Mistrz Eckhart - Mowy pouczające.rtf

(154 KB) Pobierz

  

Mowy pouczają ce 

  

   

Mistrz Eckhart 

To są  mowy, któ re wikariusz Turyngii, przeor z Erfurtu, brat Eckhart z zakonu kaznodziej-

skiego, miał do tych duchowych dzieci, któ re pytały go o wiele rzeczy, kiedy wieczorami 

zasiadali razem, by wieść  uczone rozmowy. 

 

 

1. O prawdziwym posłuszeń stwie 

 

Prawdziwe i doskonałe posłuszeń stwo jest cnotą  nad wszystkimi cnotami, i bez tej cnoty 

nie może  się  dokonać  ani być  dokonane żadne, choć by nie wiadomo jak  wielkie, dzieło; 

z drugiej  strony  choć by  najmniejszy  czy  najskromniejszy  uczynek  -  czy  to  odprawianie 

lub  słuchanie mszy,  modlitwa,  kontem  placja,  czy  cokolwiek  innego  -  przynosi  wię kszy 

pożytek, jeśli spełniamy go w prawdziwym posłuszeń stwie. A znowu jeśli weźmiecie jakiś 

uczynek  tak  mało  wart,  jak  tylko  chcecie,  to  bez  wzglę du  na  to,  jakikolwiek  by  był, 

prawdziwe  posłuszeń stwo  uszlachetnia  go  i  czyni  lepszym.  Posłuszeń stwo  zawsze 

i wszę dzie  sprawia  to,  co  najlepsze  we  wszystkich  rzeczach.  Zaprawdę ,  posłuszeń stwo 

nigdy  nie  przeszkadza  w  niczym  i  nie  utrudnia  niczego,  co  robimy,  a  co  bierze  się  

z prawdziwego  posłuszeń stwa;  ono  bowiem  nie  zaniedbuje  niczego  dobrego. 

Posłuszeń stwo nigdy nie musi się  o nic troszczyć , nie brakuje mu bowiem żadnego dobra. 

Gdzie  człowiek  w  posłuszeń stwie  opuszcza  swe  „ja”  i  się   go  wyzbywa,  tam  Bóg, 

zniewolony koniecznością , musi zają ć  jego miejsce; kiedy bowiem ktoś nie chce niczego 

dla siebie, wtedy za niego Bó g musi chcieć  tak, jak chce dla samego siebie. Jeśli bowiem 

wyrzekłem  się   mojej  woli  i  złożyłem  ją  w rę ce  mojego  przełożonego,  i  nic  nie  chcę   dla 

siebie, to Bó g musi chcieć  za mnie, a jeśli zaniedba tu zrobić  coś dla mnie, to tym samym 

zaniedba  zrobić   coś  dla  samego  siebie.  Tak  jest we wszystkich  sprawach. W  wypadku, 

gdy nie chcę  niczego dla siebie, Bó g chce za mnie. Teraz uważajcie! Czegó ż chce On za 

mnie,  kiedy  ja nie chcę  niczego dla siebie? Tam, gdzie wyzbywam  się  swego „ja”, musi 

On  chcieć  za mnie tego wszystkiego, czego chce  dla  siebie,  ni mniej,  ni wię cej, i w ten 

sam sposó b, w jaki chce On tego dla siebie: A gdyby Bó g tego nie robił - [przysię gam] na 

prawdę , któ rą   jest Bó g!  -  to nie byłby sprawiedliwy ani nie byłby Bogiem, co (przecież) 

jest Jego naturalnym byciem. 

W  prawdziwym  posłuszeń stwie  nie może  być   nic  takiego,  jak  „ja  chcę   tego  lub owego” 

czy  „to  lub  owo”,  a jedynie  doskonałe  wyrzeczenie  się  swego.  I  dlatego 

w najdoskonalszej  modlitwie, na  jaką  może  się  zdobyć  człowiek, nie powinno być   próśb 

takich, jak „daj mi tę  cnotę  czy też daj mi ją  w takiej mierze” czy „daj mi, Panie, samego 

siebie czy też daj mi życie wieczne”, lecz tylko ta jedna: „Panie, nie dawaj mi niczego, jak 

tylko  to,  czego  Ty  chcesz,  i  czyń ,  Panie,  to,  co  chcesz  i  w  jaki  sposó b  chcesz!”  Ta 

(modlitwa) przewyższa pierwszą ,  jak  niebo przewyższa  ziemię ; a  kto  tak  się  modli, ten 

dobrze  się   modli:  kto  w prawdziwym  posłuszeństwie  porzucił  własne  „ja”,  ten  jest 

w Bogu. A jak prawdziwe posłuszeń stwo nie powinno znać  żadnego „ja tak chcę ”, tak też 

nigdy nie powinno wołać  „ja nie chcę ”, albowiem „ja nie chcę ” jest prawdziwą  trucizną  dla 

każdego posłuszeń stwa. Jak też powiedział świę ty Augustyn: „Ten jest najlepszym Twoim 

sługą , komu nie tyle na tym zależy, aby usłyszeć  od Ciebie to, czego by chciał, ile raczej 

na tym, by chcieć  tego, co od Ciebie usłyszy”. 

 

 

  1

 

 

2. O najpotężniejszej modlitwie i najwyższym dziele 

 

Najpotę żniejszą   modlitwą ,  władną   niemal  osią gną ć   wszystkie  rzeczy,  i  najgodniejszym 

dziełem  są   te,  któ re wypływają   z  uwolnionego umysłu.  Im  bardziej  jest  on  wolny,  tym 

potę żniejszą ,  godniejszą ,  pożyteczniejszą ,  chwalebniejszą   i  doskonalszą   jest  modlitwa 

i dzieło. Wolny umysł potrafi wszystko. 

Czym jest wolny umysł? 

Wolnym umysłem jest ten, któ rego nic nie wprowadza w błą d i któ ry nie jest przywią zany 

do  niczego,  któ ry  tego,  co  w  nim  najlepsze,  w  żaden  sposób  nie  skrę pował  i  któ ry 

w niczym nie szuka swego, a raczej w pełni pogrą żony jest w najukochań szej woli Boga 

i całkowicie  wyrzekł  się   swego.  Człowiek  nigdy  nie  może  spełnić   choć by  najmniejszego 

dzieła, któ re w takim umyśle nie odkrywałoby swej możności i nie czerpałoby z niego siły. 

Trzeba modlić   się   tak  usilnie,  by  ku modlitwie  tej  kierowały  się   wszystkie  członki  i siły 

człowieka,  zaró wno  jego  oczy,  jak  i  uszy,  usta,  serce  i  wszystkie  zmysły;  i  nie  wolno 

w niej  ustawać ,  zanim  nie  odczujemy,  że  pragniemy  zjednoczyć   się   z  Tym,  któ rego 

obecności jesteśmy świadomi i do któ rego się  modlimy, to jest z Bogiem. 

 

 

 

3. O tych, którzy siebie nie porzucili i pełni są samowoli 

 

Ludzie powiadają : „Ach, Panie Boże, chciałbym  i  ja, tak jak inni, pozostawać  w dobrych 

stosunkach  z Tobą ,  odznaczać   się   taką   samą   nabożnością   i  cieszyć   się   takim  samym 

pokojem z Tobą ,  i chciałbym, by wiodło mi  się  tak samo jak im  i bym był ró wnie ubogi 

jak  oni”  lub  też: „Nigdy  nie bę dę   się   czuł  dobrze,  jeśli  nie bę dę   tu  czy tam  i  czynił  tak 

i tak; muszę  żyć  gdzieś na obczyźnie albo w jakiejś pustelni, albo w klasztorze”. 

Zaprawdę , w tym wszystkim kryje się  twoje „ja” i nic poza tym. Jest to twoja samowola, 

jeśli  nawet  o  tym  nie  wiesz  lub  są dzisz,  że  jest  inaczej;  wszelki  niepokó j,  któ ry  się  

w tobie budzi, pochodzi z twej samowoli, bez wzglę du na  to,  czy to zauważasz czy  nie. 

Gdy  mniemamy,  że  powinniśmy  jednych  rzeczy  unikać   a   innych  szukać   -  na  przykład 

tych  miejsc  i  tych  ludzi,  i  tych mę drcó w  czy  tej  ciżby,  czy  tych  zaję ć   -  to  winę   za  to 

ponosi  nie  to,  że  przeszkadzają   ci  te  sposoby  czy  te  rzeczy;  tym,  co  przeszkadza  ci 

w rzeczach, jesteś (raczej) ty sam, albowiem zachowujesz się  niewłaściwie wobec nich. 

Dlatego zacznij najpierw od siebie i porzuć siebie Zaprawdę , jeśli najpierw nie uciekniesz 

od  samego  siebie,  to  gdziekolwiek  byś  uciekł,  gdziekolwiek  byś  się   znalazł,  wszę dzie 

napotkasz  przeszkody  i  doznasz  niepokoju.  Szukanie  przez  ludzi  pokoju  w  rzeczach 

zewnę trznych,  czy  to  w  jakichś  miejscach  czy  u mę drcó w,  u  ludzi  czy  w  dziełach,  na 

obczyźnie,  w  ubó stwie  czy  w  poniżeniu  -  wszystko  to,  choć by  najwię ksze  wywierało 

wrażenie  i czymkolwiek by było,  jest niczym  i nie daje pokoju.  Ci, któ rzy w ten sposó b 

szukają , szukają  na fałszywej drodze. Im dalej wę drują , tym mniej znajdują  tego, czego 

szukają . Wę drują  tak, jak ktoś, kto zgubił drogę : im dalej idzie, tym bardziej schodzi na 

manowce. Có ż ma wszakże zrobić ? Najpierw powinien porzucić  siebie, bo wtedy porzuci 

wszystko. Zaprawdę , jeśli człowiek porzuci kró lestwo lub cały świat, ale zachowa samego 

siebie, to niczego nie porzucił. Jeśli jednak człowiek wyrzeknie się  samego siebie, to bez 

wzglę du  na  to,  co  sobie  zachowa,  czy  to  bogactwo  czy  honor,  czy  cokolwiek  innego  - 

porzucił wszystko. 

Słowa świę tego Piotra: „Oto my opuściliśmy wszystko”- a on sam nie porzucił przecież nic 

wię cej,  jak  tylko  sieć   i  łó dź  -  pewien świę ty  tak  oto  skomentował: Kto chę tnie  porzuca 

rzeczy małe, ten porzuca  nie  tylko  te rzeczy,  lecz porzuca wszystko, co  ludzie światowi 

mogą  mieć , a nawet wszystko to, czego mogą  pożą dać . Albowiem kto porzuca swą  wolę  

i samego  siebie,  ten  rzeczywiście  porzucił  wszystkie  rzeczy  tak,  jak  gdyby  były  jego 

nieograniczoną  własnością   i  jak  gdyby  posiadł  je  tak,  iż  mógłby  nimi  swobodnie 

rozporzą dzać .  Albowiem  czego  nie chcesz  pożą dać ,  to wszystko  oddałeś  i  porzuciłeś  ze 

wzglę du na  Boga.  Dlatego mó wi nasz  Pan: „Błogosławieni ubodzy w duchu”,  to znaczy: 

  2

w woli.  I nikt nie powinien w to wą tpić . Gdyby  istniał  jakiś  inny, lepszy sposó b, to nasz 

Pan  by  go  wymienił,  jak  też  powiedział: „Jeśli  kto  chce  pó jść   za Mną ,  niech  się   zaprze 

samego  siebie, a  gdziekolwiek  siebie  znajdziesz, wyrzeknij  się   siebie;  jest  to  najlepsze, 

[co możesz zrobić ]”. 

 

 

 

4. O pożytku z porzucenia siebie,  jakiego należy dokonać 

w sferze tego, co  wewnętrzne i wewnętrzne. 

 

Musisz wiedzieć , że w tym życiu jeszcze żaden człowiek nie porzucił siebie tak dalece, by 

nie odczuwał, iż musi porzucić  siebie jeszcze bardziej. Mało jest ludzi, któ rzy rzeczywiście 

biorą  to pod uwagę  - i są  w tym stali. Jest to ró wnowartościowa wymiana i sprawiedliwy 

handel: W jakiej mierze opuścisz wszystkie rzeczy, w takiej - i to ani mniej, ani wię cej - 

Bó g wniknie w ciebie, i to wraz ze wszystkim, co Jego, jeżeli ty we wszystkich rzeczach 

całkowicie wyrzekłeś się  tego, co twoje. Od tego wię c zacznij i spró buj tego wszystkiego, 

co potrafisz zyskać . W tym znajdziesz prawdziwy pokó j, a nie gdzie indziej. 

Ludzie  nie  powinni  tak  bardzo  zastanawiać   się   nad  tym,  co  mają   robić;  powinni  raczej 

pomyśleć  o tym, czym mogliby być. Otó ż gdyby ludzie byli dobrzy i żyli, jak należy, to ich 

uczynki świeciłyby jasno. Jeśli ty sam jesteś sprawiedliwy, to sprawiedliwe są  także twoje 

uczynki.  Świę tości  nie  należy  opierać   na  czynach;  raczej  należy  ją   opierać   na  byciu, 

albowiem to nie uczynki nas uświę cają , lecz my powinniśmy je uświę cać . Czyny, choć by 

były  najbardziej świę te,  jako  same  czyny żadną   miarą   nas  nie  uświę ca-  ją ,  lecz  to  my 

w takiej  mierze,  w  jakiej  jesteśmy  świę tymi  i  w  jakiej  posiadamy  bycie,  uświę camy 

wszystkie nasze działania, czy to jedzenie, spanie, czuwanie czy jakiekolwiek inne. Dzieła 

tych,  któ rych  miara  bycia  jest mała,  nie  przynoszą   -  niezależnie  od  tego,  jakie  one  by 

były  -  żadnego  owocu.  Poznaj  stą d,  że  należy    się   przykładać   tylko  do  tego,  by  być 

dobrym - nie tak bardzo do tego, co robimy, czy też jakiego rodzaju dzieł dokonujemy, 

lecz do podstawy naszych czynó w.  

 

 

5. Bacz, co istotę i podstawę czyni dobrą.  

 

Przyczyną   tego, że  istota  i podstawa  bycia człowieka, z któ rych jego  dzieła czerpią  swą  

dobroć ,  są   całkowicie  dobre,  jest  to, że  umysł  człowieka  jest  całkowicie  (zwró cony)  ku 

Bogu. Dołó ż wszelkich  starań , by Bó g stał  ci  się  wielkim  i by całe twe dą żenie  i  pilność 

zwracały się  do Niego we wszelkim twym postę powaniu. Zaprawdę , im bardziej jesteś do 

Niego  zwró cony,  tym  lepsze  są   wszystkie  twe  dzieła,  jakiegokolwiek  by  były  rodzaju. 

Przylgnij  do  Boga,  a  On  użyczy  ci  wszelkiej  dobroci.  Szukaj  Boga,  a znajdziesz  Boga 

i (ponadto) wszelkie  dobro.  Tak,  zaprawdę , w  takim  usposobieniu mó głbyś  potkną ć   się  

o kamień  i byłby to czyn milszy Bogu, niż gdybyś przyją ł Ciało Pana naszego, a miałbyś 

przy  tym  bardziej  na  wzglę dzie  własną   korzyść ,  i  tak  twoja  intencja  byłaby  mniej 

bezinteresowna. Kto przylgną ł do Boga, od tego nie odstę pują  Bó g i wszelka cnota. A to, 

czego ty wpierw szukałeś, teraz ono szuka ciebie; za czym ty wpierw goniłeś, teraz ono 

goni  za  tobą ;  a  przed  czym  ty  wpierw  chciałeś  uciec,  teraz  ono  ucieka  przed  tobą . 

Dlatego:  kto  mocno  przylgną ł  do  Boga,  do  tego  też  przylgnę ło  wszystko,  co  boskie, 

a ucieka przed nim wszystko, co jest niepodobne do Boga i Bogu obce. 

 

 

 

 

 

 

 

  3

 

 

6. O samotności  i o posiadaniu Boga. 

       

Zapytano  mnie:  Niektó rzy  stanowczo  usuwają   się   od  innych  i  chę tnie  chcieliby  być  

zawsze sami i na tym miałby polegać  ich spokó j oraz na tym, że pozostawaliby w kościele 

- czy jest to najlepsza droga? Wtedy odpowiedziałem: „Nie!” A zauważcie, dlaczego [tak 

odpowiedziałem]. 

Kto jest prawy, na każdym miejscu i wśró d wszystkich ludzi czuje się  dobrze. Kto jednak 

nie jest prawy, ten na każdym miejscu i wśró d wszystkich ludzi czuje się  źle. Kto zaś tu 

okazuje się  prawym, ten prawdziwie ma Boga przy sobie; a kto prawdziwie ma Boga, ten 

ma Go na każdym miejscu, i na ulicy, i pośró d wszystkich ludzi tak samo, jak w kościele, 

na pustkowiu  czy w  celi;  jeśli  tylko naprawdę  posiada on Boga  i  tylko Jego,  to nikt  nie 

może mu w niczym przeszkodzić . 

Dlaczego [tak jest]?   

Ponieważ ma on  jedynie Boga  i  widzi  tylko  Boga,  i wszystkie  rzeczy stają   się  dla niego 

samym Bogiem. Człowiek  taki nosi Boga we wszystkich swych  dziełach  i we wszystkich 

miejscach,  i  wszystkie  dzieła  tego  człowieka  sprawia  jedynie  Bó g;  albowiem  kto  jest 

przyczyną   dzieła,  do  tego  dzieło  to  należy  właściwiej  i prawdziwiej  niż  do  tego,  kto  je 

spełnia. Jeśli wię c mamy na wzglę dzie jedynie  i wyłą cznie Boga,  to, zaprawdę , musi On 

być  sprawcą  naszych dzieł, a we wszystkich Jego dziełach nikt nie może Mu przeszkodzić , 

żadni  ludzie  i  żadne  miejsca.  Tak  wię c  nikt  nie  może  temu  człowiekowi  staną ć   na 

przeszkodzie,  albowiem  nie  dą ży  on  i  nie  szuka  niczego,  jak  tylko  Boga,  jak  też  nie 

smakuje mu nic innego, jak tylko Bó g; On [sam] bowiem jednoczy się  z tym człowiekiem 

we  wszystkich  jego  dą żeniach.  A jak  Boga  nie  jest  w  stanie  rozproszyć   żadna 

ró żnorodność   [rzeczy],  tak  też  tego  człowieka  nic  nie  może  ani  rozpraszać ,  ani  być  

powodem  jego  rozdarcia, albowiem  jest on  jednym z owym Jednem, w któ rym wszelka 

ró żnorodność  jest jednością  i nie-ró żnorodnością . 

Człowiek powinien Boga ujmować  we wszystkich rzeczach i umysł swó j przyzwyczajać  do 

tego, by Boga zawsze sobie uprzytomniał w sobie, w [swym] dą żeniu i w [swej] miłości. 

Zważ na to, jak zwró cony jesteś do Boga, kiedy znajdujesz się  w kościele lub w swej celi: 

ten sam nastró j zachowuj i miej [także] w tłumie, w niepokoju i w braku ró wnowagi.  

A  -  jak  to  już czę sto mó wiłem -  kiedy mó wimy  o „ró wnowadze”, to nie mamy na myśli 

tego, że wszystkie dzieła, miejsca czy ludzi należy uważać  za tak samo ważne. Byłoby to 

niesłuszne, albowiem modlitwa  jest  lepszym  dziełem niż przę dzenie, a kośció ł miejscem 

godniejszym  niż  ulica.  Wszakże  we wszystkich  dziełach  powinieneś  zachować   taki  sam 

umysł, taką  samą  ufność  i taką  samą  miłość  do twego Boga, i taką  samą  powagę . Zaiste, 

gdybyś zachował taką  ró wnowagę  umysłu, to nikt by ci nie przeszkodził w uprzytomnie - 

niu sobie twego Boga. 

W  kim  jednak  Bóg  nie  mieszka  tak  prawdziwie,  lecz  kto  Boga  cią gle  musi  brać  

z zewną trz,  i  w  tym,  i w owym,  i  kto  szuka  Boga  w  sposó b  nie  taki  sam,  już  to  w 

dziełach,  już  to wśró d  ludzi,  już to w  [ró żnych] miejscach, ten Boga nie ma. Łatwo coś 

może staną ć  na przeszkodzie takiemu człowiekowi, albowiem nie ma on Boga, i nie szuka 

tylko  Jego,  ani  nie  kocha  wyłą cznie  Jego,  ani  nie  dą ży  tylko  do  Niego.  I  dlatego 

przeszkadza mu nie tylko złe towarzystwo, lecz także dobre, i nie tylko ulica, lecz także 

kośció ł,  i  nie  tylko  złe  słowa  i  dzieła,  lecz  także  słowa  i  dzieła  dobre.  Albowiem 

przeszkoda  tkwi  w  nim,  ponieważ  Bó g  w  nim  nie  stał  się   dlań  jeszcze  wszystkimi 

rzeczami.  Gdyby  bowiem  stał  się   nimi,  to  we wszystkich  miejscach  i pośró d wszystkich 

ludzi byłby zadowolony i czułby się  dobrze; albowiem wtedy miałby Boga, a tego nikt by 

mu nie mó gł zabrać  ani też nikt nie mó głby przeszkodzić  mu w jego dziele. 

Od czego wszakże zależy to prawdziwe posiadanie Boga, to że się  Go naprawdę  posiada? 

To prawdziwe posiadanie Boga zależy od umysłu i od żarliwego duchowego zwró cenia się  

ku Bogu i dą żenia do Boga, nie zaś od cią głego i wcią ż takiego samego myślenia o Nim; 

albowiem  dla  natury  [człowieka]  byłoby  to  niemożliwe  i  bardzo  trudne, a  poza tym  nie 

byłoby  rzeczą   najlepszą .  Człowiek  nie  powinien  się   zadowalać   Bogiem,  o  któ rym myśli; 

kiedy bowiem  przemija myśl o Bogu, przemija także Bó g. Należy raczej posiadać  Boga, 

  4

jaki  jest  w  swej  istocie,  stoją cego  wyżej  niż  myśli  człowieka  i  wyżej  niż  wszelkie 

stworzenie. Ten Bó g nie przemija, jeśli człowiek sam nie chce się  od Niego odwró cić . 

Kto  tak ma  Boga w  Jego  realnym  byciu,  ten  ujmuje  Boga w  sposó b  boski  i  temu  Bó g 

jaśnieje we  wszystkich  rzeczach;  albowiem  wszystkie  rzeczy  smakują  mu  Bogiem  i  we 

wszystkich  rzeczach  jawi  mu  się   obraz  Boga.  W  nim  Bó g  błyszczy  zawsze,  w  nim 

dokonuje  się   uwalniają ce  odwró cenie  się   [od  świata]  i odciśnię cie  w  nim  [obrazu] 

ukochanego, obecnego [w nim] Boga. Rzeczy mają  się  tak jak z pragnieniem, któ re jest 

w prawdziwym pragnieniu: człowiek spragniony może akurat czynić  coś innego niż pić  lub 

też może myśleć  o innych rzeczach, ale cokolwiek by robił i z kimkolwiek by przebywał, 

do czegokolwiek by dą żył, o czymkolwiek by myślał i czymkolwiek by się  zajmował, to nie 

opuszcza  go  wyobrażenie  napoju,  dopó ki  drę czy  go  pragnienie;  a  im  wię ksze  jest 

pragnienie, tym silniejsze, bardziej narzucają ce się , obecne i uporczywe jest wyobrażenie 

napoju. Albo tak jak z tym, kto kocha coś gorą co i z całym zapałem, tak że nic innego mu 

się  nie podoba i nie przemawia do jego serca, jak (właśnie) to, i kto tylko tego pragnie, 

a poza  tym  niczego  innego:  z  pewnością ,  gdziekolwiek  człowiek  taki  by  przebywał 

i u kogo, czegokolwiek by się  podją ł i cokolwiek by robił, to nigdy przecież nie obumiera  

w nim to, co tak bardzo ukochał, i we wszystkich rzeczach odnajduje (właśnie) obraz tej 

rzeczy, a bę dzie on obecny w nim tym silniej, im silniejsza bę dzie się  stawać  jego miłość . 

Człowiek taki nie szuka spokoju, albowiem nie przeszkadza mu żaden niepokó j. 

Człowiek  ten  znajduje  o  wiele  wię kszą   chwałę   u  Boga,  ponieważ  pojmuje  wszystkie 

rzeczy jako boskie i wyższe, niż są  one same w sobie. Zaiste, by tak było, potrzebne są  

zapał i oddanie, dokładne baczenie na wnę trze człowieka i czujna, prawdziwa, roztropna 

i rzeczywista  wiedza  o  tym,  co  stanowi  podstawę   umysłu  pozostają cego  pośró d  rzeczy 

i ludzi.  Tego  człowiek  nie  może  się   nauczyć   przez  ucieczkę ,  uciekają c  właśnie  przed 

rzeczami  i  szukają c  zewnę trznej  samotności;  raczej  musi  się  uczyć   wewnę trznej 

samotności, gdziekolwiek i z  kimkolwiek by przebywał. Musi się  nauczyć  przebijać  przez 

[powierzchnię ]  rzeczy  i w nich    ujmować   swego  Boga,  i  nauczyć   się   w  sposó b  realny 

i z całą  mocą   wprowadzać  Go  w siebie  i dać   się   przez  Niego kształtować .  Rzecz ma  się  

podobnie jak z tym, kto chce się  nauczyć  pisać . Zaprawdę , jeśli ma opanować  tę  sztukę , 

to musi dużo  i  czę sto  ć wiczyć   się  w  tej  czynności,  choć by odczuwał  to  jako coś bardzo 

przykrego  i   ucią żliwego  i wydawało mu  się  niemożliwe:  jeśli  tylko bę dzie  ć wiczył  pilnie 

i czę sto,  to  przecież nauczy  się   tej sztuki  i  ją  sobie  przyswoi. Zaprawdę , zrazu musi on 

skierować   swe  myśli  na  każdą   poszczegó lną     literę     i    mocno    utrwalić   ją     sobie    [w  

pamię ci].  Pó źniej, kiedy opanuje tę  sztukę , nie bę dzie już potrzebował  wyobrażeń  i nie 

bę dzie musiał  się  już namyślać ,  i bę dzie pisał naturalnie  i swobodnie; podobnie  jest  też 

z grą   na  gęślach  czy  jakimikolwiek  innymi  czynnościami,  któ re  mają   być   dziełem  jego 

umieję tności.  Całkowicie  wystarczy  mu, żeby  wiedział,  iż  chce  zastosować   swą   sztukę ; 

a jeśli nawet jego świadomość  nie towarzyszy przez cały czas jej stosowaniu, to przecież 

uprawia ją , choć by myślał przy tym o czymś innym, mocą  swej nabytej umieję tności. 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin