Baliley Alice Leczenie ezotereyczne..doc

(947 KB) Pobierz




LECZENIE

EZOTERYCZNE

 


ALICE A. BAILEY

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Projekt okładki: Maciej Sadowski

Redaktor: Juliusz Smoczyński

Redaktor techniczny: Grażyna Ejsbrener

Korekta: Anna Kozłowska

 

Copyright © for the Polish edition by Agencja Praw Autorskich i Wydawnictwo INTERART, Warszawa 1997

ISBN 83-7060-484-6

 

Agencja Praw Autorskich i Wydawnictwo

INTERART, 00-403 Warszawa, ul. Solec 30A/33

 

Wydanie I

Ark. wyd. 10; ark. druk. 14

Skład komputerowy: SOFT EDITION, Warszawa,

Druk i oprawa: Drukarnia nr 1, Warszawa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SPIS TREŚCI

 

Wielka Inwokacja.................................................              2

 

Psychologiczne przyczyny chorób  .....................              8

 

Święta nauka leczenia.........................................              30

 

Krótki przegląd przyczyn chorobowych...............              34

 

Ośrodki i układ gruczołowy..................................              42

 

Transmutacja-transformacja-transfiguracja.........              63

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wyjątek z wypowiedzi Tybetańczyka ogłoszony w sierpniu 1934 r.

Stwierdzenie, że jestem uczniem tybetańskim pew­nego stopnia, jest chyba niewystarczające, albowiem wszyscy są uczniami od najskromniejszego kandydata aż do — i ponad — samego Chrystusa. Żyję w ciele fizycznym na granicy Tybetu jak inni ludzie i czasem, gdy me zajęcia na to pozwalają, przewodniczę (z punktu widzenia ezoterycznego) wielkiej grupie łamów tybetań­skich. I to chyba było przyczyną, iż mówiono, jakobym był przełożonym pewnego klasztoru łamów. Towarzysze mej pracy w Hierarchii (a wszyscy prawdziwi uczniowie są towarzyszami w tej pracy) znają mnie pod innym imieniem i na innym urzędzie. A.A.B wie kim jestem i rozpoznaje mnie pod obydwoma mymi nazwami. Jes­tem waszym bratem, przebywającym trochę dłużej na ścieżce niż przeciętny uczeń i ponoszę przez to większą odpowiedzialność. Jestem tym, który zmagał się i wy­walczył swą drogę w większym świetle niż kandydaci mający czytać ten artykuł i dlatego muszę działać jako dobry przewodnik światła, bez względu na to, ile by to kosztowało. Nie jestem starym człowiekiem i nie mam tego wieku, który liczą Mistrzowie, jednak nie jestem młody i niedoświadczony. Zadaniem moim jest nauczać i rozpowszechniać wiedzę Odwiecznej Mądrości, gdzie­kolwiek tylko mogę znaleźć oddźwięk, i czynię to już od wielu lat. Staram się również być pomocny Mistrzom M. i K.N., gdy tylko nadarzy się sposobność, albowiem już od dawna byłem złączony z Nimi i z Ich pracą. W tym wszystkim, co wyżej wspomniałem, oznajmiłem wam wiele, jednakże równocześnie nie powiedziałem nic, co by mogło was skłonić do ofiarowania mi ślepego zaufa­nia i nieograniczonego przywiązania, który uczuciowy kandydat ofiarowuje Guru i Mistrzowi, nie będąc jeszcze w stanie z Nim się skontaktować. Nie dojdzie on do upragnionego połączenia z Guru, dopóki nie przemieni uczuciowego przywiązania — w altruistyczną służbę dla ludzkości, a nie dla Mistrza. Książki, które napisałem, wysyłam nie żądając ich przyjęcia, mogą one być po­prawne, prawdziwe i pożyteczne albo mogą takie nie być. To wy macie stwierdzić ich prawdziwość przez odpowiednie zastosowanie i intuicyjne wykonywanie wskazówek w nich zawartych. A nie ja ani A.A.B — nie jesteśmy w najmniejszym stopniu zainteresowani tym, aby je uznano za pisma natchnione lub aby mówiono o  nich (z wstrzymanym oddechem), że są dziełem jed­nego z Mistrzów. Jeśli przedstawiają prawdę w taki spo­sób, że wynika ona konsekwentnie z już ofiarowanych światu nauk, jeśli wiadomości w nich zawarte podnoszą dążenie i wolę służenia z planu emocjonalnego na plan mentalny (gdzie można znaleźć Mistrzów), to wtedy spełnią one swoje zadanie. Jeśli podana nauka wywoła oddźwięk w oświeconym umyśle i przyniesie rozbłysk i  rozjaśnienie jego intuicji, wtedy niech będzie ona przy­jęta — lecz nie w innym wypadku. Jeśli tezy moje spot­kają się z ewentualnym potwierdzeniem lub będą uwa­żane za prawdę, jako dowód Prawa Analogii— wtedy będzie to właściwe i dobre. Gdyby jednak tak miało nie być, niech studiujący nie przyjmie tego, co napisane.

