Szkodliwy wpływ pornografii.pdf

(56 KB) Pobierz
Szkodliwy wpływ pornografii
Z Janem Szafrańcem, senatorem, doktorem nauk medycznych, psychologiem klinicznym i
lekarzem psychiatrą, rozmawia Agnieszka Niewęgłowska
Jak Pan zdefiniuje pojęcie pornografii?
- W określeniu definicji pornografii posłużę się jedną z zasad warunkujących ludzkie
spostrzeganie. Jest nią zasada figury i tła. Otóż z pornografią mamy do czynienia wówczas,
gdy seks staje się wyeksponowaną figurą, skadrowanym fragmentem, a osoba zaledwie
niezauważalnym tłem. Tym samym osoba staje się środkiem do osiągnięcia celu, a nie celem
samym w sobie. Gdzie ciało zostaje zredukowane do roli przedmiotu użycia i gdzie płciowość
"zostaje zredukowana w osobie, która zostaje poniżona w sferze płci", jak pisał ks. prof. Jerzy
Bajda.
Jan Paweł II podkreślał wręcz zbawczą rolę wstydu, określając go jako samoobronę osoby,
"która nie chce być przedmiotem używania ani w uczynku, ani w intencji, ale chce być
przedmiotem miłości!" (K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność). Bezwstyd jest efektem
oderwania "seksu" od intymności, gdzie świadomie i rozmyślnie eliminuje się wartość osoby,
eksponując "seks" i prowokując do używania kosztem miłowania. Zobrazowaniem takiej
postawy jest właśnie pornografia.
Jak Pan ocenia dyskusję toczącą się w Polsce na temat ograniczenia dostępu do pornografii?
- Nie powinniśmy marginalizować problemu pornografii z uwagi na jej niewątpliwą
szkodliwość, która objęta jest stosowną sankcją w kodeksie karnym. Przypomnę, że nasz
parlament 16 grudnia 1999 r. zaostrzył przepisy karne dotyczące pornografii wbrew
sprzeciwom posłanek z ówczesnej tzw. Parlamentarnej Grupy Kobiet, które kontestowały
zaostrzenie odpowiedzialności karnej, także za pornografię z wykorzystaniem małoletnich
dzieci (!). Już wtedy Społeczny Komitet Zwalczania Pornografii, uznając decyzję Sejmu za
krok we właściwym kierunku, sygnalizował konieczność wprowadzenia całkowitego zakazu
produkcji i rozpowszechniania pornografii. Zaledwie w rok po nowelizacji kodeksu karnego
prasa ("Polityka", 29.01.2001 r.) donosiła, że w Polsce funkcjonuje około 30 producentów
prasowych reprezentujących rynek pornograficzny, "a wydawane przez nich czasopisma
sprzedawane są nie tylko w sex-shopach (...), ale i w miejscach intensywnie uczęszczanych
przez przypadkowych ludzi, takich jak dworce kolejowe, sklepy spożywcze, księgarnie czy
kioski Ruchu i osiągają nakład około 2,5-3 mln egzemplarzy miesięcznie". Jak widać,
niespełna 7 lat obowiązywania prawa niczego nie zmieniło, czego wyrazem jest wspomniany
zalew pornografii i umarzanie postępowań w sprawie jej rozpowszechniania. Dzieje się tak
również za sprawą ekspertów, którzy w materiałach pornograficznych, dopatrując się tzw.
erotografii, erotopornografii czy też "ostrej", "odważnej", "śmiałej" erotyki, wykluczają tym
samym dany "produkt" ze znamion przestępczego czynu objętego sankcją kodeksu karnego.
Na marginesie dodam, że zamiast zaostrzania restrykcji obserwuje się liberalizowanie
przepisów dotyczących materiałów pornograficznych. I tak początkowo w USA obowiązywał
test Hicklina, zgodnie z którym uznawano materiał za obsceniczny, jeżeli gorszył osobę
najbardziej wrażliwą (dziecko) w społeczeństwie. Zrezygnowano z tego kryterium,
wprowadzając test Roth, który uznawał materiał za obsceniczny, jeśli gorszył osobę
przeciętną (average person). Z biegiem czasu test ten został zmodyfikowany jako test Roth-
Memphis, zgodnie z którym uznawano za obsceniczny materiał, który gorszył osobę rozsądną
(reasonable person). Ostatecznie zastąpiła go ocena eksperta. Podsumowując, można
powiedzieć, że nie liczy się osobowa wrażliwość, przeciętność czy rozsądek. Liczy się ocena
eksperta, który powie "wrażliwcom" i "przeciętniakom", co jest, a co nie jest pornografią.
O czym może świadczyć postawa niektórych posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy
wycofali podpisy spod projektu autorstwa Mariana Piłki (PiS) o całkowitym zakazie
rozpowszechniania pornografii?
- Ludzkie decyzje są zazwyczaj wielorako motywowane, przy czym nie zawsze motyw
właściwy bywa eksponowany na zewnątrz. Często zdarza się, że kłopotliwą decyzję
motywuje się ekspozycją drugorzędnego motywu czy wiarygodnie brzmiącego
usprawiedliwienia, ukrywając tym samym prawdziwy motyw. Wycofanie swoich podpisów
posłowie PiS uzasadniają przygotowaniem alternatywnej wersji projektu. Trudno powiedzieć,
czy jest to motyw prawdziwy, czy drugorzędny. Czas pokaże.
Jeżeli treści pornograficzne wywierają szkodliwy wpływ na społeczeństwo, to zdrowy
rozsądek podpowiada, że pornografia powinna być prawnie zakazana...
- Dawid Alexander Scott napisał książkę "Pornografia. Jej wpływ na rodzinę, społeczeństwo,
kulturę" (wyd. w Polsce przez Human Life International, Gdańsk 1995), w której przytoczył
ponad 700 pozycji (!) piśmienniczych zawierających wyniki badań naukowych, klinicznych i
policyjno-operacyjnych, wskazujących na szkodliwość pornografii. Zawarta w niej lista
szkodliwych objawów jest długa: pozbawienie wrażliwości, współczucia i odruchu litości,
negatywny wpływ na pożycie małżeńskie, aprobowanie przemocy w kontaktach seksualnych,
skłonność do zachowań dewiacyjnych, brak wyczulenia na potrzeby innych, prymitywizacja
relacji emocjonalnych, uprzedmiotowienie osoby, aktywizacja przestępstw seksualnych,
wzrost seksualnych dewiantów. Przytoczony wachlarz szkód uzasadnia całkowity zakaz
produkcji i rozpowszechniania pornografii. Zainteresowanych odsyłam do lektury. Bogato
udokumentowana książka zadaje kłam wszelkim argumentom zwolenników pornografii.
Jaki cel przyświeca osobom, które godzą się na publikowanie i rozpowszechnianie treści
pornograficznych? Co zamierzają przez to osiągnąć?
- Czytelne są dwa cele: ekonomiczny i ideologiczny. Przemysł pornograficzny przynosi
olbrzymie zyski, poszerzając wachlarz różnorakich propozycji dostępnych tak w środkach
audiowizualnych, internecie, rynku prasowym, jak i w sieci sklepów. Rozpowszechnianiu
sprzyja liberalna ideologia gloryfikująca zasadę przyjemności i podająca w wątpliwość
absolutny i obiektywny charakter norm moralnych. Demokracja - tłumaczą jej zwolennicy -
polega na wolności wymiany myśli, stąd też reglamentacja materiałów seksualnych godzi w
jej pryncypia. Jeden z przedstawicieli liberalizmu (A. Soble) dochodzi do wniosku, że
uczestnictwo w scenach pornograficznych nie degraduje kobiety, a wręcz przeciwnie, jest jej
afirmacją, nawet w sytuacji, gdy czyni to ona za pieniądze. Inny (F.M. Christensen) uważa, że
nawet przemoc seksualna nie może być argumentem za ograniczeniem rynku
pornograficznego. Jeszcze inni z kolei (Duggan, Hunter i Vance) sądzą, że tzw. otwarta
ekspresja seksualna (sexually explicit speech) "spełnia pozytywne funkcje społeczne wobec
kobiet, np. pornografia burzy konwencjonalne obyczaje seksualne, podkreśla wagę potrzeb
seksualnych i wyśmiewa seksualną hipokryzję". (zob. J. Balicki, Zagadnienie reglamentacji
rynku pornograficznego w społeczeństwie pluralistycznym, Gdańsk). Jak widać, liberalna
podstawa sprzyja producentom i podsuwa im argumenty uzasadniające prowadzenie przez
nich szkodliwego procederu. W sytuacji kolizji z prawem z pomocą przychodzą odpowiedni
eksperci.
Treści pornograficzne są niemalże w każdym kiosku czy sklepie z gazetami. Każde dziecko
może je z łatwością dostrzec, ponieważ ułożone są prawie na wysokości jego oczu. Jakie
szkody może wywołać oglądanie takich zdjęć w psychice młodych ludzi?
- Ogromne. Osobowość dziecka kształtuje się na skutek działania trzech podstawowych
mechanizmów: naśladownictwa, identyfikacji i internalizacji (uwewnętrznienia) postaw i
poglądów innych osób. Jeśli porównamy mózg dziecka do kamery filmowej, jego pamięć do
rejestrującej taśmy, receptory (wzrok, słuch) do czułych mikrofonów - to włączenie tej
mózgowej kamery powoduje dokładny zapis eksponowanego materiału pornograficznego,
dodatkowo wzmacniany reakcją emocjonalną. Wspomniany D.A. Scott przestrzega, że w
USA za pośrednictwem transmisji satelitarnej i telewizji kablowej programy telewizyjne
emitują rocznie około 20 mld scen pornograficznych (!). Badania naukowe (Singer, Eron,
Huesmann, Zillmann, Donnerstein) dowodzą, że najbardziej podatne na tę szkodliwą emisję
są dzieci w wieku od 3 do 8 lat. Okres ten został nazwany "krytycznym okresem rozwoju".
Dzieci i młodzież z racji ubogiego doświadczenia życiowego, braku ukształtowanych i
dojrzałych mechanizmów obronnych wykazują szczególną podatność na wszelkie
oddziaływania i zarazem uległość względem nich, zwłaszcza w sytuacji braku pozytywnych
wzorców zachowań. Nie ulega wątpliwości, że codzienne "wgrywanie" na taśmę pamięci
dziesiątek, setek, tysięcy, milionów destrukcyjnych bodźców ma wpływ na kształtowanie
osobowości. Młody umysł nasączony wręcz "teletoksynami" czy "pornotoksynami" ulega
infekcji, której syndromem staje się nowy typ zaburzeń psychicznych pod postacią
niedorozwoju moralnego (daltonizm moralny), którego osiowymi objawami są: brak
wrażliwego sumienia, brak poczucia winy i niezdolność do miłości przy sprawnym zazwyczaj
intelekcie. Szkoda ogromna i nieobliczalna. W sytuacji globalnej rzeczywistości można wręcz
mówić o globalnej szkodzie.
A czy istnieje zależność między dostępnością treści pornograficznych a przestępczością o
charakterze seksualnym?
- W odpowiedzi posłużę się znów rezultatami naukowych badań, które zazwyczaj bywają
pozbawione kontekstu ideologicznego, politycznego czy ekonomicznego. Victor Cline
(psycholog na Uniwersytecie w Utah) na podstawie badań ponad 200 przestępców
seksualnych wydał raport opisujący 4-stopniowy proces uzależnienia od pornografii (zob.
Victor Cline, Szkodliwość pornografii, wyd. Human Life International, Gdańsk 1998).
W pierwszym etapie powstaje nałóg oglądania materiałów porno (addiction effect)
stymulujący doznania zmysłowe i wyobraźnię. Etap drugi charakteryzuje się wzrostem
uzależnienia (escalation effect) i zapotrzebowaniem na coraz bardziej wyrafinowane sceny aż
do zachowań dewiacyjnych. Etap trzeci znamionuje utrata wrażliwości (desensitization).
Sceny początkowo wywołujące szok stają się czymś normalnym i łatwym do zaakceptowania,
a nawet zabawnym. Czwarty etap to wprowadzenie w czyn (act out) przesłania zawartego w
oglądanym materiale. Według Scotta (1996), grupa przestępców seksualnych w USA liczyła
ponad 2 miliony osób, które krzywdziły podobną liczbę dzieci i młodzieży.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin