Rozdział 21.pdf

(346 KB) Pobierz
Rozdział 21
Prawdopodobnie istnieje kilka rzeczy gorychniż schodzenie do otworuktóry
jest centralnie pod prerażającąpiwnicąale w tej chwili, trudno mi byłomyledo
którejkolwiek z nich.
Byłamtylkokilkakrokówwdółpred pogrążeniem iw ciemnociach łabe
wiatło piwniczne niebyło wytarcającoilneaby preniknąd mrok. Byłamrównież
całkowicie przekonanaże tuneliterawżał, bo gdy zrobiłamkolejnykrokwdółoba
moje ramiona ocierałyi ciany
Metaliczny posmak strachu naglealałmiutagdy moje spocone dłonie uwały
i żelanychcebli
- Mercer? - awołałrcherpredemną– Wytkowporądku?
Oparłam coło o rce i próbowałam ukryd panik w moim głoie kiedy
odpowiadałam:
- Takwporądku. Czemu pytasz?
- Bo sapiesz.
OchTerakiedyotymwpomniałmójoddechbyłurywany iwychodiłmoich
płucdodybkotarałamigoupokoidkiedyapytał
- Jetciemnocy- mruknąłipreunąłipadłnamniebrudwicamknłam
oczy.
- Oba – wykrztuiłam– Widocznie teraz jetemklautroobickąToco, uh,
nowego Prawdopodobnie kutek ubocny uciekania płonącego budynku pre
podziemny tunel – wiłamkolejnychwiejnyoddech– Huradlauraówpychicnych
- Wracajnagór – powiediałrcherautomatycnieza co gokochałam
- Nie – powiediałam, muającwojenogibyłydalej – Jetemytu by
uratowadwiatCroNiemacaunaatakipaniki
chodiłamdalej, po jednym szczeblu naraiotatecniercherteżruyłNie
byłampewnajakdługolimyna dółCułamjakbymijałygodinyamojeercecały
czas podchodiłomidogardła, a sama ziemia zdawałaimnie prygniatad.
Wrecietunelacąłiroerad i mrok preniknłołabewiatło. Kiedy moje
nogi w koocuuderyłyogruntowąpodłogodwróciłamiinalałamwoblicu
drugiego, krótego tuneluMiał co najwyżejeciu tóp wyokociiokołocterech
erokoci Cymkolwiekbyłoródłowiatła, pochodiło cegonakoocuwikego
tunelu. Odwróciłamiiobacyłamtojącegoamnąrcheramiałnieunywyra
twarzy.
- Zmojegodowiadcenia wiem, że nic dobrego nie wieci– powiediał
- To nieprawda – odpowiediałam łapiącgoarkZaclimyidwkierunku
wiatła – Dużo dobrych recy wieci Pałecki luorecencyjne wietliki. Cudne
wiecącewciemnocikoulki
Parknąłmiechemalejegopalceacinłyimocniej na moichlimydalej
coimnegoimokregokapnło namojąyjWdrygnłamialełamdalejwiatło
tałoijaniejercherijakrcilimyaróg i chwilpóniej nikijkwypełniał
powietrze. Zajłomichwilanimdałam sobieprawżepochodiłodemnie
PrednamirociągałoiolbrymiepomiecenieoceglanychcianachBlak
który widielimypochodiłżarówkiwiącejnagołymprewodie podobnie jak na
góre, w piwnicy. talimywpomieceniu ramiwramiokołotuinemdieciAlbo
przynajmniej tymiktórynimibyli.
Patrzyli prediebieniewidącymwrokiemmającrcesztywne przy bokach, jak
mechanicnelalkicekałyabyjewłącydrchermruknąłcoamnąale go nie
dołyałam. Ogarnłamnie falamdłoci, jak podełamdoNicka, wpatrująciwjego
puste oczy. Obok niego tała Daiy jej ciemne włoy były potargane, usta lekko
rozchylonejakgdybybyławtrakciemówieniacego kiedyotałaamrożonaZanimi
obacyłam nniChatonUrokktóryrotacałybywyglądadtakpikniejak Elodie,
teraniknąłwyglądałybardziej blado niżzapamitałam. Wyglądały teżmłodieji wtedy
bólpreyłmojąklatkpieriową
Prypomniałamobieżarty z Nickiem w ogrodzie w Thorne, korzystanie z magii,
aby prebieradinawajem wgłupieubrania. I to, jakwykłpatrednaDaiypoóbw
jaki ona iwniegowtulałaakażdymraemgdyiedieliobokiebie.
- One tu tych ludzi magaynują – powiediałammójgłoodbiłiechem. – Jakby
byli rzeczami . Archer. Tojetłuchaj wiediałamżetocotunajdiemybdiełe.
WątpibyLaraCranoużywała aklciakrwi by strzec jej przepisu na czekoladowe
ciasteczka. Ale to?
-Taaa - powiediałcicho Archer. – Towykracapoałeiamieniaiwkomar
– Położył rknamoim karku. – Tojetgociuktóryaatakowałmniewmłynieprawda?
– kinąłnaNicka
- Tak. Muiałygojakołapad– DotknłamrkiNickaByłaimnaijakbywoku
- Jakmylicoimitało?
- NiewiemTomożebydaklcieprytrymującealbojakiinnyrodajtego typu
magii. – Odtychdieciakówpochodiłotakwielecarnejmagiiżewiediałamiż
wszystkie byłydemonamiKażdy z nich. Poamoimimocamiktóre alaływemnienie
miałampojciaileaktycniemagiinajdujei w tej strasznej, małejpiecare
Archer wypuciłpreciąglepowietre.
- Nigdyniemylałemżebdżałowałkogoktopróbowałmniewypatroyd
- ToniebyłonZnaczytobyłonalenieonCasnoff mieniłygowpotwora.
Ponieważ go wkreiłyone nie wiem, nałałygonaciebieZmieniłyichwszystkich w
potwory. – Machnłamrkąnapootałediecitojącewmałejceli. – Ale jeżeli Casnoff
majątakiwycaj, wycytuwylądujemy.
Pryciągającmniebliżejrchermruknął
- Nie dopucimydotego.
- Jak? – dopytywałami, a moje łowaodbijałyiwpomieceniu – pójrna
tocymmamydocynieniaCroNiemożemyużywadmagiiNiemożemyopucid
tego miejsca. – Wypuciłamwojąrkuciku - Nawet nie wiemycodiejeiw
pootałejcciwiataWytkocomożemyrobidtotogradwcooby-Doo w
piwnicy.
- Toniewytkocomożemyrobidophie– powiediałrcher
Ilekrodwypowiadał mojeimiwiediałamżejetmówipoważnie.
- Comanamyli?– conąłiokilkakroków
- łuchajchcebyCranoodełyitedieciaki byłyocalonelubprynajmniej
Cóż trelamżewyciągnądjetej ndy. Nie chcesz aby ktokolwiek po raz kolejny
wkreał demonyąteżinneoobyktóretego chcą
- PropowiedmiżeniemówimyoOku
Odwróciłwrokichował rcedokieszeni.
- JatylkomówiżetyiOkomacie tutaj wpólnycel.
NiebyłampewnacybyłamoołomionałacyobrydonaBył to raczej rodzaj
mieszany wszystkich tych trzech rzeczy.
- Okej, jest tu nadolemożejakiwyciek gazu?możeuderyłegłowąw tunel?
Botylkotojetnaprawdwymówkądlamówieniacegotakgłupiego
- OchmaracjMercer– powiediał. – Pomyłbywalcyd armiądemonówu
boku wykolonychżołnieryjetwrcniedorecne. MożemyiddoNauicaabydała
namjakiproeknaoddalenieproblemów
- Niebądołem - warknłam
- Wicniebądnaiwna– odparł. – To jest dla nas zbyt trudne, by sobie z tym
poradidophieTojetbytciżkie dla Prodigium, abywalcydto nawłanąrkle
jelibymyłącyliiły byłaby anaże
- Co ty obie myli Cro? Że poproimy Oko o pomoc a oni wycy
odpowiedą„Jasne nie ma problemu! kiedykoocymyunicetwiaddemonytona
pewno nie zabijemy reszty z was, mimo żetakajetnaamijażyciowa!”?
Patrącnamniercherpowiediał
- Jecekilkamieicytemumylałaże Brannick teżtakieąZabójcynie
Prodigium. Ale nie miałanicpreciwkobycipomogły.
Zamrugałamniepewnie.
- ToToco innego – wybełkotałam - To moja
- Twoja rodzina? – apytałcicho. – Bo Okojetmoją
- letyniejetejednymnichNiedokooca
- Jestem, Mercer – powiediał. – Ijeliwciążtegonieroumie - Odetchnąłi
potarłipokarkuwpatrująciwjakipunkt nad moim ramieniem - Nieważne –
podumowałwkoocu
Odwróciłiiruyłpowrotemwkierunku drabiny. Wpatrywałamiw jego
plecy jeszcze przez kilka sekundanimanimruyłam. Trudnobyłouwierydżejeszcze
chwiltemużartowalimyicałowalimy i mylenieotymprawiłożemiałamochot
wybuchnądpłacemCynawiąekniemożebydprotyicliwytrochdłużejniż
kilka godzin?
Udalimy i powrotem na gór po drabinie i tym raem byłam byt
niecliwaiłabycud iklautroobicnieNagóreoparłibypodadmirkale
ja go ignorowałamiamadwignłami z tunelu.
Zamknłam za nami klapibełowapreunlimynadniąpowrotempółk.
Prełamobokniego, kierującidochodówByłamjużnapierwymkiedypocułam
palce acikające iwokółmojegonadgartka
- Sophie, proNiechctobąwalcyd
Obróciłamiiotworyłamutażebypowiediedżeteżniechcz nim walcyd.
Ale zanim torobiłam, obacyłam kątemoka charakterytycnybłykanatpneco
pamitam to jak mojarkawyarpałaijegouciku
- Jeliniechceniąwalcydmożeniepowinieneugerowadwpółpracy
ludmiktórychcąjąabid– mójgłowarknął
Archer conął itakybkożeprawieiprewróciłiniebyłampewnaczy
kiedykolwiek niewidiałamgotakwkurzonegoleybkoiotrąnął.
- Elodiegdybymchciałtobą poromawiadrobiłbymtoweaniecycoMoże
poedłbym do odcinku Ghost Hunters . leterachcporomawiadophiewic
wynoi.
Elodieniemiałaamiarutegorobid
- Zawe byłe beznadziejnym chłopakiem – powiediała. –Gdy odedłe
dopiałamdotwojegokontawietożemnienielubilenie jestem tak lepa, jak
martwa, naprawdlubi ophieWrecywitoci, trudnomitopojądalemylżeją
kochasz.
Zamknij ię, zamknij ię, zamknij ię.
Pieprzy to, odparła Spędzaie ały za na wygłupah i dowipah. Kto mui
zej na ziemię.
- Do czego zmierzasz? – apytałrchermrużącnamnieocyNaniąNieważne.
Bożetotawałoiniercne.
- Cal teżjąkocha, wiesz. I z tego, co wiem, to niebyłcciąkultuabójców
potworów Chodzi mi o tożejelimaamiarmiedlojalnodwobietronybydmoże
nadedłcaaby ipokłoniłwpodikowaniu.
Niemożnapowiedied że Elodie nie wiejakrobiddramatyczne wyjcie. Nastpną
recąktórąpamitałambyło jak wpadłam w ramiona Archera, mojagłowaodpłynła.
rcherchwyciłmniewpaieinagleodepchnąłnadługodramienia
- Sophie? – pytałpatrącuważniewmoje oczy.
- Tak – powiediałam drżącymgłoem – Wróciłam.
Jego palce roluniłyii byłato teraz bardiejpiecotaniżucik.
- Nie może kontrolowad gdy i w ten poób pojawia? Ona może ci
nawiedadwkażdejchwili?
tarałamizamiadalewyłobardiejjakkael
- Znasz ElodieNieądżebyktokiedykolwiekjąkontrolował
Marcącbrwircherabrałrce iwepchnąłje do kieszeni.
- Cóżwietnie.
Archer Tocoonamówiła. Wiesz, żetonieprawda.
Wruyłramionamiwedłobok mnie na schody.
- Najgorszą, możliwą rzeczą, jakąmożnapowiedied jest to, jak Elodie jest super
silnaNiemartwioto. - Zatrymałiipojrałprerami – Musimy chyba
powiediedJenniecotunadoleodkrylimy.
Racja. Właniodkrylimycałąband demonów To możepomócnamrowiąad
agadkMinłokolejne kilka sekund.
- ChodMercer– powiediałrcherpodającmirk
Tymraemją wiłam.
TłumacenieZauroconaMareniami
Poprawki: eveline__
Zgłoś jeśli naruszono regulamin