William Barclay
EWANGELIAWEDŁUGŚW. JANA
Tom I (Rozdziały 1–7)
Poznań 2002
117
Tłumaczył: Krzysztof Bednarczyk
Wydanie poprzednie ukazało się nakładem
Wydawnictwa „Słowo Prawdy” w 1986 r.
Redakcja: Adam Ciorga
Dla wielu chrześcijan Ewangelia według świętego Jana jest najcenniejszą z ksiąg Nowego Testamentu. To właśnie przede wszystkim jej treścią karmili swoje umysły i nasycali swoje serca i znajdowali w niej pokój swojej duszy. Często widzimy na witrażach, lub gdzie indziej symbole ewangelistów w postaci czterech zwierząt, które otaczały tron Boży w Objawieniu św. Jana (4,7). Chociaż symbole te rozdzielano rozmaicie pomiędzy autorów Ewangelii, to jednak najczęściej Markowi, którego Ewangelia jest najprostsza i najbardziej „ludzka” przydzielono ostatecznie człowieka, Mateuszowi lwa, gdyż widział on Jezusa jako Mesjasza, jako lwa z pokolenia Dawida. Odpowiednio cielec ma reprezentować Łukasza, gdyż wół jest zwierzęciem roboczym i ofiarnym, a tak właśnie przedstawia Łukasz Jezusa, jako wielkiego sługę ludzi i jako ofiarę za całą ludzkość. Natomiast orzeł wyobrażać ma Jana, ponieważ ze wszystkich stworzeń tylko orzeł potrafi patrzeć prosto w słońce, bez oślepienia się, a właśnie ze wszystkich pisarzy Nowego Testamentu Ewangelista Jan ma najbardziej przenikliwe spojrzenie, rozróżniające odwieczne tajemnice, odwieczne prawdy, przenikające umysł Boży. Dlatego prawdą jest, że dla wielu ludzi, Ewangelia Jana jest księgą, przez którą czują się bliżej Boga i Jezusa Chrystusa, aniżeli przez jakąkolwiek inną księgę na świecie.
Wystarczy jednak najbardziej pobieżnie przeczytać Czwartą Ewangelię, aby stwierdzić, jak bardzo różni się ona od trzech pozostałych. Pomija tak wiele z zawartych w tamtych wydarzeń. Nie znajdujemy w Czwartej Ewangelii opisu Narodzenia Jezusa, ani Jego Chrztu, ani Kuszenia. Niczego nie mówi nam na temat Ostatniej Wieczerzy, ani o modlitwie w Getsemane, ani o Wniebowstąpieniu. Ani słowem nie wspomina o uzdrowieniu ludzi opętanych przez diabła i złe duchy, a co najbardziej zdumiewające, nie zawiera żadnych przypowieści i wypowiedzi Jezusa, stanowiących tak bezcenny składnik innych Ewangelii. W pozostałych trzech Ewangeliach Jezus przemawia albo w tych przypowieściach, albo w krótkich, prostych, plastycznych zdaniach, tak łatwych do zapamiętania. W Czwartej Ewangelii przemowy Jezusa ciągną się nieraz całymi rozdziałami i zawierają dyskusyjne, polemiczne wypowiedzi zupełnie niepodobne do tych niezapomnianych powiedzeń, obrazowych zdań w pozostałych Ewangeliach.
Zaskakuje też fakt, że relacje Czwartej Ewangelii na temat faktów z życia i służby Jezusa różnią się czasami od relacji pozostałych Ewangelistów.
1. Ewangelia Jana podaje nam inaczej rozpoczęcie Usługiwania Jezusa. W trzech pozostałych Ewangeliach sugeruje się, że jako kaznodzieja Jezus występuje dopiero po uwięzieniu Jana Chrzciciela: „A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc Ewangelię Bożą” (Mk 1,14; Łk 3,18.20 Mt 4,12). U Ewangelisty Jana występuje jednak dość znaczny okres czasu, w którym działalność Jezusa pokrywa się z działalnością Jana Chrzciciela (J 3,22-30; 4,1-2).
2. U Ewangelisty Jana działalność Jezusa przebiega w innej scenerii. W pozostałych trzech Ewangeliach terenem głównym działalności Jezusa jest Galilea, a dopiero w ostatnim tygodniu swego życia jakoby zjawia się w Jerozolimie. Natomiast Ewangelista Jan pokazuje nam głównie działalność Jezusa w Jerozolimie i Judei, a czasami tylko w Galilei (J 2,1-12; 4,35-5,1; 6,1-7,14). Widzimy tu Jezusa w Jerozolimie na święto Paschy, kiedy to dokonuje Oczyszczenia Świątyni (2,13), w czasie nienazwanego święta (5,1), w czasie Święta Namiotów (7,2.10), następnie zimą na Święcie Ofiarowania (10,22). Po tym święcie z relacji Czwartej Ewangelii nie wynika, aby Jezus oddalił się już w ogóle z Jerozolimy, co oznaczałoby kilkumiesięczny pobyt, aż do wiosny, do Ukrzyżowania. Ten obraz jest z pewnością prawdziwy. Nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku rację ma Ewangelista Jan. Jakże inaczej wytłumaczyć narzekanie Jezusa: „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście!” (Mt 23,27 = Łk 13,34)? Musiał widocznie wielokrotnie odwiedzać Jerozolimę i wielokrotnie wzywać do upamiętania. Nie mógłby tak powiedzieć w czasie pierwszej wizyty w mieście. Z tych różnic scenerii wyprowadził Euzebiusz jedno z najwcześniejszych wyjaśnień różnicy pomiędzy Ewangelią Jana, a pozostałymi. Mówi mianowicie, że w jego czasach (ok. 300) uczeni chrześcijanie mieli następujący pogląd na powstanie Ewangelii: Mateusz był początkowo kaznodzieją wśród Hebrajczyków, ale nadszedł dzień, w którym miał ich opuścić i pójść do innych narodów. Zanim odszedł, spisał swoją relację historii życia Jezusa po hebrajsku, „i w ten sposób wynagrodził utratę swojej obecności tym, których musiał opuścić”. Kiedy także Ewangeliści Marek i Łukasz wydali swoje Ewangelie, to Ewangelista Jan wciąż jeszcze ustnie przekazywał dzieje Jezusa. „Wreszcie i on zaczął pisać z następującego powodu: Kiedy trzy wspomniane wyżej Ewangelie doszły do rąk wszystkich i również jego rąk, w pełni je potwierdził, jak mówią, i zaświadczył o ich prawdziwości. Brakowało w nich jednak opisu czynów Jezusa dokonanych na początku Jego działalności... Mówią więc, że Jan z tego powodu na prośbę innych, dał w swojej Ewangelii opis okresu pominiętego przez wcześniejszych Ewangelistów, to jest czynów Jezusa przed uwięzieniem Jana Chrzciciela... Dlatego Jan opisuje czyny Chrystusa dokonane zanim Chrzciciela wtrącono do więzienia, a inni Ewangeliści wspominają wydarzenia, które miały miejsce po tym czasie... Ewangelia według Jana zawiera pierwsze czyny Chrystusa, a inne opisują późniejszą część Jego życia” (Euzebiusz, Historia Kościoła 5,24). A więc według Euzebiusza pomiędzy Czwartą Ewangelią, a pozostałymi nie ma żadnych sprzeczności, ani różnic. Czwarta Ewangelia opisuje, przynajmniej we wcześniejszych rozdziałach, działalność Jezusa w Jerozolimie, poprzedzającą działalność w Galilei, mającą miejsce w czasie, kiedy jeszcze Jan Chrzciciel był na wolności. To wyjaśnienie Euzebiusza jest przynajmniej w części prawdopodobne.
3. Ewangelista Jan podaje inny czas trwania działalności Jezusa. Z czytania pozostałych trzech Ewangelii można odnieść wrażenie, że działalność Jezusa mieściła się w ramach jednego roku. Opisuje się tam tylko jedno święto Paschy. Natomiast w Ewangelii Jana widzimy aż trzy takie święta: Jedno w czasie Oczyszczenia Świątyni (2,13), drugie w czasie nakarmienia pięciu tysięcy (6,4), i ostatnie, w czasie którego Jezus został ukrzyżowany. Działalność Jezusa więc, zgodnie z Ewangelią Jana, musiała trwać co najmniej dwa pełne lata, a najprawdopodobniej okres zbliżony do trzech lat. I znów musimy przyznać rację Ewangeliście Janowi. Wynika to nawet z uważnego czytania trzech pozostałych Ewangelii. Kiedy uczniowie zrywali kłosy, musiała być wiosna (Marek 2,23). Kiedy ludzie w czasie nakarmienia pięciu tysięcy siedzieli na zielonej trawie, znów musiała być wiosna i pomiędzy tymi wydarzeniami musiał upłynąć prawie rok. Dalej następuje opis podróży przez okolice Tyru i Sydonu i opis Przemienienia Pańskiego. Jeśli wzmianka Apostoła Piotra o zbudowaniu trzech szałasów podyktowana była przypadającym na ten czas Świętem Szałasów (Bo dla czego innego miałby tak mówić?), to wskazywałoby to na okres października. Dochodzi więc okres od jesieni do ostatniej Paschy, która przypada w kwietniu. Więc i z narracji pozostałych trzech Ewangelistów wynika, że okres działalności Jezusa musiał trwać co najmniej trzy lata.
4. W niektórych miejscach Ewangelia Jana różni się od trzech pozostałych w układzie faktów. Oczyszczenie Świątyni umieszcza na przykład na początku działalności Jezusa (2,13-22), podczas gdy pozostałe umieszczają je na końcu (Mk 11,15-17; Mt 21,12-13; Łk 19,45-46). Następnie, jeśli czytamy Ewangelie tak dokładnie, jak powinniśmy, zobaczymy, że Jan datuje Ukrzyżowanie na dzień przed Paschą, podczas gdy pozostali w dniu Paschy. Nie należy więc zamykać oczu na fakt istnienia różnic pomiędzy Ewangelią Jana, a pozostałymi trzema.
Jedno jest pewne: Jeśli Ewangelista Jan różni się od pozostałych trzech, to nie z braku poinformowania lub z niewiedzy. Jest oczywiste, że wprawdzie opuszcza tak wiele tego, co podają pozostali, ale też podaje nam wiele z tego, o czym pozostali milczą. To tylko Jan opowiada nam o Weselu w Kanie Galilejskiej (2,1-11), o przyjściu Nikodema do Jezusa (3,1-15), o kobiecie z Samarii (4), o wskrzeszeniu Łazarza (11), o obmyciu nóg apostołom (13,1-17), o cudownej nauce Jezusa o Duchu Świętym – Pocieszycielu rozsianej na przestrzeni rozdziałów 14-17. Tylko w tej Ewangelii widzimy żywo niektórych z uczniów, tylko tutaj przemawia Tomasz (11,16; 14,5; 20,24-29). Andrzej staje się prawdziwym człowiekiem (1,40-41; 6,8-9; 12,22), Filip przejawia swój charakter (6,5-7; 14,8-9), słyszymy protest Judasza w czasie Namaszczenia w Betanii (12,4). A znamienne dla Ewangelisty Jana jest to, że te drobne szczegóły tak wiele mówią, są tak odkrywcze dla opisywanych postaci! Są to jakby miniaturki, w których utrwalono rysy charakteru tych ludzi w niezapomniany sposób.
Następnie w relacji Ewangelisty Jana występują maleńkie dodatkowe szczegóły wskazujące na uczestnika wydarzeń. Chleby, które chłopiec przyniósł do Jezusa były jęczmienne (6,9). Kiedy Jezus przychodzi do uczniów w czasie burzy, zdążyli oni odpłynąć na trzy do czterech mil (6,19). W Kanie Galilejskiej były stągwie kamienne w liczbie sześciu (2,6). Tylko Ewangelista Jan wspomina o koronie cierniowej, o czterech żołnierzach, rzucających kości o szatę Jezusa, która nie była szyta, lecz cała dziana (19,23). Zna wagę myrry i aloesu, które przyniesiono do balsamowania ciała Jezusa (19,39). Pamięta zapach perfum, który napełnił dom w scenie Namaszczenia w Betanii (11,32). Wiele z tych szczegółów jest tak mało znaczących, że nie da się ich wytłumaczyć inaczej, jak tylko pamięcią człowieka, który był przy tym, brał w tym udział.
Jakkolwiek Ewangelista Jan różni się od pozostałych trzech, nie wolno tych różnic kłaść na karb niewiedzy, nieświadomości, a raczej o wiele bardziej wynikają one z faktu, że wiedział więcej, miał lepsze źródła, bardziej żywą pamięć, niż inni.
Jednym z dowodów szczególnej wiedzy autora Czwartej Ewangelii może być jego drobiazgowa znajomość Palestyny i Jerozolimy. Wie na przykład, jak długo trwało budowanie świątyni (2,20), wie o zadawnionych sporach pomiędzy Żydami a Samarytanami (4,9), zna poniżające traktowanie kobiety przez Żydów, zna niską opinię Żydów o kobietach (4,9), wie, jak Żydzi traktują szabat (5,10; 7,21-23; 9,14). Posiada instynktowną znajomość geografii Palestyny. Zna obydwie Betanie, z których jedna leży za Jordanem (Betabara) (1,28 i 12,1). Wie o tym, że Betsaida jest ojczyzną niektórych uczniów (1,44 12,21), wie, że Kana leży w Galileii (2,1; 4,6; 21,2), że Sychar leży w pobliżu Sychem (4,5). Zna też Jerozolimę ulica po ulicy. Zna Owczą Bramę i sadzawkę w jej pobliżu (5,1), zna sadzawkę Siloam (9,7), Krużganki (Przysionki) Salomona (10,23), potok Cedron (18,1), kamienną posadzkę zwaną Gabbata (19,13), wiedział, że Golgota podobna jest do czaszki (19,17). Jeśli pamiętamy, że Jerozolima została zrujnowana w roku 70, a Ewangelista Jan pisał około roku 100, musimy podziwiać jego pamięć, w której widzi Jerozolimę jak na dłoni.
Wspomnieliśmy już o bardzo istotnych różnicach pomiędzy Czwartą Ewangelią i pozostałymi trzema i doszliśmy też do wniosku, że źródłem tych różnic nie może być niewiedza autora. W związku z tym zapytajmy teraz, jaki cel przyświecał Ewangeliście w pisaniu Ewangelii? To wytłumaczyłoby bowiem, dlaczego wybrał właśnie te fakty, które opisał, i dlaczego przedstawił je w taki właśnie sposób.
Czwarta Ewangelia napisana została w Efezie około roku 100. W okresie tym sytuacja Kościoła określona była dwoma ważnymi wydarzeniami. Po pierwsze, chrześcijaństwo wyszło do zewnętrznego świata, do pogan. Nie był to już w większości żydowski kościół, a raczej w przytłaczającej większości pogańskiego pochodzenia, ludzi o tradycjach helleńskich. Trzeba więc było przeformować chrześcijaństwo. Nie dlatego, że zmieniła się prawda chrześcijańska, ale zmieniły się pojęcia, w których trzeba było tę prawdę przedstawić. Posłużmy się przykładem. Wyobraźmy sobie, że Grecy przyjęli Ewangelię według św. Mateusza. Kiedy tylko czytelnik ją wziął do ręki i otworzył, natrafił na drugi rodowód. Chociaż genealogie bardzo wiele mówiły Żydom, były niezrozumiałe dla Greków. Kiedy wreszcie doczytali do miejsca, z którego wynikało, że Jezus był Synem Dawida, okazało się, że Grecy nigdy o takim królu nie słyszeli. Tylko dla Żydów Dawid był symbolem rasowych i narodowych ambicji, dla Greków zupełnie obcym. Następnie czytelnik ten natrafi na problem, czy Jezus jest Mesjaszem. Tego określenia Grecy nigdy nie słyszeli. Czy więc Grek, który pragnie przyjąć chrześcijaństwo musiał wpierw przestawić cały swój sposób myślenia na żydowski? Czy wpierw musiał poznać historię żydowską i całą żydowską literaturę apokaliptyczną, mówiącą o Mesjaszu? Pytanie takie sformułował E. J. Goodspeed w postaci: „Czy nie było sposobu wprowadzenia (Greka) wprost w wartości zbawienia chrześcijańskiego z pominięciem wdrożenia w Judaizm?” Grecy byli największymi w świecie myślicielami. Czy musieli wyrzec się wpierw swojego wielkiego dziedzictwa intelektualnego i zacząć myśleć w kategoriach żydowskich?
Ewangelista Jan przemyślał ten problem uczciwie i dogłębnie. Znalazł rozwiązanie godne największych ludzkich umysłów. Zajmiemy się tym rozwiązaniem szczegółowo w komentarzach, obecnie przedstawimy je tylko skrótowo. Otóż Grecy posługiwali się dwoma wielkimi pojęciami:
a) Pierwsze z tych pojęć nazywało się Logos. Po grecku logos oznacza dwie rzeczy: rozum i słowo. Żydom bardzo bliskie było pojęcie Słowa Bożego: „I rzekł Bóg: Niech będzie światło! I stała się światłość” (1 Mjż 1,3). Grekom bardzo bliskie było pojęcie rozumu. Kiedy Grek patrzył na ten świat, widział majestatyczny, wspaniały porządek, na którym można było polegać. Dzień i noc następowały po sobie w niezawodnym następstwie, tak samo, jak pory roku. Gwiazdy i planety biegły po niezmiennych torach, przyroda kierowała się niezmiennymi prawami. Co, albo kto zaprowadził ten porządek? Grek odpowiadał bez wahania: To Logos Boga, to rozum Boży odpowiedzialny był za majestatyczny porządek świata. Grek pytał dalej: A co daje człowiekowi zdolność myślenia, rozumowania, „wiedzenia”? Co, albo kto czyni stworzenie myślącym, racjonalnym? I znów bez wahania odpowiada: To Logos Boga, umysł Boży mieszkający w nim czyni go stworzeniem myślącym, rozumnym. To właśnie wykorzystał Ewangelista Jan, w tych kategoriach zaczął myśleć o Jezusie. Powiedział Grekom: „Całe swoje życie zafascynowani byliście owym potężnym, wszystkim rządzącym rozumem Bożym. A oto rozum Boga przyszedł na ziemię w człowieku Jezusie. Popatrzcie na Niego, a przekonacie się jaki jest rozum Boga i myśl Boża.” To właśnie Jan Ewangelista odkrył nowy sposób przedstawienia Jezusa Grekom, przedstawienia Go jako działającego w postaci człowieka.
b) Grecy znali pojęcie dwóch światów. Jeden, to ten, w którym żyjemy. Jest to na swój sposób piękny świat, ale w istocie jest tylko światem cieni, nierzeczywistym światem odwzorowań. Drugi świat jest światem rzeczywistości wiecznych, stałych, których ziemskie rzeczy są tylko bladym odbiciem. To właśnie Platon stworzył swój wielki system idei na tej drodze. Utrzymywał on, że w niewidzialnym świecie istnieją doskonałe wzorce wszystkiego, czego tu na ziemi widzimy niedoskonałe odbicia, że, upraszczając, musi gdzieś istnieć doskonały wzorzec stołu, którego wszystkie ziemskie stoły są tylko niedoskonałym odbiciem, musi być gdzieś doskonały wzorzec dobra i piękna, którego niedokładnym i niedoskonałym odwzorowaniem jest wszelka ziemska dobroć i piękno. Ową wielką rzeczywistością, tą nadrzędną ideą, tym wzorcem wszystkich wzorców i kształtem wszystkich kształtów i form wszelkich form jest Bóg. Naczelnym problemem było, jak dostać się do tego świata rzeczywistości, jak wydostać się z naszych cieni, aby dojść do wiecznych prawd. Odpowiedź, jakiej udziela Ewangelista Jan brzmi, że właśnie Jezus umożliwia nam to. Jest On bowiem rzeczywistością, która zeszła na ziemię. Greckim słowem na rzeczywisty w tym sensie jest aletinos, które jest ściśle związane z aletes, prawdziwy i aleteia, prawda. Wszędzie tam, gdzie nasze tłumaczenia Ewangelii przekładają aletinos na prawdziwy, o wiele lepiej oddawało by sens słowo rzeczywisty. Jezus jest rzeczywistym światłem (1,9), Jezus jest rzeczywistym chlebem (6,32), Jezus jest rzeczywistym winnym krzewem, do Niego należy rzeczywisty sąd (8,16). Tylko Jezus posiada rzeczywistość w naszym świecie cieni i niedoskonałości.
A oto, co z tego wynika. Każde działanie Jezusa było nie tylko wydarzeniem w czasie, ale oknem, pozwalającym nam wejrzeć w rzeczywistość. To właśnie ma na myśli Ewangelista Jan mówiąc o cudach Jezusa jako o znakach (semeia). Cudowne dzieła Jezusa nie były po prostu cudami, a raczej oknami otwartymi na rzeczywistość, którą jest Bóg. To też tłumaczy sposób, w jaki Ewangelista Jan opisuje wydarzenia cudów, całkowicie różny od sposobu pisania innych ewangelistów. Istnieją mianowicie dwie różnice:
a) W Czwartej Ewangelii brak nuty współczucia, która przebija z opowiadań o cudach w pozostałych ewangeliach. W nich na przykład Jezus poruszony jest współczuciem do trędowatego (Mk 1,41). Jego współczucie ogarnia Jaira (Mk 5,22), żal Mu ojca chłopca epileptyka (Mk 9,14). W scenie wskrzeszenia syna wdowy z Nain, Łukasz dodaje z serdecznością: „...i oddał go matce jego” (Łk 7,15). Natomiast w Ewangelii Jana cuda bywają nie tyle demonstracją współczucia, co objawieniem chwały Chrystusa. Po cudzie w Kanie Galilejskiej autor komentuje: „Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej, i objawił chwałę swoją” (2,11). Również wskrzeszenie Łazarza dokonało się „na chwałę Bożą” (11,4). Ślepota człowieka w tym stanie urodzonego zaistniała dla objawienia chwały czynów Bożych (9,3). Nie chodzi o to, aby w Ewangelii Jana nie było miłości, czy współczucia przy dokonywaniu cudów, ale raczej o to, że w każdym z nich Ewangelista widzi rzeczywistość Boga wkraczającą w czasie w ludzkie sprawy.
b) Po drugie w Czwartej Ewangelii każdy zauważa długie dialogi towarzyszące dokonanym przez Jezusa cudom. Po opisie nakarmienia pięciu tysięcy występuje długa dysputa na temat Chleba Życia (rozdz. 6). Uzdrowienie ślepego opisano na tle wypowiedzi, że Jezus jest Światłem Świata (rozdz. 9). Wskrzeszenie Łazarza prowadzi do stwierdzenia, że Jezus jest zmartwychwstaniem i życiem (rozdz. 11). Dla Ewangelisty Jana cuda nie były więc oderwanymi w czasie wydarzeniami, a raczej były ilustracjami i przykładami, były wglądem w to, czego Bóg ciągle dokonuje i czym Jezus stale jest. Są oknami wglądu w rzeczywistość Boga. Jezus nie ogranicza się do jednokrotnego nakarmienia pięciu tysięcy ludzi, to tylko ilustracja faktu, że stał się na wieki Chlebem Życia. Nie tylko raz Jezus otworzył oczy ślepego, jest On na wieki Światłością Świata. Jezus nie tylko raz wskrzesił Łazarza, On jest na wieki i dla wszystkich zmartwychwstaniem i życiem. Dla Ewangelisty Jana nigdy cud nie był oderwanym aktem, raczej zawsze był oknem na rzeczywistość tego, czym Jezus zawsze był i zawsze jest, co Jezus zawsze czynił i nadal czyni. To właśnie miał na myśli wielki uczony Klemens z Aleksandrii (ok. 230 r.), kiedy doszedł do swego słynnego i najbardziej prawdziwego wniosku na temat celu napisania Czwartej Ewangelii. Mianowicie twierdził on, że najpierw zostały napisane Ewangelie zawierające rodowody, a więc Łukasza i Mateusza, że następnie Ewangelista Marek na prośbę tych, którzy słuchali kazań Apostoła Piotra, ułożył swoją Ewangelię, zawierającą materiał kazań tego Apostoła, a dopiero potem, „ostatni ze wszystkich Jan, uznawszy, że to, co dotyczyło cielesnej strony działalności Jezusa zostało wystarczająco opowiedziane, i zachęcony przez przyjaciół, i natchniony przez Ducha świętego, napisał swoją duchową ewangelię”. (Cytowane u Euzebiusza w Historii Kościoła 6,14). Klemens ma na myśli, że Ewangelista Jan nie tyle był zainteresowany zwykłą relacją faktów i nie tyle zależało mu na faktach, co na prawdzie. Nie patrzył on na wydarzenia z życia Jezusa jako na zwykłe wydarzenia w czasie, ale jako na okna patrzące w wieczność, a zmierzał do wydobycia duchowego znaczenia wydarzeń i słów z życia Jezusowego w sposób nieosiągalny dla pozostałych Ewangelistów. Pozostaje to stwierdzenie do dziś jednym z najbardziej prawdziwych na temat Czwartej Ewangelii, mianowicie, że Ewangelista Jan nie tyle napisał ewangelię historyczną, co duchową.
Tak więc Ewangelista Jan przedstawił Jezusa jako umysł Boga, który zstąpił na ziemię w postaci osoby, posiadającej rzeczywistość zamiast cieni, mogącej wyprowadzić człowieka z cieni na świat rzeczywistości, o którym marzył Platon i wielcy Grecy. Chrześcijaństwo poczęte w kategoriach żydowskich przybrało obecnie wielkość myśli Greków.
Drugim z wielkich faktów, przed którym stanął Kościół w czasie pisania Czwartej Ewangelii, było powstanie herezji wewnątrz Kościoła. Upłynęło siedemdziesiąt lat od ukrzyżowania Jezusa. Powstały teologie i wyznania wiary, które układano i zatwierdzano. Nieuchronnie musiały powstać odchylenia na błędne drogi, z których powstały herezje. Herezja rzadko bywa całkowitą nieprawdą, czy kłamstwem. Raczej powstaje ona, gdy nadmiernie podkreśla się jedną stronę prawdy. W tekście Czwartej Ewangelii widzimy co najmniej dwa kierunki, którym stara się przeciwstawić autor:
a) Byli wśród chrześcijan, szczególnie żydowskiego pochodzenia tacy, którzy zbyt wysoką pozycję przypisywali Janowi Chrzcicielowi. Było coś w Janie Chrzcicielu, co urzekało Żydów. Przyszedł on w ciągu prorockiej sukcesji i przemawiał głosem proroka. Rzeczywiście wiemy, że w późniejszych czasach istniała uznana sekta Jana Chrzciciela w ramach żydowskiej ortodoksji. Na taką grupkę dwunastu ludzi na marginesie chrześcijańskiego kościoła natrafiamy w Dz l9,1-7. Nie wyszli oni nigdy poza chrzest Janowy. Czwarta Ewangelia wciąż na nowo, spokojnie, ale zdecydowanie ustawia Jana Chrzciciel...
point_cik