Ona.pdf

(964 KB) Pobierz
880008566.001.png
Spis treści
Rozdział 1………………………………………………….3
Rozdział 2………………………………………………….8
Rozdział 3 ……………………………………………….16
Rozdział 4 ……………………………………………… 30
Rozdział 5 ……………………………………………… 41
Rozdział 6 ……………………………………………… 54
Rozdział 7 …………………………………….
2 | S t r o n a
Rozdział 1
Edward
- Jake, nie uwierzysz! – zawołałem wpadając do mieszkania.
- Co tym razem? – spytał odrywając wzrok od komputerowego monitora.
- Poznałem ją wreszcie. Po prostu cuuuuuuuuuudo! – westchnąłem opadając na sofę.
- Kogo? – zdziwił się – I mógłbyś chociaż buciory zdjąć zanim położysz nogi na kanapie.
- Tak, mamo – mruknąłem i zrobiłem unik przed lecącą w moją stronę zwiniętą w kulkę
gazetą. – Ej… chciałem ją przeczytać! – zaprotestowałem.
- Kurwa, Ed, możesz wreszcie powiedzieć kogo poznałeś? Z wiekiem jesteś coraz gorszy.
- Poznałem dziewczynę swoich marzeń – wyznałem i powróciłem pamięcią do wydarzeń
dzisiejszego przedpołudnia.
Wracałem właśnie z uczelni. Ostatni rok, ostatnie zajęcia w tym tygodniu. To trzeba uczcić. To i
fakt iż wkurwiający pan Samuelson dziś się mnie nie czepiał. Przechodziłem obok księgarni, kiedy coś mnie
tchnęło i postanowiłem wejść do środka. Może przywieźli już nowego Prachetta?
- Dzień dobry – powiedziałem wchodząc do sklepu.
- Witam. – odpowiedział mi sprzedawca.
- Chciałem się spytać czy jest może nowy Prachett?
- Tak, dostaliśmy go wczoraj…
Super! Hura! Nareszcie! – ucieszyłem się podchodząc do półki z książki. Ku mojemu zaskoczeniu
zobaczyłem jeden, jedyny egzemplarz tak długo wyczekiwanej przeze mnie lektury. Sięgnąłem po nią ręką,
ale ktoś mnie uprzedził.
- Ej… - zaprotestowałem niczym pięciolatek. – Ja chciałem ją wziąć…
3 | S t r o n a
880008566.002.png 880008566.003.png
- Byłam pierwsza. – odpowiedział mi najcudowniejszy głos, jaki kiedykolwiek słyszałem.
Spojrzałem na stojącą obok mnie osóbkę. Była to młoda dziewczyna o długich, brązowych, lekko falujących
włosach i czekoladowych oczach. O matko… zatonąłem w tej płynnej czekoladzie… A ten uśmiech?
Ludzie ratujcie!
- Lubisz Prachetta? – wydukałem.
- Czy lubię? Nie.. ja go kocham! – odparła dziewczyna uśmiechając się. – To co zrobimy? Książka
jest jedna a nas jest dwoje. – zauważyła a jej oczy błyszczały niczym gwiazdy na niebie. Przygryzła lekko
dolną wargę i… O kurwa, zrobiła to tak zajebiście seksownie, że z trudem powstrzymałem się, by jej nie
pocałować. A nawet nie znałem jej imienia!
- No cóż… byłaś pierwsza, więc ja poczekam na nową dostawę. – odparłem.
- Poważnie? Dziękuję. – Wspięła się na palce i przelotnie pocałowała mnie w policzek. – To w
ramach rekompensaty zapraszam cię na lody. Słyszałam, że w sąsiedniej kawiarence dają boskie desery…
- Pewnie. A tak w ogóle to Edward jestem.
- Bella. – odparła dziewczyna słodko rumieniąc się.
- Haaaaaaaaalooooo! Jest tam kto? – Jacob pomachał mi przed oczami.
- Co? – spytałem nieprzytomny.
- Kurwa, Ed, kto ci mózg wyprał, co? Wpadasz do mieszkania jak potłuczony,
bredzisz coś o jakiejś cud dziewczynie, a gdy się pytam co to za jedna to odpływasz myślami
niewiadomo gdzie….
- Po prostu myślałem o niej… - przyznałem.
- To mów co to za jedna.
- Ma na imię Bella. Spotkaliśmy się w księgarni jak zwinęła mi Prachetta….
- Nie kupiłeś? Cholera! A miałem nadzieję, że dziś to zacznę czytać…
- Oj nie smędź… we wtorek przywiozą nową dostawę…
- Musiała być niezła ta panna, skoro pozwoliłeś jej zabrać Prachetta – zaśmiał się
Jacob.
- Niezła? Jake… to był Anioł! Dosłownie!
- Hehe… to co mi o tym aniele jeszcze powiesz?
- Nic. Niewiele wiem więcej. Poszliśmy do Jima na lody… i potem ona zapisała mi na
serwetce swój numer telefonu i…. – urwałem sięgając do kieszeni – CHOLERA JASNA!!!
ZABIJCIE MNIE BŁAAAAAAAGAM!!!! – wrzasnąłem, jakby mnie ktoś w tej chwili
obdzierał ze skóry.
4 | S t r o n a
- Nie, bo odpowiadasz jak za człowieka. Co jest?
- Zgubiłem tą serwetkę! Zgubiłem jej numer! I gdzie ja ją teraz znajdę? Przecież nie
wywieszę wielkiego baneru „Bello od Prachetta zadzwoń!”
- Dodaj jeszcze „ja, idiota z księgarni, zgubiłem twój numer”
- Spierdalaj. Jake. Ja muszę ją znaleźć!
- A niby jak chcesz to zrobić? – spytał
- Nie wiem…. Ale znajdę. Choćby miała to być ostatnia rzecz, jaką w moim
pieprzonym życiu zrobię!
Jacob
Ten mój przyjaciel jest porąbany… no mówię wam. Znam tego wariata od dobrych
dwudziestu lat. Poznaliśmy się w przedszkolu. Pamitamdieo,kiedyciociaEme(taato
taknaprawdniejetmojaciocia,alenaerodinynająijużtakdługo,żedorodiców
Edwardamówiłem„ciociu”i„wujku”)pryprowadiłaEdwardadopredkolaNarobił
wraku na cały budynek Pamitam to dokładnie, bo wtedy pani manda – moja
predkolankapryładomniei poproiłaopomoc
Siedziałem budując kolejną wspaniałą budowlę autorstwa Jacoba Blacka, kiedy podeszła do
mnie nasza przedszkolanka.
- Jake, mam do ciebie prośbę.
- Tak, proszę pani?
- Pewna pani przyprowadziła dziś swojego synka po raz pierwszy. Bardzo trudno mu się rozstać
z mamą. Może pójdziesz ze mną po niego i pokażesz mu, że tu jest całkiem fajnie?
- Dobrze, proszę pani. – odparłem wstając.
Jak tylko znalazłem się na korytarzu usłyszałem płacz i krzyk jakiegoś dziecka. Od razu
domyśliłem się, że to pewnie ten nowy chłopczyk.
- Mamo!!! Ja nie kcę!!!! Weź mnie ze sobą!!! – wołał płacząc.
5 | S t r o n a
880008566.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin