Crolard_Jean-Francis_-_Odrodzić_się_po_śmierci_(fragmenty).doc

(229 KB) Pobierz
Iluzja śmierci

Fragmenty książki Jean-Francis Crolard „Odrodzić się po śmierci”

 

Trzy ciała i ja

 

Wszystko wychodzi od podstawowego prawa życia: od ewolucji. To ten sam życiowy ciągły prąd przechodzi od minerału do rośliny, potem od zwierzęcia do człowieka. Ewolucja trwa wewnątrz każdego królestwa: węgiel staje się diamentem, jedna roślina czy jedno zwierzę stopniowo przeobraża się w inne, w trakcie trwania dziejów rasa ludzka widzi, jak się zmieniają jej cechy… Jest nawet pewna łączność między każdym królestwem: między roślinnym i zwierzęcym, na przykład, spotykamy mięsożerne rośliny i zwierzęta z bezbarwną krwią roślinną, nie mówiąc o koralu, czy gąbce lub rozgwieździe, bo czyż nie ma ona pięciu ramion, jak płatki kwiatu? Między zwierzęciem i człowiekiem, są przecież człekokształtne i można się zastanawiać, czy niektóre inteligentne zwierzęta nie są na wyższym poziomie od zdegenerowanego człowieka? Dla "wtajemniczonych" są nawet światy inframineralne i ultraludzkie, wymykające się percepcji naszego ciała fizycznego.

 

Człowiek, który reprezentuje pewien etap w drabinie ciągłej ewolucji, przeszedł trzy poprzednie stadia. Odnajduje się je w nim pod trzema postaciami: ciała fizycznego odpowiadającego królestwu mineralnemu, ciała żywotnego odpowiadającego królestwu roślinnemu i ciała umysłowego odpowiadającego królestwu zwierzęcemu. Sprawę tu upraszczamy dla większej jasności, Hindusi bowiem rozróżniają co najmniej siedem "powłok", a Tybetańczycy dwadzieścia!

 

Ciało fizyczne

 

Jest dostatecznie znane, abyśmy musieli się przy nim zatrzymywać. Człowiek posiada je tak jak minerał. Składa się ono z cząstek stałych, płynnych i lotnych. Po śmierci rozkłada się, a jego elementy przechodzą pod trzema postaciami do królestwa mineralnego, z którego wyszły. Odpowiada ono dziedzinie doznań, pozostających w bezpośrednim związku z zewnętrznym światem mineralnym i ze światem Formy.

 

Ciało życiowe

 

Porozmawiamy o nim dłużej, bo jest ono bardzo mało znane. Zwane czasami ciałem astralnym lub eterycznym, odpowiada królestwu roślin i jest utworzone z siły witalnej, odpowiedzialnej za życie zwane wegetatywnym, utrzymującym spójność ciała fizycznego i naprawiającym jego zniszczenia (proces zdrowienia). Przesyca każdą część ciała tak, jak siła magnetyczna w magnesie łączy się z żelazem. Jest budowniczym ciała fizycznego, które tworzy się wokół jego silnych linii tak, jak linie wzdłuż których tworzą się w wodzie kryształy lodu czy paprocie, jakie mróz rysuje na szybach.

 

Każdy narząd pozostaje w związku ze swoim odpowiednikiem w ciele życiowym: jest życiowe serce, życiowa wątroba, itp. To wyjaśnia zresztą niektóre zjawiska odrzucenia przeszczepu narządów: życiowe ciało biorcy nie jest w harmonii z ciałem dawcy. Tak samo każdy splot ciała fizycznego powstaje w związku ze splotem prądów ciała życiowego, zwanym w joga czakra: jest czakra splotu krtani, czakra splotu sercowego, czakra splotu słonecznego. Rozwój tych czakra, odpowiadających organom postrzegania ciała życiowego, leży u podstaw zdolności parapsychologicznych: percepcji pozazmysłowej, telepatii, jasnowidztwa...

 

Wewnątrz ciała życiowego krąży energia, którą czerpiemy z "jakości" tego, co wchłaniamy: czystego powietrza i wody, świeżości pożywienia (podczas gdy nasze ciało fizyczne jest odżywiane "ilością" tlenu i pożywienia, a nasze ciało umysłowe pozytywnymi myślami). Hindusi nazywają to prana a Chińczycy chi (to właśnie ofiarują swoim zmarłym składając pożywienie na grobie). Ta energia utrzymuje nas w dobrym zdrowiu. Zmęczenie ją rozprasza, a odpoczynek i odprężenie skupia. Kiedy jesteśmy napięci fizycznie, rozstrojeni nerwowo czy moralnie, krążenie życiowej energii blokuje się, energia się zanieczyszcza, zupełnie jak stojąca woda. Kiedy ten stan trwa za długo, chorujemy. Oto dlaczego wiele chorób ma psychosomatyczny początek.

 

Akupunktura odblokowuje energię i przywraca równowagę jej krążenia. Leczący magnetyzmem, i wielu uzdrawiaczy robi to samo, a często ponadto dodają nowy ładunek naszemu ciału życiowemu, przekazując mu energię, którą przechwycili z promieniowania natury. Homeopatia działa zarówno na nasze ciało życiowe (niskie rozcieńczenie), jak na nasze ciało umysłowe (wysokie rozcieńczenie). Co się zaś tyczy wpływu planet, którymi zajmuje się astrologia, działają one w różnym stopniu na nasze ciało życiowe i umysłowe. W przeciwieństwie do "białej magii" adepci "czarnej magii" (wróżbici i niektórzy czarownicy) mogą wysyłać złowróżbne fale szkodzące ciału życiowemu i przyciągające choroby ciała fizycznego. Niezależnie od tego czy idzie o dobre, czy złe wibracje, można oddziaływać na odległość za pomocą przedmiotów intymnych, włosów lub fotografii napromieniowanych naszym ciałem życiowym. Tym tłumaczy się również moce przypisywane relikwiom świętych. Zaznaczymy wreszcie, że ponieważ nasze ciała życiowe łączą się z ciałami ludzi otaczających nas, załamanie nerwowe jest prawie równie zaraźliwe jak grypa!

 

W przypadku chorób nieuleczalnych (rak, paraliż) dotknięte jest ciało życiowe, z tej przyczyny medycyna ciała fizycznego nie może go wyleczyć: co najwyżej może złagodzić skutki, nie lecząc przyczyn. Z braku stosownych środków badawczych, rzadkie przypadki uleczenia są dla niej niewyjaśnione.

 

A przecież ciało życiowe, związane z dziedziną uczuć i pragnień oraz ze światem Koloru, jest prawie uchwytne: promieniuje wokół nas, otacza nas ochronną "bańką", tym większą, im lepszy jest stan zdrowia. Ludzie Wschodu nazywają to aurą, jej ślad znajduje się w aureoli, jaką niegdyś artyści malowali wokół głów świętych.

 

Jest to rodzaj pola magnetycznego, otaczającego ciało ludzkie, którego kolorowe wibracje, zmieniające się zgodnie z naszymi stanami fizycznymi i umysłowymi, są zbyt szybkie, aby oko mogło je uchwycić.

 

Potoczny język w ciekawy sposób zdaje się to oddawać. Kiedy mówimy: "Zrobiło mu się czerwono przed oczami, mam czarny humor" odpowiada to kolorom naszej aury, która zmienia się w zależności od stanu duszy. To wyjaśnia również sympatię lub odrazę do pewnych kolorów w zależności od tego czy są, czy nie są w harmonii z naszą aurą. Zresztą, choć w niewielkim stopniu, postrzegamy to promieniowanie: zarówno wzrokiem - u dziecka "tryskającego zdrowiem", jak przez skórę, kiedy ktoś zbliża się do nas bardzo blisko (ale nie dotyka nas) nasze "bańki" przenikają się wzajemnie, dając nam przyjemność lub niemiłe uczucie! Nie trzeba dodawać, że w zbiorowych środkach komunikacji do minimum ograniczamy promieniowanie "chowając się do skorupy!" Mówi się również, że alergie na materiały ze sztucznego włókna wynikają z faktu, że przeszkadza ono promieniowaniu ciała życiowego.

 

Może się zdarzyć, że nasze ciało życiowe opuszcza ciało fizyczne, kiedy to ostatnie jest szczególnie zagrożone: omdlenia w przypadku wstrząsu psychicznego czy moralnego, stan komatyczny (co wyjaśnia, jak później zobaczymy, pewne doświadczenia jednostek "klinicznie zmarłych", opisane przez dr Raymonda Moody'ego w jego książce Życie po życiu).

 

Chwilowe wyjście ciała życiowego może być spowodowane sztucznie za pomocą narkotyku, co jest szczególnie niebezpieczne, bo nie kontrolowane (nawet w przypadku anestezji zbyt silna dawka może pociągnąć ostateczne, a więc śmiertelne "wyjście").

 

Znamy przypadek medium, które, po operacji przy pełnym uśpieniu, po przebudzeniu się opisało szczegółowo i ściśle chirurgowi to, co działo się w sąsiednich salach operacyjnych, po których przechadzało się jego ciało życiowe. To się zdarza w sposób naturalny również niektórym świętym lub joginom w czasie ekstazy.

 

Po śmierci ciało życiowe stopniowo opuszcza ciało fizyczne, z którym jest związane rodzajem pępowiny przepływu życiowego, zwanej "srebrnym sznurkiem". Nazwa przywodzi obraz materialny, podczas gdy faktycznie jest to ciągły prąd fal pozwalający czasami ciału życiowemu oddalić się znacznie od ciała fizycznego przy zachowaniu z nim związku (jak zobaczymy w przypadku opisanym przez Carla Junga). Dopiero kiedy zwłoki zaczynają się rozkładać, "srebrny sznurek" ostatecznie się odczepia. Biblia też do tego nawiązuje: "Póki się nie przerwie sznurek srebrny", mówi Eklezjasta (XII, 6)

 

Oto dlaczego nie powinno się grzebać lub spalać ciała wcześniej niż trzy, cztery dni po zgonie, w przeciwnym razie, mówią ludzie Wschodu, zmarły może się czuć grzebany lub palony żywcem. Z tego samego powodu Tybetańczycy potępiają pobieranie organów, ponieważ robi się to natychmiast po śmierci. Może się to wydać zaskakujące, a przecież powinniśmy się zastanowić: dlaczego w 50 procentach amputacji chory przez jakiś czas odczuwa ból w odciętej ręce czy nodze? Są też odwrotne przypadki, kiedy szczególnie rozwinięte ciało życiowe tak przesyca ciało fizyczne, że nie dopuszcza latami do jego rozkładu: niedawno było tak z ciałem jogina Yoganandy z Kalifornii i pustelnika Charbela. Makloufa w Libanie, nie mówiąc o świętej Teresie z Awili, której ciało ekshumowane w 1760 (czyli w 178 lat po śmierci) "było elastyczne i pachnące".

 

Ciało umysłowe

 

Odpowiada królestwu zwierząt i pobudza ciało życiowe. Bez niego człowiek żyłby w stanie komatycznym - w stanie śpiączki, życiem czysto wegetatywnym jak rośliny.

 

Dzięki niemu człowiek, tak jak zwierzę, ma świadomość odczuwanych wrażeń: przyjemności, bólu, głodu, pragnienia, itp. Ta świadomość wypracowuje myśli, działające na ciało życiowe (określona myśl wywołuje określone uczucie) lub odrywa się od niego, aby działać na inne osoby: tak na poziomie ich ciała życiowego: hipnotyzm, jak na poziomie ciała umysłowego: przekazywanie myśli.

 

Ciało umysłowe pozostaje w związku ze Światem Dźwięku (to tłumaczy, dlaczego muzyka spośród wszystkich sztuk dotyka najgłębszych warstw ludzkiej istoty).

 

Każde z naszych trzech ciał, kiedy pozostaje w związku z innymi, wchodzi w kontakt z odpowiednim ciałem innego człowieka. Na każdym poziomie - i niezależnie od dwóch innych - można odczuwać przyciąganie, obojętność lub odrazę, z tego wynika tak wielka różnorodność możliwych sytuacji: przyciąganie (lub obojętność czy odraza) całkowicie fizyczna, uczuciowa i umysłowa, przyciąganie czysto fizyczne z obojętnością lub wręcz odrazą w dwóch innych płaszczyznach, przyciąganie (lub obojętność czy odraza) czysto uczuciowa lub umysłowa.

 

Ja

 

Dochodzimy do stadium, które odróżnia człowieka od zwierzęcia: życia jako bytu jednostkowego (nie w charakterze tylko członka stada). To stadium jest wynikiem ciągłości stanów świadomości wspomaganej pamięcią.

 

Przykładem może być akt jedzenia, zwierzę na ogół je wówczas, kiedy jest głodne (aktualna świadomość wrażenia), podczas gdy człowiek może z powodzeniem jeść, kiedy nie jest głodny (wspomnienie przyjemności, jaką dało pożywienie podczas minionego doświadczenia). Ten etap odpowiada tworzeniu się "ja", czasami zwanym ciałem przyczynowym lub ośrodkiem psychicznym. Reprezentuje ono dziedzinę woli. Jak mówi Katha Upanishad "istota świadoma jest w centrum »ja«, rządzi przeszłością i przyszłością i jest jak ogień bez dymu".

 

"Ja" pozostaje w związku z wyższym ośrodkiem kosmicznym, zwanym czasami ciałem duchowym, które je uduchawia i jednoczy z niższym ośrodkiem umysłowym, intelektualizującym i rozpraszającym. Zwyczajny człowiek jest na ogół powiązany z tym ostatnim, podczas gdy człowiek "obudzony", mędrzec, "zrealizowany" nieustannie pławi swoje "ja" w przypływie kosmicznym.

 

Stany naszej świadomości

 

Stan jawy odpowiada równoczesnemu działaniu trzech ciał: fizycznego, życiowego i umysłowego. We śnie podczas marzeń sennych ciało fizyczne odpoczywa, podczas gdy ciało życiowe i umysłowe nadal działają, a w głębokim śnie (bez marzeń sennych) wszystko jest jak w omdleniu, ciało umysłowe opuszcza ciało życiowe. Po obudzeniu włącza się w ciało życiowe i ciało fizyczne, ale potrzebuje czasu, żeby się ponownie przystosować, z tego bierze się wrażenie, że jeszcze "nie jesteśmy we własnej skórze", jakie czasami odczuwamy po wstaniu.

 

Zerwanie więzi z ciałem umysłowym powoduje powstanie zjawiska zapomnienia, niezbędnego do tego, byśmy mogli działać: "Jakże moglibyśmy pisać, gdyby za każdym razem, kiedy ujmujemy pióro, pojawiało się w naszym umyśle wspomnienie wszystkich doświadczeń, przez które trzeba przejść, aby się nauczyć to robić?"! Z tego samego powodu nie przypominamy sobie naszych poprzednich istnień, bo mogłoby to wywołać w nas - w zależności od przypadku, uczucie winy, lub pychy, szkodliwej dla dobrego dopełnienia naszego obecnego życia. Mogą do tego dojść jedynie ci, którym udaje się, przy pomocy innych osób lub samym z siebie, odtworzyć więź między swoim "Ja" i ośrodkiem kosmicznym…

 

Śmierć natomiast wynika z zerwania powiązania między ciałem fizycznym i ciałem życiowym (czyż nie mówi się "stracić życie"?). Jak mówi Ehphas Levi: "natura przyzwyczaja nas do śmierci przez sen i ostrzega nas przez marzenie senne, ze istnieje inne życie”.

 

Ale jakie jest prawdziwe życie? Kto może odpowiedzieć na zapytanie zadane dwa i pół tysiąca lat temu przez Lao-Tse: "Niegdyś w nocy byłem latającym, radosnym motylem. Później obudziłem się i byłem Lao-Tse. Kim zatem jestem? Lao-Tse śniącym, że jest motylem, czy motylem, który śni, ze jest Lao-Tse?"

 

Powiązania między trzema ciałami i własnym "Ja"

 

Strukturalnie te cztery elementy nie nakładają się na siebie, ale się wzajemnie przenikają. Można to porównać do gąbki (ciało fizyczne) natartej piaskiem (ciało życiowe) zanurzonej w wodzie (ciało umysłowe), która to gąbka sama przez się zawiera rozcieńczone powietrze (ja). Ten obraz pozwala nam również zrozumieć, że każdy z nich jest w kontakcie z odpowiednim światem, jak przypomina Satprem:

 

"Umysłowość to nie my, bo wszystkie nasze myśli pochodzą od szerszej niż nasza Umysłowości, od umysłowości powszechnej. Życie to nie my, ponieważ nasze impulsy pochodzą z szerszego, powszechnego życia. To ciało to też nie my, bo jego składniki pochodzą z materii i są podporządkowane większym niż nasze, powszechnym prawom".

 

Zresztą w miarę jak nowoczesna fizyka zaczęła uważać materię za efekt kondensacji energii, łatwiej nam zrozumieć podobieństwa między ciałem fizycznym a ciałem życiowym i ciałem umysłowym, które różnią się jedynie poziomami coraz wyższych wibracji. Jeżeli nie możemy oglądać dwóch ostatnich, to - według klasycznego porównania - z tej samej przyczyny, dla której nie widzimy śmigła obracającego się z wielką szybkością.

 

Według nauczania ezoterycznego wibracja mineralna ma podobno wynosić do 5000 wibracji na sekundę, roślinna 10 000, zwierzęca 20 000, u człowieka 35 000. Ciało życiowe miałoby wibrować z szybkością 49 000 wibracji na sekundę; co odpowiadałoby częstotliwości potrzebnej do zdematerializowania ciała fizycznego. Po śmierci ciało witalne opuszcza ciało fizyczne, ponieważ nie może znieść obniżenia wibracji tego ostatniego.

 

Jest także pewne wzajemne powiązanie między trzema ciałami, a budową naszego mózgu: w mózgu wyższym (półkule mózgowe) szara materia jest powiązana ze świadomą myślą ciała umysłowego, materia biała z nieświadomymi uczuciami ciała życiowego, podczas gdy mózg średni (diencephale) odnotowuje wrażenie ciała fizycznego.

 

Obcowanie świętych

 

Według chrześcijańskiego dogmatu dusze w Niebie, w Czyśćcu i na Ziemi obcują z sobą. Kościół przyznaje zatem, że żywi pozostają w duchowym związku ze zmarłymi, zważywszy jednak wszystko, co podaliśmy poprzednio, nauka Rudolfa Steinera idzie znacznie dalej. A oto główne myśli:

 

W zależności od ich i naszego stopnia rozwoju, zmarli mogą działać na nas na płaszczyźnie fizycznej (wrażenia), życiowej (uczucia), umysłowej (myśli) czy na poziomie "ja" (wola). Ci, którzy inspirują mistyków, myślicieli i artystów są na poziomie znacznie wyższym niż ci, którzy krążąc w niskich sferach zaświatów, zabawiają się chociażby obracaniem stolików. Śmierć nie jest patentem na wrodzoną naukę i znajomość przyszłości, jest to bowiem zastrzeżone dla bardziej rozwiniętych duchów!

 

Nie trzeba zatem podejmować prób kontaktu ze zmarłymi zaraz po ich śmierci, ale trzeba im zostawić czas na obudzenie się i wzniesienie wzwyż. Im ich poziom duchowy jest wyższy, tym szybciej i wyżej się wznoszą, aby jak balon wyłaniający się z chmur, dotrzeć do świetlanej strefy odpowiadającej ich własnej "gęstości". Natomiast duch materialistyczny może długo pozostawać w niższej strefie, gdzie panuje cień i mgła niskich, ziemskich wibracji. Gdyby się chciał wznieść wyżej, zniszczyłyby go wyższe wibracje, jak żarówkę 110-woltową podłączoną do 220 woltów.

 

Zmarli są znacznie bliżej nas niż żywi, ponieważ działają na nas od wewnątrz, na różne wspomniane wyżej poziomy bez zewnętrznej bariery ciała fizycznego. Widzą nasz stan fizyczny i umysłowy. Na im wyższym są poziomie, tym ich działanie na nas jest delikatniejsze, tak że trudno je uchwycić, a obcowanie staje się tym trudniejsze, im mniej nasze wibracje są zgrane z ich wibracjami. Jeżeli nasz duch ma niskie wibracje, będzie przyciągał niskie duchy!

 

Miłość jest jedyną naprawdę głęboką więzią między żywymi i zmarłymi. Obojętność lub zapomnienie oddalają ich od nas. Zmarły lub żywy, zamknięty w piekle swojego egoizmu lub nienawiści nie może wejść w kontakt z osobą ani z tego ani z tamtego świata. "O zmarłych trzeba mówić tylko dobrze", mówi stare powiedzenie (proszę zauważyć odcień: dobrze, a nie "coś dobrego": nie idzie o to, żeby kłamać, przypisując im cechy, których nie mieli lecz o to, by mówić o ich zaletach), bowiem dusze zmarłych są jedynymi "oknami", jakie im zostają na ziemski świat.

 

Jeżeli nasza dusza jest w stosunku do nich pełna niechęci, żaluzje zostaną zamknięte. Negatywne uczucia, nawet w stosunku do innych osób, czynią nas dla nich nieprzeniknionymi. Jeżeli chce się być z nimi w kontakcie "trzeba zatrzeć naszą istotę i oddać się im" - mówi Rudolf Steiner. Odnajdujemy tu dobrze znane warunki medytacji i modlitwy. Trzeba także odnotować, że wszystko, co nas zbliża do śmierci: doświadczenia, choroby, starzenie się, zbliża nas również do nich. Istnieje ponadto stała wymiana wiadomości między dwoma światami przez rodzące się dzieci i umierających ludzi.

 

Może się zdarzyć, że zmarły, bardzo przywiązany do jakiegoś żywego, stara się go do siebie przyciągnąć, działając na jego życiowe ciało. Jeżeli przywiązanie jest wzajemne, będzie to tym łatwiejsze. Żywy jest coraz smutniejszy, nie ma apetytu, zacznie podupadać na zdrowiu, tak się zdarza w parach małżeńskich, które szybko po sobie umierają. Jeżeli przywiązanie nie jest bardzo silne, żywy dozna zaburzeń nerwowych, uczucia niewyjaśnionego przygnębienia, tym silniejszych, im zmarły jest bardziej zaborczy, a żywy słabszy z natury. Czasem chorzy wołają w malignie: "Widzę go (ją); woła mnie". Czy może to mieć początek w pewnych obsesjach umysłowych? W każdym razie ze zdziwieniem dowiadujemy się, że w Brazylii, gdzie istnieją stowarzyszenia lekarzy i mediów, pewna liczba szpitali psychiatrycznych jest uzależniona od ruchów spirytystycznych i skutecznie z nimi współpracuje w leczeniu niektórych chorób.

 

Nasze ciało umysłowe, jeżeli nawet na jawie kont...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin