadali na to pytanie twierdz�co, odwracaj�c tym samym porz�dek �wiata. W ka�dym razie istoty pozbawione cienia znika� mia�y w niebycie. Perkac zabra� si� do zagadnienia praktycznie. Przez dwa dni z rz�du organizowa� szeroko zakrojone ob�awy. Podobno niekt�rzy uczestnicy nagonki widzieli Po�eracza, jednak ka�dy inaczej go opisywa�. Jeden widzia� krokodyla, inny lwa, jeszcze inny "co� na kszta�t hipopotama". Do��, �e trzeciego dnia potwora zagoniono do opuszczonego domostwa na peryferiach Barden. Perkac mia� podobno dylemat, jak te� monstrum u�mierci�: dostarczaj�c mu nadmiaru cienia (na przyk�ad w postaci fermy kur lub stada kr�lik�w), by - z powodu w�asnej �apczywo�ci, kt�ra obros�a legendami - zdech� z prze�arcia, czy te�, co by�o sposobem wolniejszym, ale skuteczniejszym, odci�� go raczej od cieni? Wybra� spos�b drugi. Wok� domu ustawiono stra�e, a nast�pnie za�lepiono wszelkie otwory, kt�re mog�y dostarcza� �wiat�a. Pozbawiony cienia - potw�r skona� mia� z g�odu. W niejaki czas po Perkacu tego samego dnia przybyli dwaj pozostali. Chormiel ze wschodu, gdzie rozci�ga�y si� niesko�czone stepy, i Zaarbalt z odleg�ej krainy Hongh. Teraz wszyscy trzej siedzieli przy jednym stole, popijaj�c niespiesznie wino i rozprawiaj�c w nieznanym Dolsilwie j�zyku. R�nili si� mi�dzy sob� w niemal ka�dym szczeg�le; inaczej si� zachowywali, gestykulowali, inne te� by�y ich upodobania smakowe. A jednak Dolsilwa nie mia� w�tpliwo�ci: wi�cej ich z sob� ��czy�o ni� braci syjamskich. Gdyby poeta zna� historie ich �ywot�w, by� mo�e nie narzeka�by na brak weny. Nieoczekiwany przeci�g przyspieszy� bieg cieni. W lupanarze pojawili si� nowi go�cie. Wkr�tce Dolsilwa ich ujrza�: czterech obwiesi spod ciemnej gwiazdy, ka�dy z obna�onym mieczem w d�oni. - Najemnicy... - szepn�� Dolsilwa i pomy�la�, �e robi si� coraz ciekawiej. Dwaj byli do�wiadczonymi wojownikami; pozostali mleko mieli pod nosem. Na widok mag�w siedz�cych przy stole najemnicy stan�li jak wryci. - Psy! - krzykn�� najstarszy, wyra�nie zaskoczony, lecz bynajmniej nie przestraszony. - Tfu! Na psa urok! - zawt�rowa� mu jeden z m�odszych. Z g�ry pospiesznie schodzi�a do nich Kolchinea trz�s�c wszystkimi podbr�dkami. - Nareszcie! - krzykn�a. - Gdzie jest bachor? - zapyta� najemnik. - Na g�rze. Zaprowadz� - w oczach Kolchinei b�ysn�a chciwo��. - Co za to dostan�? - Pozbywasz si� k�opotu, kobieto. Zreszt� ju� si� um�wili�my. Cnob, idziesz z bab�. Ty za�atwisz spraw�. Kawalkado i Kandan zostaj� ze mn� - komenderowa� stary. - Z przyjemno�ci� - rzek� ten nazywany Cnobem. - Panowie z psiarni! - stary spojrza� na milcz�cych m�drc�w. - Pozw�lcie, �e si� przedstawi�. Jam Jago o konicznym godle. Ja i... moi towarzysze broni mamy tu spraw�, kt�ra was nie dotyczy. Zatem sp�d�my ten czas na mi�ej pogaw�dce. My�l�, �e nasze... hm... rzemios�a du�o maj� z sob� wsp�lnego... D�ugo by tak gada�, gdy� odnajdowa� w tym niew�tpliw� przyjemno��, lecz rozw�j wypadk�w go uciszy�. Oto Pies Zaarbalt rykn�� co� niezrozumiale i j�� szarpa� d�o�mi brzuch z tak� gwa�towno�ci�, jakby zamierzy� wyrwa� z siebie wn�trzno�ci. Po chwili zwali� si� ci�ko na pod�og� i tam zwija� z b�lu. Wywraca� przy tym oczami, a� by�o wida� bia�ka, z ust obficie toczy� pian�. - Co, do diab... - zacz�� Jago, ale zn�w nie sko�czy�, bo inny Pies, Chormiel, wykona� b�yskawiczny gest o skomplikowanej geometrii i wypowiedzia� s�owa, kt�re dla Dolsilwy brzmia�y jak chrz�kanie �wini. Do��, �e w izbie gwa�townie poja�nia�o, a zdawa�o si�, �e blask �w z powietrza si� bierze. Wszystkich obecnych, z wyj�tkiem Chormiela rzecz jasna, o�lepi�o. Dolsilwa s�ysza� przekle�stwa najemnik�w, krzyki kobiety dochodz�ce z pi�tra, p�acz dziecka i szybkie kroki na schodach - kto� wchodzi� na g�r�. WIARA Kolodi m�g� uwa�a� si� za szcz�ciarza - urodzi� si� w rodzinie szlacheckiej. Jego ojciec by� najwa�niejszym cz�owiekiem w Rondrike, peryferyjnej osadzie po�o�onej z dala od ucz�szczanych szlak�w handlowych. Raz w roku m�scy potomkowie rodu mieli prawo, zaszczyt i obowi�zek ogl�da� na w�asne oczy Horoda, w�adc� krainy Hongh, kt�rego god�em by� Upad�y Anio� Z Jednym Skrzyd�em. Horoda zwano powszechnie Bo�ym Namiestnikiem na tym �ez padole, mniej powszechne, ale r�wnie� przyj�te by�o okre�lenie "Dotkni�ty Przez Boski Palec". Bezlito�nie t�pieni opozycjoni�ci powiadali, �e B�g ...
pokuj106