Alicja Kargulowa, Rodzaje sytuacji poradniczych - specyficzn.doc

(124 KB) Pobierz
Alicja Kargulowa, Rodzaje sytuacji poradniczej, Roczniki Nauk Społecznych

Alicja Kargulowa, Rodzaje sytuacji poradniczej, Roczniki Nauk Społecznych, Tom XXIV, zeszyt 2, 1996, s. 189-204.

 

 

s. 189

 

I. SPECYFIKA SYTUACJI PORADNICZEJ

 

W ujęciu słownikowym sytuacja to „zespół okoliczności, położenie, w jakim się kto znajduje, ogół warunków, w których coś się dzieje, coś się rozwija".[1] Sytuacja poradnicza jest więc sytuacją społeczną, w jakiej udzielana jest pomoc poradnicza, w której doradca wspomaga radzącego się poprzez udzielanie pora­dy, informacji, konsultacji, instrukcji, czyli przez stosowanie zabiegów przede wszystkim werbalnych o charakterze edukacyjnym i terapeutycznym. Sytuacja taka może mieć miejsce w instytucji-poradni - i wówczas jest również sytuacją poradnianą - lub zachodzić poza instytucją. Zawsze jednak stawia jakieś wyma­gania, ma pewne ograniczenia i dysponuje określonymi zasobami.

Jednakże w tym opracowaniu nie tyle chciałabym zwrócić uwagę na wymie­nione aspekty sytuacji, ile na wyjaśnienia ujęte w drugiej część definicji, wska­zujące, że w niej „coś się dzieje, coś się rozwija". Sytuacja poradnicza interesu­je mnie bowiem w aspekcie jej dynamiki i dramaturgii, a więc wytwarzanych i przebiegających w niej procesów edukacyjno-informacyjnych, komunikacyj­nych i społecznych, wywołanych procesami psychicznymi i zachowaniami ucze­stników. Procesami, które są odmienne w każdej fazie sytuacji. Dla głębszej analizy jej dynamiki sytuację dzieli się bowiem na pewne fazy i bada cele. jakie są w nich osiągane, a także czynności i zachowania jej uczestników w aspekcie ich dążenia do celu.

 

s. 190

 

II. BUDOWANIU SYTUACJI PORADNICZEJ

 

Z tych właśnie względów w każdej sytuacji wspomagania M. Kulczycki wyróżnia trzy zasadnicze fazy: rozpoczęcie, kontynuowanie i zakończenie.[2] L. M. Brammer podaje ich aż osiem, lecz grupuje je w trzy najważniejsze: początkową, środkową i końcową.[3] Aby jednak zachować chronologię, wspomnę, iż zwrócenie uwagi na dramaturgiczną dynamikę - sytuacji poradniczej zawdzięczamy S. R. Strongowi, który w 1968 r. opisując jej przebieg, wyróżnił dwie fazy.[4] Pierwszą nazwał budowaniem sytuacji i zaznaczył, iż polega ona na zdobywaniu przez doradcę zaufania radzącego się. Drugą jest sama relacja społecznego wpływu mająca wywołać zmiany w radzącym się.

Określenie „budowanie sytuacji" wskazuje, iż w fazie pierwszej mają miejsc bardzo skomplikowane procesy. Tworzenie każdej konstrukcji wymaga bowiem spełnienia kilku warunków; a więc posiadania wizji i planów budowy, dysponowania pewnym materiałem, pokonywaniem oporu, a przede wszystkim opanowaniem sztuki budowania. Zważywszy, iż sytuację poradniczą budują przynajmniej dwie osoby - doradca i radzący się - wymagania te odnoszą się jeśli nie c nich obydwu, to co najmniej do jednego.

Nic dziwnego, że wielu badaczy poradnictwa podkreśla fakt. iż doradcę jako ,,zawodowego konstruktora” sytuacji wspomagania - powinna charakteryzować bezwzględna akceptacja klienta, życzliwość, gotowość niesienia pomocy i kompetencja zawodowa w tej dziedzinie, i traktuje to jako warunki niezbędne przy udzielaniu pomocy. Jednocześnie na ogół zwraca się uwagę, iż radzący się może wchodzić w relację wspomagania z różną wiedza, postawą i doświadczeniami, czasem z dużym oporem. Wyraźnie dowodzi to, że ,,budowanie sytuacji”, czyli projektowanie jej dramaturgii i przebiegu, nie zaczyna się dopiero w momencie zetknięcia się obu potencjalnych partnerów czy nawiązania wzajemnego kontaktu, ale znacznie wcześniej. Ze strony doradcy polega ono właśnie nabywaniu umiejętności w zakresie udzielania pomocy innym, na co składa się zarówno kształcenie zawodowe, jak i stałe doskonalenie się, gromadzenie i świadczeń oraz podnoszenie samoświadomości. Radzący się także powinien

 

s. 191

 

znać siebie i swój problem oraz szukać możliwości jego rozwiązywania przez
siebie samego lub przy pomocy innych. Jednak jego działanie - zanim zacznie
szukać pomocy może być bardziej nieuporządkowane i niespójne niż doradcy,
gdyż ma on - w odróżnieniu od zawodowego doradcy — szersze pole manewru,
pozbawione szczegółowych wskazówek działania, i nie ograniczone ani rola. ani
ramami instytucjonalnymi, ani zawodowymi schematami myślenia na określony
temat. Radzący się - jako człowiek żyjący w społeczeństwie, w którym staje
naprzeciw obiektom o określonym w znaczeniu, mającym więc dla niego rozmaitą ważność ma możliwość nadawania różnej rangi i podejmowanym przez siebie zadaniom, dokonywania wyboru metod rozwiązania problemu, stosowania środków i dobierania osób, które mogą mu pomóc. Konstruuje więc wizję po­mocy, jaką u/naje za niezbędną, a w związku z tym tworzy też model optymal­nego doradcy. Budowanie sytuacji poradniczej przez radzącego się - nim na­wiąże bezpośredni kontakt z doradcą - choć jest wielokierunkowe i różnorodne, ostatecznie jednak jest równoznaczne z wydobyciem przez niego z kontekstu innych działań społecznych i nadaniem pozytywnego znaczenia temu rodzajowi pomocy, który może zastosować wybrany przez niego doradca.[5]

Jak więc widać, etap określania znaczenia pomocy udzielanej przez poradnic­two jest ważnym procesem, w który radzący się jest aktywnie zaangażowany. Polega on - mówiąc słowami H. Blumera - na ,,dawaniu sobie wskazówek, czyli nieustannym identyfikowaniu obiektów i ocenianiu ich ważności ze wzglę­du na zamierzone działanie”.[6] Aktywność ta nie może zaniknąć na etapie wej­ścia w relację i nie od razu zmienia swój charakter. Zarówno bowiem doradca, jak i radzący się, wchodząc w relację, zanim podejmą pełną współpracę i wy­mianę komunikatów, najpierw wykorzystują uprzednio zdobytą wiedzę zawiera­jąca informacje na temat pozycji społecznej partnera, koncepcji własnej osoby, oceny swojego problemu, oceny siebie i wreszcie oceny samego faktu nawiązy­wania stosunku poradniczego. Spożytkowują więc wiedzę, którą R. Kwaśnica nazywa ,,wiedzą milczącą”, ,,wiedzą uprzednią” czy ,,przewiedzą”.[7] Właśnie ta wiedza służy obu uczestnikom do wstępnego zdefiniowania sytuacji poradni­czej. Pozwala bardzo ogólnie zorientować się, czego można oczekiwać od part-

 

s. 192

nera. Decyduje o interpretacji i sposobie włączenia faktu uczestniczenia w sytu­acji poradniczej w cały ciąg aktywności życiowej radzącego się i jego dążenie ku wartościom.[8]

Relacja doradca-radzący się jest wprawdzie zawiązana w sposób zaplanowa­ny i przemyślany i ze względu na cel ogólny może wydawać się klarowna i jednoznaczna - radzący się zwraca się o poradę, doradca zaś udziela mu jej - jednakże w samej fazie jej budowania niewiele jeszcze zdarza się taktów, które dokładnie wskazywałyby partnerom, jak od początku maja postępować w stosunku do siebie najwłaściwiej na jakie zachowania partnera mogą liczyć. Wiele ważnych faktów działo się lub dzieje się poza czasem i miejscem inter­akcji albo pozostaje ciągle w ukryciu. Rzeczywiste postawy partnerów, ich przekonania i uczucia nie są do końca jasne dla drugiego i w pierwszej fazie można je określić jedynie na podstawie deklaracji partnerów lub tego, co mimo­wolnie wyrażą swoim zachowaniem; a informacji tych jest zazwyczaj niewiele.

Ponadto na tym etapie zarówno doradca, jak i radzący się działają zwykle tak, by wyrazić siebie, a partnera pozostawić pod swoim wrażeniem. Wyrazis­tość każdego z nich i zdolność do wywierania wrażenia odzwierciedlają dwa odmienne rodzaje ich symbolicznej działalności: te wrażenia, które oni celowo przekazują, i te, które wywołują u partnera już przy pierwszym kontakcie.

W tej fazie sytuacji poradniczej radzący się stara się jednak zdobyć podsta­wową dla siebie informację, która dotyczy stosunku doradcy do uznawanych przez niego zasad i wartości. Na podstawie tej wiedzy zaczyna on określać cała sytuację i ustalać zasady odnoszenia się do działań drugiej strony. Decyduje się na nawiązanie jednego z możliwych stosunków społecznych: współdziałania lub współzawodnictwa. Podobnie zresztą postępuje doradca. Pierwsze wzajemne oceny partnerów decydują bowiem w dużej mierze o tym. kim będą się starali być w dalszej relacji, z których zachowań będą musieli zrezygnować, a jakie będą stosowali. Jeśli nawet, w miarę rozwoju sytuacji, wstępne informacje, które posiadają, ulegną przekształceniom i uzupełnieniom, owe zmiany nie powinny być sprzeczne z pierwszym wrażeniem, jakie partnerzy na sobie wy­warli, a byłoby najlepiej, żeby z niego wynikały. Wydaje się bowiem, iż na początku uczestnikowi relacji łatwiej wybrać sposób postępowania, jakiego wymaga od innych, a także jaki sam będzie stosować niż zmienić linię postę­powania w toku interakcji.

 

s. 193

 

Aby w ogóle doszło do zawiązania sytuacji poradniczej, definicje sytuacji tworzone przez doradcę i radzącego się muszą być na tyle „zestrojone”, żeby nie pozostawały między nimi jawne sprzeczności. A ponieważ sytuacja poradnicza w całym swym przebiegu ma charakter konstruktywny, kreacyjny i zmien­ny nie ma w niej miejsca na przerwanie procesu interpretowania, oceniania. definiowania i planowania, gdyż dodatkowe znaki-sygnały wysyłane przez ucze­stników tej sytuacji, czyli doradcę i radzącego się, dają ciągle możliwość zwiększenia lub skorygowania wstępnych informacji i podejmowania nowych działań: by w rezultacie przejść do fazy następnej - stać się relacją celowego, społecznego wpływu.

Druga faza sytuacji poradniczej nie pojawia się więc w sposób nagły, ale stopniowo wyłania się z fazy wstępnej, kiedy radzący się podejmuje decyzję dalszej współpracy z doradcą. Strong uważał, że decyzja ta jest wyrazem zaufa­nia klienta i dowodem chęci nawiązania współpracy. Jednakże rodzaj tej współ­pracy może być różny. Opisy sytuacji poradniczych wskazują bowiem, iż jej uczestnicy radzący się i doradca dążą do nawiązania co najmniej dwóch odręb­nych rodzajów stosunków społecznych: k o o p e r a c j i (współdziałania) i w s p ó ł z a w o d n i c t w a (gry, walki, rywalizacji). Sytuacja korzysta­nia z pomocy może także być zbudowana na zasadzie wymiany-zakupu. W każ­dej sytuacji inny jest udział takich - wyróżnionych przez M. Webera - działań radzącego się, jak pozytywna interwencja w sytuację; rozmyślne powstrzymywa­nie się od takiej interwencji (dodałabym: wprowadzanie interwencji negatyw­nej); zgoda na daną sytuację;[9] inne są także rodzaje doświadczenia partnerów i podstawy układania stosunku „ja-ty”, szeroko przedstawione w pracach H. -G. Gadamera.[10]

 

 

III. WSPÓŁDZIAŁANIE JAKO INTERAKCJA PORADNICZA

 

Na ogół doradca oczekuje, iż relacja, w którą wejdzie z nim radzący się, będzie oparta na współdziałaniu, a więc na pozytywnej interwencji radzącego się i wspólnym budowaniu sytuacji. O współdziałaniu - zdaniem S. Ossowskiego - można mówić wówczas, gdy jego „uczestnikom zależy na wywoływaniu swoim zachowaniem się trafnych interpretacji swoich intencji, a każda odpo-

 

s. 195

 

wiedź, o ile to możliwe, ma wzmagać skuteczność działania innych jednostek, albo nawet stanowi niezbędny warunek tej skuteczności”.[11]  Można zakładać, iż „prawidłowa” sytuacja poradnicza polega na współdziałaniu, wymagania zawodowe zaś dotyczące kongruencji doradcy, pełnej akceptacji przez niego radzącego się, gotowości niesienia pomocy, otwartości itp. są wysuwane z myś­lą o tych właśnie cechach doradcy, które - jako niezbywalne warunki - maja to współdziałanie umożliwiać. Od radzącego się oczekiwane są także cechy i zachowania umożliwiające współpracę, jak szczerość, otwartość - czyli umiejętność samoodsłamania się, zaufanie, osiągnięcie poczucia bezpieczeństwa.

Obaj partnerzy - po wstępnym zdefiniowaniu sytuacji, uzgodnieniu swoich intencji i możliwości – „zanurzają się” w problem radzącego się. Radzący się otwiera wszystkie „zakamarki duszy”, doradca go słucha, czyli pozwala mu mówić i milczeć, oburzać się i rozpaczać, cieszyć się i współczuć sobie. Towa­rzyszy radzącemu się w tych przeżyciach; wysłuchuje no i mówi do niego, podtrzymuje go, pobudza do refleksji, ośmiela do eksperymentowania ze sobą, parafrazując wypowiedzi, sam upewnia się, czy zrozumiał poprawnie komunikat radzącego się, umożliwia też partnerowi podsumowywanie refleksji na temat siebie i swojego problemu, ocenę uzyskanej pomocy, nazywanie uczuć, odegra­nie ról innych i zrozumienie ich punktu widzenia. Współdziałanie doradcy i radzącego się jest - ze względu na poziom otwarcia się partnerów - pewnym kontinuum - od szczerej rozmowy-dialogu, o jakim piszą Gadamer czy M. Buber, do negocjacji, czyli uzgadniania poglądów na temat uznawanych wartości i realnych zachowań radzącego się.

Warto zauważyć, że z definicji współdziałania nie wynika, iż opiera się ono na pełnej symetrii uczuć i zachowań współdziałających. Może ono polegać na wczuwaniu się lub być rozmową, w którą wdają się partnerzy, aby dojść do prawdy szczególnej - prywatnej prawdy o sobie samym. Współdziałanie nie zaciera więc granic między zachowaniami obu uczestników, przedziałów wyni­kających z ..przepisu ról" partnerów. Chodzi w nim o ich bezpośrednie obcowa­nie, o udzielanie czytelnych informacji świadczących o głównych intencjach partnerów, o gotowość do szczere] odpowiedzi na otrzymany sygnał, a także o dążenie do osiągnięcia zamierzonych skutków, a nie o to, aby przeżycia i zachowania były ujednolicone, np. by doradca uznał problem radzącego się za swój własny i przyjął wobec niego postawę taką, jaką przejawia radzący się, lub by mu współczuł. „Jeżeli wyłącznie współczujemy z bohaterem, utożsamia-

 

 

s. 195

 

my się z nim, wtedy ingerencja w jego życie zanika” - ostrzega M. Bachtin.[12] A jednak, nawet przy pewnym dystansowaniu się doradcy, trwale współdziała­nie - zdaniem Ossowskiego - wytwarza zwykle wspólne wzory i wspólne na­wyki działania albo rodzi wspólny ośrodek decyzji.

Uwaga ta zdaje się być niezmiernie istotna. Wskazuje bowiem, iż następstwa udziału w sytuacji poradniczej opartej na współdziałaniu są ambiwalentne, że trudno ocenić je jednoznacznie. Z jednej bowiem strony współdziałanie jako proces, który doprowadza do wytworzenia wspólnych wartości i wzorów zacho­wań, może dopomóc radzącemu się w poznaniu siebie na tyle, że jest w stanie pozbyć się tych fantazji, zachowań, emocji itp., jakie utrudniają mu zaakceptowanie siebie i współżycie z innymi ludźmi.[13] Z drugiej jednakże strony, gdy współdziałanie doprowadza do zrodzenia się wspólnego ośrodka decyzji, obja­wiać się to może uzależnieniem się radzącego się od doradcy-decydenta, jego ubezwłasnowolnieniem, chęcią podporządkowania się lub poczuciem się nieod­powiedzialnym za siebie i za samodzielne rozwiązywanie swoich problemów. Tak więc optymalny - zdawać by się mogło - model sytuacji poradniczej. jakim jest sytuacja zbudowana na współdziałaniu obu partnerów, stwarza nie tylko szansę wywoływania pozytywnych zmian w uczestnikach, a zwłaszcza w radzącym się, nie tylko stanowi przyzwolenie na szczere i otwarte, choć różne zachowania partnerów wobec siebie, ale kryje w sobie poważne niebez­pieczeństwa, zwłaszcza wtedy, gdyby miało to być współdziałanie trwałe, czyli jeśliby kontakt doradcy z radzącym się miał się przedłużyć. Jeżeli jednak za zgodą obu stron zostaje zakończony w optymalnym momencie, może pobudzić do refleksji nad sobą i stać się wydarzeniem implikującym próbę zmienienia się radzącego się. Gdyż - jak zauważa J. Mizińska - zmiana w człowieku zachodzi na ogół nie wówczas, gdy uczestniczy on w rozmowie, ale potem, gdy analizuje jej sens i znaczenie.[14] Mniej .,groźny" w tym aspekcie wydaje się drugi rodzaj współpracy, zbudowany na stosunku ery, który jednak nie jest całkiem wolny od innych zastrzeżeń.

 

s. 196

 

IV. GRA I WALKA W SYTUACJI PORADNICZEJ

 

Dynamika sytuacji poradniczej może znacznie wzrosnąć, jeśli relacja obu partnerów układa się nie jako współdziałanie, ale jako walka. Może to mieć miejsce wówczas, gdy radzący się traktuje doradcę jaki1) przeciwnika, który wprawdzie jest niezbędny i ma mu udzielić pomocy, ale na jakiego jest niejako skazany, z jakiego usługi musi skorzystać. Takie zdefiniowanie sytuacji przez radzącego się może mieć miejsce wówczas, gdy radzący się wchodzi w relacje z doradcą z poczuciem niższości, bezradności, czuje się gorszy, zdeprecjonowa­ny, jeśli podejrzewa doradcę o chęć manipulowania, kontrolowania lub wręcz karania go jako współpartnera. Przypisuje sobie wtedy rolę broniącego się przed pełną ingerencją drugiego. Pilnie stara się kontrolować wszystkie osobowe i pozaosobowe elementy sytuacji: wygląd i strój doradcy, jego ruchy, gesty. wyraz twarzy i ton głosu oraz wystrój i urządzenie wnętrza pomieszczenia.

Definiując sytuację poradniczą jako sytuację rywalizacji i rozmyślne po­wstrzymywanie się od pozytywnej interwencji - jak określa Weber - radzący się odmawia pełnego poznawczego dostępu do siebie. Pozostawia sobie przywi­lej - mówicie słowami Bubera - „postawienia obiektywizacji zapory nie do przebycia”.[15] W miarę rozwoju sytuacji owa zapora może być przełamywana, a radzący się - podobnie zresztą doradca - mogą ..zdradzać się", gdyż trudno ustrzec się nadawania podwójnych, sprzecznych ze sobą sygnałów werbalnych i pozawerbalnych; jednak do pełnego odkrycia się, czyli zwierzenia się ze swoich trudności przez radzącego się może nie dojść w ogóle.

Chcąc iść tropem symbolicznego interakcjonizmu, a zwłaszcza nurtu rozwija­nego przez E. Goffmana. który w każdym procesie interakcji dostrzega raczej rywalizację niż kooperację partnerów, można by przyjąć, iż zarówno doradca, jak i radzący się. wchodząc w sytuację poradniczą. zawsze maja ukryte cele i nie zamierzają dopuścić współuczestnika sytuacji do całkowitego poznania siebie.[16] Mogą chcieć np.. by współpartner miał o nich wysokie mniemanie bądź żeby myślał, że to właśnie oni mają wysokie mniemanie o nim. Mogą dbać o to. by współuczestnik zorientował się. co do niego czują lub odwrotnie, żeby do końca miał nieokreślone wrażenia i niejasne sądy na ich temat.

W sytuacji rywalizacji, nawet wówczas, gdy współpartner tworzy harmonijną atmosferę, może robić to nie po to. aby rozwiązać problem, ale po to. żeby przedłużyć relację albo by swego partnera wprowadzić w błąd. zmylić, skłócić

 

s. 197

 

ze sobą lub wręcz obrazie. Bez względu na cel, jakim kieruje się współuczest­nik relacji, i przyczynę, dla której wybrał taki właśnie cel. w jego interesie leży kontrola postępowania drugiego, a szczególnie reakcji na jego działanie.

Podejmując walkę, radzący się wchodząc w relację z doradcą mobilizuje się w taki sposób, by wywrzeć na nim wrażenie odpowiadające pierwszym swoim zamierzeniom. Dąży do tego, czasem działając w sposób wyrachowany, nie będąc tego w pełni świadomy, czasem zachowując się świadomie i celowo, ale nie z wyrachowania. tylko dlatego, że nakazuje tak tradycja grupy czy pełniona - w tym wypadku rola radzącego się. Radzący się - bez względu na stan ducha - może np. uważać, iż powinien stwarzać wrażenie człowieka przygnę­bionego: doradca zaś powinien być zatroskany i życzliwy.

Biorąc pod uwagę dramaturgiczny wymiar sytuacji poradniczej i śledząc w nim rolę radzącego się, można zauważyć, iż nawet wówczas, gdy doradca odkrywa zamiary współuczestnika sytuacji, ale nie reaguje na nie. a więc np. nie kwestionuje nierzetelnych wypowiedzi radzącego się, by go nie dotknąć lub nie pognębić, oznacza to, że radzący się dobrze zdefiniował sytuację poradniczą i trafnie wykalkulował, jaki tok działania będzie dla nieco ,.korzystny" w danej chwili. Oczywiście chodzi tu o korzyści bardzo doraźne, prawdopodobnie o u-niknięcie przykrości, jaką mogłoby wywołać wysłuchanie nie chcianej oceny działania, sugestia podjęcia dodatkowego ciężkiego wysiłku w celu zdobycia nowych doświadczeń czy potrzeba rezygnacji z określonych dzi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin