Sierocy los.pdf

(144 KB) Pobierz
Sierocy los
"S IEROCY LOS "
Poniższy szkic przygody został przygotowany na potrzeby konkursu "Ścieżki" Nimsarna.
Jego geneza sięga jednak głębiej, ponieważ scenariusz został zbudowany na motywach, które
krążą mi po głowie od kilku lat. One z kolei są wypadkową scen z paru książek, pomysłów, które
pojawiają się, gdy człowiek budzi się w nocy i jego myśli nie do końca są jego.
Jako że scenariusz jest przygotowywany wedle zasad obowiązujących w konkursie, tu i
ówdzie w tekście znajda się odnośniki do jego wymogów. Prowadzący może i powinien je
zignorować, ponieważ nie będą one miały żadnego wpływu na wydarzenia (poza tym, że dzięki
nim istnieje przygoda).
S.O.S. – wyznaczniki przygody
I Zdarzenia/Tło
Przeszłość - [13] Odkrycie; - Tajemnica wojennych łupów Maurycego.
Teraźniejszość - [3] Narodziny; - Pojawienie się trzeciego spadkobiercy, znajdy adoptowanej
przez Maurycego.
Przyszłość - [7] Konflikt/Wojna. - Możliwa wojna między rodzinami Enzio i di Medice.
II Zlecenie
Zleceniodawca - [1] Przedstawiciel władzy; - Prawnik zawiadujący sprawami rodziny di Medice.
Zlecenie - [6] Dodatkowe zlecenie; Odkrycie prawdziwych pobudek , z których prowadzone jest
śledztwo.
Zlecenie - [5] Zwrot akcji; - odkrycie prawdziwego przeznaczenia informacji
Zlecenie pozorne - [1] Poszukiwanie/Obserwacja; - Odszukanie informacji na temat
prawdziwych rodziców i pochodzenia Briko.
Zlecenie prawdziwe - [1] Poszukiwanie/Obserwacja; - Zebranie dowodów, potrzebnych do
wydziedziczenia Briko.
Zleceniodawca dodatkowy - [5] Osoba prywatna; - Honorata di Medice.
Zlecenie - [3] Ochrona/Eskorta; - ochrona Briko i Honoraty
III Czarny Charakter - [2] Przedstawiciel Władzy; - Prawnik rodziny di Medice.
IV Miejsce - [8] Ks. Morite
Przygoda jest przeznaczona dla drużyny złożonej z od trzech do pięciu bohaterów, którym
nieobojętny będzie los innego człowieka. Ważne jest, aby byli to ludzie prawi, gotowi iść pod
prąd, kiedy okaże się, że niewinnej osobie dzieje się krzywda, nawet jeśli taki zwrot miałby
okazać się dla nich trudny, pozbawić profitów i narazić na nieprzyjemności. Jeżeli bohaterów
będzie mniej lub więcej, nie szkodzi.
"Jeszcze tylko kilka mil... Jeszcze parę chwil i będą ocaleni!". Ta myśl kołatała się w głowie
Marty, pozwalając jej zrobić kolejny krok po skalistym gruncie. Jej stopu krwawiły, ramiona
piekły bólem, ale szła przed siebie, niosąc na reku kwilące dziecko. Wiatr smagał ją lodowatym
biczem, wilgoć i morska sól piekły skórę, ale ona i gromadka jej towarzyszy wędrowali
niestrudzenie jak mrówki, wszystkie siły wkładając we wspinaczkę. Daleko za nimi, skryty w
ciemności dogorywał statek, który sztorm cisnął na skały. Jego kadłub pękł, pokłady się zapadły,
a do brzegu dotarła jedynie niewielka grupka przewożonych nim uchodźców. Reszta zginęła w
topieli, pochłonięta przez morze.
Marta poślizgnęła się i ledwie utrzymała się na nogach. Przestraszone dziecko zapłakało,
więc otuliła je szczelniej becikiem i przycisnęła do piersi. Dotarli wreszcie na szczyt klifu. Wicher
smagał ich jeszcze mocniej, a zmęczenie, strach i ból dawały o sobie znać w stopniu, którego nie
potrafiła już znieść. Zawroty głowy, ból mięśni i nudności sprawiły, że prawie straciła
przytomność. Zachwiała się ponownie, tym razem osunęła na trawę i pozwoliła głowie odchylić
do tyłu. Dziwne, Marta była pewna, że stanął nad nią mężczyzna w szarym mundurze. Gdzieś z
oddali dobiegły ją głosy, mówiące w dziwnym języku. próbowała opowiedzieć, ale w końcu
poddała się zmęczeniu i zapadła w odmęty nieświadomości...
Jakie okoliczności zawiodły bohaterów na wyspy Księstwa Morite, nie gra roli. Ważne, aby
bohaterowie bawili się w najlepsze, jeśli to możliwe ocierając się o wyższe sfery. Zaproszenie na
bankiet, udział w balu maskowym czy schadzka z jedną z dam, która zapragnęła emocji
płynących ze związku z awanturnikiem, doskonale będą się nadawały na pretekst do nawiązania
kontaktów ze szlachetnie urodzonymi. niech arystokraci się interesują bohaterami, a oni niech
mają nadzieje, na dołączenie do elitarnego "klubu". W takiej sytuacji otrzymają liścik z prośbą o
spotkanie i pomoc w pewnej delikatnej sprawie. Wiadomość przekaże zamaskowany lokaj lub
służka, zależnie od tego, co wzbudzi większe zainteresowanie graczy. Tak, czy inaczej, list
będzie pachniał wonnościami najlepszego sortu, a spisany będzie na mlecznobiałym papierze.
Litery skreślono zamaszyście, zgodnie ze sztuką kaligrafii, na pewno kobiecą dłonią. W krótkich
słowach owa dama przeprasza, że nie wyjawia na razie swych personaliów, jednak zapewnia, że
w trakcie spotkania wyjawi wszystko, jeśli bohaterowie zdecydują się jej wysłuchać.
Zakładamy rzecz jasna, że herosi podejmą wyzwanie, w przeciwnym przypadku Prowadzący
winien odszukać w notatkach inna przygodę, a w towarzystwie zacznie krążyć plotka, że
bohaterowie nie są tacy odważni, jakich strugają, a więc ich dokonania mogą być zmyślone. Na
jakiś czas będą "zadżumieni" i mało kto zechce pokazywać się w ich towarzystwie.
Kiedy bohaterowie przekażą twierdzącą odpowiedź wysłannikowi, ten zaprosi ich do karocy i
powiezie na klif, gdzie znajduje się "Bursztynowa Latarnia". Powiedzieć o tym przybytku, że to
karczma, to obraza. "Latarnia" to miejsce schadzek, gniazdo spisków, przystań kochanków,
miejsce poważnych spotkań i orgii rozkoszy. Cokolwiek nie stanie się za jej murami, pozostaje
tajemnicą... chyba że wydostanie się an zewnątrz, jak to miało miejsce w przypadku wielebnego
Bonawentury, który usiłował położyć kres istnieniu gniazda rozpusty i spisków. Dziwnym trafem
na jaw wypłynęły dowody jego niebożnych praktyk i zachcianek...
"Bursztynowa Latarnia" składa się z głównego budynku oraz porozrzucanych po okolicznych
parowach altanek, domków i bungalowów. Łączą je żwirowane alejki, oświetlone lampkami, po
których krążą dostawcy służba i lokaje. Budynki wzniesiono ze smakiem i elegancje,
wkomponowując je w otoczenie. Bohaterowie zostaną poprowadzeni do jednej z altanek, które
skryte są w głębi doliny, opodal szemrzącego, wartkiego strumienia. Tam, czeka na nich
tajemnicza zleceniodawczyni, Honorata di Medice, której towarzyszy milczący mężczyzna.
Honorata jest młodą, powabną kobietą o doskonałej figurze, krągłych kształtach, gęstych
blond włosach, bladej cerze i gustownej biżuterii. Ubrana w kremową suknię, emanuje
autorytetem, spokojem i siłą osobowości. Powita bohaterów uprzejmie, acz chłodno, poprosi aby
ugościli się i od razu przejdzie do rzeczy.
Dwa miesiące wcześniej, zmarł jej ojciec, Maurycy. Jego śmierć nie była niczym
niezwykłym: od dawna chorował i choć był człowiekiem w sile wieku, przekazał obowiązki
głowy rodu bratu Honoraty, Bernardowi. Rodzina prowadzi rozległe interesy handlowe, posiada
pięć statków oraz kontroluje handel bawełną, przyprawami i egzotycznymi gatunkami drewna.
Twórcą potęgi i bogactwa rodu był ojciec Honoraty, który wzbogacił się podczas wojny z
książętami Werg. Nigdy nie wspominał, na czym zbił fortunę i niekiedy unikał tematu, stąd
dzieci Maurycego podejrzewały, że nie były to do końca legalne metody. Obecnie temat ów
powrócił w kontekście podziału majątku, ale Honorata słowem się nie zająknie na ten temat.
Otóż prawo do majętności wedle testamentu przysługuje jeszcze jednej osobie: Briko -
przyrodniemu bratu Honoraty i Bernarda. Chłopak jest nastolatkiem i został adoptowany przez
Maurycego, który kilka lat temu przywiózł go z klasztornego sierocińca i usynowił. Aby dziecku
przypadła jego część majątku, muszą być znane szczegóły jego pochodzenia i tutaj kryje się
zadanie dla graczy. Na wszelkie pytania dotyczące legalnej strony przedsięwzięcia odpowie
milczący mężczyzna, który jest prawnikiem rodziny.
Problem z jakim boryka się rodzina jest dość złożony, a Honorata nie mówi wszystkiego
bohaterom. Gorzej, są pewne kwestie, w których ich okłamuje. Z początku, po naświetleniu
sytuacji przez prawnika, winni oni wierzyć, że faktycznie chce pomóc przyrodniemu bratu,
jednak dokładne zbadanie kodeksów prawniczych da zaskakującą odpowiedź. Osoba, której
udowodni się niegodne pochodzenie, może zostać pozbawiona wszelkich przywilejów,
wydziedziczona i wypędzona. Ewidentnie ktoś z rodziny być może brat Honoraty lub ona sama,
(zapewne w zmowie z prawnikiem) stara się pozbyć konkurenta do 1/3 rodzinnej fortuny.
Prawnik i Honorata zawrą z bohaterami umowę, na mocy której wynagrodzą ich sowicie
(kwota w złocie lub kamieniach do uznania Prowadzącego), w zamian za odszukanie informacji
dotyczących pochodzenia Briko i/lub zlokalizowania jego biologicznych krewnych. W zasadzie
w tym zadaniu nie ma drugiego dna, jeśli nie liczyć intencji z jakimi jest składane. Dzięki
informacjom dostarczonym przez bohaterów, Briko będzie mógł być wydziedziczony,
wypędzony, a nawet sprzedany w niewolę.
- Masz, to twoja działka. Zasłużyłeś na nią.
Maurycy spojrzał spode łba na sakiewkę, która wylądowała przed nim na stole. W oberży
panował zaduch, powietrze było ciepłe i wilgotne, przesycone zapachem piwa, potu i gotowanej
kaszy. W ich alkowie panował półmrok, przytłumione głosy dobiegały zza parawanu cichym
gwarem. Złocisze pobrzękiwały, wysypując się na blat, ale dla Maurycego ich blask był
szyderstwem. W uszach pobrzmiewały mu wycia i krzyki ludzi. Przeraźliwy płacz i zwierzęce
beczenie ludzi wciskanych do ładowni statku, który przez sztorm powiózł ich w niewolę.
- Mamy niewinną krew na rekach - szepnął.
- Nie pierdolże, panie di Medice - zarechotał Buttlin Nara, kupiec który pomógł żołnierzom w
organizacji całego przedsięwzięcia. Jego dwa podbródki i opasły kałdun zatrzęsły się od lepkiego
rechotu. - Nikt nikogo nie zabił, a my daliśmy im wikt, opierunek, dach nad głową i pracę!
Żołnierze wybuchli głośnym śmiechem i tylko Maurycy pozostał milczący. Kielichy i kufle
powędrowały do góry i kamraci wznieśli toast. Maurycy zjadł bez smaku kolację, upił wina i
wymknął się chyłkiem, kiedy do alkowy zawitały zamówione kurtyzany.
CIENIE PRZESZŁOŚCI
Maurycy di Medice służył w oddziale kawalerii, patrolującym trudno dostępne skaliste
wybrzeże. choć lądowanie wrogich sił było mało prawdopodobne w tym miejscu, to flota nie
mogła go patrolować ze względu na skaliste dno i mielizny oraz szalejące na przylądku wichry i
niespodziewane zmiany pogody. Gdyby oddziały książąt Werg zdołały pochwycić jakimś cudem
przyczółek, los wysp mógłby zostać przesądzony.
Rozrywką Maurycego, podobnie jak i innych wojaków, był hazard, stąd wiecznie brakowało
mu grosza i wraz z kamratami parał się wieloma niezbyt legalnymi i chlubnymi rzemiosłami.
Napady, rozboje, haracze, zyski z nich zasilały kiesę żołdaków i dawały im cień romantycznej
przygody, jakiej nie mogli zaznać na służbie. Pewnego deszczowego dnia straże dostrzegły
statek, który próbował znaleźć schronienie przed sztormem. Czym prędzej wysłano oddział
kawalerii, który miał monitorować jego poczynania i w razie potrzeby interweniować. Nawigator
popełnił błąd i okręt rozbił się na skałach, a do brzegu dotarła jedynie grupka ocalałych
rozbitków. Jakimś cudem znaleźli drogę na gorę klifów i tam dopadł ich oddział Maurycego. Nie
doszło do walki: ludzie błagali i schronienie i posiłek, a w skład grupy oprócz marynarzy
wchodziły także kobiety i dzieci.
Oficerowie-żołdacy ani myśleli troszczyć się o rozbitków. W ich głowach pojawił się plan,
dzięki któremu mogli wykorzystać sytuację na swoja korzyść. Popędzili gromadę do pobliskiej
opuszczonej chaty i zamknęli ludzi w stodole. Pchnąwszy umyślnych do miasta zorganizowali
Zgłoś jeśli naruszono regulamin