Śpiewnik.doc

(1237 KB) Pobierz
Mój śpiewnik

 

10 w skali Beauforta

 

        a                          d

Kołysał nas zachodni wiatr,

       E7                                       a

Brzeg gdzieś za rufą został

      d                             a

I nagle ktoś jak papier zbladł.

      H7                                 E7

Sztorm idzie panie bosman.

 

        F     C                   F            C

A bosman tylko zapiął płaszcz

     F            E7                a

I zaklął: Ech do czorta!

            F      G           a     E7         a

Nie daję łajbie żadnych szans,

        F                  E7               a

Dziesięć w skali Beauforta.

 

Z zasłony ołowianych chmur

Ulewa spadła nagle,

Rzucało nami w górę, w dół

I fala zmyła żagle.

 

A bosman tylko zapiął płaszcz…

 

O pokład znów uderzył deszcz

I padał już do rana;

Diabelnie ciężki był to rejs,

Szczególnie dla bosmana.

 

A bosman tylko zapiął płaszcz

I zaklął: Ech do czorta!

Przedziwne czasem sny się ma,

Dziesięć w skali Beauforta.

10 w skali Beauforta II

 

Kołysał nas zachodni wiatr,              a d

Brzeg był za rufą z dala              E7 a

I nagle ktoś jak papier zbladł:              d a

Grot nam się rozpierdala              H7 E7

 

A bosman tylko zapiął płaszcz              F C F C

I zaklął: Mać jebana!              F E7 a

Nie mogłaś szmato, kurwa mać,              F G a E7a

Zaczekać z tym do rana!!?              F E7a

 

Spod ciemnych ołowianych chmur

Ulewa spadła nagle,

A myśmy, jak te chuje dwa,

W kubryku szyli żagle.

 

A bosman do kubryku wpadł

I zaklął: Chuj wam w dupę!

Złamali znowu igły dwie,

Gdzie ja dziś takie kupię?

 

W nawigacyjnej Stary siadł,

Słuchając komunikat,

Wkurzony maksymalnie rzekł:

Panowie, znowu dycha!

 

A bosman tylko w mesie siadł

Ponury jak na stypie.

Jak dalej będzie piździć tak

Rozpieprzy nam tę krypę!

 

W kambuzie kuk rzygając w krąg

Ponuro żuł nienawiścią:

Że też te gnoje jeszcze żrą,

Toż takich można zabić!

 

A bosman tylko w mesie siadł

I oparł nos na blacie:

Obiad ma być dziś ze trzech dań

I deser na dodatek!

 

Kompasu igła całą noc

Tańczyła rock’n’rolla

A wściekły sternik czuł, że go

Ogarnia paranoja.

 

A bosman do kokpitu wpadł

I ujął szturwał w ręce:

Do kurwy nędzy równo jedź,

Bo jaja ci ukręcę!

 

Gdy słońce zgasło i gdy sztorm

Wydmuchał się do woli,

W bosmańskiej brodzie zakwitł blask

Setek kryształków soli.

 

A bosman tylko zapiął płaszcz

I zaklął – otóż Bosman nie zaklął!

Bosman znów zaczął mówić

Piękną poprawną polszczyzną!

1944

 

Kiedyś dadzą ci karabin, każą równo stać,              d F C d F C

Kiedyś każą załadować, potem oddać strzał.             

Siłą wpędzą do okopu, błoto wbiją w twarz,

Potem padnie rozkaz "Umrzyj!" i skończy się czas.

 

Rozkaz, rozkaz – idziemy ze śpiewem!              d C d C  F C

Rozkaz, rozkaz – a sztandar powiewa              d C d C  F C

Nasz.              d F C  d F C

 

Tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg,

Rozkaz pada, rzucasz granat, on już jest bez nóg.

Miał 20 lat jak ty i chciał rzucić też.

Ty dostaniesz wielki order, z niego tryska krew.

 

Rozkaz, rozkaz…

 

Deszcze niespokojne potargały sad,              d C d F D A

A my na tej wojnie ładnych parę lat.              d C d B C d

 

Do domu wrócimy, w piecu napalimy,              d F C d F C

Nakarmimy Szarika, a potem Gustlika.

 

Rozkaz, rozkaz…

A u nas latem

 

Gdzie stare młyny dumnie stoją              e a

Nad rzeką której nie zna mapa              D G

I choć do domu stąd niedaleko              C G

Przewędrujemy kawał świata.              D G H7

 

A u nas latem jest najlepiej              e a

Dywanem w złocie zboże tańczy              D G

I nasze słońce jest najlepsze              C G

Choć u nas nie ma pomarańczy.              D G H7

 

Tam dziadek wiatrak zasłuchany

W żabie rechoty gdzieś za lasem

Tu znowu kamień na rozdrożu

Pomylił przeszłość z naszym czasem.

 

A u nas latem jest najlepiej…

 

Wędrować dobrze jest wśród jezior

Gdy słońce mówi nam dobranoc

I śmiać się nocą do księżyca

I kłaść się spać dopiero rano.

 

A u nas latem jest najlepiej…

 

Aż przyjdą czasy gdy ścierniska

Śniegi przykryją aż do wiosny

W lesie igłami nam się skłonią

Polskie, zielone zawsze sosny.

 

A u nas latem jest najlepiej…

Ale to już było

Maryla Rodowicz

Z wielu pieców się jadło chleb              C G C              lub              D A D

Bo od lat przyglądam się światu              F G              G A

Nieraz rano zabolał łeb              C G C              D A D

I mówili zmiana klimatu              F G              G A

Czasem zdarzył się wielki raut              e d              fis e

Albo feta proletariatu              F G              G A

Czasem podróż najlepszym z aut              e d              fis e

Częściej szare drogi powiatu              F G              G A

 

Ale to już było              F              G

I nie wróci więcej              G C              A D

I choć tyle się zdarzyło              e              fis

To do przodu wciąż wyrywa głupie serce              F C              G D

Ale to już było              F              G

Znikło gdzieś za nami              G C              A D

Choć w papierach lat przybyło              e              fis

To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami              F C              G D

 

Na regale kolekcja płyt

I wywiadów pełne gazety

Za oknami kolejny świt

I w sypialni dzieci oddechy

One lecą drogą do gwiazd

Przez niebieski ocean nieba

Ale przecież za jakiś czas

Będą mogły same zaśpiewać

 

Ale to już było…

 

B.P.

 

Na ścianie masz kolekcję swoich barwnych wspomnień              D A e

Suszony kwiat, naszyjnik, wiersz i liść

Już tyle lat przypinasz szpilką na tej słomie

To wszystko co cenniejsze jest niż skarb

Pośrodku sam generał Robert Baden Powell

Rzeźbiony w drewnie lilijki smukły kształt

Jest krzyża znak i srebrny orzeł jest w koronie

A zaraz pod nim harcerskich dziesięć praw

 

Ramię pręż, słabość krusz              D A

I nie zawiedź w potrzebie              e h

Podaj swą pomocną dłoń

Tym co liczą na ciebie

Zmieniaj świat, zawsze bądź

Sprawiedliwy i odważny

Śmiało zwalczaj wszelkie zło

Niech twym bratem będzie każdy

 

Świeć przykładem, świeć              G A D

I leć w przestworza, leć

I nieś ze sobą wieść,

Że być harcerzem chcesz

 

Kiedy spyta cię ktoś

Skąd ten krzyż na twej piersi

Z dumą odpowiesz mu

Taki mają najdzielniejsi

I choć mało masz lat

W tym harcerskim mundurze

Bogu, ludziom i ojczyźnie

Na ich wieczną chwałę służę

 

Świeć przykładem świeć…

Balena

Cztery Refy

Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee.              C d

Na odległe stąd łowiska będą wszyscy gnać co sił.              G F G

Na północnym Atlantyku będzie wielki wyścig trwał,              C d

A najszybszy z nich, chłopcy wierzcie mi,              F C

To „Balena” mówię wam.              F G C

 

Płyniemy pełnym wiatrem, maszyna równo gra,

Cała reszta hen za rufą już nie ma żadnych szans.

Wspaniała jest „Balena”, wszyscy jej dorównać chcą.

Wiele razy tak przetarliśmy szlak

Od Dundee do St. Johns

 

Zaczęło się we wtorek, w środę piekło było już.

Z naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną łódź.

Gruchnęło o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.

Trzeba było to załatać

I sztormować parę dni.

 

Płyniemy pełnym wiatrem…

 

Dumny Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał.

Na „Erin Boy’u” kapitan Gray z żywiołem walczył sam.

A dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;

Na łowiskach było pewne znów,

Że „Balena” pierwsza jest.

 

Płyniemy pełnym wiatrem…

 

Wreszcie sez...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin