O czarownicy, podarkach i o zegarze
Działo się to wtedy, gdy świat był tak młody, że dziś już tego nikt nie pamięta. W chatce na końcu wsi mieszkała pewna czarownica. Nazywała się Agata i była strasznie roztargniona. Zamiast, jak na czarownicę przystało, zajmować się czarami, ciągle czegoś szukała. Całymi dniami snuła się po łąkach w poszukiwaniu, a to zgubionej różdżki, to magicznego zaklęcia, czy latającej miotły, która ciągle gdzieś jej się zapodziewała. Oczywiście, przy takim wypełnianiu obowiązków, skarg na nią było co niemiara i nie cieszyła się ona sympatią innych czarownic.
Każdego roku w dzień świętego Jana, tuż przed zachodem słońca, wylatywała Agata na miotle z domu i spieszyła na wielkie zebranie wiedźm. Strasznie nie lubiła tego swego obowiązku i często się spóźniała. Tak też było i tym razem. Nie znalazłszy nigdzie miotły, dosiadła pogrzebacza i poleciała. Ponieważ nie pamiętała drogi, ciągle się gubiła, i na Łysą Polanę dotarła już po zachodzie słońca. Tak jak zwykle, wiedźmy nawymyślały jej co niemiara i zagroziły, że jak jeszcze raz się to powtórzy, to wykluczą ją ze swej społeczności. Agata wcale się tym nie przejęła. Samotnie usiadła przy ognisku i słuchając przechwałek innych czarownic, gapiła się w ogień. Nad ranem, gdy rosa zmoczyła już łąkę, najstarsza z wiedźm usiadła obok niej. - Moja droga! Martwię się o ciebie. Przesypiasz całe dnie i zaniedbujesz obowiązki powiedziała. - Twoja babka, która była moją przyjaciółką, zawsze mówiła, że masz dobre serce. Ale doglądanie leśnej zwierzyny i leczenie wieśniaków, to doprawdy już przesada! Co ci po tym? Zwierzęta odejdą, a ludzie nigdy cię nie docenią - dodała ze złością. Agata nic na to nie odpowiedziała. Ze smutkiem patrzyła na dogasające ognisko i myślała tylko o tym, by jak najszybciej wrócić do domu. Wówczas stara wyjęła zza pazuchy coś, co błyszczało w słońcu niczym najprawdziwsze złoto, i z powagą w głosie rzekła: - Tu masz czarodziejski krążek. On zawsze pokaże ci na co jest pora i przypomni o twych obowiązkach. Pamiętaj, strzeż go jak oka w głowie i stosuj się do jego zaleceń. Powiedziawszy to, szybko rozpłynęła się w powietrzu. Agata na nic więcej nie czekała. Schowała do kieszeni podarek, wsiadła na pogrzebacz i już po chwili była w domu. Schowała krążek do kufra i ani myślała go używać. Wróciła do swych spacerów i dotychczasowych zajęć. Pewnego dnia, gdy szukała lustra, przeszukała także i kufer. Ale lustra i tam nie było. Zdenerwowana, wyrzuciła całą jego zawartość przed chatę. Szum fruwających na wietrze chust, spódnic i korali zwabił przed dom jedną ze srok. Ta szybko pochwyciła kilka paciorków i uradowana odfrunęła. Nie wiedziała o tym, że z koralami splątany był łańcuszek magicznego krążka. Gdy to zauważyła, rozplątała go, a że zupełnie nie pasował do jej piórek, rzuciła go gdzieś w krzaki. I magiczny krążek leżał tak wśród gałęzi dość długo. Dopiero jesienią, gdy wiatr zerwał gałęziom listki, znalazł go pewien wieśniak. Nie wiedząc z czym ma do czynienia, przyszedł po radę do Agaty. - To magiczny krążek - odparła czarownica - dostałam go w prezencie, ale prawdę powiedziawszy wcale go nie potrzebuję. Możesz go zatrzymać. - A do czego on służy? - zapytał zdziwiony wieśniak. - Właściwie to nie wiem. Podobno pokazuje czas - dodała zniecierpliwiona Agata i wyrzuciła wieśniaka za drzwi. Gdy tylko je zamknęła, niebo zrobiło się ciemne jak atrament i zapaliły się na nim syczące błyskawice. Ściana domku z hukiem się otworzyła i przed wystraszoną Agatą pojawiła się najstarsza z wiedźm. - Cóżeś zrobiła nieszczęsna? - zwołała strasznym głosem. - Oddałaś ludziom mój cenny podarek?! Odtąd zawsze będą oni wiedzieć co czynić i jak bronić się przed naszymi czarami. Jesteśmy teraz bezsilne, a ciebie na zawsze wykluczamy ze swej społeczności - powiedziała i znikła. Agata, jak się domyślacie, zaraz straciła swą czarodziejską moc. Odtąd nie mogła już, ani wzlatywać na miotle, ani huśtać się na księżycowym rożku. Nadal jednak mieszkała w chatce i spacerowała po polach. Tak jak dawniej, doglądała leśnej zwierzyny i leczyła ludzi. A ludzie, jak to ludzie, polubili zegarki, bo tak nazwali owe magiczne krążki i, jak wiecie, nie mogą się teraz bez nich obejść. Natomiast o czarownicach, jak dotąd, niewiele wiadomo.
2
Toyalidka