Wywiad z.doc

(54 KB) Pobierz

Wywiad z ...

Siedział przy barowym stole i powoli sączył piwo. Umówił się z redaktorką na krótki wywiad dotyczący jego pracy, ale widać pani redaktor nie śpieszyło się. W pubie panowała cisza – pora przedpołudniowa była wolna od hałasu i pub wydawał się odpowiednim miejscem na luźną rozmowę. Nie chciał wyjść na zadufanego prezesa, który robi łaskę pismakom. Spojrzał na zegarek – spóźniała się. Leniwie upił łyk piwa. Poniedziałki miał zwykle wolne. Organizacja pracy i solidny wspólnik pozwalały mu na cieszenie się początkiem tygodnia, który często był przedłużeniem weekendu. Wyświechtane ,,nie lubię poniedziałków” nie dotyczyło go zatem. Poniedziałek był odpoczynkiem od pracy, narzekań żony, wrzasku dziecka, problemów tak błahych, że aż śmiesznych. Lubił te dni spędzać tak, jak chciał. Dziennikarka umówić się chciała w piątek, ale nawał pracy tuż przed weekendem nie pozwolił na załatwienie od ręki tego wywiadu i chciał nie chciał musiał poświęcić na to godzinę prywatnego czasu. Zapalił papierosa i zaciągnął się. ,,Mogła by już przyjść, zadać te swoje mądre pytania i dać mi spokój” – skrzywił się na samą myśl. Wyobrażał sobie nadętą redaktorkę wpływowego pisma, która zadaje mu tak śmieszne i beznadziejne pytania, że cały wywiad będzie jedną wielką beczką śmiechu. Usłyszał trzaśnięcie drzwi i po chwili ujrzał kobietę ubraną w czerwony kostium, z czarnymi lekko falującymi włosami spływającymi na ramiona. Całości dopełniała przesadnie duża czerwona torba z tandetnymi szkiełkami imitującymi brylanty. Gdy podeszła bliżej dostrzegł ładne, trochę azjatyckie rysy twarzy. Skośne z lekka oczy, z ciemną oprawą, wydatne usta komponowały się z azjatyckim nieco spłaszczonym nosem.

- Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam wcześniej – usiadła naprzeciw niego i wyjęła z przepastnej torby dyktafon. – Jak już pana informowałam w ubiegłym tygodniu chciałabym dowiedzieć się o kilku istotnych sprawach związanych z branżą…

- Tak, wiem – przerwał jej dość ostro – wiem na jaki temat chce pani zrobić wywiad.

- Czyli … możemy zacząć od zaraz – ucieszyła się sprawiając wrażenie podekscytowanej małolaty i włączyła dyktafon. – Jak długo prowadzi pan firmę?

- Dwanaście lat – odpowiedział niemal automatycznie. – Wcześniej pracowałem w podobnej firmie. Później postanowiłem rozwinąć własne możliwości i jak dotąd nie narzekam.

- Jednym słowem jest pan człowiekiem sukcesu? – zadała kolejne pytanie.

- Można to tak nazwać. – Uśmiechnął się pod nosem. Prawie czuł podskórnie jakie będą kolejne pytania.

I na każde kolejne odpowiadał zdawkowo, wymijająco, zwięźle. Jego wzrok skupił się na udzie dziennikarki, której spódnica podjechała za wysoko i widać było koronkowe wykończenie pończochy.

Utkwił wzrok w tym miejscu i nie słuchając dokładnie pytań wciąż odpowiadał na kolejne.

- Czy mój strój nie jest dla pana zbyt rozpraszający?- wzdrygnął się, jakby ktoś go wybudził z drzemki.

Podniósł wzrok i dojrzał na twarzy kobiety wyraz zażenowania. Szybkim ruchem obciągnęła brzeg spódnicy- Przepraszam, czy możemy kontynuować?

- Niewiele kobiet w tych czasach nosi pończochy – jakby nie usłyszał jej ostatniego pytania. – jest pani tradycjonalistką w dziedzinie noszenia bielizny?

Zauważył jak się zmieszała.

- Czy w pana przedsiębiorstwie… – siliła się na profesjonalny ton, ale broda jej drżała.

- Proszę odpowiedzieć na moje pytanie – przerwał i sięgnął ręką w stronę dyktafonu. Wcisnął klawisz ,,stop” i odchylił się do tyłu na krześle – zawsze nosi pani pończochy?

Pochyliła głowę i wpatrywała się przez chwilę w blat stołu.

- Tak. – odpowiedziała krótko i czerwień rumieńców na jej policzkach zaczął współgrać z czerwienią kostiumu. Z powrotem włączył dyktafon.

- Proszę kontynuować – uśmiechnął się. Zmieszana spojrzała na niego z pytaniem wymalowanym na wciąż pąsowych policzkach.- wywiad dla pani gazety – wskazał ruchem głowy nagrywający dyktafon.

Odetchnęła i po chwili popłynęły kolejne pytania. Dokładnie pół godziny później podziękowała za wywiad i obiecała, że dostanie próbny tekst wywiadu przed publikacją. Odprowadził ją wzrokiem do drzwi uśmiechając się wciąż pod nosem. Zadzwoniła pod koniec tygodnia by zapytać gdzie ma wysłać kopię artykułu z jego wywiadem.

- Nie sądzi pani, że lepiej umówić się, bym mógł przeczytać i autoryzować ten wywiad od razu, bez odsyłania go do redakcji? Oszczędziło by to kilka dni – zaproponował.

- Wspaniale – usłyszał jej zachwyt. – Naczelny będzie zadowolony, jeśli artykuł będzie mógł się ukazać już w najbliższym nakładzie. Zatem gdzie możemy się spotkać?

Ocenił szybko wszystkie możliwe alternatywy.

- Proponuję hotel Sheraton, mają dobrą restaurację i miłą obsługę – rzucił do słuchawki. - Około 13.00 w poniedziałek. – dodał poprzedzając jej pytanie.

- Zatem do zobaczenia – rozłączyła się.

Zadowolony podał sekretarce kolejne umowy do zredagowania i zajął się pracą. Tym razem przyszła punktualnie. Ubrana w czarny kostium i z wysoko upiętymi w kok włosami przypominała ekskluzywną gejszę w zachodnim wydaniu. Przywitała się z nim i ledwo usiadła wyciągnęła z torby teczkę z wydrukowanym artykułem. Sprawnie uporała się z zapięciem teczki i podała mu kartki.

- Trochę tego jest – uśmiechnęła się.

Położył kartki na skraju stołu.

- Proponuję coś zjeść najpierw. Pora obiadowa. A na głodnego zajmować się pracą nie lubię – skinął na kelnera i podał jej menu. - Lubi pani chińską kuchnię?

- Tak. Moi pradziadkowie pochodzili z Chin.- wyjaśniała – to po nich odziedziczyłam specyficzną urodę.

Zamówili dania. Czekając aż kelner przyniesie ich zamówienie zapalił papierosa.

- Od niedawna pracuję w redakcji – powiedziała. – to właściwie jeden z pierwszych moich poważniejszych artykułów.

Słuchał jej uważnie i zastanawiał się czy byłaby skłonna przenieść znajomość na bardziej przyjacielską płaszczyznę. Pociągała go. Kelner przyniósł zamówione dania. Jedli powoli rozmawiając o wszystkim i o niczym. Gdy talerze i półmiski znikły ze stołu zapadła niezręczna cisza.

- Spieszysz się? – zapytał bezpośrednio zapominając o konwenansach.

- Właściwie nie – odparła. – Naczelny nie rozlicza mnie z czasu jaki przeznaczam na pracę.

- Bo widzisz… Nie lubię załatwiać spraw w miejscu takim jak to – wskazał głową w kierunku stolika nieopodal, gdzie kilka osób żywo i hałaśliwie prowadziło rozmowę.- Takie hałasy rozpraszają mnie.

Kiwnęła głową na znak, że rozumie. Podniósł się z krzesła.

- Chodźmy w jakieś cichsze miejsce. – Poczekał aż wstała, sięgnął po leżące na stole kartki artykułu i chwyciwszy drugą ręką jej nadgarstek skierował się ku schodom.

Weszli na pierwsze piętro i pociągnął ją w stronę drzwi apartamentu.

- Tu na pewno będzie spokojniej – odłożył kartki na stolik i podszedł do niej.

- Dzisiaj też masz na sobie pończochy? – zapytał i bezceremonialnie sięgnął ręką pod spódnicę. Cofnęła się, ale za sobą miała niewielką przestrzeń zamkniętą ścianą. Wyczuł palcami koronkowe wykończenie na udzie i uśmiechnął się zadowolony.- Pięknie.- Cofnął rękę i pogłaskał ją po policzku.

Stała sparaliżowana strachem i niepewna jak powinna się zachować.

- Chyba powinnam pójść – zaczęła niepewnie czując jak wciąż ją głaszcze po szyi.

- A artykuł? Szef chyba nie będzie zadowolony, jeśli nie dam autoryzacji na ten wywiad.

Zagryzła wargi. Miał rację. Naczelny był wymagający, nieco upierdliwy i nie znosił niesubordynacji. Ale czy taka sytuacja w jakiej się znalazła jest warta poświęcenia dla tego artykułu?

- Ja..- zaczęła.

- Ty jesteś grzeczna i inteligentna. I nie chcesz zawieść swojego szefa. – przerwał.- Na kolana!

Nie zrozumiała o co mu chodzi. ,,To żart”, myślała.

- Na kolana! – powtórzył teraz już dobitniej.

Uklękła.

,,Co teraz?” – zastanawiała się. Każe sobie zrobić laskę? Albo wypiąć tyłek i dać się zerżnąć?

Podszedł do okna i patrzył na ulicę.

- Zdejmij ten kostium i pozostań w pończochach i bieliźnie.- powiedział spokojnie.

Zawahała się.

Potem zaczęła niezdarnie zdejmować spódnicę i żakiet. Drżały jej ręce i nie mogła wyłuskać guzików z dziurek, bo wciąż patrzyła na jego sylwetkę przy oknie. Po chwili klęczała w czarnym staniku, majtkach i pończochach. Odwrócił się w jej kierunku i podszedł powoli.

- Pochyl głowę.

Schyliła głowę jak jej nakazał. Sięgnął ku włosom i rozpuścił upięte wcześniej w kok włosy. Przeczesał je palcami i kruczoczarne wstęgi rozsypały się na ramiona i kark. Odgarnął włosy z karku i przesunął palcami po plecach. Jęknęła.

- Tak lepiej. – skwitował kiedy wyprężyła ciało niczym kot. Wciąż nieufna pozwalała się głaskać.

Po chwili pociągnął ją za włosy nakłaniając by się wyprostowała. Złapał ją za ręce i mocnym uchwytem unieruchomił je za plecami.

- Jeśli będziesz nieposłuszna będę musiał ci je związać.

Szarpnęła się, ale przytrzymał jej ręce w uścisku. Poczekał chwilę i poluzował uchwyt. Spojrzał jej w oczy i dostrzegł cień strachu i zaciekawienia. Przyjął to za dobrą monetę. Podniósł się i wyprostował. Poszedł do fotela stojącego w roku pokoju.

- A teraz bądź tak miła i przynieś mi ten artykuł.- usiadł. – W zębach – dodał. Widząc, że zamierza podnieść się z kolan rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Na kolanach.

Zgarnęła kartki ze stolika i chwyciła ustami. Wciąż nie wiedząc na czym polega ta zabawa zaczęła posuwać się w jego kierunku na czworakach. Wziął z jej ust kartki.

- A teraz poczekaj, aż przeczytam je w skupieniu. – poprawił się w fotelu i zaczął czytać.

Niepewna co powinna zrobić klęczała nieruchomo. Zerknął na nią kątem oka. Ucieszyło go, że nadal czeka w takiej pozycji.

- Do tych pończoch powinnaś nosić gorset – rzucił niby od niechcenia. –Zajmiemy się tym później, teraz przeczytam ten wywiad. To nie potrwa długo.

Zapadła cisza przerywana od czasu do czasu szelestem przekładanych kartek. Nie potrafił skupić się na tekście, całą jego uwagę absorbowała klęcząca przy nim kobieta. Miał ochotę zerwać jej ten stanik, wyłuskać z majtek i zerżnąć porządnie. Myśl ta wypełniała mu umysł. Wiedział, że to za proste, że jeśli tak zrobi to ona nie zrozumie o co mu chodzi. Odłożył kartki na bok.

- Zgrabny artykuł – skłamał, bo niewiele doczytał z tego, co zawierały arkusze przyniesione przez nią. Pochylił się i przesunął ręką po plecach. Klęczała nieruchomo wytrzymując dotyk palców, które przesuwały się ku jej pośladkom.

- Oglądałaś kiedyś filmy erotyczne o kobietach – niewolnicach, które dbały o rozkosz swoich właścicieli? – spojrzał na nią badawczo.

Zmieszała się. Minęła dłuższa chwila zanim potakująco kiwnęła głową.

- Podobały ci się sceny w tych filmach? – świdrował ją wzrokiem. Spóściła głowę i znowu zauważył niemal niedostrzegalny ruch głowy.

- Chciałabyś móc przeżyć coś takiego? Oddać się bezgranicznie i zaufać mi?

Gdyby była to inna sytuacja rozbawiło by ją to, że teraz to jej ktoś zadaje pytania jakby prowadził z nią wywiad. Ale miejsce i czas w jakim się znajdowała były dalekie od sytuacji w której mogła by się roześmiać. Nie pozwolił jej na odpowiedź. Owinął jej rozsypane włosy wokół dłoni i pociągnął ku sobie. Zajrzał głęboko w oczy i dojrzał odpowiedź, na którą czekał.

Cisza, jaka zapanowała przez chwilę w pomieszczeniu zaczęła wwiercać się nieznośnie w jej uszy. Nie rozumiejąc do końca o co tak naprawdę ją pytał i jak powinna była zareagować na to pytanie. To miała być godzina – godzina profesjonalności w jej wykonaniu. Zależało jej na tym, by zdobyć uznanie w redakcji, by być dostrzeżoną przez Naczelnego, by nie traktowali jej jako stażystki, która dostała się do redakcji z przypadku. Sytuacja w jakiej teraz się znalazła była daleka od owej profesjonalności o której myślała. Czuła się niezręcznie, nieswojo. Chciała zmienić coś natychmiast, teraz, w tej chwili. Wrócić do początku, nie dać się podporządkować facetowi, który teraz przyglądał się jej badawczo.

- Jak ci na imię? – cisza wreszcie pękła jak szklana bańka.

- Eliza – odpowiedziała wpatrując się we wzorek na dywanie.

Kątem oka dostrzegła jak podnosi się i idzie w kierunku dużej walizki. Zanurzył rękę w walizce i po chwili wyjął z niego kilka rzeczy.

- Nie obawiaj się, Elizo. – podniosła głowę na dźwięk własnego imienia. Dostrzegła w ręku coś jakby gruby sznur w czarnym kolorze. Reszty rzeczy nie mogła rozpoznać.

Uklęknął przed nią i położył sznur i pozostałe rzeczy przed jej kolanami.

- Otwórz usta. – nakazał tonem nieznoszącym sprzeciwu. W ręku trzymał solidny skórzany knebel. – Muszę cię zakneblować. Ściany są cienkie i wszystko było by słychać. Otwórz usta – powtórzył i usłuchała.

Sprawnie założył jej knebel i zacisnął starannie paski by nie mogła go wypluć. Spojrzał na nią – wyglądała pięknie. Chwycił ją za brodę i podniósł do góry.

- Nie zrobię ci nic złego. Zaufaj.

Kiwnęła potakująco głową na znak, że rozumie. Skórzany pasek zapiął jej na szyi. Obroża. Zadrżała i zauważył to.

- Spokojnie. – pogłaskał ją. Sięgnął za kółeczko przy obroży i podprowadził do łóżka dając do zrozumienia, że powinna na nie wejść.

Klęczała więc na miękkim materacu zdana całkowicie na niego. Słyszała cichutki szmer sznura, którym obwiązywał jej biodra. Potem usłyszała pstryknięcie butelki.

- Będzie zimno… – poczuła lodowaty dotyk palców między pośladkami. Rozsmarowywał żel po jej odbycie. - Pochyl głowę nisko – położyła głowę na materacu czując przejmujące zimno czegoś co wsuwał w jej tyłek.

Metaliczne zimno zagłębiało się w niej coraz bardziej… to samo zimno dotykało jej pleców, czuła jak manipuluje przy sznurach. Skoczył. Kolejnym kawałkiem sznura związał jej nadgarstki.

- Pięknie wyglądasz – ocenił swoje dzieło. Z powrotem stanął za jej plecami i masował nabrzmiałe wargi. Przesunął palcami po udach i dotknął koronki na pończochach.

- Taką cię właśnie chcę – powiedział w tym momencie kiedy wsuwał się mocno i głęboko w jej kobiecość. Poczuła jak wypełnia ją mocnymi pchnięciami, jak coś zimnego w jej tyłku porusza się za każdym razem kiedy w nią wchodzi. Gorąco w cipce i zimno w tyłku potęgowały z każdą chwilą jej podniecenie. Chciała krzyczeć, prosić o coś ale knebel skutecznie zamykał jej usta. Wygięła grzbiet ku górze niczym kotka, palce związanych rąk wbijały się w materac a chwila trwała, trwała i wydawała się nie mieć koca. Poczuła nadchodzący przypływ ekstazy i po chwili z jej gardła wydobywał się charkot tłumiony kneblem.

Odczekał chwilę pozwalając jej cieszyć się orgazmem. Potem wyszedł z jej wilgotnej kobiecości i pogłaskał po pośladkach. Pociągnął ku sobie tak, że musiała się okręcić wokół własnej osi. Pochylił się nieznacznie nad jej plecami i odwiązywał sznur od bioder. Myślała, że to koniec. Myliła się. Pociągnął za sznur tak, że poczuła jak owo metaliczne zimno wbija się mocniej w jej tyłek i odruchowo pochyliła się do przodu. Jęknęła głośno.- Otwórz usta.- usłyszała ponownie. Poczuła jak jego penis wsuwa się w nią aż po gardło. Wbijał się w jej usta napinając coraz mocniej sznur. Nie było ucieczki. Chcąc nie czuć parcia zimnego metalu musiała wychylić się jeszcze mocniej do przodu przyjmując w usta całą długość penisa. Teraz gwałcił jej usta, pieprzył rytmicznie zupełnie jak chwilę wcześniej posuwał jej cipkę. Czuła jak tężeje, jak zbliża się do własnego rubikonu aż poczuła ciepły smak spermy spływający do gardła. Zelżało napięcie sznura. Przesunął palcami po jej włosach mierzwiąc je. Wysunął się z niej i sprawnie rozwiązał ręce.

- Podobało ci się? – zapytał, choć po jej dzikim spojrzeniu wiedział, że tak, że rozbudził w niej bestię, którą trzeba okiełzać, podporządkować sobie całą, wraz z jej namiętnością, pożądaniem i pragnieniem. Wyswobodził jej tyłek z czegoś co uznała za jakiś specyficzny hak i wskazał drzwi od łazienki. Ciepły prysznic zmył z niej pot i podniecenie. Pozostawił ciekawość i pragnienie pójścia dalej w stronę, której wcześniej nie dostrzegała. Gdy wyszła z łazienki siedział w głębokim fotelu i palił papierosa. Na jej widok uśmiechnął się leniwie i wskazał miejsce obok. Uklękła.

- Jeśli chcesz kontynuować uzgodnimy szczegóły. Teraz pora zanieść autoryzowany artykuł do pracy. – podał jej kartki z wywiadem.

Niepewnym ruchem sięgnęła po nie.

- Dziękuję – szepnęła i nie wiedział, czy mu dziękuje za autoryzację, czy za to, co przeżyła chwilę temu.

Pochylił się ku niej i pocałował.

- Do następnego poniedziałku – powiedział.- I postaraj się nie spóźnić.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin