sum.txt

(1 KB) Pobierz
Jan Brzechwa
Sum

Mieszka� w Wi�le sum w�saty,
Znakomity matematyk.

Krzycza� wi�c na ca�e skrzele:
Do mnie, m�odzi przyjaciele!

W dni powszednie i w niedziele
Na �yczenie mno��, dziel�,

Odejmuj� i dodaj�
I pomy�ek nie uznj�!

Ka�dy m�g� wi�c przyj�� do suma
I zapyta�: jaka suma?

A sum jeden w ca�ej Wi�le
Odpowiada� na to �ci�le.

Zna�a suma ca�a rzeka,
Wi�c raz przyby� lin z daleka

I powiada: Drogi panie,
Ja dla pana mam zadanie,

Je�li pan tak liczy� umie,
Niech pan powie, panie sumie,

Czy pan zdo�a w swym poj�ciu,
Odj�� zero do dziesi�ciu?

Sum u�miechn�� si� z przek�sem,
Liczy, liczy co� pod w�sem,

W�s sumiasty jak u suma,
A sum duma, duma, duma.

To dopiero mam z tym bied� -
Mo�e dziesi��? Mo�e jeden?

Up�yn�y dwie godziny,
Sum z wysi�ku jest ju� siny.

My�li, my�li: To dopiero!
Od dziesi�ciu odj�� zero?

�ebym mia� przynajmniej kred�!
Zaraz, zaraz... Wiem ju�... Jeden!

Nie! Nie jeden. Dziesi�� chyba...
Ach, ten lin! To wstr�tna ryba!

A lin szydzi: Panie sumie,
W sumie pan niewiele umie!

Sum ze wstydu schnie i chudnie,
Ju� mu liczy� coraz trudniej,

A tu min�� wiecz�r ca�y,
Wszystkie ryby si� pospa�y

I nasta�o zn�w po�udnie,
A sum chudnie, chudnie, chudnie...

I nim dni min�o kilka,
Sta� si� chudy niczym kilka.

Wi�c opu�ci� wody s�odkie
I za �on� poj�� szprotk�.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin