Dzień dziesiąty (Poniedziałek 11.08.2008)
Dzień powrotu pozostałych jeźdźców.
Rano po śniadaniu odprowadziłem kawałek Lucjana. Dzień zapowiadał się ciepły i słoneczny po lodowatej nocy, to Lucjan mógł z przyjemnością dojechać do domku. Trochę mu zazdrościłem, że będzie miał o jeden dzień dłuższą wyprawę ale powrót do rodziny też sprawia wiele radości.
Andrzej i Grzeno również szczęśliwie wrócili tego dnia do swoich domów.
Wszystko co dobre szybko się kończy i ja tam byłem miód i wino piłem a com zobaczył i przeżył tom skrupulatnie opisał, a kto nie był niech żałuje bo druga taka sama, odjazdowa wyprawa już się nie powtórzy. Może będą inne ale taka już nigdy.
Na zdjęciu pamiątkowy kask Cjt7. Za kilka lat będziemy go licytować na aukcji, ten kask oczywiście bez właściciela.
Podsumowanie WWS:
Tego dnia odprowadzając Lucjana przejechałem zaledwie15km. Lucjan przejechał prawie 300km, Andrzej 510km a Grzeno miał najdalej bo aż 640km
Cała trasa u mnie wyniosła 2746km w większości przejechana po górach.
Nocek i Shipp śmignęli po 2500km, Cjt7 3000, Lucjan 3200, Andrzej 3450, Abu 3452 i Grzeno, który przebił wszystkich 3600km.
Wyprawa bardzo udana w doborowym towarzystwie. Będzie co wspominać przez długie lata.
Chciałem wszystkim kompanom podziękować za wspólnie spędzone chwile te dobre i te w trudzie i zmęczeniu.
Dziękuje Buberowi i jego żonie, za serdeczne przyjęcie pod swój dach, mamie, że wytrzymała z nami i jeszcze dobrze nakarmiła, ale największe podziękowania należą się mojej żonie, która została sama z dwójką małych dzieci, po to bym ja mógł przez wiele dni czerpać radość z wyprawy. Zadbała również o smakowite przyjęcie strudzonych jeźdźców.
to już KONIEC
Luca