Miss Arizona - Rozdział 10.pdf

(189 KB) Pobierz
Microsoft Word - Miss Arizona 10
A UTOR : D OMIOLE ã HTTP :// CHOMIKUJ . PL / DOMIOLE
191708404.001.png
Rozdział 10
Nie chciałam by tak to się potoczyło. Miałam od niego odejść, zaszyć się w
swoim pokoju i utopić w swoich smutkach. Ale nawet nie weszłam do środka.
Byłam zbyt wściekła i rozczarowana. Zaatakowało mnie zbyt wiele emocji, by
zachować stoicki spokój. Nie mogłam nawet trafić ta głupią kartą do zamka!
I wtedy poczułam jego ręce. Dalsze wydarzenia były tylko automatyczną
odpowiedzią mojego ciała. Nie miałam z nimi tak naprawdę nic wspólnego.
Niewiele pamiętałam z tych kilku godzin. Prawdę mówiąc, nie byłam nawet
pewna ile to trwało. Nic nie widziałam przez łzy, które uparcie wciąŜ
wypływały z moich oczu. Jedynie emocje odczuwałam ze wzmoŜoną siłą. Złość,
frustracja, niedowierzanie, zawstydzenie, poczucie bezpieczeństwa …
Po prostu płakałam, chcąc wyzbyć się tych uczuć, a gdy juŜ to zrobiłam,
chciałam utrzymać resztki mojej godności przy nim, więc zachowałam się jakby
nic się nie stało.
I byłam naprawdę wdzięczna, Ŝe usłyszeliśmy te pukanie. Po prostu nie mogłam
znowu go pocałować, znowu poczuć jego ręce na moim ciele. Nie było mi dane
być z nim, a przelotny romans naraŜający równocześnie karierę zawodową nas
obojga nie miał mi w niczym pomóc. MoŜna jedynie stwierdzić, Ŝe nawet
pogorszyłby sytuację. JuŜ teraz nie mogłam się go pozbyć z mojej głowy.
Wolałam sobie nie wyobraŜać co by było, gdyby …
To Alice – powiedziałam, patrząc mu w oczy. – Co robimy?
Edward westchnął głośno i odsunął się ode mnie, potrząsając głową.
Bello? – głos zza drzwi znowu się odezwał i usłyszeliśmy kolejną serię
puknięć.
Idź do łazienki – wymyśliłam szybko i zerwałam się z łóŜka, łapiąc go za rękę
i wpychając do łazienki.
Ale Be…
Zamknij się od środka – przerwałam mu. – To potrwa chwilę.
~ 2 ~
191708404.002.png
Posłałam mu jeszcze jeden z moich najlepszych uśmiechów, zanim zamknęłam
drzwi łazienki i podeszłam do tych wejściowych. Gdy je otworzyłam
zobaczyłam oczywiście niską brunetkę z nastroszonymi włosami i szerokim
uśmiechem, który nie dosięgał jej piwnych oczu.
Cześć Alice – powiedziałam wesoło.
Hej – mruknęła i weszła do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i patrzyłam jak
Alice podchodzi do łóŜka i opada na nie z głośnym westchnięciem.
Gdyby tylko wiedziała kto tu przed chwilą siedział …
Czy coś się stało? – zapytałam, siadając obok niej.
Nic – posłała mi wymuszony uśmiech i rzuciła się na mnie, przytulając mocno.
– Chciałam ci tylko powiedzieć, Ŝe się cieszę. Jasper jest prawdziwym
szczęściarzem.
Hę?
Taaa – mruknęłam. – A dlaczego?
Alice odsunęła się ode mnie, patrząc mi w oczy.
śe ma ciebie – powiedziała powaŜnie i przyglądała mi się, jakby badała kaŜdą
moją reakcję.
Tak, jest świetnym … przyjacielem – zawahałam się, rozwaŜając nazwanie
Jazz’a przyjacielem, ale w końcu był tu chyba najbliŜszą mi osobą.
Rozumiecie się praktycznie bez słów – powiedziała z uśmiechem. – Jesteście
świetną parą, ale zmieńmy temat. Słyszałaś, Ŝe …
Chwila, chwila – przerwałam jej. – Parą?
No … tak – zawahała się, patrząc na mnie niepewnie.
Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się. Alice posłała mi zdziwione
spojrzenie, a ja tylko jeszcze bardziej zaniosłam się śmiechem. W jej wyrazie
twarzy widać było, Ŝe nie spodziewała się takiej reakcji.
śartujesz, prawda? – zapytałam przez śmiech. – Błagam cię, Alice. Jasper jest
tylko przyjacielem. Nie wytrzymałabym z nim jako kimś więcej.
~ 3 ~
Na twarzy Alice pojawił się w końcu szczery uśmiech, gdy moje słowa do niej
dotarły.
Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? – zapytałam.
No … wiesz, zawsze się tak świetnie dogadujecie i widziałam jak się
przytulacie – spuściła wzrok, wpatrując się w swoje ręce.
Ciebie teŜ przytulam – powiedziałam.
Alice kiwnęła głową, rumieniąc się lekko i wciąŜ patrzyła wszędzie tylko nie na
mnie.
Alice? – zawołałam, chcąc zwrócić jej uwagę. – Nigdy więcej takich gierek,
ok.?
Jej wzrok wyraŜał zdziwienie, gdy próbowała rozszyfrować o co mi chodziło.
Przyszłaś tu dowiedzieć się czy spotykam się z Jazz’em i ok., ale proszę nie
rób takich podchodów – wyjaśniłam. – Następnym razem po prostu spytaj.
Alice jeszcze bardziej się zarumieniła i kiwnęła głową.
Przepraszam – szepnęła. – Po prostu …
Wiedziałam co chciała powiedzieć, więc nie naciskałam by skończyła.
Właściwie to Jasper woli ciebie – oznajmiłam, opierając się o zagłówek łóŜka.
Oczy Alice zaświeciły się z ekscytacji i znów wyglądała jak pierwszego dnia,
gdy zobaczyłam ją na korytarzu. Zachichotałam.
Alice podskoczyła w miejscu i zrobiła nieokreślony ruch rękoma w powietrzu.
Niestety zahaczyła dłonią o szklankę, stojącą na szafce nocnej i cały płyn wylał
się na podłogę.
Oj – powiedziała. – Przepraszam. Zaraz to wytrę.
Zerwała się z łóŜka i podbiegła w stronę drzwi od łazienki.
O cholera!
Patrzyłam jak Alice naciska na klamkę i szarpie drzwi. Chyba przestałam
oddychać, obserwując jej reakcję.
~ 4 ~
Um … Drzwi się zacięły?! – udałam obudzenie, wstając i podchodząc do niej.
Nacisnęłam na klamkę jeszcze raz, próbując otworzyć drzwi, chociaŜ
wiedziałam, Ŝe nic z tego. – JuŜ drugi raz dzisiaj! Zadzwonię do obsługi.
Ogarnęła pokój spojrzeniem jakby czegoś szukała. Zastanawiałam się czy
zauwaŜyła, Ŝe w pokoju były dwie szklanki. Czas spowalniał, zamieniając się w
wieczność, gdy przeszukiwała mój apartament w poszukiwaniu dowodów
zbrodni.
Dziewczyna juŜ otwierała usta, by coś odpowiedzieć, gdy głośny dźwięk
dzwoniącego telefonu rozbrzmiał w pokoju. Alice sięgnęła do kieszeni,
wyciągając z niej telefon komórkowy i spojrzała na wyświetlacz.
Przepraszam – powiedziała do mnie i odebrała. – Cześć ... tak, za chwilę …
ok. … poczekaj – zakryła mikrofon ręką i zwróciła się do mnie. – Wybacz
Bello, muszę iść. To moja siostra. Jeszcze o tym porozmawiamy.
Kiwnęłam głową, gdy ona pocałowała mnie szybko w policzek i wyszła z
pokoju, zatapiając się w rozmowie z siostrą.
Siostro Alice, kimkolwiek jesteś, kocham cię!
Odetchnęłam z ulgą, przeczesując niedbale włosy i podeszłam do drzwi łazienki.
Zapukałam delikatnie, opierając się o nie.
Edward? – zawołałam go. – MoŜesz juŜ otworzyć drzwi.
No i otworzył. Ale nie wzięłam pod uwagę, Ŝe otwierają się one do środka.
Byłam o nie oparta i w efekcie wpadłam do środka łazienki, potykając się o coś i
wylądowałam na podłodze razem z Edwardem. W jego oczach dostrzegłam
jedynie rozbawienie, gdy objął mnie ramionami w talii, podnosząc nas oboje.
Um … zająknęłam się. – Przepraszam.
Na moich policzkach wyskoczył rumieniec i spuściłam wzrok, kryjąc się za
kurtyną włosów. Poczułam jak dłoń Edwarda odgarnia moje włosy, wkładając je
za ucho. Uśmiechnęłam się lekko, otrzymując to samo w zamian.
Edward przeszedł obok mnie i wrócił do sypialni, siadając z powrotem na łóŜku.
Jesteś kiepską aktorką! – zaśmiał się, za co otrzymał ode mnie tylko gniewne
spojrzenie.
~ 5 ~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin