CHOROBA SERCA.pdf

(279 KB) Pobierz
będziemy rozmawiać o sprawach
ważnych, bez znaczenia i pozornie bez
znaczenia.
CHOROBA SERCA
I nagle niespodziewanie, pewnego
marcowego dnia nie dostrzegłem
mamy w oknie, poczułem smutek, choć
wiedziałem, że jest osłabiona chorobą
to był dla mnie obraz niedorzeczny –
gdy po dosłownie kilku dniach
wjeżdżałem do Białegostoku, mamy nie
było już wśród żywych.
Bardzo lubiłem przerwy w nauce. Nie
te chwilowe dla zaczerpnięcia
świeżego powietrza, choć
niewątpliwie równie ważne, ale te
krótsze związane z okresem
świątecznym w naszym kraju, te
dłuższe zimowe, czy te bardzo długie
związane z letnim wypoczynkiem.
Wówczas wyjeżdżałem do mego
rodzinnego domu. Gdy po długiej,
niejednokrotnie męczącej podróży
szedłem przez miasto w stronę domu,
tuż na wysokości mostu na Sanie
(mieszkałem tuż za mostem) moim
oczom przez lata ukazywał się ten sam
widok.
Pusty balkon, okno puste stały się dla
mnie synonimem nieodwracalnej straty
– to był dramat, tragedia, rozpacz
a budzące się we mnie przekonanie, że
nie potrafiłem docenić tego, że jest, że
czeka.
Czułem bezsilność, wiedząc, że o wielu
sprawach nie wiem, bo rozmowy o nich
przesuwałem „na potem”, „na później”
na jutro, które już nie nadeszło.
Od tamtej chwili minęło już ponad 15
lat a ilekroć jestem w mieście mojej
przeszłości, przechodząc przez most
wpatruję się w balkon i okna – tam
jest zamknięta miłość, której nie
umiałem dostrzec i smutek, który
patrząc w tamtą stronę, zawsze będę
widzieć.
Moja mama stojąca na balkonie, gdy
było ciepło i jasno albo w oknie gdy
pogoda była niekorzystna wypatrując
mej sylwetki.
„Przez wiele lat obiecywałem Mamie trzy
rzeczy: że zaproszę ją do Krakowa, że pokażę
Zakopane i góry, że pojadę z Mamą nad
morze. Mama nie zobaczyła nigdy Krakowa,
ani gór (z Morskim Okiem w środku) ani
morza. Nie dotrzymałem obietnic. Minęło od
śmierci Mamy prawie pół wieku... Czemu jej
nie zawiozłem do Krakowa, nie pokazałem
Sukiennic, Wisły. Nigdy mi nie przypominała,
nie robiła wyrzutów. Mama nigdy nie
widziała Warszawy, Mama nigdy nie leciała
samolotem, nie płynęła statkiem. Nie
zawiozłem mamy nad morze, nie przyniosłem
muszelki albo bursztynowego kamyczka...”.
Mnie było łatwiej ją zauważyć – po
prostu wiedziałem gdzie mam patrzeć
i zaczynałem rytuał powitania
machając ręką – mama to widząc –
odwzajemniała powitanie. Identycznie
wyglądał mój wyjazd – dopóki nie
straciliśmy kontaktu wzrokowego –
stała i machała ręką na pożegnanie.
Potem, w podobny sposób witała już
nie tylko mnie, ale moją rodzinę. To że
jest, fakt że czeka, że wita, z czasem
stało się czymś oczywistym, wręcz
schematem – kątem oka widziałem
a nawet samą świadomością po prostu
czułem że jest, że czeka, że wita, że
To tylko fragment tego, czego nie
zrobił a co chciał uczynić dla
swojej Mamy Tadeusz Różewicz,
o czym po latach napisał
1
926156196.034.png 926156196.035.png 926156196.036.png 926156196.037.png 926156196.001.png 926156196.002.png 926156196.003.png 926156196.004.png 926156196.005.png 926156196.006.png
w książce pt. „Matka odchodzi”.
doświadczenie????
Dwojakie postrzeganie tego samego
problemu. Jedno z perspektywy
studenta, jakich wielu, drugie, to
spojrzenie jednego z najwybitniejszych
polskich współczesnych pisarzy.
Wszystko ich dzieli: wiek,
doświadczenie, zawód, życiorys ale
jedno łączy: przekonanie że czas jest
naszym sprzymierzeńcem, że zdążymy,
że załatwimy, że pomożemy, że
wybaczymy, że porozmawiamy, że
uwierzymy, że zauważymy, że
wysłuchamy, że odwiedzimy, że
...można wymieniać. Być może są tutaj
osoby, które identyfikują się
z przytoczonymi przykładami, może
niektóre właśnie teraz dostrzegają
dramatyczną analogię do historii
własnego życia...
Mówimy o żalu, smutku za ukochaną
osobą, której nie poświęciliśmy dość
czasu. I powraca Pan Jezus i mówi do
nas takie oto słowa:
Mt 7,23: „Nigdy was nie znałem.
Odejdźcie ode Mnie wy, którzy
dopuszczacie się nieprawości!” (BT).
Czy te słowa mogą odnosić się do
omawianej sytuacji? Myślę, że tak. Pan
Jezus mówi: Nie chcę mieć z wami do
czynienia!! Nie tak Was uczyłem!! 1354
strony Biblii, dziesiątki dowodów na to
jak cię kocham i przykładów jak ty
masz kochać, dowody pamięci o Tobie
dbałości o ciebie... ale ty wolałeś dbać o
siebie. Nieprawość zwykle kojarzy nam
się z jakimś spektakularnym grzechem.
Ale w samym słowie n i e p r a w o ś ć
zawarta
Jakoś tak wyszło – załatwimy to
jutro, słuchaj – zadzwonię za
godzinę, wpadnę pojutrze,
cierpliwości – nie pali się. I bardzo
często ktoś nam wierzy i – jak mama
Różewicza –
jest
jego
definicja –
to
postępowanie wbrew prawu –
Mk
12,30-31:
„Będziesz tedy miłował Pana Boga
swego, z całego serca swego i z całej
duszy swojej i z całej myśli swojej
i z całej siły swojej. A drugie jest to:
Będziesz miłował bliźniego swego jak
siebie samego. Innego przykazania,
większego ponad te nie masz” (str.
1085).
milczy
i
czeka...
i odchodzi.
I gdy zasypia w prochu ziemi, my nagle
budzimy się ze swego egoizmu, tyle że
za późno – pozostaje żal, gorycz,
czujemy duchową pustkę, mamy
świadomość emocjonalnej porażki.
Tak – coś i kogoś przegrywamy, ale
stosując podobny mechanizm w życiu
duchowym – możemy przegrać nie
COŚ, ale KOGOŚ a tym samym
WSZYSTKO. Paradoksalnie grozi nam
utrata tego, w co, jako chrześcijanie
wierzymy, o czym rozmawiamy między
sobą, o czym marzymy. W tym naszym
„na później” chyba zapominamy, że
owo „później” najpóźniej powinno
oznaczać dziś... moje doświadczenie,
doświadczenie pisarza świadczy
o czymś zupełnie innym... a wasze
Niewątpliwie ówczesny świat miał
z tym problem – stąd podniesienie
przez Chrystusa tych stwierdzeń do
rangi prawa. A współczesny człowiek?
Nie łudźmy się. Opisane przykłady
dowodzą, że nic się w tej materii nie
zmieniło. Miłował z całego serca....
Gdy mówimy miłość – widzimy serce.
Jak widać jest to nie tylko poetyckie
ujęcie tego stanu, ale także biblijne.
W ST serce jest źródłem uczuć, tam
mieszka ból i wzruszenia, spokoju
i opanowania,
tam
przebiega
2
926156196.007.png 926156196.008.png 926156196.009.png 926156196.010.png 926156196.011.png 926156196.012.png 926156196.013.png 926156196.014.png
namiętność, w sercu mają swoje źródło
akty ludzkiej woli, serce płonie
gniewem, jest źródłem mądrości
i decyzji. W założeniach Bożych serce
było miejscem, w którym dzieje się
dobrze i rodzi się dobro. Ale grzech
wypaczył serce do tego stopnia, że
w Ks. Jerem. 17,9 czytamy takie oto
zdanie:
„I dam wam serce nowe, i ducha
nowego dam do waszego wnętrza,
i usunę z waszego ciała serce kamienne,
a dam wam serce mięsiste” (BW).
Co robi Bóg? Dokonuje przeszczepu
serca:
Usuwa to niewydolne, skażone
zainfekowane grzechem, a jego miejsce
pojawia się nowe bijące Duchem
Świętym. Niekiedy patologiczne
procesy w naczyniach krwionośnych
prowadzą się do odkładania w nich soli
wapnia – wówczas dochodzi do zawału
serca. Jest to proces niezauważalny,
rutynowe badanie nie jest w stanie
stwierdzić schorzenia, dopiero zawał
serca pokazuje, jak daleko posunęła się
choroba. Identycznie działa grzech.
Powoli odkładające się sole grzechu,
zabijają nasze serce, ono z kolei zabija
miłość, a dalej tego, który jest miłością,
o czym czytamy w 1 Jn 4,8:
„Podstępne jest serce, bardziej niż
wszystko inne, i zepsute, któż może je
poznać?” (str. 835).
Podstępne zepsute serce... czy takim je
pamiętamy, czy może należy ono do
naszej przeszłości? Każdy z nas wie, że
pomimo, że nasze serce jest całkiem
dobrze zabezpieczone, w aspekcie
bezpieczeństwa przed grzechem jest
nagie... Sami nic z tym nie możemy
zrobić, choć to nasze serce od lat 20,
40, 80 – wcale nie zostało przez nas
poznane... czy jest ktoś, kto może je
poznać... No oczywiście Ps. 51,12
Dawid prosi:
„kto nie miłuje nie zna Boga, gdyż Bóg
jest miłością” (str. 1327).
„Serce czyste stwórz we mnie, o Boże,
a ducha prawego odnów we mnie” (str.
621).
Duchowa śmierć! Nie wiem ile razy
czytaliśmy ten fragment – ale dzisiaj
brzmi on bardziej niż dramatycznie...
kto nie miłuje... kto... (i tu w y m i e n i
a m y...) nie zna Boga... no przyznam,
że może to być dla chrześcijanina
przykra nowina... nie znać Boga... czy
można być chrześcijaninem i nie znać
Boga? Zapytaj się swojego serca,
KONIECZNIE DZISIAJ i wsłuchaj, w
jego odpowiedź... Ostatnio oglądaliśmy
film pt. „Końcowe wydarzenia” –
fabularyzowany zapis czasu
poprzedzającego przyjście i moment
przyjścia Pana Jezusa...
Są sytuacje w życiu, że jedynie
przeszczep serca ratuje życie człowieka
– choroba niedokrwienna serca,
choroba zastawek sprawia, że
podejmuje się ten ryzykowny, grożący
wieloma powikłaniami zabieg. Ale
jednak obie strony pacjent i lekarz
podejmują to ryzyko, bo stawką jest
życie. Bywa, że zaniechanie,
samolubstwo, znieczulica, pycha tak
wypełniają nasze serce, że w ostatnim
akcie rozpaczy padamy na kolana
i świadomi swego stanu, świadomi
własnej niemocy, prowadzeni Duchem
Świętym, który dostrzega szczerość
tego kroku, słyszymy Bożą odpowiedź,
doświadczamy Bożego ratunku: Ez
36,26 (str. 928).
Ludzie będą badać serce... (robotnik
w kasku, wątpliwości, jaką drogą szedł)
Jer. 21,8:
3
926156196.015.png 926156196.016.png 926156196.017.png 926156196.018.png 926156196.019.png 926156196.020.png 926156196.021.png 926156196.022.png
„A ludowi temu powiedz: Tak mówi
Pan: Oto ja daję wam do wyboru drogę
życia albo drogę śmierci” (str. 839).
miłujesz? Pan Jezus po dwukrotnym
zapewnieniu przez Piotra, że tak...
zapewniając trzeci raz, pobrzmiewa
w tym pewna nuta irytacji... Przecież
Panie wiesz, po co pytasz... A co nasze
przewrotne serce odpowiedziałoby
Panu Jezusowi, i za którym razem?
Studiując ten temat uzmysłowiłem
sobie sens pewnego potocznego
stwierdzenia: „Nie masz za grosz serca”
– jak to! Przecież mamy, przecież ono
bije, pompuje krew, dostarcza
składników odżywczych, dostarcza
tlenu, przecież żyjemy... ale z drugiej
strony wysoki bądź rosnący poziom
złego cholesterolu grzechu może nasze
życie sprowadzić do poziomu duchowej
wegetacji, następnie duchowej śmierci,
stanu, którego nie będziemy umieli
rozpoznać, aż nadejdzie śmierć fizyczna
grzebiąc wraz z nami marzenia
o zbawieniu.
Hbr. 3,15:
„Dziś jeśli głos jego usłyszycie, nie
zatwardzajcie serc waszych” (str.
1300).
Odrzucenie Bożej drogi dzisiaj
w nadziei, że będziemy mogli
zaakceptować ją jutro, jest
zatwardzeniem względem Pana
naszego serca. Mówi dziś!
Pomimo, że nie ma innej opcji, my nie
zrażeni tym Bożym stwierdzeniem,
beztrosko wydeptujemy własne ścieżki,
podążamy cudzymi śladami,
przyłączamy się do innych, z którymi
nam nie po drodze... sami wiemy, co
dla nas jest najlepsze, wiemy więcej niż
Bóg. Za nic mamy ostrzeżenie, że:
Im dłużej jestem z Bogiem, tym
bardziej uzmysławiam sobie, jak
trudną wybrałem drogę, ale wiem też,
że poddając się Jego prowadzeniu, „zła
się nie ulęknę” i wciąż wiem, że mam
szansę daną od Boga, ale tylko dzisiaj.
„Niejedna droga zda się człowiekowi
prosta, lecz w końcu prowadzi do
śmierci” (Przyp. 14,12 str. 715).
Bez codziennego błagania, o stworzenie
w nas czystego serca, w którym miłość
Boża rozlana jest przez Ducha Świętego
Rzym. 5,5, bez dbałości o nie modlitwą,
ale także przez właściwe słowo, jakie
mamy do przekazania, godną postawę,
jaką przyjmujemy wobec np.
wierzących inaczej, na ile jesteśmy
szczerzy i otwarci wobec nas samych,
jak jesteśmy w stanie pomóc
potrzebującym – bez pozytywnej
odpowiedzi na tak postawione kwestie
będziemy owszem ludźmi, ale czy
chrześcijanami – sami udzielmy sobie
we własnym sumieniu odpowiedzi na
te pytania.
Wy wszyscy mamy taką samą szansę
dzisiaj. Jeżeli są problemy w rodzinie,
w zborze, czego nie załatwić tego
dzisiaj, a w pracy w poniedziałek
(Ufam, że dla wszystkich to będzie
dzisiaj ).
2 Tym. 4,7 (str. 1291):
„Dobry bój bojowałem, biegu
dokonałem, wiarę zachowałem” (BW).
To mówi Saul. Jakąż musiał mieć
wiarę. Co za pewność słów, jakie
wypowiedział – a przecież z ludzkiej
perspektywy był bez szans.
Na szczęście tylko z ludzkiej. Ksiądz
Twardowski napisał znane chyba przez
Sumą tych pytań jest wypadkowa,
o której cały czas mówimy. Miłość.
Codziennie mamy odpowiadać
Chrystusowi na pytanie zadane
apostołowi Piotrowi: Czy mnie
4
926156196.023.png 926156196.024.png 926156196.025.png 926156196.026.png 926156196.027.png 926156196.028.png 926156196.029.png
wszystkich słowa:
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą”
i jest to prawda wokół której krążyły
dzisiaj słowa... Ja bym sparafrazował te
słowa:
„Spieszmy się kochać Chrystusa - On szybko
przyjdzie...”.
Kazanie wygłosił Lucjan Michalewicz
5
926156196.030.png 926156196.031.png 926156196.032.png 926156196.033.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin