00:00:26:Nieustraszeni pogromcy wampirów 00:02:21:Tej nocy, dotarłwszy|w samo serce Transylwanii, 00:02:24:profesor Abronsius nie zdawał sobie sprawy 00:02:28:jak jest bliski celu|swoich tajemniczych poszukiwań, 00:02:33:w trakcie których przez|lata przemierzał Europę rodkowš, 00:02:38:w towarzystwie swojego|jedynego wiernego ucznia, 00:02:41:Alfreda. 00:02:44:Uczony i pedagog, którego|geniuszu powszechnie nie doceniano, 00:02:47:Ambronsius porzucił wszystko|i oddał się ciałem i duszš 00:02:50:temu co uważał za więtš misję. 00:02:54:Kosztowało go to utratę katedry na Uniwersytecie Królewieckim, 00:02:57:gdzie już od dawna jego koledzy zwykli go nazywać... 00:03:00:...czubkiem. 00:03:25:Wilki! 00:04:25:Witam! 00:04:32:Profesorze! 00:04:41:Szybko! Szybko! 00:05:02:Natrzeć go niegiem,|żeby nie doszło do gangreny! 00:05:04:Grzane piwo! 00:05:07:-Uważaj, bo pęknie jak szkło.|-Trzeba mu zamoczyć stopy we wrzštku! 00:05:10:-I nos!|-Tylko nie nos! 00:05:27:Rebeko! Gdzie bigos dla panów? 00:05:29:Gotowy, gotowy! 00:06:11:Czosnek... 00:06:14:Czosnek, chłopcze, czosnek! 00:06:18:-Myli pan...|-Nie mam wštpliwoci. 00:06:32:Proszę. 00:06:37:-To wszystko?|-Tak, wszystko. 00:06:39:Może jeszcze trzeba... 00:06:44:Nie, nie... 00:06:48:Profesorze, możecie tu zostać całš zimę, 00:06:51:a nawet i lato! 00:06:54:Czujcie się jak u siebie w domu! 00:06:57:-Powiedzcie mi...|-Włanie mówię! 00:07:01:-Pan posłucha...|-Czosnek. 00:07:03:-Co tam czosnek!|-Nie, nie... 00:07:06:-Co tu robi czosnek?|-Gdzie? 00:07:12:A, ten... 00:07:14:Proszę, nie mówmy o czosnku, profesorze... 00:07:17:Czy nie ma przypadkiem|jakiego zamku w okolicy? 00:07:20:Przypadkiem... zamku... w okolicy? 00:07:25:Daję słowo, że prędzej|znalazłby pan tu wiatrak niż zamek. 00:07:31:Czy kto słyszał o wiatraku w okolicy? 00:07:35:Nie? Sam pan widzi.|A zamek? Kto widział zamek? 00:07:38:Jest zamek! 00:07:41:Widzi pan - nie ma ani zamku, ani wiatraka. 00:07:45:Jedzcie! Bigos jest dobry, prawda? 00:07:48:Mały ładnie je! 00:07:56:To najlepszy pokój w gospodzie. 00:07:59:Ma łazienkę. 00:08:04:Będzie wam ciepło i przyjemnie. 00:08:08:No, tylko popatrzcie! 00:08:17:Zapomniałem o Sarze... 00:08:20:To znaczy, łazienka|będzie wolna, jak tylko... 00:08:23:Obiecuję, jutro będzie wolna. 00:08:26:Jutro, profesorze. 00:08:31:Wygódka jest w korytarzu,|ostatnie drzwi po lewej. Dobranoc. 00:08:37:Drogi chłopcze, wszystkie wskazówki! 00:08:45:Wreszcie zbliżamy się do celu! 00:08:51:Ostatnie drzwi po lewej, co? 00:08:56:Zbliżamy się do celu... 00:09:02:Zostań w swoim pokoju! 00:09:05:Nic, tylko by się kšpała! 00:09:16:-Powtarzam ci codziennie!|-Już nie będę! 00:09:19:Mówiłem, żadnych kšpieli! 00:09:23:-Może teraz zapamiętasz?|-Wiem, żadnych kšpieli. 00:09:55:Nieprawdopodobne! 00:09:59:Czytaj. 00:10:07:Według Aliboriego nie posiadajš odbicia. 00:10:16:Na przykład nie można ich zobaczyć,|ani same nie mogš się zobaczyć w lustrze 00:10:21:...w lustrze... 00:10:26:...ani w niczym innym służšcym podobnym celom, 00:10:29:jak woda, szyby okienne etc. 00:10:34:-...woda, szyby okienne...|-Dalej, co dalej? 00:10:37:Kto jest na korytarzu. 00:11:01:Szybko, zdejmij je. 00:11:21:Zawsze rozpiewana... 00:11:30:Co robi moja mała czarodziejka? 00:11:35:Wasza mała czarodziejka ceruje waszš piżamę. 00:11:39:To moja piżama? Nie... 00:11:43:Tak! Wystarczy.|Wyglšda już znakomicie. 00:11:46:Przymierzę. 00:11:49:Jeli zacznie pan przymierzać|piżamę w moim pokoju, będę krzyczeć. 00:11:54:Jojne! 00:12:03:Pospiesz się! 00:16:31:Ten garbus, Alfredzie, garbus...|Zauważyłe? 00:16:34:Tak, paskudny. 00:16:40:Dlaczego weszła pod stół? 00:16:55:Chyba złapalimy trop. 00:16:59:Musisz za nim podšżyć. 00:17:30:Nie jestem kompletnym durniem. 00:17:34:Mówię wam - tej nocy|kto łupnšł mnie w łepetynę. 00:17:56:Nie widzę guza. 00:19:56:Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. 00:19:59:Ależ skšd. 00:20:04:Po prostu nie wiem co poczšć. 00:20:07:Tak się nudzę.|Pan sobie nie wyobraża jak bardzo. 00:20:12:Nie jestem przyzwyczajona|siedzieć bez przerwy w zamknięciu. 00:20:16:Siedzi pani w zamknięciu? 00:20:20:W szkole było zabawnie. 00:20:23:Przeskakiwałymy przez mur,|robiłymy różne rzeczy. 00:20:26:-Naprawdę?|-Wie pan, co mam na myli. 00:20:32:Potem tata...|Nie wiem co się z nim stało. 00:20:35:Cały mój pokój jest obwieszony czosnkiem. 00:20:38:On twierdzi, że tak jest ładnie.|Ładnie! 00:20:43:Przywiozłam jš ze szkoły. 00:20:47:Bardzo... porzšdna. 00:20:50:-Miękka.|-Miękka... 00:20:58:Tak... uwielbiam to. 00:21:04:Weszło mi to w nawyk kiedy byłam w szkole. 00:21:10:Tata jest zabawny. Przecież nie mogę|zmienić przyzwyczajeń w cišgu paru miesięcy. 00:21:16:Poza tym to dobre dla zdrowia. 00:21:19:Ale trzeba to robić przynajmniej|raz dziennie, prawda? 00:21:23:Tak... 00:21:28:Pozwoli mi pan na jeden, szybki raz? 00:21:34:Z wielkš chęciš, ale... 00:21:37:Dziękuję, jest pan bardzo miły. 00:21:40:Przyniesie mi pan goršcej wody? 00:22:03:-Gdzie się wybierasz?|-Nigdzie się nie wybieram! 00:22:10:Dobranoc! 00:22:46:Dziękuję. 00:24:16:Widziałem go! 00:24:20:Tam! 00:24:30:Saro! 00:24:41:Wasza Ekscelencjo!|Wasza Ekscelencjo von Krolock! 00:24:47:Oddaj mi córkę!|Oddaj jš! 00:24:55:Wasza Ekscelencjo!|Mała Saro! 00:24:58:Wasza Ekscelencjo!|Moja dziewczynka! Błagam cię! 00:26:02:Uważaj... 00:26:50:Co? 00:26:54:Jojne! 00:28:35:Wyssały z niego całš krew. 00:28:38:Stały się bardzo agresywne tej zimy...|te bestie. 00:28:41:Powinnimy je wybić. 00:28:46:Znalazłem jednego w lesie|z rozerwanym gardłem. 00:28:49:Więc zaczęły gryć się między sobš. 00:28:52:Biedny Chagall, zagryziony przez wilka. 00:28:54:Wilka.|Wilka?! 00:28:57:lepi głupcy!|Otwórzcie oczy! 00:29:02:Wiecie równie dobrze jak ja|czyja to sprawka! 00:29:05:Rozerwanym... 00:29:13:Nieszczęsne ofiary własnego tchórzostwa! 00:29:20:Gdzie to wbić? 00:29:23:Madame Chagall, już to pani wyjaniałem: 00:29:26:pan Chagall umarł ciałem,|ale można uratować jego duszę. 00:29:29:-Tym? -Przebijajšc tym.|-Przebijajšc? 00:29:32:-Tak. -Co?|-Serce. 00:29:35:Jak uczš pisma Aliboriego i moje|własne badania, to jedyny sposób. 00:29:39:Proszę to zrobić za jednym zamachem. 00:29:41:-W serce?|-Tak! 00:29:43:Pisma Aliboriego?|W czyje serce? 00:29:56:Przebić tym serce mojego Jojne? 00:30:00:Wbić w mojego Jojne? Słyszysz Jojne? 00:30:03:Ta winia chce, żebym wbiła to paskudztwo w twoje serce! 00:30:09:Ty durny stary capie! 00:30:12:Wbić to? Tobie to wbiję, stary głupcze! 00:30:31:Jeste lepy?! 00:31:23:Na raz... dwa... trzy! 00:32:27:Uciekł? 00:32:32:Niezłe to winko. 00:33:11:Trafiła na niewłaciwego wampira! 00:33:21:Tam! 00:33:26:Wiedziałem! 00:33:34:Madame Dżagall... Chagall,|zabieramy się do roboty. 00:33:36:Oczywicie przyda nam się pani pomoc.|Po pierwsze trzeba zabezpieczyć okno. 00:33:48:wietnie. Następnie czosnek -|wszędzie mnóstwo czosnku. 00:33:53:I jakie krucyfiksy.|Pożyczę pani. 00:33:57:Jutro zrobię transfuzję. 00:34:02:Wszystko jasne? 00:34:05:Powtórzmy: czosnek, okna, 00:34:09:krucyfiksy tu... i tam...|i tam... 00:34:36:Profesorze! Odwrotnie. 00:37:47:Czuję co miękkiego... 00:37:50:-Gdzie jeste?|-Tutaj. 00:37:56:Zasłona... 00:38:01:Za niš sš drzwi. 00:38:38:Mam dziwne uczucie,|że jestemy obserwowani. 00:38:44:Skoro już tu jeste,|przyjacielu, może mi powiesz... 00:40:59:A więc to sš robaki,|które wpełzły do mojego zamku. 00:41:03:-Mówišc precyzyjnie, proszę pana...|-Hrabio... 00:41:06:...von Krolock. 00:41:19:Profesor Abronsius...|Uniwersytet Królewiecki. 00:41:24:To wszystko zmienia. 00:41:27:Tak się składa, że czytałem pana pracę: 00:41:30:"Nietoperz i jego tajemnice". 00:41:33:Naprawdę? 00:41:38:Zadziwiajšca. Mam gdzie tutaj egzemplarz.|Chciałbym, żeby pan jš podpisał dla mnie. 00:41:44:Wasza Ekscelencja jest zbyt łaskawa. 00:41:46:Stracił pan pracę? 00:41:49:Skšd! Włanie cigamy... 00:41:53:-cigacie...|-Epitherapusa! 00:41:56:Tak, gonilimy Epitherapusa. 00:41:59:Nie do wiary... 00:42:03:Mylałem, że nietoperze|zapadajš w głęboki sen na zimę. 00:42:06:Nie zawsze, nie zawsze, wasza Ekscelencjo. 00:42:09:Ale tak włanie napisał pan|w swojej ksišżce. 00:42:11:No włanie, więc może pan zrozumieć|zaskoczenie moje i mojego asystenta. 00:42:15:Nie wierzylimy własnym oczom.|Prawda, Alfredzie? 00:42:18:Nie wierzylimy... 00:42:21:Proszę sobie tylko wyobrazić - |nietoperz latajšcy w grudniu. 00:42:24:Niewiarygodne!|Co więcej był taki wielki... 00:42:29:-Prawda, Alfredzie?|-Taki... 00:42:32:Naturalnie, taki przypadek|nie jest odosobniony. 00:42:35:W drugim tomie, obecnie będšcym w druku, 00:42:38:przytaczam sporo analogicznych obserwacji 00:42:41:moich znakomitych kolegów -|Volkmana z Monachium, uczonych z Pragi... 00:42:46:-Interesujšce...|-Nawet bardzo, ale można to wyjanić. 00:42:51:Sšdzę, że przyczyny leżš w czysto mechanicznej|potrzebie walki ze skutkami hibernacji, 00:42:57:przywrócenia kršżenia przez instynktowny ruch, 00:43:01:zmuszenia podstawowych narzšdów do pracy, 00:43:04:bez udziału wiadomoci. 00:43:09:Skutkiem tego zaczynajš latać, 00:43:12:choć o tym nie wiedzš. 00:43:17:Oczywicie mówię tylko|o bardzo rzadkich gatunkach, 00:43:19:nie poddajšcych się prawom hibernacji. 00:43:25:Podobnie jak ci, którzy chodzš we nie? 00:43:30:Tak, tylko, że one latajš we nie. 00:43:35:Moja ciotka była lunatyczkš. 00:43:38:Nocš zwykła chadzać po blankach murów, 00:43:41:ale to nie było nic nadzwyczajnego,|bo ona ich dotykała. 00:43:46:Ale chodzenie a latanie...|Jak można unikać przeszkód 00:43:49:latajšc i pišc jednoczenie? 00:43:53:Wasza Ekscelencja posiada wielkš wiedzę. 00:44:00:Nauki przyrodnicze bardzo mnie fascynowały... 00:44:06:...kiedy byłem młody. 00:44:10:Moja biblioteka. 00:44:26:Jest do pańskiej dyspozy...
mdarcym