Mackiewicz Józef - Zwycięstwo prowokacji.pdf

(612 KB) Pobierz
"Niedozwolone przez cenzure"
1
"Niedozwolone przez cenzure"
Jeden z najznakomitszych adwokatow rosyjskich ubieglego stulecia, Polak, nazwiskiem Spasowicz, wystepujac w
Petersburgu w roku 1871 w slynnym procesie 79 nihilistow-"nieczajowcow", - tych samych, ktorzy posluzyli
Dostojewskiemu za wzor do jego "Biesow", - powiedzial w swej mowie obronczej:
"Polak moze spogladac na wiele rzeczy z przeszlosci, na wspomnienie, ktorych serce jego bije zywiej. Gdy odtworzy w
myslach wspaniala wielkosc tej przeszlosci, spowita w zlocie i purpurze, ucieka w jej ramiona, aby marzenia
demokratyczne utulic w narodowym romantyzmie. Przeszlosc Rosjan jest bardzo biedna, a terazniejszosc jest sucha,
nedzna i naga jak step, ktory jest wprawdzie bezbrzezny, ale nie pozbawiony kamieni milowych. Radykalizm, ten
charakterystyczny rys mlodziezy rosyjskiej pochodzi stad, iz nie posiada ona nic trwalego, za co by sie mogla uchwycic;
tlumaczy sie brakiem tradycyjnej kultury..."
Trudno chyba w kilku slowach oddac bardziej precyzyjnie usankcjonowana przez pokolenia charakterystyke Polaka,
przejeta przez historiozofie i literature polska. Do niej dopasowano wszystkie powstania i rewolucje sprzed pierwszej
wojny swiatowej; wszystko cokolwiek bylo zabarwione idealami romantyzmu narodowego polskiego w okresie
porozbiorowym, wlacznie do sloganu Pilsudskiego o wstapieniu "do czerwonego tramwaju, aby wysiasc na przystanku:
Polska". Do tej charakterystyki pasuje rowniez owo pogardliwe wzruszenie ramion, gdy w poczatkach 1944 roku w
Warszawie, w rozmowie z czlonkami Podziemia probowalem im uplastycznic niebezpieczenstwa okupacji sowieckiej.
Uslyszalem w odpowiedzi: "My, ktorzy mimo szalonego terroru, potrafimy stawiac skuteczny opor, ktorzy potrafilismy
zastrzelic w bialy dzien takiego Kuczere!... Zgladzac szefow Gestapo i SS, mielibysmy nie dac rady jakiejs
Wasilewskiej, jakims Putramentom, czy innym Osobkom na uslugach sowieckiej agentury?! Alez to dla nas dziecinna
zabawka!" - Byly to glosy szeregowych Polakow, wychowanych w popularnej tradycji.
Jakze, wiec doszlo do tego, co jest w tej chwili?
Na kilka lat przed wybuchem drugiej wojny swiatowej premier Slawoj-Skladkowski zglosil demonstracyjnie dymisje na
rece Prezydenta Rzeczypospolitej, w znak protestu przeciwko "crimen laese maiestatis", ktorego dopatrzyl sie w
samowolnej decyzji arcybiskupa krakowskiego przeniesienia zwlok marszalka Pilsudskiego do krypty Srebrnych
Dzwonow na Wawelu. Powstal o to halas w calym panstwie i przysporzyl wielu wrogow arcybiskupowi krakowskiemu.
Gdyby jednak wowczas powiedzial byl ktos: ,,ks. Arcybiskup Metropolita Kardynal ksiaze Sapieha jest czlowiekiem
zdolnym uznac agenta NKWD "Prezydentem Rzeczypospolitej", a okupacje bolszewicka nazwac "wyzwoleniem Polski", -
to nalezy przyjac, ze nawet najwieksi przeciwnicy ks. arcybiskupa uznaliby wowczas taka potwarz za niesmaczna
przesade. Gdyby zas przepowiedziec bylo, ze to nie tylko nastapi w niedlugim czasie, ale ponadto ksiaze metropolita
nazwany zostanie po swojej smierci, przez najbardziej patriotyczny odlam Polakow:,, Ksieciem Niezlomnym"... - Nikt
by zapewne nawet nie pojal gdzie jest sens tego nihilistycznego dowcipu, oszczerstwa, czy tez po prostu szalenstwa?
Niewypowiedziana nigdy przepowiednia stala sie rzeczywistoscia. Wychodzacy od roku 1945 "Tygodnik Powszechny",
oficjalny wtedy organ kurii metropolitalnej krakowskiej, nazywa wkroczenie wojsk bolszewickich "wyzwoleniem Polski";
W roku 1947, b. agent NKWD, Boleslaw Bierut, przyjmuje tytul "Prezydenta Rzeczypospolitej" i w tym charakterze
uznany zostaje przez episkopat polski; w roku 1951 umiera metropolita Sapieha, i w nekrologach mu poswieconych,
nazwany zostaje w prasie emigracyjnej polskiej: "Ksieciem Niezlomnym", dlatego ze bedac biskupem katolickim
przeciwstawial sie przeistoczeniu Kosciola w narzedzie bezboznego bolszewizmu.
Te czasy w zestawieniu z dzisiejszymi, wydaja sie wszelako juz bardzo odlegle.