WIELKA INWOKACJA

Niech ze Źródła Światłości

Gdzie ukryta moc Boga,

Spłynie światło przemożne na ludzi,

Niech wśród ziemskich marności

Prawdy ściele się droga

I do twórczej współpracy ich budzi.

Niech ze źródła Miłości,

Które Sercem jest Boga

Miłość spłynie wszechmocna na ludzi!

Niechaj Chrystus zagości

Duch na ziemskich tu drogach

I braterskie współżycie obudzi.

Niech z ośrodka Mądrości Gdzie zgłębiona Moc Boża Wolą ludzką Duch Prawdy steruje I na szlakach wieczności. Poprzez ziemskie bezdroża, Niech człowieka do Światła kieruje!

Niech ród ludzki wyłoni

Z swych środowisk na Ziemi

Słońce Ducha i słońce Miłości

Niech Duch piekło rozgromi Natchnie czyny dobrymi I prowadzi drogami radości.

Niechaj Światła Wiek Złoty

Zapanuje na Globie

I Miłości otoczą go skrzydła.

Powyższa Inwokacja lub Modlitwa nie należy do żadnej osoby ani grupy indywidualnej, lecz do całej Ludzkości. Żadna poszczególna grupa ani organizacja nie jest zobowiązana do jej odmawiania lub zachęcania innych do tego. Inwokacja ta ukazuje się często w ga­zetach lub w czasopismach wielu krajów, jest emitowa­na przez stacje radiowe całego świata. Wiele tysięcy ludzi odmawia ją codziennie, tworząc w ten sposób duchową, wszechświatową, wspólną wiarę i opinię pub­liczną, której nic nie będzie mogło się oprzeć. Piękno i siła tej Inwokacji leży w jej prostocie i w wyrażeniu pewnych podstawowych Prawd, które wszyscy ludzie podświadomie i w sposób przyrodzony przejmują jako prawdę o istnieniu zasadniczej inteligencji, której mgli­ście nadajemy imię Boga. Prawdy, że poza wszelkim zewnętrznym pozorem siłą poruszającą wszechświat jest Miłość prawdy, że wielka indywidualność zwana przez chrześcijan Chrystusem, zstąpiła na ziemię i wcie­liła tę miłość tak, że mogliśmy ją poznać. Prawdy, że zarówno miłość, jak i mądrość są wynikiem tego, co nazywa się Wolą Boga, i w końcu tej oczywistej prawdy, że tylko ludzkość może sama wykonać plan.

Alice A. Bailey

 

Uwagi wstępne

Problem leczenia jest tak stary jak sam czas i za­wsze był przedmiotem badań i doświadczeń. Lecz co się tyczy prawidłowego użytkowania zdolności i sił le­czenia, wiedza ta jest jeszcze w powijakach. Dopiero w tym wieku i pokoleniu zaistniała w końcu możliwość podania prawa magnetycznego leczenia i wskazania przyczyn tych chorób — powstających w trzech zewnę­trznych ciałach — które teraz dewastują ludzkość, po­wodując nieskończone cierpienia i męki oraz prowadząc człowieka ku bramie świata bezcielesnego bytu. Dopiero dzisiaj człowiek jest w takim momencie rozwoju swej świadomości, kiedy zaczyna rozumieć siłę światów we­wnętrznych — subiektywnych — i nowa oraz rozległa wiedza psychologiczna jest odpowiedzią na jego rosną­ce zainteresowania. Procesy dostosowania, eliminacji i leczenia zajmują zarówno umysły wszystkich myślą­cych, jak i cierpiących ludzi. Przed nami wiefe pracy i dlatego proszę o cierpliwość z waszej strony. Wcho­dząc w dziedzinę lecznictwa, wstępujemy w świat wie­dzy ezoterycznej, niezliczonych wniosków oraz stajemy przed zbiorami twierdzeń wielu umysłów, starających się przez wieki uzdrawiać i pomagać. Pytania zadawane chorobie w jakim celu i dlaczego były przedmiotem nie­skończonych badań i dociekań oraz wysnuto wiele wnio­sków, by zaspokoić te utyskiwania, jak również wiele sformułowań, dotyczących metod, strony technicznej, recept, przepisów i różnych sposobów postępowania oraz teorii. Wszystko to służy do przepojenia umysłów pojęciami — czasem poprawnymi, czasem błędnymi — a to najbardziej uniemożliwia studiującemu przyjęcie nowych, dotychczas nie znanych idei. Kandydaci naj­bardziej na tym tracą, gdy odrzucają rezygnację z tego, co umysł niższy pielęgnuje i miłuje. Gdy uda im się posiąść umysł otwarty — są gotowi do przyjęcia nowych teorii i hipotez, odkrywają jednak, że stara i droga im prawda nie została rzeczywiście utrącona, lecz tylko odłożona na swe właściwe miejsce w szerszym planie. Wszyscy wtajemniczeni w Prastarą Wiedzę są tym sa­mym uzdrowicielami, choć wcale nie muszą leczyć ciała fizycznego. Jest to następstwo faktu, że wszystkie du­sze, które osiągnęły w pewnej mierze prawdziwe wy­zwolenie, przewodzą energię duchową. Wpływa ona automatycznie na pewne aspekty mechanizmu, który wykorzystują stykające się dusze. Gdy używam tu słowa mechanizm, mam na myśli różne postacie narzędzia, ciała lub formy naturalne, poprzez które wszystkie dusze szukają przejawienia. Odnoszę to przeto do:

1.  Gęstego ciała fizycznego, które jest ogólną sumą organów nań się składających; posiadają różne funkcje, umożliwiające duszy wyrażanie się na fizycznym, czyli obiektywnym planie, jako na części znaczniejszego i ob­szerniejszego organizmu. Ciało fizyczne jest aparatem odbiorczym dla wewnątrz mieszkającego ducha człowie­ka i służy jako narzędzie do połączenia tej duchowej istoty z aparatem odbiorczym Logosu planetarnego, czyli życia, w którym istniejemy, poruszamy się i mamy swój byt.

2.  Ciała eterycznego, mającego jeden główny cel — ożywiania i napełniania energią ciała fizycznego i przez to włączenie go w energetyczne ciało Ziemi i Systemu Słonecznego. Jest to tkanina składająca się z prądów energetycznych, światła i linii sił. Stanowi ono część rozległej sieci, energii będących podstawą wszelkiego kształtu, zarówno wielkiego, jak i małego (mikrokosmosu i makrokosmosu). Wzdłuż tych linii energetycznych płyną siły kosmiczne, jak krew przepływa przez żyły i arterie. Ten nieustanny, indywidualny — ludzki, plane­tarny i słoneczny — obieg sił życiowych przez ciało eteryczne wszystkich form jest podstawą całego przeja­wianego życia i wyrazem istotnej nierozłączności wszech życia.

3.  Ciała astralnego, czyli ciała życzeń (nazywanego czasami ciałem czuciowym), będącego wynikiem wza­jemnego oddziaływania pragnień i emocjonalnej odpo­wiedzi na nie ja ośrodkowego: wynikły wskutek tego rezultat — w tym ciele astralnym — jest doświadczany jako uczucie, jako ból lub przyjemność oraz inne pary przeciwieństw.  W  tych  dwu  ciałach  —  eterycznym i astralnym — znajduje się 90 procent przyczyn chorób i cierpień.

4.  Ciała mentalnego z substancji chitta lub umysło­wych, którego jednostka ludzka może używać i na któ­rym może odciskać wrażenia: tworzy ono czwarte ciało z serii narzędzi stojących do dyspozycji duszy. Równo­cześnie trzeba pamiętać, że te cztery ciała tworzą jeden mechanizm.   Pięć  procent wszystkich  nowoczesnych chorób bierze początek w tym ciele lub w stanie świa­domości. Chciałbym tutaj zakomunikować prawdę: stałe powtarzanie przez pewne szkoły leczących twierdzenia, że umysł jest przyczyną wszystkich chorób, nie jest jak dotąd faktem.

Za milion lat, gdy ognisko ludzkiej uwagi przesunie się z natury uczuciowej na umysłową i gdy człowiek będzie w istocie swej bardziej umysłowy, tak jak dzisiaj jest istotnie uczuciowy, będzie można poszukiwać przy­czyn chorób w dziedzinie umysłowej. Dziś znajdujemy je (z wyjątkiem kilku rzadkich przypadków) w braku ży­wotności lub za wielkim jej pobudzaniem w dziedzinie uczuć i pragnień (poskramianych lub nadmiernie folgowanych) albo w mrocznych usposobieniach, w tłumieniu lub w wyrażaniu głęboko utajonych tęsknot, wypływają­cych z życia uczuciowego jednostki. To zmusza przede wszystkim do posiadania i do budowania zewnętrznego aparatu odbiorczego i zniewala dzisiejszy mechanizm, który był skonstruowany w istocie do zadań fizycznych, by służył celom bardziej subiektywnym. Stwarza to zno­wu kłopoty i tylko wtedy, gdy człowiek zrozumie, że w jego zewnętrznej, fizycznej powłoce istnieją inne cia­ła, służące celom subtelniejszych odbiorów, zobaczymy ponowne stopniowe przystosowanie się i zdrowie ciała fizycznego. O tych delikatniejszych powłokach pomówi­my później. Zapytacie naturalnie, jaki jest ogólny plan, którego będę się trzymał, dając wam wskazówki o pra­wach leczenia, tych prawach, które prowadzą wtajemni­czonych i muszą stopniowo zastąpić bardziej fizyczne metody dzisiejszej sztuki uzdrawiania. Wy, ma się rozu­mieć, również staracie się poznać specjalną technikę, której jako uzdrowiciele — musicie się nauczyć używać, zarówno na sobie samych, jak i na tych, których usiłu­jecie uzdrawiać. Krótko naszkicuję naukę, którą zamie­rzam podać, i wskażę, na co należy położyć nacisk, gdy zaczniecie studiować ten przedmiot. Otóż zamierzam najpierw wspomnieć o przyczynach chorób, albowiem uczeń okultyzmu musi zawsze zacząć od świata przy­czyn, a nie od świata skutków. Następnie opracuję sie­dem metod leczenia, które rządzą dziełem restytucji (jak się to nazywa w terminologii okultystycznej), praktyko­wanych przez wtajemniczonych świata. One określają technikę, której należy używać. Zauważycie, że te me­tody i technika są uzależnione od promieni (o których pisałem gdzie indziej) i że leczący musi wziąć pod uwa­gę nie tylko swój własny promień, lecz także promień pacjenta. Jest przeto siedem metod zależnych od pro­mieni, które wymagają objaśnienia, zanim mogą być rozumnie zastosowane. W trzecim punkcie położę na­cisk na psychologiczne leczenie i na potrzebę współpra­cy z pacjentem w jego życiu wewnętrznym, podstawowe prawo będące podłożem każdego ezoterycznego lecze­nia może być bowiem ujęte następująco:

Prawo I

Każda choroba jest wynikiem zahamowanego życia duszy i prawda ta dotyczy wszystkich form we wszyst­kich królestwach. Sztuka leczącego polega na takim zwolnieniu i odprężeniu duszy, by jej życie mogło płynąć przez zespół organów tworzących poszczególną formę. Ciekawe jest, że usiłowanie wyzwolenia energii atomo­wej przez uczonych ma, ogólnie biorąc, taki sam chara­kter co praca ezoteryka starającego się o wyzwolenie energii duszy. W tym uwalnianiu ukrywa się istota pra­wdziwej sztuki leczenia. Tu leży tajemna wskazówka. Na czwartym miejscu będziemy rozważać ciało fizyczne, jego choroby i dolegliwości, lecz tylko wtedy, gdy prze­studiujemy tę część człowieka, która jest podstawą i podłożem oraz otacza gęste ciało fizyczne. W ten spo­sób przejdziemy od świata przyczyn wewnętrznych do świata zjawisk zewnętrznych. Zobaczymy, że wszystko to, co dotyczy zdrowia człowieka, bierze początek:

1.  Z ogółu sił, uczuć, pragnień i występujących pro­cesów myślowych, które charakteryzują trzy ciała subtelniejsze i określają życie i doświadczenie ciała fizycz­nego.

2.  Z wpływu na ciało fizyczne całej ludzkości jako jednostki. Istota ludzka jest integralną częścią zbioro­wości ludzkiej, organizmem w większym organizmie. Warunki istniejące w całości odbijają się w samej jed­nostce i wiele chorób, na które cierpi człowiek dzisiej­szy, jest wynikiem działania okoliczności istniejących w czwartym królestwie przyrody jako całości.

3. Ze skutku działania na jego ciało fizyczne życia planetarnego, będącego wyrazem życia Logosu plane­tarnego, który jest ewoluującą Istotą. Włączanie się tej Istoty jest daleko poza naszą zdolnością spostrzegania, lecz skutki jego są widoczne. Nie mam zamiaru ćwiczyć głównie jednostek, by uczynić z nich skutecznych leka­rzy. Dążę do fecznictwa grupowego i to jest praca do­konywana w układzie, który mnie obecnie najbardziej interesuje. Lecz żaden zespół ludzi nie może pracować jako zjednoczona całość, dopóki jeden nie kocha i nie służy drugiemu. Uzdrawiająca energia Hierarchii ducho­wej nie może przepływać przez grupę, jeśli istnieje w niej dysharmonia i krytycyzm. Pierwszym przeto dzie­łem leczącego zespołu jest utrwalenie w sobie miłości oraz stworzenie jedności i wzajemnego zrozumienia. Chciałbym podkreślić tutaj potrzebę cierpliwości, konie­czną w czasie łączenia się grupy, gdy aury jej członków poczynają się mieszać. Wymaga to trochę czasu, zanim ludzie nauczą się współpracować bezosobowo i w do­skonałym zrozumieniu, a równocześnie dokonają w swej pracy scalenia się, zestrzelenia w jedno ognisko, wytwarzające niezbędny zespół w rytm takiej jedności i siły, który potrafi zsynchronizować wewnętrzne działa­nie. Kandydaci i uczniowie pracujący w tym kierunku muszą ćwiczyć się w zbiorowym myśleniu i ofiarować zespołowi wszystko, co w nich jest najlepsze, a także owoc swej medytacji nad tymi sprawami. Mógłbym także dodać, że te wskazówki muszą być możliwie najbardziej zwięzłe. Spróbuję treściwie wyłożyć największą ilość prawd i wiadomości, dążąc do tego, aby każdemu zda­niu towarzyszyła jakaś realna myśl, rzucająca istotne światło na problemy, z którymi zetknie się leczący ze­spół. To, co mam do powiedzenia będzie się dzielić na dwie części: pierwszą, w której zajmiemy się ogólnie pracą leczenia i nauczania, obejmującą podane przeze mnie wskazówki co do praw, techniki i metod, oraz drugą, w której zastanowimy się nad istotą duchowego lekarza, jego doskonaleniem się i sztuką leczenia. Pier­wszym niezbędnym warunkiem, wymaganym od wszy­stkich lekarzy, jest współczujący stosunek do pacjenta, który umożliwi im wgląd w bóle i kłopoty i umocni zaufa­nie chorego. Podaję dwa słowa, które muszą wam ciągle towarzyszyć — magnetyzm i promieniowanie. Leczący musi być ponad wszystko inny magnetycznie i musi do siebie przyciągać:

a) siłę własnej duszy b) tych, którym może po­móc, to pociąga za sobą postawę odśrodkową c) te energie, które, w razie potrzeby, pobudzają pacjenta do pożądanej działalności.

To zakłada wiedzę tajemną i wyćwiczony umysł. Le­czący musi również umieć promieniować, promieniowa­nie jego duszy daje bowiem impuls duszy chorego i pro­ces leczenia jest wprowadzony w ruch. Promieniowanie ciała astralnego, opanowanego i nieegoistycznie nasta...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin