>Subject: nowy Pan Tadeusz > > > Ksiega pierwsza > > Tadeusz do biurka zblizyl sie powoli, > "Mam czas" tak pomyslal " W Wordzie sie podszkolic". > Odpalil komputer, poczekal chwil kilka > I by m�c pracowac wystarczyla chwilka. > Nastepna sekunda i Word byl gotowy. > Tadeusz odetchnal bo byl w Wordzie nowy. > Wiedzial tylko tyle, co slyszal od Zosi > Kt�ra sie zgodzila wiedze mu podnosic. > Kurs komputerowy Zosia ukonczyla > I teraz to Tadzia powoli uczyla. > Zaczal Tadek pisac, potem wyjustowal, > I czcionke pogrubil, i pokolorowal. > Lecz nagle komputer wzrok jego przywabil, > Bo ujrzal tam napis: "Follow the white rabbit". > Zdziwil sie Tadeusz i westchnal gleboko. > Podrapal sie w glowe, potarl silnie oko, > Wstal z krzesla z rozmachem i wyjrzal przez okno. > Co ujrzal? Deszcz padal, a tam kr�lik moknal. > Wybiegl wiec na ganek, by zlapac kr�lika > Lecz ten wciaz uciekal- taka bestia dzika. > Dotarli na koncu do skrytej polany > Wpadl tam pan Tadeusz i krzyknal "O rany!" > Ot�z Telimena bedac calkiem nago > Stala tak na deszczu podparwszy sie laga. > "Jestes Tadeuszu" zaczela rozmowe, > Tadeusz stal sztywno nie m�wiac ni slowem. > "Kr�lik tresowany Cie tu przyprowadzil, > Spelnil swe zadanie i sobie poradzil". > "Co chcialas ode mnie?" Tadeusz wydusil, > Nie patrzac na dame zapytac sie zmusil. > "Sprawa straszna Tadziu i pom�c mi mozesz, > Ktos ukradl me ciuchy. Tak wiec mi pomozesz". > Zdziwil sie Tadeusz i spytal niesmialo: > "Jak ze mam Ci pom�c w tym co ci sie stalo?" > "To proste m�j drogi. P�jdziesz wiec do dworu > I stamtad przyniesiesz cos mi do ubioru". > Zrobil tak Tadeusz jak mu nakazala > I przyni�sl jej ciuchy co by sie ubrala. > A, ze znalazl tylko sutanne Robaka > Wiec zdziwila dame garderoba taka. > Lecz co bylo robic? Sutanne wlozyla > I tak to ubrana za Tadkiem ruszyla. > Moral z tego taki niech wam pozostanie: > Dzieki komputerom ujrzysz gole panie. > > > Ksiega druga > > Wielce podniecony wr�cil Tadzio do domu > O tajemnym spotkaniu nie m�wiac nikomu > Wr�cil do pokoju, zamknal sie za drzwiami > Bo jeden tylko obraz mial wciaz przed oczami > Siadl przed komputerem, lecz nie wlaczyl Worda > Bo przez m�zg mu plynela dzikich mysli horda > Siedzi przed ekranem, lecz go cos rozprasza > "Dobra" szepnal Tadzio i wlaczyl Paintbrusha > Stworzyl Telimene, praca byla trudna > Lecz w efekcie mu wyszla bitmapa przecudna > Mial wiec Telimene w Windzie na tapecie > Ale bylo mu malo, umiescil ja w necie > Na darmowym serwerze, z kt�rym sie polaczyl > Gdy sie tylko przez Tepse do sieci podlaczyl > Pomyslal o Zosi - mila i wesola, > Ale nigdy przed Tadkiem nie stanela gola > "Idz do Telimeny" uslyszal w swej glowie > "Dobra, p�jde, zobacze co ona mi powie" > "Jestes Telimeno, chce ci cos powiedziec > Juz dluzej w mieszkaniu nie moglem swym siedziec > Jestes mi tak bliska, cos do Ciebie czuje" > "Zgadza sie, Tadziku - jestem Twoim wujem!" > "Jakze to?" - krzyk Tadzia rozlegl sie dokola > "Widzialem Cie dzisiaj, bylaa cala gola" > "Przykro mi to m�wic, m�j Tadziu kochany > Jestem bratem Soplicy, tym drugim - niechcianym > Nikt mnie nie rozumial, nawet ksiadz w kosciele > A ja sie po prostu zle czulam w swym ciele > Musialam wyjechac wiec az do Strasbourga, > A kiedy wr�cilam zn�w do Petersburga > Nikt mnie nie poznawal, nie chcial przyznac racji > Ze sie tam musialam poddac operacji > Ojciec wygnal z domu, nikt nie przenocowal > Musialam wiec swe zycie rozpoczac od nowa" > Oto nowy moral juz na Ciebie czeka > By nie po wygladzie oceniac czlowieka. > > > > > Ksiega trzecia > > Slyszac slowa damy zachwial sie Tadeusz > Zlapal sie za glowe i stracil kapelusz. > Swiat mu przed oczami szybko zawirowal > I juz po sekundzie na ziemi zladowal. > Upadl tak jak kloda bez zycia na ziemie > Straszac Telimene na serio szalenie. > Podbiegla do niego, za reke zlapala > No i odetchnela - bo puls wyczuwala. > Jednak sie nie ruszal. Co z Tadkiem siee stalo? > Wygladal na trupa- tak to wygladalo. > Krzyknela z przestrachem "Pomocy!! Pomocy!!" > By nie czekac dlugo- ktos sie napatoczyl. > Najpierw wpadla Zosia, ksiadz Robak i Hrabia > Ciekawi tak tego co sie tu wyprawia. > Ujrzeli panicza bez tchu na podlodze > By w jednej to chwili umartwic sie srodze. > Tadek wciaz bez zycia nie ruszal sie wcale > No a ludzi wok�l przybywalo stale. > Natenczas Wojski chwycil na tasmie przypiety > Sw�j r�g bawoli dlugi, cetkowany, krety. > Takim to sposobem gral na pogotowie > By sie tu zjawilo i zbadalo zdrowie > Pana Tadeusza. Szpital byl tuz blisko > Wiec przyjada szybko. Chyba zeby slisko > Mialo byc na drodze, ale lato przeciez > Swoim cieplem grzalo. Pamietal o lecie. > Gral tak przez chwil kilka, az uslyszal z dala > Jak do Soplicowa erka za...dala. > Za minut pietnascie stanal byl pod dworem > Jankiel, kt�ry wlasnie jadl chleb z pomidorem. > Bylo w Soplicowie lekarzy dosc wielu > Ale nikt nie zechcial leczyc przy Jankielu. > M�wiono juz cuda o panu doktorze > Nikt przeto nie watpil, ze teraz pomoze. > Podszedl on do Tadzia postukal go w czolo > I do wszystkich wok�l szepnal niewesolo. > "Nic tu nie poradze, myslalem, ze Zosie > Przyjdzie mi wyleczyc. Ja Tadka mam w nosie. > Nie jestem ja jego domowym lekarzem > Nie moee mu pomoc- tu sie nie wykarze." > Zegnajac sie zimno "No, na mnie juz pora" > Odjechal wiec szybko konczac pomidora. > Zanim ktos nastuka czwarta Tadka ksiege* > Wyjawie Wam moral madry na potege. > Skonczy niejednego zycie bohatera > Reforma sluzb zdrowia. Jak, jasna cholera! > > > * - "...czwarta Tadka ksiege..." - w oryginale byla troche inna > > , > wiec pozwolilem sobie na drobna zmiane. > > > > Ksiega czwarta > > > Gdy doktor odjechal cisze wnet przerwala > Zosia kt�ra zajscie cale podsluchala: > "To przez Telimene" - posr�d lez krzyknela > "On tu przyszedl znalezc w Tobie przyjaciela > Jakzes mogla go zranic prawda tak bolesna > Gdy on przyszedl tutaj po milosc cielesna? > Gdyby do mnie tak przyszedl, szczerze wyznac musze > Oddalabym swe cialo a razem z nim dusze > Dosyc mam juz bowiem prosze drogich gosci > Tej straszliwie nudnej mojej niewinnosci" > > > > Ksiega piata > > Tadeusz wnet sie ocknal, przetarl blade lice > Spojrzal wpierw na Zosie, potem na Soplice > Lecz gdy spojrzal tylko w oczy Telimenie > Ujrzal bardzo dziwne zalotne spojrzenie > Gdyz on sie jej podobal, choc to jej bratanek, > Zwlaszcza kiedy rano wychodzil na ganek > Robil dziesiec pompek na silnych ramionach > W brudnym podkoszulku, starych kalesonach > Tadeusz wtedy pojal, czemu ja tak lubi, > Czemu ciagle marzy, ze ja on poslubi. > Lezal jednak dalej na brudnej podlodze > Popatrzyl na wszystkich, zachmurzyl sie srodze > W nogach czul mrowienie, w glowie dziwny zament > Zerwal sie na nogi, z p�lki zdjal atrament > Zamaczal w nim pi�ro, spojrzal dookola > Pisal cos zaciekle, pot mu plynal z czola > Wsadzil list w koperte, zakleil dokladnie > I w dolnej szufladzie polozyl go na dnie. > Nikt mu nie smial przerwac, wszyscy z boku stali > I patrzyli na niego calkiem oniemiali > Nie wiedzieli co robic, czy uciec czy zostac > Kazdy do szuflady mial zamiar sie dostac > Nikt nie okazywal zbytniej ciekawosci, > lecz kazdy byl ciekaw, co Tadzik wymoscil > Na kawalku papieru formatu A-cztery > A Tadeusz wiedzial, tam byly litery > Litery sie tworzyly w przeliczne wyrazy > Z wyraz�w powstaly troche dluzsze frazy > A wszystko pisane znakomitym wierszem, > (Wszystko, co napisal, bylo jak najszczersze) > Szuflade wiec zamknal na kluczyk mosiezny > Tak jakby w niej trzymal plik czek�w pienieznych. > Klucz wlozyl do spodni i wyszedl na ganek > (Choc wychodzil tylko, kiedy byl poranek) > Wszyscy byli ciekawi, co tam napisane > Otwarli wiec szafke, to bylo dosc cwane > Kazdy z nich mial wlasny kluczyk zapasowy > Tadzik o tym nie wiedzial, bo byl tutaj nowy. > List otwarl Soplica, m�wi "Ja mam prawo > By list ten przeczytac, wy spadajcie zwawo" > Soplica sam zostal i czytal te bajdy > List byl skierowany do jakiegos Wajdy > Tadeusz w nim pisal o tym Soplicowie, > Ze mozna go nakrecic, niech kazdy sie dowie > Niech kazdy zobaczy i niech pusci pawia > Na ujrzenie tego, co tu sie wyprawia. > Checia Tadzia bylo, a chec byla szczera > By jego osobe zagral sam Banderas > Zeby Telimene zagrala z wymogu > Ta aktorka, ktora widzial w "Dekalogu" > Soplica sie zasepil, w srodku caly skisial > Bo Tadeusz w Robaku chcial widziec Barcisia! > "Tego juz za wiele, skresle mu to slowo > I miejsce Barcisia wypelnie na nowo > Nie wiem kogo wpisac", az z wrazenia usiadl > "Wiem juz, kto to bedzie" i wpisal Bogusia > Koperte wnet zakleil, wyslal list jak trzeba > "Moze B�g mi przebaczy i p�jde do nieba." > A co z tego wyszlo i czy mu sie poszczesci > Dowiemy sie jednak chyba z sz�stej czesci*. > > > * - "...sz�stej czesci." - tak jak w czwartej ksiedze pozwolilem > > > Ksiega sz�sta > > Przemierzyl list Tadka, czasu oceany > Az w koncu przez Wajde zostal odebrany. > Przeczytal go szybko dwa razy jak leci > I po przeczytaniu wyrzucil do smieci. > Minely dwie doby, wiatr zawial z p�lnocy > I list �w wylecial tak z kosza jak...
mygmyg