NIESAMOWITE SPOTKANIA Z WRÓŻKĄ GIZELĄ.doc

(85 KB) Pobierz
NIESAMOWITE SPOTKANIA Z WRÓŻKĄ GIZELĄ

NIESAMOWITE SPOTKANIA Z WRÓŻKĄ GIZELĄ

BAJKA RELAKSACYJNA

 

Jestem nauczycielką wychowania przedszkolnego z 24-letnim stażem pracy. Szczególnie interesuję się sprawami związanymi z rozwojem emocjonalnym dziecka. Chcąc jak najlepiej pracować z dziećmi i dbać o ich prawidłowy rozwój osobowości, wspólnie z koleżanką opracowałyśmy Program profilaktyczno- wychowawczy ,,Szczęśliwe dzieciństwo”, który zgłosiłyśmy jako innowację pedagogiczną. Realizując program poszukiwałam nowych ciekawych propozycji, które pomogły by mi zrealizować cele naszej innowacji.

Zainspirowana książką M. Molickiej ,,Bajko terapia. O lękach i nowej metodzie terapii, napisałam cykl bajek relaksacyjnych ,,Niesamowite spotkania z Wróżką Gizelą”, które miały na celu:

-          -        integrację grupy,

-          -        podniesienie nastroju,

-          -        tworzenie dobrego klimatu w grupie,

-          -        uświadomienie sobie przez dzieci wpływu dobrych opinii na samopoczucie.

Zainteresowanie spotkaniami z Wróżką Gizelą było                                       bardzo duże. Dzieci z  wielką niecierpliwością               czekały na jej wizyty. Kiedy zorientowałam się, że dzieci bardzo dobrze poznały schemat bajki, bohaterów którzy, obserwują i doświadczają świat wszystkimi zmysłami oraz magiczne miejsca gdzie wypoczywają. Zachęciłam swoje 6- latki do wymyślania swoich bajek. Nikt w grupie nie miał problemów, aby ją wyczarować. I tak wspólnie z dziećmi odwiedziliśmy:

-          -        ,,Pustolandię”- gdzie było pusto i nic się nie działo,

-          -        ,,Malolandię” – tam malowały obrazy dla pań z przedszkola,

-          -        ,,Smutnolandię” – w której mieszkały smutne dzieci, smutne drzewa. W tej krainie szukały Jaskini Rozpaczy gdzie była uwięziona Radość.

-          -        ,,Bajkolandię” – gdzie mieszkały wszystkie bajki.

-          -        ,,Szarolandię” – w której wszystko było szare

-          -        ,,Marzolandię” – gdzie spełniały się wszystkie marzenia dzieci.

Byłam dumna i zadowolona słuchając tych bajek. Stwierdziłam, że czas spędzony z Wróżką Gizelą przyniósł podwójny efekt. Wywołał odprężenie i wyciszenie emocji oraz pobudził dzieci do aktywności twórczej. Bajki pozwoliły odnaleźć radość, optymizm. Wprowadziły ład i porządek w ich życie. Dały im poczucie bezpieczeństwa, zmusiły do nowych rozwiązań.

Mali przyjaciele wróżki zachęciły mnie, aby wszystkie przygody zebrać i zapisać.  Teraz często sięgam po nie gdy wyczuwam w grupie zmęczenie lub silne pobudzenie.

Chcę podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi koleżankami pracującymi w przedszkolu, gdyż magia Wróżki  naprawdę działa.

Jeżeli ktoś nie wierzy niech wybierze się w  niesamowite podróże z Wróżką Gizelą.

 

Grażyna Śmierzewska

Nauczycielka Przedszkola nr 12 w Koszalinie

 

 

 

 

Bajki są ulubioną lekturą dzieci, ale i dorośli sięgają po nie aby odnaleźć radość, optymizm, wchłaniać jej poetyckość. Rzeczywistość kreowana w bajkach jest zgodna z myśleniem dziecka, pomaga mu zrozumieć świat i siebie, wprowadza porządek i ład w jego życie. Buduje w dziecku poczucie bezpieczeństwa, zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań.

                            Jedną z metod redukujących lęk u dzieci są, obok zabawy, baśnie i bajki. Bajki relaksacyjne posługują się wizualizacją w celu wywołania odprężenia i uspokojenia. Akcja bajek toczy się w miejscu dobrze dziecku znanym, a opisywanym jako spokojne, przyjazne i bezpieczne. Bajka ma wyraźny schemat, bohater opowiadania obserwuje i doświadcza wszystkimi zmysłami miejsca, gdzie odpoczywa. Powinna być krótka i trwać około 3-7 minut, powinny występować w niej specyficzne wydarzenia, które związane są z piciem wody ze źródła, kąpielą pod wodospadem, lataniem. Wydarzeniom tym przypisuje się silne działania oczyszczające, uwalniające od napięć i negatywnych emocji.

                            Przed opowiadaniem bajki  osoba prowadząca wprowadza dzieci w stan rozluźnienia, mówiąc, teraz posłuchamy bajki, usiądź wygodnie, posłuchaj swojego oddechu, możesz przymknąć oczy, wszystkie dźwięki oddalają się. Osoba opowiadająca bajkę relaksacyjną sama musi być odprężona nie może odczuwać napięcia.

                            Musi rytmicznie i cichym głosem podawać tekst. Przerwy powinny być, tak długie, jak wypowiadana myśl. Dobrze jeśli słowom towarzyszy uspakajająca muzyka, Muzykoterapia dodatkowo wzmocni efekt relaksacji.

                            Zachętą do stosowania tych bajek mogą być słowa

A. Lazarusa „ KORZYSTAJĄC UMIEJĘTNIE Z ZASOBÓW WŁASNEJ WYOBRAŹNI, OSIĄGA SIĘ WIARĘ W SIEBIE

, ROZWIJA ENERGIĘ I WYTRWAŁOŚĆ, KIERUJE UWAGĘ KU WIELU TWÓRCZYM PRZEDSIĘWZIĘCIOM.

 

                            ŻYCZĘ MIŁEJ LEKTURY I DUŻO RELAKSU

 

                                                     Grażyna Śmierzewska

TEMAT: TAJEMNICZE SPOTKANIA Z WRÓŻKĄ GIZELĄ

 

CEL:

-tworzenie relaksacyjnego nastroju

-integracja grupy

-podniesienie nastroju

-tworzenie dobrego klimatu w grupie

-uświadomienie sobie przez dzieci wpływu dobrych

opinii na samopoczucie  

 

ŚRODKI DYDAKTYCZNE: czarodziejska różdżka

Wróżki Gizeli, Kaseta z muzyką relaksacyjną, magnetofon

 

PRZEBIEG: dzieci leżą na dywanie ( w tle spokojna muzyka relaksacyjna) oczekując przybycia Wróżki Gizeli

Opracowała:

G.Śmierzewska

Ilustracje wykonała:

M. Szałajko

 

SPOTKANIE 1

Pewnego jesiennego słonecznego popołudnia w okno zapukała jakaś dziwna postać. Ubrana była w długą błękitną suknię, wokół szyi miała okręcony ciepły szal, a w ręku trzymała długą czarodziejską różdżkę. Pukała,  stukała, a tu nikt nie zwracał na nią uwagi. Zniechęcona smutna usiadła na parapecie  i ze smutkiem spoglądała na salę, w której radośnie bawiły się dzieci. Nagle Jaś zobaczył dziwną postać siedząca za oknem i powiedział o tym pani Grażynce. Pani uchyliła ostrożnie okno i do sali wleciała z silnym powiewem jesiennego wiatru nieznajoma postać.

Zawisła wysoko na lampie po czym przywitała się z dziećmi i zaczęła swoją opowieść. Jej głos dźwięczał jak małe krystaliczne dzwoneczki. Tajemnicza niewiasta powiedziała „mam na imię Gizela i jestem wróżką. Mieszkam na pierzastej, puszystej chmurce ".Gizela była wróżką, która bardzo lubiła dzieci, odwiedzała je i przynosiła im swoje bajki. W tym dniu trzymając w ręku różdżkę, dotykała dzieci i witała się z nimi. "Dzień dobry Marku, witaj Pawełku” itd.

 

SPOTKANIE 2

 

Za oknem było szaro i pochmurno, duże krople deszczu uderzały o szybę wystukując smutne rytmy. Nagle okno zaskrzypiało i do sali weszła
Wróżka Gizela z dużym kolorowym parasolem. Ubrana była w żółtą pelerynę, a na nogach miała czerwone kalosze. Rozebrała się, usiadła na krzesełku i zaprosiła dzieci na wycieczkę do CZARODZIEJSKIEGO LASU.

W lesie było cicho. przez gałęzie wysokich drzew przedzierały się jasne promienie jesiennego słońca. Dzieci rozbiegły się i zbierały kolorowe liście, kasztany i żołędzie. Sandra znalazła dużego czerwonego muchomora, Wiktor usłyszał stukanie dzięcioła, Paulinka zobaczyła małą rudą wiewiórkę, która skakała po drzewach. Dzieci zmęczone zabawą położyły się na trawie i oglądały białe, puszyste chmurki przesuwające się po błękitnym niebie . Adrian zobaczył białą pasącą się owieczkę na niebieskiej łące, Sebastian ujrzał dużego smoka z czterema głowami, Ola widziała małą dziewczynkę ubraną w białą sukienkę z bufiastymi rękawami. Gizela chodziła między dziećmi i głaskała je po głowach, nuciła im piosenki. Wszyscy czuli się wspaniale, było im ciepło i dobrze, wcale nie miały ochoty wracać do przedszkola. Jednak zbliżała się pora podwieczorku i kończył się czas wizyty w Czarodziejskim Lesie.

Dzieci chwyciły Wróżkę Gizelę za jej długą niebieską sukienkę, uniosły się wysoko do góry i poszybowały. Usiadły wygodnie w wagonikach
z chmurek i ruszyły w drogę powrotną do przedszkola. Pociąg zatrzymał się

przed szeroko otwartym oknem. Przedszkolaki weszły do swojej sali, nagle poczuły jak Wróżka delikatnie dotyka wszystkich po kolei i mówi  „pobudka Jasiu, wstawaj Martusiu, już wstajemy Karolku, pora wstawać Weroniczko”( Gizela po kolei budzi dzieci ).

 

SPOTKANIE 3

 

Dzieci z niepokojem wyglądały przez okno czekając na Wróżkę Gizelę, były bardzo smutne, gdyż nie pojawiła się w przedszkolu od poniedziałku, a dzisiaj już czwartek. Myślały  „chyba coś się stało naszej Wróżce Gizeli? ".

Z drzewa spadały kolorowe liście, wiatr rozwiewał je po całym ogrodzie. Nagle po długim promieniu słońca zaczęła powoli spuszczać się Wróżka Gizela. Jesienny wiatr rozwiewał jej niebieską sukienkę, która układała się w kształt talerza UFO . Gizela wylądowała na środku dywanu i zaczęła swoją opowieść.

„Spóźniłam się przepraszam, nie było mnie u was trzy dni, ale spotkała mnie niezwykła przygoda:

Nocą czarną, ciemną głuchą,

Na mój ogród spadło UFO

Pewnie zepsuł im się talerz.

Lub nie chcieli lecieć dalej

I wylazły dwie pokraki,

Każdy inny, taki siaki,

Miały oczy jak szpareczki,

Ręce cienkie jak niteczki,

Nosy grube jak cebule,

Każdy futrem się otulał,

Włosy mieli krótko ścięte

I ogony jak diablęta.

Dziwili się w gęstym mroku,

Że na ziemi taki spokój.

( J.Ruth-Charlewska )

„Ja przez okno ich widziałam i zupełnie się nie bałam, ale o wizycie u was zapomniałam ". Gizela przykucnęła przy Krzysiu, Marku, Pauli ( i innych dzieciach ) szepcząc „ przepraszam cię za spóźnienie, wiem że było wam smutno. Jutro punktualnie przybędę z nową bajką ".

 

SPOTKANIE 4

 

Kiedy za oknem zgasło słońce i na granatowe niebo wyszedł srebrny księżyc,

Wróżka Gizela z wielką niecierpliwością zapukała w okno. Było jej zimno

i chciała jak najszybciej znaleźć się w jasnej, ciepłej i przytulnej sali.

W oknie była malutka szparka przez którą przecisnęła się Gizela. Kiedy rozsiadła się między dziećmi na dywanie, zauważyła, że jej piękna niebieska suknia jest rozdarta .Chwilę pomyślała i powiedziała „zabiorę was dzisiaj do KRAINY MATERII, gdzie piękne barwne motyle tkają materiały na suknie dla wróżek”.

Na wyprawę poleci ze mną „ Adrian, który pomógł Krzysiowi zawiązać buta, Oskar, który pięknie sprzątał zabawki, Weronika, która podzieliła się klockami
z Olkiem ( Gizela wymienia po kolei wszystkie dzieci ).

Wróżka przewiązała dzieci złotą nitką i uniosła je wysoko. W czasie lotu dzieci oglądały z góry rozświetlone miasto, tysiące migocących gwiazd. Nagle ciemność rozpłynęła się i zobaczyły duże różowe słońce i kolorowe motyle, które przędły bajeczne kolorowe materiały.

W pracowni panowała cisza i spokój. Nagle cały rytm pracy został przerwany, nici zaczęły się plątać na nitkach powstawały supełki. Motyle opuściły swoje kolorowe skrzydła i zapłakały. I tu z pomocą przyszły motylowym prządkom dzieci, które swoimi malutkimi rączkami rozplątały supły i supełki, rozdzieliły nitki i praca mogła rozpocząć się na nowo. Kolorowe motyle za udzieloną pomoc podziękowały dzieciom i podarowały Gizeli kupon błękitnego materiału na nową sukienkę. Wróżka Gizela była bardzo szczęśliwa i dumna ze swoich małych przyjaciół. Zaprosiła wszystkie dzieci na pyszne lody z bitą śmietaną. Po zakończonej uczcie lodowej wszyscy wyruszyli w drogę powrotną. Gizela dotykała dzieci czarodziejską i jeszcze raz dziękowała za pomoc i błękitny materiał na nową sukienkę „ dziękuję ci Karolu i tobie Franiu też, Sebastianowi jeszcze raz dziękuję i tobie Paulinko też.” (Wróżka podchodzi kolejno do dzieci i im dziękuje).

 

SPOTKANIE 5

 

Wszystkie dzieci straciły już nadzieję, że za chmur wyjrzy słońce i wyjdą na spacer. Wyglądały przez okno i czekały na Wróżkę . „ Może Gizela zabierze nas na wycieczkę ?”- rozmarzył się Sebastian.

Nagle zahuczał wiatr w kominie, zawirowały liście leżące na klombie. W szybkę delikatnie zapukała Gizela, uśmiechnęła się do dzieci i powiedziała „ zabieram was dzisiaj do CZEKOLADOWEJ KRAINY. Zamknijcie oczy, połóżcie się wygodnie za chwilę powiem wam kto ze mną poleci, „Julcia, która ma śliczne oczy jak węgielki, Partycja, która zawsze się pięknie uśmiecha, Emilka, która nie boi się już chodzić do przedszkola”. ( Gizela wymienia pozostałe dzieci ).

Przed drzwiami czekały ustawione w szeregu marcepanowe ważki. Dzieci siadły na nie i wyfrunęły na wyprawę . W CZEKOLADOWEJ KRAINIE domy były
z czekolady, po ulicach jeździły czekoladowe samochody, panowie chodzili po ulicach w czekoladowych kapeluszach i krawatach, a panie nosiły na nogach czekoladowe pantofelki .W ogródkach przed domami rosły landrynkowe drzewa. Ważki z dziećmi wylądowały na karmelowym lotnisku. Niedaleko był plac zabaw na którym dzieci bawiły się w berka, bujały się na waniliowych huśtawkach, robiły babki z wiórków kokosowych. Zmęczone zabawą usiadły na piernikowych ławkach i popijały ptasie mleko. Dzieci położyły się w hamakach z galaretki owocowej i zasnęły. Obudził je lemoniadowy deszcz, Wróżka wyjęła ze swojego zaczarowanego plecaka dwadzieścia cztery kolorowe parasole i rozdała je dzieciom. Wtem przyleciał z nad Czekoladowego Morza psotny Zefirek i porwał dzieci w drogę powrotną do przedszkola. Tam Gizela podziękowała wszystkim dzieciom za to, że były grzeczne i cierpliwe. Nikogo nie popychały, razem się bawiły, każdego głaskała po głowie mówiąc „ byłaś bardzo grzeczna Marcelinko, a ty Filipku cierpliwy”. ( Wróżka gratulowała wszystkim dzieciom ).

 

SPOTKANIE 6

 

Z nieba leniwie opadały duże płatki śniegu, pokrywając całą ziemię wielką puszystą pierzynką. Drzewa i krzewy w ogrodzie przedszkolnym otuliły się bardzo szczelnie białym puchem śnieżnym czekając w spokoju na wiosnę. Ciszę i spokój który panował za oknem przerwały głośne krakania wron, które chodziły dostojnie wokół karmnika wyszukując okruszków chleba i ziarenek pozostawionych przez dzieci.

''Ale smutno i tak cicho'' powiedział Marek”. Może odwiedzi nas dzisiaj Wróżka Gizela i zabierze nas na kolejną wyprawę? .Dzieciom bardzo spodobał się pomysł kolegi, położyły się wygodnie na dywanie, zamknęły oczy i wsłuchały się w ciszę. Nagle za oknem rozdzwoniły się dzwonki u sań Gizeli było je słychać coraz wyraźniej. Konie zatrzymały się pod oknem z sań wysiadła Wróżka . Uderzyła delikatnie czarodziejską różdżką w wiszący sopel nad dachem wyczarowując kryształowe schody po których wbiegła do dzieci na górę. Przywitała się bardzo pośpiesznie ze swoimi małymi przyjaciółmi ,owinęła je swoim szalem i zaczęła unosić się coraz wyżej i wyżej, aby po chwili razem z płatkami śniegu wylądować w swoich saniach. Dzisiaj zabiorę was do LODOWEJ KRAINY '' powiedziała wróżka lądując bezpiecznie w saniach. Konie ruszyły ciągnąc sanie rozdzwoniły się dzwoneczki wygrywając rytm znanej dzieciom piosenki

''Jaka pyszna sanna,

raźno parsknął koń

śnieg rozbijał kopytami,

sanki dzwonią dzwoneczkami

dzeń, dzeń, dzeń........

Sanie razem z dziećmi uniosły się wysoko ponad ziemię wpadając w olbrzymią trąbę powietrzną, która wciągnęła je jak rura odkurzacza. Nagle przed oczami dzieci pojawił się dziwny widok. Biel roztaczała się dookoła, wypełniała każde miejsce, całą przestrzeń. Widok był przygnębiający i groźny. „Co my tu będziemy robić?'' zmartwiła się Weronika. „Nie ma górki ani lodowiska'' rozłożył bezradnie ręce Pawełek. Gizela uśmiechnęła się tajemniczo i klasnęła w dłonie. Nagle pojawiła się górka z torem saneczkowym, srebrzyste lodowisko. Dzieci z okrzykiem rozbiegły się po LODOWEJ KRAINIE. Karol
z Sebastianem zjeżdżali z wysokiej górki na sankach. Krzysiu, Ola, Jaś, Mateusz i Oskar rozgrywali mecz hokejowy z bałwankami, które zamieszkiwały LODOWĄ KRAINĘ. Marta, Paula jeździły figurowo na lodzie. Adrian z Natalką zjeżdżali na skibobach. Zabawa była wspaniała, nikt nie myślał o powrocie do przedszkola, ale kiedy słońce schowało się za lodową górę i dookoła zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Kacper zawołał „Ale zimno!'' i wtedy Wróżka ponownie uśmiechnęła się tajemniczo. Klasnęła w dłonie, a z pod ziemi trysnął gorący gejzer malinowego soku. Dzieci napiły się pachnącego słodkiego napoju i zrobiły się bardzo senne, usłyszały tylko głośne granie tysiąca dzwoneczków i. kiedy otworzyły oczy zobaczyły ,że leżą w swojej sali. Zaczęły się zastanawiać czy to prawda czy sen. Tylko pan Waldek wchodząc do łazienki aby naprawić zepsuty kran szepnął coś cicho pod wąsem.

 

SPOTKANIE 7

 

Grudzień dawał się we znaki srogim mrozem, lodowatym wiatrem wszystkim ludziom i zwierzętom. Grube ciężkie chmury wisiały nisko nad ziemią. Dobre wróżki robiły porządki i trzepały swoje pierzynki z których leciały na ziemię duże płatki śniegu, pokrywając i otulając cały świat w głębokim śnie.

„Nudzę się'' powiedział Jaś przeciągając się leniwie. I stało się jak zwykle coś bardzo dziwnego i niewytłumaczalnego. Wszyscy unieśli się wysoko pod sufit
i zawiśli tam na kilka sekund .W tym czasie Gizela wspinała się po najdłuższym soplu lodu w gimnastycznym stroju z gwizdkiem na szyi do sali dzieci. Kocim skokiem pokonała wszystkie stojące na drodze przeszkody i stanęła przed dziećmi. „Zabieram was dzisiaj do CZWORAKOLANDII” .

W KRAINIE CZWORAKOLANDII dzieci pokonywały różne trudności, aby stać się sprawnymi, dzielnymi sportowcami. Szły do przodu i na wspak czworakując, pokonywały też dzielnie trasę po kolorowych dywanikach, musiały też przejść przez zaczarowane koła prosto i w slalomie. Najtrudniejszą sztuką było przejście przez ognisty krążek. Gizela nie mogła się nadziwić że dzieci są tak wysportowane i dały z siebie wszystko, aby zostać mistrzami czworakowania. Wróżka dziękowała Karolowi, że tak się starał, Adrianowi za skupienie i wysiłek, Marcie za dokładnie wykonanie ćwiczeń.

 

SPOTKANIE 8

 

„Bo to już wiosna, wiosna, wonna i radosna.'' ćwierkały wróble w ogrodzie przedszkolnym. Było ciepło i przyjemnie. Drzewa i krzewy wypuszczały zielone pąki, delikatny wietrzyk kołysał pierwsze źdźbła trawy. Dookoła panował jakiś szczególny uroczysty nastrój. Dzieci bawiły się w sali cicho
i zgodnie. Przez uchylone okno do sali zaglądało złote słońce, które malowało na dywanie świetliste plamy. Nagle do sali wpadł lustrzany zajączek, który skakał po zabawkach, ścianach i wyraźnie pokazywał dzieciom jakieś znaki. „On nam chce coś powiedzieć'' wyszeptał Marek, który od dłuższego czasu obserwował psotnego zajączka. Dzieci pośpiesznie odłożyły zabawki na półki ponieważ postanowiły iść za zajączkiem.

Wyszły z sali, zeszły po schodach do szatni. Tam błyskawicznie ubrały się i wybiegły na plac zabaw. A tam na zielonym rowerze siedziała Wróżka Gizela. Przywitała się z przedszkolną gromadą i przyjaznym gestem wskazała dzieciom 24 prześliczne nowe rowery, które stały i dzwoniąc srebrzystymi dzwonkami dawały znać że nadeszła pora na kolejną wyprawę. Wszyscy w pośpiechu wsiedli na swoje czarodziejskie rumaki i ruszyły w nieznane. ''Zabieram was dzisiaj do MAJOWEGO GAJU, proszę przestrzegać zasad ruchu drogowego, ustępować pierwszeństwa pieszym i nie przekraczać prędkości. Dzieci mocno naciskał na pedały, ale rowery nie jechały do przodu tylko unosiły się wysoko, coraz wyżej ku majowemu słońcu. To była ciężka podróż, słońce grzało coraz mocniej, a nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. „Nie dam rady'' zapłakała Paulinka. „Musimy się zatrzymać i trochę odpocząć'' zawołał zdyszany Krzyś. Niestety Gizela dalej jechała nie oglądając się za siebie. Dzieci jechały dalej i dalej. Wtem przy drodze pojawił się znak MAJOWY GAJ ''Jesteśmy na miejscu'' zadźwięczał głos Wróżki. Dzieci zsiadły z rowerów i zaczęły iść wąską dróżką pod górę. Następnie skręciły w lewo mijając duży rozłożysty dąb na którym mieszkała ruda wiewiórka Iskierka, przywitały się z nią i poszły dalej. Wtem zobaczyły w pełnej swej krasie MAJOWY GAJ. Był to zestaw odcieni zieleni przeplatany bielą kwitnących drzew jabłoni, śliw, grusz i wiśni. „Ale tu pięknie'' wyszeptała cichuteńko Weronika.  „Możemy się tu zatrzymać?'' zapytał Oskar. Dookoła krążyły zapracowane pszczoły, zbierając dla swoich małych gości słodki nektar, który wlewały w kielichy białych dzwonków i podawały dzieciom. Dziewczynki rozbiegły się po łące zbierając kwiaty na wianki, chłopcy puszczali latawce i kaczki na niedalekim stawie. Kiedy już nikt nie miał ochoty na zabawę kładł się pod kwitnącym bzem i wsłuchiwał się w ptasie trele. Powoli dzieci zamykały oczy i zapadały w głęboki sen. Śniło im się, że........, ale o tym opowiedzą mi kiedy wrócą do przedszkola.

„Wstawaj Franku, pobudka Sebastianku, już czas otworzyć oczy

Pawełku..............''.

 

SPOTKANIE 9

W sali panował wielki bałagan i jak często to się zdarza, nie było chętnych do sprzątania. Ola twierdziła, że nie bawiła się lalkami, Sebastian, że nie brał z półki samochodów, rozsypane klocki nie były sprawką Martusi. „Kto nam zrobił w sali taki bałagan?” – zastanawiała się pani Grażyna. Dzieci zaczęły skarżyć, obwiniać siebie nawzajem. Zrobiła się bardzo nieprzyjemna atmosfera, podniosły się krzyki i lamenty. Nikt nie zauważył, że do sali weszła Wróżka Gizela i stanęła jak zamurowana. Zrobiła okrągłe oczy ze zdziwienia, zaniemówiła z wrażenia. Stała i czekała aż ktoś ją powita, a tu dalej słychać tylko coraz większe krzyki i kłótnie. Zniecierpliwiona klasnęła w dłonie, dalej nic – żadnej reakcji. Tupnęła nogą i znowu nic. Wyciągnęła z czarodziejskiego plecaka piszczałkę i zapiszczała. Dzieci znieruchomiały i zaczęły powoli unosić się do góry. Dopiero wtedy zauważyły miłego gościa, kiedy zawisły pod sufitem. „Dzień dobry” – powiedziały, bo przecież doskonale znały zasady dobrego wychowania. „Dzień dobry” – odpowiedziała Wróżka, która też wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji. Zastanowiła się głęboko i po chwili powiedziała: „Zabieram was dzisiaj do KRAINY zwanej ŚMIECIOLANDIĄ. Ruszamy.” Wróżka bardzo dokładnie pospinała dzieci dużymi agrafkami, które wpięła sobie do swojego odświętnego kapelusza. Okręciła się trzy razy w lewo, pięć razy w prawo i wypłynęła przez uchylony lufcik. Podróż nie trwała długo. Przedszkolaki wraz z Gizelą przelecieli nad torami kolejki wąskotorowej, ominęli dwa duże wieżowce, skręcili dużym łukiem w lewo i lecieli po prostej około 30 minut. Dookoła świeciło słońce, a zielone gałęzie wysokich drzew pozdrawiały ich dostojnie falując swoimi liśćmi. Nagle zrobiło się szaro, słońce zgasło, a dzieci poczuły nieprzyjemny zapach. „Jesteśmy na miejscu!” – krzyknęła Gizela – i z szybkością światła cała gromadka znalazła się pośrodku wielkiego wysypiska śmieci. „Ale tu śmierdzi!” – skrzywił się Franiu zatykając nos. „Tu jest brudno i bardzo nieprzyjemnie.” – orzekła Kazimiera, „Co to za pomysł, żeby zabrać nas w tak nieprzyjemne miejsce?” z obrażoną miną stwierdziła Olusia. Z daleka słychać było warkot wielkiej koparki. Kiedy zbliżyła się do dzieci wysiadł z niej jegomość w ciemnych okularach. Na głowie miał czarna, skórzaną czapkę z dużym daszkiem, ubranie miał wymiętolone i dawno nie prane. Twarz jego była nieogolona i wykrzywiona w nieprzyjemnym grymasie. Wyciągnął dużą, spracowaną, popękaną dłoń i podał ją kobiecie siedzącej w kabinie koparki. „Jaśnie Pani jesteśmy na miejscu”. Jego głos był miły, ale donośny jak Dzwon Zygmunta. Z oblepionego gliną pojazdu wysiadła tajemnicza postać. Stanęła dumnie przed dziećmi i dłubiąc w nosie wsparła się na ramieniu mężczyzny. Jej długie, tłuste rudawe włosy spięte były w koński ogon. Jej głowę zdobiła płócienna czapka, która była niewiadomego koloru. Wyblakłe, spłowiałe ubranie kobiety było pokryte dużymi tłustymi plamami. „Witajcie w naszej krainie, jestem BRUDASKA WIELKA, a to mój mąż HAŁASEK X, zwany również jako KRZYKACZ V”. Dzieci zaniemówiły z wrażenia, zapominając o dobrych manierach. Dookoła słychać było furkotanie podartych starych reklamówek i pobrzękiwanie pogiętych puszek po Coca-Coli.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin