Autorem tekstów do wszystkich piosenek jest Andrzej Michorzewski, muzyki – Romuald Bobkowski. Rok 1982 – stan wojenny.
01. PRZESZUKANIE
Świtam drzwi otwieram żwawo,
Zezwolenie czytam z lękiem.
Powołali się na prawo –
Ja na prawo mam łazienkę
Do łazienki też zajrzeli
I porozrzucali gacie.
Brzytwę dziadka wyciągnęli:
„O, na kogo broń trzymacie?”
Gdzieś cie te przedmioty skryli?
Ponoć tutaj różne dranie.
A e dranie w tejże chwili
Przeszukują me mieszkanie.
Przeszukanie, przeszukanie,
Przeszukanie, przeszukanie.
Chce oficer z pyskiem lisa,
Bym się przyznał jak najprędzej.
Ktoś na murze prawdę pisał,
U mnie chcieli znaleźć pędzel.
Po co pędzel? – spytać raczę,
Choć nie dają dojść do słowa,
Przecież można rozpylaczem
Brzydkie słowo ZOMOlować.
Mówi, że się tu ukryli
Ci malarze, wstrętne dranie,
A te dranie w tejże chwili
Przeszukują me mieszkanie
Przeszukanie, przeszukanie …
Pluskwy zamorzone głodem,
W kuchni kilka kostek z rzeźni,
W klopie niespuszczoną wodę –
Oto wszystko, co znaleźli.
W lustro patrzą, widzą siebie.
Pan oficer się rozeźlił,
Bo szukając tak w potrzebie,
W końcu siebie odnaleźli.
Więc w kołnierze uszy skryli,
Poszli robić przesłuchanie –
Tak bandyci w jednej chwili
Opuścili me mieszkanie.
02. PRZYSZŁA DO MNIE STARUSZKA
Przyszła do mnie staruszka.
W me oczy rozbiegane
Patrzyła tak znad łóżka,
A potem znikła nad ranem.
Następnej nocy znowu
Swe włosy oszroniałe
Zaplecie mi na powróz,
Zapyta, czy strzelałem?
I ludzi małych, i słabych
Odwiedzi też Matka Boska.
Ja jej nie chciałem zabić,
Tylko taki był rozkaz.
Jej włosy oszroniałe,
Bo mróz Sybiru wybiela.
Pytanie, czy strzelałem?
Kiedy się boje – strzelam.
Jej twarz, która przeraza,
Blada w czarnym kobiercu,
Jak każdej matki zbrodniarza
Chlipiąca „Mój syn mordercą”.
I ludzi małych, i słabych …
03. RELACJE
Co ma piernik do wiatraka,
Co ma pałka do piosenki?
Wóz pancerny do człowieka
Zwykłej spracowanej ręki.
Pije Kuba do Jakuba,
Boi się papieru stal,
Czołgiem myśli nie rozjedzie,
Jeśli się nie będzie bał.
Rano wstaniesz, to dostaniesz,
Kula nie zabije słowa,
Co ma zakaz do symbolu,
Duszy nie da się spałować.
Raz na wozie, a raz nie,
Powiedz ty, co dziś w szeregu,
Co pistolet chce
Od pleców człowieka w biegu?
Co ma piernik do wiatraka?
Co ma karta do wolności?
Co ma bydlę do człowieka?
Co ma Judasz do godności?
04. WSZYSTKO CO MASZ
Masz nowe hasło – „Potrzebny spokój”.
Masz zostać głupi, masz patrzeć z boku.
Masz przy maszynie, łopacie, kielni,
Zostać lokajem, sługusem biernym.
Masz strach opędzać sprzed swoich powiek,
Ma nocą śnić Ci się zomowiec,
Do ucha szeptać ma kilka uwag:
„Masz spać spokojnie, ZOMO czuwa”.
Masz bać się własnej twarzy z lustra,
Patrzeć jak biorą wodę w usta,
Tak jak się bierze forsę, order,
Gdy Tobie życie daje w mordę.
I masz się cieszyć szczęściem chwili,
Że Cię spałować nie zdążyli.
Masz stać w kolejce do więzienia –
To wszystko, co masz do stracenia.
Z tego, co masz, z tej sterty obelg,
Z hańbą budują własny nagrobek,
Bo nie chcą wiedzieć w czerwonej sotni,
Że jest z żelaza polski robotnik.
05. REŻIMOWE TANGO
Krótki oddech, niepewny krok,
Splątane ciała, ogólny szok.
Znów naród tańczy, znów na kolanach,
Demokracja w Polsce rozstrzelana.
Tańczy z nami niewinna krew,
Tańczy też robotniczy gniew.
Wojsko gra, milicja rżnie,
A dyryguje KGB i SB.
Reżimowe tango, tango reżimowe,
Grzecznie tańcz, bo dostaniesz pałą w głowę,
Mało jedz i mało pij,
Już nam szykują torbę i kij.
Twardogłowi robią nową odnowę,
Czerwony szpan, wojenny styl,
A ty narodzie bez szansy gnij.
Dzięki temu, że się Wrona rozmnożyła,
Partia znowu swe koryto ocaliła.
Mimo to, że ta Wrona je ochrania,
To koryto się jednak rozchrzania.
A my w tym tańcu pod lufami,
Nie zaskoczą nas żadnymi atrakcjami,
Nawet, jak już wnerwią się szczerze
I cały naród będzie musiał iść siedzieć.
Reżimowe tango, tango reżimowe …
06. NA WZWODZIE
Rano w czoło wzwód Cię wali,
Tak przeciągasz się i ziewasz.
W spodnie chowasz swój socjalizm,
W spodnie chowasz twarz Breżniewa.
W radiu mówią „Jest już piąta” ,
W radiu mówią „Dzień jak co dzień”.
Pięść ze złości zaciśnięta,
Tak budzimy się na wzwodzie.
W mroku macasz swój autobus,
Rzęzi tak jak w swych oskrzelach.
Do roboty rój nierobów,
Może dziś nie zaczną strzelać.
Tak wstajemy wciąż na wzwodzie.
W gotowości do swych zajęć,
Za gotowość biorąc ryczałt,
Tak wstajemy, że mózg staje,
A z nim praca niewolnicza.
Z pięścią w złości zaciśnięta,
Zaczekamy tak na wzwodzie.
07. BLUŹNIERSTWA (SMRÓD GENERAŁOM)
Dopóki się klop nie zawali
I mury komuny nie runą,
To w smrodzie własnych wydalin
Podcieraj się Trybuną.
Naprzeciw wielkim kału zwałom,
W którym się babrze sołdacki but,
Smród generałom, smród generałom,
Gnojom w mundurach, wszystkim smród.
I chociaż takiś jest cwany,
To śmieją się ludzie prości,
Nie możesz zmienić zasranych
Onucy z „Żołnierza wolności”.
Naprzeciw wielkim kału zwałom …
Połyskująca Twoja głowa,
Jajo na kaczych nogach,
Wciąż ślizgające się od nowa
W gównie na „Nowych Drogach”.
I tyle pod krawatem zaduch,
„Prawdę” podają znad nocników,
Wprost niewypierdziany zaduch
W telewizyjnym dzienniku.
08. PASTORAŁKA (BALLADA O ZOMURAJU)
Mroźna nocą pewien hycel,
Znając bezmiar swego draństwa,
Objawił się jako rycerz
Chcący bronić granic państwa.
Uwiodła go idea ponura:
Silnych przed słabszymi Bronic siłą.
Szedł ZOMUraj, szedł ZOMUraj
Wstąpił do ZOMO, po drodze mu było.
Mówił szeptem o swych celach,
Z kratą w oczach potem wyznał:
Ja was wszystkich powystrzelam.
Wolność – mówi – to wścieklizna.
Uwiodła go idea ponura …
To najprostszy sposób przecież,
Niech opadną już zasłony,
By nie było krzywdy w świecie,
Trzeba zwalczać pokrzywdzonych.
09. LIST DO R.
I znowu wieczór. Trochę żal dnia.
Kapcie w rozsypce, przybywa lat.
I niby nic, a serce drży.
Trzeba iść spać, choć w środku krzyk.
Pilnujesz rąk, pilnujesz ust
I ja...
Jacek-Ryba