Schopenhauer----Dialektyka_Erystyczna.pdf

(211 KB) Pobierz
Schopenhauer----Dialektyka_Erystyczna
1
Artur Schopenhauer
D i a l e k t y k a E r y s t y c z n a
Czyli Sztuka Prowadzenia Sporów
JuŜ w staroŜytności słów „logika" i „dialektyka" uŜywano jako synonimów mimo, iŜ
pierwotnie ,Logika", oznaczająca zastanawianie się, obliczanie lub przemyśliwanie czegoś,
zasadniczo róŜniła się znaczeniem od „dialektyki", uŜywanej na określenie czynności
rozmawiania. „Dialektykę" (postępowanie dialektyczne, człowiek dialektyczny) po raz
pierwszy zastosował w swych pismach Platon, rozumiejąc pod tym terminem stałe
posługiwanie się i doskonalenie rozumu (Fajdros, Sofista, Pa ń stwo). Podobnie Arystoteles,
choć miał on zrazu uŜywać terminu „logika" i mówił o „trudnościach, manowcach lub
przesłankach logicznych". Wynika stąd, iŜ „dialektyka" byłaby nazwą starszą od ,Logiki". U
Cycerona i Kwintyliana oba wyrazy występują zamiennie (...). RównieŜ w Średniowieczu i
czasach nowoŜytnych aŜ po nam współczesne utrzymała się równoznaczność obu terminów, z
tym, iŜ u Kanta „dialektyka" otrzymuje zabarwienie negatywne jako „sofistyczna sztuka
dyskusji" — stąd częściej posługiwano się słowem „logika" jako mniej obciąŜonym. Ciągle
jednak oba wyrazy są synonimami i w naturalny sposób oznaczają to samo.
Osobiście ubolewam, iŜ ,,dialektyka" i „logika" traktowane są od tak dawna jako
równoznaczniki. ToteŜ, mając chęć dokonania ich rozróŜnienia, nie w pełni jestem do tego
uprawnionym. Wszelako powiedziałbym, iŜ „logika" (od przemyśliwania i obliczania, ale
takŜe od pojęć „słowo" i „rozum") to ,,nauka o zasadach myślenia, czyli metodach
funkcjonowania rozsądku", podczas gdy „dialektykę" (od czynności rozmawiania, czyli
komunikowania sobie wzajem faktów lub poglądów — stąd jej charakter historyczny lub
komunikatywny) ująłbym jako „sztukę dyskutowania" w znaczeniu nowoczesnym. Wówczas
logika za swój przedmiot będzie miała prawa myślenia i działanie rozsądku, co da się określić
a priori bez odwoływania się do doświadczenia. Proces ów zachodzi podczas pozostawania
rozsądku w oderwaniu od przeszkód istniejących poza nim, czyli w trakcie samotnego
myślenia istoty rozsądnej, która nie zostaje wprowadzona w błąd. Natomiast dialektyka
obejmowałaby jednoczesne współmyślenie dwu istot rozsądnych; brak zgody między nimi
prowokuje dyskusję, tj. ścieranie się umysłów. Gdyby rzecz tyczyła tylko czystego rozumu
obie istoty zgadzałyby się nieuchronnie. Ale róŜnice wynikają z indywidualizacji kaŜdej z
istot, zatem opierają się na empirii. Logika, tj. nauka o myśleniu, czyli działaniu czystego
rozumu, pozwala na konstrukcję zupełnie aprioryczną. Natomiast dialektyka jest z natury
aposterioryczna, uwzględniająca znajomość zaburzeń czystego rozumu poprzez
zróŜnicowanie myślenia dyskutujących ze sobą istot rozsądnych lub środków, jakimi
posługują się dla przedstawienia swego indywidualnego myślenia jako w pełni poprawnego i
obiektywnego. 'Taka jest bowiem natura ludzka, Ŝe podczas wspólnego myślenia,
rozumianego jako wymiana zdań (przy wykluczeniu aspektu historycznego) A dostrzega, Ŝe
myślenie B róŜni się od jego własnych myśli w danym przedmiocie; wówczas A nie zmienia
swych myśli o owym przedmiocie, ani nie szuka w nich błędu, ale zaczyna szukać błędu w
myśleniu przeciwnika. Oznacza to, iŜ człowiek z natury swojej dąŜy do posiadania racji, a co
z tego wynika zawarte jest w nauce, którą chciałbym nazwać „dialektyka". Dla uniknięcia
nieporozumień uŜyję terminu „dialektyka erystyczna" na oznaczenie nauki o przyrodzonym
człowiekowi pragnieniu, by zawsze mieć rację.
Dialektyka erystyczna — to sztuka dyskutowania w sposób, który pozwala zachować
pozory racji, czyli wszelkimi dozwolonymi lub niedozwolonymi sposobami (per fas et nefas).
Albowiem tak bywa, iŜ człowiek — obiektywnie rzecz ujmując — posiada słuszność, lecz w
2
jego otoczeniu i w nim samym rodzi się wraŜenie, iŜ jej nie ma. Następuje to wtedy, gdy
przeciwnik podwaŜył dowód, co odczytano jako obalenie całego twierdzenia, choć mogą
istnieć jeszcze inne dowody na jego prawdziwość. Oczywiście, w tej sytuacji pozycja
przeciwnika jest dokładnie odwrotna; ulega wraŜeniu, Ŝe to on ma słuszność, podczas gdy
obiektywnie rzecz ujmując jej nie posiada. ToteŜ obiektywna prawda jakiegoś twierdzenia a
przekonanie o jego słuszności dyskutantów i słuchaczy — są to bardzo odmienne sprawy.
(Dialektyka zajmuje się właśnie tą drugą rzeczą).
Skąd się to bierze? — Stąd, iŜ człowiek jest zły z natury. Gdyby było inaczej, gdybyśmy
byli z gruntu uczciwi, wówczas w kaŜdej dyskusji zabiegalibyśmy tylko o osiągnięcie
prawdy, bez względu na jej zgodność z naszym wcześniejszym poglądem, czy teŜ poglądem
przeciwnika; nie miałyby one znaczenia lub byłyby całkowicie drugoplanowe. Ale tak
właśnie jest, Ŝe to zawsze kwestia zasadnicza, a wrodzona próŜność, osobliwie czuła
względem własnej umysłowej sposobności nie pozwala, by nasze wyjściowe twierdzenie
miało być fałszywe, zaś przeciwnika — słuszne. Zdawać by się mogło, iŜ dlatego kaŜdy
powinien unikać twierdzeń niesłusznych, najpierw myśląc, a potem mówiąc. Większość ludzi
wszakŜe wrodzoną im próŜność podkreśla gadatliwością i nieuczciwością. Ludzie, nim
pomyślą — juŜ plotą; a gdy widzą, Ŝe się pomylili i nie mają racji, pragną, by choć we
wraŜeniu mieć odrobinę słuszności. Osiąganie prawdy, które motywowało wysuwanie choćby
i niesłusznego twierdzenia zostaje zastąpione przez próŜność; to, co słuszne winno zdawać się
fałszem i na odwrót.
Wszelako to naduŜycie, objawiające się walkąo twierdzenie, które sami skłonni jesteśmy
podejrzewać o fałsz, jest ostatecznie do usprawiedliwienia. Bowiem z początku sporu nasze
przekonanie o słuszności jest szczere, dopiero później odnosimy wraŜenie, iŜ argument prze-
ciwnikaje obalił: jeśli zatem wycofamy się właśnie teraz, to istnieje prawdopodobieństwo, Ŝe
uczynimy to za wcześnie; moŜe dowodziliśmy błędnie, ale istniał inny, słuszny dowód, a ów
trafny argument nie przyszedł nam na myśl. Dlatego walczymy z sądem przeciwnym nawet
wówczas, gdy i nam zdaje się on trafny, w przeświadczeniu, Ŝe to stan chwilowy, a dyskusja
ostatecznie pozwoli na zastosowanie właściwszego argumentu, który zniweczy rację
przeciwnika lub dokaŜe naszą w odmienny sposób. ToteŜ niemal zmuszeni jesteśmy w
dyskusji zachowywać się nieuczciwie, a na pewno ulegamy tej skłonności. Tak oto niemoc
rozumu i perfidia woli podpierają się wzajem. Stąd wniosek, iŜ dyskutując nie tyle walczymy
o prawdę, ile o przewagę naszego sądu, niczym w obronie ojczyzny i domu (pro ara et focis),
postępując na wszelki dozwolony i niedozwolony sposób (per fas et nefas); dowiedliśmy
zatem, iŜ odmienne postępowanie jest z natury trudne.
Nic dziwnego, Ŝe kaŜdy usiłuje przeforsować swą rację nawet wówczas, gdy sam wątpi w
nią w danej chwili.
[Machiavelli rekomenduje władcy skorzystanie z byle słabości sąsiada dla zaatakowania go,
w przeciwnym bowiem przypadku moŜe on wykorzystać w przyszłości taką chwilę słabości u
władcy. Odmiennie moŜna by postępować, gdyby w Ŝyciu panowała uczciwość i rzetelność;
wszakŜe, gdy tak nie jest, to i samemu nie ma co się na nie oglądać, albowiem zapłata za nie
będzie kiepska. — Podobnie w dyskusji; nawet gdybym zaakceptował argumenty przeciwnika
sądząc, Ŝe ma właśnie rację, trudno spodziewać się, Ŝe on postąpi tak samo w sytuacji
odwrotnej. Raczej będzie działał wszelkimi dozwolonymi i niedozwolonymi sposobami (per
nefas), dlatego i ja jestem zmuszony działać podobnie. Klarowną jest konstatacja, Ŝe prawda
winna zajmować miejsce główne i wobec niej nie naleŜy faworyzować Ŝadnego, w tym i
własnego twierdzenia. Ale nie sposób zakładać, Ŝe tak samo myśli przeciwnik. Poza tym,
skoro juŜ obmyśliłem własne twierdzenie, to czemuŜ miałbym odrzucać je dla chwilowego
wraŜenia, wywołanego argumentacją przeciwnika, zwłaszcza, Ŝe mógłbym wówczas odrzucić
prawdę na rzecz fałszu?].
3
Zatem niezbędnych środków uŜycza kaŜdemu po części jego własna przebiegłość i złe
skłonności, co wyraŜa się w codziennej praktyce. Tak więc kaŜdy z nas dysponuje wrodzoną
dialektyką, podobnie jak wrodzoną logiką, tyle, Ŝe pierwsza wpływa na nas mniej pewnie od
drugiej. Niełatwo jest bowiem myśleć i rozumować w sprzeczności z prawami logiki: błędne
sądy są nader częste, natomiast błędne wnioski pojawiają się rzadko. Najczęściej występuje u
nas niedostatek wrodzonej dialektyki, bardziej niŜ logiki. To z natury nierówny podział,
podobnie jak z właściwością wydawania sądów w zestawieniu z rozumem, którym wszyscy
obdarzeni jesteśmy w stopniu mniej więcej jednakowym. Nierzadko pozorna argumentacja
powoduje nasze ustąpienie w sporze mimo, iŜ posiadamy słuszność albo odwrotnie; bowiem
zwycięstwo zawdzięczamy nie duszności rozumowania przy prezentacji twierdzenia, lecz
chytrości i zręczności w jego obronie. Najdoskonalej sprawdzają się przy tym cechy
wrodzone („nauka rozwija moc wrodzoną" — Horacy, Pie ś ni), wszakŜe umiejętność oraz
dobra znajomość metod, dzięki którym my zyskujemy przewagę lub nasz przeciwnik osiąga
ją nad naszą argumentacją, wydatnie wzmacniają szansę. Zatem nawet jeśli logice daleko do
praktycznej korzyści, to jednak dialektyka pozwala ją osiągnąć. MoŜna sądzić, iŜ właśnie
Arystoteles swą analitykę, tj. logikę właściwą ukazał jako podstawę dialektyki, która teŜ
znaczyła dla niego najwięcej. Za przedmiot logiki uznaje się formę twierdzeń, za przedmiot
dialektyki ich substancję, tj. treść; toteŜ najpierw naleŜy zajmować się formą ogólną, by
następnie przyjrzeć się treści jako czemuś szczególnemu.
Arystoteles pojmuje cel dialektyki nie tak jednoznacznie, jak w moim ujęciu; i dla niego
dyskutowanie stanowi cel najwaŜniejszy obok odnajdywanie prawdy. Dalej mówi:
twierdzenia traktowane wedle prawdy posiadają wymiar filozoficzny, natomiast wedle
wraŜenia lub aprobującego osądu — dialektyczny. Oddziela on twierdzenia niosące prawdę
obiektywną od tych, których zadaniem jest osiągnięcie uznania lub aprobaty, wszakŜe czyni
to nieostro, co nie pozwala przypisać tych ostatnich zadań wyłącznie dialektyce. ToteŜ
uwaŜam, iŜ Arystoteles nie w pełni rozwiązał tę kwestię, bowiem winno się zawsze
precyzyjnie oddzielać przedmiot jednej dyscypliny od drugiej. Arystoteles w sposób właściwy
swej metodzie naukowej, wielce systematycznie i metodycznie podwaŜył w pracy O
wybiegach sofistycmych samo rozumienie dalektyki; wzbudza to wielki podziw, choć efektu
praktycznego autor w pełni nie osiągnął. Po rozbiorze w części analitycznej (Anali ń cis) z
punktu widzenia czystej formy pojęć wniosków i sądów, zajmuje się on dalej treścią, chociaŜ
rozpatruje juŜ wyłącznie pojęcia, zawierające treść. Twierdzenia i wnioski ze swej istoty to
jedynie forma: natomiast pojęcia tworzą ich treść. Rozumuje natępująco: w kaŜdej dyskusji
występuje teza albo problem (odróŜniające się wyłącznie formą) tudzieŜ twierdzenia słuŜące
ich rozwiązywaniu. Rzecz zasadzą się niezmiennie na wzajemnym stosunku pojęć względem
siebie. Nade wszystko funkcjonują cztery przejawy takich stosunków. Aby określić pojęcie
szukamy albo l) definicji dla niego lub 2) jego rodzaju, czy teŜ gatunku (genus) 3) jego
szczególnie istotnej właściwości, cechy (propńum) oraz 4) jego cechy przypadkowej
(accidens), tj. bez zwracania uwagi na swoistość i wyłączność, byle był to jakiś orzecznik. W
kaŜdej dyskusji odnajdziemy trzon oparty na wzajemnym usytuowaniu jednego z tych
stosunków. W Wybiegach... Arystoteles poucza o wzajemnych relacjach między pojęciami,
aby jedno względem drugiego stanowiło jego właściwość, jego cechę przypadkową, jego
rodzaj lub definicję dla niego; wskazuje jakie błędy łatwo popełnia się w takich relacjach oraz
na co trzeba zwaŜać, ilekroć samemu tworzy się taki stosunek, a wreszcie jak moŜna go
przewalczyć, gdy podaje go przeciwnik. Na określenie kaŜdej z tych reguł, czy teŜ ogólnych
zaleŜności występujących między kategoriami pojęć Arystoteles uŜywa nazwy „Topica".
„Topos" (z gr. miejsce, okolica) nie stanowi niczego materialnego, a jedynie określa
wzajemną relację zespołów pojęć, moŜliwą dla bardzo wielu tychŜe zespołów, gdy
analizować je z punktu widzenia czterech wyŜej wymienionych przejawów, które zdarzają się
4
w kaŜdym sporze. Tym czterem przejawom przyporządkowane są dalsze kategorie.
RozwaŜane są nadal w pewnym sensie formalnie, choć juŜ nie w tym stopniu co
w logice (...). Niemal wszystko, co mówi o tym Arystoteles wynika w naturalny sposób z
relacji pomiędzy pojęciami i jest samo przez się oczywiste, a zdrowy rozum sam to odkrywa.
Przykłady:
Gdy rozpoznajemy rodzaj (genus) jakiejś rzeczy, to istnieje przyporządkowany mu
gatunek (species); jeśli tak nie jest, twierdzenie okazuje się błędne. Oto mówią, iŜ dusza
podobno znajduje się w ruchu; a zatem trzeba mówić o jakimś określonym gatunku tego
ruchu jak lot, chód, wyrastanie, zanikanie itd. Gdy tego brak, wówczas dusza nie pozostaje w
ruchu. Zatem gdy coś nie jest przypisane do konkretnego gatunku, to równieŜ nie naleŜy do
konkretnego rodzaju. Tę zaleŜność Arystoteles określa mianem „topos". „Topos" słuŜy tak do
postawienia argumentu jak i do jego przewalczenia. I na odwrót: gdy coś nie ma rodzaju, nie
ma teŜ gatunku. Powiadają, Ŝe ktoś tam mówił o kimś, Ŝe wyraŜał się źle o kimś innym, ale
wystarczy udowodnić, Ŝe w ogóle nic nie mówił, a cały zarzut upada.
W kwestii swoistej właściwości (proprium) Arystoteles twierdzi: Dla obalenia argumentu,
gdy przeciwnik wysuwa argument oparty na postrzeganiu zmysłowym moŜna go
przewalczyć, albowiem co zmysłowe jest niepewne, zwłaszcza, gdy zwracamy się ku innej
płaszczyźnie poznawania. Na przykład przeciwnik nasz utrzymuje, iŜ właściwością słońca
jest to, Ŝe świeci najjaśniej z gwiazd przesuwających się nad ziemią. Ta wypowiedź traci
wartość po zachodzie słońca, albowiem wtedy uchodzi juŜ ono z granic naszych zmysłów.
Dla wysunięcia argumentu właściwość o tyle jest słuszna, o ile nie przyswajamy jej zmysłami
lub istnieje niezaleŜnie od nich, np.: przedstawiając właściwość jakiejś powierzchni
stwierdzamy, Ŝe uprzednio ją ufarbowano. Właściwość ta, choć zmysłowa, jest słuszna, gdyŜ
wiemy, Ŝe istnieje.
To wszystko, gdy chodzi o dialektykę w ujęciu Arystotelesa. PoniewaŜ mniemam, iŜ nie
osiąga on celu, postarałem się wykonać rzecz odmiennie. (...)
A zatem bez względu na prawdę obiektywną (będącą przedmiotem logiki), dla właściwego
umocnienia dialektyki naleŜy rozumieć ją jak sztukę, w zastosowaniu której opieramy się
zawsze na posiadaniu racji, co oczywiście zda się łatwiejszym, gdy zawiera ona prawdę.
Dialektyka sama w sobie jedynie naucza, w jaki sposób bronić się przed napaścią wszelkiego
rodzaju, zwłaszcza przed nieuczciwą, lecz równieŜ jak obalać twierdzenia innych bez
obalania lub konfliktowania się z własnymi i jak bronić ich przed przeciwnikiem. Wyraziście
trzeba oddzielić odnajdywanie obiektywnej prawdy od sztuki przewalczania swych racji jako
słusznych; ta pierwsza czynność zamyka się w rozeznaniu, przemyśleniu i doświadczeniu, i
Ŝadna sztuka nie jest w niej pomocna;
czynność druga to właśnie przedmiot dialektyki. Sformułowano ją jako grę pozorów, co jest
nietrafne, gdyŜ słuŜyłaby wówczas tylko obronie fałszywych racji; jednak i ten, kto ma
słuszność znajdzie w dialektyce skuteczny środek dla obrony; naleŜy poznać nieuczciwe
chwyty, aby się im przeciwstawić, wręcz samemu stosować je, by zwalczyć przeciwnika jego
własnym oręŜem. Z tego wniosek, iŜ prawda obiektywna w dialektyce zajmuje miejsce mniej
istotne lub zgoła przypadkowe, a cała energia skupia się na obronie swojego i obaleniu
twierdzenia przeciwnika. Zasady dialektyki nie uwzględniają prawdy obiektywnej, bowiem
zazwyczaj nie wiadomo, gdzie ona jest (bywa, Ŝe dyskutanci kłócą się zaŜarcie, po czym idą
do domów przyswoiwszy sobie poglądy przeciwnika; naturalnie zamienili się poglądami).
Zazwyczaj nie potrafimy określić, czy nasze twierdzenia są prawdziwe; bywa, Ŝe tak
wierzymy, choć to nieprawda, czasem wierzą w to obaj uczestnicy sporu. Albowiem „prawda
ukryta jest głęboko". Gdy rodzi się spór, na ogół kaŜdy sądzi, Ŝe to on wyraŜa prawdę;
podczas sporu obie strony zaczynają w to powątpiewać; lecz dopiero finał ma określić prawdę
i ją umocować. Zatem tymi aspektami dialektyka zajmować się nie powinna, tak jak
5
fechmistrza nie interesuje zagadnienie słuszności, które zapoczątkowało pojedynek, a tylko
celne trafienia i obrona. Dialektyka równieŜ sprowadza się do umysłowej szermierki i tylko
wtedy zyskuje miano nauki. Wyłącznie obiektywna prawda przynaleŜy logice; jeśli natomiast
zamierzamy udowodnić błędność sądu, paramy się sofistyką. W obu sytuacjach naleŜałoby
wiedzieć gdzie jest, a gdzie nie ma prawdy obiektywnej, czego nigdy z góry nie wiadomo.
ToteŜ najtrafniejszym rozumieniem dialektyki jest, jak powiedziano wyŜej, szermierka
umysłowa, stosowana dla wykazania swojej racji w sporze. Najwłaściwszą wszakŜe nazwą
byłaby, moim zdaniem „erystyka" (gr. eris — kłótnia, spór), a jeszcze lepiej „dialektyka ery-
styczna". PoŜytek z niej nie ulega wątpliwości; tym gorzej, iŜ została tak bardzo zarzucona.
W takim rozumieniu dialektyka to ledwie określony system reguł, mających na celu
prezentację sposobów, którymi posługują się wszyscy spierający się ludzie w momencie, gdy
chcąc osiągnąć zwycięstwo wiedzą juŜ, Ŝe nie ma ono nic wspólnego z tym, czy prawda jest,
czy teŜ nie jest po ich stronie. ToteŜ dialektyka w ujęciu naukowym nie rozstrzyga, ani nie
szuka prawdy, albowiem nie o nią chodzi w pierwotnej i wrodzonej dialektyce, skupionej
wyłącznie na posiadaniu przewagi w dyskusji. Cel nadrzędny dialektyki naukowej polega na
ukazywaniu i badaniu nieuczciwych sposobów, mających umoŜliwić praktyczny cel, aby w
rzeczywistych sporach natychmiast je rozpoznać i udaremnić. ToteŜ, rozumiejąc naukową
dialektykę tak właśnie, przyznajemy, iŜ nadrzędnym jej celem jest tylko racja pozorna, nie zaś
prawda obiektywna.
Nie znam nic, choć patrzyłem wszędzie, co napisano by na tym polu*, moŜe poza zaginioną
pracą Teofrasta, wspominającą o naszym problemie. ToteŜ naleŜy przede wszystkim czerpać
z doświadczenia i obserwacji, aby stwierdzić, jaki rodzaj sztuczek stosują ludzie w sporach.
Powtarzane wybiegi i chwyty wy-magąjądalej uogólnienia, a z nich powstaje znajomość
„fortelów w walce" (stratagemata), słuŜących do przeciwstawienia się adwersarzowi tak we
własnej praktyce, jak i w sytuacji, gdy stosuje je przeciwnik.
Podstawy ka Ŝ dej dialektyki
Najpierw, przed wszystkim innym, trzeba zrozumieć istotę kaŜdej dyskusji, czyli jak ona
przebiega i co podczas niej zachodzi.
Przeciwnik stawia określoną tezę (albo jest ona naszego autorstwa, co wszystko jedno).
Istnieją dwie metody i dwie drogi, aby ja przewalczyć.
l. Metody:
a) odwołująca się do rzeczy (modus ad rem)
b) odwołująca się do człowieka (modus ad hominem) lub do twierdzeń, czy mniemań
przeciwnika (ex con-sensis). tzn. albo dowodzimy, iŜ:
a) twierdzenie jest sprzeczne z naturą rzeczy, z obiektywną i absolutną prawdą, lub
b) pozostaje sprzeczne z innymi twierdzeniami przeciwnika lub jego wcześniejszymi
mniemaniami, które zaaprobował, czyli z subiektywną, względną prawdą;
w tym przypadku brak jakichkolwiek związków z prawdą obiektywną i całość konstrukcji ma
charakter względny.
2. Drogi:
a) bezpośrednie przewalczenie twierdzenia
b) pośrednie przewalczenie twierdzenia. Na drodze bezpośredniej podwaŜamy tezę u jej
przyczyn, a na pośredniej — u jej skutków. W bezpośrednim przewalczeniu dowodzimy, iŜ
teza nie jest słuszna, natomiast w pośrednim — Ŝe słuszną nigdy być nie mogła.
l) Na drodze bezpośredniej dysponujemy parą moŜliwości. Pierwsza to ukazanie
przeciwnikowi, Ŝe myli się podając błędne przesłanki, czyli przez negację przesłanki większej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin