4 - Pretty Little Liars - Unbelievable - Rozdział 23.doc

(76 KB) Pobierz
PROLOG



Pretty Little Liars – Unbelievable                                                                                  Nie do wiary

ROZDZIAŁ 23

ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI

 

Gdy Hanna otworzyła oczy, znajdowała się za kierownicą swojej Toyoty Prius. Przecież lekarze jej powiedzieli, że nie powinna prowadzić ze złamaną ręką? Czy nie powinna być w łóżku, z Dot, miniaturką-dobermanem, przy boku?

- Hanna. – obok, na miejscu pasażera, usiadła niewyraźna postać. Hanna na pewno mogła tylko stwiedzić, że to blond dziewczyna – miała zbyt zamglony wzrok, by zobaczyć coś więcej. – Hej, Hanna. – ponownie rozległ się głos. Brzmiał jak…

- Ali? – zachrypiała Hanna.

- Zgadza się. – Ali przysunęła się do twarzy Hanna. Końcówki jej włosów musnęły policzek Hanny. – Jestem „A”. – wyszeptała.

- Co? – krzyknęła z rozszerzonymi strachem oczami Hanna.

Ali wyprostowała się.

- Powiedziałam: jestem okay. – potem otworzyła drzwiczki i zniknęła w mroku nocy.

Wzrok Hanna z trzaskiem się wyostrzył. Siedziała na parkingu przed Planetarium Hollis. Wielki plakat z napisem: WIELKI WYBUCH łopotał na wietrze.

Hanna poderwała się zadyszana. W jej sypialni panowała nieprzenikniona ciemność, a ona sama kuliła się pod kaszmirowym kocem. Dot zwinęła się w kulkę na swoim małym psim łóżeczku od Gucci’ego. Na prawo Hanna miała szafę z mnóstwem wieszaków z pięknymi, drogimi ubraniami. Oddychała głęboko, usiłując dojść do siebie.

- Jezu. – powiedziała na głos.

Zadźwięczał dzwonek do drzwi. Hanna jęknęła i usiadła, miała wrażenie, że jej głowę wypełnia siano. O czym przed chwilą śniła? O Ali? Wielkim Wybuchu? O „A”?

Ponownie zabrzmiał dzwonek. Dot wyskoczył już ze swojego łóżeczka i podskakiwał pod zamkniętymi drzwiami pokoju Hanny. Był piątek rano, i kiedy Hanna spojrzała na zegar przy łóżku, stwierdziła, że jest po dziesiątej. Mamy od dawna nie było, jeśli w ogóle wróciła do domu zeszłej nocy. Hanna zasnęła na kanapie, i Mona pomogła jej przenieść się na górę do łóżka.

- Już idę. – powiedziała Hanna naciągając jedwabny granatowy szlafrok, szybko zbierając włosy w kucyk i sprawdzając twarz w lustrze. Skrzywiła się. Szwy na podbródku były wciąż nierówne i czarne. Przypominały sznurowanie na piłce do futbolu.

Gdy zerknęła przez szybki w drzwiach, zobaczyła stojącego na ganku Lucasa. Serce Hanny od razu przyspieszyło. Skontrolowała swoje odbicie w lustrze w przedpokoju i odgarnęła do tyłu kilka kosmyków. W falującym jedwabnym szlafroku czuła się jak cyrkowa grubaska, zastanowiła się, czy nie powinna pobiec z powrotem na górę i przebrać się w prawdziwe ubranie.

Potem się zbeształa wybuchając krótkim, wyniosłym śmiechem. Co ona wyprawiała? Nie mogła lubić Lucasa. Był… Lucasem.

Hanna rozluźniła ramiona, odetchnęła głęboko i otworzyła szeroko drzwi.

- Cześć. – powiedziała usiłując sprawiać wrażenie znudzonej.

- Cześć. – odparł Lucas.

Wydawało się, że wpatrują się w siebie przez wieczność. Hanna była pewna, że Lucas słyszy bicie jej serca. Chciałaby założyć na nie kaganiec. Dot kręcił się pod jej nogami, ale Hanna była zbyt sparaliżowana, żeby się pochylić i go odgonić.

- Przyszedłem nie w porę? – spytał ostrożnie Lucas.

- Hm, nie. – odparła szybko Hanna. – Wejdź.

Kiedy cofała się, prawie przewróciła się o rzeźbioną w kształt Buddy podkładkę pod drzwi, która stała w korytarzu od co najmniej dziesięciu lat. Rozłożyła ramiona, żeby powstrzymać upadek. Nagle poczuła, że silne ramiona Lucasa obejmują ją w pasie. Gdy podciągnął Hannę do góry wbili w siebie wzrok. Lucas uśmiechnął się kącikiem ust. Pochylił się w jej stronę i przycisnął swoje wargi do jej. Hanna w nim zatonęła. Lawirując dotarli do kanapy i opadli na poduszki, Lucas ostrożnie manewrował wokół temblaka. Po kilku minutach wydawania cmokających i mlaskających odgłosów Hanna okręciła się i zaczerpnęła powietrza. Jęknęła płaczliwie i zasłoniła twarz dłońmi.

- Przepraszam. – Lucas cofnął się siadając. – Czy nie powinienem był tego robić?

Hanna potrząsnęła głową. Z pewnością nie mogła mu powiedzieć, że od dwóch dni wyobrażała sobie, że to się powtórzy. Ani że miała przedziwne wrażenie, że całowała się z Lucasem przed ich pocałunkiem w środę – tylko jak to możliwe?

Odsunęła ręce od twarzy.

- Podobno jesteś w szkolnym Klubie ESPerów. – powiedziała cicho, przypominając sobie, co Lucas powiedział podczas ich lotu balonem. – Czy nie powinieneś dzięki telepatii wiedzieć, czy powinieneś to zrobić, czy nie?

Lucas uśmiechnął się ironicznie i poklepał jej gołe kolano.

- W takim razie zgadłbym, że chcesz, żebym to zrobił. I że chcesz, żebym to powtórzył.

Hanna zwilżyła wargi, miała wrażenie, że w jej brzuchu trzepocze skrzydełkami tysiące motyli, które widziała kilka lat temu w Muzeum Przyrodniczym. Gdy Lucas wyciągnął rękę i delikatnie dotknął zgięcia łokcia, gdzie były wkłuwane wszystkie kroplówki, Hanna pomyślała, że zaraz się rozpuści. Potrząsnęła głową i wydała jęk.

- Lucas… po prostu nie wiem.

- Czego nie wiesz? – rozsiadł się wygodnie.

- Ja tylko… to znaczy… Mona… - bezradnie gestykulowała. Nie wychodziło to tak jak powinno, z drugiej strony sama nie miała pojęcia, co chce powiedzieć.

- Co z Moną? – Lucas wzniósł brwi.

Hanna podniosła maskotkę-psa, którą ojciec dał jej w szpitalu. Miał to być Cornelius Maximilian, postać, którą z Hanną wymyślili, kiedy była młodsza.

- Dopiero co znowu się zaprzyjaźniłyśmy. – powiedziała cichym głosem, z nadzieją, że Lucas sam zrozumie, co to oznacza, i nie będzie musiała niczego tłumaczyć.

Lucas oparł się o kanapę.

- Hanna… uważam, że powinnaś uważać na Monę.

Hanna upuściła Corneliusa Maximiliana na kolana.

- Co masz na myśli?

- Tylko tyle, że… nie sądzę, żeby ona dobrze ci życzyła.

Hanna rozdziawiła usta.

- Mona cały czas była przy mnie w szpitalu! I wiesz co, jeśli to ma coś wspólnego z kłótnią na przyjęciu, to powiedziała mi o tym. To mnie nie obchodzi. Już jest w porządku.

- Tak? – Lucas uważnie badał twarz Hanny wzrokiem.

- Tak. – odparła ostro Hanna.

- Czyli… nie przeszkadza ci to, co ci zrobiła? – Lucas wydawał się wstrząśnięty.

Hanna odwróciła wzrok. Wczoraj, kiedy skończyły rozmawiać o „A” i przesłuchały modeli, a pozostałe dziewczyny wyszły, Hanna znalazła w komódce, gdzie matka ukrywała swoją ślubną zastawę butelkę Stoli Vanil[1]. Razem z Moną osuszyły ją do dna, włączyły „A Walk to Remember[2]” i grały w „popitkę Mandy Moore”. Kiedy Mandy wyglądała grubo – piły. Kiedy Mandy dąsała się – piły. Kiedy Mandy brzmiała jak robot – piły. Nie rozmawiały o wiadomości wysłanej przez „A” Monie, tej dotyczącej ich kłótni. Hanna była pewna, że posprzeczały się o jakąś głupotę, na przykład zdjęcia z imprezy, albo o to, czy Justin Timberlake jest idiotą. Mona zawsze twierdziła, że tak, a Hanna – że nie.

Lucas wściekle mrugał.

- Nie powiedziała ci, prawda?

Hanna odetchnęła głęboko przez nos.

- To nie ma znaczenia, okay?

- Okay. – powiedział Lucas unosząc dłonie w geście poddania.

- Okay. – stwierdziła znowu Hanna z determinacją prostując ramiona. Ale kiedy zamknęła oczy, znowu zobaczyła siebie w Priusie. Za nią łopotała flaga Planetarium Hollis. Oczy miała opuchnięte od płaczu. Coś – może jej BlackBerry – pisnęło na dnie torebki. Hanna usiłowała zatrzymać wspomnienie, ale nie zdołała.

Lucas siedział tak blisko, że czuła promieniujące od niego ciepło. Nie pachniał wodą kolońską ani wymyślnym dezodorantem, czy jakimkolwiek innym dziwactwem, które rozpylali na siebie chłopcy, tylko skórą i pastą do zębów. Gdyby tylko żyli w świecie, gdzie Hanna mogłaby mieć ich oboje – i Lucasa, i Monę. Ale wiedziała, że jeśli chce pozostać tym, kim jest, będzie to niemożliwe.

Hanna wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń Lucasa. W jej gardle nabrzmiewał szloch, nie potrafiła wyjaśnić, ani zrozumieć do końca dlaczego. Kiedy przesunęła się do przodu, żeby jeszcze raz go pocałować, spróbowała ponownie dotrzeć do wspomnień, które z pewnością dotyczyły nocy wypadku. Ale, jak zwykle, niczego nie znalazła.

 

4


[1] Wódka Stolichnaya o smaku waniliowym

[2] Szkoła uczuć (A Walk to Remember) amerykański film fabularny (melodramat) z 2002 roku, w reż. Adama Shankmana z Mandy Moore i Shane West w rolach głównych. Film powstał na kanwie powieści Nicholasa Sparksa Jesienna miłość

Zgłoś jeśli naruszono regulamin