IPN_46mih.pdf

(1163 KB) Pobierz
321297454 UNPDF
DODATEK SPECJALNY IPN
IPN
Krwawy Grudzień
39 lat temu, w grudniu 1970 r., Szczecin i Pomorze stały się miej-
scem, gdzie komunistyczna władza pokazała swoje prawdziwe, mor-
dercze oblicze. Tamte tragiczne dni były jednym z przełomowych
momentów w najnowszej historii Polski, gdy społeczeństwo budzi-
ło się do walki o wolność. Szkoda, że obecnie bohaterowie tamtych
dni rzadko pojawiają się w almanachach ludzi, którzy wyróżnili się
w zmaganiach z nieludzkim systemem. Należy pamiętać, że to rów-
nież ich krew i oiary życia wytyczyły drogę ku wolnej Polsce.
Szczecin – miasto śmiałe
J esienią 1968 r., czyli przed wydarzeniami, które po
raz pierwszy od przełomu październikowego tak
potężnie wstrząsnęły posadami systemu w Polsce,
aparat represji wywnioskował z oceny zachowań i po-
glądów pracowników poszczególnych zakładów pracy
na terenie Szczecina, że „najbardziej aktywna i jedno-
cześnie wymagająca analizy jest załoga Stoczni im.
A. Warskiego”. Z wypowiedzi osób zatrudnionych
w tym przedsiębiorstwie można było wnosić, że ist-
niała wśród nich spora grupa, której nie tylko nie po-
dobał się aktualny I sekretarz Komitetu Centralnego,
ale system socjalistyczny w ogóle. Malkontentów znaj-
dywało się zarówno wśród kadry inżynierskiej, jak
i wśród pracowników produkcyjnych. Z tym że o ile ci
pierwsi skłonni byli pokładać nadzieję w Romanie
Zambrowskim i prezentowanej w czasach „odwilży”,
przez niego i innych „Puławian”, wersji „liberalnego
socjalizmu”, o tyle drudzy nie mieli złudzeń odnośnie
do systemu i cechował ich brak wiary w którąkolwiek
z mutacji narzuconego Polsce ustroju. Swoje jedno-
znaczne poglądy wyrażali w mowie, podczas dyskusji
z kolegami na wydziałach, ale też i w piśmie; „kredą lub
ołówkiem na budowanych jednostkach, w korytarzach
i w urządzeniach sanitarnych”. Wśród tych pospiesznie
wypisywanych postulatów dominowały żądania: „Precz
z czerwoną burżuazją”, „czerwoną szarańczą”, „czerwo-
nym okupantem”. Były też szersze, pisemne wypowie-
dzi. 20-letni pracownik Stoczni wykonał wiele ulotek,
których treść wzywała obywateli kraju do zmiany rzą-
du, walki o wolność, wycofania wojsk radzieckich z Pol-
ski. Inny pracownik „Warskiego” wysyłał odezwy do ko-
mitetów zakładowych kluczowych zakładów pracy
Szczecina, w których oczerniał sekretarzy i członków eg-
zekutywy KW PZPR w Szczecinie.
Na marginesie warto zauważyć, że brak silnego
ośrodka kulturalno-naukowego miał też swoją dobrą
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA l NOWE PAŃSTWO 12/2009
I
DODATEK SPECJALNY
Robert Kościelny, IPN Szczecin
321297454.004.png
DODATEK SPECJALNY IPN
Wielogodzinne oczekiwanie na towar, który, we-
dług natarczywie krążących wieści, w dodatku ma la-
da dzień podrożeć, rodził opinie dalekie od tych, któ-
rymi dzielił się ze słuchaczami partyjnymi mówca. Pe-
symiści z kolejek, z wiadomych przyczyn optymistów
raczej brakowało, zwracali uwagę na to, że ćwierć wie-
ku po wojnie panuje taki niedostatek, że aby kupić
podstawowe produkty, jak masło czy margaryna, trze-
ba ustawiać się w kolejce już we wczesnych godzinach
rannych. Podnoszono też, że prasa kłamie, gdyż
„w prasie pisze się, że coraz więcej produkujemy arty-
kułów spożywczych, zwiększa się produkcja masła,
a w sklepach brak masła i margaryny”. Meldunki z ko-
lejnych dni, miesięcy – września, października, listo-
pada – mówiły o narastającym przekonaniu o nie-
uchronnych podwyżkach.
17 grudnia 1970 r., Szczecin. Protestujący podążają ul. Dubois
Władza nie miała złudzeń
Władza wiedziała, że akademijne slogany, o „wyż-
szości nad niższością”, nie na długo zaczarują rzeczy-
wistość, która, pokazał to już marzec 1968 r., nabrzmie-
wała do buntu społeczeństwa mającego dość kłam-
stwa i pustych półek sklepowych. W trzeciej dekadzie
listopada 1970 r., czyli niecały miesiąc przed tragedią
grudniową, na Konferencji Sprawozdawczo-Wyborczej
KZ PZPR przy KW MO w Szczecinie Julian Urantówka,
komendant wojewódzki KW MO, mówił, że „sytuacja
gospodarcza w Polsce i te wysiłki, które podejmuje
partia nasza, aby intensyikować naszą ekonomikę”,
spowodują, że milicja będzie musiała „zmobilizować
wszystkie siły, aby poprawić porządek publiczny, aby
wszystkie zajścia uliczne likwidować w zarodku po to,
aby nie dać pretekstu do tego, aby nastąpiła jakaś pro-
wokacja”. Jeszcze wyraźniej o tym, że w gospodarce
dzieje się źle i że rzutuje to w sposób dramatyczny na
nastroje społeczne, coraz bardziej nieprzychylne wła-
dzy, mówił na tymże posiedzeniu instancji partyjnej
Antoni Walaszek, ówczesny I sekretarza KW PZPR
w Szczecinie: „Problem zaopatrzenia rynku staje się
podstawową sprawą naszej działalności partyjnej.
Można wiele słów mówić na temat dobrodziejstwa so-
cjalizmu, lecz ludzie socjalizm odczuwają na co dzień.
Ludzie oceniają nie tylko na podstawie tego, co mó-
wią I-si sekretarze, co mówi nauka marksizmu-lenini-
zmu, ale jaka jest konfrontacja teorii z praktyką, dlate-
go po 25 latach trudno jest mówić i wracać do stanu
zerowego z 1945 r., a nawet wracać do spraw sanacji”.
Brzmiało to dość rozsądnie, zwłaszcza jak na aparatczy-
ka, który niecały miesiąc później nie stanął na wyso-
kości zadania, arogancko odrzucając propozycję roz-
mowy przedłożoną mu przez, zbulwersowaną wyso-
kością podwyżek, załogę „Warskiego”.
12 grudnia 1970 r., w godzinach wieczornych, oi-
cjalny komunikat PAP poinformował mieszkańców
kraju o mających nastąpić od niedzieli 13 grudnia
podwyżkach cen na artykuły spożywcze. Jednak już
wcześniej, o godz. 17:00, odbyły się w zakładach pracy
zebrania partyjne, na których odczytano list Biura Po-
litycznego zawiadamiający członków partii o tym,
dla mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego stronę, bo, jak notowali
funkcjonariusze SB (oczywiście z troską), ten brak w centrum indoktry-
nacji sprawiał, że Szczecin „narażony jest najbardziej ze wszystkich
miast na wpływy zewnętrzne” (chodziło o wpływy „kultury kapitali-
stycznej”), a młodzież, „w większości dynamiczna i zdolna zdana jest na
samodzielne poszukiwanie wzorów kulturowych”.
Urzędowy optymizm a rzeczywistość „małej stabilizacji”
W tamtych czasach wróg czaił się wszędzie, w każdej chwili mógł też
ukazać swoje podłe, imperialistyczne oblicze. Nawet tak radosne świę-
to jak „Obchody Srebrnego Jubileuszu naszej Ojczyzny – 25. rocznica
Manifestu Lipcowego PKWN – stały się terenem konfrontacji sił socja-
listycznych i antysocjalistycznych” – ubolewał partyjny mówca na ple-
narnym posiedzeniu Komitetu Zakładowego PZPR przy Komendzie
Wojewódzkiej MO w Szczecinie. Jednak społeczeństwo ziemi szczeciń-
skiej dało odpór knowaniom kapitalistów, biorąc aktywny, ponad
97-proc., udział w odbywających się właśnie w roku wspomnianego
„Srebrnego Jubileuszu” wyborach do Sejmu i rad narodowych. Prawie
wszyscy głosujący wskazali wrzuconą do urny kartką wyborczą na kan-
dydatów z listy FJN, jedynej zresztą: „Powszechnym udziałem w głoso-
waniu miliony obywateli nie tylko zamanifestowały swoje poparcie dla
programu i kandydatów FJN, ale również tym aktem zadokumentowa-
ły, że są pełnoprawnymi współgospodarzami kraju, że każda sprawa do-
t[ycząca] kraju i społeczeństwa jest ich własną sprawą”. Trudno wyroko-
wać, czy partyjny orator wierzył w to, co mówił, podobnie jak wtedy,
gdy podkreślał z patosem, że pod kierownictwem partii Polska stała się
krajem, „w którym sprawiedliwość społeczna i postęp znajdują coraz
pełniejszy wyraz w patriotycznej postawie i aktywności na rzecz dalsze-
go rozwoju”.
Cytowana tromtadracja pochodzi z kwietnia 1970 r., a co najmniej
od czerwca tegoż roku wśród mieszkańców Pomorza Zachodniego krą-
żyły pogłoski o mających nastąpić w najbliższym czasie podwyżkach
cen na artykuły żywnościowe. Podrożeć miały smalec, słonina, mąka,
wyroby piekarnicze, mleko i jego przetwory, słodycze, kakao. Dodawa-
no też, że zniesione mają być dodatki rodzinne dla osób posiadających
do dwójki dzieci. W jednym z PGR w Koszalinie ludzie komentowali te
informacje uwagą, że „obecnie i tak jest wszystko drogie i jak jeszcze
podniosą ceny, to trudno będzie żyć”.
II
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA l NOWE PAŃSTWO 12/2009
321297454.005.png 321297454.006.png
DODATEK SPECJALNY IPN
o czym obywatele mieli dowiedzieć się za kilka godzin
ze wspomnianego komunikatu PAP. Na zebraniu KZ
PZPR przy KW MO w Szczecinie, po odczytaniu listu
przez I sekretarza KZ, głos zabrał Marian Zakrzewski,
kierownik Wydziału Administracyjnego KW PZPR
w Szczecinie. Przyznał on, że podwyżka cen na artyku-
ły żywnościowe to „sprawa niepopularna, ciężka i ude-
rza w ludzi, którzy najmniej zarabiają, w związku
z czym nie spodziewamy się zadowolenia, a wręcz
uważamy, że będzie wiele niezadowolenia i na tym
może się nie skończyć”.
W Stoczni nadzieja
Przed północą 12 grudnia płk Romuald Głowacki,
I zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB,
powiadomił pełniącego dyżur zastępcę komendanta
wojewódzkiego MO, że na schodach mieszkania pro-
kuratora wojewódzkiego Zdzisława Rozuma pojawił
się napis: „Śmierć”. Znalazł się również na konsulacie
radzieckim, na drzwiach wejściowych narysowano
swastykę, a na samym budynku napis, którego autor
nie przebierał w słowach: „wy k[...]y, ciemiężyciele
narodu”. Poza tym na chodniku koło budynku kon-
sulatu: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Już następnego
dnia, po ogłoszeniu komunikatu o podwyżkach,
w kilku zakładach: Fabryce Kabli „Załom”, w Przed-
siębiorstwie Produkcji Pomocniczej i Budownictwa
Rolniczego oraz Przedsiębiorstwie Uprzemysłowienia
Budownictwa Rolniczego w Szczecin-Dąbiu, niektó-
rzy pracownicy mówili, że „sami nie mają możliwo-
ści zorganizowania strajku, ale gdyby uczyniła to
Stocznia Szczecińska, to przyłączą się do niej”. 14 grud-
nia SB odnotowała próbę „inspiracji sytuacji strajko-
wej” w „Warskim”, gdzie jeden z pracowników poran-
nej zmiany zaraz po przyjściu do pracy zapytał kole-
gów: „czy strajkujemy?”. Również w Przedsiębiorstwie
Nadodrzańskim w Policach z podobnym pytaniem
zwrócił się do współpracowników były przewodni-
czący rady zakładowej tegoż przedsiębiorstwa. Na ra-
zie jednak próby te „nie znalazły aprobaty u reszty
pracowników”. We wtorek 15 grudnia na Wydziale
W-3 Stoczni „Warskiego” pojawił się napis wzywający
do zaprzestania komentarzy na temat dokonanych
podwyżek cen; gdyż w miejsce jałowych dyskusji na-
leży podjąć strajk. 16 grudnia SB odnotowała, że
w Szczecińskiej Stoczni „Warskiego” na początku dru-
giej zmiany, około godz. 14.00 grupa pracowników
jednego z wydziałów (TGM) „chodząc po obiekcie, in-
formowała robotników o mającej się odbyć jutro
o godz. 10-tej masówce w Stoczni”. Kilka godzin póź-
niej, między 16.00 a 17.00, dyżurny elektryk Stoczni
również chodząc po wydziałach, „zapowiadał, aby ro-
botnicy przygotowywali się na jutro na godz. 10-tą”.
Około godz. 18.00 na Wydziale W-0 w trzech róż-
nych miejscach zauważono napisy wykonane kredą:
„strajk 17-go”, „strajk 18-go”. O tym, że stoczniowcy
z „Warskiego” chcieli w akcie solidarności z kolegami
z Gdańska zorganizować 17 grudnia wiec, mówiono
tego dnia w mieście. W tym czasie Służba Bezpieczeń-
17 grudnia 1970 r. Protesty uliczne pod Komitetem Wojewódzkim PZPR. Pod budynkiem widać
ustawione transportery opancerzone „SKOT”
stwa uzyskała wiele informacji, „które w różnej formie sugerują czynie-
nie przygotowań do masówki i strajku”. Również w regionie, w małych
miejscowościach, takich jak Kamień Pomorski, co najmniej od 16 grud-
nia, krążyły wieści, że stoczniowcy z „Warskiego” szykują się do strajku,
a nawet że doszło do manifestacji i walk ulicznych.
Dni krwawe
Rano 17 grudnia pracę podjęły wszystkie zakłady w województwie,
w tym pracownicy „Warskiego”. Ale w szatniach dwu wydziałów Stocz-
ni, W-4 i W-5, pojawiły się napisy nawołujące do rozpoczęcia strajku
o godz. 10.00 oraz deklarujące poparcie dla Gdańska. Aktywiści partyj-
ni usuwali napisy i starali się przeciwdziałać pojedynczym głosom wzy-
wającym po godz. 6.00 do buntu. Około godz. 8.30 sekretarz ds. organi-
zacyjnych KW PZPR w Szczecinie, Jerzy Ostrzyżek, przeprowadził roz-
mowę z dwoma członkami zakładowej organizacji partyjnej, Witoldem
Adinem oraz Lucjanem Adamczukiem, którzy chcieli namawiać pra-
cowników do protestu. Sekretarz próbował wyperswadować im ten za-
miar straszakiem „nowej Czechosłowacji”, do której mogłoby dojść
zwłaszcza w sytuacji ataku na konsulat radziecki, mieszczący się
w Szczecinie przy ul. Piotra Skargi.
Około godz. 10.00 na Wydziale Kadłubowni Stoczni Szczecińskiej
podczas przerwy śniadaniowej zaczęły gromadzić się grupy robotni-
ków, około 1,5 tys. osób. Również na innych wydziałach zaczęli zbierać
się pracownicy. Tłum liczący, według różnych relacji, od 1,5 tys. do 3 tys.,
a nawet 4 tys. stoczniowców wziął udział w wiecu pod brama główną za-
kładu, gdzie znajdował się budynek dyrekcji Stoczni. Wieść o masówce
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA l NOWE PAŃSTWO 12/2009
III
321297454.007.png
DODATEK SPECJALNY IPN
17 grudnia 1970 r. Fragment budynku, w którym mieścił się Komitet Wojewódzki PZPR
wydarzeń przesunęło się w stronę oddalonego o oko-
ło 200 metrów gmachu KW MO. Najbardziej zdetermi-
nowani podjęli atak na zabudowania milicyjne, skło-
niła ich do tego nieprawdziwa wieść o aresztowaniu
niektórych uczestników wydarzeń, którzy mieli być
przetrzymywani w KW MO. Wówczas, około godz. 16,
z okien komendy broniące budynku wojsko zaczęło
strzelać do ludzi, strzelali również znajdujący się
w gmachu milicjanci – od ognia z broni ręcznej i ma-
szynowej padli pierwsi zabici i ranni. Godzinę później
do osób próbujących szturmować, znajdujący się w in-
nej części miasta, areszt śledczy, gdzie, jak mylnie są-
dzono, znajdowali się aresztowani uczestnicy zajść, też
oddano strzały – byli kolejni ranni i zabici. 17 grudnia
1970 r. zajścia w Szczecinie, z ekonomiczno-społecz-
nych przekształciły się w antykomunistyczne, antyrzą-
dowe oraz antyradzieckie.
Dzień później wzorem Gdańska i Gdyni założono
zewnętrzną blokadę dwu sąsiadującym stoczniom:
„Warskiego” i „Gryii”. Pracownicy zablokowanych
przez czołgi zakładów zinterpretowali to jako przejaw
arogancji władzy, która przysłała nadzorców w czoł-
gach, mających zadanie pilnowania pracujących nie-
wolników. Tak jak dzień wcześniej przed budynkiem
dyrekcji zaczął gromadzić się tłum, który wznosił pod
adresem wojska wrogie okrzyki i rzucał w ich kierun-
ku kamieniami i ciężkimi przedmiotami. Około godz.
8 padły strzały (znów strzelało wojsko), w wyniku któ-
rych kilka osób zostało rannych, a dwóch młodych
stoczniowców (jeden był uczniem Zasadniczej Szkoły
Budowy Okrętów) poniosło śmierć.
W sumie w ciągu dwóch dni grudnia 1970 r. w Szcze-
cinie zginęło 16 osób, a 17. oiarą była dziewczynka, któ-
ra w wyniku obrażeń, jakich doznała matka, zmarła
w jej łonie. Rannych zostało co najmniej 110 osób,
w tym 68 miało rany postrzałowe. Po stronie przeciwnej
było ponad 100 rannych milicjantów i żołnierzy.
Do tłumienia demonstracji 17 grudnia użyto,
oprócz sił wojskowych, w tym m.in. 12. Dywizji Zme-
chanizowanej oraz 12. Brygady WOP, również ponad
900 funkcjonariuszy MO i około 300 ORMO. Dzień
później do pacyikacji użyto podobną liczbę milicjan-
tów i ormowców, wspomaganych przez żołnierzy
w czołgach i transporterach opancerzonych.
została trzykrotnie, tuż przed godz. 10.00, przekazana drogą telefonicz-
ną również do KW MO. W ostatnim z telefonów rozmówca powiedział:
„jak możecie pachołki strzelać do bezbronnych. O godzinie 10:00 urzą-
dzamy wiec”.
Do zgromadzonych przemówił dyrektor Stoczni Tadeusz Cenkier
oraz I sekretarz KZ PZPR Eugeniusz Muszyński. Apel o powrót do pra-
cy, skierowany przez zakładowych dygnitarzy z okna pierwszego pię-
tra gmachu, w którym mieściła się dyrekcja i zakładowy komitet par-
tii, zgromadzeni przyjęli gwizdami. Dyrektor użył jeszcze straszaka in-
terwencji radzieckiej, przypominając tragiczne wydarzenia na Wę-
grzech i w Czechosłowacji. W końcu usiłował posłużyć się
przekupstwem, mówiąc, że przepadnie stoczniowcom 11 mln zł pre-
mii eksportowej, którą obiecał telefonicznie premier Józef Cyrankie-
wicz. Mimo że stoczniowcy domagali się rozmowy o podwyżkach
z I sekretarzem KW Antonim Walaszkiem, ten nie przybył do zakładu,
stwierdzając w gronie towarzyszy w KW, że z „motłochem” rozmawiać
nie będzie. Warto podkreślić, że w tym czasie zdecydowana większość
pracowników „Warskiego” nie przerywała pracy, nie uczestniczyła też
w późniejszych walkach ulicznych.
Po godz. 10 kolumny pracowników Stoczni, do których dołączyli pra-
cownicy zatrudnieni w pobliskich zakładach pracy oraz przechodnie,
podążały w kierunku gmachu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej na
ówczesnej ul. Dzierżyńskiego (dziś: Armii Krajowej), zostały jednak roz-
proszone przez oddziały ZOMO. Inne, uformowane później, starały się
dotrzeć do budynku Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej na Wa-
łach Chrobrego. Również nieskutecznie. Dopiero około godz. 13, a we-
dług niektórych informacji nawet później, zaczął gromadzić się tłum
pod gmachem KW PZPR w Szczecinie, który bardzo szybko, jeżeli wie-
rzyć źródłu MSW, urósł 30-krotnie: z grupy 500-osobowej o godz. 13.50,
do 15-tysięcznej masy ludzi około godz. 14.10!
Na widok gęstniejącego tłumu sekretarze, z Antonim Walaszkiem
na czele, pierzchli z budynku KW. Jeden z sekretarzy, Józef Łachowicz,
musiał salwować się skokiem z okna, łamiąc nogę. Ludzie napierający
już w tym czasie na wejście budynku pozwolili zabrać sekretarza do
szpitala, podobnie zresztą jak dwu innych lżej kontuzjowanych pracow-
ników KW. Gdy w budynku nie było już przedstawicieli „awangardy
klasy robotniczej”, zaczęto wrzucać przez okna butelki z benzyną oraz
podjęto szturm na opustoszałą siedzibę PZPR. Około godz. 15 centrum
„Republika Szczecińska”
W grudniu 1970 r. pracownicy szczecińskich zakła-
dów pracy, z „Warskim” na czele, zaczęli protest póź-
niej od załóg z Trójmiasta, ale też później niż one
skończyli. Gdy 18 grudnia zaczął się strajk w stocz-
niach szczecińskich, załogi drugiej zmiany stoczni
gdańskich podjęły produkcję. Gdy fala strajków
w Szczecinie zaczęła rozszerzać się na kolejne zakła-
dy, od 18 do 22 grudnia strajki podjęło 117 przedsię-
biorstw, pod miasto zaczęły nadciągać siły porządko-
we, niepotrzebne już pod Trójmiastem, przystępują-
cym właśnie do pracy.
Czy stoczniowcy ze Szczecina wypominali kolegom
z Gdańska, że w czasie, gdy „Warski” stawał się
IV
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA l NOWE PAŃSTWO 12/2009
321297454.001.png 321297454.002.png
DODATEK SPECJALNY IPN
centrum walki o prawa pracownicze, w Stoczni „Leni-
na” odrabiano straty produkcyjne związane z zaistnia-
łymi, kilkudniowymi „przerwami w pracy” – tak jak
10 lat później wypominać się będzie strajkującym
w Szczecinie, że o dzień za szybko podpisali porozu-
mienia z przedstawicielami rządu, nie wspierając
przeto do końca kolegów z Gdańska?
Szczecin w tym czasie był miastem oblężonym,
w którym stopniowo władzę przejął Ogólnomiejski
Komitet Strajkowy, sprawując ją w sposób bardzo od-
powiedzialny. „Republika Szczecińska”, choć trwała
tylko cztery dni, stała się przecież dowodem na to, że
społeczność poddana od ćwierćwiecza procesowi
ubezwłasnowolnienia potraiła stargać krępujące ją
powrozy indoktrynacji komunistycznej i zaczęła mó-
wić własnym głosem.
I to w warunkach szczególnie niekorzystnych. Przy-
pomnijmy, że – pomijając terror policyjny władzy nie-
cierpiącej jakichkolwiek przejawów inicjatyw oddol-
nych, a zwłaszcza takich, które przez sam fakt zaistnie-
nia zadawały kłam marksistowskim dogmatom o par-
tii, jako awangardzie klasy robotniczej – działo się to
wszystko na terenie Ziem Zachodnich, a więc obszarze
zamieszkanym przez ludzi wykorzenionych ze swych
małych ojczyzn, pozbawionych lokalnej tradycji, nie-
mających środowiskowych autorytetów, historycz-
nych, lokalnych, punktów odniesienia dla walki z ko-
munistyczną uzurpacją. Inteligencja szczecińska, sła-
ba, marksistowska, nie mogła stanowić intelektualne-
go zaplecza dla postaw niezależnych.
Komitet Strajkowy wysunął pod adresem władz żą-
dania wyartykułowane w 21 postulatach, z których
dopiero trzeci był „socjalno-bytowy” – odwołać pod-
wyżki cen na artykuły żywnościowe. Dwa pierwsze,
jak najbardziej polityczne, żądały ustąpienia CRZZ,
„która nigdy nie występowała w obronie mas pracują-
cych” oraz powołania niezależnych związków zawodo-
wych. Domagano się też rozliczeń winnych kryzysu
oraz ukarania tych, którzy kazali strzelać do protestują-
cych na ulicach miasta. Warto przy okazji zwrócić uwa-
gę, że jednym z żądań załogi Przedsiębiorstwa „Gryf”,
które jednak nie znalazło się wśród 21 postulatów
OKS, było domaganie się demokratyzacji życia w Pol-
sce: „zniesienia systemu milicyjnego, szybkiej i jawnej
informacji”. Pracownicy „Gryfa” żądali też „niezależ-
nych związków zawodowych”. Mimo negocjacji z wła-
dzami lokalnymi, obitujących w wiele dramatycz-
nych zwrotów, strajkującym nie udało się skłonić rzą-
dzących do spełnienia żądań. Był to główny powód
strajku styczniowego.
17 grudnia 1970 r. Protesty przed Komitetem Wojewódzkim PZPR
ków partyjno-rządowych”, obecnych w świetlicy Stoczni „Warskiego”,
aby do czasu przeprowadzenia demokratycznych wyborów do związ-
ków zawodowych Komisja Robotnicza wyłoniona ze składu Komitetu
Strajkowego mogła działać przy radzie zakładowej i robotniczej.
Komisja Robotnicza, czyli, przynajmniej w intencji, bo oczywiście
nie w sensie instytucji, niezależny związek zawodowy, jak pisał szcze-
ciński historyk, Michał Paziewski. Warto od razu dodać, że działalność
Komisji daleko wykraczała poza kompetencje przewidziane, zwłaszcza
w warunkach Peerelu, dla związku zawodowego.
Aktywiści tego gremium czuli się siłą nadrzędną w stosunku do
wszystkich organizacji polityczno-społecznych w Stoczni, niemającą
w dodatku zamiaru zaprzestać swej działalności z chwilą przeprowa-
dzenia wyborów do tychże organizacji zakładowych. Meldunek płk.
Zdzisława Jaworskiego, II zastępcy komendanta wojewódzkiego MO
ds. SB, złożony centrali w Warszawie, stwierdzał, że nowo wybrane wła-
dze wydziałowe rady zakładowej i rady robotniczej „w konkretnej sytu-
acji, gdy trzeba rozpocząć pracę, nie mają nic do powiedzenia”. Nato-
miast Komisja Robotnicza, będąc „niekwestionowana przez nikogo”,
dąży do ugruntowania wpływów i zalegalizowania swej działalności:
„w obecnej formie organ ten uważa się za »nadrzędny«, w stosunku do
organizacji partyjnej, związkowej i rady robotniczej w zakładzie”.
Komisja Robotnicza istniała formalnie do połowy lutego 1971 r., ale
jej działacze, z których znaczna część weszła do nowo wybranych władz
struktur związkowych na terenie Stoczni, m.in. przywódca tej grupy i li-
der strajku styczniowego, Edmund Bałuka, już jako grupa nieformalna
byli nadal aktywni w „Warskim”, bądź to namawiając współpracowni-
ków do uczczenia poległych w grudniu 1970 r., bądź starając się,
Zapowiedź „Solidarności”: Komisja Robotnicza
Kolejny okres strajków w Szczecinie przypadał na
styczeń 1971 r. i zakończył się słynną „nocną wizytą”
Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza w „Warskim”.
Wśród postulatów stoczniowców z 24 stycznia 1971 r.
nie natraimy na żądanie niezależnych związków za-
wodowych, znajdziemy natomiast dezyderat, w któ-
rym strajkujący domagali się od „najwyższych czynni-
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA l NOWE PAŃSTWO 12/2009
V
321297454.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin