PROBLEMATYKA.doc

(75 KB) Pobierz

Sąd nad społeczeństwem polskim w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego.

 

   

      "Wesele" S. Wyspiańskiego jest dramatem symbolicznym i narodowym. Utwór powstał w okresie Młodej Polski i wyrósł z bacznej oraz wnikliwej obserwacji życia ówczesnego społeczeństwa polskiego. Stanisław Wyspiański, autor dramatu, to postać wyjątkowa w naszej literaturze i sztuce: malarz, poeta, dramaturg, czyli człowiek wszechstronnie utalentowany. Urodził się, żył i tworzył w Krakowie, choć studiował także w Paryżu. Kraków był w okresie Młodej Polski głównym ośrodkiem kultury i sztuki, do tego miasta przybywali studenci i młodzi artyści z zaboru rosyjskiego zwabieni liberalizmem władz austriackich. O pół mili od Rynku Głównego tego miasta leżały Bronowice, wieś, której mieszkańcy należeli do parafii krakowskiego kościoła Najświętszej Marii Panny. Na codzień mieszkańcy Bronowic modlili się w swoim wiejskim kościółku, ale śluby brali w bazylice Mariackiej. Wówczas to przez rynek Krakowa jechały różnobarwne i rozśpiewane korowody weselne zachwycając artystów i mieszczuchów. Malarze, oczarowani pięknymi strojami krakowskimi, chętnie malowali te urodziwe dziewuchy i dorodnych parobków. Zdarzyło się też, że zdolny krakowski malarz - Włodzimierz Tetmajer - zakochał się w córze chłopa z Bronowic - Hannie Mikołajczykównie i ożenił się z nią, zaś potem na stałe osiadł w Bronowicach. Artyści z Krakowa chętnie odwiedzali Tetmajerów w ich nowym, małym dworku. Częstym gościem był też Lucjan Rydel - znany i ceniony poeta krakowski, który upodobał sobie młodszą siostrę żony Tetmajera - Jadwigę. Gospodarz bronowicki - Mikołajczyk miał trzy dorodne córy i każda z nich wzbudziła uczucie w artyście: Hanna została żoną Włodzimierza Tetmajera, z Jadwigą ożenił się Lucjan Rydel, Marysia również miała narzeczonego - artystę, który jednak zmarł na gruźlicę.

     Ślub Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną odbył się dziesięć lat po ożenku Tetmajera, więc nie był już taką sensacją, jak ślub wcześniejszy. Mimo to powszechne było zdziwienie i zainteresowanie tym wydarzeniem, bo też Lucjan Rydel pochodził z tzw. "dobrej rodziny" i mógł wziąć za żonę którąś z posażnych i wykształconych panien krakowskich.

     Wesele odbyło się w dworku Tetmajerów w Bronowicach, zaproszono na nie niemal wszystkich mieszkańców wsi oraz gości z miasta - inteligentów i artystów. Wśród tych drugich był Tadeusz Boy - Żeleński, który później dał nam swoistą relację i z wesela i z życia ówczesnej cyganerii artystycznej pisząc "Plotkę o "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego". Gościem weselnym był też autor dramatu, który ponoć "stał całą noc oparty o futrynę drzwi, patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzało weselisko, huczały tańce, a tu do tej izby raz po raz wchodziło po parę osób, raz po raz dolatywał jego uszu strzęp rozmów. I tam ujrzał i usłyszał swoją sztukę" /z "Plotki o "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego"/.

     Charakterystyka i ocena społeczeństwa polskiego w "Weselu" przeprowadzona została w dwóch płaszczyznach: realistycznej i symboliczno-wizyjnej. Pierwszy akt dramatu ukazuje nam bohaterów /inteligentów i chłopów/ takimi, jakimi są i jakimi chcą być widziani. Z rozmów ich wynika, że należą do dwóch światów i porozumienie między nimi jest pozorne, udawane: panowie ulegają chłopomanii, żenią się z chłopkami, ale nie rozumieją "duszy" chłopa. Radczyni /żona lekarza, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, radcy miejskiego, autorka powieści dla młodzieży/ rozmawia z Kliminą /gospodynią z Bronowic/, bo tak wypada, lecz traktuje chłopkę z pańską wyższością. Z rozmowy wynika, że ta miastowa paniusia nie ma pojęcia o życiu i pracy chłopów. Późną jesienią pyta o zasiewy, z niepokojem patrzy na syna, który przypatruje się tańczącym. Klimina drwiąco stwierdza, że panowie boją się wiejskich dziewuch, może się okazać, że po tańcach zmuszą panów do żeniaczki. Chłopka jest wesoła, bezpośrednia, drażni ją jednak demonstracyjna wyższość Radczyni, więc odpowiada jej nieco złośliwie. Przepaść, jaka dzieli te dwie bohaterki, jest widoczna na pierwszy rzut oka. Dlatego Radczyni konkluduje: "Wyście sobie, a my sobie. Każden sobie rzepkę skrobie". Również rozmowa Dziennikarza /redaktora naczelnego "Czasu"/ z Czepcem /wujem Jadwigi Mikołajczykówny/ ilustruje brak porozumienia między inteligencją i chłopstwem. Czepiec interesuje się polityką i chciałby od Dziennikarza dowiedzieć się najnowszych wieści. Dziennikarz czuje się jakby urażony bezpośredniością chłopa i odpowiada mu niegrzecznie - pytaniem: "Wiecie choć, gdzie Chiny leżą?'', po czym dodaje: "Ja myślę, że na waszej parafii świat dla was aż dosyć szeroki". Ten inteligent traktuje wieś jako miejsce, w którym on mógłby odpocząć od problemów wielkiego świata, drażni go zainteresowanie chłopów szerszymi zagadnieniami, nie dostrzega przemian, jakie zaszły na polskiej wsi. Mówi: "Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna". Chciałby  widzieć wieś taką, jaka była przed wiekami, jaką opiewał Kochanowski w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce". Czepiec czuje się urażony wielkopańską wyższością swego rozmówcy i pozwala sobie nawet na wysnucie wniosku: "Pon się boją we wsi ruchu. Pon nas obśmiewają w duchu. A jak my, to my się rwiemy ino do jakiej bijacki. Z takich, jak my, był Głowacki. A, jak myślę, ze panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Nie ma w słowach Czepca chłopskiej pokory, jest za to duma i świadomość własnej wartości, jest także bardzo trafna i ostra ocena inteligentów.

     Sceny realistyczne dowodzą, że inteligentów i chłopów dzielą także wydarzenia historyczne - rebelia chłopska z 1846 roku pod wodzą Jakuba Szeli. Rząd austriacki wykorzystał wówczas narastający od dawna bunt chłopów i skierował go przeciw polskiej szlachcie. Minęły lata, ale pamięć o tych krwawych wydarzeniach pozostała żywa. Mówi o nich Gospodarz /Włodzimierz Tetmajer/ : "Mego ojca gdzieś zadźgali, gdzieś zatłukli, spopychali - kijakami, motykami, krwawiącego przez lód gnali" oraz Pan Młody /Lucjan Rydel/: "Mego dziada piłą rżnęli". Panowie, pożenieni z chłopkami, chcieliby o tej przeszłości zapomnieć, ale jest ona ciągle żywa. Pamiętają o niej także chłopi, o czym świadczą słowa Dziada do Ojca: "A toć były dawniej gniewy. Nawet była krew, rzezańce [...] widziałem, patrzały oczy jak topniał śnieg i krew spłukiwał".

     Lucjan Rydel pozuje na chłopa, żeni się z chłopską córką, ale nie rozumie swej ukochanej. Wyspiański bezlitośnie obnażył jego słabostki: afektację i sztuczność. Fascynuje go piękny strój Jagusi, delektuje się opowiadaniem o uczuciu, ale czystego uczucia, prawdziwej miłości mu brak.

     Wyspiański nie poprzestał na tej charakterystyce. Postanowił pogłębić ją wprowadzając postaci symboliczne, zjawy. Pojawienie się ich zapowiada Chochoł: "Co się w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach [...] na wesele przyjdzie w tan". Tak więc "osoby dramatu", zjawy przybędą do chaty weselnej, aby odkryć skrywane przez "osoby" /uczestników imprezy/ żale, marzenia, wyrzuty sumienia. Z rozmów prowadzonych przez osoby realistyczne ze swoimi sobowtórami duchowymi wynika, że przepaść dzieląca te dwie warstwy społeczne ma uzasadnienie historyczne, a więc jest niebywale trudna do zapomnienia. Zjawy pojawiające się na scenie dowodzą także powszechnej, w obu warstwach społecznych, tęsknoty Polaków za wolną ojczyzną. Wernyhorę /symbol marzeń o niepodległej Polsce/ widział nie tylko Gospodarz, ale także Staszek i Kuba, bo sen wolności śnił się wszystkim Polakom. Aby Polska stała się krajem niepodległym, konieczne jest zawarcie przymierza między panami i chłopami. Nie dokonało się ono mimo deklarowanego braterstwa i mimo małżeństw zawieranych przez przedstawicieli obu tych warstw. Wyspiański zadał sobie pytanie: co by było, gdyby wypełniło się proroctwo Wernyhory, gdyby przyszedł czas wyzwolenia z niewoli? Dramatem "Wesele" dał odpowiedź na to pytanie. Wszyscy marzyli o wolnej ojczyźnie, ale gdy przyszło do czynu, Gospodarz spał, wójt Czepiec pił. Wernyhora wybrał Gospodarza na swego rozmówcę, bo Włodzimierz Tetmajer najbardziej nadawał się do roli przywódcy całego narodu /szanowali go inteligenci i artyści, cieszył się uznaniem i zaufaniem chłopów, wśród których żył i których najlepiej rozumiał/. Jemu więc dał Wernyhora złoty róg - symbol pobudki do walki i gwarant zwycięstwa. Tymczasem Gospodarz /ten najbardziej dojrzały wśród panów/ przekazał tę świętość narodową parobkowi Jaśkowi, który miał o świcie zadąć w róg i poderwać cały naród do walki. Parobek jednak zgubił róg schylając się po czapkę z pawimi piórami - symbol bogactwa, o którym marzył. Śpiewał wcześniej na przyjęciu weselnym: "Zdobyłem se pawich piór [...] postawie se pański dwór! [...] złoty wór wysypie ludziskom przed ślipie; nakupie se pawich piór!" Tak więc nie odbuduje Jasiek Polski, zgubił ją, pilnując własnych pawich piór. Nie odbudują też ojczyzny panowie, których nie stać na czyn, brak im wiary w zwycięstwo, potrafią tylko mówić i marzyć o wolnej Polsce. Chłopi zebrali się, stanęli do walki trzymając w rękach kosy, ale nie było komu stanąć na ich czele. W rezultacie nie doszło do czynu, nie zadźwięczał też złoty róg /zgubiony przez Jaśka/ i na scenę wkroczył Chochoł grając i śpiewając szyderczą piosenkę odnoszącą się do całego społeczeństwa polskiego: "Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór [...] ostał ci sie ino sznur". Głęboka i bolesna prawda zawarta  jest w tych słowach, bo przecież mieli Polacy ojczyznę wolną i bogatą, sami doprowadzili ją do upadku i pozostał im tylko sznur, który może symbolizować i niewolę i samobójstwo.

     Dramat "Wesele" jest więc narodowym rachunkiem sumienia i żałobnym hymnem pokolenia. W ówczesnym "Słowie Polskim" Adolf  Nowaczyński pisał po premierze "Wesela": "Wyspiański zdarł brudną szmatę z duszy pokolenia i ukazał się zatęchły, śmierdzący, zrobaczony trup. Wyspiański powtórzył, że jesteśmy narodem papug, pawi, "dziennikarzy", erotomanów, szaleńców, zawadiaków, głupców i komediantów".

     Przerażająco smutny jest fakt, że ocena ta, dokonana przez Wyspiańskiego w 1901 roku, nie straciła swej aktualności po dzień dzisiejszy.

 

 

95. Uzasadnij ukazanie się w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego widm postaci historycznych tym, a nie innym osobom.

 

   

      Sytuacja polityczna Polski w latach współczesnych "Weselu" była tragiczna i wydawała się być beznadziejna. Mijały kolejne lata niewoli, nie przyniosły wyzwolenia kolejne romantyczne zrywy /powstanie listopadowe, powstanie styczniowe/, nasiliły się działania zaborców zmierzające do wynarodowienia Polaków, program pozytywistyczny także nie przyniósł   oczekiwanych efektów. Rosło  w społeczeństwie polskim zniecierpliwienie sytuacją polityczną kraju, wzmagały się dążenia niepodległościowe, rozważane były szanse i okoliczności ewentualnej realizacji tych dążeń. W prasie obozu narodowego dyskutowano na temat możliwości wybuchu powstania, i to z ludem w roli głównej. Nic  dziwnego, że Wyspiański wyobraził sobie ten kolejny zryw narodowowyzwoleńczy i ukazał swoją wizję wydarzeń. W obrazie  aż roi się od zjaw - widm postaci historycznych, bo przecież miały one wielki wpływ na ukształtowanie osobowości współczesnych Wyspiańskiemu Polaków. Zjawy  wprowadza na scenę Chochoł, który zapowiada, że dzięki nim ukaże się to, "co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach". Każda zjawa /z wyjątkiem Wernyhory/ ukazuje się jednej postaci i tylko przez tę postać jest widziana. Inni goście weselni nie widzą tej zjawy, bo nie myślą i nie śnią o tym, co zjawa  uosabia.

Marysi ukazuje się Widmo. Maria z Mikołajczyków, najładniejsza z sióstr, przed laty zaręczona była z młodym malarzem, który kształcił się w Monachium i w Paryżu, gdzie zmarł na gruźlicę. Po jego śmierci wyszła za mąż za chłopa bronowickiego Wojciecha Suseła. Tak niewiele brakowało, aby została żoną artysty! Bawiąc się na weselu siostry - Jadwigi przypomina sobie swego narzeczonego, którego przecież musiała gorąco kochać. On to więc "gra się" jej w duszy, jego "widzi w swoich snach". Publiczność obecna na premierze "Wesela" doskonale znała dzieje tej miłości, więc ukazanie się widma było potwierdzeniem prawdziwości słów Chochoła zapowiadającego przybycie zjaw.

    Spełniwszy swoją rolę, Widmo ustępuje miejsca Stańczykowi, który staje przed Dziennikarzem. Stańczyk był słynnym trefnisiem i błaznem nadwornym Aleksandra Jagillończyka, Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Postać tę malował Jan Matejko przedstawiając ją jako wesołka i jako mędrca, symbol najgłębszej troski patriotycznej. W "Weselu" pojawia się Stańczyk w tym drugim wcieleniu.

     Krakowscy konserwatyści opublikowali pamflet polityczny pt. "Teka Stańczyka", w którym kazali bohaterowi wydrwić zwolenników konspiracji i nieprzerwalności powstania. Od tego czasu Stańczyk stał się w środowisku galicyjskim symbolem mądrości politycznej oraz przydomkiem stronnictwa konserwatystów. Przedstawicielem tego stronnictwa jest w dramacie Dziennikarz /Rudolf Starzewski/ współpracownik konserwatywnego "Czasu", później redaktor naczelny tego pisma.

     Dziennikarz czuje się zagubiony w tej beznadziejnej sytuacji Polski. Zaciągnął się w służbę stronnictwa z przekonania i nagromadził w czasie tej służby dosyć zwątpień, by zapytać siebie w końcu - gdzie się znalazł i czemu służy. Człowiek ten zasługuje na szacunek i Wyspiański podkreślił jego cechy charakteru: przenikliwość, inteligencję ironiczną i wrażliwą, dojrzałość, sumienie. Właśnie dzięki tym cechom Dziennikarz zastanawia się nad własną postawą - scena rozmowy ze Stańczykiem jest czymś w rodzaju rachunku sumienia. Rudolf Starzewski /jak sądzi Wyspiański/ ma świadomość, że jako Polak usypia naród, odbiera mu nadzieję na wyzwolenie. Dlatego zwierza się Stańczykowi: "Usypiam duszę mą biedną i usypiam brata mego [...] tyle złego, co dobrego, okropne rzeczy się dzieją". Krytycznie ocenia przeszłość Polski: "ród pamięta, brat pamięta, kto te pozakładał pęta i że ręka, co przeklęta, była swoja". Nawiązując do romantycznego hasła "z polską szlachtą polski lud" Dziennikarz tłumaczy: "Społem to jest malowanka, społem to duma panka...", a więc krytycznie ocenia bratanie się panów z chłopami i wie, że jest ono sztuczne, udawane. Bohater jest moralnym i ideowym bankrutem mającym świadomość, że nie stoi po słusznej stronie. Stańczyk, prawdziwy patriota, wyrzuca mu: "Zaśpiewałeś kruczy ton; tobież tylko dzwoni w duszy pogrzebowych jęków dzwon?" i podsumowuje jego działalność: "Masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć [...] Mąć tę narodową kadź, serca truj, głowę trać!" Postać Dziennikarza stanowi w "Weselu" reprezentację obozu konserwatywnego, potępionego i osądzonego. Mimo krytyki wyczuwa się, że Wyspiański ma dla tych ludzi wiele szacunku i zrozumienia, bo przecież wiele było racji w tym, co głosili: Polacy sami doprowadzili swoją ojczyznę do upadku. Czy jednak wystarczy tylko krakać nad losem matki - Polki, czy usypianie ducha walki jest wskazane wobec trwającej ciągle niewoli? Te pytania "grają się w duszy" Dziennikarzowi i dlatego jemu to właśnie ukazuje się widmo historycznego Stańczyka.

      Kolejną zjawą jest znowu postać historyczna - Rycerz. Staje on przed Poetą. Zawisza Czarny to sławny rycerz polski z XV wieku, który walczył u boku Jagiełły pod Grunwaldem, w dramacie pojawia się jako wzór minionej chwały i mocy narodowej.

     Kazimierz Przerwa - Tetmajer /Poeta/ opiewał go w fantazji dramatycznej pt. "Zawisza Czarny", która została wystawiona w krakowskim teatrze w styczniu 1901 roku, a więc wtedy, gdy Wyspiański pisał "Wesele". Poecie marzy się powrót do minionej potęgi i chwały Polski, o czym świadczy jego twórczość. Nie wierzy jednak w możliwość ziszczenia się tych snów, gdyż mówi do Rycerza: "Dech twój zimny, dech grobowy... Za przyłbicą pustość, proch; w oczach twoich czarny loch, za przyłbicą Noc". Gdy Rycerz wzywa go do walki mówiąc: "Rękę daj", Poeta odpowiada: "Duszę weź". Tak więc poeta jest zdolny tylko do wzlotów duchowych, nie stać go na czyn i jego rozmowa z Rycerzem dowodzi, że świadom jest swojej ułomności.

        Panu Młodemu ukazuje się Hetman, czyli Franciszek Ksawery Branicki, hetman wielki koronny, magnat polski, który walczył przeciwko konfederatom barskim, tłumił powstanie chłopskie na Ukrainie, utrzymywał bliskie stosunki z dworem w Petersburgu i nawet ożenił się z nieślubną córką carycy Katarzyny, za którą otrzymał ogromny posag. Był to łajdak i sprzedawczyk i pojawienie się go na narodowych godach prowokuje do porównania go ze współcześnie rządzącymi w kraju hetmanami. Pan Młody wyrzuca mu: "przewodziłeś, przewodziłeś, a my dzisiaj w psiej niewoli [...] ciebie ogień, ogień pali - przec już nic nas nie ocali". Jest jednak chyba i osobisty powód, dla którego właśnie ten zdrajca ukazuje się Panu Młodemu. Hetman żeniąc się z córką znienawidzonej przez Polaków carycy, splugawił swój honor narodowy, ponieważ zaś małżonka jego pochodziła z tak zwanego nieprawego łoża - Hetman splamił swój magnacki ród. Stojąc przed Panem Młodym rzuca mu w twarz: "Czepiłeś się chamskiej dziewki?! [...] trza było do bękartów carycy iść smalić cholewki". Pan Młody, wywodzący się z dobrej rodziny inteligenckiej ze szlacheckimi tradycjami, ożenił się z chłopką. Gdzieś w głębi duszy musi dręczyć go myśl o popełnionym mezaliansie i także z tego powodu Hetman staje przed tym potomkiem szlacheckiego rodu.

     Śnią i marzą w "Weselu" także przedstawiciele chłopstwa. W chacie bronowickiej chłopi bawią się i tańczą z panami, ale na atmosferze przymierza pańsko-chłopskiego kładzie się cieniem wspomnienie nie tak znowu odległych zdarzeń historycznych.

     Dziadowi, przedstawicielowi biednej wsi, ukazuje się Upiór - zjawa Jakuba Szeli, chłopa procesującego się z dziedzicami i cieszącego się dużym autorytetem w swoim środowisku. Wrogość chłopów w stosunku do swoich panów wykorzystał urzędnik austriacki upoważniając chłopów do stawienia zbrojnego oporu zbuntowanym przeciwko władzy zaborczej panom. Szela stanął wówczas /1846 rok/ na czele ruchu w okolicy, ze szczególną zawziętością ścigając rodzinę swych dziedziców. Na wybuch i przebieg rzezi Szela nie wywarł istotnego wpływu, dopiero w ostatniej fazie dzięki niemu ruch ten zyskał na natężeniu. Jednak w powszechnej opinii uznany został za głównego sprawcę krwawej rzezi galicyjskiej i do tradycji przeszedł jako ślepy mściciel krzywdy ludu. Wydarzenia te pozostały widocznie żywe w pamięci Dziada, gdyż właśnie jemu ukazuje się Upiór, który tak tłumaczy swoją obecność na narodowych godach: "Przyszedłem tu do Wesela, bo byłem ich ojcom kat, a dzisiaj ja jestem swat!!" Upiór chce zmyć krew z rąk i sukni, aby nie rozpoznano w nim mordercy panów. Minęły lata od strasznej rzezi, inteligenci chcą o niej zapomnieć, potomkowie chłopscy także udają, że zbratanie warstw stało się faktem, ale w głębi duszy jedni i drudzy z trwogą wspominają te wydarzenia. Dziad przypatrując się tańczącym panom myśli pewnie, że przed laty ojcowie i dziadowie tych weselników byli mordowanymi panami oraz zaślepionymi nienawiścią i żądzą zemsty - chłopami. Nieswojo musi czuć się na weselu pańsko-chłopskim ten, któremu Jakub Szela "w duszy się gra".

     Orszak zjaw z tamtego świata zamyka widmo Wernyhory, które ukazuje się Gospodarzowi, ale widziane jest także przez Staszka i Kubę. Wernyhora to na pół legendarny Kozak - wróżbita z drugiej połowy XVIII wieku, słynny z przepowiedni o przyszłości Polski i Ukrainy. Prorokował rozbiory Polski, wojny napoleońskie, wyzwolenie Polski oraz poprawę losów Ukrainy. Przepowiednia ta okazała się potem mistyfikacją, ale pobudziła wyobraźnię wielu polskich pisarzy i artystów. Pod koniec XIX wieku postać Wernyhory upamiętnił Matejko w słynnym obrazie, rysował go także Wyspiański /projekt witraża, rysunek ołówkiem/. Gospodarzowi jawi się Wernyhora w tradycyjnym ujęciu jako wzór narodowego posłannictwa. Przychodzi do Gospodarza /Włodzimierza Tetmajera/, ponieważ to właśnie jego wybrał na przywódcę narodu w walce o jego wolność. Wodzem mógł stać się ktoś, kto zyskałby poparcie obu warstw społecznych: panów i chłopów. Taką postacią okazał się Gospodarz, gdyż pochodził ze szlachty, a równocześnie rozumiał i cenił chłopów, wśród których żył ożeniony z chłopską córką. Jemu więc wręczył Wernyhora "złoty róg", którego dźwięk miał obudzić zespolony naród do walki o wolność /patrz też opracowanie tematu 94/. Wolna Polska śni się przedstawicielowi panów, ale "gra się w duszy" także chłopom, bo przecież i oni widzą Wernyhorę. Chłopi i inteligenci mają więc wspólne pragnienie wolności, jednak urzeczywistnienie tego marzenia jest zadaniem przerastającym ich możliwości. Taka jest pesymistyczna konkluzja dramatu Wyspiańskiego.

 

 

96. W jaki sposób Wyspiański przedstawił w "Weselu" inteligencję i lud?

 

 

        W dramacie Wyspiańskiego weselna rozśpiewana chata urasta do symbolu Polski. Dokonuje się w tej chacie przymierze narodowe, ma spełnić się wizja romantycznego poety Zygmunta Krasińskiego, który w "Psalmach przyszłości" propagował doskonalenie się, cierpienie, sojusz szlachty z ludem oparty na zasadach chrześciańskiej miłości bliźniego oraz przewodnią rolę szlachty w dziele moralnego odrodzenia narodu i w walce o niepodległość.

     To z "Psalmu miłości" Krasińskiego pochodzi wezwanie: "Jeden tylko, jeden cud: z Szlachtą polską, polski Lud". Poeta ten dowodził także słuszności swego stanowiska: "Tam Lud święty Szlachta święta, nie kto inny - prowadziła! - a ją natchnień wiodła siła - bez niej dzisiaj pęta ducha żarły, a nie ciało - bo Lud martwy sam [...] i bez Szlachty Ludu nie ma!"

     Tak więc Wyspiański polemizując z tym hasłem romantycznego poety ukazuje panów i chłopów bratających się i stających przed szansą wspólnej walki o wolność ojczyzny. Cud jednak nie spełni się, przepaść między tymi warstwami jest zbyt głęboka.

     Goście weselni należą do dwóch światów: pańskiego i chłopskiego. Wśród panów nie ma rodowej arystokracji, ale Wyspiański przeprowadza rozrachunek ze współcześnie rządzącym obozem arystokracji za pośrednictwem Dziennikarza /rzecznika tego obozu/ i Stańczyka. Również Hetman stanowi przypomnienie zdrady magnatów, którzy doprowadzili do zatraty państwa. Panami są w dramacie szlacheccy i mieszczańscy inteligenci. Oni wierzą, że nadejdzie chwila walki o wolność jednoczącej wszystkie stany, chwila "cudu", o którym pisał Zygmunt Krasiński. Panowie poprowadzą do tej walki lud, który swoją siłą i masą zadecyduje o przyszłym zwycięstwie. Inteligenci nie rozumieją ludu i gardzą nim /rozmowy Radczyni z Kliminą oraz Dziennikarza z Czepcem/, ich bratanie się z ludem jest wynikiem mody, chłopomanią. Zazdroszczą chłopom zdrowia, siły, sprytu, zdrowego rozsądku; podziwiają piękne stroje krakowskie, ale nie rozumieją duszy chłopów. Pamięć wydarzeń rzezi galicyjskiej pogłębia jeszcze wzajemną obcość tych środowisk. Dzieli je: przepaść tradycji, odrębność myślenia, odczuwania, temperamentu, poglądu na życie. Inteligenci są w dramacie spadkobiercami tradycji szlacheckich i nawet Gospodarz, rzecznik idei bratania się z ludem, w przymierzu stanów występuje jako przedstawiciel szlachty - panów. Zna on chłopów najlepiej, bo żyje wśród nich od dziesięciu lat, jest świadom potęgi chłopstwa, ale to właśnie on wspominając wydarzenia 1846 roku stwierdza: ''to, co było, może przyjść".

     Pan Młody /Lucjan Rydel/ to chłopoman, manifestujący swoją chłopskość. Podziwia swą Jagusię /podobną do lalki krakowskiej sprzedawanej w Sukiennicach /, ale nie rozumie jej poglądu na życie. Kiedy świeżo poślubiona żona skarży się, że ma ciasne buciki, on radzi jej dalszą zabawę na bosaka. Panna Młoda odpowiada: "Trza być w butach na weselu", bo chłop chodzi boso przy pracy i koło domu, natomiast już idąc z wizytą, obowiązkowo ubiera buty.

     Środowisko ludowe reprezentują bronowiccy chłopi. Wyróżnia się spośród nich Czepiec, który pozwala sobie nawet na ocenę inteligencji: "A, jak myślę, ze panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Nie ma w nim poczucia niższej wartości, przeciwnie - jest pełen dumy i świadom siły swej warstwy: " A jak my, to my się rwiemy ino do jakiej bijacki. Z takich, jak my, był Głowacki." W trzecim akcie, oburzony niedołęstwem panów w akcji powstańczej, Czepiec wypowiada znamienne słowa: "Panowie jakeście som, jeźli nie pójdziecie z nami, to my na was i z kosami!" Siła chłopska jest butna i prostacka. Czepiec wyładowuje ją w awanturach pijackich, w kłótni z Żydem i Księdzem, ale może wykorzystać tę siłę przeciwko panom.

     Reprezentantem ludu jest także Dziad, który rozpamiętuje rzeź galicyjską oraz Jasiek, który gubiąc złoty róg zaprzepaścił narodową szansę. Ocena obu środowisk jest w "Weselu" krytyczna, ale sprawiedliwa. /Proszę uzupełnić to zagadnienie wykorzystując opracowanie tematów 94 i 95/

 

 

97. Udowodnij, że "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego uznać można za realizację jego koncepcji "teatru ogromnego".

 

     

     Stanisław Wyspiański był poetą, malarzem, dramaturgiem. W jednym ze swoich wierszy pisał o własnej wizji teatru: "Teatr mój widzę ogromny, wielkie powietrzne przestrzenie, ludzie je pełnią i cienie, ja jestem grze ich przytomny".

     Dramaty Wyspiańskiego są "ogromne" zarówno treścią, jak i formą. Nawiązywał w nich do tradycji antycznej, jego widowiska sceniczne stanowią dla widzów przeżycia wstrząsające o charakterze oczyszczającym. Tak było również w przypadku scenicznej wersji "Wesela", kiedy publiczność zgotowała autorowi owację na stojąco. Wyspiański był nie tylko autorem tekstu, opracował też scenografię do "Wesela" i pełen był pomysłów reżyserskich. Jego teatr miał być "ogromny" także w znaczeniu przestrzeni, wzorem teatru miały być wielkie amfiteatralne budowle na wolnym powietrzu. Ten wszechstronnie utalentowany artysta ubiegał się nawet o stanowisko dyrektora teatru krakowskiego, choć niestety bezskutecznie.

     W "Weselu" różne dziedziny sztuki współgrają ze sobą, bo artysta był entuzjastą synkretyzmu w sztuce. Tadeusz Boy - Żeleński napisał o tym dramacie: "Nie znam sztuki teatralnej, w której by rytm, melodia, kolor, słowo i myśl grałyby równocześnie tak intensywnie i zaplatały się tak ściśle." Mamy więc w dramacie  elementy baśni, które stanowią poetyckie upostaciowanie myśli i uczuć bohaterów. Dzięki temu powstał dramat poetycki, bo głównym zadaniem poezji jest prezentacja przeżyć i stanów duchowych bohaterów /podmiotów lirycznych/.

     W "Weselu" mamy także dwa plany: komediowy i dramatu narodowego. Przeplatają się one, ale też są ze sobą ściśle powiązane. Plan fantastyki spleciony jest z planem realistycznym. Przenikają się w dramacie różne rodzaje i gatunki literackie: dramat, liryka, satyra, groteska, baśń.

Wyraźny jest wpływ malarskiej wyobraźni poety na kształt tego widowiska. Piękne, różnobarwne stroje krakowskie musiały zachwycać człowieka wrażliwego na grę barw. Ogromne znaczenie ma też w sztuce gra świateł. Izba weselna jest skąpo oświetlona, panuje w niej półmrok, pali się jedynie świeca, zaś w drugim akcie, mała lampka. Z otwartych drzwi pada jasne światło. W takiej scenerii nie dziwi, że zmęczonym i podchmielonym nieco weselnikom zwidują się, w wątłym i migotliwym świetle, dziwne mary.

     Nie zabrakło w "Weselu" także muzyki. Dochodzi ona nieustannie z oświetlonej izby tanecznej, w której gra ludowa kapela, słychać też śpiewy. Również rytm wiersza jest muzyczny: raz skoczny i żwawy, raz powolny, czyli naśladujący melodie ludowe.

     Możemy też odnaleźć w "Weselu" elementy baletu, bo przecież pary rozmówców pojawiające się na scenie kojarzą się nam z parami baletowymi. Pojawiają się na scenie i po wygłoszeniu swych kwestii "odpływają" przy dźwiękach muzyki. Dialogi przeplecione są też rzeczywistymi tańcami, bo weselnicy przecież stale tańczą.

     Tak więc wypada przyznać słuszność tym krytykom teatralnym, którzy podziwiali niezwykły artyzm dramatu, połączenie elementów różnych sztuk w jedno harmonijne dzieło.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin