Williams Cathy - Zauroczeni sobą.pdf

(730 KB) Pobierz
Williams Cathy - Zauroczeni soba
Cathy Williams
Zauroczeni sob ą
(A Powerful Attraction)
6259187.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wydostawszy si ę nareszcie z lotniska, Gracie z zaskoczeniem stwierdziła, Ŝ e
jest cieplej, ni Ŝ si ę spodziewała. Przed wyjazdem z Anglii przejrzała wprawdzie
gazet ę , ale zaprz ą tało j ą zbyt wiele spraw i nie zapami ę tała prognozy pogody.
Wylatuj ą c z Londynu w typowy angielski letni dzie ń , chłodny i d Ŝ d Ŝ ysty, nie
spodziewała si ę , Ŝ e w Nowym Jorku czekaj ą sło ń ce i upał si ę gaj ą cy 30° C.
Zdj ę ła Ŝ akiet, podwin ę ła r ę kawy bluzki i wskoczyła do pierwszej z brzegu
taksówki. Podała kierowcy adres hotelu i oparła si ę wygodnie o mi ę kkie oparcie
fotela. Zamkn ę ła oczy. Chciała w pełni wykorzysta ć ostatnie zapewne chwile
spokoju i samotno ś ci.
Przeczucie mówiło jej, Ŝ e po Ŝ egnała si ę z wszelk ą nadziej ą na spokój i cisz ę w
momencie, gdy cztery dni temu dostała list od Jenny. List niewiele si ę Ŝ nił od
innych listów siostry. Krótki, chaotyczny, sprawiał wra Ŝ enie, jakby pisała go w
po ś piechu, pod koniec m ę cz ą cego, pełnego wra Ŝ e ń dnia.
Jenny miała kłopoty. Gracie czytała list pisany dziecinnym charakterem pisma i
czuła, Ŝ e ziemia usuwa si ę jej spod nóg. Zaledwie siedem miesi ę cy w Nowym
Jorku, a Jenny ju Ŝ wpakowała si ę w tarapaty.
Co wi ę cej, oczekiwała, Ŝ e Gracie wyda całe swoje oszcz ę dno ś ci i przyleci na
drugi koniec ś wiata, Ŝ eby j ą ratowa ć .
Zreszt ą tak było zawsze. Jenny ładowała si ę w tarapaty, których ka Ŝ dy rozs ą dny
człowiek umiałby z łatwo ś ci ą unikn ąć i oczekiwała, Ŝ e kochaj ą ca siostra
skwapliwie po ś pieszy jej na ratunek.
Gracie obrzuciła ponurym wzrokiem pi ę ciopi ę trowy hotel, przed którym
zatrzymała si ę taksówka. Zapłaciła kierowcy i weszła do holu.
Podeszła do recepcji, gdzie kr ę py recepcjonista w ś rednim wieku dał jej klucz
do pokoju, poinformował, Ŝ e nie ma portiera i poradził, Ŝ eby nie korzysta ć z windy.
Gracie nie spodziewała si ę luksusów. Ten hotel był jednym z najta ń szych na
Manhattanie. Pokój był niedu Ŝ y, z przeno ś nym telewizorem, dwoma kiczowatymi
obrazkami i szaf ą tak mał ą , Ŝ e ledwie zmie ś ciły si ę w niej ubrania, które ze sob ą
przywiozła.
W pokoju był telefon. Gracie postanowiła, Ŝ e wyk ą pie si ę , zanim zadzwoni do
siostry. Potrzebowała czasu, Ŝ eby pozbiera ć my ś li. Takie jest Ŝ ycie, pomy ś lała z
gorycz ą . Kiedy tylko wydaje ci si ę , Ŝ e pokonała ś jedn ą przeszkod ę , pojawia si ę
dziesi ęć nowych.
6259187.003.png
Siedem miesi ę cy temu z ulg ą po Ŝ egnała Jenny na londy ń skim lotnisku. Bardzo
kochała siostr ę , ale Ŝ ycie było zdecydowanie prostsze, kiedy nie było jej w pobli Ŝ u.
Jenny znalazła sobie lukratywn ą posad ę jako jedna z czterech osobistych
sekretarek samego Morgana Drake'a. Gracie po Ŝ egnała zwariowan ą siostr ę z
nadziej ą , Ŝ e pobyt za granic ą pomo Ŝ e jej troch ę wydoro ś le ć .
– Koniec szale ń stw – obiecała Jenny zachwycona, Ŝ e tak si ę jej poszcz ęś ciło. –
B ę d ę miała powa Ŝ ne obowi ą zki i zamierzam by ć grzeczna. Nast ę pnym razem,
kiedy si ę spotkamy, w ogóle mnie nie poznasz!
– Mam nadziej ę – odparła szczerze Gracie. – Przez ciebie przedwcze ś nie
posiwiałam.
Ich rodzice zgin ę li w wypadku samochodowym. Gracie miała wtedy
osiemna ś cie lat, a Jenny była niesfornym, trzynastoletnim dzieciakiem. Z czasem
Jenny wyrosła z niezgrabnej, chudej nastolatki na pi ę kn ą , pełn ą wdzi ę ku blondynk ę .
Gracie natomiast po Ŝ egnała si ę ze swoj ą młodo ś ci ą , znalazła prac ę jako sekretarka
jednego z miejscowych prawników i zaj ę ła si ę pilnowaniem niesfornej siostry.
Dlaczego, pomy ś lała teraz z rozpacz ą i rezygnacj ą , dlaczego Jenny znów
wszystko musiała zepsu ć i władowa ć si ę w nowe tarapaty? Zdawałoby si ę , Ŝ e praca
u kogo ś takiego jak Morgan Drak ę powinna nauczy ć j ą troch ę rozs ą dku. Gracie nie
znała Morgana, ale czytała gazety i znała ś wiat biznesu na tyle dobrze, by zdawa ć
sobie spraw ę , Ŝ e nie jest to kto ś , kogo mo Ŝ na lekcewa Ŝ y ć . Dlaczego ta jego
legendarna bezwzgl ę dno ść nie wystarczyła, by nauczy ć siostr ę odrobiny trze ź wego
my ś lenia?
W brzuchu burczało jej z głodu, ale nie zwracała na to uwagi. Zało Ŝ yła jedyn ą
letni ą sukienk ę , jak ą ze sob ą przywiozła. Nie była szczególnie twarzowa, ale
Gracie była do niej bardzo przywi ą zana.
Chciała zadzwoni ć do Jenny, ale zmieniła zdanie i postanowiła pój ść prosto do
szpitala. Znała dobrze talent aktorski swojej siostry i nie miała zamiaru da ć jej
czasu na przygotowanie wzbudzaj ą cego współczucie wyst ę pu.
Kiedy Gracie weszła do pokoju, Jenny le Ŝ ała w łó Ŝ ku z nog ą obanda Ŝ owan ą i
podwieszon ą na wyci ą gu. Jej lewy nadgarstek był owini ę ty elastycznym banda Ŝ em,
opatrunki było te Ŝ wida ć pod ró Ŝ owym materiałem nocnej koszuli. Jasne włosy
rozsypały si ę wokół jej twarzy, i chocia Ŝ wygl ą dała mizernie, z pewno ś ci ą jednak
nie cierpiała a Ŝ tak strasznie, jak to sugerował list.
Kiedy ujrzała Gracie, otwarła usta ze zdumienia.
– Gracie! – wykrzykn ę ła rado ś nie. – Jeste ś tu!
Spodziewałam si ę ciebie dopiero wieczorem! Wyszłabym po ciebie na lotnisko,
6259187.004.png
ale... – Pokazała na swoj ą nog ę i u ś miechn ę ła si ę smutno.
– Udało mi si ę dosta ć bilet na wcze ś niejszy samolot.
– Gracie podeszła do łó Ŝ ka i pocałowała siostr ę w policzek. – Wygl ą dasz lepiej,
ni Ŝ si ę spodziewałam – dodała sucho. – Pisała ś , Ŝ e jeste ś cała połamana i Ŝ e nie
wiesz, czy uda ci si ę znów stan ąć na nogi. Byłam o ciebie niespokojna!
– Trzy połamane Ŝ ebra, złamana noga i skr ę cony nadgarstek. – Jenny wyliczyła
swe obra Ŝ enia z leciutkim tonem dumy w głosie.
– Jak to si ę stało?
– Wypadek samochodowy – odpowiedziała krótko.
– To ju Ŝ wiem – odrzekła cierpliwie Gracie. – Ale twój list nie był, jak by to
uj ąć , bardzo szczegółowy. Napisała ś tylko, Ŝ e jeste ś w szpitalu i Ŝ e mam tu
koniecznie przyjecha ć . – Westchn ę ła i spojrzała na zarumienion ą twarz Jenny w
aureoli złotych loków. Jak aniołek! Szkoda, Ŝ e tylko wygl ą dem jej siostra
przypominała anioła. Gracie czuła ulg ę , Ŝ e stan siostry nie jest bardzo ci ęŜ ki, ale
zaczynała sobie u ś wiadamia ć , Ŝ e ś ci ą gni ę to j ą tu z Londynu całkiem niepotrzebnie.
– Czy kto ś oprócz ciebie był poszkodowany?
– Ach, nie. – Jenny uniosła smukłe ramiona i spu ś ciła Wzrok.
Gracie zacz ę ła si ę niecierpliwi ć . Jenny co ś ukrywała. Zbyt dobrze znała siostr ę ,
by nie pozna ć , Ŝ e prawda została tu co najmniej zniekształcona.
– Mo Ŝ e powiesz mi co ś wi ę cej? – za Ŝą dała.
– No wi ę c tak... w samochodzie był jeszcze kto ś , ale wyszedł z tego z kilkoma
siniakami.
– Kto to był? – Gracie przygotowała si ę na najgorsze. Jak daleko si ę gała
pami ę ci ą , Jenny chodziła na randki z najbardziej nieodpowiednimi m ęŜ czyznami i
zawsze, z beztrosk ą nonszalancj ą , wy ś miewała si ę z obaw siostry.
– Bratanek Morgana Drake'a.
– Bratanek twojego szefa?
– Czy musisz mówi ć takim tonem? – Jenny spojrzała na siostr ę pos ę pnie.
Gracie popatrzyła na jej dzieci ę c ą , wygi ę t ą w podkówk ę buzi ę i nagle
u ś wiadomiła sobie, o ile milej byłoby by ć teraz w Anglii, we własnym mieszkaniu,
we własnym łó Ŝ ku, i nie musie ć wi ę cej m ę czy ć si ę z uci ąŜ liw ą siostrzyczk ą .
Chocia Ŝ przez jaki ś czas.
– Co robiła ś z bratankiem Morgana Drake'a? – spytała. – Mam wra Ŝ enie, Ŝ e
moja obecno ść tutaj w jaki ś sposób wi ąŜ e si ę z jego osob ą . Nigdy o nim nie pisała ś .
– Widujemy si ę od pewnego czasu.
– Ciesz ę si ę , Ŝ e nic mu si ę nie stało – powiedziała Gracie po chwili milczenia. –
6259187.005.png
Zreszt ą zwykle tak bywa. Kierowca wychodzi z wypadku nietkni ę ty, za to pasa Ŝ er
bierze na siebie całe uderzenie. Ale mogła ś mi to wszystko opisa ć w li ś cie.
Dlaczego uparła ś si ę , Ŝ ebym tu przyjechała, skoro mo Ŝ esz wyzdrowie ć bez niczyjej
pomocy? Masz nawet oddzielny pokój. – Dopiero teraz Gracie rozejrzała si ę :
telewizor, wideo, ładna i bardzo nieszpitalna po ś ciel, elegancki stoliczek.
– Rickie uparł si ę , Ŝ eby Morgan płacił za szpital. Inaczej musiałabym le Ŝ e ć we
wspólnej sali.
I znów na twarzy Jenny pojawił si ę niewyra ź ny, tajemniczy wyraz. Gracie
miała wra Ŝ enie, Ŝ e to jeszcze nie koniec opowie ś ci.
– Twój szef jest bardzo hojny – powiedziała, próbuj ą c dociec, o czym my ś li
teraz siostra. Cokolwiek by to było, w ko ń cu z pewno ś ci ą wyjdzie na jaw. Jenny
zawsze opierała si ę wszelkim naciskom. Du Ŝ o lepiej było poczeka ć , a Ŝ prawda
sama wypłynie na wierzch.
– Morgan nie jest mn ą szczególnie zachwycony – powiedziała w ko ń cu
niech ę tnie Jenny, jak kto ś zmuszony do wyznania prawdy wbrew swojej woli.
– Dlaczego? Przez pewien czas nie b ę dziesz mogła pracowa ć , ale to nie twoja
wina.
Jenny spu ś ciła wzrok i nerwowo skubała przykrywaj ą cy j ą koc.
– Na miło ść bosk ą , Jenny, mów, o co chodzi – powiedziała niecierpliwie Gracie,
maj ą c ju Ŝ do ść gry w kotka i myszk ę . – Jestem zm ę czona i nie mam nastroju, Ŝ eby
siedzie ć tu bez ko ń ca i bawi ć si ę z tob ą w chowanego.
– Gracie, mam kłopoty.
O mój Bo Ŝ e, pomy ś lała Gracie, zapominaj ą c w jednej chwili o swoim gniewie.
Wiedziała, Ŝ e to musi by ć co ś wi ę cej ni Ŝ tylko trzy połamane Ŝ ebra, złamana noga i
skr ę cony nadgarstek. Gdyby tak było, Jenny nie kazałaby jej lecie ć do Nowego
Jorku. Narzekałaby bez ko ń ca, skar Ŝą c si ę w listach na straszne cierpienia, ale w
ko ń cu byłaby bardziej zadowolona z samotno ś ci, wolna od kaza ń starszej siostry.
– Jakie kłopoty? – spytała ostro Ŝ nie.
– Powa Ŝ ne. Morgan jest w ś ciekły. Mo Ŝ e mnie nawet pozwa ć do s ą du. Gracie,
to ja prowadziłam ten samochód, a ja nie mam prawa jazdy.
– Rozumiem.
Patrzyły na siebie przez chwil ę . W oku Jenny pojawiła si ę du Ŝ a łza i smutno
spłyn ę ła po policzku.
– Nie chc ę wyje Ŝ d Ŝ a ć z Nowego Jorku. On mnie mo Ŝ e wyrzuci ć , pozwa ć do
s ą du, uniemo Ŝ liwi ć mi znalezienie innej pracy. Nie mog ę wyjecha ć , Gracie! Po
prostu nie mog ę . Kocham Rickie'ego – w głosie Jenny brzmiała nuta desperacji.
6259187.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin