STRESZCZENIE.doc

(431 KB) Pobierz

Autor: Stefan Żeromski.

Tytuł: Przedwiośnie.

Epoka: dwudziestolecie międzywojenne.

Rodzaj literacki: epika.

Gatunek literacki: powieść.

Czas akcji utworu: od jesieni 1914 roku do pierwszego dnia przedwiośnia 1924 roku.

Miejsce akcji utworu: Baku, Moskwa, Charków, Warszawa, Nawłoć, Leniec, Odolany, folwark w Chłodku.

Problematyka: koncepcje odbudowy państwa polskiego po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku; poszukiwanie odpowiednich idei i rozwiązań, mających zapewnić dobrobyt ojczyźnie, problematyka społeczno-polityczna oraz psychologiczna.

Główni bohaterowie: Cezary Baryka jako główny bohater; pozostali: Jadwiga i Seweryn Barykowie, Laura Kościeniecka, Karolina Szarłatowiczówna, Hipolit Wielosławski, Wanda Okszyńska, Szymon Gajowiec, Antoni Lulek.

 

 

„Przedwiośnie” – szczegółowe streszczenie

RODOWÓD

Seweryn Baryka, ojciec Czarka, pochodzi z polskiej szlachty. Pomimo braków w wykształceniu osiąga wysoki status społeczny urzędnika. Jego żona Jadwiga pochodziła z Siedlec. Ich ślub był wynikiem porozumienia, jakie Seweryn zawarł z rodzicami młodej kobiety. Jadwiga wciąż marzyła o powrocie w rodzinne strony. Ich jedynym dzieckiem jest Cezary. Rodzice zadbali o jego wykształcenie i zapewnienie mu miłości i wszelkich wygód

. Głowa rodziny, czyli Seweryn jest patriotą. Wszelką wiedzę o Polsce czerpie z literatury pięknej. Jest także w posiadaniu pamiętnika, w którym istnieje świadectwo szlacheckiego pochodzenia rodziny Baryków. Kariera urzędnicza Seweryna zaprowadziła go do Baku, miasta naftowego. Rodzina żyje tu dostatnie.



„Ojciec i matka - otóż i cały rodowód”, tak o swoim pochodzeniu mówi główny bohater powieści, który nazywa siebie człowiekiem nowoczesnym lub człowiekiem „bez wczoraj”. Jego ojcem był Seweryn Baryka. Nazwisko, które nosił nie było iście polskie, co sprawiało, że nie przykuwało niczyjej uwagi, Rosjanie wymawiali je jako „Siewierian Grigoriewicz Baryka”. Matka bohatera „była niewidoczna, samoswoja, najzwyczajniejsza Jadwiga Dąbrowska, rodem z Siedlec”. Pomimo, że kobieta niemal całe życie spędziła w Rosji (Ural, Baku, Symbirsk, Tuła), to nie nauczyła się tamtejszego języka. Pozostając na obczyźnie, interesowały ją tylko sprawy związane z jej rodzinnym miastem – Siedlcami, do których tęskniła. W mieście tak pięknym jak Baku wciąż wspominała rodzinne strony, które były dla niej najpiękniejsze na świecie.

Jadwiga zaraz po swoim ślubie wyjechała z mężem do Moskwy. Żona przysparzała Sewerynowi Baryce sporo kłopotów. Najpierw naubliżała woźnicy, ponieważ nie mogła przyzwyczaić się do kostki brukowej, po której jechał powóz. Później, gdy jej mąż był już dobrze sytuowanym urzędnikiem, na balu w miejscowości pod Uralem, uraziła córkę gubernatora, za sprawą swojej nieznajomości języka rosyjskiego. Pani Barykowa chciała sprawić przyjemność

młodej kobiecie i powiedziała jej: „Ach, kakaja u was krasnaja roża!”, nie zdawała sobie sprawy, że „roża” po rosyjsku nie znaczy róża, ale zupełnie coś innego.

„Samo wyjście za mąż za Seweryna Barykę odbyło się w sposób niezwykły,” jak twierdzi narrator. Otóż młody mężczyzna, gdy był już dobrze opłacanym urzędnikiem postanowił znaleźć sobie małżonkę i w tym celu wziął urlop i wyjechał na wieś. Udało mu się mu się w ciągu miesiąca poślubić młodą kobietę w Siedlcach i powrócić na czas do pracy w urzędzie.

Seweryn Baryka nie był człowiekiem wykształconym, nie posiadał wyuczonego zawodu. Za młodu był zbyt leniwy, aby zająć się nauką, a później, mimo szczerych chęci, nie miał na nią czasu. Zaczynał swoją karierę zawodową od dorywczych prac, dzięki którym mógł jakoś się utrzymać. „Trzeba nadmienić, iż Seweryn Baryka był człowiekiem z gruntu i do dna uczciwym”, dlatego też nie podejmował się zajęć, które mogłyby komuś zaszkodzić. Tacy jak on - ludzie o podstawowym wykształceniu, wrodzonej inteligencji i zdrowiu

, których dodatkowo cechowały wytrzymałość, odwaga, wesołość i szczypta drwiny z „Moskala”, u którego służyli, mieli w przedwojennej Rosji szanse dorobku.

Niedługo po ślubie Baryków przyszedł na świat ich synek, któremu nadali imiona Cezary Grzegorz. W tym czasie Seweryn był już dość majętnym arywistą, czyli karierowiczem. Nie wydawał jednak zgromadzonych pieniędzy, ale starał się uzbierać ich jak najwięcej. Poza „groszem w złocie” Baryka gromadził meble, dywany, biżuterię, obrazy i drogocenne książki. Seweryn zaczął czytać zgromadzone „białe kruki” polskiej literatury, przez co z czasem rozwinął się u niego patriotyzm. Dziełem najczęściej czytanym przez Barykę był „pamiętniczek” z wojny 1831 roku, napisany i wydany na emigracji przez anonimowego autora. Książka ta opowiadała o wyprawie

generała Józefa Dwernickiego na Beresteczko i Radziwiłłów.

Na stronie trzydziestej siódmej owego „pamiętniczka” znajdowała się wiadomość, „iż do liczby piętnastu obywateli na Rusi, którzy do powstania przystąpili i całym swym majątkiem je poparli, należał Kalikst Grzegorz Baryka, dziedzic Sołowijówki z przyległościami”. Mężczyzna ten był pradziadkiem Seweryna. Kalikst Baryka słono zapłacił za swoje poparcie dla powstania. Mężczyzna musiał w popłochu przed Rosjanami opuścić swój dworek w Sołowijówce, który został doszczętnie spalony. Kalikst był zmuszony do tułaczki i tak, z majętnego dziedzica, został biednym włóczęgą, pałającym się każdej pracy na obczyźnie.

„Sołowijówka stała się mitem rodzinnym, klechdą, podawaną w coraz to innej postaci, o czymś dalekim, sławnym, dostojnym, przeogromnym”. Legenda o dworku z czasem urosła do wielkich rozmiarów. Ojciec Seweryna pod notatką w pamiętniczku dopisał „Pilnować jak oka w głowie”, była to informacja dla potomnych, aby pielęgnowali wiedzę o swoim szlacheckim pochodzeniu.

Książka ta towarzyszyła Sewerynowi podczas całego życia. Tak narrator mówi o znaczeniu pamiętniczka dla Seweryna: „Było w tej książeczce zawarte jak gdyby coś z religii, której się nawet nie wyznaje i nie praktykuje, lecz którą się z uszanowaniem toleruje. Było w niej coś z zapachu kwiatu na wiosnę, którego człowiek silny, praktyczny i zajęty interesami nie spostrzega, choćby nań patrzał, lecz który z niskiej ziemi i z cienia patrzy nań wiernie mimo wszystko i mimo wszystko woń swą ku niemu wylewa”. Pamiętniczek ten pozwalał mężczyźnie czuć się lepszym od napotykanych po drodze urzędników i karierowiczów.

Po wielu latach kariery zawodowej Seweryn Baryka znalazł się w Baku, gdzie piastował wysokie stanowisko i miał pod sobą całe biuro. Mieszkał we wspaniałym apartamencie, którego podłogi zdobiły perskie dywany. Mieszkanie to było wyposażone w najdroższe i najwykwintniejsze sprzęty i dekoracje. Na koncie bankowym Baryki znajdowało się wówczas kilkaset tysięcy rubli, odłożonych na „czarną godzinę”. Mężczyzna był szanowanym człowiekiem, zwłaszcza w środowisku Polaków. Pod wpływem małżonki, Seweryn często myślał o powrocie do Polski i o osiedleniu się nad Wisłą, jednak wspaniała posada i jeszcze lepsze zarobki spowodowały, że nie opuścił Baku. Dodatkowo ciepły klimat, wspaniałe potrawy, sklepy i krajobrazy utrudniały opuszczenie pięknego miasta. „Nieświadomie czy podświadomie trzymało jeszcze przywiązanie do całego układu stosunków, do przepotęgi carsko-rosyjskiej, na której siedziało się jak mucha na uprzęży ściskającej łeb i boki dzikiego, obcego rumaka” - niewątpliwie był to najsilniejszy powód zatrzymujący Barykę w Baku.

Bogacący się z każdym rokiem Seweryn całą swoją uwagę poświęcał Cezaremu. Chłopiec miał najlepszych nauczycieli języka francuskiego, angielskiego, niemieckiego i polskiego. W gimnazjum także uczyli go najlepsi i najdrożsi wychowawcy. Czarek był dobrym uczniem, ale mógłby być lepszym, gdyby nie przewrażliwieni rodzice, którzy częstokroć przerywali mu naukę w obawie, że się przemęcza. Seweryn spędzał mnóstwo czasu z synem sam na sam w swoim gabinecie, gdzie uczył go tabliczki mnożenia lub odrabiali wspólnie zadania z francuskiego, czy polskiego. Pomimo usilnych starań rodziców, ich dziecko wciąż dużo lepiej mówiło po rosyjsku niż po polsku.

CZĘŚĆ PIERWSZA: SZKLANE DOMY

Po wybuchu I wojny światowej Seweryn został wcielony do armii rosyjskiej i wysłano go na front zachodni. Cezary poczuł swobodę i pokazał swoje prawdziwe oblicze. Matka nie potrafi zapanować nad niegrzecznym czternastolatkiem. Pani Jadwiga wspomina czasy spędzone w Siedlcach i swojego dawnego ukochanego – Szymona Gajowca. Seweryn wysyła

listy z frontu. Informuje, że walczy w Prusach Wschodnich, a następnie Karpatach.



Gdy Cezary skończył czternaście lat, powołano do wojska jego ojca, ponieważ wybuchła wojna. Wydarzenie to zniszczyło idyllę życia Baryków. Cezary odprowadził ojca do portu, gdzie czekał statek płynący do Astrachania. Młodzieniec nie odczuwał z tego powodu żalu, lecz ekscytację. Podobał mu się widok ojca w mundurze oficerskim. Zupełnie inaczej reagowała żona Seweryna, która od świtu do nocy lamentowała. „Dopiero gdy ojciec w gronie innych oficerów został na pokładzie, a on sam z matką na brzegu, i kładkę z hałasem odepchnięto, Cezarek doznał

napadu przerażenia, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył” wtedy też, młodzieniec poczuł przejmujący smutek. Gdy Cezary wpadł w lament ojciec krzyknął, że niedługo wróci, ponieważ zwycięstwo armii rosyjskiej jest przesądzone, a działania zbrojne potrwają, co najwyżej dwa miesiące. Cezary w drodze powrotnej do domu poczuł się wolnym, wyswobodzonym z ojcowskiej opieki. Co prawda Seweryn nigdy nie karał syna, ale sprawował nad nim żelazną władzę: „Były to kanony i paragrafy woli, narzucone z uśmiechem i w gronie pieszczotek. Był to rząd samowładny i dyktatura tak niezłomna, iż nic, literalnie nic nie mogło jej przełamać”.

Pomimo, że Cezary obiecywał matce, iż będzie posłuszny pod nieobecność ojca, to swoboda, jakiej doświadczał spowodowała, że niemal wcale nie było go w domu. Chłopiec robił wszystko to, co wcześniej było dla niego zakazane. Całe dnie spędzał z okolicznymi łobuzami na grach i psotach. Kontynuował naukę w gimnazjum i w domu, ale nie był już pilnym uczniem i wszczynał mnóstwo awantur z nauczycielami. Cezary wpadł w towarzystwo starszych uczniów i ganiał z nimi nocami po Baku. Wszystko to powodowało, że matka chłopca całymi dniami płakała i rozpaczała. Cezary nie przejmując się łzami matki, wybijał szyby w domach Tatarów, strzelał z procy do ludzi i biegał po dachach.

Młody Baryka uczył się roli, którą miał odegrać w sekretnej sztuce o treści rozbójniczej, mającej się odbyć się w ruinach starych bakińskich fortalicji. Cezary w raz z kolegami budował specjalne skrytki w skalnych pieczarach ruin, gdzie przechowywali nieprzyzwoite wiersze Puszkina. W jednej z tych skrytek znajdował się stary rewolwer i ozdobny gruziński kindżał, czyli długi nóż. Póki co, nikt owej broni nie używał, chłopcom wystarczały proce i kamienie.

Matka Cezarego nie potrafiła wpłynąć na syna i przemówić mu do rozsądku. Młody Baryka początkowo udawał posłuszeństwo wobec matki, ale z czasem przestał zwracać na nią uwagę. Wszystko to spowodowało, że kobieta czuła się coraz gorzej w Baku i narastała w niej tęsknota za spokojnym życiem w Siedlcach.

Pani Jadwiga nie radziła sobie jako głowa rodziny, nie potrafiła wypełnić roli swojego męża. Ciągły strach o syna ustępował jedynie w nocy, gdy kobieta wiedziała, że chłopak twardo śpi w swoim pokoju. Matka Cezarego z czasem popadła w bezsenność. Każdej nocy zakradała się do pokoju syna i patrzyła z błogością jak ten śpi. Zachwycała się wtedy jego urodą: „Jakiż śliczny, jakiż ukochany ten łobuz, ten urwis, ten włóczykij i zawalidroga!”. Pani Jadwiga nie mogła zrozumieć, dlaczego jej syn tak się zmienił od momentu wyjazdu

Seweryna. Kobieta coraz poważniej rozważała ucieczkę w rodzinne strony, ale obawiała się, że Seweryn zarzuci jej, że wróciła do Siedlec dla Szymona Gajowca.

„To imię i to nazwisko miało moc czarodziejską”, należało do mężczyzny, w którym się kochała, gdy miała siedemnaście lat. Kobieta ostatnimi czasy często wspominała dawną wielkość miłość. Jako młoda dziewczyna podkochiwała się skrycie w Gajowcu, ale nigdy mu o tym nie powiedziała, podobnie on, nigdy nie wyznał jej swych uczuć. Tak Jadwiga myślała o uczuciu łączącym ją dawniej z Szymonem: „Och, nie romans, nie miłostka, nie radosny flirt, lecz posępna miłość”. Gajowiec był biednym kancelistą z „Pałaty”, pochodził z ubogiej rodziny szlacheckiej. Mężczyzna był w dodatku bardzo nieśmiały i zwlekał z wyznaniem swych uczuć Jadwidze, aż w końcu przyjechał do Siedlec Seweryn Baryka i poślubił młodą kobietę. Pani Baryka wspominała swój wyjazd z rodzinnej miejscowości. Gdy żegnali ją licznie zgromadzeni na stacji kolejowej mieszkańcy, ona dostrzegła swojego ukochanego opartego o ścianę ze łzami w oczach. Jadwiga ciągle pamiętała o wspólnych spacerach nad stawem w Sekule. Wspominała także wycieczkę

w towarzystwie młodzieży do Drohiczyna. Gajowiec dał się jej poznać jako patriota, szczerze przejęty losami

narodu polskiego. Kobieta nie mogła sobie wybaczyć, że zdradziła go, wychodząc za Seweryna. Zaraz po tym, jak rozniosła się wieść o ślubie Jadwigi, kobieta otrzymała list od Gajowca: „na sześciu stronicach, błagalny, żebrzący, zamazany strugami łez, obłąkany list”. Podarła go, ale zapamiętała jego treść. Pani Baryka zdawała sobie sprawę, że jest teraz żoną Seweryna i matką Cezarego, ale mimo to, nie potrafiła przestać rozmyślać o Szymonie.

Listy od męża z frontu przychodziły dość często. Mężczyzna donosił, że walczy gdzieś w Prusach Wschodnich, ponad mazurskimi jeziorami. Słowa i zwroty, jakich używał Seweryn w swoich listach sprawiały, że przypominały one raczej pisma urzędowe, niż listy do ukochanej rodziny. Kobieta w odpowiedzi nigdy nie napisała złego słowa o Cezarym, wręcz przeciwnie, bardzo chwaliła chłopaka. Syn Baryków za każdym razem, gdy ojciec dziękował mu w listach za wzorowe zachowanie i wyniki w nauce obiecywał matce skruchę, ale nie dotrzymywał słowa. Jednak jedno zdarzenie wskazywało na to, że Cezary może się zmienić. W miejscowej parafii katolickiej funkcjonował chór, do którego chłopak należał i, dzięki swojemu subtelnemu głosowi, śpiewał co jakiś czas partie solowe w starych polskich pieśniach. Pewnego razu miał zaśpiewać:

 

„O Panie, co losy

ludzkości
dzierżysz w dłoni Swej,
Stojących na progu wieczności
do łona przytulić chciej...”

Gdy chciał zacząć śpiewać chwyciła go za serce przejmująca tęsknota za ojcem. Uczucie to sprawiło, że wyśpiewane słowa brzmiały tak smutno, że akompaniujący na organach stary Polak robił wszystko, aby nie pomylić się i nie zepsuć tej pieśni. Zgromadzonym w kościele wiernym wydawało się, że to sam anioł śpiewa w parafialnym chórze. Stan ten opuścił Cezarego, gdy tylko wyszedł ze świątyni, ponownie stał się nieznośnym dla urwisem. Zdawał sobie sprawę, że powrót ojca spowoduje radykalne ograniczenie swobód, którymi teraz się cieszy.

Działania wojenne w Prusach Wschodnich nie poszły po myśli Seweryna Baryki i wraz z całą armią rosyjską musiał się wycofać na wschód. Mężczyzna długo nie dawał rodzinie znaków życia, aż w końcu wysłał list z Karpat, skąd wraz z oddziałem parł na Węgry. Listy od Seweryna zawierały mnóstwo pozdrowień i wieści dla Cezarego, ale nie zawierały nigdy wzmianki o powrocie ojca z wojny.

* * *

Cezary nakłania matkę, by ta finansowała wszystkie jego zachcianki z pieniędzy, które na koncie zostawił dla niej Seweryn. Z frontu zaczynają dochodzić niepokojące wieści, słuch po ojcu Cezarego zaginął.



Rodzina Baryków była świetnie zabezpieczona finansowo. Jadwiga regularnie otrzymywała świadczenie oficerskie. Do tego Seweryn na wszelki wypadek przed wyruszeniem na wojnę część swoich oszczędności zamienił na złoto i zakopał wraz z biżuterią w piwnicy. Na koncie znajdowała się także pokaźna suma pieniędzy, która pozwalała Jadwidze i Czarkowi żyć dostatnie. Chłopiec zadbał o to, by pieniądze zostały spożytkowane jak najlepiej, dlatego co chwila wpadał na zwariowane pomysły, a matka mu niczego nie odmawiała. Cezary namówił kobietę na podróże lądem, morzem, a nawet w powietrzu.

Minęły trzy lata. Czarek przechodził z klasy do klasy, a Seweryn brał udział w kolejnych ofensywach i defensywach, lecz wciąż nie przyjeżdżał. W jednym z listów mężczyzna doniósł, że został ranny i przebywa w szpitalu polowym. Wiadomość ta nie wstrząsnęła Czarkiem, który zdawał się już zapomnieć o ojcu, którego utożsamiał z zakazami i ograniczeniem swobody. Jednak czasem dopadało go uczucie, które jego koledzy nazywali chandrą, czyli wielkim smutkiem i tęsknotą. Wtedy, aby się z niego wyzwolić, Cezary jeździł na rowerze, na motocyklu lub koniu. Chłopak powoli przejmował rolę głowy rodziny. Nie oznaczało to, że zajmował się matką, ale to, że jej rozkazywał.

Wystrój mieszkania Baryków przez wszystkie lata pozostawał niezmieniony. Nawet gazeta, którą czytał pan domu w przeddzień wymarszu na wojnę leżała na swoim miejscu. Do rodziny dochodziły, co jakiś czas wieści, że major „Siewierian Grigoriewicz Baryka” zaginął lub dostał się do niewoli, ale depesze te zawierały słowo „prawdopodobnie”. Wreszcie, ku rozpaczy Jadwigi, słuch o jej mężu kompletnie przepadł. Nikt nie wiedział, co stało się z Sewerynem.

 

Minęły trzy lata. Do Baku dociera rewolucja październikowa. Zafascynowany nią Cezary uczestniczy w licznych wiecach, pochodach, zebraniach oraz egzekucjach. Staje się fanatykiem komunistycznym. Oddaje bolszewikom złoto Seweryna, wkrótce nawet mieszkanie. Matka bohatera stara się zapewnić mu byt i co jakiś czas udaje się w ryzykowne podróże na wieś. Przywozi stamtąd zboże. Cezary w końcu dostrzega bohaterstwo matki. Zauważa także, że bardzo zmieniła się fizycznie. Wyglądała na starą i zmęczoną. Wraz z panią Jadwigą udawał się co dzień do portu i tam oczekiwał na powrót ojca. Dostał wiadomość, że Seweryn nie żyje, ale nie miał serca przekazać jej matce. Właśnie w porcie pani Barykowa spotkała księżnę Szczerbatow-Mamajew i jej córki. Za udzieloną im pomocą czekała ją i Cezarego sroga kara ze strony rewolucjonistów.



Jednak prawdziwą rozpacz przyniosła wieść, która nadeszła z serca Rosji. Po Baku krążyła z prędkością błyskawicy straszna wiadomość: „rewolucja!”. Mieszkańcy nie wiedzieli dokładnie, co to oznaczało i każdy z nich miał swoją definicję tego zjawiska. Pierwszym, który głosił hasła rewolucyjne był Cezary. Chłopak, gdy tylko dowiedział się, że gdzieś niedaleko rozgrywa się rewolucja przestał uczęszczać do szkoły. Wagarował i zaprzestał noszenia szkolnego mundurka. Gdy dyrektor gimnazjum zapytał Cezarego, dlaczego ten nie uczęszcza na zajęcia swojej (już ósmej) klasy, chłopak wymierzył mu dwa ciosy szpicrutą, jeden w prawe, a drugi w lewe ucho. Zgromadzony wokół uliczny tłum nie wziął strony pokrzywdzonego, ale stawił się za Cezarym. Bohater w glorii chwały udał się do domu niosąc przed sobą sławną odtąd trostoczkę – szpicrutę, którą uderzył starszego mężczyznę. Dyrektor na zwołanej radzie pedagogicznej wydalił młodego Barykę ze szkoły oraz zapewnił, że żadna inna placówka go nie przyjmie, poprzez danie młodzieńcowi „wilczego biletu”. Cezary wcale się tym faktem nie przejął. Pokrzywdzony dyrektor podał nawet Barykę do sądu, ale zanim odbyła się rozprawa w mieszkaniu mężczyzny wybito nocą wszystkie szyby i wrzucano mu do domu zdechłe szczury. Policja nie reagowała na takie zdarzenia, ponieważ bała się nasilających się rozruchów młodych ludzi w Baku.

Nadchodząca rewolucja spowodowała, że Tatarzy i Ormianie zamieszkujący miasto czatowali na siebie wzajemnie z wyostrzonymi kindżałami. Wreszcie rewolucja nadeszła i do Baku przybył dowódca rewolucyjny, z pochodzenia Polak, ustanawiając nową władzę i zaprowadzając nowe porządki. W mieście zaczęło brakować wszelkich towarów, co doprowadziło do zamknięcia sklepów. Banki zaprzestały wypłacać pensje swoim klientom. Do władzy w mieście doszli robotnicy naftowi, czeladź sklepowa i domowa, marynarze.

Cezary Baryka brał udział w licznych pochodach i manifestacjach w Baku, na których palono kukły cesarzy, prezydentów, a nawet marszałka Piłsudskiego. Zachwycony tłum klaskał w niebogłosy, a najgłośniej robił to Cezary, który nie zdawał sobie nawet sprawy z tego kim był Józef Piłsudski. Chłopak czuł się wspaniale wśród rewolucjonistów. Do serca trafiały mu wszystkie słowa i hasła przywódców rewolty. Próbował zarazić swoim entuzjazmem matkę, ale bezskutecznie. Kobieta twierdziła, że aby wprowadzić komunizm trzeba by zapewnić wszystkim równy start, czego można było dokonać jedynie na jakimś pustkowiu, stepie. Nie podobała się jej idea plądrowania cudzych domów, kościołów i grabienia wielkich majątków. Słowa matki tak dalece drażniły Cezarego, że nie raz miał ochotę ją uderzyć, a często ją obrażał. Chłopak był świadkiem licznych egzekucji białogwardzistów, których dokonywali zwłaszcza marynarze. Ku przerażeniu matki, Cezary bardzo ekscytował się krwawymi zajściami w Baku.

Pewnej nocy, gdy chłopak twardo spał, kobieta zeszła do piwnicy i wykopała znaczną część skarbu złożonego przez męża. Większą część wyniosła za miasto i ukryła w murach starych zwalisk. Podążała za instynktem, który podpowiadał jej, że zbliżająca się rewolucja może zagrozić ich bogactwu.

Komisarz wydał dekret, aby wszyscy ci, którzy zakopali swoje oszczędności wskazali miejsca, gdzie tego dokonali. Cezary bez wahania zdecydował, że sprowadzi do piwnicy ludzi komisarza, by wykopać tantiemy ukryte tam przez Seweryna. Chłopak nie robił tego w obawie przed konsekwencjami, ponieważ dekret był zaopatrzony w poważne sankcje, „lecz dla idei!”. Cezary chciał postąpić jak przykładny komunista i pozbyć się swojego bogactwa na rzecz uciśnionego ludu. Ludzie komisarza bez problemów odnaleźli złoto w piwnicy Baryków. Cezary przyglądał się z dumą, gdy wynosili oszczędności ojca.

Liczba towarów w mieście spadła tak drastycznie, że ludzie jedli już tylko ryby i kawior. Brak różnorodności posiłków zaszkodził zwłaszcza pani Jadwidze, która bardzo schudła i osłabła. Pod nieobecność Cezarego, kobieta wymykała się z domu, by udać się na daleką prowincję. Jechała koleją na wieś, gdzie albo od Tatarów, Gruzinów lub Niemców kupowała za drogocenne precjoza ziarna pszenicy, żyta, jęczmienia czy prosa. Nieraz udawało się jej kupić dzban mąki za bardzo wysoką cenę. Wracała do Baku przemycając towary pod spódnicą, ponieważ w każdej chwili mogły zostać zarekwirowane przez rewolucjonistów. Już w mieście pani Barykowa udawała się do zaprzyjaźnionych Tatarów, którzy za wygórowaną cenę mełli jej ziarno na mąkę. Dzięki temu kobieta mogła po nocach wypiekać chleby i placki. Cezary nigdy nie interesował się tym, skąd matka brała mąkę. Kobieta z czasem traciła siły, a dodatkowo świadomość, że jej jedyne dziecko prawdopodobnie wyrośnie na rewolucjonistę - wpływała na nią negatywnie.

Mieszkanie Seweryna Baryki zarekwirowano. Cezary z matką dzielili je teraz z rzeszą innych ludzi. Barykowie zajmowali wspólnie najmniejszy pokój, który dawniej należał do pokojówki. Cezary nie mógł odnaleźć nigdzie ulubionej książeczki ojca, którą rodzinna tradycja nakazywała pilnować jak oka w głowie. Przeszukał cały gabinet Seweryna i doszedł do wniosku, że ten musiał ją zabrać ze sobą na wojnę.

Wszelkie wyrzeczenia, jakie niósł za sobą komunizm, czyli wyrzeczenie się wszystkich dóbr i rozrywek spowodowały, że Cezary spoważniał. Dzięki temu zauważył w końcu swoją matkę. Chłopaka uderzyło to, że chociaż kobieta miała czterdzieści lat, to wyglądała na sześćdziesiąt: „Zgarbiła się, skuliła, zmalała. Była siwa, pomarszczona, żółta, odziana w dawną, wyświechtaną sukienczynę”. Cezary postanowił zacząć jej pomagać w ciężkich pracach. Tłumaczył jej to tym, że w komunizmie każdy musi pracować, ale tak naprawdę robił to z poczucia winy. Gdy odkrył największy sekret matki, że wymyka się na prowincję po zboże, zrobiło mu się jej tak żal, iż się rozpłakał. Cezary postanowił zaopiekować się matką tak, jak ona opiekowała się do tej pory nim.

Między panią Jadwigą a Cezarym wreszcie wszystko zaczęło się układać. Chłopak stał się dla matki bardzo opiekuńczy. Barykowie raz w tygodniu udawali się do portu w nadziei, że z wojny wróci Seweryn. Oboje na niego czekali, ale ten wciąż się nie pojawiał. Cezary dowiedział się w urzędzie, że ojciec zginął na froncie, ale chłopak nie miał serca przekazać tej wiadomości matce i dalej chodził z nią do portu. Kobieta za każdym razem, gdy przybijał okręt pełen żołnierzy wypatrywała wśród nich swojego męża. Cezary z czasem zaczął nazywać tych żołnierzy „kałem Rosji”, uważał ich za uciekinierów i tchórzy. Wiedział, że uciekną z kraju, ponieważ są przeciwnikami rewolucji, parszywymi kapitalistami.

Pewnego dnia ze statku wysiadła rodzina składająca się z dwóch córek i matki. Kobiety były bardzo skromnie ubrane, wyglądały wręcz jak nędzarki, ale ich twarze wskazywało na to, że wywodzą się ze szlachty. Pani Jadwiga podeszła do nich i rozpoczęła rozmowę. Okazało się, że kobiety to księżna i księżniczki Szczerbatow-Mamajew, uciekające z kraju. Ich majątek został skonfiskowany przez rewolucjonistów, a one zostały skazane na tułaczkę, więc postanowiły uciec. Pani Barykowa zaprosiła je do swojego mieszkania, gdzie pozwoliła im się przespać i odpocząć. Podczas, gdy księżniczki spały, księżna odbyła bardzo szczerą rozmowę z panią Jadwigą. Arystokratka na nogach miała zapięte złote bransolety w celu ukrycia ich przed rewolucjonistami. Nie ściągała ich od tygodni, toteż ich ucisk sprawiał jej wielki ból. Pani Barykowa pomogła jej zdjąć ozdobne „kajdany”. Podczas, gdy księżna zasnęła do mieszkania zawitała rewizja i za znalezione złoto karę ponieśli Cezary z matką. Obydwoje dostali się na czarną listę. Sytuację złagodził fakt, iż chłopak cieszył się względami bolszewików.

* * *

Pani Barykowa była prześladowana przez rewolucjonistów. W końcu zmarła z przemęczenia podczas przymusowej pracy w porcie. Na jej pogrzebie Cezary zauważył, że skradziono matce ślubną obrączkę z palca.



„Gościna udzielona księżnej Szczerbatow-Mamajew nie wyszła matce Cezarego na zdrowie”. Pani Barykowa była śledzona i wkrótce rewolucjoniści odkryli jej skrytkę, gdzie znajdowały się drogocenne przedmioty. Kobieta musiała oddać precjoza, a na dodatek została pobita i skierowana do robót publicznych w miejskim porcie. Stan jej zdrowia znacznie się pogorszył. Cezary wykorzystał swoje znajomości i udało mu się umieścić ją w szpitalu. Jednak zaraz po jego opuszczeniu pani Jadwiga musiała wracać na roboty do portu. „Słaby i zniszczony organizm nie wytrzymał: pchnięta przez dozorcę, padła na drodze i skończyła życie”. Cezaremu udało się wyprosić, by nie chowano ją we wspólnej mogile dla kontrrewolucjonistów, ale w osobnej kwaterze na cmentarzu katolickim. Podczas pogrzebu syn pani Jadwigi zauważył, że ktoś ukradł złotą obrączkę matki, której nigdy nie zdejmowała z palca. W miejscu, gdzie niegdyś znajdował się ślubny pierścień widniała czarna rana. Widok oszpeconej dłoni matki zapadł Cezaremu w pamięci. Chłopak poprzysiągł sobie, że odnajdzie złodzieja obrączki i wymierzy mu sprawiedliwość kindżałem, który spoczywał w kryjówce w ruinach na obrzeżach miasta.

Osamotniony Cezary Baryka nad grobem matki tłumaczy, czym jest dla niego rewolucja. Uważa ją za wyższe prawo, nakaz moralny. Ma dość pławienia w bogactwie, podczas gdy tylu ludzi żyje w skrajnej nędzy.



W taki sposób Cezary został sam. Dostatnie życie skończyło się wraz ze śmiercią matki. Młodzieniec nie mógł nawet mieszkać we własnym domu. Został przeniesiony do mieszkania w dzielnicy przemysłowej. Młody Baryka dowiedział się od władz bolszewickich, że jego ojciec zdradził armię rosyjską i przeszedł na stronę wroga, czyli dołączył do legionów polskich. Właśnie tam major Seweryn Baryka przepadł bez wieści.

Cezary często odwiedzał świeży grób matki. Od momentu jej śmierci młodzieniec zmienił się, uświadomił sobie, że była silną i wspaniałą kobietą i w niczym nie zasłużyła sobie na traktowanie, jakim ją obdarzał. Cezary płakał nad grobem, dzięki łzom oczyszczał swoją duszę i łączył się z matką.

Młody Baryka, jak za dawnych czasów, próbował wytłumaczyć pani Jadwidze, czym jest dla niego rewolucja. Uważał, że jest to „konieczność, wyższa ponad wszystko”, a do tego prawo moralne. Rewolucja miała zakończyć etap w historii, w którym to posiadacze gnębili ludzi gorzej usytuowanych. Przez wyzysk zginęła niewyobrażalnie wielka liczba istnień ludzkich, skazanych na nędzę i ubóstwo. „Nasze pieniądze, nasze cenne i wygodne sprzęty, nasze drogie naczynia i smaczne

w nich potrawy zaprawione są i przesycone do cna krzywdą człowieczą”, tak Cezary mówił o powodach przyłączenia się do rewolucji. Młodzieniec nie chciał dalej żyć, pławiąc się w bogactwach, które posiadał kosztem ubogich. Młody Baryka był dumny z tego, że dane mu było żyć w czasach, gdy historia ludzkości zmieniła swój bieg i do głosu doszła sprawiedliwość. „Precz nareszcie z krzywdą! Precz z przemocą człowieka nad człowiekiem!” – wykrzykiwał Cezary nad grobem matki. Bohater nie miał zamiaru stać w szeregu ciemiężycieli. Oczekiwał słów matki, która zwykle odpowiadała mu w takich sytuacjach: „Tak, tak, mój synku! Skoro ty mówisz, że tak, to tak...”, usłyszał je tylko w swojej wyobraźni.

* * *

W Baku doszło do krwawych zamieszek pomiędzy ludnością tatarską a ormiańską. Konflikt na podłożu etnicznym był niesłychanie brutalny i makabryczny. Rzeź prowadzona przez Ormian wobec Tatarów doczekała się pomsty, gdy do miasta wkroczyły oddziały tureckie. Zanim do tego doszło Cezary ukrywał się w piwnicy swojego dawnego domu i przymierał głodem. Gdy wyszedł na powierzchnię został wcielony do armii ormiańskiej, broniącej Baku przed najazdem Turków. Gdy miasto upadło, życie bohatera zostało uratowane przez legitymację potwierdzającą jego polskie pochodzenie. Został wcielony do służb, które oczyszczały miasto ze zwłok Ormian, którzy padli ofiarami odwetu muzułmanów.



W Baku doszło do strasznych zajść. Ludność ormiańska pod wodzą Szaumianca ze wsparciem czterech pułków wojsk ormiańsko-gruzińskich, wycofanych z frontu azjatyckiego, postanowiła zemścić się na Tatarach za rzeź z roku 1905. Palono meczety z chowającymi się wewnątrz nich kobietami i dziećmi. Ormianie „od marca do września byli panami życia i śmierci, a raczej dyspozytorami samej śmierci Tatarów”. Prześladowanym Tatarom udało się zdobyć poparcie kalifa tureckiego. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin