S. Piekarczyk, Mitologia germańska, Warszawa 1979(1).rtf

(2468 KB) Pobierz

 

Stanisław Piekarczyk

Mitologia germanska

OD AUTORA

              Przystępując do pisania tej książki podjąłem się trudnego, a nawet z kilku względów ryzykownego dla siebie zadania. Pominę tu trudności, jakich przysparza sam temat - mitologia germańska. Będzie o nich mowa wielokrot­nie. Jestem zwolennikiem humanistyki nowoczesnej, wyzbytej elementów narracyjnych, w największej mierze uściślonej i sproblematyzowanej. Realizacja tych postulatów w pracy przeznaczonej dla szerokiego kręgu czytelników nie jest sprawą łatwą. Uważam bowiem za nieodzowne posługiwanie się w każdej pracy językiem precyzyjnym i subtelnym o terminach, których znaczenie byłoby dokładnie określone, zaś każde zdanie skonstruowane w taki sposób, by jego prawdziwość lub fałsz, nie budziła żadnych wątpliwości. Ze względu na temat tej książki uznałem za konieczne wykorzystanie w niej wyni­ków kilku własnych konstrukcji teoretycznych, posługujących się pojęciami z teorii informacji i semiotyki społecznej. Śledzenie treści Mitologii germań­ skiej wymagać będzie przeto od czytelnika sporo uwagi. Odbiega ona od sche­matów przyjętych dla humanistycznych książek popularnonaukowych.

              W książce tej dążyłem nie tylko do przedstawienia poglądów i gotowych rozwiązań poszczególnych problemów związanych z mitologią społeczeństw germańskich. Chodziło mi przede wszystkim o wprowadzenie czytelnika w sposób rozumowania — od przyjęcia i ujawnienia określonych przesłanek, przez zademonstrowanie dostrzeżonych przeze mnie argumentów przemawia­jących za i przeciw nasuwającym się hipotezom, aż do uznania jednej z nich za odpowiadającą rzeczywistości w mym przeświadczeniu.

              Rozwiązanie jakiegoś zagadnienia prowokuje zawsze nowe pytania. Od­powiedź na nie może wzbogacić, a niekiedy obalić wyniki uzyskane poprzed­nio. Dlatego prezentując mitologię germańską w tej książce, nie chciałem wywoływać u czytelnika wrażenia, że podaję zbiór nie podlegających dyskusji - ustaleń i prawd. Wręcz przeciwnie, w analizie mitów społeczeństw germań­skich można pójść znacznie dalej i rozumiejąc je pełniej, zdobyć zarazem lepszy i dokładniejszy wgląd w życie, a pośrednio — w dzieje tych społeczeństw. Czy decydując się na takie postępowanie skłonię czytelnika do intelektualnego wysiłku, czy też w trakcie lektury odczuje on tylko zmęczenie, zniechęcenie lub nudę - stwierdzi to sam niechybnie.

              Realizacja ujawnionych tu zamiarów byłaby niemożliwa bez obszernego, jak na skromne rozmiary tej książki, udostępniania czytelnikowi materiałów źródłowych. Przytaczam je przeto obficie. W większości są to fragmenty Starszej Eddy w moim tłumaczeniu z klasycznego języka staroislandzkiego. Ten zabytek literacki, o którego znaczeniu poznawczym będzie obszernie mowa, nie został jeszcze przetłumaczony na język polski. Poszczególne pieśni nie mają nawet obowiązujących w tym języku tytułów. Ustalam je przeto sam. Tłumacząc pojedyncze strofy dbałem przede wszystkim o wierność, jakkol­wiek nie o dosłowność przekładu, a nie o jego walor literacki. Kontrolę tłumaczenia umożliwią liczby umieszczone w nawiasach. Oznaczają one numer strofy danej pieśni według przyjętych ustaleń dla standardowych wydań Eddy. Zestawienie poszczególnych pieśni w wersji polskiej i islandzkiej zamieszczone zostało na końcu.

              W pisowni imion i nazw germańskich, szczególnie skandynawskich, z uwa­gi na popularny charakter książki wprowadziłem znaczne uproszczenia. Pole­gają one na nieuwzględnianiu liter służących w oryginalnych tekstach do oddania bezdźwięcznych i dźwięcznych spółgłosek, które, zgodnie z ortografią angielską, pisane są przez th. Diagrafy ae i oe zastąpione zostały odpowiednio przez ä i ö. Za pomocą tej ostatniej litery oddaję wszelkie inne znaki graficzne używane w pisowniach języków germańskich na oznaczenie tej samej samo­głoski. W imionach v zastępuje przez w.

              Niektóre bóstwa oraz inne postacie mityczne nie mają w języku polskim ustalonej wersji swych imion. Przyjmuję tę, która swą wartością fonetyczną jest najbliższa językowi oryginału. Z tego samego powodu w książce stosuję pisownię walkyria, a nie walkiria. Ponadto imiona islandzkie kończące się na -i (w innych językach germańskich występuje wtedy -e) odmieniam z pominię­ciem owego i. Tak więc odmieniam: Loki, Lokego itd.

              Tematem książki nie jest religia Germanów, lecz ich mitologia. Dlatego też  zagadnienia sposobów i środków służących do nawiązywania - w przeświad­czeniu ówczesnego człowieka - relacji między ludźmi i postaciami mitycznymi, a więc sprawy kultu, potraktowane zostały drugoplanowo. Przedstawiono tylko w zakresie umożliwiającym pełniejsze zrozumienie mitologii, głównie zresztą - a to z uwagi na stan i rodzaj źródeł - skandynawskiej.

              Charakter tej książki narzucił mi jeszcze jedno i to ważne ograniczenie,  mogłem powoływać się w niej ani na prace autorów, z poglądami kto solidaryzuję się, ani też przeprowadzać z innymi otwartej polemiki. Zamiesz­czona na końcu krótka bibliografia nie wyczerpuje oczywiście ani jednych, ani drugich prac. Ogranicza się ona do wyboru z prac nowszych i najnowszych, i to bądź najłatwiej dostępnych w Polsce, bądź zawierających najobfitsze zesta­wienia literatury przedmiotu.

              Tekstowi książki towarzyszy kilkadziesiąt ilustracji. Ich stosunek do tego tekstu jest różny. Niewielka część ilustracji związana jest z nim bezpośrednio: bezsporna interpretacja niektórych scen wyrytych na głazach pozwala na wniosek, że treść mitów omawianych w książce na podstawie źródeł pisanych, była szeroko znana. Pozostałe ilustracje rozszerzają ów tekst pod względem chronologicznym i rzeczowym, przedstawiają one bowiem różne obiekty archeologiczne, które zdają się wskazywać, że niektóre analizowane w książce przeświadczenia o świecie mitycznym powstały wcześniej niż źródła pisane, jakkolwiek interpretacja owych obiektów jest sporna. Pozostałe wreszcie ilustracje prezentują sztukę Germanów. Ze względu na charakter i różny związek z treścią książki nie było możliwe wprowadzenie jednolitego kryte­rium przy ustalaniu kolejności zamieszczania wszystkich ilustracji.

              Wyrażam wdzięczność prof. drowi Gerardowi Labudzie za cenne dla mnie uwagi recenzyjne, z których skorzystałem skwapliwie przygotowując książkę do druku.

ROZWAŻANIA WSTĘPNE — TRUDNOŚCI — ŹRÓDŁA

              Przez użyte w tytule tej książki słowo mitologia rozumie się zazwyczaj  zbiór legend lub opowieści o bogach, demonach, półbogach, herosach i innych bohaterach, olbrzymach i karłach - zawsze o postaciach obdarzonych jakimiś właściwościami różniącymi je od zwykłych ludzi. Zdarzenia, często również nadzwyczajne, w których postaci owe uczestniczyły, wywierać miały wpływ na losy jednostek i grup, całego świata niekiedy, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Tytuł ten wskazuje przeto, że o przedstawienie takich opowieści społeczeństw germańskich powinno chodzić w tej książce.

              Już jednak nawet najbardziej pobieżne zastanowienie się nad tym tytułem wywoływać powinno zaniepokojenie. Mitologia jest słowem złożonym. Brzmi w nim wyraźnie człon -logia, greckiego pochodzenia, występujący często w innych złożeniach, jak choćby; geologia, meteorologia, endokrynologia itd. Pierwszy człon, takiego zresztą samego pochodzenia, mythos - oznacza opowieść, legendę, bajkę, w każdym razie taką postać wypowiedzi, którą można, a nawet należy, przeciwstawić wypowiedzi prawdziwej. Przy takiej analizie znaczeniowej pojęcie mitologii stanie się natychmiast zagadkowe, a przynajmniej dwuznaczne. Czy ma być ono używane li tylko na określenie wspomnianych opowiadań, dokładniej - ich treści, czy też na oznaczenie nauki o mitach? Podobną dwoistość znaczeniową ma i słowo historia, które odnosić można zarówno do dziejów, a więc do tego, co się zdarzyło, jak i do nauki o tych zdarzeniach.

 

              Uwaga o podwójnym znaczeniu terminu mitologia przydatna jest dla  dalszych rozważań z kilku powodów. Ułatwia ona określenie tematycznego zakresu tej książki, która nie ograniczy się do przedstawienia mitów germań­skich, do ponownego opowiedzenia ich “własnymi słowami", ale będzie miała dalej idące aspiracje. Dla wstępnego przedstawienia tych ostatnich warto podtrzymać wprowadzony już przez religioznawców termin mitoznawstwo. Określa się nim naukę o mitach. Celem tej książki będzie, także, mieszcząca się w pojęciu mitoznawstwa, analiza i interpretacja mitów. Wykroczy ona jednak poza wąską, głównie religioznawczą analizę i interpretację. Nie można bowiem przeprowadzać ich rzetelnie i w sposób naukowo zasadny bez przyjęcia szerszych ram i koncepcji wyjściowych.

              Otóż takie ogólne koncepcje zostaną tu zaczerpnięte przede wszystkim,  jakkolwiek nie wyłącznie, z ogólnej teorii i historii kultury oraz z kilku bardziej wyspecjalizowanych dziedzin tej pierwszej. Jest oczywiste, że wszystkich założeń tej książki nie uda się przedstawić. Rzecz jednak w tym, by ujawnić ich możliwie wiele. Te zabiegi sprawią, że odbiegać ona będzie od zwyczajów badawczych i nawyków pisarskich przyjętych w humanistyce. Zdecydowano się na ten krok, by uniknąć sprzeczności, o które bardzo łatwo, gdy założenia jakiejś pracy nie zostaną przedstawione w sposób wyraźny.

 

              Zauważyć przeto należy, że słowo mit, jakkolwiek - co już zostało powiedziane - pochodzenia greckiego, nie mogło być używane w przytoczo­nym wyżej znaczeniu przez tych Greków, którzy byli przeświadczeni, że ich opowieści przedstawiają to, co zdarzyło się naprawdę. Nie były więc one mitami w sensie wynikającym ze współczesnych znaczeń tego słowa, ani dla nich, ani w rozumieniu tych greckich mitografów, którzy ukuli pojęcie mitologia i zajmowali się zbieraniem, analizą i wyjaśnianiem mitycznych opowieści. Wszystkie te znaczenia sprowadzają się bowiem do jakiejś formy wypowiedzi nieprawdziwej, nie mającej przeto swego odpowiednika w tym, co należałoby nazwać rzeczywistością pozajęzykową. Dla lepszego wyjaśnienia przedstawianego poglądu warto użyć następującej analogii. Dla mitomana, a więc jednostki patologicznej, stworzony przezeń świat nie jest światem urojonym, ale wręcz przeciwnie - najbardziej realnym, prawdziwym.

              Pogląd dotyczy przeświadczenia o prawdziwości opowieści, które wtórnie  nazwane zostały mitami w użytym poprzednio sensie, należy przedstawić nieco dokładniej, zgodnie z wymaganiami współczesnej logiki. Wprowadza ona pojęcie języka i metajęzyka. Najogólniej mówiąc, metajęzyk, to język, w którym mówi się o jakimś innym języku, w szczególności o wypowiadanych w nim zdaniach (sądach), na przykład dla dokonania ich formalnej analizy. Takie samo słowo pod względem brzmieniowym i graficznym stanowi w meta­języku nazwę słowa użytego w danym języku. Można wtedy przyjąć, że istnieli ludzie, między innymi Germanie, o których w tej książce będzie przede wszystkim mowa, o zgoła odmiennym od współczesnego stosunku do owych legend i opowieści. Zgodnie z ich przekonaniem zachodziła relacja spełniania między tymi opowieściami (legendami) i - najogólniej do sprawy podchodząc - obiektami, o których one traktują. Słowo obiekt użyte zostało tu i będzie używane w dalszym ciągu w najszerszym znaczeniu. Oznaczać ono będzie nie tylko jakąś pojedynczą rzecz, ale także osobę oraz zachodzące między nimi relacje i występujące funkcje.

              Dla uściślenia i uproszczenia dalszych wywodów proponuje się nazwać  zbiór owych obiektów o przedstawionych tu właściwościach “rzeczywistością mityczną" lub “światem mitycznym" Germanów. Oba te terminy traktowane będą jako równoznaczne i używane wymiennie.

              Dla jeszcze dokładniejszego zdefiniowania tego pojęcia o podstawowym  przecież znaczeniu dla całej książki trzeba także powiedzieć, co należy rozumieć przez “niezwykłe właściwości" postaci mitycznych oraz, na czym polegała “nadzwyczajność"' zdarzeń, w których one uczestniczyły, zgodnie z przytoczonym poprzednio potocznym rozumieniem terminu mitologia, rozciągając tę “niezwykłość" i “nadzwyczajność" na każdy obiekt należący do świata mitycznego. Jest dopuszczalne określenie obu pojęć przez wskazanie na istotne (zasadnicze) w przeświadczeniu członków danego społeczeństwa ger­mańskiego różnice występujące między każdym obiektem “zwykłym" i “zwy­czajnym", a “niezwykłym" i “nadzwyczajnym". Dla przykładu, jest poza dyskusją, iż każdy koń miał dwie pary nóg. Natomiast Sleipnir, koń skandynawskiego boga Odyna, znanego u Germanów kontynentalnych pod imieniem Wodana miał cztery pary nóg, na tym więc polegała jego niezwykłość. Można przeto uściślić: dowolny obiekt (w podanym tu znaczeniu) należał do rzeczy­wistości mitycznej Germanów wtedy i tylko wtedy, gdy każda jednostka, członek każdego ze społeczeństw germańskich, była przeświadczona, że obiekt ten posiada właściwości niezwykłe (nadzwyczajne) i gdy jednostka ta była przeświadczona, że między opowieściami o tym obiekcie i tym obiektem zachodzi relacja spełniania (czyli, że obiektów istnieje, występuje,zajdzie itp. rzeczywiście).

              Należy na tym miejscu podkreślić, że celowo zaproponowano wstępnie bardzo mocną definicję obiektu mitycznego i świata (rzeczywistości) mitycz­nego - czyli zbioru takich obiektów. Zakłada ona bowiem przeświadczenie każdego członka społeczeństw germańskich o ich istnieniu. Sformułowanie to nie dopuszcza żadnych wątpliwości odnośnie tego istnienia. Sprawą takich wątpliwości przyjdzie się zająć obszernie w końcowych partiach książki. Jest także wyraźne, że użyte w tytule tej książki określenie mitologia germańska nabiera w konsekwencji przyjętej definicji znaczenia ogólnogermańska. Rze­czywistość mityczna Germanów rozumiana jest zgodnie z nią jako takaż rzeczywistość każdego Germanina. Trzeba będzie pokonać wiele trudności, by w dalszych rozdziałach odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle, a jeśli tak to w jakich przypadkach, uprawnione jest rozszerzanie zasięgu twierdzeń, wy­prowadzanych na podstawie źródeł odnoszących się do określonego terytorium i czasu, na wszystkie społeczeństwa germańskie i cały zakres chronologi­czny pracy.

              Nie trudno dostrzec, że we wszystkich poprzednich wypowiedziach o sto­sunku jednostki do opowieści zwanej metajęzykowe mitem oraz w definicjacji świata mitycznego mowa była wyłącznie o “przeświadczeniach" tej jednostki, jakkolwiek w podobnych okolicznościach używa się zazwyczaj rzeczownika wierzenie, wiara, bądź czasownika wierzyć. Nie posługiwano się nimi z kilku powodów. Po pierwsze sami Germanie nie określali swego stosunku do bogów tymi terminami; wprowadziło je dopiero chrześcijaństwo. Po drugie, omawia­ne słowa są wieloznaczne. Dlatego - po niezbędnym uściśleniu ich znaczenia — znajdą one zastosowanie w tej książce dla określenia stosunku Germanów do świata mitycznego powstałego w szczególnych okolicznościach. Po trzecie wreszcie, także i w ten sposób podkreślone zostało wyjście poza cele poznaw­cze i aparat pojęciowy religioznawstwa w tej książce.

              Zaznaczyć jednak należy, że wprowadzone tu pojęcie przeświadczenia pozostawione zostało celowo w jego potocznym, nieostrym znaczeniu. Cho­dziło bowiem o to, by nie wiązać się przedwcześnie ani omawianiem okolicz­ności, w jakich jednostka zdobywa takie przeświadczenie o świecie mitycznym, ani też nie podejmować decyzji co do psychologicznego charakteru i jego logicznej natury. Nie orzeka się przeto, czy posiadanie jakichkolwiek prze­świadczeń jest, może, czy też musi być przedmiotem poznawczej autorefleksji danej jednostki. Nie przesądza się także, czy Germanin może być przeświad­czony o zachodzeniu dwóch wykluczających się stanów rzeczy, z których jeden należy na przykład do świata mitycznego, drugi do “zwykłego", oba do mitycznego lub oba do “zwykłego", czy też nie.

              W książce tej, jak to już podkreślano, trzeba będzie ze względu na jej tematykę, posługiwać się językiem pod względem znaczeniowym bardzo wysubtelnionym i wyostrzonym. Wydawało się, że w ten sposób znacznie utrudni się dokonywanie mimowolnej projekcji, czyli przerzucania własnego sposobu patrzenia na świat na członków badanych społeczeństw. Przez równoczesne skupienie uwagi na rodzaju i charakterze przeświadczeń doty­czących rzeczywistości mitycznej tak tutaj ujętej, uzyska się pełniejszy wgląd zarówno w same społeczeństwa germańskie, jak i w ich mitologię.

 

              Uwagi poprzednie podniosły jedną sprawę ważną dla dalszych rozważań. W ich świetle jest jasne, że przyjęte zostało założenie, iż mity stanowiły jakiś składnik światopoglądu członków społeczeństw germańskich. W dalszym toku książki wypadnie niejednokrotnie posługiwać się pojęciami semiotyki społecz­nej, czyli nauki, która zajmuje się badaniem funkcjonowania znaków i związa­nych z nimi znaczeń w poszczególnych grupach kulturowych; grupy takie mogą istnieć realnie, bądź też mogą być one konstruowane tylko jako obiekty abstrakcyjne dla badań modelowych. Z tego powodu będzie po prostu wygodnie przejąć ze wspomnianej dyscypliny pojęcie modelu świata. Semiotyka społeczna, a za nią antropologia kulturowa, nie definiują jednak zazwyczaj w sposób jednoznaczny tego pojęcia. Tutaj przez ten model rozumieć się będzie zbiór wszystkich zdań uważanych za prawdziwe, którymi członkowie danej grupy opisują świat, a także samych siebie w tym ich świecie. Model świata danej grupy wyznacza sposób percepcji świata, jego - jak to można powiedzieć jeszcze inaczej - artykulacji, a więc postrzegania i porządkowania otaczających jednostkę zjawisk, przez każdego członka tej grupy. Model świata wyznacza także sposób reakcji emocjonalno-motywacyjnej jednostki na postrzegany świat i odbierane przez nią informacje od innych ludzi.

              Można przeto przyjąć, że świat mityczny Germanów stanowił pewien  składnik ich modelu świata. Każdy mit bowiem, a więc wszystkie one łącznie, są sprowadzalne do zbioru zdań. Na wstępnym etapie uwaga ta jest wystarcza­jąca. Ich analizę przeprowadzimy w ostatniej części książki.

* * *

              Z kolei wypadnie rozważyć, jaki jest zbiór warunków niezbędnych dla poznawania mitów w ogóle, germańskich zaś w szczególności. Nazwane one zostały poprzednio składnikiem modelu świata członków społeczeństw ger­mańskich, składnikiem tedy ich przeświadczeń na temat świata, przyrody itp. Narzuca się z intuicyjną oczywistością, że o jakichkolwiek przeświadczeniach dowolnej jednostki można dowiedzieć się czegokolwiek wtedy tylko, gdy zostaną one uzewnętrznione w postaci jakiegoś komunikatu i gdy odbiorca tego komunikatu jest w stanie zrozumieć jego treść, czyli zawartą w nim informację.

              W poprzednim zdaniu padło słowo komunikat. Celowo odróżniony on  został od informacji. Dowolna jednostka, mówiąc, pisząc, zachowując się w jakiś znaczący sposób, nadaje (emituje, uzewnętrznia) informacje. Czyni to jednak w sposób pośredni, przy pomocy fizycznie dostrzegalnego, przynajm­niej jednoelementowego zbioru znaków i to zawsze za pośrednictwem jakie­goś kanału informacyjnego. Tym ostatnim nie warto zajmować się szczegóło­wo na tym miejscu; mogą nim być fale akustyczne, kartka papieru lub pergaminu itp. Tym, co sprawia, że komunikat jest nośnikiem informacji, obok jego fizycznej dostrzegalności, jest przynależność do jakiegoś systemu znaczącego, czyli semiotycznego. Ten ostatni stanowi zawsze jakiś, przynajm­niej jednoelementowy zbiór znaków. Charakteryzują go zasady porządkowa­nia takich znaków, czyli gramatyka.

              W każdym społeczeństwie takim podstawowym systemem znaczącym jest  język potoczny (naturalny). Obok niego istnieją zawsze inne, mniej lub bardziej rozbudowane systemy semiotyczne, na przykład język gestów, etykie­ty itp.

              Łańcuch komunikacyjny funkcjonuje wtedy tylko, gdy odbiorca odbierze za pośrednictwem kanału informacyjnego komunikat i przyporządkuje go do  tego samego systemu semiotycznego, do którego przyporządkował go na­dawca.

 

              Warunek ten, jakkolwiek niezbędny, nie jest jednak wystarczający dla  funkcjonowania łańcucha komunikacyjnego. Nadawanie komunikatów jest działalnością celową. Nadawca, czyniąc to, zamierza przekazać odbiorcy jakąś informację. Tę ostatnią wygodnie jest dla celów tej książki traktować jako pewien związek treści intelektualnych (wyobrażeniowych) i stanów (nasta­wień) psychicznych, emocji i motywacji, wzbudzanych przez te treści u nadaw­cy informacji. Otóż można przyjąć tezę, że w tych przypadkach, w których emitowanie komunikatów nie jest podporządkowane jakimś celom pozainformacyjnym, nadawca zamierza przekazać odbiorcy swoje własne stany intelek­tualne i wzbudzić w nim stany emocjonalne, jakich sam doznawał. Gdy do sytuacji takiej rzeczywiście dochodzi, między nadawcą i odbiorcą zachodzi relacja informowania monosemantycznego, jednoznacznego. Można założyć, że w każdym społeczeństwie opisane relacje występują rzeczywiście i to tym częściej, im bardziej jednolite pod względem kulturalnym i mniej zróżnicowa­ne pod względem etnicznym, ekonomicznym, językowym, religijnym itp. jest dane społeczeństwo. W miarę intelektualnego i emocjonalnego różnicowania się danej grupy maleje częstotliwość występowania relacji informowania jednoznacznego w porównaniu do częstotliwości występowania innych relacji informowania. Coraz częściej bowiem wystąpią sytuacje, w których komuni­katy wzbudzą różne stany intelektualne i emocjonalne u obu uczestników łańcucha komunikacyjnego.

              Zjawiska, o których była mowa wyżej, są przejawem procesu uwieloznacznienia, czyli polisemantyzacji kultury jakiejś grupy.  Proces ten, o bardzo skomplikowanym przebiegu, dotychczas zaledwie postawiony jako teoretycz­ny problem badawczy, rozpoczynał się przypuszczalnie w poszczególnych społeczeństwach germańskich dopiero pod sam koniec okresu objętego rama­mi czasowymi tej książki. Jego przebieg ulegał - jak można przypuścić - dodatkowym deformacjom wskutek oddziaływania na model świata Germa­nów przyjmowanego przez nich chrześcijaństwa.

 

              Należy jeszcze z naciskiem podkreślić, że zrozumienie informacji nie jest równoznaczne z powstawaniem u jej odbiorcy przeświadczeń o prawdziwości - wyrażając się najogólniej - stanów rzeczy, których informacja ta dotyczy. Uwaga ta posiada duże znaczenie dla rozważań tej książki. Jak to bowiem sugeruje wprowadzona definicja rzeczywistości mitycznej, nie będzie można pominąć w niej próby odpowiedzi na pytanie, czy każdy komunikat zawierają­ cy jakieś informacje o postaciach i innych obiektach mitycznych Germanów,  należał do świata mitycznego - w zrozumieniu tej definicji - każdego uczestnika łańcucha komunikacyjnego, w którym przekazywane były takie informacje. Łatwo tu wyznaczyć, całkowicie zresztą abstrakcyjnie, cztery możliwości: dany komunikat zawierał informacje o rzeczywistych obiektach mitycznych dla jego nadawcy i - odbiorcy, tenże komunikat zawierał takież informacje tylko dla nadawcy, natomiast odbiorca nie był przeświadczony o ich prawdziwości. Jako trzecia możliwość występuje sytuacja odwrotna do opisanej w zdaniu poprzednim i wreszcie informacje o postaciach mitycznych nie były uważane za prawdziwe przez obu — nadawcę i odbiorcę.

 

              Należy zwrócić uwagę na szczególny przypadek, ważny przede wszystkim z punktu widzenia religioznawstwa, ale nie bez znaczenia również dla tej książki. Chodzi mianowicie o to, że w przeświadczeniu członków większości chyba społeczeństw odbiorcami informacji i to nawet takich, które zawierają groźby, nakazy, prośby i błagania miały być właśnie postacie świata mityczne­go. Również “prawdziwymi" nadawcami komunikatów, zwłaszcza zawierają­cych ważne dla danej grupy lub jednostki informacje mieli być nie ludzie, ale właśnie takie postacie. Niektórzy ludzie, “ziemscy" ich emitenci, służyli tylko jako swego rodzaju “kanał informacyjny": ich zadaniem było odbieranie tych komunikatów i dalsze przekazywanie ich ludziom. Podobną funkcję spełniać mieli oni również przy informowaniu postaci mitycznych. Sprawa jasna, że chodzi tu przede wszystkim o różnego rodzaju kapłanów, wróżbitów, wiesz­czów i wieszczki, a także o ludzi, którzy na przykład z racji swych społecznych lub politycznych funkcji mogli pozostawać w specjalnych stosunkach ze światem mitycznym. W jakim zakresie uwaga ta dotyczy Germanów, będzie mowa w dalszych rozdziałach.

* * *

              W wielu przypadkach przekazywanie komunikatów odbywa się w tak  prosty i bezpośredni sposób, jak to zostało przedstawione wyżej. Bywa bowiem i tak, że zanim dana informacja zostanie zrozumiana przez ostatniego odbiorcę, czyli zanim zajdzie między pierwotnym nadawcą i nim relacja informowania, pośredniczący odbiorca lub kolejni odbiorcy będą musieli przetłumaczyć ją z jednego języka na drugi. W trakcie takiego przekładu, jak to doskonale wiadomo z praktyki, wzrasta znacznie niebezpieczeństwo znie­kształcenia informacji pierwotnej.

              Celem tej uwagi było jeszcze mocniejsze podkreślenie trudności, z jakimi przyjdzie borykać się w tej książce ze względu na jej ramy chronologiczne i zasięg terytorialny. Ramy te w sposób oczywisty wyznaczone są najwcześniej­szymi wiadomościami o mitologii germańskiej i długotrwałym zazwyczaj okresem chrystianizacji poszczególnych społeczeństw germańskich. Jeżeli po­minie się wspólne dla Germanów imiona większości ich bogów o wyraźnie starszej metryce, to na nieco obfitsze, jakkolwiek jeszcze bardzo skromne i niełatwe do interpretacji, wiadomości o mitach germańskich natrafi się w źródłach, poczynając od przełomu I i II wieku n.e. Najdawniejsze zawarte są w pismach rzymskiego historyka Tacyta (ok. 50 - ok. 120). Jako pierwsi z Germanów chrześcijaństwo, zresztą w wersji ariańskiej, przyjęli już w IV wieku Wizygoci. Pierwszym władcą germańskim, który przyjął chrześcijań­stwo z Rzymu był król i zjednoczyciel licznych plemion frankońskich Chlodwig (496). Religia pogańska najdłużej utrzymywała się w Szwecji. Wprawdzie najdawniejsze, lecz nieudane, próby misyjne na jej terenie sięgają pierwszej połowy IX wieku, a bardziej trwały ośrodek kościelny powstał w południowo-zachodniej jej części, mianowicie biskupstwo w miejscowości Skara w Västergötlandzie na początku XI wieku, dopiero jednak pod koniec tego wieku utraciło znaczenie dawne centrum kultów pogańskich w (Starej) Uppsali. Pamięć o mitach pozostała w Skandynawii wciąż żywa. Najpóźniejsze wiado...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin