Dider Stanisław - Rola Neofitów w dziejach Polski zydzi zdrada.doc

(491 KB) Pobierz
ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI

Stanisław Dider

 

 

ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI

 

Warszawa 1934

Nakładem "Myśli Narodowej"

 

 

SPIS TREŚCI

SPIS TREŚCI              1

NEOFICI ŻYDOWSCY NA ZACHODZIE EUROPY              1

NEOFICI ŻYDOWSCY W DAWNEJ POLSCE              4

SABBATAJ ĆWI I JEGO ZWOLENNICY              5

DZIAŁALNOŚĆ JAKÓBA FRANKA              5

FRANKIŚCI              7

INSUREKCJA KOŚCIUSZKOWSKA              8

WOLNOMULARSTWO POLSKIE              10

POWSTANIE LISTOPADOWE              11

RZĄDY PASKIEWICZA W KRÓLESTWIE              12

EMIGRACJA POLSKA PO 1831 ROKU              14

PRZED POWSTANIEM STYCZNIOWEM              15

ROK 1863              18

EMIGRACJA POLSKA PO POWSTANIU STYCZNIOWEM              19

OKRES POZYTYWIZMU              20

ZAMKNIĘCIE              21

 

 

NEOFICI ŻYDOWSCY NA ZACHODZIE EUROPY

 


JUŻ za czasów Antjocha Epifanesa (175 — 168) Judejczycy, zamieszkując w rozproszeniu po miastach Fenicji i Syrji, w najbliższem sąsiedz­twie z Grekami, czynili ofiary obcym bogom. Kryjąc się z pełnieniem ustaw swego Zakonu, sta­wali się oni pozornymi poganami. Powstało nawet z czasem w Palestynie potężne stronnictwo Saduceu­szów ("Cadukim"), wywierające wraz z faryzejskiem przemożny wpływ na bieg wypadków krajowych, które dawało pierwszeństwo interesom społecznoś­ci judzkiej nad interesami Zakonu. Do Saduceuszów, w których skład wchodziła elita żydowska, należeli liczni grekofile, znani ze swego religijnego odszczepieństwa. Szeregi zaprzańców religijnych powiększyły się podczas rozruchów antyżydowskich w Aleksandrji, za czasów namiestnika Bassusa. Setki Judejczyków przyjęły pozornie religję pogańską, składając ofiary jej bóstwom. Wielu z nich dostąpiło później w państwie rzymskiem wysokich godności. Z biegiem czasu coraz więcej było kandydatów wśród żydów do pozornego zerwania z wiarą swych ojców. Niektórzy z nich, dla ukrycia swojej przy­należności do narodu judzkiego, pozbywali się za pomocą operacji znaku przymierza Abrahama. Byli i tacy, którzy przystępowali do pierwszych gmin chrześcijańskich, a czynili to tem skwapliwiej, że nie wymagało to od nich ciężkiej ofiary.

Ci pozorni odszczepieńcy pokazali swoje praw­dziwe oblicze podczas powstania "Bar-Kocheby". Połączeni ze swoimi współbraćmi, zwalczali oni z całą zaciętością armje rzymskie. Dla zewnętrznego upo­dobnienia się z masą żydowską ci pozorni doniedawna poganie (którzy zatarli niegdyś sztucznie znak pochodzenia) poddawali się powtórnej teraz operacji. "Albowiem naznaczonemu tem piętnem zaprzaństwa, jak pisze historyk żydowski H. Graetz ("Historja żydów", tom IV. str. 76), - "groziło wykluczenie z królestwa mesjańskiego".

Okrucieństwa, których dopuszczali się żydzi podczas powstania w stosunku do żołnierzy rzym­skich, wywołały krwawe represje ze strony cesa­rza Hadrjana. Masy Judejczyków szukały ocalenia w pozornem przyjmowaniu pogaństwa. Uzyskało to aprobatę członków "Synhedrjonu". "Nauczyciele Za­konu", zgromadzeni w Liddzie, na wniosek r. Izmaela uchwalili, że dla ocalenia życia wolno naruszyć wszystkie ustawy religijne judaizmu, oczywiście zewnętrznie. Uważali oni, że w przeciwnym razie wygasłoby pokolenie Abrahama. Wielu żydów przy­jęło też pozornie chrześcjaństwo, do którego Hadrjan odnosił się z pewną życzliwością.

Poleceniom "Synhedrjonu" poddawali się chęt­nie nawet przedstawiciele wyższego rabinatu. Nie uśmiechała się im palma męczeństwa. Tak r. Meir uczeń r. Akiby udał razu pewnego na widok nadchodzących Rzymian, że spożywa zakazane potrawy, ażeby nie podejrzewano w nim żyda. Gdy mu z tego robiono zarzuty, odpowiedział przez parabolę: "Znaj­duję granat soczysty, zjadam ośrodek i wyrzucam łu­pinę". Nawet członkowie "Synhedrjonu" nie byli wol­ni od pozornego przyjmowania obcego wyznania. Za panowania dynastji Sasanidów w Persji, rektor akademji pumbaditańskiej, Raba Bar-Józef z Machuzy uprzywilejowanie "nauczycieli Zakonu" posunął tak daleko, że pozwolił im udawać czcicieli ognia, aby się mogli pozbyć opłaty pogłównego (H. Graetz. "Historja żydów", t. IV. str. 161). Za przykładem swoich przewódców szli "pobożni żydzi", którym nie brakło zapewne sposobności zyskania sympatii magów per­skich. Niedarmo H. Graetz zaznacza, że nie słychać w tej dobie o męczennikach żydowskich za wiarę. Od czasów cesarza Konstantego, który uczy­nił kościół chrześcijański dominującym, żydzi zaczynają porzucać pozornie wiarę swoich przodków, przeważnie na rzecz chrześcijaństwa. Kierownicy Kościoła szli początkowo na rękę usiłowaniom nowochrześcijan. Nie taili oni wprawdzie przed sobą, że pozyskani neofici będą tylko pozornymi chrześ­cijanami, ale liczyli na ich potomstwo. Papież Grze­gorz I zwykł był mawiać: "zjednamy sobie, jeżeli nie ich samych (neofitów), to z pewnością ich dzie­ci". Nadzieje wyższego duchowieństwa podzielali władcy świeccy. Król francuski Chilperyk, który osobiście trzymał do chrztu żydów, zadowalał się pozorami nawrócenia i nie miał nic przeciwko temu, że nowochrzczeńcy dalej święcili sobotę i przestrzegali praw judaizmu. Daleko gorzej układały się warunki dla neofitów żydowskich w Hiszpanji. Na rozkaz króla Sisebutas nakazujący wszystkim ży­dom przyjąć w oznaczonym terminie chrzest, lub opuścić granice ziem wizygockich, dziesiątki tysię­cy Judejczyków dało się ochrzcić. Ów chrzest przy­musowy nie podobał się bynajmniej klerowi. Konsyljum toledańskie orzekło, że nie należy żydów nawracać przemocą. Co się tyczy neofitów, ducho­wieństwo postanowiło, że powinni oni wytrwać w chrześcijaństwie. Nowi chrześcijanie hiszpańscy lgnęli jednak całem sercem do religji swych przod­ków. Z tęsknotą wyglądali oni lepszych czasów, aby mogli zdjąć maskę i przejść otwarcie na łono judaizmu. Napróżno następcy Sisebuta zmuszali nowochrzczeńców do ślubowania, że wytrwają w religji chrześcijańskiej, zerwą stosunki z żydami, nie będą nadal zawierać związków małżeńskich z ży­dówkami i zachowywać żydowskich świąt. Po daw­nemu neofici wypełniali przepisane nakazy wiary ojców, przygotowując w porozumieniu z prącymi naprzód mahometanami upadek państwa Wizygo­tów. Neofici i żydzi połączyli się ze zdobywcą mu­zułmańskim, Tarikiem, który przywiódł z Afryki żą­dne boju zastępy. Po bitwie pod Xeres (lipiec 711) wtargnęli zwycięzcy Arabowie w głąb kraju, popie­rani wszędzie przez synów Jakóba. W zdobytych grodach pozostawiali dowódcy nieliczne tylko załogi, potrzebując wojsk do dalszych podbojów i poruczali obronę ich żydom. Gdy Tarik stsnął przed stolicą kraju, Toledo, nowochrzceńcy i żydzi, otworzywszy bramy arabskiemu zwycięzcy, witali go okrzykami radości, mordując starochrześcijan. Neofici hiszpańscy przeszli z powrotem na judaizm, upodobniając się zewnętrznie do Arabów.

Próby nawrócenia żydów na chrześcijaństwo czynione były też w tym samym czasie w państwie bizantyńskiem. Cesarz Bazyli Macedończyk rzucił się z wielkim zapałem do nawracania Judejczyków, urządzając dysputy religijne pomiędzy rabinami a duchowieństwem chrześcijańskiem. Jakoż wielu żydów bizantyńskich zmieniło wówczas wiarę. Uczynili to wszakże tylko dla oka. Zaledwie bowiem umarł Bazyli, neofici zrzucili maskę i powrócili do religji swych przodków. Podobna rzecz odbyła się nieco później w państwie niemieckiem, gdzie wielu żydów przyjęło z różnych względów chrześcijaństwo. Przy najbliższej sposobności powrócili oni do judaizmu, a wsławiony uczonością talmudyczną r. Gerszon zagroził klątwą każdemu, ktoby wymawiał im chwilowe odstępstwo. Najwięcej żydów jednak garnęło się w Niemczech do chrztu w okresie wypraw krzyżowych. W Spirze, Wormacji, Moguncji i wielu innych miastach nadreńskich tysiące Izraelitów szukało w pozornem przyjęciu chrześcijaństwa ocalenia przed wzburzonemi tłumami zrujnowanych lichwą tubylców. W ich ślady poszli żydzi czescy, trudniący się handlem młodzieżą słowiańską, którą wywozili do Hiszpanji. Duchowieństwo katolickie nie było zadowolone z maso­wego napływu, pozornych chrześcijan. Biskup pralski Kosmas kazał przeciwko temu. Książęta kościo­ła posuwali swoją dobrą wolę względem żydowskich neofitów do tego stopnia, że dopomagali im często do powrotu na judaizm. Słynny Bernard z Clairvaux zaprowadził setki pozornych chrześćjan z Nadrenji i Czech do Francji i innych krajów, gdzie zabawili oni tak długo, aż ich "krótka przynależ­ność do Kościoła poszła w niepamięć, poczem wrócili do Ojczyzny i na łono swej wiary". (H. Graetz: "Historja żydów" t. V. str. 173—4).

Nowochrzceńcy w Niemczech nie zdążyli jesz­cze ochłonąć z trwogi, gdy wśród żydów Afryki północnej rozpoczął się analogiczny ruch w kierun­ku przyjmowania pozornego mahometaństwa. Lubo wielu Izraelitów berberyjskich nawróciło się na wiarę muzułmańską, nader szczupła jeno garstka traktowana Islam poważnie. Większość wyznawała go tylko pozornie, nie żądano bowiem od niej niczego więcej, jak żeby uwierzyła w misję proroczą Ma­hometa i od czasu do czasu odwiedzała meczet. To też synowie Jakóba przestrzegali skrycie jak najskrupulatniej przepisów Judaizmu, zwłaszcza że kapłanie mahometańscy nie śledzili życia re­negatów. Nawet bogobojni rabini decydowali się na ten krok niemiły, uśmierzając wyrzuty sumie­nia tem, że przecież nie kazano im bić czołem bał­wanom, lub wyprzeć się wiary żydowskiej, lecz tylko wymówić formułę, że Mahomet jest prorokiem. Jako pozorni muzułmanie oddawali się uczeni ży­dowscy w Afryce gorliwie studjom talmudu i zbie­rali w uczelniach żądną wiedzy młodzież, która musiała też uczęszczać na wykłady Koranu. Za przy­kładem żydów afrykańskich poszli ich rodacy hisz­pańscy. W Kordobie, Toledo i Lucenie większa część Judejczyków przyjęła pozornie Islam, zacho­wując potajemnie ustawy religji żydowskiej. Doszło do tego, że Andaluzja mahometańska nie miała w swych granicach żydów, wyznających jawnie swą wiarę. Jeżeli pokazał się tam izraelita, to chyba pod maską wyznawcy Islamu. Z Hiszpanji hasło pozornego zrywania z wiarą swych ojców poszło dalej na północ. Dla dóbr doczesnych żydzi w Pa­ryżu i jego okolicach przyjmowali setkami chrzest.

Znalazł się jednak w tym czasie pewien po­bożny pisarz żydowski, który posunął się do twierdzenia, że żydzi, którzy pozornie nawrócili się na Islam i chrześcijaństwo, powinni być traktowani jako odszczepieńcy i bałwochwalcy. To pismo żar­liwca wywołało wśród potajemnych żydów w Afryce i Europie wielkie wzburzenie. Przywódcy Izra­ela, uczuwszy całą wagę oskarżeń, wytoczonych przeciwko pozornemu odszczepieństwu i zaniepoko­jeni ich szkodliwemi skutkami dla przyszłości wy­branego narodu, postanowili usprawiedliwić postę­powanie rzekomych chrześcijan i muzułmanów. Z upoważnienia Synhedrjonu zabrał głos, cieszący się wielką popularnością wśród mas żydowskich, Mojżesz Majmuni, wyznający pozornie Islam. W swem dziele, ogłoszonem około r. 1160—1164, wykazał on przede wszystkiem, że częściowe wy­kroczenie przeciw ustawom judaizmu nie stanowi jeszcze bynajmniej odszczepieństwa. Bałwochwal­czy Izraelici za czasów rzymskich uważani byli zawsze za członków ludo bożego. My zaś, ciągnie dalej Majmuni, nie hołdujemy zgoła bałwochwal­stwu. Niewątpliwie talmud nakazuje każdemu ży­dowi ponieść śmierć męczeńską, gdyby był naglony do trzech grzechów głównych, zwłaszcza do bał­wochwalstwa. Wszelako kogo nie stać na męstwo męczennika, ten za swoje uchybienie nie podlega żadnej karze ze strony zakonu, nie może też bynajmniej, z punktu widzenia talmudycznego, być uważany za odstępcę i człowieka nie zasługującego na wiarę. Tak sformułowaną odpowiedzią starał się Majmuni o utrzymanie w judaizmie pozornych mahometan i chrześćjan.

Takie postawienie sprawy zjednało mu po­wszechne uznanie. Zaczęto zwracać się doń z kwestjami religijno – prawnemi.

Majmuni uchodzi za miarodajny autorytet rabiniczny. Obsypywano go najszumniejszemi pochwa­łami. „Jedyny za naszych czasów”, „sztandar rabi­nów”, „oświeciciel oczu Izraela”, były ogólnie używanemi tytułami. Imię Majmuniego rozbrzmiewało od Hiszpanji do Indji, od Eufratu i Tygrysu do Arabji południowej i zaćmiło wszystkie wielkie współczes­ne sławy żydowskie. Najuczeńsi mężowie przyjmo­wali bez zastrzeżeń jego zdanie i prosili go w pokornych wyrazach o pouczenie. Uznano go za najwyższy autorytet powszechności żydowskiej, która w nim czciła swego najgodniejszego przedstawiciela. Na próżno wpływowy żyd AbulArab IbnMoisza, który ocalił niegdyś Majmuniego w Fezie, wystąpił przeciw niemu ze skargą, że był dawniej wyznawcą Islamu, a tem samem podlega karze jako odstępca. Najwyż­szy trybunał żydowski osądził, że pozorna zmiana wiary nie ma żadnego znaczenia i żadnych skutków pociągnąć za sobą nie może. Mało tego, egzylarcha z Mossulu, Dawid Ben-Daniel, który ród swój wywodził od króla Dawida, z dwunastoma człon­kami swego kolegjum obłożył klątwą tych wszyst­kich, co się źle wyrażali o Majmunim i jego pismach. Podporządkowały się mu dobrowolnie gmi­ny na Wschodzie i Zachodzie.

Nigdzie idee Majmuniego nie znalazły jednak żyźniejszego gruntu, nigdzie nie doznały gorętsze­go przyjęcia, jak w gminach żydowskich Francji południowej. Rabini tamtejsi żywili niezmierną cześć dla „szczerze religijnego filozofa i najbogatszego w myśli rabina” (tak nazywa Graetz Maj­muniego) i z większą lub mniejszą zręcznością korzystali z jego idej, jako niewątpliwie przydat­nych do wzmocnienia religji. Nawet skrajnie or­todoksyjni talmudyści w Prowancji zawsze prze­mawiali językiem Majmuniego, ilekroć wyłuszczali swe poglądy na wiarę. Rezultatem tego było ma­sowe przyjmowanie pozornego chrześcijaństwa dla określonego z góry celu.

Tak ścisłe zastosowanie się do poleceń „dru­giego Mojżesza” (Majmuniego) nasuwa przypuszcze­nie, że już w owym okresie kierownicze sfery ży­dowskie zamierzały rozpocząć szerszą akcję poli­tyczną, dla której przeprowadzenia potrzebna była większa ilość żydów, upodobnionych zewnętrznie do autochtonów. Rozpoczęto mianowicie akcję sze­rzenia niedowiarstwa wśród starochrześcian, przy­gotowując tym sposobem podłoże dla bujnego rozrostu sekty Albigensów, która wypowiedziała posłuszeństwo Kościołowi katolickiemu. „Żydzi (czy­taj — pozorni odszczepieńcy) i chrześcijanie tam­tejsi”, — zaznacza Graetz w swojej „Historji żydów t V. str. 195, — „hołdowali poglądom wolnomyślnym. Wielu z nich należało do sekty Albigensów”.

Inteligencja żydowska Francji północnej i An­glii, zagłębiona w pisma Majmaniego (który, jej zdaniem, umiał pojednać ścisłą religijność z wolnem badaniem) nawet po pozornem porzuceniu wiary swych ojców nie straciła kontaktu z wierzą­cymi współbraćmi.

Opinja publiczna zarzucała żydom, że utrzy­mują z nowymi chrześcijanami przyjacielskie stosunki, zapraszają ich w soboty i święta do syna­gogi, każą im klękać przed torą itp. Zaintereso­wał się tem papież Honorjusz IV i duchowieństwo krajowe. Doszło do krwawych rozruchów i ogłoszenia banicji wszystkich niechrzczonych żydów z Francji i Anglji.

Najpoważniejszym terenem zastosowania idej Mojżesza Majmuniego stał się jednak przy końcu średniowiecza półwysep Iberyjski. Od roku 1391 kościoły katolickie napełniały się co pewien czas tysiącami Izraelitów wszelkiej płci i stanu, żąda­jącymi chrztu. Wśród nowochrzczeńców przewa­żali ludzie zamożni, właściciele rozległych włości, dzierżawcy królewszczyzn, lichwiarze i handlarze nie­wolnikami. Stosując się do nakazu drugiego Moj­żesza, zrywali oni pozornie z judaizmem. Królowie Kastylji i Aragonji patrzyli na to początkowo przez szpary. Władze nie domyślały się niczego, lub też udawały, że nie widzą obserwowania przez neofi­tów nadal obrządków żydowskich. Inkwizycja nie miała jeszcze podówczas nad nimi żadnej mocy, nie istniała bowiem w Hiszpanji. Z tych to krypto-żydów utworzyła się liczna i wpływowa klasa, którą możnaby nazwać judeo-chrześcijańską. „Byli to światowcy, którzy nad wszelką religję przekła­dali rozkosze życia, bogactwa i zaszczyty, sceptycy, którzy przyjęli wiarę chrześcijańską... bo otwierała przed nimi świat szeroki... Klasa ta podszyła się pod płaszczyk chrześcijaństwa, a nawet uda­wała żarliwą pobożność...” pisze Graetz (Historja Żydów tom VI, str. 4) o nowochrzczeńcach hiszpańskich. Ludność starochrześcijańska spoglądała okiem uieufnem na tych swoich nowych współ­wyznawców i nadała im przezwisko „marani” (marranos).

Wykształceni neofici, wśród których było wielu uczonych, lekarzy, pisarzy i poetów, dobiwszy się po pozornem przyjęciu katolicyzmu wysokich urzędów i zaszczytów, wiedli rej na zgromadzeniach kortezów, kierowali polityką w rządzie pań­stwa i sprawowali władzę na stolicach biskupich. Traktując tubylców butnie i wyniośle, wzbudzili w nich marani niechęć i rozgoryczenie. Toledańczycy dali pierwsi upust swej nienawiści do wychrztów, uchwalając statut, w myśl którego kryptożydzi odsunięci być mieli od sprawowania wszelkich urzędów. Rozległy się ogólne skargi, że liczni marani, tak duchowni jak i świeccy, za­konnicy i zakonnice, przestrzegają potajemnie obyczajów żydowskich, odsuwając się od wiary chrześcijańskiej ku niemałej szkodzie i hańbie kościoła. Zwrócono uwagę na ożywioną działalność literacką licznych nowochrzczonych pisarzy i poetów, którym nieobcą była myśl podtrzymywania swojemi utworami niezadowolenia z chrześcijaństwa u neofitów. Wielu z wychrztów korzystało z każdej okazji, aby się wynieść z kraju cichaczem. Udawali się oni w tym czasie przeważnie do Czech, gdzie rozpoczynał swoją działalność Huss. Tam mogli ci pozorni chrześcijanie rozwinąć swoją dzia­łalność, szerząc w myśl idej Majmuniego poglądy wolnomyślne wśród słowian. Charakterystycznym jest ustęp z dzieła pisarza żydowskiego Geigera p.t. „Proben judischer Vertheidigung”, w którym autor, opisując wystąpienie Hussa na widownię reformatorskiej działalności, przypisuje nagły wzrost nauki, przeciwnej dogmatom Katolickim, wpływowi nawróconych pozornie na wiarę chrześcijańską żydów.

Dwór królewski, przepełniony dygnitarzami pochodzenia żydowskiego, starał się początkowo utwierdzić maran drogą łagodności w dogmatach chrześcijańskich. Gdy jednak pewien neofita obraził parę królewską przez ogłoszenie pisemka, w którem napadł na katolicyzm i ustrój państwa, usposobienie dworu zmieniło się zasadniczo. Fer­dynand aragoński, ażeby poskromić zuchwałość nowych chrześcijan, którym zaczęto też zarzucać, że wspierają zamachy rewolucyjne podbitych maurów (Glatman, Szkice historyczne str. 103), postarał się w r. 1478 o breve Sykstusa IV, upoważnia­jące go do utworzenia inkwizycji. Pod Jurysdykcją tego pierwszego trybunału znalazła się przede wszystkiem Sewilla wraz z okolicą, gdyż okręg ten pozostawał pod bezpośrednią władzą królewską i nie posiadał kortezów, liczących wśród człon­ków swoich nader wielu maranów. Powoli działalność inkwizycji, nie bacząc, na stanowczy sprzeciw kortezów, rozszerzyła się w całem państwie. Nowi chrześcijanie postanowili nie poddawać się. Zajmując w kraju wysokie urzędy i wpływowe stanowiska, spokrewnieni z najznakomilszemi rodzinami zakrzątnęli się oni gorliwie koło podsycania antypatji dla nowej instytucji. W Ternelu, Walencji, Leridzie i Barcelonie wybuchły przy wprowadzenia trybunału gwałtowne rozruchy, zaledwie przelewem krwi uśmierzone. Dokonano zamachu na życie na­czelnego inkwizytora Aragonji - Arbuesa, aby terro­rem sparaliżować działalność znienawidzonej in­stytucji.

Inkwizytorowie rozpoczęli energiczną walkę o położenie kresu zbyt ścisłej zażyłości między maranami i ich prawowiernymi współbraćmi. W myśl nakazu drugiego Mojżesza żydzi utrzymywali z pozornymi chrześcijanami najściślejsze stosunki. „Dla swych nieszczęśliwych braci, którzy ze wstrętem musieli znosić maskę katolicyzmu, pisze Graetz (Historja żydów. t. VII. str. 98), mieli syno­wie Jakóba serdeczne współczucie i starali się utrzy­mać ich w kontakcie ze społeczeństwem żydowskiem”. Zrodzonych w chrześcijaństwie maranów nauczali obrzędów judaizmu, zbierali się  z niemi potajemnie na nabożeństwa, dostarczali im ksiąg religijnych, komunikowali im daty postów i świąt uroczystych, zaopatrywali ich na Paschę w przaśniki, a przez cały rok w mięso, przyrządzone wed­ług przepisów religji żydowskiej i obrzezywali ich nowonarodzone dzieci płci męskiej. Członkowie try­bunału zażądali od rabinów, ażeby przyczynili się do zerwania kontaktu mas żydowskich z neofitami. Przywódcy Izraela nie dali się do tego nakłonić. Upatrywali oni bowiem w przyjęciu pozornego chrześcijaństwa przez tylu poważnych żydów „zwiastowanie doby mesjańskiej... i blizkość zba­wienia” (Graetz. Historja żydów. t. VI. Str. 15). Z pomocą inkwizycji przyszedł edykt królewski (31 marca 1492 r.), nakazujący wszystkim żydom hiszpańskim opuszczenie kraju. Głosił on, że Judejczycy zostali wypędzeni z kraju głównie za złośliwe odstręczanie nowochrześcijan od wiary katolickiej. Wielce pomocnymi dla wyznawców talmudu w tak krytycznych dla nich chwilach byli marani, których liczba niepomiernie wzrosła po Ogłoszeniu edyktu. Wyruszającym w świat braciom okazali oni gorliwą pomoc. Wielu z nich przyjęło od wychodźców złoto i srebro bądź to w depozyt, bądź też dla odesłania im go przy okazji przez zaufanie osoby, lub wystawili wzamian weksle na miasta zagraniczne. Nowi chrześcijanie nie ustawali w gorliwych zabiegach o dobro swyc...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin