Ingo F. Walther Vincent Van Gogh 1853-1890 Wizja i rzeczywisto�� T�um. El�bieta Wojciechowska Na po�y mnich, na po�y artysta Pocz�tki w Holandii 1881-1885 Jego �ycie by�o jednym pasmem niepowodze�. We wszystkim, co jego �wiatu, jego czasom, wydawa�o si� znacz�ce, poni�s� fiasko: nie by� w stanie za�o�y� rodziny, zarobi� na w�asne utrzymanie, nie potrafi� nawet porozumie� si� z lud�mi. Jako malarz znalaz� jednak spos�b, by chaosowi rzeczywisto�ci przeciwstawi� pewien � sw�j w�asny � porz�dek. Jego sztuka by�a regulatorem w �wiecie, przeciwko �wiatu, w kt�rym nie m�g� si� odnale��. Przeciw jego nieprzejrzysto�ci wyst�pi� z bezpardonowym, r�wnie� teoretycznie ugruntowanym zdecydowaniem artysty, na jego anonimowo�� odpowiedzia� subtelnie wywa�onym patosem, jego ci�g�emu biegowi przeciwstawi� witalno�� szczeg�u. Nie chcia� st�umi� rzeczywisto�ci, ani z rezygnacj� cierpie� z jej powodu, lecz uczyni� j� zrozumia��, uchwytn�. Poprzez sztuk� ten tak mu wrogi �wiat mia� sta� si� jego w�asny. Dopiero po �mierci okazano mu uznanie. Mieszcza�ska publiczno��, w kt�rej kryteriach ocen nie mie�ci� si� za �ycia, poprzez poj�cie geniuszu znalaz�a doj�cie do niego i jego dzie�a. Vincent, niekochany, sta� si� herosem, w miar� jak sztuka stawa�a si� �wiatem pi�knych pozor�w. Na peryferiach spo�ecze�stwa, gdzie od stulecia zagnie�dzi�a si� sztuka, tak�e wyrzutek van Gogh sta� si� osobisto�ci�: odcinaj�cym si�, lecz egzemplifikacyjnym uciele�nieniem b�lu istnienia, kt�ry ka�dy od czasu do czasu odczuwa. Moderna ch�tnie kokietuje obrazem samotnego, nie zrozumianego artysty. Tak�e pod tym wzgl�dem van Gogh jest wzorcowym przyk�adem. Jest jednym z pierwszych m�czennik�w awangardy. Pierwszy syn protestanckiego duchownego Theodorusa van Gogha urodzi� si� martwy. Kiedy dok�adnie w rok p�niej, 30 marca 1853 r., jego �ona, Anna Cornelia van Gogh, ponownie wyda�a na �wiat dziecko, pe�na zw�tpienia i l�ku o zdolno�� prze�ycia ch�opca, otrzyma� on to samo imi�, co poprzedni: Vincent Willem van Gogh. Ju� na jego narodzinach k�ad�o si� cieniem fatum, kt�re mia�o zaci��y� nad ca�ym jego przysz�ym �yciem. Podstawowym do�wiadczeniem Vincenta mia�a pozosta� kl�ska. Obiecuj�ca kariera handlarza dzie� sztuki, z kt�r� w Niderlandach a zw�aszcza w jego rodzinie ��czy�a si� d�uga tradycja, sko�czy�a si� zwolnieniem z pracy. Podj�te wkr�tce studia teologiczne przerasta�y jego mo�liwo�ci, i przerwa� je po roku. Potem pr�bowa� si� jako zast�pca nauczyciela i �wiecki kaznodzieja, zatrudni� si� w belgijskim zag��biu w�glowym Borinage po�r�d najbiedniejszych z biednych, nie zyskuj�c na tym nic ponad dojmuj�ce doznanie skrajnej spo�ecznej n�dzy; skromn� pensj� wkr�tce mu odebrano. Odt�d by� ca�kowicie zale�ny od finansowego wsparcia swego o cztery lata m�odszego brata, Theo. A� do �mierci �y� w ci�g�ym l�ku, �e brat odm�wi mu zasi�ku. Osobiste szcz�cie r�wnie� nie by�o mu dane; w jego �wiecie nie zaistnia�y kobiety, o kt�rych wzgl�dy bezskutecznie zabiega�. I tak sztuka sta�a si� jedyn� tre�ci� �ycia Vincenta. Uczyni� z niej medium, poprzez kt�re przetwarza� swe do�wiadczenia, formu�owa� komentarze, artyku�owa� swe kl�ski i nadzieje. Towarzyszy�a jej obszerna korespondencja, przede wszystkim z bratem Theo. W�a�nie listy Vincenta za�wiadczaj�, �e dzia�alno�� artystyczna coraz bardziej okre�la�a jego obraz rzeczywisto�ci. Dokumentuj� one r�wnie� wysoki poziom teoretycznej refleksji, z kt�r� przyst�powa� do pracy. Listy i obrazy ustanawiaj� paradoksaln� jedno�� jego dzie�a, w kt�rym sprawiaj�cemu wra�enie naiwnego brakowi zrozumienia �wiata towarzyszy i uzupe�nia go ogromna zdolno�� refleksji. Decyzja van Gogha, aby zosta� artyst�, staje si� oko�o 1880 r. ostateczna. Zaznajomiony od podstaw z historyczn� i wsp�czesn� tw�rczo�ci� poprzez swoj� prac� w rozmaitych filiach paryskiego salonu dzie� sztuki Goupil & Cie., ju� podczas studi�w, a zw�aszcza w burzliwych czasach dzia�alno�ci kaznodziejskiej w Borinage wyra�a on swoje problemy poprzez rysunek. Po niepowodzeniach w mieszcza�skich profesjach, po odrzuceniu jego teologicznych i spo�ecznych ambicji, chwyta si� tego, co bliskie, znane mu od strony teoretycznej i praktycznej. Dodatkowe wsparcie zyskuje od swego brata Theo, zatrudnionego u Goupila, i od mieszkaj�cego w Hadze kuzyna Antona Mauve, malarza. W pa�dzierniku 1880 van Gogh przenosi si� do Brukseli, gdzie zawiera przyja�� z malarzem Antonem van Rappardem. Na pocz�tku powstaj� wy��cznie rysunki, szkice detali i liczne studia wed�ug obraz�w Jean-Francois Milleta. Jego nieco ckliwy realizm dostarcza bliskich van Goghowi temat�w: s� to przede wszystkim przedstawienia pracuj�cych ch�op�w, obrazki rodzajowe utrzymane w ciemnych, melancholijnych tonach. Ten nastr�j, kt�ry zdawa� si� odpowiada� stanowi jego uczu�, stara si� artysta przenie�� do rysunku. Jako podk�ad stosuje coraz cz�ciej niebielony papier Ingresa i zyskuje w ten spos�b mo�liwo�� przeciwstawienia warto�ci malarskich � zatartych kontur�w i p�ynnych przej�� � dominacji linii dyktowanej przez rysunek. Ju� tylko krok dzieli go od malarstwa. W Nowy Rok 1882 r. van Gogh udaje si� do Hagi i wprowadza do op�acanego przez Theo atelier. Pod kierunkiem Mauve�a powstaj� pierwsze obrazy olejne. Wp�ywy szko�y haskiej, do kt�rej nale�y Mauve, znacz� wczesny obraz Na pla�y w Scheveningen z sierpnia 1882 r. Silnie zwi�zana z tradycj� szko�a haska pr�bowa�a przede wszystkim w malarstwie rodzajowym o�ywi� �z�oty wiek� holenderskiego malarstwa barokowego. Adriaen van de Velde by� barokowym specjalist� od pejza�y morskich i jego kombinacja krajobrazu i przedstawienia ludzi skrz�tnie uwijaj�cych si� na brzegu mia�a jeszcze moc wi���c� tak�e dla van Gogha, kt�ry pisa� �Gdy b�d� robi� pejza�e, zawsze b�dzie tam co� figuralnego�. Tradycja artystyczna spotyka si� tu wi�c z jego w�asn� koncepcj� malarsk�. Obraz ten zdradza jednak�e sk�onno�� do autonomii formy i koloru: w grubym k�adzeniu farby, w podkre�laniu paralelnych warstw obrazu i w zr�nicowaniu br�zowawych ton�w uwidacznia si� ju� fundamentalna tendencja do abstrakcji. Tylko gruntownym studiowaniem przez artyst� dzie� sztuki i jego niemal maniack� pilno�ci� w malowaniu da si� wyt�umaczy� fakt, �e van Gogh po nieca�ym roku praktyki malarskiej osi�ga w pos�ugiwaniu si� kolorem poziom wiedzy swoich czas�w. Bardzo aktualny jest problem malarstwa tonalnego. Opieraj�c si� na spostrze�eniach Eugena Delacroix, stawiano pytanie, jak na spos�b malarski wyrazi� zmienno�� koloru, kt�r� zauwa�a si� w przedmiocie, gdy ogl�da si� go z r�nych odleg�o�ci lub przy r�nym o�wietleniu. Rozwi�zanie, kt�re wypracowano, polega�o na tym, �e konkretny kolor przedmiotu, jego kolor lokalny, t�umiono na korzy�� jednolitego zabarwienia ca�ego obrazu, r�nicowanego w odcienie. Nie podkre�la�o si� ju� zatem szczeg�lno�ci przedmiotu, lecz jego wizj� w kontek�cie, kt�remu po�wi�cony by� obraz. Na pla�y w Scheveningen �Mieli�my tu przez ca�y tydzie� du�o wiatru, sztormu i deszczu, i bywa�em cz�sto w Scheveningen, aby to sobie obejrze�. Przynios�em stamt�d do domu dwa ma�e morskie pejza�e. Ju� na pierwszym jest du�o piasku � ale drugi, kiedy by� prawdziwy sztorm i morze podchodzi�o tu� pod wydmy, musia�em dwa razy ca�kowicie zeskroba�, bo by� ca�y pokryty grub� warstw� piasku. Sztorm by� tak silny, �e ledwie mog�em utrzyma� si� na nogach, i z powodu unosz�cego si� piasku prawie nic nie widzia�em�. Zamierzone oddzielenie koloru w obrazie od koloru konkretnej, rzeczywistej rzeczy by�o najwa�niejszym krokiem ku jego ca�kowitej autonomii. Kolor mo�e by� teraz postrzegany tak�e jako fenomen, jako czyste zjawisko, jako gra zestrojonych ze sob� plam. Wspierany r�wnie� rodzim� tradycj�, nowatorskim traktowaniem koloru przez Rembrandta czy Fransa Halsa, van Gogh nada tej autonomii nowy wymiar w swoim dziele. Wprawdzie jeszcze porusza si� w konwencjonalnych ramach. Wci�� jeszcze ton okre�la jego malarsk� muzyk�. We wrze�niu 1883 r. van Gogh opuszcza Hag� i wyrusza � samotnie � do prowincji Drente w p�nocno-wschodnich Niderlandach. Wcze�niej nast�pi�o zerwanie z jego artystycznym mentorem, Mauve�em. Spowodowa� je mog�o nie tyle g�o�ne krytykowanie przez Mauve�a zwi�zku Vincenta z prostytutk� Clasin� Mari� Hoornik, nazywan� przez niego Sie� � by�a zarazem jego modelk� i kochank� � co fundamentalne r�nice pogl�d�w na malowanie. W oczach Vincenta Mauve by� typowym przedstawicielem akademickiego pojmowania sztuki, kt�ra prowadzona na smyczy norm, regu� i rygorystycznego kanonu pi�kna, w niedopuszczalny spos�b zaniedbywa�a indywidualn� ekspresj� i aktualne problemy spo�eczne. Autorytety by�y mu zawsze sol� w oku, a kategoryczne pogl�dy Mauve�a na sztuk� mog�y mu w fatalny spos�b przypomina� bigoteryjny kalwinizm rodzinnego domu. Ujawni�a si� pe�na nienawi�ci mi�o�� do w�asnych korzeni, przed kt�r� pr�bowa� uj�� chroni�c si� w samotno��, oczywi�cie samotno��, kt�rej nie potrafi� znie��. Po trzech miesi�cach powr�ci� jako syn marnotrawny do swoich rodzic�w w Nuenen. Ci pogodzili si� tymczasem z artystyczn� egzystencj� najstarszego syna i nawet dali mu do dyspozycji atelier w budynku przyleg�ym do plebanii. W maju 1884 r. powsta� tu obraz Tkacz przy krosnach. Ca�kowicie poch�oni�ty prac� tkacz siedzi przy swym warsztacie. Na pierwszym planie wznosz� si� monumentalne krosna, wype�niaj�c prawie ca�� p�aszczyzn� obrazu. Sprawiaj� wra�enie wyolbrzymionej ramy, kt�ra swoj� siatk� poziom�w i pion�w, cz�ciowo przecinaj�c� posta� tkacza, zdaje si� czyni� jego w�t�e cia�o elementem w�asnej mechaniki. Wsp�lnie odcinaj� si� ich ciemne sylwetki od t�a, kt�rego nie jest w stanie rozja�ni� s�abe �wiat�o lampki. W tym ujednolicaj�cym przedstawieniu robotnika i warsztatu nie ma miejsca na jakikolwiek barwny ele...
helix7293