Zazdrość.docx

(13 KB) Pobierz

Zazdrość

opowiadanie edukacyjne

 

Jacek i Tomek już od przedszkola zawsze trzymali się razem. W szkole też nic się nie zmieniło. Trzeci rok siedzieli w tej samej ławce, dzielili smakołykami, zaśmiewali z tych samych powodów. Po lekcjach razem wracali do domów, odrabiali lekcje i bawili się na podwórku.

Ten dzień, już od samego rana był dla Jacka pechowy. Zapomniał mundurka i musiał się tłumaczyć pani. Na drugiej lekcji okazało się, że zrobił dużo błędów w dyktandzie, za to Tomek i siedzący w rzędzie obok Michał, napisali bezbłędnie. Pani bardzo ich chwaliła. Tomek na znak triumfu uniósł do góry kciuk i porozumiewawczo pokazał go Michałowi, a ten powtórzył gest z szerokim uśmiechem. Jackowi, nie wiedzieć czemu, sprawiło to przykrość.

Na przerwie Michał pokazywał chłopcom kolekcję naklejek z piłkarzami. Tomek był nimi zachwycony.
- Jacek, chodź, zobacz, jakie świetne!- zawołał.
Ale Jacek nie chciał oglądać naklejek. Stał naburmuszony i obserwował z daleka kolegów.

Po dzwonku wszyscy ustawiali się pod klasą. Tomek stanął koło Jacka.
- Co się tak nadymasz? - zapytał go ze śmiechem i lekko szturchnął łokciem w bok.
Jackowi pociemniało w oczach. Z całych sił uderzył Tomka w plecy.
- Jesteś głupi, mam ciebie dość! - wykrzyczał.
Tomek popatrzył na niego z takim zdziwieniem, że Jacek oprzytomniał.

 

 

 

 

 

 

Cierpliwość

opowiadanie edukacyjne


- Joasiu, na święta przyjadą do nas: ciocia Renia, wujek Heniek i Martynka - zakomunikowała w środę mama.
No i przyjechali rano w Wielki Piątek.
- Jaka ta Joasia jest duża - zachwyca się ciocia.
- Nic dziwnego, mam w końcu jedenaście lat - myśli Joasia i oddaje siarczyste pocałunki cioci.
- A Martynka, jaka śliczna - odwzajemnia zachwyt mama.
Pięcioletnia dziewczynka uśmiecha się niepewnie i skubie spódniczkę.

Powitania, śniadanie, wesołe rozmowy, a potem...
- Joasiu, wyjdź z Martynką na spacer, bo mamy dużo pracy - stwierdza mama, a ciocia kiwa głową na zgodę.
Joasia bierze kuzynkę za rękę i wychodzą na podwórko.
Po nocnym deszczu lśnią na nim spore kałuże.
- Mogę pobiegać? - pyta Martynka.
- A biegaj sobie - pozwala Joasia i puszcza jej małą rączkę.

dzieciMartynka biega jak szalona pomiędzy ławkami, w pewnym momencie potyka się i pada w największą i najbardziej błotnistą kałużę. Joasia podchodzi do niej wystraszona i zła.
- Buuu - mała ryczy, cała wypaćkana błotem.
Joasia bierze ją znowu za rękę, ciągnie do mieszkania i już od progu przerażona krzyczy:
- Mamo, ciociu, Martynka wywróciła się, jest brudna!

Obie kobiety wychodzą do przedpokoju.
- To nic - mówi ciocia - zaraz zrobimy z tym porządek.
Pochyla się nad córeczką, delikatnie głaszcze ją po usmarowanej buzi i zabiera do łazienki.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin