Wstęp i rozdz.1-Psychologiczne podstawy analizy dzieci.doc

(119 KB) Pobierz
PODSTAWY PSYCHOLOGICZNE ANALIZY DZIECI

PRZEDMOWA DO WYDANIA TRZECIEGO[1]

 

Przez lata, które minęły od czasu, gdy książka ta ukazała się po raz pierwszy, doszłam do nowych wniosków – dotyczących głównie pierwszego roku życia i niemowlęctwa – i to doprowadziło do dopracowania pewnych istotnych hipotez przedstawionych tutaj. Celem tego wstępu jest dostarczenie pewnej idei natury tych modyfikacji. Mam tu na myśli następujące hipotezy: w pierwszych kilku miesiącach życia niemowlę przechodzi przez stany lęku prześladowczego, które związane są z „fazą największego sadyzmu”; małe niemowlę doświadcza również poczucia winy związanego ze swoimi destrukcyjnymi impulsami i fantazjami, które skierowane są przeciwko obiektowi pierwotnemu – matce niemowlęcia, a przede wszystkim jej piersi. To poczucie winy powoduje powstawanie tendencji do naprawy (reparacji) zranionego obiektu.

              Usiłując bardziej szczegółowo wypełnić obraz tego okresu stwierdziłam, że nieuniknione są pewne zmiany nacisku i relacji czasowych. A zatem doszłam do rozróżnienia między dwoma głównymi fazami w pierwszych sześciu miesiącach życia i opisałam je jako „pozycję paranoidalną” i „pozycję depresyjną”. (Wybrałam termin „pozycja”, ponieważ, – mimo iż związane z tym zjawiska pojawiały się przede wszystkim w trakcie wczesnych stadiów rozwoju – nie są one ograniczone do tych stadiów, ale reprezentują specyficzne zgrupowanie lęków i obron, jakie pojawia się, nawet kilkakrotnie, podczas pierwszych lat dzieciństwa.)

              Pozycja paranoidalna jest stadium, w którym dominują impulsy destrukcji i lęki prześladowcze i które rozciąga się od urodzenia aż do trzeciego, czwartego, a nawet piątego miesiąca życia. Wymagana jest zmiana w datowaniu tej fazy, kiedy sadyzm jest bardzo silny, ale nie zmiana poglądu dotyczącego bliskiego związku między sadyzmem a lękiem prześladowczym w momencie ich największego nasilenia.

              Pozycja depresyjna, która następuje później i związana jest z istotnymi osiągnięciami w rozwoju ego, tworzy się mniej więcej w połowie pierwszego roku życia. W tym stadium zmniejsza się siła sadystycznych impulsów i fantazji, jak również lęku prześladowczego. Niemowlę introjektuje obiekt jako całość i jednocześnie staje się w pewnym stopniu zdolne do syntetyzowania różnych aspektów obiektu, jak również swoich emocji wobec niego. Miłość i nienawiść zbliżają się do siebie w jego umyśle, co prowadzi do strachu, by nie zranić lub zniszczyć wewnętrznego lub zewnętrznego obiektu. Uczucia depresyjne i poczucie winy prowadzą do powstania pragnienia, by zachować lub ożywić kochany obiekt, a w związku z tym dokonać reparacji za destrukcyjne impulsy i fantazje.

Koncepcja pozycji depresyjnej pociąga za sobą nie tylko zmianę w datowaniu wczesnych faz rozwoju, ale również poszerza naszą wiedzę na temat emocjonalnego życia niemowląt i w związku z tym istotnie wpływa na nasze rozumienie całego rozwoju dziecka.

Koncepcja ta rzuca również nowe światło na wczesne stadia kompleksu Edypa. Nadal uważam, że zaczyna się on mniej więcej w połowie pierwszego roku życia. Ale ponieważ nie utrzymuję już, że sadyzm osiąga wówczas swoje apogeum, kładę inny nacisk na początek emocjonalnego i seksualnego związku z obojgiem rodziców. Dlatego też, podczas gdy w niektórych fragmentach (zob. rozdz. VIII) sugerowała, że kompleks Edypa rozpoczyna się w czasie dominacji sadyzmu i nienawiści, teraz powiedziałabym raczej, że niemowlę zwraca się do drugiego obiektu, ojca, z uczuciami zarówno miłości, jak i nienawiści. (Jednakże w rozdziałach IX, X i XII kwestie te zostały rozpatrzone z innego punktu widzenia, zbliżyłam się tam do poglądu, który teraz podtrzymuję.) W depresyjnych uczuciach wywodzących się z lęku przed utratą ukochanej matki – jako obiektu zewnętrznego i wewnętrznego – widzę istotny bodziec w kierunku wczesnych pragnień edypalnych. Oznacza to, że obecnie łączę wczesne stadia kompleksu Edypa z pozycją depresyjną.

Istnieje również wiele stwierdzeń w tej książce, które, zgodzie z moją pracą w ciągu ostatnich szesnastu lat, mogłabym chcieć przeformułować. Jednakże takie przeformułowaie nie pociągnęłoby za sobą żadnej istotnej zmiany w przedstawionych tu wnioskach. Ponieważ książka ta, taka jaka jest, reprezentuje fundamentalne poglądy, które wyznaję do dziś. Co więcej, ostatni rozwój mojej pracy wywodzi się bezpośrednio z przedstawionych tu hipotez, tzn. procesów introjekcji i projekcji działających od początku życia; zinternalizowanych obiektów z których, w przebiegu lat, rozwija się superego i wszystkie jego aspekty; związku zewnętrznych i wewnętrznych obiektów oddziałujących na siebie od najwcześniejszego niemowlęctwa i istotnie wpływających zarówno na rozwój superego, jak i na związki z obiektami; wczesne powstawanie kompleksu Edypa; infantylne lęki natury psychotycznej dostarczające punktów fiksaci dla psychozy. Co więcej, technika zabawy – którą utworzyłam najpierw w 1922 i 1923 roku i którą przedstawiłam w tej książce – nadal jest niezbędna i niezastąpiona; w toku dalszego rozwoju mojej pracy została ona dopracowana, ale nie zmieniona.

 

Londyn, Maj 1948                                                                                                                                            M.K.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WSTĘP

 

Początki analizy dzieci datują się ponad dwie dekady wstecz, do czasu, w którym sam Freud przeprowadzał analizę „Malego Hansa”. [2] Ogromne znaczenie teoretyczne tej pierwszej analizy dziecka leży w dwu sprawach. Sukces leczenia w przypadku dziecka poniżej piątego roku życia pokazał, że metody psychoanalityczne mogą być stosowane do małych dzieci; i, co jest może nawet bardziej istotne, analiza pozwoliła ponad wszelką wątpliwość stwierdzić istnienie w samym dziecku infantylnych instynktowych skłonności, które Freud odkrył u dorosłych i w które powątpiewano. Co więcej, wyniki tej analizy dawały nadzieję, że dalsze analizy małych dzieci dadzą nam głębsze i dokładniejsze rozumienie sposobu, w jaki pracują ich umysły, niż uczyniła to analiza dorosłych, i w związku z tym będą stanowić ważny i fundamentalny wkład w teorię psychoanalityczną. Jednak nadzieja ta przez długi czas pozostał niezrealizowana. Przez wiele lat analiza dzieci była stosunkowo niezbadanym rejonem wewnątrz psychoanalizy, zarówno nauki jak i terapii. Mimo iż kilku analityków, a szczególnie Dr H. v. Hug-Hellmuth[3], podejmowało się od tamtego czasu analizy dzieci, nie zostały wypracowane żadne ustalone zasady co do techniki czy zastosowania. Bez wątpienia jest to powód, dla którego ogromy praktyczny i teoretyczny potencjał analizy dzieci nie został jeszcze powszechnie uznany, i dla którego te fundamentalne zasady i aspekty psychoanalizy, które już dawno temu zostały przyjęte odnośnie dorosłych, muszą nadal być wyjaśniane i udowadniane, gdy chodzi o dzieci.

              Dopiero w ostatnich dziesięciu latach prace na polu psychoanalizy dzieci nieco się posunęły. W zasadzie pojawiły się dwie metody – jedna reprezentowana przez Annę Freud, a druga przeze mnie.

              Anna Freud, pod wpływem swoich odkryć dotyczących ego dziecka, zmodyfikowała klasyczną technikę i wypracowała swoją metodę analizowania dzieci w okresie latencji niezależnie od mojej techniki. Jej wnioski teoretyczne są pod pewnymi względami różne od moich. Według niej dzieci nie tworzą nerwicy przeniesieniowej[4], w związku z czym nieobecny jest podstawowy warunek niezbędny do analitycznego leczenia. Co więcej, uważa ona, że metoda podobna do stosowanej u dorosłych nie powinna być stosowana do analizy dzieci, ponieważ ich infantylny ideał ego jest ciągle zbyt słaby.[5] Poglądy te różnią się od moich. Moje obserwacje nauczyły mnie, że dzieci również rozwijają nerwicę przeniesieniową, analogiczną do tej u osób dorosłych, w takim stopniu, w jakim zastosujemy metodę odpowiadającą analizie dorosłych, tzn. taką, która unika wszelkich środków edukacyjnych i która w pełni analizuje negatywne impulsy skierowane na analityka. Nauczyłam się również, że u dzieci w różnym wieku bardzo trudno jest, nawet przy zastosowaniu głębokiej analizy, złagodzić surowość superego. Co więcej, dopóty, dopóki analiza czyni to bez uciekania się do wpływu edukacyjnego, nie tylko nie uszkadza ego dziecka, ale wręcz je wzmacnia.

              Bez wątpienia interesującym zadaniem byłoby zrobienie szczegółowego porównania tych dwu metod na bazie danych faktograficznych i ocena ich z teoretycznego punkty widzenia. Ale na tych stronach muszę zadowolić się zrelacjonowaniem mojej techniki i konkluzji teoretycznych, do których pozwoliła mi ona dojść. Obecnie tak relatywnie niewiele wiemy o analizie dzieci, że naszym zadaniem musi być rzucenie światła na problemy analizy dzieci z różnych punktów widzenia i zebranie rezultatów osiągniętych do tej pory.

 

 

 

 

 

Część I

TECHNIKA ANALIZY DZIECI

 

 

Rozdział I

PSYCHOLOGICZNE PODSTAWY ANALIZY DZIECI[6]

 

Psychoanaliza doprowadziła do stworzenia nowej psychologii dziecka. Obserwacje psychoanalityczne nauczyły nas, że nawet w pierwszych latach życia dzieci doświadczają nie tylko impulsów seksualnych i lęku, ale również ogromnych rozczarowań. Wierze w aseksualność dziecka towarzyszyła wiara w „Raj Dzieciństwa”. Inne są konkluzje wyciągnięte zarówno z analizy dorosłych i bezpośredniej obserwacji dzieci, które zostały potwierdzone i dopełnione przez analizę małych dzieci.

              Pozwolę sobie zacząć, korzystając z przykładów, od nakreślenia takiego obrazu umysłu małego dziecka, jaki poznałam dzięki tym wczesnym analizom. Moja pacjentka Rita, która na początku swojego leczenia miała trzy i pół roku, do końca pierwszego roku życia preferowała swoją matkę. Następnie zaczęła wykazywać zdecydowanie większe zainteresowanie ojcem, wraz ze sporą ilością zazdrości o matkę. Przykładowo, kiedy miała piętnaście miesięcy wielokrotnie wyrażała pragnienie pozostania sam na sam z ojcem, aby móc usiąść mu na kolanach i oglądać z nim książki. W wieku osiemnastu miesięcy jej postawa zmieniła się jeszcze raz i matka ponownie stała się jej ulubioną postacią. W tym samym okresie zaczęła cierpieć na lęki nocne i lęk przed zwierzętami. Stawała się coraz silniej zafiksowana na swojej matce i rozwinęła intensywną niechęć do ojca. Na początku trzeciego roku życia stawała się coraz bardziej ambiwalentna i trudna do opanowania, aż w końcu, w wieku trzech i pół lat, została przyprowadzona do mnie na analizę. W tym czasie bardzo wyraźnie można było zaobserwować u niej nerwicę obsesyjną. Wykazywała ceremoniały obsesyjne i przechodziła od wielkiej „grzeczności” połączonej z wyrzutami sumienia do niekontrolowanej „niegrzeczności”. Miała ataki bycia w złym humorze, które nosiły wszelkie oznaki depresji (melancholii); a dodatkowo cierpiała na ostre lęki, znaczne zahamowanie w zabawie, zupełną niezdolność do tolerowania jakiegokolwiek rodzaju frustracji i nadmierne stany smutku. Te trudności sprawiały, że rodzice praktycznie nie mogli sobie z nią poradzić.[7]

Przypadek Rity wyraźnie pokazał, że pavor nocturnus, jaki pojawił się w wieku osiemnastu miesięcy, był neurotycznym przepracowaniem jej konfliktu Edypa.[8] Jej ataki lęku i wściekłości, które okazały się być powtarzaniem nocnych koszmarów, jak i inne jej trudności, były bardzo silnie związane z silnym poczuciem winy wyrastającym z wczesnego kompleksu Edypa.

              Chciałabym teraz przyjrzeć się zawartości i przyczynom tego wczesnego poczucia winy poprzez odwołanie się do innego przypadku. Trude, mająca trzy lata i dziewięć miesięcy,[9] ciągle podczas analizy bawiła się w wymyśloną sytuację, w której jest noc, a my obie śpimy. Wtedy miękko podchodziła do mnie z przeciwległego rogu pokoju (który miał być jej sypialnią) i w różny sposób mi groziła, np. że poderżnie mi gardło, wyrzuci mnie przez okno, spali mnie, odda mnie w ręce policji itp. Chciała związać moje ręce i nogi lub podnosiła pled z sofy mówiąc, że robi „Po-Kaki-Kuki”. Jak się okazało, znaczyło to że chce zajrzeć do pupy swojej mamy w poszukiwaniu „Kakis” (odchodów), które dla niej oznaczały dzieci. Innym razem chciała uderzyć mnie w brzuch i twierdziła, że zabiera moje „A-A” (stołek) i sprawia, że staję się biedna. Potem obejmowała poduszki, które nazywała dziećmi i chowała się wraz z nimi ze sofę. Przykucała w rogu z przerażonym wyrazem twarzy, zakrywała się, ssała swoje palce i moczyła się. Powtarzała cały ten proces za każdym razem, gdy mnie zaatakowała. W każdym szczególe przypominało to sposób, w jaki zachowywała się w łóżku, kiedy, jeszcze przed ukończeniem drugiego roku życia, zaczęła cierpieć na ostre koszmary nocne. W tym również czasie ciągle przybiegała nocą do sypialni rodziców, nie będąc w stanie powiedzieć, po co przybiegła. Poprzez analizę jej moczenia się i brudzenia się, które reprezentowało ataki na kopulujących ze sobą rodziców, objawy te zostały usunięte. Trude chciała obrabować matkę z dzieci, które były w jej łonie, zabić ja i zająć jej miejsce we współżyciu z ojcem. Trude miała dwa lata, kiedy urodziła się jej siostra. Impulsy nienawiści i agresji w wieku dwu lat zaowocowały coraz silniejszą fiksacją na matce i silnym lękiem i poczuciem winy, które znalazły wyraz, między innymi, w jej lękach nocnych. Wnioskuję stąd, że wczesny lęk i poczucie winy u małego dziecka mają swoje pochodzenie w agresywnych tendencjach związanych z kompleksem Edypa.[10] W czasie, gdy Trude najwyraźniej pokazywała w analizie opisane zachowania, przed przyjściem na praktycznie każdą sesję analityczną w jakiś sposób się raniła. Okazało się, że obiekty, przez które się raniła – stół, szafka, kominek, itp. – symbolizowały, zgodnie z prymitywną i infantylną identyfikacją, jej matkę lub jej ojca, którzy ją karali.[11]

              Wracając do naszego pierwszego przypadku, dowiadujemy się, że przed ukończeniem drugiego roku życia Rita zwracała na siebie uwagę z powodu wyrzutów sumienia, jakie odczuwała nawet przy niewielkim wykroczeniu, oraz z powodu swojej nadwrażliwości na wyrzuty i kary. Przykładowo, wybuchnęła płaczem, kiedy jej ojciec śmiejąc się pogroził niedźwiadkowi w jej książce z obrazkami. Tym, co zdeterminowało jej identyfikację z misiem był lęk przed rzeczywistym niezadowoleniem ojca. Jej zahamowanie w zabawach pochodziło z poczucia winy. Kiedy miała zaledwie dwa lata I trzy miesiące bawiła się lalką w grę, która dostarczała jej nieco przyjemności, powtarzając ciągle deklarację, że nie byłą mamą lalki. Analiza pokazała, że nie wolno jej było pobawić się w bycie mamą lelki, ponieważ, poza innymi rzeczami, lalka-dziecko symbolizowała jej młodszego brata, którego chciała ukraść swojej matce w czasie ciąży. Jednak ten zakaz nie pochodził od jej realnej matki, ale od matki zintrojektowanej, która traktowała ją dużo bardziej ostro I okrutnie niż kiedykolwiek robiła to matka realna. Inny objaw, obsesja, którą Rita rozwinęła w wieku dwu lat, był rytuałem kładzenia się do łóżka, który zajmował dużo czasu. Głównym jego punktem było to, że musiała zostać ściśle otulona w kołdrę, gdyż w innym wypadku „mysz lub Butzen” mogła wejść przez okno i odgryźć jej własny „Butzen”.[12] Jej lalka również musiała być otulona i ten podwójny ceremoniał stawał się coraz bardziej złożony, coraz dłuższy i przeprowadzany był z wszelkimi oznakami postawy kompulsywnej, która przenikała cały jej umysł. Pewnego razu podczas sesji analitycznej położyła zabawkowego słonia do łóżeczka jej lalki, aby uniemożliwić mu pójście do sypialni jej rodziców i „zrobienie im czegoś lub zabranie im czegoś.” Słoń przejął rolę jej zinternalizowanych rodziców, których zakazy odczuwała cały czas, gdy była w wieku od roku i trzy miesiące do dwu lat, kiedy chciała zająć miejsce matki przy ojcu, zabrać z jej wnętrza dziecko oraz zranić i wykastrować oboje rodziców. Znaczenie tego ceremoniału stało się teraz jasne: bycie otuloną w pościel miało na celu powstrzymanie jej przed wstaniem i przeprowadzeniem agresywnych pragnień przeciwko rodzicom. Ponieważ jednak oczekiwała, że zostanie ukarana za te pragnienia poprzez podobny atak na nią ze strony rodziców, otulenie służyło również jako obrona przeciwko takim atakom. Ataki miały być, przykładowo, przeprowadzane przez „Butzen” (penisa jej ojca), który mógł zranić jej genitalia i odgryźć jej własny „Butzen” w ramach kary za pragnienie wykastrowania go. W tego typu zabawach zazwyczaj karła swoją lalkę, a później pozwalała sobie na wybuch wściekłości i strachu, pokazując w ten sposób, że odgrywa obie role sama – zarówno rolę sił, które egzekwują karę, jak i rolę ukaranego dziecka.

              Zabawy te świadczyły również o tym, że lęk dotyczył nie tylko realnych rodziców, ale również, w większym stopniu, nadmiernie surowych, zintrojektowanych rodziców. To, z czym mamy tu do czynienia, odpowiada strukturze superego u dorosłych.[13] Typowe sygnały, które są najwyraźniejsze, kiedy kompleks Edypa osiąga swój szczyt, i które poprzedzają jego zanik, są jedynie końcowym stadium procesu trwającego przez lata. Wczesna analiza pokazuje, że kompleks Edypa pojawia się już w drugiej połowie pierwszego roku życia i że w tym samym czasie dziecko zaczyna budować swoje superego.

              A zatem stwierdzenie, że nawet na dość małe dzieci wpływa poczucie winy, daje nam przynajmniej jeden, fundamentalny, warunek wstępny do analizy małych dzieci. Jednak mimo wszystko wydaje się, że brakuje wielu warunków dla skutecznego leczenia dzieci. Ich związek z rzeczywistości jest słaby; najwidoczniej nie ma żadnego bodźca, który kazałby im przechodzić przez trudy analizy, ponieważ w zasadzie nie czują się chore; i w końcu, co jest najważniejsze, nie mogą jeszcze, czy też nie mogą w wystarczającym stopniu, dostarczyć tych werbalnych skojarzeń, które są głównym instrumentem leczenia analitycznego dorosłych.

              Spróbujmy najpierw rozważyć ten pierwszy zarzut. Różnice między umysłem infantylnym a umysłem dorosłego człowieka pokazały mi najpierw drogę do uzyskania skojarzeń od dziecka i zrozumienia jego nieświadomości. Te szczególne cechy charakterystyczne dla psychologii dziecka dostarczyły bazy dla techniki analizy przez zabawę, którą udało mi się wypracować. Dziecko wyraża swoje fantazje, pragnienia i aktualne doświadczenia w sposób symboliczny, poprzez gry i zabawy. Robiąc tak używa tego samego archaicznego i wytworzonego filogenetycznie sposobu wyrażania się, tego samego języka, który znamy z marzeń sennych; język ten możemy w pełni zrozumieć dopiero wtedy, gdy zbliżymy się do niego w trakcie jego powstawania. Freud nauczył nas, jak zbliżyć się do języka snów. Symbolizm jest tu tylko jedną z części składowych. Jeśli chcemy poprawnie zrozumieć zabawę dziecka w związku z jego całym zachowaniem na sesji analitycznej, nie możemy zadowalać się jedynie wyłuskiwaniem, często bardzo wyrazistego, znaczenia poszczególnych symboli w zabawie, ale musimy rozważyć wszystkie mechanizmy i sposoby reprezentacji używane przez pracę marzenia sennego, nie tracąc jednocześnie związku każdego czynnika z całą sytuacją. Wczesna analiza dzieci ciągle pokazuje, jak wiele różnych znaczeń może mieć jedna zabawka czy fragment zabawy, i że możemy jedynie wnioskować i interpretować ich znaczenie, kiedy zobaczymy ich szersze powiązania i całą sytuację analityczną, w której się pojawiają. Przykładowo, lalka Rity czasami symbolizowała penisa, czasami dziecko, które ukradła swojej matce, a czasami ją samą. Pełny wpływ analityczny może zostać osiągnięty jedynie wtedy, gdy sprowadzimy te elementy gry do ich prawdziwego związku z poczuciem winy dziecka, poprzez interpretowanie ich najdrobniejszych nawet szczegółów. Cały kalejdoskopowy obraz, często na pozór pozbawiony znaczenia, jaki dzieci prezentują nam na pojedynczej sesji analitycznej, to, w jaki sposób przechodzą od bawienia się zabawką do obsadzania zabawki w roli samego siebie, a potem znowu powracają do bawienia się wodą, wycinania z papieru czy rysowania, jak dziecko robi to czy tamto, dlaczego zmienia zabawę i jakich środków używa do wyrażenia zawartości swoich gier we wszystkich tych rzeczach kryje się jakaś metoda i mogą stać się pełne znaczenia, jeśli zinterpretujemy je tak, jak robimy to ze snami. Bardzo często dzieci wyrażają w swoich zabawach to samo, co przed chwilą opowiedziały nam jako sen, lub przywołują skojarzenia dotyczące snu w zabawie, która po nim następuje. Zabawa, bowiem, jest najważniejszym sposobem ekspresji dziecka. Jeśli użyjemy tej techniki zabawy szybko stwierdzimy, że dziecko dostarcza tak wielu skojarzeń do pojedynczych elementów swojej zabawy, jak dorosły do pojedynczych elementów swojego snu. Te odrębne elementy zabawy dla wytrenowanego obserwatora są wskazówkami; a podczas zabawy dziecko również często mówi rzeczy, które mają wartość prawdziwych skojarzeń.

              Zaskakujące jest, jak łatwo czasami dzieci akceptują interpretację i robiąc to okazują nawet niekłamaną przyjemność. Powodem może być to, że w pewnej warstwie ich umysłów komunikacja między świadomością i nieświadomością jest jeszcze dość łatwa, a zatem o wiele łatwiej jest odnaleźć drogę prowadzącą do nieświadomości. Interpretacja ma często nagłe efekty, nawet, jeśli nie wydaje się być odebrana świadomie. Takie efekty pojawiają się w taki sposób, w jaki umożliwiają dziecku kontynuowanie zabawy, która została przerwana w wyniku pojawiania się zahamowania, jak również jej zmianę i rozszerzenie, co pozwala przyjrzeć się głębszym warstwom umysłu. A ponieważ poprzez to rozwiązany zostaje lęk, a przywrócone pragnienie zabawy, również kontakt analityczny zostaje ponownie nawiązany. Ponieważ interpretacja uwalnia energię, którą dziecko musiało wydatkować na utrzymanie wyparcia, wytwarza się świeże zainteresowanie zabawą. Z drugiej strony, czasami napotykamy bardzo trudne do przezwyciężenia opory. Najczęściej oznacza to, że natrafiliśmy na lęk i poczucie winy należące do głębszych warstw umysłu dziecka.

              Archaiczne i symboliczne formy reprezentacji, jakie dziecko stosuje w zabawie, są skojarzone z innym prymitywnym mechanizmem. W zabawie dziecko działa zamiast mówić. Stosuje działania – które pierwotnie zajęły miejsce myśli – w miejsce słów; oznacza to, że „acting out” jest w przypadku zabawy bardzo ważny. W swojej książce „From the History of an Infantile Neurosis” (Historia infantylnej nerwicy) Freud pisze: “Analiza przeprowadzana na neurotycznym dziecku musi, automatycznie, jawić się jako bardziej godna zaufania, ale nie może być zbyt bogata w materiał; zbyt wiele słów i myśli musi być danych dziecku, a nawet wówczas najgłębsze warstwy mogą okazać się być niedostępne dla świadomości.”[14] Jeśli podejdziemy do pacjenta-dziecka za pomocą technik przeznaczonych do analizy dorosłych, prawie pewne będzie, że nie dotrzemy do tych najgłębszych poziomów; a jednak to właśnie od osiągnięcia tych poziomów zależy, tak u dziecka jak u dorosłego, sukces i wartość analizy. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę to, jak psychologia dziecka różni się od psychologii dorosłego – a szczególnie fakt, że nieświadomość dziecka jest jeszcze w bliskim kontakcie ze świadomością i że impulsy najbardziej prymitywne działają wraz z bardzo złożonymi procesami umysłowymi – i jeśli poprawnie uchwycimy sposób ekspresji dziecka, wówczas wszystkie te wady i ujemne strony znikną i okaże się, że możemy oczekiwać tak głębokiej i obszernej analizy dziecka, jak dorosłego. A w zasadzie nawet bardziej. W analizie dzieci możemy cofnąć się do doświadczeń i fiksacji, które w analizie dorosłych często mogą być jedynie rekonstruowane, podczas gdy dziecko pokazuje nam je jako najbliższe reprezentacje.[15]

              W referacie odczytanym przed Kongresem w Salzburgu w 1924[16] przedstawiłam tezę, że za każdym rodzajem aktywności zabawowej leży proces rozładowania fantazji masturbacyjnych, działający w postaci ciągłej motywacji do zabawy; proces ten, działający jako przymus powtarzania, stanowi fundamentalny mechanizm w zabawie dzieci i wszystkich późniejszych sublimacjach; stwierdziłam również, że zahamowania w zabawie i pracy wyrastają z nadmiernie silnego wyparcia tych fantazji, a wraz z nimi całego twórczego (imaginative) życia dziecka. Z fantazjami masturbacyjnymi dziecka połączone są jego doświadczenia seksualne, które wraz z nimi znajdują odzwierciedlenie i odreagowanie w zabawie. Wśród tych ponownie odgrywanych doświadczeń bardzo ważną rolę odgrywa scena pierwotna, która zajmuje pierwszy plan w obrazie wczesnej analizy. Z zasady dopiero po dłuższym okresie pracy analitycznej i częściowym odkryciu zarówno sceny pierwotnej, jak i tendencji genitalnych u dziecka, dochodzimy do reprezentacji jego pregenitalnych doświadczeń i fantazji. Przykładowo, Ruth, mająca cztery lata i trzy miesiące, jako niemowlę przez znaczącą ilość czasu była głodna, ponieważ jej matka nie miała wystarczająco dużo mleka. Bawiąc się nazywała kran z wodą „mlecznym kranem”. Wytłumaczyła swoją zabawę mówiąc, że mleko podąża do „ust” (otworu odpływu), ale tylko niewielka jej ilość do nich wpada. Ruth pokazywała swoje niezaspokojone pragnienia oralne w niezliczonych zabawach i fantazjach i w całym nastawieniu swojego umysłu. Twierdziła, przykładowo, że jest biedna, ma tylko jeden płaszczyk, nie dostaje wystarczająco dużo do jedzenia itp. – co było zupełną nieprawdą.

              Przypadek Erny, sześcioletniej pacjentki obsesyjnej, u której znaczącym czynnikiem w nerwicy był trening czystości,[17] pokazywała mi te doświadczenia w najmniejszych szczegółach podczas swojej analizy. Przykładowo, sadzała małą lalkę na cegle i kazała jej defekować naprzeciwko rzędu innych, podziwiających ją lalek. Następnie powtarzała ten sam temat, ale tym razem to my musiałyśmy odgrywać role. Ja usiałam być dzieckiem, które się zanieczyszczało, a ona była matką. Podziwiała i pieściła dziecko. Potem nagle zmieniała się, stawała się wściekła i nagle odgrywała rolę ostrej guwernantki, która źle traktuje dziecko. W ten sposób pokazywała mi to, co czuła we wczesnym dzieciństwie, kiedy zaczął się trening czystości i kiedy wierzyła, że traci nadmierną miłość, którą cieszyła się jako dziecko.

              W analizie dzieci nie możemy zbyt wysoko oceniać wagi acting-out ani fantazji w służbie przymusu powtarzania. Oczywiście małe dziecko używa przede wszystkim acting-out’u, ale nawet starsze dzieci ciągle muszą uciekać się do tego prymitywnego mechanizmu. Przyjemność, jaką zyskują w ten sposób, dostarcza niezastąpionych bodźców do kontynuowania analizy, choć nigdy nie powinny być one niczym więcej, niż środkami do celu.

              Kiedy analiza została rozpoczęta i pewna ilość lęku została rozwiązana u małego pacjenta poprzez interpretację, doznawane wyniku tego poczucie ulgi – często po zaledwie kilku pierwszych sesjach – pomoże mu kontynuować pracę. Podczas gdy dotychczas nie miał motywacji, by poddać się analizie, teraz ma wgląd w zastosowanie i wartość pracy analitycznej, co jest tak samo skutecznym motywem do poddania się analizie, jak u dorosłych chęć uzy...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin