Projekt Camelot Powrót Planety X cz II.doc

(258 KB) Pobierz
Projekt Camelot: Powrót Planety X cz

Projekt Camelot: Powrót Planety X cz. II

 

 

14.06.2008.


Kadr z materiału filmowego Jezuity, tzw. Jesuit footage, przekazanaego C. Barbato
Druga część rozmowy z Lucą Scantamburlo na temat pogłosek o zdążającym ku Ziemi obiekcie kosmicznym zwanym Planetą X. W rozmowie członkowie Projektu Camelot zadają wiele trudnych pytań, które trapią osoby zainteresowane tą sprawą. Ponadto Scantamburlo kontynuuje opowieść o Barbato i Jezuicie, a także możliwych skutkach i cechach obiektu zwanego Planetą X. Wśród nich przejawiają się głosy o historii Nibiru i kwestii istnienia na niej form życia...

...


Luca Scantamburlo (za: Project Camelot). Scantamburlo wkrótce po udzieleniu wywiadu zrezygnował z dziennikarstwa i zajmowania się sprawami niewyjaśnionymi. Jak mówił, jego decyzja zapadła z powodów osobistych, a także ochrony jego bliskich. Wcześniej wspominał o pewnych naciskach, ale nie wiadomo, czy miały związek z jego rezygnacją...
część II / część I

Luca Scantamburlo: Tam, na półce leży kopia magazynu, dla którego w 1996 roku Barbato napisał pewien raport. Było to „Notiziario UFO”, zaś raport dotyczył wojen gwiezdnych NASA.

Artykuł powstał przy współpracy innych osób: Adriano Forgione, Alberta Mancinelliego i Umberto Telarico. Dotyczył, jestem pewien, że pamiętacie, zdjęć wykonanych przez wahadłowiec Discovery, które przedstawia coś, co wygląda na próbę zniszczenia UFO z atmosfery, być może za pomocą „cudownych kamyków” (brillant peebles).

Kerry Cassidy: Tak, to zdjęcia STS.

LS: Istnieje drugi raport Barbato z 1997. To wywiad z Robertem O. Deanem, emerytowanym oficerem armii amerykańskiej.

KC: O tak, jest wspaniały.

LS: Tutaj zaś jest kopia magazynu, w którym opublikowany został mój wywiad z Barbato, który ukazał się w 2006.

Pokażę wam kadr ze wstępu do materiału Jezuity, ponieważ znajdują się na nim pewne oznaczenia. Tu jest klasyfikacja. U góry mamy trzy litery, S-V-S, co do dziś pozostaje tajemnicą. Do dziś Barbato nie chce mówić na ten temat.

za: Project Camelot

Potem, pod spodem zobaczyć można pierwsze litery głównego programu kosmicznego, oczywiście nieoficjalnego, prowadzonego przez Watykan. Zgodnie z informacjami Jezuity, pierwsze litery – KE – oznaczają „Kerigma”.

Tutaj mamy SI, co oznacza pierwsze litery nazwy sondy kosmicznej wystrzelonej w pierwszej połowie lat 90-tych. Jej nazwa to Siloe i to ona zgromadziła materiał. To ważne. „Materiał Jezuity” to nazwa, którą nadałem tym kontrowersyjnym zdjęciom. Tutaj znajduje się rok (w cyfrach rzymskich), kiedy dane zostały wysłane do radioteleskopu na Alasce.

KC: Prawda… Ten teleskop na Alasce…

LS: To kolejne ważne informacje, ponieważ oficjalnie…

KC: Czy jest on w posiadaniu Jezuitów?

LS: Znajduje się w ich posiadaniu – Jezuitów należących do SIV. Oczywiście mówimy o informacjach niejawnych, jak zapewniał informator Barbato. Oficjalnie istnieje za to teleskop VATT w Arizonie. Oto kolejne zdjęcie nie stanowiące domeny publicznej, które Jezuita przekazał Barbato.

KC: Przedstawiające Aurorę?

za: Project Camelot / C.Barbato

LS: Tak. Zgodnie z nim, zdjęcie wykonała załoga wahadłowca w 2002 roku. Stanowi to jeden z dowodów, jakie Jezuita przekazał Barbato. Mamy też inne zdjęcia niepublikowane aż do 2006 roku.

[…]

Mamy tu dwóch panów, których wszyscy powinniśmy kojarzyć – jeden to prezydent Dwight Eisenhower a drugi James Fancis McIntyre – były biskup Los Angeles. Jezuita potwierdził Barbato, iż człowiek ten obecny był na lotnisku Muroc w lutym 1954, ponieważ Eisenhower potrzebował duchowego wsparcia, kiedy podejmował decyzje o tak wielkim znaczeniu dla ludzkości.

Istniały już wcześniej plotki o rzekomym spotkaniu (z lutego 1954) między delegacją z Ziemi a przedstawicielami rzekomej cywilizacji pozaziemskiej.

A Jezuita… To bardzo ważne. Po raz pierwszy informatory z Watykanu potwierdził to nam: „Tak, miało to miejsce. Uczestniczył w tym też McIntyre.”

Co więcej, Jezuita powiedział kilka dni potem Barbato, że James Francis McIntyre złamał zasady. Uczestnicy spotkania dali mu do zrozumienia, że znajduje się na nim wyłącznie dzięki decyzji Eisenhowera, jednak nie wolno mu informować o tym nikogo, nawet papieża.
bp McIntyre (za: Project Camelot)

Biskup podjął jednak kolejną decyzję. Kilka dni potem poleciał do Rzymu i spotkał się z papieżem, który oczywiście był tym zszokowany. Wtedy zaś, zgodnie z informacjami Jezuity, pojawiły się pierwsze powody do stworzenia rzekomych służb specjalnych – Servizio Informazioni del Vaticano (SIV). 

bp McIntyre

Zgodnie z historycznym esejem pt. „Ratlines”, owe sekretne służby istniały już wcześniej, w czasie II Wojny Światowej. Ktoś może zatem pomyśleć: „Jezuita nie jest w takim razie osobą wiarygodną.” Z drugiej strony może był on przekonany, iż mówi prawdę… Kto może o tym wiedzieć…

Co równie ważne, ta sama nazwa służb pojawia się i w książce i relacjach Jezuity.

KC: Mówisz, że Jezuita miał odmienne wyobrażenie dotyczące celów i daty stworzenia tej organizacji?

LS: To niespójność. Nawet Barbato o niej mówi.

KC: Czy można to jakość wyjaśnić?

LS: Oczywiście. Pomyślmy o genezie CIA. Jeśli dobrze pamiętam, powstała ona w 1947 roku. Przed nią istniała inna służba o nazwie OSS (Biuro Służb Strategicznych). Dlaczego więc zmieniono nazwę, strukturę i hierarchię?

Według Barbato mogło tu dojść do czegoś podobnego. Służby specjalne Watykanu narodziły się z innych powodów, potem zaś z racji wydarzeń z 1954 roku podjęto decyzje o dalszym utrzymywaniu podobnej struktury.

Mamy tu kolejny problem. Inne inteligentne stworzenia z innych regionów wszechświata pojawiają się na Ziemi. To zagrożenie – oczywiście nie tylko dla ludzkości, ale najsampierw dla wiary katolickiej, a nawet dla istnienia samego Watykanu. Należy rozważyć ten problem. Jednym z powodów utrzymywania przy życiu służb specjalnych była próba uniknięcia…

KC: Zachowania tajności?

LS: Nie. Chodzi o zyskanie możliwości dowiedzenia się o tym, co inne tajne służby myślą na temat tych istot. Ja rozważam to w ten sposób. Tak mówił mi Barbato. Papież był zaniepokojony. W tym samym czasie – co jest równie ważne – inne inteligentne istoty zaczynają kontaktować się z Watykanem. Dochodzi nawet do kilku spotkań w Ogrodach Watykańskich, między istotami i m.in. samym papieżem.

KC: Dobrze, ale kiedy do tego doszło?

LS: Prawdopodobnie w latach 50-tych.

KC: Było to po spotkaniu z Eisenhowerem?

LS: Po nim. W jednym czasie pojawiają się dwie rasy. Zgodnie z relacjami, mamy do czynienia z dwoma – przedstawiciele jednej z nich obecni byli na Lotnisku Muroc, które potem stało się Bazą Lotniczą Edwards.

Niedługo potem pojawia się następna rasa przypominająca wyglądem ludzi. Nie można ich od nas odróżnić. Kontaktują się oni z odpowiednimi przedstawicielami amerykańskiej administracji.

W tym samym czasie kontaktują się też z Watykanem. Mówią m.in. o środkach ostrożności: „Musicie być ostrożni jeśli chodzi o inne istoty.”

To bardzo ważne, ponieważ jeśli w rozmowie pojawia się temat spotkania z 1954, mówi się o istotach przypominających wyglądem ludzi, ale mimo, iż byli humanoidami, byli inni.

Istnieje jeszcze jedna rasa, znacznie bardziej przypominająca ludzi. Jej przedstawiciele byli zmartwieni faktem zawarcia przez administrację Eisenhowera tajnego porozumienia z tymi istotami.

Bill Ryan: Czy Jezuita mówił Barbato o tym wszystkim, czy może to twoje własne podsumowanie sytuacji?

LS: Są to informacje od Jezuity. Barbato mówił o tym w wywiadzie i przy innych okazjach… Pierwszy raz na konferencji z 2005. […]

KC: Jak zatem zareagował Watykan po upublicznieniu tej historii przez Barbato?

LS: W ogóle.

KC: Zupełnie?

LS: Jakikolwiek brak reakcji.

KC: Czy grożono Barbato?

LS: Z tego, co wiem, to nie.

KC: Dobrze.

LS: Nie wiem nic o tym, co mogło mu się przytrafić. Według mnie nie groziło mu nic ze strony Watykanu.

KC: Jesteś dziennikarzem. Musiałeś zapytać go o groźby. Ty sam zetknąłeś się z telefonicznymi groźbami, prawda?

LS: Miałem problemy z łączami internetowymi, wiele prób włamań, ataków informatycznych. W ubiegłym miesiącu rozpoczęto nawet niewielką kampanię dezinformacyjną przeciwko mnie i mojej reputacji. Muszę wam powiedzieć, że ludzie ci igrają z ogniem, ponieważ niektórzy myślą, że jestem głupi. Może nie jestem znanym dziennikarzem, ale nie jestem głupi. Zatem nawet ta niewielka kampania przeciwko mnie i szarganie mojej reputacji to tylko mała część dużej zagadki, która wskazuje na to, że dotykam bardzo ważnych spraw.

Pozwólcie, iż napomknę o zagrożeniu ze strony istot pozaziemskich. Mam duży szacunek dla dr Stephena Greera za to, co robił i co robi. Mam na myśli jego ogromny wysiłek, podobny waszemu. Jestem zaskoczony, że istnieją osoby, które pomimo trudności starają się kontynuować swe zadanie. Nie poddają się…

Ale Greer dokonał rzeczy szczególnej, dokładnie w maju 2001 roku, kiedy kierował konferencją prasową zorganizowaną w National Press Club w Waszyngtonie. Uczestniczyło w niej ponad 20 świadków związanych ze zjawiskiem UFO oraz kwestią życia pozaziemskiego. Dziś Greer podkreśla, bazując na swych informacjach, że nie istnieje zagrożenie związane z obcymi.


Philip Schneider
Philip Schneider był postacią kontrowersyjną z powodu swych otwartych twierdzeń na temat czarobudżetowych prac rządu USA oraz zjawiska UFO. Jak twierdził, sam brał udział w budowie podziemnych baz armii amerykańskiej, gdzie miał zetknąć się z przedstawicielami obcej cywilizacji. Schneider potem udzielił wielu wypowiedzi na temat tych kwestii. Zmarł w 1996 w tajemniczych okolicznościach. Jego ciało pochowano w zamkniętej trumnie. Wątpliwości na temat przyczyn jego śmierci trwają do dziś. Odnośnie niebezpieczeństwa ze strony ciała niebieskiego, Schneider wspominał o obiekcie zwanym Nemezis (brązowym karle), który może stworzyć niebezpieczeństwo dla naszej planety, choć dopiero w połowie XXI wieku.

Ale pozwólcie, że ja coś o tym powiem… Poza tym co mamy tutaj, posiadamy też materiał od człowieka, który już nie żyje. Zmarł w 1996, w styczniu. Mówię o Philu Schneiderze. Mówił on o wielu sprawach. Jego żona, była żona, Cynthia Drayer stara się teraz o wszczęcie postępowania w sprawie dziwnych okoliczności śmierci Phila.

Przez lata Schneider w wielu wypowiedziach mówił: „Tak, istnieją rasy przyjazne, co najmniej dwie. Ale przykro mi – w kosmosie są też inni, którzy nie są już tak mili.” Nie mówił tak wprost, ale tak czy tak, przekazał za pośrednictwem tego wiele informacji. Wiedział dużo, zresztą nie tylko on.

Obok niego znajdował się Bill Cooper, który pracował dla Marynarki Stanów Zjednoczonych i Lotnictwa. Do 1989 wielokrotnie występował publiczne. Z jego wypowiedzi wyłaniała się rzeczywistość nieco inna od tej, jaką przedstawia Greer mówiąca o obecności obcych istot w naszym układzie słonecznym. Ale nie mówię o tym, że ten czy tamten mają rację… Mam na myśli coś innego.

Chodzi o to, że istnieją… istnieli… informatorzy, których relacje różniły się między sobą. Ponieważ nie ma to sensu, odwracamy się od nich, ale nie… należy rozpatrzyć wszystko.

KC: Ale co z Jezuitą? Czy mówił coś o tym?

LS: Tak. Powiedział coś, co zostało opublikowane. W wywiadzie, którego udzielił mi Barbato powiedział on, iż wedle informacji Jezuity, pozaziemska rasa, która przebywa na tym obiekcie, który się do nas zbliża to „rasa wojownicza”. Użył tu może innego słowa, ale chodziło właśnie o to.

KC: Użył nazwy „Anunnaki”?

LS: Jeśli dobrze pamiętam, to tak. Nie ma wątpliwości. Zidentyfikował on tą rasę, jaką tą, którą przed tysiącami lat czczono w Mezopotamii – Anunnaki. Wedle Jezuity, nie ma co do tego wątpliwości.

To chyba powód, dla którego cała ta historia wydaje się być tak sensacyjna. Zmieni to bowiem nie tylko nasze spojrzenie na miejsce ludzkości w kosmosie, ale również, jeśli to wszystko w ogóle prawda, przejście tej planety będzie stanowiło dla nas zagrożenie i to nie tylko z powodu obecności tej rasy na naszej planecie i ich działań w przeszłości.
Sutton Huntington w laboratorium

BR: Czy wyjaśnił jednak, jak mogą oni żyć na planecie, której orbita przebiega przez zimną i mroczną przestrzeń, gdzie nie przetrwałyby żadne formy życia…?

Sutton Huntington w laboratorium

LS: Tak, tak… Oczywiście. To pytanie nasuwa się samo przez się. To zdjęcie należy do archiwów Obserwatorium Marynarki USA. Można je znaleźć na jej stronie internetowej. Po prawej widnieje na nim postać Roberta Suttona Harringtona – astronoma, który tam pracował. Po lewej jest jego były kolega, [James] Christy, który odkrył satelitę Plutona, Charona w 1978.

BR: Kim był Robert Sutton Harrington?

LS: Był to astronom związany z badaniami nad Planetą X. Na temat jej istnienia w naszym systemie gwiezdnym napisał on kilka artykułów. Pisarz Zecharia Sitchin udał się do laboratorium Harringotna, jeśli dobrze pamiętam, w sierpniu 1990 roku. Rozmawiali o możliwości istnienia kolejnej, jeszcze nie odkrytej planety.

Robert Sutton Harrington przy tej okazji wspomniał o możliwości istnienia na niej życia. Mimo wszelkiego rodzaju odległości oraz gęstej atmosfery, odpowiedział: „Tak, możliwe, że istnieje tam życie”.

Tutaj mogę dodać coś jeszcze. Jeśli ta planeta istnieje i była w przeszłości czczona przez Sumerów i inne cywilizacje, oznacza to, że jest to swego rodzaju „intruz” w Układzie Słonecznym.

Oznacza to, że w dawnych czasach nie stanowiła ona części naszego systemu gwiezdnego. Może to wyjaśniać pewne jego dziwne cechy. Pomyślmy na przykład o Uranie i jego dziwnym ruchu obrotowym, który wciąż stanowi przyczynę kontrowersji wśród astronomów.

Można założyć, że w przeszłości doszło między nim a innym ciałem do kolizji. Być może, jeśli doszło do tej kolizji, to opisują ją starożytne teksty, jak „Enuma Elisz” czy „Atra Hasis”, które choć uważane przez naukowców za grupę mitów, wedle Sitchina (który zwrócił na to uwagę jako pierwszy) mogły opisywać rzeczywiste zdarzenia.

Dr Harrington mówił o możliwości istnienia życia na tej planecie. Zmarł niestety w 1993. Był pracownikiem rządowym.

KC: Czy to prawda, że Sitchin zasugerował ci, że śmierć Harringtona nastąpiła w dziwnych okolicznościach?

LS: Miałem możliwość przeprowadzenia wywiadu z Zecharią Sitchinem dla magazynu „UFO Notiziario” w lecie 2006. Ponieważ był to wywiad w formie pisanej, z tekstu wynikało, że Sitchin zdziwił się, kiedy dowiedział się o śmierci młodego i pełnego życia człowieka, jakim był Harrington. Nie powiedział jednak na ten temat nic więcej – zakończył wypowiedź wielokropkiem. Sugerował tylko, że był bardzo zaskoczony, iż człowiek, z którym rozmawiał nie żyje. Był to wspaniały człowiek i naukowiec. Miał 50 lat. Zmarł na raka, tak przynajmniej sugeruje jego oficjalna biografia.

Jednak jak sugeruje owa bibliografia (spisana przez jednego z jego przyjaciół z obserwatorium, dr Worleya), Harrington pod koniec życia stracił zainteresowanie poszukiwaniem Planety X.

Rozmowa z L.Scantamburlo

Jeśli jednak zwrócić uwagę na jego teksty, z których ostatni datowany jest na 1999 rok, można przekonać się, że było inaczej. Był on wciąż pewien, iż Planeta X błąka się gdzieś w naszym układzie słonecznym .

Różnica między twierdzeniami jego a Sitchina polegała na tym, iż Harrington przekonany był, iż jej orbita nie była kometarna, podczas gdy wnioski płynące ze studiowania starożytnych tekstów przez tego drugiego, sugerowały co innego.

KC: Wróćmy może do informacji Jezuity…

LS: Pewnie chcecie zapytać mnie o datę i czy Jezuita jakąś wysunął…?

KC: Dobrze…

LS: Nie ma żadnych dat. Chodzi mi o to, że większa część informacji, jakie Jezuita przekazał Barbato jest ujawniona…

KC: A co nie?

LS: Tego nie wiem. Nie potrafię na to odpowiedzieć. Wiem o kilku sprawach. Pierwszą są trzy litery – znaki, o których wcześniej mówiłem. Litery SVS stanowiły zagadkę przedtem i stanowią teraz. Barbato nie chce o tym mówić – to jego sprawa.

Kolejną rzeczą jest to, co Jezuita powiedział mu o naturze Anunnaki. To czuły punkt…

KC: Co rozumiesz przez pojęcie „natura Anunnaki”?

LS: Chodzi o ich wygląd, ich historię. Przeczytajcie „Zaginioną księgę Enki” Sitchina. Nie ma tam ani jednego jego komentarza. To przekład starożytnego tekstu. Kiedy się go czyta, można zrozumieć, że historia tych bogów w Mezopotamii, to historia wojen… okresów pokoju i tak na przemian z okresami wojny i ciszy.

KC: Powiedz mi coś. Czy Barbato posiada informacje od Jezuity, których nie ujawnił?

LS: Tak. Mówił mi o tym.

KC: Czy w jakiś sposób sprawiają mu one problem?

LS: Wyobrażam sobie czasem, że tylko połowa tej historii to prawda – nie całość, ale część się ziści. Czy możecie wyobrazić sobie, jaki nawet wtedy mieć będziemy problem? Ja, on, inni… W pewnym momencie, jeśli pojawia się cały obraz sytuacji, zaczyna się składać razem pewne elementy. Mówię o bardziej naukowym punkcie widzenia, czymś czego się nie spodziewacie…

Jakiś czas temu japońscy politycy mówili o UFO. Byli to trzej politycy, którzy wyrazili swe własne zdanie wobec dziennikarzy. Był wśród nich minister obrony, także minister edukacji włączył się w rozmowę. I to w ciągu jednego tygodnia… Jeśli inni przywódcy również zaczęliby mówić o tym problemie…

Myślę więc, że zaistniałaby taka sytuacja, w której… Nie wiem, jak to określić. Znacie mit o puszce Pandory? Problemem jest to, czy ludzie są gotowi. Chodzi nie o prawdę, ale o odpowiedzialność za stanięcie z nią twarzą w twarz, ponieważ jeśli taka prawda wyjdzie na jaw, będziemy musieli podjąć decyzje, co robić.

BR: Mamy tu jednak dwie różnie sytuacje. Jedna to istnienie dużego ciała niebieskiego, które czymkolwiek jest, kieruje się w naszą stronę, mogąc powodować zmiany w układzie słonecznym a także zmian na powierzchni Ziemi.

Druga sytuacja, o której wspominasz, to możliwość, iż obiekt ten jest zamieszkały. Musimy zadać pytanie w imieniu ludzi, którzy się temu przyglądają. Zdaje się niemożliwe, że to ciało kosmiczne zamieszkałe jest przez humanoidalne formy życia. Czy ktokolwiek mógłby mieszkać w miejscu, gdzie panują temperatury do minus 200 stopni Celsjusza?

LS: Tak.

BR: …gdzie słońce to niewielka jasna plamka na niebie i gdzie panuje zupełna ciemność?

LS: Masz zupełną rację.

BR: Jeśli to ciało jest na tyle duże, aby powodować problemy natury geofizycznej, może być to gazowy olbrzym, albo coś, co astronomowie nazywają brązowym karłem. To nie planeta.

Kadr z materiału Jezuity przekazanego Barbato (za: C.Barbato)

Jak twierdzi Luca Scantamburlo, oryginalny materiał Jezuity ukazujący obiekt zwany Nibiru nie jest dostępny w Internecie. Na stronie Disclose.tv dostępny jest materiał, który według jego opinii bardzo przypomina to, co Jezuita przekazał Barbato, nie jest to jednak materiał pochodzący z tego źródła. Na zdjęciu, kadr z nagrania z Disclose.tv (kliknij na link, aby wyświetlić nagranie)

LS: Według mnie, po pierwsze Nibiru istnieje i dostała się do naszego systemu gwiezdnego jako intruz. Oznacza to, że w przeszłości należała do innego systemu gwiezdnego. Ludzie myślą o kosmosie jako o przyjaznym i cichym miejscu, ale tak nie jest.

Kosmos to miejsce niebezpieczne. Z racji naszego poczucia czasu, to nam się zdaje, ze w naszym systemie słonecznym nic się nie dzieje. Gdy jednak do czegoś dochodzi, mówimy: „No dobrze, wszechświat jest jednak nieco inny”. O innym niż pokojowy charakterze wszechświata przekonaliśmy się, kiedy parę lat temu części komety Shoemaker-Levy 9 uderzyły w Jowisza.

Miliardy lat temu to ciało kosmiczne [Nibiru] mogło stanowić część innego systemu gwiezdnego, może doszło na tej drodze do pewnych transformacji i opuściło ono swój macierzysty system…

[…]

KC: Czy Jezuita przekazał Barbato jakiekolwiek naukowe informacje?

LS: Nie uważam, aby przekazał mu naukowe dane, ale są one na wyciągnięcie ręki. Najpierw mówiłem wam o Robercie Suttonie Harringtonie, który interesował się Planetą X. Ale nie on jedyny na tym polu. Kol...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin