Rozdział 24.pdf

(350 KB) Pobierz
Rozdział 24
PoradrugitegodnianalałamiwgabinecieLary
Pokójwychodiłnadrewanatyłachbudynku i oberwowałammgłwijącąi
wokółpocerniałychpnikupiałaminatym,tak,byniewracaćuwagi na małą
leżank przed oknem, gdzie leżała paniCanorkomanakolanachiputątwarą
Tonącwkóranymotelupodrugiejtroniebiurka,Laratudiowałamnie Nie
wyglądałanałąTylkonaciekawąPrawierobawioną
- Mamnadiej,żenieprerwałamnicegobyt ważnegomidytobąapanem
Crossem.
Zacinłampalcetakmocno,żebyniemogłaobacyćjakdrżą
- Nie,potaremuWie jak rujnować ten wasz cały pokrconyplani uciec z tej
szalonej wyspy.
Roemiałai
- NawetteratwojepocuciehumorucinieopucaGdybyniebyłototak
denerwujące,anowałabymje. - Pochyliłai nad biurkiem,łącającdłonie i cowniej,
prypominało mi tych wytkichdoradcówktórychponałam(auwierciemi,żekiedy
chodiłam do normalnej koły, ponałam ich mnóstwo). - Cy dlatego próbuje
poromawiaćmojąiotrą?Dlacegowłamałaidiiajdomojegobiura?
Wdrygnłami,aLaraoparłaipowrotem nakrele,wykrywiającuta w
umiechuadowolenia
- Nieądiła,żeotymwiem, prawda?
ChciałambyćżartobliwaChciałampowiediećco, bypokaać,żeijej, do
cholery, niebojMielibymyprewagpremożedieićminut?I skoro wiediała,że
byłymy w jej biurze, to czy wiediała też,żemamykig?
Prynajmniejmiałamarkampowojejstronie.
- Jestem rozczarowana,żeo tym wiesz - powiediałam Larze, iadającnakrele,
naprzeciw biurka - ale widąc,jakąjeteokrutną wiedmą,niejetem za bardzo
zaskoczona.
Zmrużyła oczy.
- Wszystko dla ciebie jetżartemGrą. Diełożyciamojego ojca, zbawienie naszej
rasy...
- Diełemżyciatwojegoojcabyłoniewoleniegrupkinatolatków?Nicdiwnego,
żewaadwójkaokaałaitaknieamowita- powiediałam,wkaującgłowąwtron
pani Casnoff. Nie dawałażadnegonaku,żemnie łuchała.
Dobra teraz LaraiwkuryłaUiadławyprotowananakrele
- Cywiecomójojciecpowiciłbytworyćciebieicałątwojąlini?Cywie
cotracilimy? - wkaaładługimpalcempaniąCano. - byutrymaćnaą ra
bepiecną? bychronićnasz rodajodtych,którychcielibynawyeliminować?
- Zamieniasz ludzi w potwory - powiediałam- DieciTwojemuojcuudałoi
nicenielicepotemnicyłjej córk,ajeliwy to kontynuujecie, zrobicie to
samoemnąimoimtatą
- Koniec...
- CeluwicarodkiTo powiediałaTo wasze motto rodzinne, czy co?
Lara etywniała, jej kostki bielały.
- Cochciałabywiediećomojejrodinie,ophie?
Wcinłamipowrotemwmojekrełoipokrciłamgłową
- Myl,żewiemwytarcającodużootwojejrodinie,diki
- Nie wiesz nic - powiediałaLara,apotempreunłapalcewmoimkierunku
Pocątkowonicinietało,ajaatanawiałamicyto nie jest przypadkiem
czarownicowa wersja rodkowegopalca
I wtedy mój wrok acął carnieć Trąc i, próbowałam chwycić
podłokietnikikreła,alejużgoniebyło Mnie jużtamniebyłoOtoconapre
ciemnoć,prawiecułamijakbymbyłapowrotemwItineris. To uczucie klaustrofobii
acłomnieduić
wiecącaplamkaropocierałaiwciemnociach,powolimieniając iwobra
Patryłamnazimowy krajobrawi,apotemwytkoacłoiporuaćMżcynii
kobietymaerowaliwdółbiałącieżką,ichgłowybyłychylonepredimnemi
wiatremNiktminiepowiediał,cegoukałam,ale wiedawypełniałamojągłow,
jakbym zawewiediałaTobyławie,wktórejmiekał lexeiCano,amałydomna
amymrodku obrazu byłjegodomem.
Wtedygoobacyłam,ciemnowłoego chłopaka prycinitegotwarą do okna.
Cekałnawojegoojca,cułamniecierpliwienieimartwiłami,jakbytobyły moje
właneemocjePiknakobietaociemnychblondwłoach pogładiła jego głowi
eptałacodo niego po rosyjskuMimo,żeniemogłampowiediećaniłowawtym
jyku,mogłamroumieć,comówiła
- WytkobdiewporądkulexeiTwójojcieciinnibdąnabronić,obiecuj
Zroumiałamwtedy,żecaławiekładaiProdigiumidiotałapodjtajaka
ważnadecyjaCoo ruchu,bepieceńtwieUkryciuleanimmogłamdowiedieći,
cotobyło,obrapreunąłiponownie
Uliceniebyłyjużpokryteniegiem,niebyłoteżjużmałych,oryginalnychchatek
Byłtylkochao,ogieńidymPłomieniebyłytakjane,żechciałamałonićocy,alenie
miałamrąkBądteżocuWidiałamlexeiabiegnącegowdłuż ulicy,ciganegopre
wieniaków
Wiedą, czym jetemy ,pomylałlexei Zaleli a, aleli.
Zanim,naulicyleżałynieruchome postacie, wiediałam,żetojegorodiceWokół
głowymatki rotrepanebyłyjej blondwłoy,cciowowciążjeceitliłyMalutki
ktałt obok niego, byłjegokochaną siostra, aonambył bardzo prerażony. Jego strach
imutekalewałmnieprawieniedonieieniaPłomienieacłyblaknąć,aobraacął
imieniaćAlexei byłteratary,miałmożedwadiecialatByłprytojnyi mniej
urowywodróżnieniuodkilkudjć, naktórychgo widiałam
Jechałnatylnymiedeniuamochodu, obokwgórijanoielonejtrawy,które
wydawałymiinajome. Byłpodekcytowany,ajagopalcebbniłynerwowowkiążk
najdującą inajegokolanach
Kig carów.
amochód brcał nakamiennymmocie,aw polu widzenia naglenalałoi
Thorne Abbey.
Alexei mógłdotrec dziewczyny na trawniku, wszystkie studentki z żeńkiej
uczelni w Londynie. ZotałyprowadonedoThorne,ponieważwmiecieniebyłojuż
dla nich innego bezpiecznego miejsca. Alexei poglądałnanie, a na jego twarzy malował
iwąkiumiech
W kou , pomylał W kou.
Wtedy obraz nagle pociemniał, natpne co pamitam to to, że byłam
powrotem wbiureLarydyącwotelu
- Myl,żeto oddaje sens sprawy - powiediałaLarapokojnieporądkując jakie
papiery.
Jecemnątrło,próbowałam uwiadomićobie,żetoniemoja cała rodzina,
włanieotałaamordowananaulicyKiedypocułam,żemognowuromawiać,
powiediałam
- LudieamordowalijegorodinByłprerażonyichciałnalećpoóbby
ochronićret Prodigium imożetrochiemcić. Ale... to nie znaczy,żerobił
dobrze.
Zdławiłamodruchwymiotny,prypominającobieradoćwgłowielexeiana
widok gromadki niewinnych diewcątbiegającychpotrawniku Thorne Abbey. Alice,
moja prababcia, byłajednąnich
- Poza tym, wiem,żeniechodioochronMoże od tego iacło,aledocego
twójtatanaprawdchciałużyćlice?Bowie,coja myl?Myl,żedemon-wierątko
byłbycałkiemprydatny,jelichciałbymieć całe Prodigium chodącepoiemi pod
kontrolą
Laranawetniepróbowałaaprecyć
- Być może Ocywicie, cały oddiał „demonów-wierątek” byłby jeszcze
wygodniejszy.
OdłożyłapapieryiotrożnieotworyłauladWyciągnłakigamojeerce
pulowało,ażwmoichtopach
- kąd
- Och, panna Talbot bardoybkomijąoddałaJelichciała kig,muiała
tylko poproić- kontynuowała,ajawpatrywałamiwniądeorientowana
- Co?
- I tak mielimyamiarciją wkońcu dać. Niejetewielewartabewoichmocy
- prewracałatrony,ażdotarładoaklcia,któremogłoprywrócićmimagi Sam
widoktychłów na kartce prawiał,żechciałam wykocyćekóry
Lara przyunła do mnie kiążk.
- Dalej. Dotknij - potemachichotała- Otak,ophie,wiediałam,żetwójojciec
mówiłci,żebygodotknłaWiediałam o tych wszystkich godinach,którepdalicie
przy tej kside.
Mojamagiabyłatylko kilka cali ode mnie. Wszystko wewnątrmniewrci
tegodomagałolenapotkałamocyLaryiapytałam
- Pocomiałabychciećmoichmocy,korowchwiligdyjeodykam,totąd
uciekn?
Lara tylko idomnie umiechnła.
- ophie,kiedytwójojciecopowiadałciodemonach,powiediałciw jakipoób
ąone kontrolowane?
- Carownicalubcarnokiżnik,którytworyłdemonamożegokontrolować,ale
ponieważtechnicnieniktmnienietworył,niktniemożemniekontrolować
- Myrównieżtakmylelimy- prynałaLaraz niewielkim skinieniem. - Ale potem
robilimykilkabadańWie,kolekcje twojegoojcawThornebyłobardoprydatne. I
wyobra obie nae diwienie, gdy okaało i, że dolnoć kontrolowania jest
przekazywana z krwią.
We krwi ,powiediałapaniCano We krwi. Twojej i mojej, mojego ojca i Alice...
Nagleuwiadomiłamobiecotoonaca
- Naojciecwykonałrytuał,któryokaałimienićtwojąprababciwdemona-
powiediałaLara. - NaródcitworyłOnacato,żejeliodykamoce,bdie
podnaąkontrolą
Niemogłamoderwaćocuodaklcia, nawet, gdy acłamitrąć
- Toniemożliwe- powiediałam,jakby mówienietakmiałoprawić,żetaniei
toprawdą. - Jeżelimogłyciemniekontrolować,tocemunierobiłycietegowceniej?
- Niewiediałymy,żemożemy,wic niepróbowałymy - powiediałapani
Casnoff, odywająci po raz pierwszy.
- Ale po co? Po co chcecie mnie kontrolować,koromożeciewkreić tyle
demonów, ile tylko chcecie?
- Nowe demony potraią byćnieobliczalne - powiediałaLara. - Ale ty? Czwartej
generacji demon? Uciebieana,że... tracikontrol,powiedmy,że jest bardzo,
bardzo małaCoprawia,żelepiejnadajeidorolilidera- Laraumiechnłaido
mnie, ale w jej oczach nie byłozdrowego roądku. - Każdaarmiapotrebuje wkońcu
lidera.
Dotałamkurcużołądka, erwałaminarówne nogi, oduwająciodbiurka
- Nie, nie, otannaawepozbawiona mocy,niebdpodwaąkontrolą
Lararuciłaotwartąkignawojebiurko,amojamagiaawyła
- Tytakmówi - powiediałaopierająciokreło. – Ale twojemocechcąbyć
uwolnioneJakodemonjetekimjete,atera,kiedyobacyłaaklcie, magia
wewnątrciebieniepocnie,dopókinieotanieprywrócona
Wytkocochciałamrobićtoacinąćrcenatejtronie
- Dlacegoniemożemniepo prostu zmusić?- apytałamjej.
Jeliwytkocomuiałamrobićtodotknąćtrony,mogłaprejćwokół biurka i
łapaćmniePrerażonauwiadomiłamobie,żechciałambytorobiłai conłam i.
- Carytakiejaktenądelikatne- powiediała- Niemożnakogomuićdo
robienia cego tak potżnego To mui być twój wybór Kiga bdie tutaj –
powiediałado mnie Lara, gdy podchodiłamdodrwi– Codziennie otwarta na tym
aklciu, Sophie. Wywając ciMożeaocdić sobie wielebólujeliitemu
poddasz.
ignłamdoklamki,mojąkórnaglealałimnypotKiedydrwiwreciei
odtworyły,wybiegłam,mojamagiakrycałatakgłono,żechciałamatkaćuy
Jennacekałanamniewnaympokoju,akiedyotworyłamdrwionakocyła
narównenogi
- OmójBoże,wytkowporądku?KiedyLarapryłatutajipoproiłaokig,
prawieumarłam i... Soph?
Tutajtknotaakigąniebyłatak intenywna,alewciążdrżałamdająci
poprowadićdołóżkaJennakuliłaiobokmnie
- Coitało?- pytałacicho
KiedykońcyłamopowiadaćJennieotym,coitałowbiureLary,pretałam
itrąć,aleacłam płaka .
- Tak bardzo chcpowrotem moje moce - powiediałam Jennie, gdy głakała
mniepowłoach - aleniemogryykować byciarecą,którąmogą kontrolować
Byłampewna,żegdy odzyskam swoje mocepowrotemtowytkobdie wporądku
leto?Boże,Jenna,tojetowielegore
- Ciii - epnła- Rozgryziemy to. Rozgryziemy.
lejejgłobyłdrżącyZanłymynajej łóżkuprytulającinawajemjakmałe
dzieci.
Mylałam,żetogrmotmnieobudiłUiadłamnałóżku,mrugałam, a niski huk
prepełnił domybybrcały,ajakiedytawiałamnoginapodłode,mogłampocuć
lekkie drganie.
- Co? - mruknłaJennaennie
Podełamdookna,tarająciroumieć,cowidiałamwiatłagraływemgle,
na pocątku migotałyniewyranie, ale potem rozbłyły takmocno,żemogłamobacyć
Zgłoś jeśli naruszono regulamin