W latach 1945/47 wiekszosc emigracji polskiej pietnowala, nazywajac "zdrajca" b. premiera Stanislawa Mikolajczyka za
to, ze zgodzil sie wejsc do koalicyjnego rzadu z komunistami. Gdyby w tym czasie powszechnego oburzenia i
przygnebienia z powodu odmowy dalszego uznawania prawowitego rzadu polskiego przez mocarstwa zachodnie,
przepowiedziec bylo, ze wkrotce cala emigracja nie tylko popierac bedzie nawiazywanie stosunkow dyplomatycznych z
komunistycznym rzadem w Warszawie, ale nawet zabiegac o pozyczki zagraniczne dla tego rzadu, ba! Trudno nazywac
"zdrajcami" tych z posrod Polakow, ktorzy by sie tym zabiegom chcieli przeciwstawiac... - To by rowniez w taka
mozliwosc jeszcze nie uwierzono. Takoz nie uwierzono by w tym czasie, ze w roku 1957 prymas Polski poprze wybory
jedynej listy komunistycznej, ze grupa katolicka "Tygodnika Powszechnego" zaangazuje sie bardziej we wspolpracy z
komunistami, niz to czynil PAX w poczatkach swego istnienia, a mimo to uznawana bedzie nadal za grupe patriotyczno-
polska. Slowem nie uwierzono by w mozliwosc tych wszystkich innych, nie wyliczonych tu przykladow rzeczywistosci
obecnej. Jezeli niektore z nich tu przytoczylem, to nie z checi przyczynienia komus ujmy osobistej. Przeciwnie, lezy w
moim zamiarze mozliwie pomijac strone emocjonalna, tak niestety popularna w polskim pismiennictwie politycznym, a
sprowadzac rzecz do spokojnej oceny rzeczywistosci. Doskonaly eseista polski, Waclaw Zbyszewski, sluszna zwrocil
uwage, ze mamy za duzo ocen moralnych, za malo ocen faktow.
Osobiscie z wyksztalcenia jestem, przyrodnikiem. Profesor moj, zoolog, s. p. Konstanty Janicki, zwykl byl mawiac, ze
tylko nauka porownawcza jest nauka scisla; tylko przez porownanie dochodzi sie do wiedzy obiektywnej. Pouczenie to
probuje zachowac do dzis jako drogowskaz, gdyz wydaje mi sie jedynie sluszna metoda przy ocenie wszelkiej,
dostepnej czlowiekowi prawdy.
Faktow, ktore zaszly w Polsce po roku 1945, nie mozna oczywiscie traktowac w oderwaniu od reakcji wywolanej w
znacznym stopniu na poprzednia okupacje niemiecka. Tak, np. przytoczony powyzej zwrot: "wyzwolenie Polski" przez
armie czerwona, dotyczyc moze tylko wyzwolenia jej spod okupacji niemieckiej, i tylko komunisci i ich stronnicy
rozciagaja go rowniez na wyzwolenie spod Polski kapitalistycznej. Nie mniej fakt ten stanowi w danym wypadku raczej
tylko ilustracje, komentarz do zdarzen. Nie zmienia natomiast przesuniecia psychologicznego, ktore nastapilo, a ktore
posiada wszelkie cechy tzw. rowni pochylej. To, bowiem co nastapilo, jest przejsciem ze stanowiska negacji wobec
ustroju bolszewickiego, na stanowisko li tylko opozycji wobec ustroju bolszewickiego w Polsce. Uzywam tu drazniacego
konformistow okreslenia: "bolszewizm", z cala swiadomoscia. Jest to, bowiem termin scisly, dzis bardziej nawet niz
przed laty. Slusznie wskazuje sie na zwrot w kierunku tzw. "czystego Leninizmu". Z ta wszakze poprawka, ze Leninizm
nie istnial nigdy w praktyce za zycia Lenina. Termin powstal po jego smierci. Za jego zycia istnial bolszewizm, ktory byl
wlasnie klasyczna kreacja Lenina, wraz z jego licznymi formami taktycznymi, a w tej liczbie i bolszewickim NEP-em. I
ten to bolszewizm, nie-do-uznania ongis dla wszystkich Polakow z wyjatkiem nieznacznej garstki komunistow,
przeszedl de facto w stan uznania. Jednoczesnie zarysowala sie niejaka zbieznosc pomiedzy "polska droga do
socjalizmu" w kraju, a - droga do kapitulacji poza krajem.
Naturalnie nie zyjemy w prozni, lecz zwiazani z ogolnym procesem przemian zachodzacych w swiecie, o ktorych ponizej
bedzie mowa. Nie mozna jednak, jak to sie czyni, wylaczna odpowiedzialnosc za wytworzony stan skladac na swiat
2
otaczajacy, na mocarstwa zachodnie, na polityke Stanow Zjednoczonych w szczegole. Wytykanie mocarstwom
zachodnim ich bledow, ich "zaslepienia", ich "glupoty" jest tematem bardzo popularnym w publicystyce polskiej.
Zapominamy wszakze, ze te mocarstwa z ich tradycyjnie przez nas pietnowana "krotkowzroczna" wobec Sowietow
polityka, rowniez nie obracaja sie w prozni, a swoja polityke opieraja czestokroc na przeslankach zaczerpnietych z
postawy naszej i innych przez Sowiety podbitych narodow. Tymczasem wlasnie wszelka krytyka, analogicznej wobec
Sowietow i komunizmu, postawy wlasnej - nalezy do tematu w publicystyce polskiej najbardziej niepopularnego,
unikanego, lub wrecz zabronionego. Szczegolnym tabu objete sa te momenty, ktore moglyby wskazywac, ze postawa
polityczna pewnych sfer polskich w nie malym stopniu przyczynia sie do wytwarzania falszywej oceny istotnego
zagrozenia ze strony miedzynarodowego komunizmu, oraz ponosi czesciowo odpowiedzialnosc za stan dezinformacji,
jaki panuje dzis w zachodniej opinii politycznej. Dyskusja na ten temat, o ile przedostaje sie, kiedy na lamy prasy
polskiej, nosi charakter z gory umowny, obraca sie w granicach niedomowien i cenzury narzuconej przez narodowe
postulaty. Takoz istnieje z gory wytyczona reglamentacja krytyki cech narodowych, o ile przekracza mniej wiecej te
ramy, ktore nakreslilismy powyzej z mowy adwokata Spasowicza.
Zastanawiajac sie nad lancuchem przyczyn, ktore doprowadzily do dzisiejszego polozenia w kraju i na emigracji,
probowalem kilkakrotnie te bariery, krepujace publicystyke polska przekroczyc. Przewaznie bez powodzenia. W
niniejszej ksiazce znajdzie, wiec czytelnik m.in. sporo tych rzeczy, ktorych druk niedozwolony zostal przez cenzure
emigracyjnych pism polskich.
O suwerennosc mysli
Nie stawiam sobie za cel narzucenia komus moich pogladow. Z gory zakladam, ze istnieja niewatpliwie powazne
argumenty, mogace podwazyc nie jeden z moich wlasnych. Natomiast przekonany jestem gleboko, ze emigracja polska
- jak kazda zreszta emigracja spod komunistycznego panowania - ma do spelnienia i spelnic moze pewne wazne
poslannictwo. A mianowicie: po utracie suwerennosci panstwa - ratowac suwerennosc mysli.
Uroczystymi uchwalami, postulatami, patriotycznymi dezyderatami, a tym mniej sloganami i zakazami, suwerennej
mysli sie nie ratuje.
Calkowitej prawdy nie zna zaden czlowiek na tym swiecie. To, co my, ludzie, nazywamy "prawda" jest zaledwie jej
szukaniem. Szukanie prawdy jest tylko mozliwe w scieraniu sie mysli, zas scieranie sie mysli jest tylko mozliwe w
wolnej dyskusji. Dlatego ustroj komunistyczny, ktory tego zakazuje, musi byc sila rzeczy - wielka nieprawda.
Znalazlszy sie tedy w swiecie uznajacym wolnosc jednostki i wolnosc mysli, winnismy czynic wszystko, aby nie
zaciesniac horyzontow myslowych, a je rozszerzac; nie zaciesniac dyskusji, a ja poszerzac. Jezeli zatem ksiazka moja w
najskromniejszym chociazby stopniu przyczyni sie do tego poszerzenia, cel jej bede uwazal za osiagniety.
*
Przyznac nalezy, ze srodek XX wieku nie stwarza pomyslnej po temu koniunktury, nawet w swiecie wolnym od
komunizmu. Swiat ten, od roku 1914, dokonal wielkich przeobrazen i osiagnal duzo. Miedzy innymi zlikwidowal
wiekszosc krolow, cesarzy i carow, a powolal na tron zasade totalnej Demokracji. Czy to jednak, dlatego, ze ten nowy
wladca wystepuje wlasnie tak totalnie, czy tez, dlatego ze nastawiony jest na czlowieka masowego, dosc, ze sprzyja
wytwarzaniu ubocznego produktu, ktory by nazwac mozna: kolektywnym sposobem myslenia? Stary, wybujaly
indywidualizm wyszedl z mody. Jak kazda rzecz staromodna, poddany zostal gruntownemu przefasonowaniu, w
niektorych wypadkach zbyt moze radykalnemu? Niestety, dzieje sie to wlasnie w epoce, gdy zarowno totalny jak
totalitarny komunizm swiatowy, skolektywizowana mysl ludzka podniosl do godnosci sztandaru. Wiele wskazuje na to,
ze po drugiej wojnie swiatowej, demokracje zachodnie sklonne sa nie tyle komunizm zwalczac, ile raczej z nim
konkurowac. Rodzi sie z tego tendencja do jednostronnosci, prawie niezaprzeczalnej jednostajnosci.
Kiedys, papiez Leon XIII, przyjmujac na audiencji kanclerza Niemiec von Biilowa, wyrazil przekonanie, ze zlem
najgorszym jest socjalizm i demokracja. Byly to, wiec czasy, ktore slusznie zaliczyc mozemy do reakcyjnych.
Jednoczesnie jednak nasuwaja sie pewne porownania. Miedzy innymi, ze nieraz latwiej bylo w czasach cesarzy i krolow
byc rewolucjonista, niz dzis kontrrewolucjonista; socjalista, niz dzis antysocjalista z przekonan. Lenin, tworca
najwiekszej niewoli w dziejach ludzkich, i najwiekszy wrog starego swiata, gdy zostal w tamtych czasach zeslany na
Sybir, to w porownaniu do dzisiejszych, w warunkach, ktore ktos dowcipnie okreslil "Wisniowym Sadem".
Porownanie innych swobod ludzkich nie zawsze wypada na korzysc ustanowionych dzis przez demokracje. Wezmy na
przyklad stosunek do wojny. Kazda wojna, nie tylko dzis, ale zawsze, uwazana byla za nieszczescie. O koniecznosci
pokoju mowiono nie mniej w czasach minionych. Podobnie zwolywano konferencje i obmyslano sposoby utrzymania
pokoju. Tak pierwsza haska konferencja pokojowa, zwolana z inicjatywy cesarza Mikolaja II w sprawie ograniczenia
zbrojen, zgromadzila w roku 1899 26 panstw; druga, w roku 1907 juz 44 panstwa, ktore uchwalily szereg waznych dla
utrzymania pokoju konwencji. Slowo "pokoj" bylo na ustach wszystkich; tym niemniej wolno bylo o wojnach
wyzwolenczych nie tylko mowic i pisac, ale je rowniez gloryfikowac. Rzucmy okiem po miastach Europy, a dostrzezemy
w nich mase pomnikow postawionych ludziom, ktorzy swojego czasu zainicjowali jakas wojne wyzwolencza. Turysta we
Wloszech nieomal w kazdym miasteczku, ktore siebie ceni, zastanie pomnik Garibaldiego, z szabla w reku, lub ze
sztandarem porywajacym ludzi do wojny. Niektore z tych pomnikow sa jeszcze wcale swiezej daty. Gdy sie wszakze
porowna tyranie dawnej Austrii, przeciwko ktorej Garibaldi porywal ludzi do wojny, z dzisiejsza tyrania Zwiazku
Radzieckiego, przeciwko ktorej nie wolno porywac ludzi do wojny, myslacy czlowiek odczuje pewne zaklopotanie.
Narzucic sie musi pytanie: jak to sie stalo, ze dzis, gdy zaistniala najwieksza w dziejach tyrania, ktora ujarzmila setki
milionow ludzi, slowo "wojna" jest w praktyce nieomal policyjnie zakazane przez demokratyczna opinie publiczna? A
kazdy, kto je osmieli sie wypowiedziec, pietnowany jest mianem "zbrodniarza" lub "szalenca". Nb. przy absolutnej
zgodnosci tej opinii od Watykanu po zwolennika ateizmu.
W rzeczywistosci sprawa przedstawia sie jeszcze bardziej jednostronnie, niz to pozornie mogloby sie wydawac.
Albowiem dzis nie kazda "wojna wyzwolencza" jest w rownym stopniu potepiana, a jedynie wojna o wyzwolenie ludow
spod panowania sowieckiego. Nie kazda tez rewolucja jest potepiana; czasem przeciwnie, - odkad slowo "rewolucja" za
wplywem Ameryki, uznane zostalo za pojecie pozytywne, rewolucje np. przeciwko panstwom kolonialnym, ciesza sie
nawet sympatia. Potepiana jest tylko (kontr-) rewolucja przeciwko komunizmowi. I dzieje sie to w chwili, gdy ten sam
komunizm rozszerzajac swe podboje, jawnie i na oczach wszystkich, moze sobie pozwolic na gloryfikowanie ich pod
obludnym mianem "rewolucji", lub "wojny wyzwolenczej". Prawda, ze wielu ludzi sie na to zzyma, ale nikt z tego
3
powodu Zwiazku Radzieckiego nie przezywa: "szalencem"!
Slowo to naprowadza nas ubocznie na inny fenomen dzisiejszych czasow, a mianowicie na stanowisko, jakie zajmuja
obecnie t. zw. sfery intelektualne prawie calego swiata, sfery artystyczne, literackie, mlodziez uniwersytecka eto. W
dawnych czasach, wlasnie z posrod tych sfer rekrutowal sie najwiekszy procent "szalonych glow", szokujacych swymi
wywrotowymi ideami solidnych obywateli istniejacego ukladu rzeczy. Nagle te zapalencze glowy gdzies zniknely. Gdzie
sie podzieli ci indywidualisci starych czasow, ci rozczochrancy ideowi wzywajacy do czynow niemozliwych? Wprawdzie
po wszystkich bulwarach wielkomiejskich spotykamy dzis nie mniej, a wiecej rozczochranych egzystencjonalistow, ale
nie stanowia juz typu indywidualnego, a raczej kolektywny; nie reprezentuje zwolennikow obalania tyranii, a
przewaznie zwolennikow zgodnego wspolzycia z ta tyrania. Mamy, wiec do czynienia z niezwyklym paradoksem:
Gwalt fizyczny i masowe zbrodnie, nie stanowia jakosciowo charakterystycznej cechy ustroju komunistycznego.
Hitleryzm potrafil w licznych wypadkach przelicytowac te zbrodnie pospolite. Najcharakterystyczniejsza cecha systemu
komunistycznego jest natomiast totalna niewola ludzkiego ducha, zniewolenie ludzkiej mysli, ludzkiego intelektu.
Zdawaloby sie, wiec, ze najwiekszych wrogow tego systemu nalezaloby szukac nie tyle wsrod robotnikow, chlopow,
rzemieslnikow, burzujow i szarego tlumu ulicznego, co wlasnie wsrod sfer tzw. postepowych, ktore ideal wolnej mysli
tradycyjnie wy-gestykulowywaly ponad tlum; ktore sprawe ducha, wynosily ponad sprawe chleba powszedniego.
Logicznie spodziewac by sie nalezalo, ze wlasnie sfery intelektualne wszystkich krajow stana sie awangarda walki z
komunizmem. Nic podobnego nie zaszlo. Stalo sie wbrew logicznym przewidywaniom: ci, ktorzy sie buntuja, okrzyczani
zostali "reakcjonistami"; ci zas, ktorzy poslusznie wkladaja szyje w obroze komunistycznej tyranii, mianuja siebie
"progresistami".
*
Szczytowym przykladem powyzszego paradoksu sluzyc moze stanowisko zajete przez sfery swiatowej literatury,
zgrupowane w miedzynarodowym P. E. N. Klubie.
Jak wiadomo ustroj komunistyczny przeistoczyl wielka literature rosyjska w bezwartosciowy kicz. We wszystkich innych
krajach, gdzie nastaje komunizm, wolna literatura zostaje podcieta, lub zniszczona. Tymczasem P. E. N. Klub, ktory
zobowiazany jest przestrzegac zasad swej pieknie brzmiacej "Karty" o wolnosci ducha, mysli i tworczosci, - zamiast
walczyc o te wzniosle idealy, przeciwnie - wykazuje wyrazna tendencje do wspolpracy z tymi, ktorzy te idealy depcza.
Zaprasza do swego grona komunistow, wybiera na prezesow literatow o sklonnosciach wobec komunizmu ugodowych,
odwiedzajacych Moskwe; a ostatnio na wiceprezesa nawet przedstawiciela panstwa komunistycznego, Polaka
Parandowskiego, ktory jezeli osobiscie komunista nie jest, wiadomo, ze bedzie we wszystkich wypadkach glosowal po
stronie komunistow.
To stanowisko najwyzszej reprezentacji swiatowej literatury nie jest wszakze odosobnione, a raczej stanowi odbicie
przecietnych nastrojow panujacych w swiecie intelektualnym w ogole, a literackim w szczegolnosci. Nie tylko w
zachodniej Europie, ale i w Ameryce. Promieniowanie tych nastrojow jest ogromne.
W roku 1955 literacka nagrode Nobla otrzymuje slaby pisarz, komunista z Islandii, H. Laxness. W tym samym roku
pewien poeta wloski, Salvatore Quasiroodo, zamieszcza w organie komunistycznej partii Wloch, "L'Unita", wiersz:
"Najpierw Bog stworzyl ziemie i niebo
O wlasciwym dniu zawiesil tez
Swiatla na niebie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Po milionach lat zapalili ludzie
Inne swiatla na radosnym niebie - Nocy pazdziernikowej,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Podobne do tych, ktore kraza od stworzenia
Swiata. Amen."
To o bolszewickiej rewolucji pazdziernikowej. Dwa lata pozniej, w r. 1959, Quasimodo otrzymuje literacka nagrode
Nobla. - Agent komunistycznego rzadu warszawskiego dla spraw literatury, literat Jaroslaw Iwaszkiewiez, pisze o
nagrodzeniu Quasimody w "Zyciu Warszawy" (27.10.1959):
" Przyjaciel naszej kultury... Przyjaciel naszego narodu! W r. 1948 byl na kongresie intelektualistow we Wroclawiu, w r.
1950 na kongresie pokoju; w r. 1955 na uroczystosciach Mickiewiczowskich"...
Nie trzeba chyba dodawac, ze wszystkie wymienione tu imprezy, byly imprezami komunistycznymi. Literaci sowieccy
wysylaja depesze do Wloch:
" Jest Pan pierwszym poeta na zachodzie, ktory napisal poemat o naszym,Sputniku'!..."
Korespondent "Figaro Litteraire" pyta Quasimodo, czy to prawda, ze odmowil podpisu pod protestem przeciwko
uwiezieniu pisarzy wegierskich? - "Tak", odpowiada laureat Nagrody Nobla, "gdyz okolicznosci zaistniale w Budapeszcie
nie byly mi znane..." Zapytany o zycie literackie w Moskwie, do ktorej czesto zaglada, odpowiada: "Zycie literackie w
Moskwie rozwija sie normalnie, bez zadnego nacisku z zewnatrz... Naturalnie sa pewne granice, zwiazane w sposob
naturalny z kazdym spoleczenstwem politycznym. Inaczej nie bywalo nawet w Grecji za czasow Peryklesa."
Jezeli bywaja klasyczne przyklady hipokryzji, to niewatpliwie tego rodzaju odpowiedz winna byc do nich zaliczona.
Naturalnie tez, nikt na zachodzie nie bedzie twierdzil, ze Quasimodo, ze podobni mu pisarze i artysci nagradzani sa, lub
w inny sposob robia kariere, dlatego ze sa komunistami, lub pro komunistami. Zarzut tego rodzaju odrzuca sie
normalnie z pogarda i wzruszeniem ramion. Jezeli chodzi o ich oblicze swiatopogladowe, to cechuje sie ich jako ludzi
bedacych: "za pokojem". W ten sposob slogan: "Pokoj", wynosi sie ponad inne wartosci bezwzgledne, jak: prawda,
wolnosc mysli, wolnosc ruchu, dobro jednostki eto. Wszystko jest mniej warte od wzglednego pojecia "pokoju", gdyz
wiadomo, ze w istocie nie chodzi tu o pokoj bezwzgledny, a jedynie o - pokoj ze swiatem komunistycznym.
4
Jest rzecza zrozumiala, ze skoro takie stanowisko zajmuje przodujacy przedstawiciele ducha, "Weltgeistu", trudno
zalamywac rece nad konformizmem zwyklego zjadacza chleba, wspolczesnej kultury masowej.
*
W grudniu r. 1958, gdy nalezalem jeszcze do miedzynarodowego P. E. N.-Klubu, (z ktorego wystapilem na kongresie
frankfurckim, po przyjeciu komunistow wegierskich do P. E. N.), wyglosilem przemowienie na zjezdzie emigracyjnego
"Centrum" w Monachium, z ktorego wyjatki pozwole tu sobie przytoczyc:
Czytalem Borysa Pasternaka "Doktor Ziwago" i przyznac musze, ze bylem zachwycony. Pozwalam sobie jednak wyrazic
przekonanie, ze pod wzgledem literackim ustepuje takiemu talentowi jak Bunin, na przyklad. Jezeli zas chodzi o
filozoficzne naswietlenie przebiegu rewolucji, o wiele ciekawsze wydaja mi sie np. wspomnienia prof. Fedora Stepuna.
Mowie: "na przyklad", gdyz emigracja rosyjska ma poza tem wiele pierwszorzednych talentow, ktore wszelako
pozostaja zupelnie nieznane. Trudno sie, przeto oprzec watpliwosci, czy "Doktor Ziwago" osiagnalby ten stopien
rozglosu, gdyby autor ksiazki przebywal na emigracji. W watpliwosci tej utwierdzaja doswiadczenia z "Odwilza"
Erenburga i "Nie samym chlebem" Dudincewa. "Odwilz" jest ksiazka literacko bezwartosciowa, a utwor Dudincewa
zdecydowanym kiczem. Ale dlaczego wydawane sa we wszystkich jezykach i ludzie biegna do ksiegarni wydawac swe
dobre pieniadze na zle ksiazki? Dlatego, ze pasuja one do wspolczesnych koncepcji politycznych. Cokolwiek by sie
powiedzialo o dziele "Nowa Klasa" Dzilasa, jedno jest pewne, ze w przeciagu ubieglych czterdziestu lat, odkad na
wschodzie panuje bolszewizm, tuziny autorow lepiej i trafniej sprecyzowaly istote komunizmu niz Dzilas. Dlaczego
jednak tamte dziela zapadly w niepamiec, a dzielo Dzilasa stalo sie swiatowym bestsellerem? Obawiam sie, iz dlatego
tylko, ze nie skazil sie on nigdy robota antykomunistyczna, a w gruncie pozostal komunista, jakim byl zawsze.
Inaczej niz w odniesieniu do bojownikow antyfaszyzmu, nie ceni sie, albo nawet zwalcza, starych bojownikow anty-
komunizmu. Nawet, gdy sie przypadkiem nie traktuje ich za "reakcjonistow", to w kazdym razie uwaza za starych
nudziarzy. I to nie tylko w kolach lewicowych.
Gdyby np. jakis pisarz emigracyjny zwrocil sie do uchodzacego za prawicowe "Figaro Litteraire", z wyliczeniem
pomordowanych przez komunistow milionow ludzi, potrafiono by go juz splawic z redakcji, lacznie z jego
wyswiechtanymi frazesami. Ale oto nagle zjawia sie w redakcji pisarz reprezentujacy mlode pokolenie niezadowolonych
komunistow, ktorego ani jednej ksiazki nikt w redakcji nie czytal. - (Mowa tu o Marku Hlasko. - Przyp. autora) - I zaraz
robi sie z nim wielki wywiad, a nowa gwiazda marszczac rozumnie czolo objawia, ze "za Zelazna Kurtyna brakuje
szczoteczek do zebow..." I to oswiadczenie pojawia sie na pierwszej stronicy paryskiego tygodnika, jakby brak
szczoteczek do zebow, po tym, wszystkiem co wiemy od czterdziestu lat o rzeczywistosci zycia pod komunizmem,
stanowic moglo jakas rewelacje.
Casus z tym pisarzem wydaje sie typowym dla oceny wspolczesnej mody na zachodzie, ktora bym nazwal: polityczna
mademoiselle Sagan... Wiele kobiet napisalo lepiej o przezyciach milosnych; ale nie kazda majac dopiero lat 18-cie...
Nie kazdy tez, kto pisze o komunizmie, jest lub byl - komunista.
Nie zestawiajac oczywiscie talentow literackich, ale Casus-Hlasko w zestawieniu z Casus-Pasternak, pozwala nam na
wyciagniecie pouczajacej analogii: W Sowietach zwiazki zawodowe, zalogi fabryczne, komsomolcy i tysiace innych ludzi
nazwalo Pasternaka, na rozkaz partii, - swinia i zdrajca. Skad jednak wiedzieli ci wszyscy ludzie, ze Pasternak jest
zdrajca i swinia, skoro nikt z nich ksiazki jego nie czytal, gdyz w Sowietach nie byla wydana? W naszym, wolnym
swiecie zrobiono Hlasce duza reklame l ukazalo sie setki o nim wzmianek i wywiadow, zanim w ogole ksiazki jego
zostaly przetlumaczone na obce jezyki. Skadze wiec wiedziano o tym, ze tej duzej reklamy jest wart?...
Warszawska "Trybuna Ludu" wystapila z "oskarzeniem" Hlaski, ze sie wlaczyl do antykomunistycznej literatury. I na to,
ow laureat najnowszej europejskiej mody, odpowiada z Paryza z oburzeniem: "To jest oszczerstwo! To jest policyjna
denuncjacja!" - I nie ma nikogo, kto by sie tym oburzeniem zgorszyl. A czy moga sobie panstwo wyobrazic, jakby to
zareagowano, gdyby ktos pomowiony o "wlaczenie sie do antyfaszystowskiej literatury", odkrzyknal publicznie: "To
oszczerstwo! To denuncjacja"!?...
O suwerennosc mysli ... (cd)
*
Niewatpliwie tak znaczne wyniesienie moralne komunizmu ponad faszyzm, w oczach opinii publicznej swiata,
zawdzieczamy Hitlerowi i jego zbrodniczym metodom, ktore skompromitowaly idee krucjaty antykomunistycznej.
Z drugiej strony demokracje Zachodu, ktore wsparly centrale miedzynarodowego komunizmu podczas wojny, nie tylko
materialnie ale i moralna propaganda, znalazly sie po zwyciestwie odniesionym przez Sowiety w przymusowej sytuacji,
ktora komunizm potrafil z latwoscia wyzyskac.
Zadna z dzialajacych na zachodzie poteg, nie miala zamiaru przyznac sie do popelnionego bledu. Nikt sie do bledow nie
lubi przyznawac, a juz tym bardziej potezni tego swiata. Wprowadzone wiec zostalo na zachodzie, po zakonczeniu
wojny, jakby swoiste nowe Calendarium polityczne, o po-dzialce na: zlo i dobro, a ktorego dzien pierwszy datuje sie
22-gim czerwca 1941 roku. Od tej daty wszystko jest - dobrem, cokolwiek czynilo sie dla poparcia Sowietow, a
wszystko jest - zlem, cokolwiek czynilo sie ku przeszkodzie ich zwyciestwa nad Niemcami. Kto Sowietom podczas
wojny pomagal, bez wzgledu na osobiste przekonania polityczne, ma dzis prawo do zabierania glosu w wolnym swiecie.
Kto przeszkadzal, nie ma nic do gadania. W przeniesieniu na stosunek do narodow przez komunizm ujarzmionych,
formula ta wygladalaby nastepujaco:
Kazdy narod ujarzmiony przez komunizm posiada wprawdzie, w oczach Zachodu, prawo do samoobrony, wzglednie do
znikniecia z powierzchni ziemi i wtedy moze liczyc na wspolczucie, - me mial jednak prawa od roku 1941 opierac sie
Sowietom gdy znalazly sie one w wojnie; a tym bardziej we wspoldzialaniu z armia niemiecka. Gdyz w takim wypadku,
bez rozpatrywania jego interesow narodowych, ipso facto zaliczony zostaje do wrogow demokracji. - Tego rodzaju
obowiazujaca formula zmusila emigracyjnych przedstawicieli tych narodow wschodniej Europy, ktore podczas ostatniej
wojny podniosly bron przeciwko komunistom, do konstruowania politycznego alibi. Azeby przedstawic Zachodowi
5
okolicznosci lagodzace i uzyskac z jego strony poblazanie, nalezalo we wlasnym interesie zdeformowac rzeczywisty
przebieg wypadkow, w mniejszym lub nawet wiekszym stopniu. Stad liczne zaklecia z ich strony, ze zbuntowali sie
wprawdzie przeciwko ,,tyranii Stalina", ale oczywiscie nienawidzili Niemcow tak samo. Lub bardziej skuteczne
zapewnienie, ze w istocie: "walczyli od poczatku na dwa fronty". Nawet uczestnicy armii Wlasowa probowali "okupic
swa wine", rozdmuchujac do mozliwie duzych rozmiarow koncowy epizod wojny, gdy to w porozumieniu z czeska
organizacja podziemna w Pradze, zwrocili bron przeciwko Niemcom. Jak wiadomo, w pierwszej fazie powojennej, nie na
duzo sie im to przydalo, gdyz lacznie z kozakami i innymi formacjami antybolszewickimi, wydawani byli przez Zachod,
czesciowo na pewna smierc, w rece Sowietow.
W nowowprowadzonym Calendarium, Hitler odegrywa role zblizona do roli Lucyfera z czasow surowego sredniowiecza,
role kanonicznego zla, bez prawa wdawanie sie w blizsza analize tego kanonu, pod grozba wykluczenia z
demokratycznego kosciola powszechnego; w danym wypadku w doslownym brzmieniu, gdyz obejmujacego zarowno
swiat bolszewicki jak nie-bolszewicki. Dawne liberalne prawo do nieograniczonych porownan, ograniczone zostalo
moralnym zakazem, ktorego nawet scisle naukowym badaniom naruszyc nie wolno. A rzecz zrozumiala, ze kazdy
przejaw antykomunizmu w czasie ostatniej wojny, przy odpowiedniej dialektyce oskarzycielskiej, w ten czy inny sposob
powiazany byc moze latwo z osoba Hitlera.
Stad nigdy chyba jeszcze po zadnej wojnie, nie nawodniala swiata taka masa klamcow przymusowych. Mnoga ilosc
ludzi znalazla sie w sytuacji koniecznej, zmuszajacej ich do falszowania nie tylko wlasnego curriculum vitae, ale i
swoich narodow, przebiegu zdarzen i faktow historycznych. Nawet osoby o tak nieposzlakowanej przeszlosci, jak np.
marszalek Finlandii Mannerheim, uwazal za stosowne zaraz po wojnie udzielic przygnebiajaco ponizajacego wywiadu, w
ktorym prawie calkowicie przemilczal lata walki z bolszewizmem, a uwypuklal jedynie moment zerwania sojuszu z
Niemcami. Osobiscie zetknalem sie z ludzmi z b. armii Wlasowa, ktorzy do dzis dnia nie moga sie wyzbyc odruchu
instynktownego obejrzenia za siebie i znizenia glosu, gdy przyznaja sie do walki z bolszewikami w tym czasie.
Nie mozna sie dziwic tym ludziom. Zaraz po wojnie, najwiekszy poeta amerykanski, a jeden z najwiekszych na swiecie,
Ezra Pound, za to, ze opowiedzial sie po stronie faszyzmu wloskiego, wsadzony zostal do zelaznej klatki przeznaczonej
dla malp, i trzymany w niej tak dlugo, az w drodze ulaskawienia przeniesiony zostal do szpitala wariatow. Do szpitala
wariatow wsadzono tez jednego z najwiekszych prozaikow literatury swiatowej, 86-letniego Knut Hamsuna, ktory
podczas wojny opowiedzial sie za sojuszem z Niemcami.
Podczas gdy innego wielkiego prozaika o slawie Swiatowej, Tomasza Manna, ktory oswiadczyl, ze: "Najwiekszym
szalenstwem swiata jest - antykomunizm"... nikt nie podejrzewa nawet o utrate zdrowych zmyslow. Nawiasem, nie-
watpliwie slusznie.
*
Ostatnio wydano na zachodzie przeklady doskonalego sowieckiego pisarza wczesniejszego okresu, Izaaka Babela. W
Niemczech zachodnich, az trzy wydawnictwa pospieszyly w roku 1961, wystapic z jego ksiazkami. Wznowienia te
przyjete zostaly przez krytyke z duzym aplauzem.
Babel byl do konca zycia ideowym bolszewikiem, a kariere swa rozpoczal w - budzacej swojego czasu dreszcz grozy -
"Czeka", pozniejszym GPU. Utalentowany pisarz z sympatia pisze o swej sluzbie w "Czeka", zabarwiajac wspomnienia
swoistym dla jego piora wdziekiem abstrakcyjnej surowosci, realizmem i cieplem romantycznych porywow.
Skadinad wiemy, ze w tym okresie gdy autor pelnil wlasnie sluzbe w bolszewickiej policji politycznej, - wedlug obliczen
zapewne przesadnych, jak wszelkie obliczenia masowych mordow i masowych strat - wymordowala ,,Czeka" w ciagu
jednego tylko roku (1918-1919) i tylko na obszarze poludniowej Rosji, 1.700.000 ludzi. Na Kubaniu zabawiano sie
rabaniem szablami ustawionych nad otwartym grobem wiezniow; w Carycynie (pozniejszym Stalingradzie -
Wolgogradzie) trzymano aresztowanych na dnie starych barek, zamknietych w masowym stloczeniu, razem mezczyzn,
kobiety i dzieci, w nieludzkich warunkach i straszliwym smrodzie wlasnych ekskrementow, po czem topiono ich w
Woldze; w Charkowie specjalizowano sie w skalpowaniu i sciaganiu tzw. "rekawiczek"... etc.
Cyfry porownawcze pouczaja nas, ze bolszewicka "Czeka", wraz z pozniejszymi transfiguracjami: GPU, NKWD-NKGB,
MGB i MWD, dokonala cyfrowo w ciagu 40 przeszlo lat, wiecej "Genocidium", nizli to moglo zdazyc uczynic GESTAPO w
krotkim stosunkowo czasokresie swego istnienia.
Izaak Babel cieszy sie zasluzonym powodzeniem literackim na zachodzie. Zwrocmy jednak uwage na powszechne
oburzenie, jakie wywolalo swojego czasu "zdemaskowanie" rumunskiego emigranta Georghiu, autora "25-ej godziny",
lub na skandal o swiatowym rozglosie, wywolany nieopatrznym nagrodzeniem przez L'Academie Goncourt pisarza
emigracyjnego Vintila Horia, za ksiazke "Dieu est ne en exil". A przeciez zaden z tych pisarzy nie sluzyl nigdy w
analogicznej organizacji, w jakiej sluzyl Babel, a jedynie "ponoc", w przeszlosci, wyrazali poglady nie dajace sie
pogodzic z obowiazujacymi dzisiaj.
Zajmuje sie osoba Babcia, gdyz sluzy mi za obiekt w metodzie porownawczej. Jest to zreszta pisarz swietny. Miedzy
innymi zieje nienawiscia do wszystkiego, co polskie, a zwlaszcza do katolicyzmu. W jego ksiazkach jest wiele
bluznierstw i swietokradczych tendencji. Opisuje kaplana katolickiego, ktory rozwiesza wyprane biusthaltery swej
gospodyni na gwozdziach krucyfiksu w kosciele; pisze, ze ksiezniczka Deborah byla kochanka Chrystusa i t. p. - W
uchodzacym za szczerze katolicki, krakowskim "Tygodniku Powszechnym", pisarka katolicka, Starowieyska-Morstinowa,
pisze o tworczosci Babela:
"... to zycie tak realistycznie ukazane, tak brutalnie, uklada sie rownoczesnie w... fascynujaca kompozycje
chagallowska. Wszystko tu jest i arcyrealistyczne i rownoczesnie wizyjne. A jakzez piekne! Po prostu zachwycam sie
tym swiatem rojnym i bogatym... Co za pisarz! Naprawde godny stanac obok najwiekszych asow wielkiej prozy
rosyjskiej. Czym jest sztuka pisarska... ktora umie wszystko przeniesc w owa stratosfere, gdzie nie ma juz slowa
,ladny' i ,brzydki'... A jest tylko slowo: piekne." ("Tyg. Powsz.", 1.10.1961.)
Osobiscie pierwszy bym zaprotestowal przeciwko umieszczaniu ksiazki Izaaka Babela na jakimkolwiek indeksie.
Osobiste poglady nie zmienia tu wszakze obiektywnego stwierdzenia, ze przed rokiem 1941 zaden z katolickich pisarzy
na swiecie nie napisalby takiej o tej ksiazce recenzji, ani zadne z katolickich pism. na swiecie takiej o tej ksiazce
recenzji nie zgodziloby sie zamiescic. Pozornie wynikaloby tedy, iz nastapil pewien pozytywny przelom, ze mamy do
czynienia z niewatpliwym postepem w dziedzinie tolerancji i wielostronnosci pogladow. - W istocie bylby to wniosek
Zgłoś jeśli naruszono regulamin