Przybysze z wewnętrznych światów. Royal Lissa, Priest Keith.pdf

(560 KB) Pobierz
Powrót do spisu KIPPIN
LYSSA ROYAL & KEITH PRIEST
PRZYBYSZE Z WEWNĘTRZNYCH ŚWIATÓW
(Visitors from Within / wyd. orygin. 1992)
"Wszystkim ludziom, którzy
umieli znaleźć miejsce w swoim.
życiu dla zjawiska porwania...
Dziękujemy wam, że zgodziliście się
zosta pionierami ludzkości
na tej ewolucyjnej rubieży"
* * *
"Ta książka przyczyni się do pokonania lęku przed nieznanym,
zwłaszcza u tych, którzy mają do czynienia z różnymi dziwnymi
istotami we śnie lub na jawie. Dzięki niej pozyskają niezwykle
głęboki wgląd w czekającą nas przyszłość..."
* * *
Inne książki L.Royall wydane dotychczas w Polsce:
GWIEZDNE DZIEDZICTWO
PRZYGOTOWANI NA KONTAKT
MILLENIUM
SPIS TREŚCI:
Epilog
Podziękowania
125651061.003.png 125651061.004.png 125651061.005.png 125651061.006.png
PRZEDMOWA
Pewnego sierpniowego dnia 1961 r. Betty i Bamey Hillowie wracali z Kanady do swego domu w
New Hampshire. Podczas tej podróży zetknęli się z Nieznanym. Zobaczyli latający talerz, po czym
znaleźli się w domu, gubiąc po drodze dwie godziny ze swego życia. Bamey miał otarcia na czubkach
butów, a na masce samochodu Betty zauważyła rzędy dziwnych błyszczących kółek. Po wielu
miesiącach stresu zgłosili się w końcu po fachową pomoc do znanego bostońskiego psychiatry, który
wielokrotnie poddał obydwoje małżonków hipnozie regresyjnej. Ich relacje okazały się niemal
identyczne; oboje opowiadali o spotkaniu z małymi szarymi humanoidami, którzy zadali im serię pytań
i poddali fizycznym oględzinom. Rozpoczęła się nowa era – era porwań przez UFO.
Dzisiaj całe tysiące ludzi z całego świata twierdzi, że nie tylko widziało UFO, ale fizycznie zetknęło
się z istotami pozaziemskimi. Niektóre z tych bliskich spotkań ograniczały się do przyjacielskich
odwiedzin “szarych ludzików" albo “wysokich", wielu ludzi przedstawiło jednak inne, przerażające
historie mówiące o porwaniach, eksperymentach naukowych i napastowaniu seksualnym.
Podobne relacje przestały już dotyczyć marginalnej części społeczeństwa, a dowody wskazujące
na ich prawdziwość przekonują dziś niemal wszystkich z wyjątkiem najbardziej zatwardziałych
sceptyków. Po zapoznaniu się z dostępnymi materiałami dotyczącymi tej kwestii, prawie niemożliwe
staje się uznanie zjawiska nawiedzeń i porwań przez “obcych" za zmyślone.
W niniejszej książce badamy te zjawiska ze specyficznego punktu widzenia. Nie naśladujemy
naukowców zajmujących się wyłącznie empirycznymi danymi, które często ograniczają możliwość
odkrycia nowych teorii. Nie podchodzimy też do problemu z czysto metafizycznego punktu widzenia.
Staramy się przerzucić most pomiędzy światem badań a światem intuicji.
UFO i przybysze z kosmosu nie wywodzą się z naszej rzeczywistości. Dlatego nie stosują się do
praw nią rządzących. Wszelkie próby ich zrozumienia z zastosowaniem jedynie praw naszej
rzeczywistości oddalają nas od jakichkolwiek znaczących odpowiedzi.
By zrozumieć zjawiska kontaktu z obcymi potrzebujemy całkiem nowego paradygmatu. Wiemy już,
że nasze z nimi spotkania łamią zasady trzeciowymiarowej myśli, percepcji i rzeczywistości. Musimy
więc spojrzeć dalej, przekraczać granice tego, o czym wiemy, że jest prawdziwe. Musimy poszerzyć
granice wyobraźni, by przeskoczyć przez mur oddzielający naszą rzeczywistość od ich rzeczywistości.
Tylko tam, w tym nie zdefiniowanym jak dotąd obszarze, znajdziemy odpowiedzi, których szukamy.
Autorzy postanowili, przynajmniej w tej książce, nie zagłębiać się w pogłoski krążące w niektórych
zainteresowanych zjawiskami UFO kołach, a dotyczące tajnych układów między rządem i
nieprzyjaźnie nastawionymi obcymi, inwazji gadów i podobnych historii. Syndrom “złego kosmity" jest
mylący i często maskuje prawdziwe znaczenie kontaktów ludzkości z obcymi przybyszami. Dlatego
też niniejsza praca pomija takie spojrzenie na to zjawisko.
Przedstawiony w tej książce materiał nadaje dotychczasowemu postrzeganiu tych zjawisk nowy
wymiar. Żadne pojedyncze źródło nie może dostarczyć wszystkich odpowiedzi, ale kilka połączonych
źródeł może zburzyć dzielący nas mur i pozwolić ujrzeć obcych w całkiem innym świetle. Nadszedł
czas na takie właśnie szersze spojrzenie. Nadszedł czas, byśmy zaczęli rozumieć.
Jedną z barier ograniczających pełne zrozumienie często stanowią same słowa i nazewnictwo.
Wśród społeczności zajmującej się ufologią brakuje, jak się wydaje, spójnej terminologii. Dlatego
autorzy chcieliby wyjaśnić nazwy, których używać będą w odniesieniu do zjawiska porwań przez
obcych. Radzimy jednak czytelnikom, by nie przywiązywali się do nazw, których my sami używamy
tylko dla wygody.
W ufologii często używa się terminów “Szarzy" i “Zeta Reticuli", jak i “Najeźdźcy" czy “Przybysze z
innej planety" w odniesieniu do tego samego rodzaju istot. Określenia “Najeźdźca" i “Przybysz"
wyrażają subiektywny stosunek do zjawiska, natomiast “Szarzy" i “Zeta Reticuli" odnoszą się do niego
bardziej obiektywnie, opisowo. Ponieważ w działającym na tym polu środowisku nie ma spójnych
uzgodnień co do tych terminów, wyjaśniamy definicje używanych przez nas nazw.
Napotykanych obcych (istnieją opisy również innych typów, których nasza dyskusja nie dotyczy)
można najogólniej opisać jako istoty mierzące od 90 do 150 cm (najczęściej 100-120 cm), o kolorze
skóry w różnych odcieniach szarości, bieli i beżu. Zazwyczaj nie mają włosów, a ich głowy wydają się
125651061.001.png
nieproporcjonalnie duże w stosunku do reszty ciała. Z reguły nosy mają małe, lub w ogóle ich nie
posiadają, choć nierzadko zdarzają się relacje opisujące nosy sporych rozmiarów. Ich oczy są wielkie
(zwykle czarne), bez widocznie zarysowanych źrenic. Ich płeć jest z reguły nie do odróżnienia, gdyż
nie posiadają żadnych zewnętrznych narządów płciowych.
Najpopularniejszym, a zarazem najbardziej ogólnym ze stosowanych dziś terminów jest Szary. Nie
używamy tej nazwy z powodu zawartych w niej negatywnych skojarzeń, których nie chcielibyśmy
umacniać. Będziemy się jednak odwoływać do symbolicznej wartości tego określenia. Jak
wspomnieliśmy, ich barwę określa się jako różne odcienie szarości. Jest to dość istotna cecha, jeśli
ocenia się energetyczną orientację przybyszów – ani czarną ani białą. Są oni zazwyczaj pozbawieni
uczuć, neutralni; nie okazują ani życzliwości ani złych zamiarów (choć wielu ludzi im je przypisuje).
Termin Zeta Reticuli w odniesieniu do istot pozaziemskich utrwalił się w związku z dwoma
odrębnymi, dokładnie zbadanymi przypadkami. Pierwszy z nich, przedstawiony na początku rozdziału,
jest słynnym przypadkiem porwania przez UFO, które miało miejsce w New Hampshire w 1961 r. Betty
i Bamey Hillowie natknęli się wówczas na UFO i małe istoty z wielkimi głowami o ogromnych ciemnych
oczach. Kilkukrotne sesje hipnotyczne, którym poddana została Betty, pozwoliły jej przywołać pewne
wspomnienia z przeżytego przez nią doświadczenia. Uprowadziwszy Betty, obcy pokazali jej mapę
nieba, którą później, podczas hipnotycznego transu, udało jej się odtworzyć. Mapa wydawała się
bezładna aż do czasu, kiedy kilkanaście lat później odkryto grupę nowych gwiazd. Widoczna na
południowej półkuli grupa gwiazd, nazwana Reticulum Rhomboidalis (Sieć Romboidalna) odpowiada
rysunkowi Betty. W skład tego gwiazdozbioru wchodzą gwiazdy Zeta Reticuli l i Zeta Reticuli 2. Od tej
pory małych obcych przybyszów zaczęto nazywać Zeta Reticuli lub Reticulum. Bardziej potocznie
znani są oni jako Zety.
Drugiej ważnej relacji dostarczył przypadek Williama Herrmanna, który miał miejsce w 1977 r. i
zbadany został przez Wendelle'a Stevensa. W 1981 r. opublikował on raport na ten temat. W tym
przypadku obcy powiedzieli napotkanemu Ziemianinowi, że pochodzą z systemu gwiezdnego
Reticulum. Opis przybyszów w tym przypadku jest na tyle podobny do poprzedniego, że można
przypuszczać, iż należeli oni do tego samego (lub pokrewnego) gatunku, co istoty spotkane przez
Betty i Barneya Hillów.
Dokładniejsze zrozumienie nazwy Zeta Reticuli prowadzi do ciekawego odkrycia. Reticulum jest
łacińskim słowem oznaczającym “sieć struktur protoplazmatycznych, takich jak komórki lub tkanki".
Definicja ta jest kluczem do zrozumienia naszego udziału w zjawiskach porwań przez obcych. Oto
czym oni są – siatką ciał, indywidualnych komórek jednej, wspólnej, choć niewidzialnej, świadomości.
Istoty te nie doświadczają wszechświata poprzez jednostkową fizjologię i osobowość psychiczną, tak
jak robią to ludzie. Spojrzenie takie pomaga nam wytłumaczyć ich stadne czy grupowe zachowanie,
tak często relacjonowane przez wielu świadków.
Zeta to litera grecka, której odpowiada literaZ, ostatnia w naszym alfabecie. Skoro Reticulum
oznacza “sieć", nazwę Zeta Reticuli można odczytać symbolicznie jako “ostatnią sieć". Zeta Reticuli
mogą więc stanowić ostatnie ogniwo ludzkiej ewolucji. Do określenia tych małych pozaziemskich istot
autorzy wybrali ten właśnie termin - Zeta Reticuli. Wybór ten nie wynika jednak z jakiegoś
szczególnego przywiązania do tej nazwy, ma ona charakter czysto pomocniczy. Nazywanie ich
pochodzenia nie ma wielkiego znaczenia; natomiast niezwykle ważna może okazać się w ciągu
nadchodzących dekad i wieków istota ich świadomości i rzeczywistości.
Termin Przybysze również będzie się często pojawiać w tym tekście ze względu na swą neutralną
konotację. Przybysze mogą być istotami ziemskimi lub pozaziemskimi; mogą stanowić element
zjawisk wewnętrznych i / lub zewnętrznych. Nazwa ta pozostawia otwarte drzwi dla nowych,
poszerzonych interpretacji.
Choć w odczuciach wielu ludzi zjawisko to odbierane jest jako wtargnięcie obcych sił w ich
prywatne życie, nie uważamy za właściwe używanie określenia Intruzi czy Najeźdźcy. Nie mamy
jednak zamiaru podważać idei Najazdu, ponieważ całe zjawisko ma charakter wysoce subiektywny i
analizować je należy opierając się przede wszystkim na bazie indywidualnych emocji. Z drugiej strony
wydaje nam się, że takie spojrzenie na zjawisko tworzy paradygmat, który nie pozwala na rozwój myśli
i uczuć zmierzający do uznania własnej mocy i osobistej odpowiedzialności mającej udział w
uprowadzeniu.
Innym ważnym powodem, dla którego nie będziemy używać terminu Najeźdźcy, jest fakt, że nie
sugeruje on “zaproszenia", elementu kluczowego w naszym pojmowaniu zjawiska. Naszym zdaniem,
owi porywacze korzystają z naszego zaproszenia; odwiedzają nas, są zatem naszymi gośćmi. Czy
my, ludzka rasa, świadomi jesteśmy tego zaproszenia? Wydaje się, że nie. Chcąc uciec przed
własnymi lękami, podzieliliśmy swój umysł na szereg oddzielnych szufladek. Negując swą prawdziwą
naturę, często interpretujemy rzeczywistość na podstawie jej obrazu odbitego niczym w krzywym
zwierciadle. Często odrzucamy uczciwy i bezpośredni związek z otaczającym nas światem, dlatego
obcy nie mogą zbliżyć się do nas wprost w naszym świecie. Ale w końcu do nas dotrą; przez tylne
drzwi, strychy i piwnice naszych umysłów. Przychodzą do nas przez nasze ich postrzeganie.
Muszą więc przybywać do nas poprzez obszary nierealne, negowane przez nas w naszym
dziennym, trzeźwym, świadomym życiu – obszary archetypów i pierwotnych żywiołów, snów i
wyobraźni. Obszary te dla nich są całkowicie realne. Jak możemy bronić się przed ich pojawieniem się
w miejscu, które same w sobie uważamy za nierzeczywiste?
Jeśli chcemy zrozumieć symboliczną szarość przybyszów, nie możemy jej osądzać. Określenia
takie jak: “czarne i białe", “dobre i złe" są wynikiem osądu. Współdziałając z nami umożliwiają nam oni
wejścia do świata naszej własnej szarości, świata, w którym nawykowe osądzanie nie zdaje się na nic.
Jak różne odcienie szarości, odbijają oni naszą własną szarość, bez iluzji bieli i czerni, bez
wygodnego osądu dobra i zła. Ten neutralny świat pełen jest demonów i elfów, mitów, pierwotnych
archetypów, współczesnych archetypów, ewoluujących archetypów. Stanowi on obszar, w którym
obok przyszłości tworzymy swą nową tożsamość.
Całości zjawiska nie można zrozumieć jedynie obserwując te małe szare stworki i ich pojazdy.
Wnikliwa analiza ich zachowania również wszystkiego nam nie wyjaśni. Musimy poznać tę cząstkę
samych siebie, która ich tu do nas zaprosiła. Jeśli kiedykolwiek mamy zrozumieć, dlaczego się tu
znaleźli, musimy podjąć ryzyko i uznać jedną wspólną tożsamość, którą stanowimy. To właśnie owo
zaprzeczenie decyduje, a przynajmniej dotąd decydowało, o tym, w jaki sposób pojawiają się oni w
naszym życiu. Być może więc dlatego nie wiemy, jak odbierać to zjawisko, ponieważ nie wiemy, kim
sami jesteśmy.
WPROWADZENIE
Zawarty w niniejszej książce materiał niesie wiele implikacji. Autorzy proszą, by odczytano go
symbolicznie. Osobom, które same zetknęły się ze zjawiskiem uprowadzenia przez obce istoty, wyda
się on z pewnością jak najbardziej rzeczywisty. Bez względu jednak na to, czy zostanie on
potraktowany przenośnie czy dosłownie, jego celem pozostaje przerzucenie pomostu pomiędzy sferą
nauki a sferą intuicji.
Książka ta stanowi połączenie opowieści, materiałów przekazywanych drogą channelingu oraz
relacji naocznych świadków. Wielu ludzi nie uznaje, nie lubi lub boi się przekazów channelingowych i
może oceniać je zbyt pochopnie. Prosimy jednak zapoznać się z nimi nie dlatego, że zostały lub też
nie zostały uzyskane w ten konkretny sposób, lecz dlatego, że reprezentują inny punkt widzenia. Nasi
informatorzy nigdy nie utrzymywali, że głoszą prawdę absolutną. Twierdzą, że to, co mówią, powinno
być traktowane czysto informacyjnie, jako dane, które należy włączyć do zbiorowego ludzkiego
poznania.
Przedstawiony materiał został odebrany drogą channelingu przez współautorkę książki, Lyssę
Royal, i zredagowany jedynie od strony gramatycznej i strukturalnej. Transkrypcje tych przekazów
pochodzą z publicznych lub prywatnych sesji dotyczących zjawiska porwań przez istoty obce. Źródła
tych przekazów zostaną przedstawione nieco dalej.
Informacje drogą channelingu Lyssa zaczęła odbierać w 1985 roku, po czym przeszła formalne
szkolenie u uznanego medium channelingu w Los Angeles. Wyjątkowość jej zdolności
channelingowych polegała na tym, że udało jej się wykorzystać je aż do granic możliwości, rozciągnąć
na obszary jak dotąd nie zbadane. Dzięki jej chęci pogłębiania swych zdolności można było dotrzeć
do prezentowanych tu informacji. W 1986 roku postanowiła rozwijać swe możliwości channelingowe
właśnie po to, by zdobyć wartościowe informacje, przedstawione następnie w pierwszej publikacji
Royal Priest Research Gwiezdne dziedzictwo oraz w niniejszej pracy.
Proces channelingu jest prosty. Lyssa wprowadza się w stan medytacji, w którym jej osobowość
traci łączność z normalnym postrzeganiem rzeczywistości. Do jej mózgu podłącza się energetycznie i
telepatycznie inna świadomość i wykorzystuje go jako środek translacyjny. W Lyssę nie “wciela się"
jakaś inna istota. Proces ten polega całkowicie na współdziałaniu tej istoty z Lyssa, która świadomie
może go w każdej chwili przerwać. Po zakończeniu sesji Lyssa zachowuje z niej tylko przypominające
sen wspomnienie.
W czasie transu channelingowego kontaktująca się z Lyssa istota odpowiada na pytania zadawane
przez drugiego z autorów, Keitha Priesta i / albo inne osoby uczestniczące w prywatnej bądź
publicznej sesji. Pytania publiczności wydrukowano kursywą, natomiast przekazane drogą
channelingu odpowiedzi zwykłą czcionką.
Czytelnik nie musi koniecznie wierzyć w to, że przemawiające istoty są rzeczywiście tymi, za które
się podają. Nie musi też przyjmować informacji w ich dosłownym znaczeniu. Nie wszyscy zapewne
zgodzą się z tym, co przeczytają. Prezentacja wszystkich stron omawianego problemu jest jednak
konieczna do uporządkowanego i pełnego zrozumienia jego całościowego obrazu.
W książce tej przedstawiamy kilka istot, które drogą channelingu przemówiły przez Lyssę.
Opiszemy je bliżej ponieważ każda z nich posiada inną osobowość odbijającą się w sposobie
prezentowania swoich przekazów.
Germane określa siebie jako bezcielesną grupową świadomość. Twierdzi, iż reprezentuje przyszłą
zjednoczoną wersję rodziny galaktycznej, której część stanowimy również my, Ziemianie. Przekazuje
dużo informacji dotyczących pozaziemskiej historii; jest źródłem sporej części przekazów
przedstawionych w pierwszej z książek Royal Priest Research, Gwiezdne dziedzictwo. Obrał sobie
imię Germane, ponieważ w angielskim oznacza ono “pochodzący z tego samego źródła". Nie ma ono
żadnego związku z St. Germainem. Zaimka “on" w odniesieniu do Germane'a używamy tylko dla
ułatwienia. Germane jest w rzeczywistości grupą i mówi o sobie “my".
Sasha przedstawia siebie jako cielesną istotę rodzaju żeńskiego pochodzącą z Plejad. Ma ona 150
cm wzrostu, jasnobrązowe, sięgające ramion włosy i wielkie, jasno-brązowe oczy w kształcie
migdałów. Określa się mianem inżyniera do spraw kultury, specjalizującym się w nawiązywaniu
kontaktu z planetami, które gotowe są przyłączyć się do powszechnej społeczności. Udało jej się
125651061.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin