01 Carole Mortimer - Sekret wielkiej aktorki.pdf

(477 KB) Pobierz
sek
45100414.001.png
CAROLE MORTIMER
Sekret wielkiej aktorki
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Doktor Leonora Winston, jak przypuszczam?
Leonie została niedawno wprowadzona do salo-
nuprzezpokojówkę.Terazspojrzaławstronę,skąd
dobiegł głos. W otwartych drzwiach stał wysoki,
ciemnowłosy męz˙czyzna.
Jest przystojny – przemknęło jej przez myśl.
Arogancki – dorzuciła, widząc jego minę. Zimne
zielone oczy wpatrywały się w nią badawczo. I na-
dęty – uzupełniła pierwsze wraz˙enie.
Były takz˙e dwa inne powody, które sprawiły,
z˙e ten męz˙czyzna od razu wzbudził w niej nie-
chęć.
Popierwsze,rzeczywiściemiałanaimięLeonora
–Leotobyłoimiędziadka,aNora–imiębabci–ale
niktnigdytakjej nienazywał.Zawsze mówionodo
niej: Leonie.
Po drugie, była pewna, z˙e kiedy Stanley aran-
z˙ował to spotkanie, rozmawiał z kimś innym, na
pewno nie z tym męz˙czyzną.
Przystojniakstałwdrzwiachsłonecznegosalonu
inajwyraźniejniebyłzachwyconyjejwizytą.Świad-
czył o tym lekcewaz˙ący ton i przenikliwe spojrze-
nie kocich oczu. Język ciała.
Leonie nie wiedziała, skąd takie wrogie nasta-
4
CAROLE MORTIMER
wienie u człowieka, którego widziała po raz pierw-
szy w z˙yciu...
Ich spojrzenia spotkały się.
– Pan Luke Richmond, jak sądzę? – odezwała
się obojętnym tonem, unosząc brwi.
Niechciała dać mu satysfakcji, z˙e nachwilę zbił
ją z tropu. Oczywiście natychmiast domyśliła się,
kim jest.
Zielone oczy zmruz˙yły się ironicznie.
– Myśli pani, z˙e to zabawna sytuacja, doktor
Winston...
– Proszęnazywać mnie Leonie –przerwała mu.
– Poza tym źle pan odczytał mój nastrój, panie
Richmond. Uwaz˙am tę ,,sytuację’’ – jak to pan
nazwał – za niezręczną, niekoniecznie zabawną.
– Dlatego z˙e miała pani zobaczyć się z moją
matką, a nie ze mną? – Pokiwał głową, jakby
odpowiadając na swoje pytanie. – Proszę się nie
martwić, zobaczy ją pani. Rachel notorycznie się
spóźnia – dodał z niechęcią. Widocznie nie akcep-
tował tego zwyczaju. Wszedł do salonu i powoli
zamknął za sobą drzwi. – Chciałem porozmawiać
z panią na osobności, zanim się spotkacie.
Leoniestałapodrugiejstroniepokoju,odwróco-
natyłem dookna.Słońce grzałoją wplecy, ale gdy
Lukepostąpiłparękrokówispojrzałnanią,poczuła
lodowaty chłód.
Nie tylko z powodu jego wzroku.
Był bardzo wysoki. Miał krótkie ciemne włosy,
szerokie, muskularne ramiona, długie nogi. Nosił
czarną koszulę i czarne spodnie. Wszystko w nim
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI
5
– oprócz zielonych oczu – było ciemne, ponure,
marsowe...
Nie bądź śmieszna! – Leonie przywołała się do
porządku. Ten męz˙czyzna nie jest zbyt przyjazny,
ale moz˙e tu nie chodzi ociebie, moz˙e ma po prostu
zły dzień. Moz˙liwe, z˙e arogancja to jego cecha
dominująca, nie odbieraj tego tak osobiście!
Zmusiła się do uśmiechu.
– To chyba jakaś pomyłka... – zaczęła.
– Jeśli nastąpiła pomyłka, to pani ją popełniła
– przerwał jej ostro. – Nie wiem, jakiego podstępu
pani uz˙yła, z˙eby zaaranz˙ować spotkanie z moją
matką, ale zapewniam...
– Panie Richmond...
– ...z˙e to nic nie da...
– Panie Richmond!
– ...poniewaz˙ mojamatka nigdynie udzielawy-
wiadów dziennikarzom...
– Nie jestem dziennikarką!
– ...ani biografom – zakończył Luke z satysfak-
cją. – Z oczywistych powodów – dodał.
Jeden z tych powodów Leonie znała. Była to
nieautoryzowana biografia Rachel Richmond,
gwiazdy ekranu, która pojawiła się w księgarniach
dwalatatemu.Zawierała sporoinsynuacjiidomys-
łów na temat barwnego z˙ycia aktorki. Nie znalazło
się w niej nic zniesławiającego, ale nie była to lek-
tura przyjemna w czytaniu.
Kolejny ,,oczywisty powód’’ stał właśnie przed
nią...
Luke Richmond był człowiekiem sukcesu. Miał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin