119 W TATRACH Mieczys�awowstwu Pawlikowskim na pami�tk� chwil wsp�lnie sp�dzonych w Zakopanem Wst�p O matko ziemio, dobra karmicielko! �ywisz nas hojnie przy swej piersi mlecznej Niebieskiej rosy o�ywcz� kropelk� I promieniami jasno�ci s�onecznej, Kt�re przerabiasz na chleb, co si� mno�y Codziennym cudem wiecznej my�li bo�ej. O matko ziemio! ty nam daj�c cia�o, Zbudzon� dusz� karmisz na swym �onie - Dajesz jej pozna� �wiata pi�kno�� ca��, Oprowadzaj�c przez b��kitne tonie, I po gwia�dzistym unosisz przestworze, Co dzie� poranku odnawiaj�c zorze... Roztaczasz przed ni� kszta�t�w niesko�czono�� I coraz nowe przesuwasz obrazy, Stroisz si� w b��kit morza, w ��k zielono��, W b�yszcz�ce piaski, w niebotyczne g�azy, Rozwijasz widze� t�cz� malownicz� I �wie�ych wra�e� napawasz s�odycz�. Ty j� przenikasz barw i d�wi�k�w fal�, Przez zmys�y drog� otwieraj�c do niej, Rzucasz w ni� ognie, co si� wiecznie pal� W ob�oku marze� i kwiecistej woni, Podajesz prz�dz�, kt�r� ona bierze, Snuj�c z niej dalej pasma uczu� �wie�e. Ty jej swe wszystkie skarby zgromadzone Rzucasz na pastw� z rozrzutno�ci� matki, Pozwalasz zdziera� z twarzy swej zas�on� I coraz nowe zadajesz zagadki, Kryj�c w swej d�oni jako Izys czarna Kwiaty lotus�w i pszeniczne ziarna. Dobra piastunko! trzymasz nas tak mocno Na swojej piersi, co si� ci�gle chwieje - Sny cudowno�ci zsy�asz por� nocn�, A we dnie w�asne opowiadasz dzieje... Nawet prostaczkom daj�c m�dro�� wielk�, Dobra piastunko i nauczycielko! My si� nie mo�em oderwa� od ciebie, Ci�arem cia�a z cia�em twym spojeni, I chocia� my�l� wzlatujem po niebie, Sny za�wiatowe �cigaj�c w przestrzeni, Musimy zawsze czu� pod nog� swoj� Ten grunt, na kt�rym kszta�ty nasze stoj�. Musimy z tob� w zgodzie �y� - inaczej Duch si� ob��ka w mgle uroje� ciemnej, W z�udnych zachwytach, w bezp�odnej rozpaczy, W sennym omdleniu lub walce daremnej, I poza �wiatem p�dzi �ywot chory, Nie maj�c twardej dla siebie podpory. Musim �y� z tob� w zgodzie - do mogi�y, Chocia� cel wy�szy stawiamy przed oczy - Pragn�c zaczerpn�� �wie�y zas�b si�y, Ka�dy z nas musi w walce, kt�r� toczy, Tak jak Anteusz dotyka� si� ziemi... Bo�my, o matko, wszyscy dzie�mi twemi. Na twoich b�oniach wschodzimy jak kwiaty, A ty stosowne nam wyznaczasz grz�dki; Ka�dy dla siebie znajdzie grunt bogaty, Swych poprzednik�w prochy i pami�tki, I ka�dy tylko na swej w�asnej niwie Mo�e zakwita� silnie i szcz�liwie. Tam tylko znajdzie odpowiednie soki, W�a�ciwy zakres i warunki bytu, Skwarny blask s�o�ca albo cie� g��boki, Modr� to� jezior lub kraw�d� granitu, Tam kszta�t i barw� w�a�ciw� przybiera, Na czas dojrzewa - i na czas zamiera. Zna si� z burzami swej ojczystej strony I z tchnieniem wiosny, kt�ra go upie�ci... I od pocz�tku idzie uzbrojony Na rozkosz �ycia i jego bole�ci. Wi�c nic dziwnego, �e nad wszystkie inne Musi ukocha� zagony rodzinne. To przywi�zanie, kt�re ludzie pro�ci Czerpi� z cichego z natur� przymierza, Stwarza ojczyzn� jako cel mi�o�ci I coraz wi�cej zakres sw�j rozszerza, A� ca�y kr�g tw�j obejmie, o ziemio! Razem z zmar�ymi, co w grobowcach drzemi�. A kto ukocha� ciebie sercem swojem I w twe obj�cia chyli si� z t�sknot�, Tego pogodnym obdarzasz spokojem, Spojrzeniem matki i matki pieszczot� W zaczarowane zn�w wprowadzasz ko�o, Wracaj�c m�odo�� jasn� i weso��. Chocia� do ciebie przyb�dzie z�amany, Uchodz�c los�w ci�kiego rozbicia, Ty, dobrotliwa, zagoisz mu rany I sp�dzisz z duszy pal�cy b�l �ycia, I cierpi�cego pojednasz cz�owieka Z tym, co ju� prze�y�, i z tym, co go czeka. I wszystkim, kt�rzy do ciebie si� garn�, Pozwalasz zebra� odpowiednie �niwo; M�odzie�com dajesz serca moc ofiarn�, A starcom dajesz wytrwa�o�� cierpliw�, Zadowolenie, co twarz krasi blad�, I u�miech, z jakim do grobu si� k�ad�. Bo ty, o matko, masz dla swoich dzieci Zawsze mi�o�ci� promienne oblicze, I tw�j wzrok jasny, co nam w �yciu �wieci, Jeszcze rozwidnia mroki tajemnicze, Kiedy zamykasz mi�osierne �ono Nad gar�ci� proch�w - prochom powr�con�. 7 stycze� 1880 Ranek w g�rach Wyz�ocone s�o�cem szczyty Ju� r�owo w g�rze p�on�, I pogodnie l�ni� b��kity Nad pogi�tych ska� koron�. W dole - lasy skryte w cieniu Ton� jeszcze w mgle per�owej, Co w porannym o�wietleniu Mknie si� z wolna przez parowy. Lecz ju� wietrzyk mg�� rozp�dza, I ta rwie si� w chmurek stada... Jak paj�cza, wiotka prz�dza Na kraw�dziach ska� osiada. A spod sinej tej zas�ony �wiat przegl�da coraz szerzej, Z nocnych, cichych sn�w zbudzony, Taki jasny, wonny, �wie�y. Wszystko srebrzy si� doko�a Pod perlist�, bujn� ros�, �wierki, trawy, mchy i zio�a Balsamiczny zapach nios�. A blask sp�ywa wci�� gor�tszy, Coraz g��biej oko tonie, Cudowno�ci �wiat si� pi�trzy W wyz�oconej swej koronie. G�ry wysz�y jak z k�pieli I swym �onem �wiec� czystym, W granitowej �wiec� bieli W tym powietrzu przezroczystym. Ka�dy zakr�t, ka�dy za�om Wyskakuje �ywy, dumny; S�o�ce da�o �ycie ska�om, Rze�bi�c �wiat�em ich kolumny. Wszystko skrzy si�, wszystko mieni, Wszystko w oczach przeistacza - Gra przelotnych barw i cieni Coraz szerszy kr�g zatacza. Ju� zdr�j srebrn� pian� bryzga, Gdy po ostrych g�azach warczy... Ju� si� �ywszy odblask �lizga Po jeziorek sinej tarczy... Ju� pokra�nia� r�bek lasu... Ju� si� wdzi�czy i u�miecha Brzeg doliny - a� sza�asu Dolatuj� �piewne echa... Przez zielone ��k kobierce, Dzwoni�c, id� pa�� si� trzody... Jaka� rozkosz sp�ywa w serce, Powiew szcz�cia i swobody. Pier� si� wznosi, pier� si� wzdyma I powietrze chciwie chwyta - Dusza wybiec chce oczyma Upojona, a nie syta; Niby lecie� chce skrzydlata, Obudzona jak z zakl�cia... I t� ca�� pi�kno�� �wiata Chce uchwyci� w swe obj�cia. 23 listopad 1878 Morskie Oko I Ponad p�aszczami bor�w, �ci�ni�te zapor� �cian olbrzymich, co w ko�o ze sob� si� zwar�y, Ciemne wody rozlewa pos�pne jezioro, Odzwierciedlaj�c w �onie g�az�w �wiat zamar�y. Stoczone z szczyt�w bry�y, mchu pokryte kor�, Po brzegach rumowisko swoje rozpostar�y; Na nim pogi�te, krzywe kosodrzewu kar�y Gdzieniegdzie nag� pustk� w wianki swe ubior�. Granitowe opoki, wyniesione w chmury, Rzadko tam �ywsze blaski s�oneczne dopuszcz�... I tajemnicze g��bie kryje cie� ponury. Cisza - tylko w oddali gdzie� potoki pluszcza, Lub wichry, przelatuj�c nad zmartwia�� puszcz�, Swym �wistem groz� dzikiej powi�ksz� natury. II Tu my�l tw�rcza straszliw� pi�kno�ci� wykwita: Pi�kno�ci� niezmierzonej pot�gi i si�y, Co gromami na ska�ach rozdartych wyryta, �wiadczy dzi� o przewrotach w �onie ziemskiej bry�y. Dziki zam�t! - G�azami zas�ane koryta Zdaj� si� placem boju, gdzie niegdy� walczy�y P�nocne gro�ne bogi i krew ofiar pi�y Z czary, kt�ra w jezioro upad�a - rozbita. Wszystko tu do ostrego tonu si� nagina: Poszarpane g�r grzbiety, wody, co czerniej�, Ska�y, wisz�ce �niegi, zaro�la, mg�a sina... Wsz�dzie surowa wielko��, przed kt�r� malej� Sny cz�owieka, co staje, jak ma�a dziecina, Przed skamienia�� dawnych bog�w epopej�! III S�o�ce, gdy na zachodzie z�ot� tarcz� sk�oni, Purpur� zdobi jeszcze ska� korony wierzchnie - Tysi�c t�czowych �wiate� po szczytach si� goni, Tu zsinieje... tam ogniem za�wieci... zn�w zmicrzchnie; A w dole na jeziora zam�conej toni Odbity blask zakrwawi� dr��cych w�d powierzchni�, P�ki skrwawionej fali p�aszcz mg�y nie os�oni I ostatni rumieniec wieczoru nie pierzchnie. Wszystko zgas�o... �wiat ca�y nape�niony mrokiem... Granitowe olbrzymy majaczej� w dali - Rosn� w bezmiar i kszta�ty zmieniaj� przed okiem... Mg�a pokry�a przepa�ci szarym swym ob�okiem I jezioro znikn�o... lecz s�ycha� szum fali, I z g�r lec�cy potok wymowniej si� �ali... IV Noc kr�luje - na g�ow� k�adzie gwiazd diadem; Przez b��kity przesi�ka niepewna i dr��ca Jasno�� jeszcze skrytego dla oczu miesi�ca; Mg�y ulatuj� w g�r� �nie�nych chmurek stadem. Wszystko topnieje w �wietle niebieskiem i bladem, I ciemno�� nad otch�ani� chwieje si� wisz�ca. Ksi�yc przez ska� szczelin� wsta� nad wodospad...
aniona