Alef.pdf

(894 KB) Pobierz
Microsoft Word - Borges Jorge Luis-Alef.doc
SPIS RZECZY
Nieśmiertelny (przel. A. Sobol-Jurczykowski) 5
Nieboszczyk (przeł. Z. Chądzyńska) . . . 31
Teologowie (przeł. A. Sobol-Jurczykowski) .
40
Historia wojownika i branki (przeł. A. Sobol-
-Jurczykowski).......................................................... 54
Biografia Tadea Isidora Cruz (przeł. A. Sobol-
-Jurczykowski).......................................................... 61
Emma Zunz (przeł. Z. Chądzyńska) . . . . 67
Dom Asteriona (przeł. Z. Chądzyńska) . . . 76
Powtórna śmierć (przeł. Z. Chądzyńska) . . 80
Deutsches requiem (przeł. Z. Chądzyńska) . 91
Dociekania Awerroesa (przeł. Z. Chądzyńska) 102
Zahir (przeł. Z. Chądzyńska)............................ . . . 116
Pismo boga (przeł. Z. Chądzyńska) . . . . ..... 131
Ibn Hakam al-Buchari, zabity w swym labi-
ryncie (przeł. A. Sobol-Jurczykowski) . . .............. 140
Dwaj królowie i dwa labirynty (przeł. A. So-
bol-Jurczykowski) ........................................................ 155
Oczekiwanie (przeł. Z. Chądzyńska) . . . . ......... 157
Człowiek w progu (przeł. A. Sobol-Jurczy-
kowski) ......................................................................... 164
Alef (przeł. Z. Chądzyńska) ....................................... 173
Epilog (przeł. A. Sobol-Jurczykowski) . . .
199
2 Nieśmiertelny
NIEŚMIERTELNY
Salomon saith. There is no new thing
upon the earth. So that as Plato had an
imagination, that all knowledge was but
remembrance; so Salomon giveth his sen
tence, thai all novelty is but oblivion 1 .
F r a n c i s B a c o n : ,,Essays" LVIII.
Londynie, w początkach lipca 1929
roku, antykwariusz Joseph Cartaphi
lus ze Smyrny zaoferował księżnej de
Lucinge sześć woluminów in quarto (1715—
1720) „Iliady" Pope'a. Księżna je nabyła; od
bierając je zamieniła z nim parę zdań. Mówi,
że był człowiekiem zniszczonym i ziemistym,
o szarych oczach i szarej brodzie, o wyjątko
wo nie sprecyzowanych rysach. Posługiwał
się ze swobodą i ignorancją kilkoma języ
kami; w ciągu niewielu minut przeszedł
z francuskiego na angielski i z angielskiego
na tajemnicze połączenie hiszpańskiego z Sa
lonik i portugalskiego z Makao. W paździer
niku księżna usłyszała od pewnego pasażera
„Zeusa", że Cartaphilus zmarł na morzu,
w drodze powrotnej do Smyrny, i że pocho
wano go na wyspie los. W ostatnim tomie
„Iliady"
znalazła
ten
rękopis.
Oryginał zredagowany jest po angielsku
1 Salomon powiada: . Nie ma na świecie nowej rzeczy.
Tak więc jak Platon wyobrażał sobie, że wszelkie po
znanie jest tylko przypomnieniem, tak przeciwnie Salo
mon powiada, że wszelka nowość jest tylko zapomnie
niem. (Przeł. Cz. Znamierowski).
W
Nieśmiertelny 3
i obfituje w latynizmy. Podajemy jego do
słowne tłumaczenie.
O ile pamiętam, moje trudy rozpoczęły się
w pewnym ogrodzie w Te bach Hekatompy
loi, kiedy cesarzem był Dioklecjan. Walczy
łem' (bez chwały) w niedawnych wojnach
egipskich, byłem trybunem legionu, który
stacjonował w Berenice, na wprost Morza
Czerwonego: gorączka i magia trawiły wielu
ludzi, którzy pożądali wielkodusznie stali.
Maurowie zostali zwyciężeni; ziemia, którą
dawniej zajmowały buntownicze miasta, zo
stała wiekuiście poświęcona plutonicznym
bóstwom. Aleksandria, pokonana, daremnie
błagała o miłosierdzie Cezara; nim upłynął
rok, legiony odniosły triumf, ale mnie udało
się zaledwie dostrzec oblicze Marsa. To po
minięcie bolało mnie i być może stało się
przyczyną, dla której rzuciłem się na poszu
kiwanie,
poprzez
zuchwałe
i
rozległe
pusty
nie, tajemniczego Miasta Nieśmiertelnych.
Trudy moje rozpoczęły się, jak powiedzia
łem, w pewnym ogrodzie w Tebach. Przez
całą ową noc nie mogłem zasnąć, gdyż coś
walczyło
w
moim
sercu.
Wstałem
niewiele
przed
świtem;
moi
niewolnicy
spali, księżyc
miał ten sam kolor, co nieskończony pia
4 Nieśmiertelny
sek. Jakiś jeździec, wyczerpany i zakrwa
wiony, przybywał ze wschodu. O kilka kro
ków ode mnie zwalił się z konia. Słabym,
zachłannym głosem spytał mnie po łacinie
0 nazwę rzeki, która omywała mury miasta.
Odpowiedziałem mu, że jest to Egipt, który
żywią deszcze. Innej rzeki poszukuję — od
parł smutno — tajemnej rzeki, która oczysz
cza ludzi ze śmierci. Ciemna krew broczyła
mu z piersi. Powiedział, że jego ojczyzną jest
góra, która znajduje się po drugiej stronie
Gangesu, i że na tej górze wieść głosi, iż
jeśli ktoś będzie podążał na zachód, gdzie
kończy się świat, dotrze do rzeki, której wo
dy dają nieśmiertelność. Dodał, że na jej
drugim brzegu wznosi się Miasto Nieśmier
telnych, bogate w bastiony i amfiteatry,
1 świątynie. Zanim wzeszła jutrzenka, umarł,
ale postanowiłem odkryć miasto i jego rzekę.
Kilku mauretańskich więźniów, przesłuchi
wanych przez kata, potwierdziło relację po
dróżnego; ktoś wspomniał pola elizejskie, na
krańcu ziemi, gdzie życie ludzi jest wieczno
trwałe; ktoś inny— szczyty, na których ro
dzi się Paktol i których mieszkańcy żyją
wiek. W Rzymie rozmawiałem z filozofami,
którzy uważali, że przedłużanie życia ludzi
jest przedłużaniem ich agonii i zwielokrot
nianiem ich śmierci. Nie wiem, czy uwie
rzyłem
w
istnienie
Miasta
Nieśmier
telnych; sądzę, że wystarczył mi wówczas
kiedyś
Nieśmiertelny 5
zamiar
poszukiwania
go.
Flawiusz,
prokonsul
Getulii,
przydzielił
mi
dwustu
żołnierzy
na
to
przedsięwzięcie.
Zwerbowałem
również
najemników,
którzy
mówili,
że
znają
drogi,
i którzy później pierwsi zbiegli.
Wydarzenia późniejsze zdeformowały
w sposób nie do rozwikłania wspomnienie
naszych pierwszych dni wyprawy. Wyruszy
liśmy z Arsinoe i weszliśmy w rozpaloną pu
stynię. Przebyliśmy krainę Troglodytów, któ
rzy pożerają węże i nie umieją posługiwać
się mową; krainę Garamantów, u których
kobiety są wspólne i którzy żywią się lwa
mi; krainę Augilów, którzy czczą jedynie
Tartar. Nużyliśmy inne pustynie, gdzie pia
sek jest czarny, gdzie podróżny musi ucie
kać się do godzin nocy, gdyż żar dnia. jest
nie do zniesienia. Z dala ujrzałem górę, któ'
ra dała imię Oceanowi: na jej zboczach ro
dzi się ostromlecz, który neutralizuje truciz
ny; jej szczyt zamieszkują Satyrowie, naród
krwiożerczych i dzikich ludzi, którzy oddają
się rozpuście. Wszystkim nam wydało się
niepojęte, że te barbarzyńskie okolice, gdzie
ziemia jest matką potworów, mogły kryć
w swym łonie sławne miasto. Posuwaliśmy
się dalej, gdyż zawrócenie byłoby hańbą.
Niektórzy śmiałkowie spali z twarzą wysta
wioną na działanie księżyca; strawiła ich go
rączka; w skażonej wodzie cystern inni wy
pili szaleństwo i śmierć. Wówczas rozpoczęły
Zgłoś jeśli naruszono regulamin