- Joasiu, na święta przyjadą do nas: ciocia Renia, wujek Heniek i Martynka - zakomunikowała w środę mama.No i przyjechali rano w Wielki Piątek.- Jaka ta Joasia jest duża - zachwyca się ciocia.- Nic dziwnego, mam w końcu jedenaście lat - myśli Joasia i oddaje siarczyste pocałunki cioci.- A Martynka, jaka śliczna - odwzajemnia zachwyt mama.Pięcioletnia dziewczynka uśmiecha się niepewnie i skubie spódniczkę.
Powitania, śniadanie, wesołe rozmowy, a potem... - Joasiu, wyjdź z Martynką na spacer, bo mamy dużo pracy - stwierdza mama, a ciocia kiwa głową na zgodę.Joasia bierze kuzynkę za rękę i wychodzą na podwórko.Po nocnym deszczu lśnią na nim spore kałuże.- Mogę pobiegać? - pyta Martynka.- A biegaj sobie - pozwala Joasia i puszcza jej małą rączkę.
Martynka biega jak szalona pomiędzy ławkami, w pewnym momencie potyka się i pada w największą i najbardziej błotnistą kałużę. Joasia podchodzi do niej wystraszona i zła.- Buuu - mała ryczy, cała wypaćkana błotem.Joasia bierze ją znowu za rękę, ciągnie do mieszkania i już od progu przerażona krzyczy:- Mamo, ciociu, Martynka wywróciła się, jest brudna!
Obie kobiety wychodzą do przedpokoju.- To nic - mówi ciocia - zaraz zrobimy z tym porządek.Pochyla się nad córeczką, delikatnie głaszcze ją po usmarowanej buzi i zabiera do łazienki.
Po chwili czysta i zadowolona Martynka pojawia się w kuchni. Joasia wkłada właśnie jajka do garnka. Na stole stoi cały pojemnik z jajkami przeznaczonymi na pisanki.- Zaraz ci pomogę - mówi beztrosko mała do kuzynki i chwyta pierwsze z brzegu jajko. Pac i ląduje ono na podłodze.- Ojej - Martynka tylko tyle z siebie wydobywa.
- Joasiu, weź papierowy ręcznik i zbierz to - mówi spokojnie mama.Joasia ze złością i obrzydzeniem wykonuje polecenie.- Co za ohyda - mruczy pod nosem.- Nie denerwuj się, jak byłaś mała też często ci coś nie wychodziło. Martynka dopiero się uczy. Myślę, że sporo może się nauczyć od ciebie - tłumaczy mama i patrzy z uśmiechem na córkę.
Słowa te dodają Joasi dużo otuchy. Dopiero teraz uważnie przygląda się kuzynce.- Mała, ładna dziewczynka, chyba trochę do mnie podobna - myśli.Jajka już ugotowane na twardo, ostudzone i ufarbowane. Pora ozdobić je ślicznymi naklejkami. Obie dziewczynki siadają zgodnie i zabierają się do pracy.
- Asiu, nie mogę sobie poradzić, pomóż - prosi mała.Naklejki ślizgają się jej w rączkach.- Przytrzymam ci, oderwiesz papierek, powoli, o jak się ładnie udało. A teraz nałożymy naklejkę na jajko - mówi spokojnie Asia i pomaga kuzynce wykonywać niełatwe dla niej czynności.- Mamo - krzyczy z radością Martynka - zobacz, jak mi się udało.
W tym momencie do pokoju wchodzą wszyscy dorośli.- Sama je zrobiłaś? - pytają Martynkę, podziwiając pisanki.- To Asia mnie nauczyła - odpowiada z ożywieniem i rzuca się na szyję starszej kuzynce.
To były prawdziwie wesołe święta. Nikomu nie zepsuło humoru to, że Martynka kichnęła w sito z cukrem pudrem i spora jego część uniosła się w powietrze, ani to, że poplamiła odświętną sukienkę, ani jeszcze wiele innych drobnych przygód, które stworzyły niepowtarzalny urok tych dni.
1. Z kim Joasia i jej rodzice spędzali Wielkanoc?
2. Dlaczego Joasia denerwowała się na młodszą kuzynkę?
3. Jak reagowały na to mama i ciocia?
4. Co uświadomiła Joasi jej mama?
5. Jak od tej pory dziewczynka zachowywała sięw stosunku do Martynki?
6. Jaka spotkała ją za to nagroda?
7. Czego nauczyła się Joasia?
8. Dlaczego te święta były udane dla wszystkich ?
9. Od kogo zależy klimat świąt?
10. Jakie uczucia towarzyszą udanym świętom?
justynakocz